Strony

piątek, 29 października 2021

(86/21). PRZEKONAJ MNIE (Oblicza miłości tom I)


    Autor: M. F. Mosquito

    Wydawnictwo: AMARE

    Gatunek: Romans, Erotyk

    Liczba stron: 384

    Data premiery: 03. 06. 2021

 *Google

    M. F. Mosquito urodziła się we wrześniu 1989 roku na Kaszubach, gdzie do dziś mieszka wraz z mężem i dziećmi. Zawodowo związana jest z edukacją najmłodszych, która stanowi jej pasję. Uwielbia wędrówki po górach. Od lat zakochana w literaturze kryminalnej i erotycznej. Debiutuje serią "Oblicz miłości".
(Źródło: Okładka książki).

    Prawdziwa miłość nie boi się przeszłości.
Zranione serce nie jest jedyną rzeczą, jaką ukrywa przed światem Aleksandra, piękna i niezależna właścicielka agencji reklamowej. Druga tajemnica dotyczy powodu rozstania z ukochanym - od czasu tamtego wydarzenia młoda kobieta otoczyła się murem, za który nie ma wstępu żaden przedstawiciel płci przeciwnej. Problem w tym, że wielkimi krokami zbliża się wesele jej byłego chłopaka, a Aleksandra nie ma zamiaru pojawiać się tam sama. Rozpoczyna więc gorączkowe poszukiwania partnera, który mógłby jej towarzyszyć, ale popularne portale randkowe okazują się kiepskim rozwiązaniem. Jedyna nadzieja w przystojnym barmanie, który przypadkiem pojawia się w życiu Aleksandry, ratując ją z opresji. Czy zagości w jej świecie na dłużej? I co się wydarzy, gdy w końcu wyjdzie na jaw pilnie strzeżony przez nią sekret?
(Opis wydawcy).

    Dziś przyszła pora na kolejny debiut. 
Pani Mosquito stworzyła ciekawą opowieść o miłości, prawdziwej przyjaźni, trudnej przeszłości i nadziei na przyszłość.
Dzieląc narrację pomiędzy dwie główne postacie, możemy spojrzeć na jedno wydarzenie z dwóch punktów widzenia- ułatwia to czytelnikowi osąd sytuacji i wyciągnięcie własnych wniosków.
Doskonale uwydatnia trudne relacje między byłymi partnerami- możemy zaobserwować trudną i nierówną drogę, którą muszą przejść bohaterowie, by uwolnić się od przeszłości, znaleźć w sobie siłę i zacząć walczyć o siebie i swoją przyszłość. W moim odczuciu również dorosnąć.

Pomimo trudnych tematów zawartych w powieści czyta się ją przyjemnie. Styl autorki przypadł mi do gustu, jest lekki i fajny w odbiorze,  sprawia, że przedstawiona historia wciąga, ale i pozwala też przy sobie odpocząć, ważne dla mnie jest to, że potrafi wzruszyć i przywołać refleksję.
Bohaterowie są wyraziści i pełni emocji. Można się z nimi utożsamić i obdarzyć sympatią. Dialogi są wyważone i gdy sytuacja tego wymaga zabawne i błyskotliwe, choć momentami zdecydowanie za dużo pojawia się wulgaryzmów- nawet mnie one dość mocno irytowały, (choć zazwyczaj nie zwracam na to uwagi) wiec u bardziej wyczulonych czytelników może to być sporym minusem.
Oczywiście jak przystało na gatunek, pojawiają się i sceny erotyczne, ale są one wyważone, trudno doszukiwać się w nich wulgarności.
Pomysł na fabułę bardzo trafiony. Akcja toczy się swoim rytmem, ale potrafi zaskoczyć. Zakończenie dość przewidywalne, ale poprzedzające je kulminacyjne sceny potrafiły wprawić mnie w stan lekkiego  niepokoju.
Niejednokrotnie pojawiła się łza wzruszenia, ale zdarzały się też momenty, gdzie szczerze się uśmiałam.

    Czy polecam?
Polecam. "Przekonaj mnie" to opowieść o życiu i historia, która może przydarzyć się każdemu z nas.
Jako że jest to debiut, z ciekawością przeczytam kolejną część, by sprawdzić, jak rozwija się pióro autorki.

POLECAM...

"Wczorajsza rozmowa z Aleksandrą zmobilizowała mnie, więc dzisiaj niespodziewanie wpadam do rodziców. Ona z taką miłością opowiadała o swoich rodzicach, że poczułem tęsknotę za moimi. Dawno ich nie widziałem, bo ostanie pięć lat spędziłem w Sopocie i nie miałem wielu okazji, żeby się z nimi spotykać. Wiem! Okropny ze mnie syn, ale teraz obiecuję poprawę!"
                            - M. F. Mosquito "Przekonaj mnie" str. 106

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu AMARE.

środa, 27 października 2021

(85/21). CZAS HURAGANÓW


    Tytuł oryginału: Temporada de huracanes

    Autor: Fernanda Melchor

    Tłumaczenie: Katarzyna Sosnowska

    Wydawnictwo: MOVA

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 258

    Data premiery: 11. 08. 2021 (wydanie polskie)

  
 *Google

    Fernanda Melchor ur. w 1982 roku w Veracruz w Meksyku. Ukończyła dziennikarstwo na tamtejszym uniwersytecie. Debiutowała jako autorka książki non-fiction "Aquí no es Miami" oraz zbioru opowiadań "Falsa liebre".
"Czas huraganów" to jej druga powieść, za którą otrzymała Anna Seghers Award i była nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera (krótka lista). W 2019 roku zdobyła też Internationaler Literaturpreis – niemiecką nagrodę dla najlepszej powieści obcojęzycznej tłumaczonej na niemiecki. Otrzymała też kilka nagród w Meksyku za swoją pracę dziennikarską, w tym w 2018 roku nagrodę PEN Mexico za działalność literacką i dziennikarską.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Grupa dzieci z La Matosy, zubożałej wioski w Meksyku, dokonuje makabrycznego odkrycia. W mętnych wodach kanału znajduje rozkładające się ciało miejscowej wiedźmy. Była ona postrachem mężczyzn i ratunkiem dla kobiet. Każdy z bohaterów wnosi do dochodzenia nowe szczegóły, nowe akty zepsucia i brutalności. Prawda przenika do gleby, zatruwając wszystko dookoła. 
Śledztwo odsłania mroczny świat, w którym dominują bieda, przemoc, mizoginia i najmroczniejszy erotyzm. Gdzie uprzedzenia i wykluczenie społeczne wyznaczają los i umacniają piekielny krąg. Gdzie beznadziejność osiąga punkt kulminacyjny i doprowadza do zabójstwa wiedźmy, której zwłoki są jak oko huraganu, przekraczające czas i przestrzeń, obserwujące wirowanie opowieści utkanych w przeszłości i przenikających teraźniejszość. 

Historia przedstawiona przez Fernandę Melchor, rozgrywająca się w wyimaginowanym miasteczku La Matosa, pozornie przypominającym meksykański stan Veracruz, szybko przekracza ograniczenia związane z historią kryminalną. Winowajcy są wymieniani na początku narracji, wobec czego najważniejsze staje się pytanie o to dlaczego. Napisana z brutalnym liryzmem nakreśla okrutny, a zarazem fascynujący portret Meksyku. Stawia także odwieczne pytania o naturę zła.
(Opis wydawcy. Źródło: Strona wydawnictwa)

    Dawno nie miałam do czynienia z tak wulgarną, odpychającą, a zarazem... wciągającą i ciekawą książką. Mrok i brutalność wyziera z każdej strony, otacza czytelnika strachem i niepokojem. 
Duszna atmosfera nie pozwala na zaczerpnięcie oddechu- niemal czuć na własnej skórze, upał meksykańskiego klimatu a w nozdrzach smród niemytych ciał- bieda i  beznadzieja życia bije czytelnika dosłownie po oczach, i nie pozwala odwrócić wzroku.
 
Autorka pisze brutalnie i bardzo wulgarnie, pozwala nam poczuć klimat brudnego, dziwnego, a zarazem fascynującego Meksyku, (nie liczcie jednak na podróżnicze ciekawostki) gdzie narkotyki, prostytucja, homoseksualizm, gwałt i mord jest na porządku dziennym, gdzie ze śmierci się śmieje, a życie przepływa przez palce i nim człowiek się obejrzy, jest wrakiem na dnie.
Przedstawia świat pozbawiony, jakichkolwiek skrupułów, gdzie człowiek nienawidzi człowieka a pozbawiony środków do życia... gotowy jest na wszystko.
Nie brakuje także szczypty magii, zaklęć i pradawnych wierzeń. Wzbudziły one niejednokrotnie dreszcze na ciele. Osnuły magią i tajemniczością. 
Wydarzenia opisane są brutalnymi, dosadnymi i niemalże niekończącymi się zdaniami- nie liczcie na dialogi, cała historia leci niemal z "automatu".
Postaci jest wiele, wymaga to sporo uwagi i skupienia. Kilkakrotnie byłam zmuszona wyjść z mojej strefy komfortu, bo książkę czyta się dość długo i momentami topornie, ale świetnie to oddaje jej mroczny i duszący klimat. Zdecydowanie było warto! 
Uwielbiam takie "odjechane" książki- wykraczające poza wszelkie przyjęte normy.

    Czy polecam?
Jest to książka trudna, zdecydowanie nie dla każdego, na pewno wywoła wiele skrajnych emocji i kontrowersji. 
Ja jestem zachwycona, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób będzie ona nie do przejścia. Ta historia to ostra, przenikliwa i niezwykle brudna opowieść o meksykańskiej codzienności.

POLECAM...

"Mówi się, że tak naprawdę nie umarła, bo wiedźmy tak łatwo nie umierają. Mówi się, że w ostatniej chwili, zanim chłopaki wbiły jej nóż, udało się jej wyszeptać zaklęcie, które zmieniło ją w coś innego: w jaszczurkę albo królika, który pobiegł się schronić w najbardziej niedostępnym miejscu gór. Albo w gigantyczną kanię, co to pojawiła się na niebie kilka dni po zabójstwie: ogromny ptak krążył nad polami, a potem siadał na gałęziach i kolorowymi oczami przyglądał się ludziom przechodzącym pod drzewami, jakby miał otworzyć dziób i do nich przemówić."
                          - Fernanda Melchor "Czas huraganów" str.245 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu MOVA.

poniedziałek, 25 października 2021

(84/21). W GÓRĘ RZEKI

 
    Autor: Magdalena Wrocławiak

    Wydawnictwo: OFICYNKA

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 410

    Data premiery: 07. 06. 2021

 
 *Google

    Magdalena Wrocławiak- od najmłodszych lat z piórem w dłoni i głową pełną historii. Zafascynowana życiem, ludźmi i światem. Interesuje się akwarystyką, filmem i górskimi wędrówkami.
(Źródło: Okładka książki)

    Sebastiana Akermana spotkała w życiu wielka tragedia. Dręczony wyrzutami sumienia, trafia do więzienia, żeby odpokutować winę. Pewnej nocy ma sen. Spotyka w nim wyjątkową kobietę, która opowiada mu o pięknej prawdzie. Pod jej wpływem Sebastian zaczyna iść pod prąd… żeby zrozumieć. Przecież właściwe wybory nigdy nie są łatwe.
To niezwykła historia o prawdzie i nadziei. Życiu i śmierci. Wielkiej samotności. O drodze ku szczęściu, która zawsze wiedzie w górę rzeki.
(Opis wydawcy).

    "W górę rzeki" to powieść, z którą mam spory problem. Czytają opis, byłam niemal pewna, że będę miała do czynienia z zupełnie innym typem literatury. Może nie jestem bardzo rozczarowana tym, co dostałam, ale nie czuję się też w pełni usatysfakcjonowana. Mam sporą zagwozdkę z tą historią.
 Autorka miała świetny pomysł na fabułę, stworzyła świetne postacie, potrafiła zbudować napięcie, ale to wszystko (w moim odczuciu) zbyt mocno okrasiła... wiarą w Boga. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że pani Magdalena narzuca mi swoje przekonania i jestem niemal zmuszona, by myśleć tak samo jak postacie, bo to jest jedyna słuszna droga i poza nią nic nie ma.  
Przyznaję, ominęłam kilka stron. Po prostu do mnie nie docierały, a czytając, że in vitro jest złe, tęcza została zagrabiona... przez wiadomo kogo, i sugerowana jest aborcja w przypadku (tylko!) zagrożonej ciąży... po prostu mnie coś trafiało (takich kwiatków jest więcej, ale już sobie odpuszczę).
Pomijając te aspekty, przedstawiona historia pokazuje obraz człowieka, który poprzez jeden błąd traci wszystko i wszystkich, których kocha. Człowieka pogubionego i  
Autorka pokazuje, jak trudne jest odnalezienie sensu życia po opuszczeniu więziennych murów, jak trudno jest wrócić do realnego życia gdy zostajemy na świecie sami, bo najbliżsi się odwracają od nas, nie chcąc nawet słuchać naszej racji. Jak łatwo możemy się zagubić i znaleźć się wśród nieodpowiednich osób, które wydają się namiastką rodziny. Historia Sebastiana zmusza do refleksji, wyciągnięcia wniosków i być może przewartościowania niektórych priorytetów... Poznając głównego bohatera bliżej, niejednokrotnie żal zalewał mi serce i popłynęła niejedna łza. Naprawdę nie miał chłopak lekko...

Akcja powieści dzieje się dość szybko, zaskakuje w niespodziewanych momentach. Styl autorki jest przyjemny w odbiorze. Plastyczne opisy pozwalają się przenieść w malownicze Bieszczady i poczuć ich wyjątkowy klimat. Musi tam być wyjątkowo pięknie w śnieżną zimę. 
Postacie są ciekawe, choć niektóre zbyt jaskrawe i przerysowane, ale nie wpływa to szczególnie na ich odbiór.
Książkę czytało mi się dość opornie, ale to tylko przez te czynniki, o których wspomniałam wyżej. Reszta jest ok.

Akcja powieści osadzona jest w okolicach Bożego Narodzenia, sądzę więc, że to dość ciekawa historia otwierająca sezon na tego typu literaturę. Niesie w sobie nadzieję, wiarę, że prędzej czy później słońce wyjdzie dla każdego z nas. Że gdzieś na świecie jest ktoś, kto jest nam przeznaczony i stanie po naszej stronie nawet wtedy gdy popełnimy niewybaczalny błąd, a własna rodzina odwróci się do nas plecami.

    Czy polecam?
Trudno mi odpowiedzieć. Jest to taka pozycja, która będzie miała wielu zwolenników jak i przeciwników. Ja się nie opowiem po żadnej stronie, musicie się sami przekonać, ale sądzę, że każdy w tej powieści znajdzie coś dla siebie.

"Wtedy pierwszy raz od roku siedzenia w tej przeklęte dziurze uśmiechnąłem się i poczułem z siebie zadowolony. Uczucie radości było tak zapomniane, że wydawało się kompletnie obce. Zwłaszcza dla kogoś, kto od ponad roku marzył o samobójstwie. Nie umiem nawet opisać, jak to jest uratować komuś życie. Myślę, że to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie. Kiedy jednak chwilowe szczęście ustąpiło, przypomniało mi się, z kim mieszkałem w celi. Komu właśnie się przeciwstawiłem. Nie obleciał mnie strach. To była panika w czystej postaci."
                                     - Magdalena Wrocławiak "W górę rzeki" str. 67


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Oficynka.

piątek, 22 października 2021

KILKA PYTAŃ DO... ALICJA MASŁOWSKA- BURNOS

 


    Serdecznie zapraszam do przeczytania krótkiej rozmowy z panią Alicją Masłowską- Burnos. Najnowsza powieść "Ostatni kolor ze snu" świętowała swą premierę 30.08. 2021.
W dorobku pani Alicji znajdują się następujące powieści: "Nie wchodź w moją ciszę" (2016), "Odprowadzam ciszę" (2016), "Osobliwość ciszy" (2017), "Cisza" (2018), "Dojrzałość wzruszeń" (2019), "Niech prawda śpi" (2020), "Ostatni kolor ze snu" (2021). 
Mam niesamowity zaszczyt zostać patronem medialnym najnowszej powieści. Zapraszam...

     Alicja Masłowska- Burnos Dolnoślązaczka z wykształcenia fizjoterapeuta i trener Technik Sprzedaży. Na stałe mieszka w Strzelinie pod Wrocławiem. Zadebiutowała w 2016 r. Powieścią "Nie wchodź w moją ciszę", która została uznana przez portal Edutorial.pl za jeden z najlepszych debiutów 2016 r. Tym samym bardzo szybko zdobywając serca czytelników, co zadecydowało o powstaniu całej serii Ciszy.
(Źródło: Lubimy czytać) 

    Poznajmy się... Proszę opowiedzieć nam kilka słów o sobie.

Mam na imię Alicja, mam 36 lat, z zawodu jestem fizjoterapeutą i trenerem technik sprzedaży. Zawodowo od kilkunastu lat jestem związana głównie z branżą medyczną, od kilku lat okresowo zdarza mi się również prowadzić szkolenia z Technik sprzedaży... A prywatnie jestem mamą i żoną :)

    Jaką literaturę Pani czyta na co dzień? I do jakiego autora jest Pani najbliżej?

Najwięcej czytałam kryminałów, thrillerów i książek psychologicznych...lubię Robina Coca, Jo Nesbo... 
W ostatnich latach natomiast chętnie i często sięgam po książki napisane przez naszych autorów. Uwielbiam Mroza, Chmielarza i Żulczyka. Z powieści obyczajowych, po które sięgam rzadziej, moją ulubioną autorką jest Agnieszka Lis.

    Kiedy pani zaczęła pisać i skąd pani czerpie inspiracje do książek?

Zawsze sporo czytałam i tak naprawdę to "rozpisałam się" podczas pisania skryptów szkoleniowych, wtedy gdy zaczynałam przygodę z prowadzeniem szkoleń, to było jakieś 8-9 lat temu. 
Pierwszą powieść natomiast napisałam w ciąży, kiedy musiałam być jakiś czas na zwolnieniu lekarskim, zrobiłam to z nadmiaru czasu, a później już poszło i tak od kilku lat coś nie mogę się zatrzymać. Przy każdej powieści mówię, że to ostatnia, bo muszę się w końcu wyspać... ;)
Inspiracje przychodzą znienacka, czasami coś mi się przyśni, czasami ktoś mi coś opowie, czasami zaobserwuję pewne zdarzenia, które bardzo mi nie odpowiadają, na które się nie godzę i później wracam do nich w swoich powieściach. Z inspiracjami jest bardzo, bardzo różnie...

    Od premiery najnowszej Pani książki minął już pewien czas. Jakie emocje towarzyszyły Pani w okolicach premiery, a jak one wyglądają dziś? Jak zmieniło się (o ile to się stało) podejście do tej historii, napisałaby Pani ją tak samo czy coś zmieniła?

Nie ukrywam, że emocje, które zawsze mi towarzyszą przed premiera to mieszanka lęku z ekscytacją, tak było i tym razem. Natomiast jestem już zahartowana i przyzwyczajona zarówno do tych dobrych słów jak i do słów krytyki... Ta powieść zbiera piękne recenzje, więc jestem szczęśliwa.
Nie wiem, czy zmieniłabym cokolwiek w fabule, nie zastanawiałam się nad tym... 
Działam dość mocno zadaniowo, kończę pisać powieść, zakańczam pewien etap, już nie analizuję.

    Ile treści w danej powieści pochodzi z Pani wyobraźni, a ile czerpie Pani z własnego życia, doświadczeń, życia znajomych czy zasłyszanych historii?

Moje powieści nie mają charakteru biograficznego, jednak oczywiście zdarza mi się wplatać w fabułę elementy własnych doświadczeń czy sposobu mojego postrzegania świata...
Często zdarza się, że ktoś lub coś zainspiruje mnie do napisania powieści. Nigdy jednak nie mówię publicznie, kto i co ;) wniósł do danej książki.
Lubię pozostawać w Państwa sferze niekończących się domysłów...

"Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi być prawdopodobna, prawda- nie."
                                                 Mark Twain

    W "Ostatnim kolorze ze snu" bohaterowie muszą zmierzyć się z bolesnymi rozstaniami, przewrócić swoje życie do" góry nogami", zmienić priorytety..., jak piszę się o takich sytuacjach? 
Utożsamia się Pani ze swoimi bohaterami? Współczuje, płacze nad ich losem?

Faktycznie są to momenty trudne, nie potrafię się tak całkowicie utożsamić z żadnym z wykreowanym przeze mnie bohaterem w tej powieści. W realu znam mężczyznę podobnego do Maćka, z podobnymi problemami, dlatego łatwiej było mi wejść w "jego buty" aniżeli w postać Bezimiennej... 
Przy każdej powieści muszę sobie wszystko wyobrazić, zanim przeleję to na papier. Płaczę, wzruszam się i ciesze razem z moimi bohaterami, wydaje mi się, że da się wyczuć te moje emocje i tę chęć przekazania poszczególnych stanów Czytelnikom.

    Zdradzi nam Pani, co sprawiło największy problem podczas pisania książki "Ostatni kolor ze snu"? Czy było to wykreowanie głównych bohaterów mierzących się z własnymi lękami i traumami, które nie pozwalają im zapomnieć o przeszłości, czy może całkiem coś innego?

Najtrudniej było mi wykreować główną żeńską postać, celowo nie zdradzam tu jeszcze imienia, w poprzedniej wypowiedzi zdradziłam imię Maćka. Ten zabieg ukrycia imion głównych postaci przez połowę powieści był oczywiście zamierzone i musiałam się sporo nagłówkować, aby przez sporą ilość stron trzymać się wyznaczonych celów.
Bezimienna, to osoba pozwalająca sobie bardzo długo robić krzywdę psychiczną, to typowa ofiara... do pewnego momentu. To było dla mnie trudne, aby taką kobietę skonstruować. O wiele łatwiej wychodziło mi stworzenie np. Majki Karewicz w trylogii Ciszy. Z nią bardziej potrafiłam się utożsamiać, pisanie o niej było dla mnie zwyczajnie prostsze.

KONIEC.

Serdecznie dziękuję Pani Alicjo za poświęcony czas i opowiedzenie o swej najnowszej powieści. 
Was moi drodzy zachęcam z całego serca do sięgnięcia po tę powieść, i odnalezienia w sobie swojego najpiękniejszego koloru życia. Wszystkiego dobrego!

Serdecznie pozdrawiam. Ewelina.

 

środa, 20 października 2021

(83/21). DEMONY JULII. W LABIRYNCIE

 
    Autor: Jana Talaj

    Wydawnictwo: My Book

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 358

    Data premiery: 08. 06. 2021

 
 * Google

    Jana Talaj- brak danych

    Oto Julia. Naście lat, głowa pełna marzeń, a w sercu płomień pierwszej miłości. Jednak wspólna muzyczna pasja i wielka namiętność to za mało, by razem z ukochanym sprostać szarej PRL-owskiej codzienności. Labirynt życia okazuje się kręty i pełen czyhających w zakamarkach demonów. Trzydziestoletnia kobieta o chłodnym wyrazie twarzy, skupiona na „ustawieniu się w życiu”, o sercu jak lód, w którym po kilku nieudanych związkach już nie ma miejsca dla nikogo. To też Julia, po upadku Muru Berlińskiego nielegalnie zatrudniona jako barmanka w Kolonii, początkowo nieświadoma związków właścicielki nocnego klubu z tamtejszym półświatkiem. Nękające ją demony stają się coraz groźniejsze… Czy wreszcie uda się je rozgonić i czy odnajdzie w sobie, choć odrobinę tamtej dziewczyny sprzed lat?
(Opis wydawcy).

    Naszej głównej bohaterce towarzyszymy przez kilkadziesiąt lat i w trakcie kilku kulminacyjnych zwrotów w jej życiu. Trudne rozstania i powroty, samotne rodzicielstwo, rozwody, przypadkowe znajomości, mniej lub bardziej szczere przyjaźnie- to wszystko złożyło się na obraz zagubionej kobiety, która nie zawsze potrafiła poradzić sobie z otaczającą ją rzeczywistością. 
Dopiero zmiana ustroju i możliwość wyjazdu za zachodnią granicę, pozwala jej rozwinąć skrzydła i zacząć spełniać marzenia z młodości. Jednak i tutaj nie zawsze potrafi się odnaleźć.
Życie na obczyźnie również jej nie oszczędza, tęsknota za dzieckiem i chęć zapewnienia mu życia na przyzwoitym poziomie, popycha ją do udziału w niebezpiecznym procederze. Na szczęście na jej drodze staje pewien człowiek, który wyciągnie do niej pomocną dłoń. Czy Julia mu zaufa? Czy odnajdzie w końcu swoje prawdziwe "JA" i swoje miejsce na ziemi? Tego już Wam nie zdradzę, ale powiem, że warto poznać historię Julki  jej rodziny. 

Autorka bardzo obrazowo oddała klimat PRL-u. Urodziłam się w połowie lat 80- tych, więc świat, który mnie otaczał i zmiany ustrojowe, które miały wtedy miejsce znam tylko z opowieści starszych członków mojej rodziny. Zdaję sobie sprawę, jak było ciężko, gdy sklepowe półki ziały pustką a "kartki żywnościowe" starczały na byle jakie przetrwanie, a po sprzęt gospodarstwa domowego trzeba było wpisać się na listę oczekujących. Patrząc na dzisiejsze czasy i to, że wszystko mamy niemal od ręki, trudno jest obejść się bez refleksji, że jesteśmy szczęściarzami.
  
Pani Jana przy pomocy kilku mocno poranionych psychicznie postaci (Julii, Darka, Iwony, Rossi) pokazuje, jak łatwo można pod przykrywką troski i miłości manipulować uczuciami i emocjami drugiej osoby. Daje również nadzieję, że karta naszego losu może się obrócić, ale sami musimy też o to zawalczyć. Możemy się przekonać, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki, musimy tylko chcieć tę rękę po nie wyciągnąć.
Ciekawa fabuła, wartka akcja, autentyczni bohaterowie- te wszystkie składniki składają się na bardzo wciągającą lekturę. Trudno jest odłożyć książkę na bok, nie wiedząc, jak się potoczą dalsze losy głównych postaci. 
Akcja dzieje się dość szybko, autorka nie żałuje nam zaskakujących zwrotów akcji, i całej gamy emocji. Pani Jana w doskonały sposób buduje napięcie, emocje uderzają w nas już od pierwszych stron, motywy, które targają bohaterami, sprawiły, że nieraz pojawiły się łzy wzruszenia, przeplatane szczerym śmiechem. Istna emocjonalna huśtawka, od uśmiechu aż po łzy. Bohaterowie są świetnie wykreowani, dzięki temu wydają się nam niesamowicie bliscy, łatwo możemy się z nimi utożsamić i być przy nich w trakcie podejmowania najtrudniejszych życiowych decyzji. 
Nie ukrywam jednak, że Julia momentami strasznie mnie irytowała, do tej pory nie mogę zrozumieć wielu jej decyzji, szczególnie tych dotyczących relacji z mężczyznami. Podziwiałam za to panią Danusię- matkę Julii, za jej poświęcenie w wychowaniu wnuka i przejęcia na siebie całej odpowiedzialności za bycie jednocześnie babcią matką i ojcem.
Przedstawiona historia jest niesamowicie wciągająca, nie chce się odłożyć książki przed przeczytaniem finałowej sceny. Swoją drogą zostaje ona dość otwarta i każdy z nas może sobie dopowiedzieć dalszy los głównych bohaterów.
Powieść, choć poruszająca niezwykle trudne tematy, napisana jest lekkim i bardzo przystępnym piórem.
Wciąga, zmusza do refleksji i spojrzenia na swoje życie pod innym kątem, docenienia tego co mamy, kim jesteśmy i z kim jesteśmy.

    Czy polecam?
Polecam. Fajny klimat, ciekawa historia. Każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie.

POLECAM...

"Każda godzina podróży przybliżała mnie do mojego kraju. Do szarości socjalistycznych dzielnic i klockowatych bloków, do przepełnionych, opóźniających się pociągów, do niedogrzanych mieszkań, zapachu farby olejnej i dymu z kotłowni. Do zaniedbanych szpitali i ośrodków zdrowia, gdzie godzinami  czekało się na wizytę u lekarza. Do braku podstawowych  produktów i materiałów potrzebnych w normalnym życiu. Do szarego paperu toaletowego  i nieszczelnych okien. Do dziurawych chodników i wyboistych dróg, po których ledwo można było toczyć wózek, a jazda samochodem wydawała się jazdą na byku podczas korridy. Do zepsutych często wind w wieżowcach, smrodu zsypów na śmieci i całego tego niedostatku, jaki tylko można było sobie wyobrazić w socjalistycznym państwie, a jednak... Cieszyłam się na ujrzenie bliskich i przyjaciół, którzy w największej mierze niwelowali niedogodności codziennego życia w tym moim technicznie zacofanym kraju."
                         - Jana Talaj "Demony Julii. W labiryncie." str.152- 153

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce.


poniedziałek, 18 października 2021

(82/21). DZIECIĘCY KRAM

 
    Autor: Daniel Radziejewski

    Wydawnictwo: Novae Res

    Gatunek: Thriller

    Liczba stron: 432

    Data premiery: 30. 06. 2021

 
 *Google

    Daniel Radziejewski- Urodził się w Lesznie. Z zawodu jest nauczycielem języka angielskiego. Większość życia zawodowego spędził w Irlandii, Arabii Saudyjskiej oraz Brazylii. Interesuje się literaturą sensacyjną, kryminałami, horrorami, a także psychologią i ciemną stroną ludzkiej natury. "Dziecięcy kram" to jego czwarta powieść w dorobku.
(Źródło: Okładka książki)

    São Paulo, Brazylia. Kiedy dziesięcioletnia Klara Silva widzi w swojej sypialni ducha, matka wyjaśnia jej, że to dziedziczna przypadłość. Wkrótce potem dziewczynka w tragicznych okolicznościach traci matkę, a ojciec znika bez śladu. Osamotniona i pozbawiona wsparcia, trafia do domu dziecka, a w jej głowie wciąż rozbrzmiewają echa wstrząsających wydarzeń, których nie jest w stanie zrozumieć.
Wiele lat później Klara samotnie wychowuje syna i wciąż nie ustaje w poszukiwaniach ojca. Zbieg okoliczności sprawia, że kobieta trafia do sklepu z odzieżą i zabawkami o nazwie „Dziecięcy Kram” prowadzonego przez Alonsa Bastosa i odkrywa kolejne ślady, które mogą mieć związek z zagadkowymi wydarzeniami sprzed lat. Z pomocą przychodzi jej blogerka śledcza, Lucimara Santos, jednak żadna z kobiet nie podejrzewa, że droga do poznania prawdy prowadzić będzie przez koszmar…
(Opis wydawcy).

    Przyglądając się okładce, nie miałam pojęcia, że w środku czeka na mnie historia, która tak mną wstrząśnie i naprawdę porządnie nastraszy.
Zabierając nas na zatłoczone i brudne ulice brazylijskich faveli, autor pokazuje, że każdy człowiek może stać się nieobliczalnym zwierzęciem, a za działkę bardzo wątpliwej jakości towaru jest w stanie zrobić wszystko. Dokładając do tego nadprzyrodzone zdolności głównej bohaterki i jej niezwykle skomplikowane codzienne życie, stawiając na jej drodze mocno  "śliskiego"  Alonso i jego z pozoru niewinny sklepik z dziecięcymi zabawkami dostałam genialną mieszankę, która nie pozwoliła mi zasnąć z obawy, że te wszystkie okropności, które spotkały Klarę i jej synka oraz Lucimarę nawiedzą mnie we śnie,

Pomysł na fabułę w moim odczuciu po prostu genialny, doskonale skonstruowany i poprowadzony, niezwykle intrygujący i pobudzający wyobraźnię. 
Autor doskonale buduje napięcie, podsyca i nie pozwala mu opaść do kulminacyjnych scen, funduje czytelnikowi istny emocjonalny rollercoaster. 
Odpowiednia doza grozy pozwala poczuć adrenalinę i nie pozwala jej opaść nawet na moment. Akcja, która dzieje się dość szybko, krok po kroku odkrywa wszystkie tajemnice, powiązania i zaskakujące koligacje między bohaterami.
Postacie dzięki szczegółowym opisach są niezwykle "prawdziwe". Niejednokrotnie złapałam się na myśli, że pod płaszczykiem "normalności" postać Alonsa wybitnie wybija się poza ogólnie przyjęte normy społeczne. Autor bardzo dobrze akcentuje jego "inność", choć nie podaje wszystkiego na przysłowiowej tacy, zostawia wiele niedomówień, jednak z każdą kolejną stroną coraz łatwiej jest się domyślić- co to za człowiek i czym się zajmuje. Włosy na głowie potrafią się podnieść... Szczególnie w pewnej scenie, która rozegrała się w "hurtowni", z której pochodził towar sprzedawany w "Dziecięcym kramie".

Książkę czyta się bardzo dobrze, przypadł mi do gustu styl pisarza- jego drobiazgowość i dokładne opisy, dzięki temu łatwo można wyobrazić sobie dane miejsce i sytuację. 
Początkowo przytłacza mnie ilość stron, ale dałam się ponieść lekturze i szczerze przyznam, że nawet niewiem kiedy skończyłam. "Dziecięcy kram" naprawdę wciąga.
Mocne i zaskakujące zakończenie, pozwala wierzyć, że to jeszcze nie koniec a zło nadal ma się dobrze.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pana Radziejewskiego, jeśli poprzednie powieści są tak samo "straszne" z wielką ciekawością po nie sięgnę.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
Jeśli kochacie thrillery, horrory i inne filmy z domieszką duchów, zjaw i niewytłumaczalnych mocy, będziecie zachwyceni. Ja jestem!

POLECAM...

"Wyrzuciła niedopałek, zamknęła drzwi i podeszła do schodów. Wpatrywała się w stopnie prowadzące na piętro  i wciąż nie wiedziała, czy słuch ją zawodzi, czy Victor woła coś przez sen. W tejże chwili przypomniała sobie szkielet psa w piwnicy, słowa Klary o duchach i o makabrycznych rysunkach. Gabriel i Angelize.
Powoli weszła na antresolę. Zajrzała do sypialni, lecz dziecko wydawało się spać w najlepsze na boku. Odwróciła się i spojrzała na drzwi łazienki. Po raz pierwszy jej sceptycyzm zszedł na dalszy plan. Zza niedomkniętych drzwi wylewała się przejmująca ciemność. W mroku czuć było jednak niewytłumaczalne napięcie. Dreszcz przeszedł ciało kobiety."
                               - Daniel Radziejewski "Dziecięcy kram" str. 203

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

sobota, 16 października 2021

(81/21). MYŚLI SŁODKIE, GORZKIE


    Autor: Janusz Muzyczyszyn

    Wydawnictwo: Astrum

    Gatunek: Poezja, Literatura piękna

    Liczba stron: 94

    Data premiery: 19. 11. 2018

 
 *Google

    Janusz Muzyczyszyn (rocznik 1948) z wykształcenia metalurg, całą długą karierę zawodową przepracował jako informatyk. Poezją interesuje się od dziecka, pierwsze nieporadne próby własnej twórczości podjął jako nastolatek.
Po przejściu na emeryturę odezwała się w nim na nowo pasja tworzenia. Od kilku lat prowadzi blog na stronie internetowej www.muzyczyszyn.pl. Publikuje tam własne teksty: wiersze, recenzje filmów, sztuk teatralnych i książek, wywiady z ludźmi kultury, teksty publicystyczne i rozważania na temat problemów ogólnoludzkich, a także opowiadania-bajki. Zadebiutował tomikiem wierszy "Dziewczyny, kobiety, czas" (2016). Jego wiersze znalazły się też w trzecim tomie antologii poetów współczesnych "Wiersze sercem pisane" (2017).
(Źródło: Okładka książki).

     Janusz Muzyczyszyn autor tomiku poetyckiego Myśli słodkie, gorzkie nie jest debiutantem. To jego drugi tomik poetycki. Wiersze zawarte w tym zbiorze mówią o problemach bliskich chyba każdemu człowiekowi: o uczuciach i obawach, o kobietach i mężczyznach, o radościach i smutkach, o szczęściu i pechu, o upływającym czasie. Słowem to wiersze o nas samych, o nas w codziennej rzeczywistości, o nas w naszych marzeniach, o nas w krzywym zwierciadle wspomnień. Autor jest poetą dojrzałym, zatem i dzieło jest dojrzałe, przemyślane, precyzyjne, zmuszające do wnikliwej analizy tekstu. Poeta z zawodu jest informatykiem. To widać. Wyrazy, wersy i strofy jego wierszy z pozornie porozrzucanej mozaiki układają się w logiczną całość. Jest to dojrzałe dzieło człowieka, który wiele widział i przeżył, i chce się podzielić swoim doświadczeniem, obawami z innymi. Jakby chciał uchronić nas przed skutkami naszych zachowań, które mogą mieć wpływ na naszą przyszłość. W jego wierszach czuć tęsknotę za upływającym czasem, za tym co było i co nie wróci. Te wiersze są prawdziwe. 
Zapraszamy do lektury.
(Opis wydawcy).

    Odkrywając fakt, że swoją znajomość z twórczością pana Muzyczyszyna zaczęłam od tomiku "Pamiętam Cię jutro" który jest już kontynuacją, bez ociągania postanowiłam sięgnąć po tom pierwszy, czyli właśnie wspomniane "Myśli słodkie, gorzkie".
Ten zbiór jest zupełnie inny, w poprzednim tomiku (link do recenzji poniżej) autor skupił się na relacjach damsko- męskich, pożądaniu i emocjach, które łączą dwoje bliskich sobie ludzi. Teraz mamy do czynienia z szerszym spojrzeniem na człowieka i jego naturę, autor pisze o codziennym życiu, pisze nie tylko o uczuciach, ale także o marzeniach, przyjaźni, porażce i stracie oraz przemijaniu.... 
Wiersze są niezwykle emocjonalne, zmuszają do zadumy i refleksji, wywołują wspomnienia i tęsknotę za tymi, którzy już odeszli, za tym co minęło. Poruszają i niezwykle wzruszają. Są wyważone, delikatne i subtelne. Ja jestem zauroczona poezją pana Muzyczyszyna i z wielką przyjemnością będę sięgać po teksty spod jego pióra.

Książka wydana jest bardzo skromnie, ale odbieram to jako plus. Nic nie rozprasza uwagi, a daje to możliwość całkowitego oddania się poezji i "czucie" jej całym  sobą.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Nie tylko miłośnicy poezji będą ukontentowani. Każdy w poezji pana Muzyczyszyna znajdzie coś dla siebie. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

POLECAM...


Przy stole

Kromka chleba nie smakuje
tak jak dawniej
herbata rani gardło goryczą
niby jest tak samo
niby wszystko w porządku 
ale
nie ten stół
nie ten nóż
i chleb inny niż wtedy
okruchy kromki
spadają na podłogę
ciężkie jak łzy
rozmazuje je butem
nie chce pamiętać
to już nie wróci
on nie wróci
trzeba żyć dalej
jakoś...
- Janusz Muzyczyszyn "Myśli słodkie, gorzkie" str. 88

   Za możliwość przeczytania tego wyjątkowego zbioru serdecznie dziękuję Grupie Marketingowej GAPA.


czwartek, 14 października 2021

(80/21). PAMIĘTAM CIĘ JUTRO

 
    Autor: Janusz Muzyczyszyn

    Wydawnictwo: Janusz Muzyczyszyn

    Gatunek: Poezja, Literatura piękna

    Liczba stron: 88

    Data premiery: 06. 07. 2020 

 
 *Google

    Janusz Muzyczyszyn- poeta i prozaik. Debiutował zbiorem wierszy pt. "Dziewczyny, kobiety, czas" (2016), kolejne utwory poety ukazały się w antologii pt. "Wiersze sercem pisane" (2017), "Pamiętam Cię jutro" to jego trzeci samodzielny tom poezji. Pierwszą wydaną powieścią autora jest "Mój drugi brzeg" (2019), rok później do księgarń zawitała następna, "Droga 88". Pisarz na co dzień prowadzi blog kulturalny dostępny pod adresem: www.muzyczyszyn.pl
(Źródło: Okładka książki)

    "Pamiętam Cię jutro" to kontynuacja poprzedniego tomu wierszy Janusza Muzyczyszyna, ale... o ile w "Myślach słodkich, gorzkich" (2018) poeta zanurzał się w refleksjach o przemijalności, o tyle tym razem zabiera czytelnika w podróż do lirycznych krain bezczasu. Tutaj- w korowodzie ciepłych wyznań, uniesień i nadziei- najważniejsza staje się trwałość uczuć pomiędzy kobietami a mężczyznami... Trwałość, a zatem- pamięć i wieczność.
(Opis wydawcy).

    Kiedy za oknem robi się coraz chłodniej i coraz szybciej zapada zmierzch, a mój nastrój staje się dużo bardziej melancholijny, częściej sięgam po poezję. Nie o wszystkich przeczytanych zbiorach piszę tutaj na blogu, ale wyjątkowo o tym tomiku chcę wspomnieć.
"Pamiętam Cię jutro" to zbiór przepięknych wierszy i erotyków opisujących uczucia, które towarzyszą związkowi kobiety i mężczyzny. Wiersze w tym tomiku są niezwykle nostalgiczne i refleksyjne wyczytać w nich można tęsknotę, żal i ból, a zarazem nadzieję, że jutro nadejdzie nowy dzień, a związek między kobietą i mężczyzną będzie trwać. 
Wiersze są niezwykle nastrojowe, momentami wręcz magiczne. Czytając je, dosłownie czułam wypływające z nich ciepło, które otaczało mnie swym blaskiem, a autentyczność wyznań sprawiła, że zatraciłam się w nich, nie zważając na upływający czas.   

Zbiór jest pięknie wydany, wiersze wzbogacone o 16 ilustracji wykonanych przez Roussanę Alex-Nowakowską oddają wiele emocji, niektóre z nich są niezwykle intymne, inne zaś przepełnione ruchem i emocjami. Przepięknie wykonane przykuwają wzrok na dłuższą chwilę.
Jeśli szukacie nietuzinkowego prezentu dla bliskiej sercu osobie... podarujcie jej ten tomik przepięknej poezji, ręczę, że będzie zachwycona i zauroczona.

Z poezją pana Muzyczyszyna spotykam się po raz pierwszy. Jestem zauroczona jego subtelnością delikatnością i refleksyjnością...

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Idealny "lek" na długie jesienne wieczory, przy ciepłej herbacie lub kieliszku dobrego wina. Liryczny, refleksyjny, piękny... 

POLECAM...

Pytanie

Gdy trzymasz w ramionach
Swą wyśnioną wybrankę
I mówisz Kocha Cię
Chciałbyś zatrzymać czas

Po latach spędzonych razem 
Gdy ów czas wyrzeźbił bruzdy
Na jej twarzy i rozbielił włosy,
Czy dalej jesteś gotów
Powiedzieć- jak wtedy
Te same słowa?

-Janusz Muzyczyszyn "Pamiętam Cię jutro" str. 61

    Za możliwość przeczytania tego wyjątkowego zbioru serdecznie dziękuję Grupie Marketingowej GAPA.

środa, 13 października 2021

(79/21). ROZWÓD TO JESZCZE NIE KONIEC ŚWIATA.CZY RODZICE NAS KOCHAJĄ, GDY JUŻ NIE SĄ RAZEM?

                             

      **RECENZJA PATRONACKA/ RECENZJA PREMIEROWA**


    Autor: Agnieszka Kazała

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

    Gatunek: Dla dzieci, Dla młodzieży

    Liczba stron: 96

    Data premiery: 13. 10.2021

 

    Agnieszka Kazała- Rodowita Warszawianka, jak sama o sobie mówi, urodziła się z duszą artystki-plastyka, najpierw rysowała po chodnikach, później na sztalugach, a gdzieś po drodze zaczęła pisać książeczki dla dzieci, które sama ilustruje. Kocha muzykę i literaturę, lubi malować portrety ludzi szczęśliwych. Na każdy spacer wybiera się z aparatem fotograficznym, aby uwiecznić to, co najpiękniejsze w każdym zakątku jej miasta. Niejednokrotnie własne zdjęcia wykorzystuje w swoich pracach graficznych.
Jest ilustratorką magazynu muzycznego Presto (numery do 22 włącznie) - rysunki do dodatku dla dzieci Presto Junior. Na potrzeby Wydawnictwa Literackiego Białe Pióro tworzy okładki do książek polskich autorów, np.: "Zwariowałam", "Medytacje o 6:38", "Bajeczki babci Mireczki", "To nie jest rozmowa na telefon", a czasem niewielkie rysuneczki ozdabiające ciekawą treść, jak w przypadku: "Zabiorę cię jesienią do Brukseli". 
Współpracuje z innymi wydawnictwami, czego przykładem są okładki do książek: "Leśny dworek", "Nasza paczka". Jest również ilustratorką wiele książek, bajek i antologii oraz autorką licznych książek dla dzieci.
(Źródło: Lubimy czytać)

    Z pomocą mieszkańców afrykańskiej sawanny książka porusza trudne tematy jak: rozwód, tolerancja, akceptacja, inność, alimenty, adopcja i patchworkowa rodzina.
Małe Lwiątko i jego rodzina przeżywają kryzys, a inne zwierzęta próbują zrozumieć zachodzące u nich zmiany. Czy im się uda? Przekonajcie się sami.
W zamyśle autorki lektura ma pomóc Małym Czytelnikom przebrnąć przez trudne chwile lub pomóc zrozumieć sytuację kolegów.
To kolejna bajka terapeutyczna autorki, w której empatia ma kluczowe znaczenie.

- Rozwód to jeszcze nie koniec świata- powiedziała łagodnie.
- Najważniejsze jest jednak to, że nawet gdy rodzice przestają się kochać wzajemnie, to nie przestają kochać swoich dzieci. (Agnieszka Kazała).
(Opis wydawcy).

    Moi drodzy dziś chciałabym przedstawić pozycję, której mam olbrzymi zaszczyt patronować. Jest to książeczka terapeutyczna, która pomoże przetrwać jeden z trudniejszych momentów w życiu młodego człowieka- moment, w którym rodzice postanowią się rozstać.
Pamiętajcie, proszę, że rozwód dotyczy nie tylko dwojga partnerów, ale także ich dzieci. Rozpad małżeństwa nie oznacza rozpadu rodziny, choć bez wątpienia diametralnie zmienia jej funkcjonowanie. Rozwód rodziców jest dla dziecka jednym z największych kryzysów życiowych, niosącym ze sobą zapowiedź olbrzymich zmian w jego dotychczas poukładanym świecie. Dla dziecka zawsze jest to zdarzenie, w którym musi zmierzyć się z rozłąką, destrukcją, a czasem nawet i odrzuceniem. Na to, jak dziecko przeżyje rozwód, mają wpływ dorośli. 

Autorka stworzyła niezwykle wartościową pozycję, która pozwoli w przystępny sposób zrozumieć dziecku, jakie zmiany zachodzą w jego życiu i jak to życie będzie wyglądało gdy jednego z rodziców nie będzie przy nim na co dzień.  Dzięki niej dzieci poznają i zrozumieją takie zagadnienia jak: rozwód, alimenty, adopcja, jak funkcjonuje rodzina patchworkowa.
Przy pomocy zwierząt z sawanny doskonale uczy empatii, wsparcia i radzenia sobie z trudną sytuacją.
Przygody małego lwiątka, choć zaczynają się bardzo smutno, z czasem pokazują, że życie potrafi się ułożyć, a nawet największe spory można kulturalnie rozwiązać. 
Piękne przesłanie płynące z tej książki, pozwoli dziecku uwierzyć, że wszystko się poukłada a co najważniejsze... że pomimo braku miłości pomiędzy rodzicami, ono będzie zawsze kochane.  
Myślę, że niejeden dorosły powinien sięgnąć po tę opowieść i postawić się na miejscu lwiątka, jego rodziny i przyjaciół. Przemyśleć i wyciągnąć wnioski. Spojrzeć nie tylko na siebie i swoje uczucia, ale także na pozostałych członków rodziny.
Książka jest pięknie i bogato ilustrowana. Rysunki są duże i czarno- białe, co uważam za świetny ruch. Dziecko może je pokolorować według swego pomysłu.

Według mnie ważne jest, by zwrócić uwagę na to, że tego typu książki są potrzebne, bo "Rozwód to jeszcze nie koniec świata" powstał na specjalne zamówienie małego chłopca i jego mamy.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
To bardzo potrzebny głos w świecie, którym przybywa rozwodów, a  ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Nie walczą o byt rodziny, podejmują zbyt pochopne decyzje, niejednokrotnie zapominając o tych najmłodszych....

POLECAM...

"– Rozwód to jeszcze nie koniec świata – powiedziała łagodnie. –Najważniejsze jest jednak to, że nawet gdy rodzice przestają się kochać wzajemnie, to nie przestają kochać swoich dzieci. Czasem lepiej jest, by dorośli się rozstali, żeby będąc ze sobą i kłócąc się o wszystko, nie robili krzywdy swoim dzieciom. Tak właśnie, jak zrobiliście to wy przed lekcją, dokuczając Małemu Lwiątku swoim bezmyślnym śmiechem, prawda? Bo słowa potrafią bardzo zranić. Każdy z nas jest inny, ale to nie znaczy, że gorszy. Dlatego czasem lepiej jest się rozstać, by uratować spokój i dobre relacje, niż kłócić się codziennie i całkowicie przestać się lubić i szanować. Czasem trzeba po prostu od siebie odpocząć. Pomyślcie o tym. I wiedzcie, że dla waszych rodziców to także nie jest łatwa decyzja."
               - Agnieszka Kazała "Rozwód to jeszcze nie koniec świata" str. 27-29

Za możliwość przeczytania książeczki i objęcia jej patronatem medialnym serdecznie dziękuję Pani Agnieszce Kazale oraz Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro.


poniedziałek, 11 października 2021

(78/21). WYSPA NAJDŁUŻSZYCH NOCY

 
    Autor: Alicja Flis

    Wydawnictwo:  Warszawska Firma Wydawnicza

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 464

    Data premiery: 21. 02. 2019

  
* Google

    Alicja Flis, autorka powieści sensacyjnych "Złudzenia", "Cienie w dolinie Słońca" i "Wenecka mgła".
(Źródło: Okładka książki)

    "Wyspa najdłuższych nocy" to sensacyjna, pełna pasji, wielkich tragedii i namiętności powieść o wpływie skrzętnie skrywanych tajemnic z przeszłości na teraźniejszość. W długo wyczekiwanej wielowątkowej książce Autorka przedstawia losy mieszkańców rezydencji na klifie na Gran Canarii.
Linda, córka potentata hotelowego Leona Esponozy, po długim czasie przyjeżdża na urlop do rodzinnej posiadłości. Chcąc na nowo ułożyć relacje z ojcem, niespodziewanie dowiaduje się o jego rychłym ślubie z Juaną - wieloletnią partnerką od chwili tajemniczego zniknięcia matki Lindy. Wszyscy domownicy, łącznie ze służbą, są równie zaskoczeni tą wiadomością. Czy decyzja o ślubie była wynikiem wielkiego uczucia, czy perfekcyjnie przygotowanej prowokacji? Zanim jeszcze dojdzie do przygotowań, bohaterowie, błądząc w labiryncie intryg i sekretów, odkryją wiele zaskakujących prawd.
Wyraziste postacie, plastyczne opisy otaczającej przyrody i ognistej salsy dopełniają tę powieść zarówno o rodzinnym, jak i osobistym dramacie, zabójczych sekretach oraz trudnej drodze w poszukiwaniu prawdziwych uczuć.
(Opis wydawcy).

    Powieść jest rewelacyjna, trzyma w napięciu niemal od początku, jest nieprzewidywalna i zaskakująca, a opisywane wydarzenia na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie niepołączone. 
Nie dajcie się jednak zwieść i skupcie się na lekturze, bo zakończenie (swoją drogą genialne) połączy wszystkie wątki  w spójną, klarowną i zaskakującą całość.
Głównych postaci jest sporo. Niejednoznacznych, poranionych psychicznie, niejednokrotnie także fizycznie. Ich dusze przepełnione złem i chęcią zemsty wymagają sporej dawki skupienia, bo łatwo się pogubić w ich życiorysach, motywach i emocjach- w pewnym momencie musiałam się cofnąć o kilka stron, by wrócić na właściwe tory dedukcji i choć odrobinę ich zrozumieć. 
Są doskonale wykreowani, autentyczni w swych relacjach i uczuciach, są niezwykle ciekawi. Trzecioosobowa narracja pozwala zajrzeć w duszę każdego z nich, a to z kolei pozwoliło mi choć trochę ich zrozumieć i nawet uronić łzę współczucia nad ich parszywą przeszłością. Szczególnie poruszyła mnie historia Simony i Juany, długo zastanawiałam się, jakim trzeba być potworem, by tak skrzywdzić innego człowieka- mam na myśli tutaj przeszłość kobiet i to jak zostały potraktowane przez los i teoretycznie najbliższych sobie ludzi.
Autorka zmusza czytelnika do refleksji i odpowiedzi sobie na pytania, które rodzą się w głowie podczas lektury, a wierzcie mi na słowo, pojawia się ich naprawdę wiele.
Fabuła zaskoczyła mnie wiele razy, autorka miesza wątki, urywa snutą historię w najmniej spodziewanym momencie, ale wypływa ona ponownie kilka stron dalej, i znów porządnie wszystko miesza- kiedy już byłam pewna, że rozwiązałam zagadkę, pojawiał się kolejny trop i kieruje podejrzenia co do sprawcy wszystkich nieszczęść zupełnie na inny tor.

Akcja toczy się dość szybko, autorka świetnie buduje napięcie i nie pozwala, by opadło ono do kulminacyjnego momentu. Zapewnia czytelnikowi totalny emocjonalny rollercoaster emocji i całą barwną gamę uczuć i wrażeń. Dzieje się dużo, ale fabuła nie przytłacza. Książka wciąga i nie pozwala się odłożyć na bok.
Tajemnice, namiętność, taniec, prawdziwa miłość i nienawiść, zagrożenie życia i zemsta... to wszystko znajdziecie w tej niesamowitej powieści.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Alicji, ale zaliczam je do bardzo udanych. Bardzo przypadł mi do gustu jej styl pisarski, przepiękne i barwne opisy, momentami czułam, jakbym sama spacerowała po wyspie i czuła słony zapach oceanu. 
Zdecydowanie sięgnę po wcześniejsze powieści tej pisarki.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Zarówno fan dobrej sensacji i kryminału jak i czytelnik książek obyczajowych i romansów. Wielowątkowa powieść dla każdego!

POLECAM...

"W klubie nie było jeszcze tak tłoczno, jak się tego spodziewała, choć dochodziła już północ. Ale była to odpowiednia pora na Gran Canarii dla ludzi, którzy preferowali dobrą zabawę. Wyspa tętniła życiem i wszelkimi rozrywkami przez całą noc. Czas spędzony na Gran Canarii był niczym niekończąca się przez cały rok fiesta. Wspaniały klimat na wyspie nie pozwalał turystom i miejscowym zaszywać się w domu. Wypełniali tarasy kawiarniane, bary, puby i dyskoteki. Mogli zanurzyć się w rytmie tańca aż do samego rana. Nie bez powodu Gran Canaria została nazwana wyspą najdłuższych nocy."
                               - Alicja Flis "Wyspa najdłuższych nocy" str. 237 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.

piątek, 8 października 2021

(77/21). CZARNA CZARNA TOŃ (Wydanie II poprawione)


    Autor: Martyna Szkołyk

    Wydawnictwo: Martyna Szkołyk Partyzantka Studio (self publishing)

    Gatunek: Fantasy, Science fiction

    Liczba stron: 228

    Data premiery: 2020 (data przybliżona)

  
 *Google

    Martyna Szkołyk- Pisarka fantasy, copywriter i pszczelarz.
Absolwentka polonistyki oraz technik weterynarii. Debiutowała w 2020 roku powieścią „Czarna, czarna toń”, wydaną w formie self publishingu. Prowadzi blog Partyzantka. Zafascynowana naturą, każdą wolną chwilę spędza w pasiece, nad jeziorem lub w lesie. Jest zakochana w twórczości Mai Lidii Kossakowskiej oraz Jacka Londona. Miłośniczka jazdy konnej, psów i pizzy hawajskiej. Pewnego dnia spotka lepszego i zamieszka w drewnianym domku pod lasem. 
(Źródło: Lubimy czytać)

    Sięgnij po fantasy z głębi dzikiej puszczy. Tutaj konary wielkich drzew strzegą gwiezdnych konstelacji, na dnie jeziora mieszka licho, a Wilcy przemierzają sobie tylko znane ścieżki. I choć ukrywają się przed ludźmi, są bardziej ludzcy, niż chcieliby przyznać.
Burzowy Gniew budzi się w areszcie. Liczne rany i złamane żebra przypominają mu o okrutnym pojmaniu. Ludzie nie lubią takich jak on – potrafiących przybierać wilczą postać. Choć nie wie, jaka przyszłość go czeka, uparcie trzyma się życia. Chce wiedzieć, co stało się z Klanem Nocy, którego był przywódcą, zanim popełnił błędy. Zbyt wiele błędów.
Dlatego, kiedy zauważa pod celą chłopca o niepokojąco znajomych oczach, postanawia opowiedzieć mu swoją historię, w której pakt z diabłem to zaledwie prolog. Liczy, że dzięki temu zachowa przytomność i wreszcie wydostanie się z aresztu. 
Jesteś gotów, by poznać przeszłość Burzowego Gniewu?
(Opis wydawcy).

    Bardzo się cieszę, że tek kolejny niezwykle ciekawy debiut trafił w moje ręce. Z wielką ciekawością czekam na kontynuację, bo autorka zostawiła nas z wieloma niedomówieniami, w najmniej oczekiwanych momentach urwanymi wątkami i wieloma niewyjaśnionymi tajemnicami, które na pewno rzuciłyby nowe światło na postępowanie bohaterów. Szczególnie Burego, który jest wyjątkowo tajemniczy i tak naprawdę nie dowiadujemy się, dlaczego zaprzedał swoją duszę diabłu. Ogólnie głównych postaci nie jest dużo, ale są one niejednoznaczne, poranione psychicznie, niejednokrotnie także fizycznie- każdy z nich nosi w sobie tajemnicę i jakiś bliżej nieopisany mrok.

Książkę przeczytałam dosłownie w jedno popołudnie. Szybko się ją czyta, podoba mi styl autorki, jest naprawdę bardzo lekki i przystępny. 
Świetny pomysł na fabułę, choć akcja nie pędzi szybko, potrafi zaskoczyć. Historia wciąga, (jeśli przymknie się oko na niektóre wady- a może to zaplanowane postępowanie?). 
Zdecydowanie najmocniejszą stroną tej powieści jest klimat. Mroczny, ciężki i duszący podsyca tylko atmosferę niepewności i obawy co do dalszych losów bohaterów.
Otula Czytelnika tajemnicą i niewytłumaczalnym oczekiwaniem na coś bliżej nieokreślonego. Zasiewa w sercu niepewność.
Pani Martynie gratuluję debiutu i  z wielką niecierpliwością będę wyglądać kolejnych mrocznych historii. 

    Czy polecam?
Polecam, choć naprawdę trzymam kciuki za to, że kontynuacja wyjaśni wiele tajemnic.

POLECAM...

"Bestia na pierwszy rzut oka wyglądała jak ogromny wilk. Dopiero później zauważało się anomalie. Zad miał wyraźnie obniżony, grzbiet umięśniony, potężną pierś. Wielkie łapy o wyraźnie zaznaczonych palcach i czarnych, twardych pazurach. Sierść, skołtuniona i postrzępiona, przypominająca strzępy obrzydliwego sztandaru, wznoszonego w imię jakiegoś plugastwa. Stworzenie kojarzyło się z dzikiem, którego łączyłeś z bezmyślnością i siłą. Najgorsza jednak była głowa. Troje niewidzących oczu, czarnych, z nienaturalnymi niebieskimi refleksami. Jedno ucho odgryzione w połowie, drugie postrzępione. Zastanawiałeś się, czy można upaść niżej niż on. Noszący imię, którego nie ma."
                            - Martyna Szkołyk "Czarna, czarna toń" str. 121

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję grupie marketingowej GAPPA


środa, 6 października 2021

(76/21). EKOLISKI. MISJA RATOWANIA ZIEMI

 
    Autor: Marek Marcinowski

    Ilustracje: Martyna Nejman

    Wydawnictwo: Anatta sp. z o. o.

    Gatunek: Dla dzieci, Edukacja

    Liczba stron: 34

    Data premiery: 25. 05. 2021

 *Google

    Marek Marcinowski- Niepoprawny marzyciel. Pasjonat rynków finansowych, podróży i fotografii. Hobbistycznie trenuje fechtunek. Uwielbia łamigłówki, szachy i jazdę na rowerze.
Wielki fan gier planszowych i obserwacji astronomicznych.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Dwa sympatyczne liski, Miłka i Miłek, zabierają dzieci w podróż po Układzie Słonecznym. Wspólnie z nimi poszukują planety równie pięknej i przyjaznej do życia jak Ziemia, dla której działalność człowieka staje się coraz większym zagrożeniem. Rozważania nad kosmiczną przeprowadzką uświadamiają bohaterom, jak unikatowa jest nasza planeta. O Ziemię warto troszczyć się cały czas – poprzez dobre nawyki i drobne gesty. Ekoliski wzywają do działania, zanim będzie za późno!
"Dajcie się porwać na niesamowicie pouczającą wyprawę z Miłką i Miłkiem. Podczas niej dowiecie się, jak może wyglądać Ziemia, jeżeli nie będziemy o nią dbać, oraz czy inne planety Układu Słonecznego mogą ją zastąpić. Bajka Marka Marcinowskiego nie tylko uzmysłowi dzieciom, jak ważne jest dbanie o środowisko, ale i przypomni rodzicom, że to oni głównie dają przykład, jak należy postępować. Znajdziemy tutaj odpowiedzi na wiele dziecięcych pytań, jak również propozycje działań, dzięki którym także kolejne pokolenia będą mogły się zachwycać pięknem Matki Natury". – Marcelina Ziętek, z wykształcenia pedagog, pracę z dziećmi łączy z wyzwaniami aktorskimi.
(Opis wydawcy).

    Wczoraj pokazałam Wam pierwszą książeczkę z serii bajek edukacyjnych związanych z kosmosem i Układem Słonecznym, dziś pora przyszła kolej na drugą- nakierowaną na ekologię i dbanie o przyszłość naszej planety. (Zobacz tutaj recenzja "Kosmolisków")

Tym razem nasi kosmiczni przyjaciele zabierają rodzeństwo na wycieczkę po planetach. Dzieci podróżując między innymi po Wenus, Merkurym czy Marsie, dowiadują się, dlaczego życie jest możliwe tylko na Ziemi. 
Liski uświadamiają dzieciom, jak ważne jest dbanie o środowisko, segregacja śmieci i dbanie o planetę. Dzieci dowiadują się, że każdy może przyczynić się do tego, aby wszystkim żyło nam się lepiej...

Czytając moją poprzednią opinię, dowiedzieliście się, na co z synem szczególnie zwracamy uwagę, wybierając książeczkę. Wiecie również, jak wielkie wrażenie wywarła na nas poprzednia książka. Dokładnie takie same odczucia mamy i tym razem.
Pięknie wydana, niesamowicie pouczająca książeczka. Opatrzona wieloma pięknymi, wyrazistymi i bardzo kolorowymi ilustracjami przyciągającymi wzrok.
Tekst przejrzysty i wydaje mi się, że zrozumiały nawet dla przedszkolaków.
Sporo merytorycznej wiedzy i wskazówek jak zadbać o swoje otoczenie, czego unikać co propagować, jak zadbać o przyszłość planety. 
Doskonałym pomysłem jest umieszczenie na końcu książeczki kilku zadań, które dzieci mogą wykonać przy pomocy rodziców, oraz tak jak poprzednio quiz, w którym możemy sprawdzić swoją wiedzę.

Podtrzymuję zdanie, że zarówno "Kosmoliski" jak i "Ekoliski" to będzie mądry i trafiony prezent dla każdego młodego czytelnika.  

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
W moim odczuciu kolejna mądra i wartościowa książka dla młodszych dzieci i nie tylko

POLECAM...

"- Na tym gigancie, choć jest o wiele większy od Ziemi, nie znajdziemy miejsca na zasadzenie drzew, nawet gdybyśmy szukali całymi godzinami. Po prostu nie ma nim gleby. Nie wybudujemy też domu ani nie staniemy nogą na jego powierzchni. To gazowy olbrzym składający się głównie z wodoru i helu- tego samego gazu, którym na Ziemi napełnia się balony, by unosiły się do góry. W jego atmosferze występują liczne burze. Największa z nich, nazywana Wielką Czerwoną Plamą, trwa nieprzerwanie od setek lat, a może nawet dłużej!"
                 - Marek Marcinowski "Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" str. 15

Za możliwość przeczytania książeczki serdecznie dziękuje Autorowi.

wtorek, 5 października 2021

(75/21). KOSMOLISKI


    Autor: Marek Marcinowski

    Ilustracje: Karolina Jakubowska

    Wydawnictwo: Anatta sp. z o. o.

    Liczba stron: 30

    Gatunek: Dla dzieci, Edukacja

    Data premiery: 30. 11.2020

  
 *Google

    Marek Marcinowski- Niepoprawny marzyciel. Pasjonat rynków finansowych, podróży i fotografii. Hobbistycznie trenuje fechtunek. Uwielbia łamigłówki, szachy i jazdę na rowerze.
Wielki fan gier planszowych i obserwacji astronomicznych.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Piżamka jest? Gotowi do snu? Super! Kosmoliski zakręcą srebrnymi ogonami, aż posypie się gwiezdny pył, a wtedy zabiorą Was w kosmos na nieziemską przygodę. Kosmoliski zabierają Sarę i Krzysia w podróż po Układzie Słonecznym. Dołączysz do nich?
(Źródło: Okładka książeczki)

    Kosmoliski zabierają Sarę i Krzysia w niezwykłą podróż po naszym układzie słonecznym. Liski ze świecącymi ogonkami dokładnie im wszystko tłumaczą i zdradzają wiele ciekawostek (przyznam, co nieco nawet mnie zaskoczyło).
Czy wiecie, z jakiego gazu składa się atmosfera Wenus? Albo, że... na Merkurym znajduje się najwyższa w całym Układzie Słonecznym góra?

Ostatnimi czasami dość często zdarza mi się sięgnąć po książeczki dla dzieci zarówno tych większych jak i tych mniejszych. 
Jako że mój syn nie czyta samodzielnie, robię to za niego- Tymuś za to uwielbia różnego rodzaju kolorowe obrazki, mocne kontrasty, papier, w którym odbija się światło latarki lub innego tego typu sprzętu. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego Wam o tym piszę? 
Ano dlatego, że "Kosmoliski" to książka idealna dla każdego dziecka, zarówno tego zdrowego jak i tego z głęboką niepełnosprawnością... każde z tych dzieci odnajdzie w niej coś dla siebie!
My poza treścią, (która przypomniała mi wiele zagadnień związanych z kosmosem, momentami autentycznie zaskoczyła), odnaleźliśmy również doskonałe źródło codziennej rehabilitacji wzroku.

Książeczka jest przepięknie wydana, twarda oprawa, wyraziste kolorowe obrazki, czytelny tekst. Sądzę ze "Kosmoliski" sprawdzą się doskonale także jako prezent i ucieszą niejednego małego fana kosmosu, a być może dzięki tej książeczce grono fanów zdecydowanie się powiększy?
Treść jest bardzo merytoryczna, a informacje uporządkowane, nie znajdziemy w tej pozycji chaosu i dość częstego u innych autorów tego rodzaju książeczek, rozgardiaszu. Całość tworzy spójną i bardzo ciekawą opowieść.
Dodatkowo każdy z nas nawet dorosły czytelnik może sprawdzić swoją wiedzę o kosmosie, rozwiązując zamieszczony na końcu quiz.

     Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Bardzo mądra, wartościowa książka. Jak zaznaczyłam wyżej... Każde dziecko w jakiś sposób zostanie nią oczarowane.

POLECAM...

"- Księżyc to naturalny satelita Ziemi, to znaczy, że krąży wokół niej. Ziemia zaś krąży wokół Słońca. Zdarza się, że Księżyc znajdzie się pomiędzy Ziemią a Słońcem. Wówczas promienie słoneczne zatrzymują się na Księżycu, a jego cień pada na powierzchnię Ziemi. Mówimy wtedy o zaćmieniu Słońca."
                                      - Marek Marcinowski "Kosmoliski" str. 8

Za możliwość przeczytania książeczki serdecznie dziękuję Autorowi.