Autor: Irena Powell
Wydawnictwo: Novae Res
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 198
Data premiery: 29. 06. 2022
Irena Powell Urodzona w Gliwicach w 1981 roku. Ukończyła studia pianistyczne na Akademii Muzycznej w Katowicach. Laureatka konkursów poetyckich i prozatorskich. Mieszka z rodziną na jednej z gór Beskidu Wyspowego, skąd widać Tatry. Pisze, by prowokować do myślenia. Kocha spacery po lesie. "Zamęt" to jej debiutancka powieść.
(Źródło: Okładka książki)
W chaosie tego świata i sam diabeł mógłby się pogubić.
W maleńkiej górskiej wiosce Zamęt czas zatacza koło, a życie codzienne jest realne w tym samym stopniu, co mgliste wspomnienia jej mieszkańców. To właśnie tutaj splatają się losy rudowłosej Eugenii, fałszywego proroka Józka, pijaka-poety Franciszka, bibliotekarki Teresy, kosmopolity Jakuba i refleksyjnego wuja Tonto. Co łączy ludzi, którym wydaje się, że dzieli ich prawie wszystko? Czy zdążą naprawić popełnione błędy, zanim wszystko przesłoni widmo wielkiej zarazy?
Zamęt to oniryczna, pełna symboli powieść, która wkłada kij w mrowisko polskiej mentalności. Podejmując refleksję nad relacją człowieka i natury, zawraca czytelnika w odległą przeszłość, zanim w umysłach rozgościły się słowa nakazu, by czynić sobie ziemię poddaną.
(Opis wydawcy).
Skuszona opisem wydawcy z dużą ciekawością podeszłam do tej książki. Spodziewałam się chyba czegoś innego, może lżejszego, a dostałam esencjonalną opowieść o ludzkich wyborach i ich konsekwencjach. Momentami wyobrażając sobie opisywaną scenę, czułam się jakbym była w czyimś śnie.
W tej historii nic nie jest takie oczywiste, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Autorka opisuje zmiany zachodzące zarówno w ludziach jak i w samej naturze, okrasza ją symboliką, którą- przyznaję- nie zawsze rozumiałam.
Początkowo było trudno wczuć mi się w tę historię, choć tak bardzo krótka, dłużyła mi się, a zarazem napełniała jakimś trudnym do określenia niepokojem.
Długo nie umiałam się przekonać do stylu pani Powell, później było lepiej, ale i tak czułam jakiś dyskomfort w trakcie lektury. Nie wiem, może to przez język, który niejednokrotnie uderzał w zbyt patetyczny ton.
Odnoszę wrażenie, że nie był to dobry czas na lekturę tej książki. Sama w okresie, w którym czytałam książkę, miałam w swoim życiu olbrzymi zamęt i nomen omen to chyba również miało wpływ na odbiór tej historii.
Czy polecam?
Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Na pewno jest to nietuzinkowa opowieść napisana pięknym językiem, ja jeszcze do niej wrócę... może wtedy odbiorę ją inaczej.
"W odległych czasach w Zamęcie pojawili się arianie, którzy myśleli i wierzyli inaczej. Odmówili racji bytu kościelnym obrazom świętych oraz trójosobowości boskiej natury. Chcieli wniknąć w nurt modlitwy językiem przodków, a ich kobiety mogły przemawiać na zgromadzeniach. Nie obracali się do siebie plecami w trakcie sprawowania obrzędów i tłumaczyli pisma dla głębszego zrozumienia. Dopóki w kraju, gdzie leży Zamęt, panowała tolerancja, wolność i pluralizm myślenia, dopóty dobrze się działo. Ale nadeszła kontrreformacja z tłustymi aniołami, za którymi podążyli Jezuici. I tak wszystko wtłoczono do jednego pudełka."
- Irena Powell "Zamęt" str.28
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Jeszcze nie wiem, czy przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Raczej nie skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuń