Strony
▼
poniedziałek, 4 maja 2020
WENECKI ANONIM
Autor: Giuseppe Berto
Tłumaczenie: Stanisław Kasprzysiak
Wydawnictwo: MUZA
Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans
Liczba stron: 120
Data premiery: 2003 (data przybliżona)
Giuseppe Berto- (1915- 1978) ukończył studia humanistyczne w Padwie, wkrótce porzucił pracę nauczyciela, by całkowicie poświęcić się pisaniu.
Był autorem uznanym, wielokrotnie nagradzanym, cieszącym się wielką popularnością wśród czytelników.
"Wenecki anonim", wydany (1971) jako scenariusz filmowy, zekranizował Enrico Maria Salerno, odnosząc głośny sukces. Pięć lat później na podstawie własnego scenariusza Giuseppe Berto napisał książkę, która nalazła się na światowych listach bestsellerów.
(Źródło: Okładka książki)
To wspaniała opowieść o tragicznej miłości, do której on i ona wracają po latach rozłąki.
Mężczyzna- nieuleczalnie chory, niespełniony muzyk- po raz ostatni spotyka się z kobietą, która, choć niegdyś bardzo go kochała, odeszła i ułożyła sobie życie z kimś innym.
Dwoje zakochanych w obliczu rychłej śmierci dokonuje swoistej wiwisekcji ich związku, przeprowadzając rachunek zysków i strat.
Zanim on wyjawi cel spotkania, odbędą sentymentalną podróż uliczkami ginącej Wenecji, która także jest tragicznym bohaterem tej książki.
Tu się poznali, pokochali, rozstali i tutaj po latach znowu żegnają się na zawsze...
(Opis wydawcy)
"Wenecki anonim" to opowieść bardzo specyficzna, nie znajdziemy w niej pięknej Wenecji czy górnolotnych słów o wielkiej miłości.
Znajdziemy podupadłe śmierdzące miasto i parę dawnych kochanków, którzy sami nie wiedzą, czy się jeszcze kochają, czy już tak bardzo nienawidzą, że są gotowi zrobić i powiedzieć wszystko, co tylko myślą, by wzajemnie się zranić i oskarżać o życiowe niepowodzenia.
Towarzyszymy im w wędrówce po mieście, przysłuchujemy się rozmowie, odwiedzamy wszystkie ważne kiedyś dla nich miejsca... i w sumie tyle, dobrze, że był to opisany tylko jeden dzień, kilka godzin spotkania.
Osobiście, dłużyła mi się ta opowieść. Moim zdaniem akcja jest niezwykle monotonna, opisy miasta długie i odbierające ochotę na jego zwiedzenie. Dialogi wydawały mi się momentami pozbawione sensu i wyjątkowe naciągane.
Jedynym i olbrzymim plusem jest odesłanie do muzyki weneckiego szlachcica Allesandra Marcello i jego koncertu obojowego d-moll.
Wspaniałe uczucie- przypomnieć sobie ten koncert (polecam serdecznie!).
Czy polecam?
Napisałabym, że nie, jednak nie zrobię tego.
Tak jak zaznaczyłam, jest to książka bardzo specyficzna- albo się ją pokocha, albo znienawidzi. Wybór zależy już tylko od Was.
"Na jego znak rozpoczynają smyczki, początkowo ledwo je słychać, ale zaraz ich powolne wstępne akordy stają się coraz mocniejsze. Wreszcie zaczyna grać on, słychać dźwięki mocne i pewne, po których następują dalsze, nieuchronne i precyzyjne, złączone w tym dawnym koncercie, który mówi o rozpaczy już pogodzonej ze śmiercią człowieka, a może także ze śmiercią miasta czy wręcz ze śmiercią wszystkiego, co już dostatecznie długo żyło na świecie."
- Giuseppe Berto "Wenecki anonim"
Ja raczej nie sięgnę po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMoże być to ciekawa historia
OdpowiedzUsuń