Autor: Bożenia Gałczyńska- Szurek
Wydawnictwo: Replika
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 352
Data premiery: 12. 03. 2024
Bożena Gałczyńska-Szurek Pisarka pochodzi z Krakowa. Jest z zawodu muzykiem, pasjonatką historii i hellenistyki. Obecnie mieszka na Roztoczu zwanym polską Toskanią, w zabytkowym Zamościu, którym jest oczarowana. Często opisuje go w swoich książkach. Z powodu licznych podróży na południe Europy w kręgu jej zainteresowań znalazła się też Grecja. W tym temacie stworzyła swój pierwszy cykl, w skład którego weszły powieści: "Kręta droga do nieba", "Klasztor zapomnienia"i "Cierpkie winogrona". Kolejne książki powstają z fascynacji urodą Zamościa. Opowiadają o burzliwych dziejach wschodnich rubieży Polski. Autorka ukazuje w nich skomplikowane, nierzadko tragiczne losy mieszkańców przygranicznych terenów.
Z miłości do teatru powstały sztuki teatralne pisarki: komedia kryminalna "Żabka" i dramat "Kociaku przyjeżdżaj, czyli Villas story"; obie wystawione w Krakowie. Prywatnie żona muzyka, z zapałem realizuje swoje pasje twórcze i podróżnicze. Zgłębia od lat język nowogrecki, bo, jak mawia, lubi się mierzyć z prawdziwymi wyzwaniami. Uwielbia zwierzęta.
(Źródło: Notatka w książce)
Rok 1942
Wiosną do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu przybywa pierwszy transport Żydów z Lublina i Lwowa. Rozpoczyna się operacja mająca na celu deportację, zagładę i grabież mienia Żydów.
Miejsce to, zwane obozem zapomnianym, przez wiele lat okryte było niepamięcią.
Rok 2004
Do Zamościa przybywa Amerykanin tropiący oprawców ludności żydowskiej, którzy działali na Roztoczu w czasach okupacji hitlerowskiej. W tym samym czasie ze stypendium w Izraelu wraca Róża Halicka, która informuje rodzinę, o swoich planach małżeńskich. Planom tym są przeciwni rodzice jak i dziadek, skrywający tajemnice związane z okresem okupacji
Pewnego dnia drogi rodziny Halickich i łowcy Niemców krzyżują się, obnażając tajemnice sięgające czasów wojny, które wpłyną na losy Róży i jej narzeczonego.
(Opis wydawcy)
Dziś chciałabym napisać kilka słów o książce, która mną nie lada wstrząsnęła i spowodowała, że sięgnęłam do źródeł historycznych, chcąc jak najwięcej dowiedzieć się o obozie, o którym nie miałam żadnego pojęcia. Wszyscy słyszeliśmy o Auschwitz, Majdanku, Sobiborze, Treblince i wielu wielu innych, ale z ręką na sercu, kto pamięta z lekcji w szkole o obozie w Bełżcu? Autorka, która mieszka nieopodal, postanowiła podzielić się jego niezwykle trudną i bolesną historią. Nie bez powodu ten obóz nazywany jest zapomnianym. A dlaczego? Ja Wam tego nie zdradzę, ale dowiecie się tego z niniejszej powieści, która tak jak i mnie zachęci do zgłębienia tematu.
Autorka swą powieść umieściła w 2004 roku w momencie przyjazdu tajemniczego mężczyzny do Zamościa. Ma on za zadanie znaleźć mężczyznę, który w okresie wojenny prawdopodobnie kolaborował z Niemcami i denuncjował Żydów, i postawić go przed sądem, ma także odnaleźć dawnego przyjaciela, przyjaciela swojego dziadka (nie zagmatwałam za bardzo?). Nie spodziewa się, że to, co odkryje, zmieni życie kilkudziesięciu osób, obudzi demony przeszłości, a na jaw wyjdą tajemnice sprzed ponad sześćdziesięciu lat.
W hotelu poznaje Ewę, która początkowo staje się jego przewodniczką po Zamościu i okolicach. Dziewczyna nie spodziewa się jednak, że Jakub nie jest tym, za kogo się podaje, a utkana przez niego historia zawiera w sobie drugie dno.
Równocześnie obserwujemy rodzinę Halickich, w której właśnie przetacza się życiowe tornado po wieści, że jedyna wnuczka znanego i szanowanego nie tylko w kraju profesora, niezwykle uzdolniona skrzypaczka, postanowiła wyjść za dużo starszego mężczyznę, a dodatkowym obciążeniem jest, to, że Eliasz jest Żydem. Rodzina nie może się z tym pogodzić, a jakby było mało kłopotów i zmartwień, zaczyna się nimi interesować pewien Amerykanin, który rozpaczliwie rozpytuje o profesora po mieście.
Kim tak naprawdę jest Jakub? Jaką rolę do odegrania w całej tej sprawie ma Ewa? Czy Haliccy pogodzą się z wyborami Róży? Jak wielką tajemnicę nosi w sobie senior rodu i kim jest mały chłopiec uwieczniony na fotografii sześćdziesiąt lat wcześniej? Dlaczego od wielu lat nie została nadana odpowiedź na listy, które przychodzą zza granicy?
Tego już nie napiszę, ale podpowiem, byście przygotowali się na naprawdę wstrząsającą historię i mieli pod ręką zapas chusteczek. Będą bardzo potrzebne.
"Utracone światło" to powieść, w której fikcja literacka przeplata się z faktami historycznymi, a przeszłość domaga się przypomnienia i pamięci. Dwa główne wątki splatają się momentami w naprawdę bolesną całość, która zmusza czytelnika do wielu głębokich refleksji. Dlatego tak trudno jest o niej opowiedzieć, by nie zdradzając szczegółów, zainteresować tak bardzo, by każdy z Was chciał tę historię poznać, i tak jak ja pokochać całym sercem.
Autorka w "Utraconym świetle" wykazuje się olbrzymią wiedzą i wnikliwie analizuje historię nie tylko obozu, ale i ludzi nie tylko tych, którzy tam trafili i nigdy już go nie opuścili, ale i tych, którzy w jakikolwiek sposób z obozem byli związani. Nie ucieka także od trudnych relacji polsko-żydowskich i pokazuje, że nadal mamy duży kłopot z antysemityzmem.
Pięknie pisze także o przyjaźni, która wznosi się i trwa ponad pochodzenie, zakazanej miłości, trudnych i nie zawsze oczywistych wyborach, które trzeba było podjąć pod presją wojny. Jest to także opowieść o sprawiedliwości, poświęceniu i niezłomnej odwadze, by w końcu stać się powieścią o nadziei na to, że wszystko jest po coś i wszystko jest dla czegoś.
Autorka od początku buduje napięcie i choć akcja powieści nie goni na złamanie karku, sprawia, że nie chce się tej historii odłożyć na bok przed wyjawieniem wszystkich tajemnic. Urzekły mnie malownicze opisy miasta i jego okolic, zabytków architektury, oddając jego klimat i sprawiając, że chce się odwiedzić ten region, są one również niezwykłym balansem dla opisów bezdusznego reżimu, który rozpanoszył się tam w trakcie wojny i bestialskich przeżyć, których ofiarami stali się więźniowie obozu. Olbrzymie wrażenie robią opisy miejsc, w których obecnie stoi Muzeum Miejsca Pamięci w Bełżcu, są one tak sugestywne, że nawet teraz myśląc o nich, dostaję przysłowiowej gęsiej skórki na ramionach.
Warstwa fabularna jest również doskonale poprowadzona, bohaterowie są niezwykle autentyczni, przepełnieni emocjami, każdy ma tu bardzo ważną rolę do odegrania, nikt nie jest tu zbędny, a wszyscy są przepełnieni emocjami, traumami przeszłości, nadzieją na lepsze jutro.
Autorka zręcznie manipuluje czytelnikiem, wzbudza ciekawość, podrzuca tropy, zostawia niedomówienia, wciąga w sieć intryg i tajemnic, nie pozwala, by prawda szybko wyszła na jaw.
Zakończenie mocno zaskakuje, przyznaję, że nie tego się spodziewałam, ale z wielką ciekawością przeczytałabym, jak potoczyły się dalsze losy tych postaci.
Książka jest tak emocjonalna, że nawet teraz kilka dni później, nie mogę przestać o niej myśleć. Jest to ciekawa i poruszająca lekcja historii, sumiennie oddająca brutalną prawdę o wojennych czasach.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Bożeny Gałczyńskiej- Szczurek, jest to spotkanie przepełnione emocjami, niezwykle udane i jeśli poprzednie książki Autorki są tak równie emocjonujące i niedające o sobie zapomnieć, z wielką przyjemnością po nie w przyszłości sięgnę.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To bardzo ważny głos przypominający o obozie, o którym większość zapomniała. Chciałabym, by ta historia trafiła do jak najszerszego grona odbiorców, bo każdy w tej opowieści znajdzie coś dla siebie. Naprawdę każdy.
POLECAM...
"Rozmów o śmierci ludzie przeważnie unikają. Nawet boją się o niej myśleć. Tymczasem ich połączył temat śmierci masowej, okrucieństwo, ból, cierpienie i wiele niezwykle mrocznych faktów. Ale byli dorośli i mieli świadomość, z czym się zetkną w swoich badaniach. Wiedzieli, że przyjdzie im poznać dramatyczne historie ludzi i trudne prawdy, co kłóciło się z sielskim klimatem uroczego Roztocza. W miejscu uznawanym teraz przez ludzi za istny raj na ziemi, trudno było sobie wyobrazić ogrom cierpienia towarzyszącego śmierci zadawanej tu podczas wojny w sposób okrutny, wręcz bestialski. Rzadko bowiem mówiło się na świecie o obozie położonym blisko Bełżca. Ta piękna, zielona kraina ze swoją mroczną przeszłością dziesiątki lat czekała na moralne zadośćuczynienie. Rzucała wyzwanie światu, który o niej zapomniał. Po latach dopiero na -słonecznej polanie- u wjazdu do niewielkiej roztoczańskiej miejscowości powstało muzeum. <Nieme muzeum>, wstrząsające swoim widokiem i budzące lęk. Nieme, bo brak w nim wspomnień byłych więźniów, brak pozostałości jakichkolwiek budynków, brak świadectw ludobójstwa. Mordercy wszystko starannie uprzątnęli. Nieme, przez co jeszcze bardziej straszne"
- Bożena Gałczyńska- Szurek "Utracone światło" str. 65
Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuje Autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz