Serdecznie zapraszam do przeczytania krótkiej rozmowy z Ewą Anną Sosnowską, która pisze o sobie tak: Mój świat niemal dosłownie kręci się wokół książek. Kiedy nie czytam lub nie piszę to... myślę o tym co napisać. Jestem niepoprawną marzycielką, pisarką, blogerką i recenzentką. Z "konieczności" interesuję się wieloma sprawami... podróże, wędkarstwo (mam honorowy tytuł młodszej podbierakowej), majsterkowanie, sport, muzyka, taniec... To wszystko i o wiele więcej, widać w moich powieściach. Tworzę głównie prozę, ale bywają chwile, gdy spod pióra spływa mi wiersz...
(Źródło: Okładka książki "Ewa Carter ...czyli żywe obrazy z kart kalendarzy")
* Poznajmy się... Proszę opowiedzieć nam kilka słów o sobie.
Witam wszystkich. Urodziłam się, bo musiałam… ktoś tam u góry stwierdził, że są do opowiedzenia pewne historie i muszę je opowiedzieć właśnie ja.
A na poważnie to nazywam się Ewa Sosnowska, choć ostatnio zaczęłam używać swojego drugiego imienia Anna i właśnie jako Ewa Anna Sosnowska chcę być znana w świecie literackim.
Pochodzę z Gdańska, a od kilku lat mieszkam w Pleszewie.
Interesuję się wszystkim po trochu. Głównie z konieczności, bowiem podczas researchu do kolejnej książki dowiaduję się coraz to nowych rzeczy.
* Wydała Pani już kilka książek skąd czerpie Pani inspiracje i pomysły. Z którą z nich (książek) zżyła się Pani najbardziej?
Mówię o sobie, że jestem sekretarką "moich" postaci. Notuję to, co Maja, Asia i Paweł oraz Ewa Carter raczą mi opowiedzieć. Często muszę temperować, a nawet cenzurować, ich opowieści, ale ostatecznie to oni mają decydujący głos. Ja mam do wyboru: albo notuję to co mi dyktują, albo nie notuję nic. Wybieram pierwszą opcję.
W chwilach gdy mogę dodać coś od siebie, wybieram to, co pasuje do danej postaci i tego, co działo się do owego momentu. Często są to moje własne przeżycia albo zlepek z przypadkowo usłyszanych słów. Za inspirację może posłużyć dosłownie wszystko.
Co do książek to trudno wybrać. Każda z nich jest inna i utrzymana w zupełnie innym stylu. Najbardziej emocjonalnie podeszłam chyba do Ewy Carter, w której pojawia się sporo wątków
z mojego życia. Dla mnie praca przy tej powieści była czymś w rodzaju terapii.
Sporo pomysłów podrzucają mi też pierwowzory postaci, za co im gorąco dziękuję.
* Jaką literaturę Pani czyta na co dzień? Do jakiego autora jest Pani najbliżej?
Nie ograniczam się do jednego gatunku. Równie chętnie sięgam po literaturę obyczajową, co po kryminał czy fantasy.
Mam wielu autorów, których lubię i cenię, ale chyba najbardziej lubię twórczość pani Joanny Chmielewskiej.
* Wydała Pani książki w różnych gatunkach literackich, w którym z nich czuje się Pani najlepiej?
Nie ja decyduję o gatunku literackim (śmiech). To wychodzi samo, z akcji. Ja mogę sobie tylko zaplanować, co bym chciała napisać, a postacie i tak robią wszystko po swojemu.
* Jakiś czas temu przeczytałam takie słowa i mocno zapadły mi w pamięć "Nie klasyfikuj mnie, czytaj mnie. Jestem pisarzem, nie gatunkiem".
Czy klasyfikowanie literatury, szufladkowanie, narzucanie co komu ma się podobać, jest według Pani krzywdzące dla pisarza?
Czy Panią jakoś dotknęły takie podziały, np. usłyszała Pani od mężczyzny "No może bym przeczytał Twoją książkę, ale to babska powieść, więc nie dla mnie, bo nie wypada"?
Nie będę dyskutować ze specjalistami od klasyfikacji gatunkowej danej historii, ale czasami trudno przypisać, powieść do konkretnej kategorii. Jednak zgadzam się z tymi słowami. Styl danego autora się lubi albo nie.
Co do komentarzy potencjalnych czytelników, to słyszałam raczej "Daj mi e-booka, a jak mi się spodoba, to kupię wersję papierową". Mnie wtedy opadały ręce…
* Czy zdarzało się Pani przeżyć jakieś zdarzenie zawarte w Pani książkach, po ich napisaniu, i odwrotnie - czy zdarzenia zapisane w książkach są też Pani wspomnieniami/doświadczeniami z
przeszłości?
Sporo jest takich historii. Część z przeszłości, a część z tego co dzieje się obecnie. Często, tuż po opisaniu jakiegoś zdarzenia, słyszę od znajomych: Ty, laska, wiesz, co mi się przytrafiło?
A ja wtedy blednę, bo dowiaduję się o jakiejś przykrej przygodzie, którą sama kilka dni wcześniej wymyśliłam dla którejś z postaci. Jako przykład mogą posłużyć wizyta Roberta na dołku czy rozmowa we śnie Mai i Błażeja. Nie wspominając już o tym, że sam wypadek Błażeja też mi się wyśnił, choć dotyczył zupełnie innej osoby. Ta osoba, niestety, nie przeżyła.
Właśnie dlatego nie lubię pisać o przykrych sprawach, przez co często obrywam za przesłodzenie historii.
* Jest wiele nowości na rynku. Gdyby Pani mogła w kilku słowach lub zdaniach zareklamować swoją książkę czytelnikom - dlaczego warto po nią sięgnąć?
To trudne… opowiedzieć o swoich dzieciach, bo tak traktuję moje książki. Wiadomo, że każda sroczka swój ogon chwali…
Mimo to wierzę, że udaje mi się przemycić choć trochę optymizmu w tej szarej i okrutnej rzeczywistości. Nie przepadam za literaturą, w której z każdej strony niemal dosłownie wyskakuje trup,
ostry seks czy porachunki gangsterskie (w rozmaitych kombinacjach). Wolę opisać coś normalniejszego, choćby to było zbyt wyidealizowane.
Dlatego też, korzystając z okazji, nie bójcie się napisać do mnie i powiedzieć, co można/warto poprawić. Nie wszystko dam radę, ale obiecuję, że wezmę pod uwagę każdą konstruktywną krytykę.
Zawsze mogę wytłumaczyć mój punkt widzenia i uzasadnić, dlaczego opisałam to tak, jak to opisałam (śmiech).
* Dlaczego zdecydowała się Pani na wznowienie?
Wspominałam już o tym, choć teraz mogę to doprecyzować. Pierwsze wydania, zwłaszcza mój debiut, czyli "Czekoladowe Rendez- Vous" określono (używając tylko eleganckich słów) jako obrzydliwie słodkie. I nie zastanawiano się, dlaczego cała historia jest opisana właśnie tak, a nie inaczej.
Postanowiłam to zmienić i dopasować całość pod gusta Czytelników. Musiałam się nieźle nagimnastykować, by wprowadzone zmiany pasowały zarówno do postaci jak i do wymagań Czytelnika. Mam nadzieję, że mi się to udało. A skoro
poprawiłam "Czekoladowe Rendez- Vous" i równie mocno, acz z innych powodów, krytykowany pierwszy tom Kronik Lenny’ego to poszłam za ciosem i poprawiłam, a raczej dostosowałam również ich kontynuacje. Te modyfikacje wykorzystałam również do uporządkowania chronologii
i dopracowania części wspólnych, bowiem obie książki, a raczej pierwsze tomy syjamskich serii mają sporo wątków wspólnych, acz opowiadanych z punktu widzenia narratora konkretnej książki.
Wznowienia wydałam jako self publisher, przez co na okładce nie ma żadnego wydawnictwa. Innymi cechami charakterystycznymi są patroni medialni, w tym Ewelina, której tak jak i pozostałym patronkom, dziękuję za to, że zgodziła się wziąć moje dzieci pod swoje skrzydła, a także to, że na okładkach i wszędzie gdzie to tylko możliwe widnieję jako Ewa Anna Sosnowska.
W razie jakichkolwiek wątpliwości zapraszam do zadawania pytań. Ja nie gryzę…
*Może na sam koniec zechciałby Pani podzielić się z czytelnikami jakąś zabawną anegdotą lub ciekawostką związaną z powstaniem książki?
Takich anegdot mam dużo, ale chyba jedną z ciekawszych będzie historia powstania pierwszego wydania "Kronik Lenny’ego. Syberia".
Zaplanowałam całość jako jeden rozdział do "Majki" i zaczęłam robić notatki do tegoż rozdziału. Na osiemdziesiątej stronie zorientowałam się, że coś mi nie wychodzi. A do tego jeszcze stanął nade mną Paweł, i jak na kapitana Wojska Polskiego przystało, wydał mi rozkaz: o nich piszesz, to o Asi i o mnie też będziesz.
Pozostało mi położyć uszy po sobie, machnąć ręką na podręczne notatki i… zacząć na poważnie pracę nad dwiema książkami jednocześnie. Miało to swoje plusy… jedna napędzała drugą.
* Serdecznie dziękuję Pani Ewo za poświęcony czas i opowiedzeniu nam o sobie.
Was moi drodzy zachęcam z całego serca do sięgnięcia po książki Pani Ewy. Recenzje ich wszystkich znajdziecie na blogu. Wszystkiego dobrego!
Dziękuję za możliwość opowiedzenia o sobie i zapraszam na moją stronkę na Facebooku.
Pozdrawiam
Ewa Anna Sosnowska
KONIEC
Autorkę znajdziecie w następujących miejscach:
Instagram: ewasosnowska_autorka
libraczyta
Pozdrawiam serdecznie. Ewelina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz