Strony

środa, 30 czerwca 2021

(51/21). RODZINA (tom II cyklu" GRABARZ")

 

    Autor: Karolina Dietrich

    Wydawnictwo: BORGIS

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 316

    Data premiery: 19.04. 2021

    
 *Google

    Karolina Dietrich- przyszła na świat 4 stycznia 1980 roku w Gnieźnie. Jest absolwentką Studium Kosmetycznego im. Anieli Goc w Poznaniu, posiada również tytuł technika masażu oraz uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych. Od piętnastu lat prowadzi własną działalność handlowo- usługową. Żona, matka dwójki dzieci, na stałe mieszka we wsi Kalina koło Gniezna, gdzie obecnie wraz z mężem prowadzi stadninę koni. Jej pasją jest pielęgnacja ogrodu.
(Źródło: Okładka książki)

    Autorka ponownie zabiera nas do mrocznego Gniezna. Wartka akcja sprawia, że z niecierpliwością czekamy na to, co wydarzy się na kolejnej stronie. Poznajemy dalsze losy Kingi, młodej kosmetyczki, i Janusza, osobliwego grabarza, których związek szybko nakręca spiralę śmiertelnych konsekwencji… Bohaterowie po raz kolejny muszą zmierzyć się ze swoimi demonami. Zagubieni w sieci kłamstw, zatracają siebie, rezygnując ze swoich marzeń i zapominając o tym, co naprawdę jest dla nich najważniejsze.
Czy warto walczyć o sławę, pieniądze i seks? Czy warto, w imię zachowania rodzinnego status quo, odbierać komuś prawo do wolności i wyrażania siebie? Z jakim niebezpieczeństwem tym razem będą musieli zmierzyć się bohaterowie? Kto jeszcze będzie musiał zginąć, aby prawda nie wyszła na jaw?
(Opis wydawcy).

    Na fali zachwytu nad pierwszą częścią (recenzja do Grabarza KLIKNIJ TUTAJ  ) bez najmniejszych oporów sięgnęłam po kontynuację. I choć w tej części wątków kryminalnych, morderstw i psychopatów mamy jak na lekarstwo, też się sporo dzieje... Chociaż wróć, w tej części Janusz pokazuje swoją prawdziwą twarz, i w mojej klasyfikacji ma niesamowite zadatki na psychopatę...
W akcji przenosimy się jakieś plus minus cztery lata do przodu. Kinga i Janusz wiodą spokojne życie i wychowują syna. Szczęście i harmonię psuje fakt ze dziewczyna chce wrócić do pracy. Janusz w swojej chorej zazdrości obmyśla plan jak zniechęcić ją do zmiany decyzji. Obmyśla i wprowadza w życie okrutną intrygę, w której kluczowe role grają członkowie jego rodziny, oraz ponętna opiekunka ich syna... Co z tego wynikło, nie zdradzę, ale wierzcie mi, jestem zaskoczona, że w tej części nikt nie zginął.

Tak jak poprzednio akcja toczy się szybko, a fabuła trzyma w napięciu od pierwszych stron, choć czasami można parsknąć śmiechem. W tej części znajdziemy sporo scen erotycznych, i zaznaczam, nie zawsze są one smaczne i wyrafinowane. Pokazuje to jednak, jak bardzo można uzależnić od siebie drugą osobę, a seks w tym przypadku spada do roli nagrody lub (co chyba gorsze) kary. Jak łatwo jest stłamsić drugiego człowieka i doprowadzić do momentu, w którym odechciewa się wszystkiego w tym także życia. Byłam rozczarowana Januszem i jego postępowaniem, zła na Kingę, że sobie pozwala na takie traktowanie. Stawiając się na jej miejscu, uroniłam nie jedną łzę. Było mi naprawdę przykro, że takie chore akcje zdarzają się na co dzień w realnym świecie.
Nadal podtrzymuje zdanie, że bohaterowie pod względem psychologicznym są świetnie skonstruowani. Łatwo wczuć się w ich emocje i zrozumieć motywy, które nimi kierują. Postacie drugoplanowe są równie wyraziste, a niektóre  nich są naprawdę zdrowo "trzepnięte", łatwo wyrobić sobie o nich zdanie i otoczyć sympatią lub antypatią. Potrafią rozbawić, ale i oburzyć, zachowanie niektórych z nich woła o pomstę do nieba, a przy innych długo się zastanawiałam, dlaczego oni znaleźli się w tej historii- jednak każdy z nich coś do tej historii wnosi. 
Barwny język i styl autorki pozwalają odciąć się od rzeczywistości i zatopić w literackiej fikcji.  Historia wciąga i nie pozwala się odłożyć do zakończenia, które swoją drogą, jest zaskakujące i niesie w sobie obietnicę kolejnej niezwykle ciekawej części. Już teraz czekam na nie z niecierpliwością i dużą ciekawością.  
Ta część jest totalnie inna od poprzedniej, ale równie ciekawa i intrygująca. Jest zabawnie, momentami niebezpiecznie, mrocznie i niezwykle erotycznie. 
Tytuł w tym przypadku niezwykle trafiony, bo nie od dziś wiadomo, że z rodziną to tylko dobrze wychodzi się na zdjęciu ;)  

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetnie oddane relacje między członkami rodziny, nie zawsze postępującej według ogólnie przyjętych norm. Polecam!

POLECAM...

"Upada, jednak go kocha. Mile go to zaskoczyło, bo nie raz zgrywała niezależną, że niby sama sobie poradzi. Znał ją jak własną kieszeń, potrafił przewidzieć jej każdy ruch. Musiał ją ukarać, udowodnić, że wcale sobie bez niego tak świetnie nie będzie radziła, jak zapewniała. Cały czas była zagubioną myszą, myszą, która cały czas się stawiała. On nie lubił, jak się buntowała, jak upierała się przy swojej racji. Szczególnie wtedy gdy jej nie miała."
                          - Karolina Dietrich "Rodzina" str.108-109 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictw BORGIS.

poniedziałek, 28 czerwca 2021

(50/21). SAMURAJE. TRIUMF I UPADEK JAPOŃSKICH WOJOWNIKÓW (Wydanie II)

                         "Jeśli samurajom czegokolwiek brakuje, to tylko strachu."
                                                              - Anonim
    

    Autor: Leonardo Vittorio Arena

    Tytuł oryginału: SAMURAI. Ascesa e declino di una grande casta di guerrieri.

    Tłumaczenie: Mateusz Kłodecki

    Wydawnictwo: Wydawnictwo RM

    Gatunek: Historyczna, 

    Liczba stron: 256

    Data premiery: 2021 (data przybliżona, wydanie II)

  
 *Google

    Leonardo Vittorio Arena- Brak danych.

    Nie sposób wyobrazić sobie historii Japonii bez samurajów. W ciągu siedmiuset lat sprawowania rządów odcisnęli na Kraju Kwitnącej Wiśni niezatarte piętno. Kim byli samuraje? Nieznającymi strachu wojownikami czy pozbawionymi skrupułów politykami, którzy siłą podporządkowali sobie cały naród i wprowadzili dyktaturę wojskową? A może poetami, filozofami i malarzami, bezgranicznie przywiązanymi do ceremonii herbacianej i zen, tak bardzo z nimi utożsamianego, że postrzeganego jako jeden z ich atrybutów?  

Leonardo Vittorio Arena śledzi życie publiczne i prywatne samurajów od zawiązania się kasty w II wieku p.n.e. aż do XIX wieku, kiedy tytuły samurajskie zostały zniesione. Wyjaśnia, w jaki sposób ich obecność wpłynęła na dzisiejsze społeczeństwo japońskie.

Historia samurajów to opowieść o walkach, intrygach, zdradach, żądzy władzy, fanatyzmie naznaczonym fetyszyzacją miecza, bratobójstwach, perwersjach seksualnych. Ale to także historia duchowości, szczególnej estetyki i... hojnego miłosierdzia. Z jednej strony kultura, z drugiej sztuki walki – oto dziedzictwo samurajów: wojowników i artystów, myślicieli i strategów.
(Opis wydawcy).

    Zgłaszając się do recenzji tej pozycji, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Zastanawiałam się, czy będzie to sucha literatura faktu z milionem dat i nazwisk, o których szybko zapomnę, czy może będzie to porywająca i fascynująca opowieść o życiu tych japońskich wojowników. 
Dostałam zaskakującą mieszankę. 
Autor połączył typową książkę historyczną z intrygującymi i wciągającymi fragmentami opisującymi przygody wojowników. Dzięki temu przedstawiona historia potrafi zainteresować nawet największego laika, jakim jestem ja jeśli chodzi o Samurajów.
Autor dokładnie opisuje drogę do narodzin wojowników, pokazuje jakie wartości były dla nich wtedy  najważniejsze, co się stało, że wplątali się w politykę i zostawali administratorami  prowincji, aby później stać się zawodowymi żołnierzami czy cesarskimi urzędnikami. Opisuje większość wielkich walk i wojen, a także spektakularny upadek tego stanu. Wyjaśnia cele i motywy, które kierowały takim, a nie innym postępowaniem, a co trzeba zaznaczyć nie zawsze zgodnie z panującym kodeksem busido.
Z książki dowiemy się także tego jak wyglądało życie codzienne Samurajów, jak wyglądał ich strój na co dzień i od święta, na czym polegał rytuał seppuku, który ratował honor wojownika. 
A także co mnie najbardziej zaskoczyło, że istniały kobiety Samurajki, które dbały o bezpieczeństwo w domu pod nieobecność męża.

"Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników" to książka dość wymagająca, by ją zrozumieć potrzeba sporo czasu i skupienia, by nie pogubić się, w tym kto jest kim, a japońskie nazwiska i przydomki tego nie ułatwiają. Jest mnóstwo dat i historycznych faktów, jednak książkę czyta się bardzo przyjemnie i po pewnym czasie już tak bardzo nie przytłaczają. Na końcu znajduje się ogólne i bardziej szczegółowe kalendarium, które porządkuje całość.
Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce, dzięki niej poznałam coś, co mnie zafascynowało i otworzyło furtkę do dalszego poznawania historii wojownikow jak i samej Japonii. 

    Czy polecam?
Polecam. Świetna pozycja dla każdego, zarówno dla znawców tematu, jak i dla stawiających swoje pierwsze kroki w świecie Samurajów.

POLECAM...

"Lubię myśleć, że samuraje nie umarli; dlatego opisałem ich chwalebne dzieje. Wraz z Saigo Takamorim umarł pewien świat, który jednak nie zniknął bez śladu. Seppuku Saigo stawia ostatnią kropkę we wspaniałej historii. Często krwawej, często haniebnej, splamionej serią zdrad.
Cóż więcej można powiedzieć o samurajskich wzorcach? Samuraj zachęca do czynu, oczyszcza pole działania ze słów, przygotowuje przestrzeń do użycia śmiercionośnej broni.
Nie należy też zapominać o samurajskich wartościach duchowych. Dziś do sztuki walki- karate, aikido, judo- pozwalają dostrzec ślad, ułamek świetnej przeszłości, która ożywa podczas szlachetnych zmagań, gdy przeciwnicy godnie stawiają sobie czoło."
   - Leonardo Vittorio Arena "Samuraje. Triumf i upadek japońskich wojowników" str. 236- 237.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu RM.


piątek, 25 czerwca 2021

(49/21). FASCYNACJA (Cykl o Oskarze Blajerze tom III)

 
    Autor: Adrian Bednarek

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Thriller

    Liczba stron: 468

    Data premiery: 02. 06. 2021

 *Google

    Adrian Bednarek- Urodzony w 1984 roku w Częstochowie. Zapalony fan sportu żużlowego. Uwielbia pisać historie, w których głównymi bohaterami są skomplikowane czarne charaktery. Autor docenionej przez czytelników serii thrillerów (Pamiętnik Diabła, Proces Diabła, Spowiedź Diabła, Wyrok Diabła) o Kubie Sobańskim, prawniku i seryjnym mordercy z Krakowa oraz powieści Skazany na zło, Pasażer na gapę, Córeczki. Pisanie uważa za swój największy nałóg.
(Źródło: Okładka książki).

    Są takie tajemnice, za które warto zapłacić każdą cenę. Choć bestsellerowe powieści przyniosły mu sławę, a serial nakręcony na podstawie jego książek okazał się wielkim hitem, Oskar wciąż mieszka w skromnej chatce na odludziu, gdzie skrywa swoją największą tajemnicę. Życie Blajera zaczyna się komplikować, gdy ktoś brutalnie zabija aktorkę grającą główną rolę w serialu opartym na jego powieściach. Kilka dni później Oskar poznaje tajemniczą blondynkę do złudzenia przypominającą zmarłą ukochaną. Dziewczyna przedstawia się jako Luiza, a Blajer widzi w niej idealne odbicie miłości swojego życia. Tymczasem giną kolejne dziewczyny, a sposób działania zabójcy przypomina bohatera jednej z jego powieści. Kiedy policja rozpoczyna śledztwo, a wokół Oskara zaczyna się robić gorąco, postanawia wytropić mordercę na własną rękę... 
(Opis wydawcy).

 Zastanawiam się jak i co napisać, bo odnoszę wrażenie, że żadne słowa nie oddadzą stanu mojego ducha, i tego jak uwielbiam tę serię. Przepadłam w niej  już od pierwszych stron "Inspiracji" a zakończenie "Fascynacji" sprawia, że trudno przyjąć do wiadomości, że to ostatni tom. 
Na trzecią, ostatnią część historii Oskara przyszło czekać nam dziewięć miesięcy, ale gwarantuję, było warto!

W opinii o drugim tomie (recenzje znajdziecie poniżej) pisałam, że Oskar jedzie po przysłowiowej bandzie, ale numer, jaki odstawia w tej części, powalił mnie na przysłowiowe łopatki. W tym momencie napiszę tylko, że wielkie brawa należą się także postaci Magdaleny Ostrowskiej i jej intrydze, która sprawiła, że Oskar stał się jeszcze bardziej niebezpieczny, niż był do tej pory, (także a może) przede wszystkim dla siebie.
Nie będę Wam pisać, co się podziało, bo dużo zdradza już sam opis, ale wierzcie mi na słowo... poprzednie części to przysłowiowy pikuś przy tym co się odwala w finałowym tomie.

Jest jeszcze mroczniej i brutalnie niż poprzednio, atmosfera jest niesamowicie gęsta. Trup ściele się gęsto, krew leje się litrami, a tajemnice, które zostały skryte w piwnicy małego domku, przerażą nawet najbardziej twardego czytelnika. Jest wszystko to, co uwielbiam w tego typu książkach i naprawdę bardzo żałuję, że to już koniec...
Akcja toczy się szybko, zaskakuje i mrozi krew w żyłach w najmniej spodziewanych momentach.
Fabuła jest przemyślana w każdym najmniejszym szczególe. Bohaterowie wypracowani perfekcyjnie, każdy z nich wnosi swoją "cegiełkę" do historii, i bez niego nie byłoby już to samo. Doskonale opisuje ich psychikę, emocje i uwypukla motywy, które nimi kierują.
Autor genialnie buduje napięcie, zapewnia czytelnikowi ogrom emocji, serwuje istny rollercoaster i nie waha się, by dołożyć jeszcze więcej brutalności, wulgarności i innych skrajności.
Wszystkie trzy części czyta się niesamowicie, wszystkie są genialne, ale dla mnie zdecydowanie najlepsza jest właśnie "Fascynacja". Odkrywa wszystkie mroczne karty ludzkiej psychiki, przeraża, momentami wzbudza obrzydzenie, ale i niesamowitą ciekawość jeśli chce się zobaczyć, co siedzi w głowie takich popaprańców pokroju Oskara.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Tak jak wspomniałam, to najlepsza i najmocniejsza historia, jaką przeczytacie w tym roku lub nawet z tych, które czytaliście do tej pory. Ja jestem zachwycona!

POLECAM...



"Skawiński streścił mi całą konferencję. Podobno wybuchła niezła panika. Wersja oficjalna przedstawiona przez policję wyglądała tak, że jakiś świrus najpierw wykończył Dorotę Gajdę, a potem, z sobie tylko znanych powodów, zabijał dziewczyny próbujące dostać jej rolę. Policja nie podała domniemanej płci zabójcy. Zalecała tylko najwyższą ostrożność aktorkom, które zamierzały walczyć o rolę Lidii Ostrowiec. Portale plotkarskie i kryminalne już prześcigały się w snuciu teorii. Dominowała wizja chorego fanatyka książek Oskara Blajera, któremu nie podobała się ekranizacja i postanowił osobiście zakończyć serial. Oznaczało to gwałtowny wzrost mojej popularności."
                                      - Adrian Bednarek "Fascynacja" str. 338

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES. 

 

środa, 23 czerwca 2021

(48/21). UNDERGROUND


    Tytuł oryginału: Underground

    Autor: František Kotleta

    Tłumaczenie: Ilona Gwóźdź-Szewczenko

    Wydawnictwo: Silesia Progress

    Gatunek: Science Fiction, Fantastyka

    Liczba stron: 328

    Data premiery na rynku polskim- 15. 06. 2021

  
 *Google

    František Kotleta- Ziomal z Sudetów, czyli polsko- czeskiego pogranicza. W młodości szmuglował z Czech do Polski wódkę i absynt, a w drugą stronę papierosy. Z tamtych czasów pozostała mu nie tylko wiedza, jak nazwać te towary, ale w pamięci zachował tak użyteczne zwroty, jak "Uwaga, celnicy!" albo "Gdzie jest moja kasa, koleś". Długoletni dziennikarz.
Pod prawdziwym nazwiskiem -  Leoš Kyša- para się popularyzacją wiedzy, jest autorem scenariusza długometrażowego filmu dokumentalnego o sławnym śląskim astrofizyku, Jirim Grygarze. Pod pseudonimem František Kotleta pisze książki sci-fi i fantasy.
(Źródło: Okładka książki).

    Powieść Františka Kotlety rozgrywa się w Boże Narodzenie roku 2107 w Pradze – gigantycznym megapolis. Republika Czeska, po wojnie toczonej z Polską o Śląsk, rozpada się. A Praga, znajdująca się pod dominacją właścicieli najpotężniejszych firm, ufortyfikowała się przeciwko reszcie świata. Wszystko, czego mieszkańcy miasta potrzebują, produkowane jest w praskich laboratoriach lub fabrykach, a to, co dzieje się poza granicą Pragi City nikogo nie obchodzi, bo miasto ma wystarczająco dużo własnych problemów. Jak choćby kult cybernetycznych czarodziejek, który przenika głęboko do serc mieszkańców miasta, podczas gdy czarodziejki ktoś zaczyna zabijać. O ich ochronę zatroszczy się weteran wojny czesko-polskiej, były policjant Vachten. Ta misja zaprowadzi go do bogactwa najwyższych pięter drapaczy chmur i sparszywiałego podziemia (gdzie zawsze można zarobić, pozwalając sobie dorobić trzy penisy).
(Opis wydawcy).

    František Kotleta- Mam nadzieję, że będzie o nim głośno na naszym rodzimym rynku wydawniczym.
"Underground" to kapitalne połączenie cyberpunkowej rzeczywistości i kryminału z domieszką inteligentnego, miejscami czarnego humoru.
 Akcja dzieje się w Pradze, mieście zdewastowanym, przeludnionym, podzielonym na trzy poziomy. Autor doskonale oddaje mroczny klimat najniższego poziomu miasta zwanego Undergroundem, do którego rzadko kiedy dociera światło słoneczne,  za to pulsujące neony, wielkoformatowe reklamy i ciągle nadawane wiadomości, dają tło rzeczywistości i kierują ludzkimi umysłami, przekonując je, że są szczęśliwe i mają wielkie szczęście, że przetrwali wojnę. 
Jest to miejsce, w którym rządzi przemoc wspomagana przez nowoczesne technologie. Gdzie mimo ogromnego postępu technologicznego bieda aż piszczy, ludzie są pozbawieni nadziei i zdemoralizowani, miejsce, w którym zabawa genami jest na porządku dziennym, a cybernetycznie zmodyfikowani ludzie nikogo nie dziwią. Tym miastem rządzą gangi i wielkie korporacje. Pokazuje miasto, a może i świat, w którym człowiek jako jednostka nic nie znaczy, a za los ogółu odpowiadają wielkie korporacje, gangi i różnego rodzaju najemnicy.

Akcja jest bardzo dynamiczna i nieprzewidywalna, cały czas coś się dzieje i co zaskakujące wywołuje różne momentami skrajne emocje. Tak bardzo wciąga, że odłożyłam ją dopiero późnym wieczorem, kiedy przewróciłam ostatnią stronę. Od pierwszego akapitu trzyma w niesamowitym napięciu. 
Fabuła jest dokładnie przemyślana i dopracowana. Dialogi są żywne, naturalne, błyskotliwe i momentami bardzo zabawne. Doskonale się bawiłam, szczególnie przy fragmentach opisujących jak nas Polaków widzą Czesi i odwrotnie. 
Osobom, które nie przepadają za przekleństwami, może to przeszkadzać, bo jest ich naprawdę sporo. Mnie nie zniechęciły, wydaje mi się, że świetnie podkręcały atmosferę, szczególnie w kulminacyjnych scenach. Zresztą (Ci, co mnie czytają wiedzą) lubię takie mocne książki.
Świetni, uzupełniający się wzajemnie bohaterowie, czarne charaktery, dobre (choć nie do końca) czarodziejki.... Jestem zachwycona! 
Jedyny zarzut jak mam to taki, że zdecydowanie za mało, i za krótko, ale chodzą wieści, że w przygotowaniu jest druga część. Jeśli będzie ona w podobnym klimacie, biorę w ciemno.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
Autor doskonale oddał wizję przyszłości i przyznam, że nie napawa mnie ona optymizmem. 
A Wy jak wyobrażacie sobie świat za sto lat? 

POLECAM...

"Praga była popieprzonym miastem. Ale kochałem je. Było jak ten kulawy pies z parchami- cuchnęło, rozpadało się, działało tylko sporadycznie, ale wciąż  miało w sobie to coś, co sprawiało, że i tak głaskałeś tego kundla, wstrzymując oddech. Oczywiście, musiałeś potem zdezynfekować ręce, ale przecież nadal to twój ukochany psiak. Taka też była Praga na początku tego cholernego dwudziestego drugiego wieku."
                                  - František Kotleta "Undergrund" str. 168
  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Silesia Progress.

poniedziałek, 21 czerwca 2021

(47/21). DZIEŃ PRAWDY

 
    Autor: Anna M. Brengos

    Wydawnictwo: LUCKY

    Gatunek: Komedia kryminalna, Kryminał, Sensacja

    Liczba stron: 288

    Data premiery: 25. 05. 2021

 
*Google

    Anna M. Brengos- magister wychowania fizycznego z dyplomem menedżerskim i patentem sternika jachtowego.
41 lat pracowała w oświacie z dziećmi i młodzieżą, a także w fundacjach działających na ich rzecz. Obecnie pisze, czyta, piecze torty i żegluje. Na co dzień w Warszawie, gdy rusza kra, przenosi się na pokładzie jachtu "Gratka" na Szlak Wielkich Jezior.
(Źródło: Okładka książki).

    Rodzina Nowaków, chcąc odpocząć od interesów i miejskiego gwaru, przeprowadza się do nowej willi na wieś. Miało być cicho i spokojnie. Nic bardziej mylnego...
Nad wsią zawisła rzucona cztery wieki temu klątwa. Działa przez jeden dzień w roku. Rodzice dezerterują przed nią w popłochu. Na placu boju zostają Babcia i Zuzanna. W ich beztroskie życie wkradają się działania lokalnej mafii. Kim jest ofiara znaleziona w lesie i tajemniczy rycerz na czarnym motocyklu? Czy Nowaczkom uda się uwolnić mieszkańców wsi od groźnej szajki i od klątwy?
Tym razem Anna M. Brengos daje nam odpocząć od trudnych tematów społeczno-obyczajowych na rzecz powieści kryminalnej z przymrużeniem oka.
(Opis wydawcy).

    Zgłaszając się do zrecenzowania tej pozycji, nie przypuszczałam, że będę się tak świetnie bawić i naprawdę odpocznę przy tej lekturze. Przepadłam od pierwszych stron, a bohaterowie oczarowali i skradli moje serce na długi czas.

Marek z rodziną przeprowadza się do nowo wybudowanego domu w małej i cichej wiosce. Niestety nie mają oni pojęcia, że nad wsią wisi klątwa rzucona wieki temu przez miejscową zielarkę, i działa tylko w jeden sierpniowy dzień. 
Początkowo wydaje się ona niegroźna, jednak gdy dotyka bezpośrednio Nowaków, rodzice dochodzą do wniosku, że pomysł z przeprowadzką był pochopny i zaczynają planować alternatywne rozwiązanie. Na początek wyjeżdżają na wakacje, a na posterunku zostaje Zuzanna i babcia Joasia...
Życie płynie leniwie, znajomości z sąsiadami kwitną, aż w końcu nadchodzi dzień felernego  grzybobrania, i w domu kobiet przez przypadek pojawia się pewien pobity i tajemniczy Anonim. 
Kim on jest, nie napiszę, by nie zdradzić niespodzianki, ale wprowadza on ogrom zamieszania i ściąga olbrzymie niebezpieczeństwo na Zuzannę i Joannę- dodatkowo zbliża się kolejny dzień prawdy, a po wsi zaczynają się kręcić podejrzane typy...
Kto jest przyjacielem, a kto nie? Czy klątwa zostanie ze wsi ściągnięta? Kim jest Anonim i co tak naprawdę ukrywa? Kto niszczy kapliczki? 
Milion pytań, prawda? Nic więcej nie zdradzę, ale wszystkie odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

    "Dzień prawdy" to pełna humoru, błyskotliwych dialogów i odważnych postaci idealna pozycja na letnie popołudnia. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Autorka zabiera nas na spokojną (?) wieś, dając nam chwilowy oddech od zgiełku i hałasu wielkiego miasta. Opisując leniwo toczące się życie, mieszkańców, przyrodę... poczułam się jak na prawdziwych wakacjach. Rozleniwiłam się, a nagle przychodzi wielkie BUM! 
Pomysł na fabułę genialny, zupełnie niesztampowy (przynajmniej ja jeszcze nie widziałam takiego połączenia)! 
Akcja toczy się bardzo szybko i dynamicznie, zaskakuje w najmniej spodziewanym momencie i przynosi najmniej spodziewane rozwiązania.
Stopniowo budując napięcie, wprowadzając nowe, coraz skrytsze i mroczniejsze postacie autorka sprawia, że w ostatecznym rozrachunku  zadawałam sobie pytania: czy oby na pewno na wsi jest tak przyjemnie i bezpiecznie jak początkowo się mi to wydawało, bo ostatecznie nic nie jest takie, jak wydawało się na początku...
Postacie są niezwykle barwne i błyskotliwe, uwielbiam je wszystkie, ale moim zdecydowanym faworytem została babcia Asia, chociaż i Anonimowi niczego nie brakuje...

Tak jak wspomniałam, świetna lekka pozycja na letnie popołudnia. Każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
Anna M. Brengos dostarcza w swej powieści ogrom rozrywki, ale zmusza też do refleksji nad życiem, marzeniami i drodze ich spełnienia. Pokazuje, że warto żyć w prawdzie i zgodzie, bo każde kłamstwo, nawet te najmniejsze może zniszczyć wszystko to, co budowaliśmy wiele lat.

POLECAM...

"Wiatr ogromny się zerwał i trzy razy trzeba było podkładać ogień pod stos, bo trzy razy już rozpalony ogień zdmuchnęło. Sypnęło kurzem i piachem po oczach gawiedzi, aż zasłaniali twarze i dusili się w tym tumanie. Chmura pyłu i klątwa zawisła nad zebranym i przeniosła się za nimi do Wioski Małej i została po dziś dzień, bowiem do tych czasów nigdy nie zdarzyło się, by przez cały 3 sierpnia (świętego Nikodema- patrona miłujących prawdę), mieszkańcy Wioski Małej w tej prawdzie wytrwali."
                           - Anna M. Brengos "Dzień prawdy" str. 13- 14


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu LUCKY.



czwartek, 17 czerwca 2021

(46/21). GRABARZ (tom I cyklu "Grabarz")

 
    Autor: Karolina Dietrich

    Wydawnictwo: BORGIS

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 332

    Data premiery: 10. 11. 2020

 
* Google

    Karolina Dietrich przyszła na świat 4 stycznia 1980 roku w Gnieźnie. Jest absolwentką Studium Kosmetycznego im. Anieli Goc w Poznaniu, posiada również tytuł technika masażu oraz uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych. Od piętnastu lat prowadzi własną działalność handlowo- usługową. Żona, matka dwójki dzieci, na stałe mieszka we wsi Kalina koło Gniezna, gdzie obecnie wraz z mężem prowadzi stadninę koni. Jej pasją jest pielęgnacja ogrodu.
(Źródło: Okładka książki)

    W Gnieźnie dochodzi do serii tajemniczych zabójstw młodych kobiet. Ich sprawca działa według schematu – poznaje swoje ofiary w Internecie, zwabia na spotkanie, pod różnym pretekstem ściąga na cmentarz, gdzie brutalnie gwałci je i zabija. Ze względu na miejsce, w którym dokonuje zbrodni, mężczyzna zostaje przez mieszkańców Gniezna nazwany „Grabarzem”.
Historią tajemniczego „Grabarza” od początku interesuje się Kinga, młoda kosmetyczka, której najlepsza przyjaciółka stała się jedną z ofiar mordercy. Jej podejrzenia padają na Janusza, dziwnego grabarza, którego spotyka codziennie na cmentarzu. Kobieta postanawia go lepiej poznać i rozwikłać zagadkę jego tajemniczej przeszłości, lecz zamiast tego niepostrzeżenie wdaje się z nim w gorący romans.
Czy Kinga, wchodząc w bliską relację z Januszem, stanie się jego kolejną ofiarą, czy też to mężczyzna okaże się najbardziej pokrzywdzony w tej historii?
(Opis wydawcy).

    Zachwycona poprzednimi książkami autorki ("Listy, dzienniki i pamiętniki" i "Moje córki"- recenzje znajdziecie na blogu) postanowiłam sięgnąć po jej debiutancką trylogię "Grabarz", gdzie nazwa cyklu jest równocześnie tytułem pierwszej części.

Jako że uwielbiam kryminały w których "trup ściele się gęsto" a morderca nic sobie nie robi z poszukiwań jego osoby, (znając poprzednie książki) byłam niemal od początku pewna, że się nie rozczaruję. Miałam rację, bo przepadłam w tej historii od początku.
Autorka buduje napięcie od pierwszych stron. 
Wyobrażając sobie siebie na pustym, mrocznym cmentarzu w towarzystwie gburowatego nieznajomego grabarza i czytając opisy morderstw, dostawałam autentycznej "gęsiej skórki". 
Tak się wkręciłam w klimat, że wystarczył jeden głośniejszy stuk, lub skrzypnięcie podłogi gdzieś za  plecami i byłam autentycznie wystraszona, niemal pewna, że przyszedł po mnie "Grabarz". Klimat opiewający cmentarze, grabarzy i ofiary jest naprawdę mocny i niesamowicie mroczny. 
Na szczęście pojawia się również przeciwwaga w postaci ognistego romansu. Wprawdzie pozwala on zapomnieć na chwilę o strachu, ale emocje i w tym przypadku nie mają chwili oddechu. Istny rollercoaster, a skrajnie różne charaktery głównych bohaterów sprawiają, że non stop iskrzy, a rosnące napięcie, by wybuchnąć, czeka tylko na kulminacyjny moment- który swoją drogą jest bardzo zaskakujący, bo takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam... 
Na szczęście na półce czeka już drugi tom, więc będę mogła niemal bez przerwy poznawać inne tajemnice, które skrywają bohaterowie, a wierzcie, jest ich jeszcze sporo do odkrycia.

Książkę czyta się bardzo dobrze. Akcja toczy się szybko, ale równo. Fabuła zaskakuje w najmniej spodziewanym momencie, a zakończenie i rozwiązanie zagadki wbija w przysłowiowy fotel.
Historia jest dopracowana w każdym szczególe, postacie wyraziste- momentami bardzo irytujące, ale dzięki temu niezwykle barwne. Dokładne opisy, pobudzają wyobraźnię i pozwalają przenieść się w miejsce danej sytuacji. Narracja pierwszoosobowa pozwala wczuć się w położenie głównej bohaterki, zrozumieć jej motywy, poczuć skrajne emocje. Dodatkowe "wstawki" myśli i zachowań mordercy, pozwalają zaobserwować, z jakim psychopatą mają do czynienia bohaterowie. Bardzo przypadł mi do gustu ten zabieg.
Niektórym może nie przypaść do gustu spora ilość przekleństw, ale w moim odczuciu podsycają one tylko atmosferę, a bez nich byłoby zbyt miałko i pewnie dość nudnawo.
Ja znalazłam wszystko to, czego szukam w dobrym kryminale, a Pani Karolina zostaje wpisana na moją listę autorów, po których książki będę sięgać w ciemno, bo już sam "Grabarz", który przypominam, jest debiutem, sprawił, że czułam dreszcze.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Tylko taka mała rada. Jeśli macie rozbujałom wyobraźnię, nie czytajcie "Grabarza" po zmroku ;)

POLECAM...

"Przewracał się na niewygodnym materacu w cmentarnym domku. Nie chciał wracać do hotelu, chociaż zależało mu na Kindze. Gdyby wtedy wziął słowa Ani na poważnie, nie zignorował ich, jego żona by żyła, ich córeczka pewnie też. Ale nie przejął się tym, co mówiła, bo skąd miał wiedzieć, że ma wroga. Nigdy by nie przypuszczał."
                                            - Karolina Dietrich "Grabarz" str.195


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Borgis, a także pani Karolinie Dietrich.

 

poniedziałek, 14 czerwca 2021

(45/21). MATKA PO SLEEVE. WALKA Z OTYŁOŚCIĄ. (Wydanie II poprawione)


    Autor: Anna Rumocka- Woźniakowska

    Wydawnictwo: MILLION Studio Wydawnicze

    Gatunek: Reportaż, Wspomnienie

    Liczba stron: 164

    Data premiery: 18. 05. 2021 (wydanie drugie poprawione).

  
 *Google

    Anna Rumocka- Woźniak- spełniona mama, kochająca mężatka, właścicielka czterech psów i kota. Z wykształcenia wizażystka, specjalista do spraw obsługi klienta, po szkole rejestracji medycznej, kursach pierwszej pomocy dla dzieci i dorosłych oraz samoobrony dla kobiet. Przeżyła walkę z otyłością wraz z poddaniem się operacji bariatrycznej, sleeve – rękawkowe zmniejszanie żołądka. Po dwóch miesiącach zaszła w ciążę wysokiego ryzyka, gdy los obdarzył ja dzieckiem po CHLO (chirurgicznym leczeniu otyłości).
(Źródło: Okładka książki).

    Dziś chciałabym napisać Wam kilka słów o wyjątkowej książce, w której autorka zabiera nas w swój niezwykle prywatny i intymny świat, otwierając przed czytelnikiem swe serce i duszę.
Pani Ania od dzieciństwa zmagała się z otyłością, która przez wiele lat doprowadziła do wielu zdrowotnych komplikacji, jednocześnie zamykając drzwi do spełnienia największego marzenia...zostania mamą.
Autorka opowiada o piekle, przez jakie przeszła, aby na końcu stanąć przed drzwiami sali operacyjnej i poddać się operacji, która nie tylko pomogła spełnić marzenia, ale przede wszystkim uratowała jej życie. Tutaj zaznaczę tylko, że cała procedura odbyła się w ramach NFZ- co dla wielu osób może być bardzo ważną i cenną wiadomością.
Pani Ania poddała się operacji bariatrycznej metodą  sleeve* (objaśnienie poniżej). Pozwoliło jej to w szybkim czasie zrzucić zbędne kilogramy, co z kolei wpłynęło w znacznym stopniu na choroby współtowarzyszące.
Autorka w swej książce opowiada o wątpliwościach, które towarzyszyły jej każdego dnia, zniechęceniu i zwątpieniu nie tylko w siebie, ale i najbliższe otoczenie. 
Dla równowagi pisze też o olbrzymiej nadziei i wierze, że wszystko się uda. Zdecydowanie jest to niezwykle mądra i emocjonująca historia, która może przydarzyć się każdemu z nas.
Jest to idealna książka dla wszystkich tych, którzy walczą z nadwagą i nie mają siły zrobić kroku naprzód by wyjść naprzeciw swojemu zdrowiu. Z książki płynie olbrzymia doza energii i wsparcia, która na pewno nie jednej osobie pomoże. 

Książkę czyta się bardzo szybko. Łatwo było mi się utożsamić z Panią Anią szczególnie w momentach, w których pisze o staraniach i stracie. Pisze lekko i tak zwyczajnie bez zbędnych ubarwień, ale bardzo  emocjonalnie, nie jednokrotnie musiałam przerywać lekturę, bo wyłam jak bóbr. 
Zdarza się kilka powtórzeń jednej myśli, ale nie wpływa to na całość i całą historię odbiera się bardzo pozytywnie. 
Wydanie drugie wzbogacone jest o artykuły prasowe dotyczące autorki, jej zdjęcia z "przed" i "po" a także recenzje fizjoterapeuty oraz diabetologa prowadzącego upragnione ciąże.

"Matka po sleeve. Walka z otyłością" jest pierwszą książką Anny Rumockiej- Woźniakowskiej. 
Wiem, że w przygotowaniu jest druga część tej historii, już teraz czekam na nią z wielką niecierpliwością i dużą ciekawością.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To ważny głos w tym wyidealizowanym świecie, w którym ktoś odstający od "normy" jest inny i często jest oceniany nie po tym kim jest tylko po tym jak wygląda.

POLECAM...

*Operacja polega na wycięciu części żołądka wzdłuż krzywizny większej, w taki sposób, aby pozostawiona część żołądka mogła pomieścić wyłącznie ok. 150-250 ml pokarmu. Ponadto w wyniku operacji przestaje być wydzielany hormon pobudzający łaknienie, tzw. grelina co znacząco przekłada się na szybką utratę masy ciała. Zabieg pozwala na utratę znacznej ilości nadmiernej masy ciała już w pierwszych 6-12 miesięcy od wykonania operacji. Ważne jest, że w pierwszym okresie po operacji można przyjmować jedynie rozdrobnione i znacznie mniejsze porcje jedzenia niż przed zabiegiem, a przeprowadzenie zabiegu na stałe zmniejsza objętość żołądka i jest procesem nieodwracalnym.
(Źródło: Internet)

" Trudno poczuć się jak w czyjejś skórze, psychice, wyobrazić sobie to, co ma w głowie. Nie jest wstydem pójść do psychiatry w celu rozmowy czy terapii. Może kiedyś tak było, że ludzie myśleli, iż coś z tobą nie tak, jeśli korzystasz z porad psychoterapeuty. Po takiej operacji wręcz trzeba chodzić do specjalisty. Ja też byłam parę razy, potrzebowałam po prostu pogadać,  wyżalić się, pochwalić, zbudować swoją wartość od nowa, w ciele zdrowej kobiety. Z depresji można wyjść, ale trzeba sobie pomóc i dać czas, bo nie trwa to sekundę, to jest długi proces."
       - Anna Rumocka- Woźniakowska "Matka po sleeve. Walka z otyłością" str.108


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Studiu Wydawniczemu MILLION.


   
 

środa, 9 czerwca 2021

(44/21). TRZY KACZKI. HISTORIA PEWNEJ RODZINY

 
    Autor: Ewelina Chudzik

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 358

    Data premiery: 10. 05. 2021

 
 *Google

    Ewelina Chudzik- Jestem absolwentką filologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszkam w Walii wraz z mężem Adamem. Zawodowo zajmuję się logistyką, która nauczyła mnie szerokiego spojrzenia na świat. Pasjonuję się ruchem. Chętnie biegam i uprawiam trekking. Staram się dużo podróżować, a wolne chwile poświęcać czytaniu lub rozwijaniu umiejętności krawieckich. Swoją przyszłość wiążę z pisarstwem, choć w procesie twórczym skutecznie przeszkadzają mi dwa koty, które notorycznie stąpają po klawiaturze. Za życiową mantrą uznaję ostatnią zwrotkę wiersza "Pielgrzym" Norwida: "Przecież i ja ziemi tyle mam/ Ile jej stopa ma pokrywa/ Dopokąd idę!…".
(Źródło: Okładka książki)

    Życie codzienne toksycznej rodziny oczami trzech sióstr
Pola, Róża i Bogusia. Trzy siostry w różnym wieku. Każda z nich boryka się z traumami i złymi wspomnieniami wyniesionymi z rodzinnego domu. Domu, w którym panował wieczny lęk przed wybuchami agresji ojca, a toksyczne relacje, jakie wytworzyły się między rodzicami a dziećmi, stały się dla obu stron źródłem wstydu i żalu. Pomimo upływu lat siostry wciąż zmagają się z cieniami dawnych wydarzeń. Depresja, odrzucenie, poczucie braku sensu w życiu i nieszczęśliwa miłość… Czy uda im się znaleźć sposób, by w końcu odciąć się od przeszłości i zacząć szukać swojego szczęścia?
"Trzy kaczki" to poruszająca, pełna ciepła opowieść o codziennym życiu i wszystkich jego blaskach i cieniach. To urywek z życia pewnej rodziny, gdzie nastroje zmieniają się szybciej niż pogoda w górach. To wreszcie frapujący miszmasz emocji, refleksji i doświadczeń, który prowokuje do baczniejszego przyjrzenia się sobie i swoim bliskim.
(Opis wydawcy).

    Biorąc do ręki ten kolejny debiut, nie spodziewałam się, że ta historia tak bardzo we mnie uderzy i  wywoła tyle skrajnych emocji.
Trzy siostry, na różnym etapie życia, dwoje pogubionych i nieumiejących sobie wzajemnie pomóc rodziców. Codzienny żal, smutek i strach o to co przyniesie jutro, czy ojciec znów "wybuchnie" i dojdzie do karczemnej awantury. Idealnie oddane emocje i stan ducha poszczególnych dziewczyn, z których dwie mieszkają już na "swoim" a mimo to nadal są pod olbrzymim wpływem reszty rodziny.
Książka niesamowicie wzrusza, ale i zmusza do refleksji. Nakłania do spojrzenia na własną rodzinę i zastanowienia się, czy w niej na pewno wszystko jest w porządku
 
Książkę czyta się bardzo szybko, choć jej tempo jest dość wolne i mało zaskakujące. Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Jest lekki i przyjemny pomimo poruszenia trudnych tematów, czyta się bardzo przyjemnie.
Ciekawie wykreowani i różnorodni bohaterowie, roztaczają przed czytelnikiem całą gamę uczuć i zapewniają emocjonalną huśtawkę. 
Naprzemienna narracja sióstr sprawia, że  niezwykle łatwo "wejść w buty sióstr" i zrozumieć ich codzienne obawy i lęki. Zrozumieć ich postępowanie i negatywne nastawienie do rodziców, tym bardziej że nie do końca winnym jest tylko głowa rodziny. 
Każdy z członków rodziny przykłada przysłowiową cegiełkę do powstającego i rozdzielającego rodzinę muru.
Trudno jest ocenić, kto tak naprawdę jest winny, choć początkowo wydaje się to oczywiste.
Otwarte zakończenie pozwala samemu sobie dopisać zakończenie, co daje nadzieję, że dziewczyny wyszły na "prostą", zapanowały nad swoim życiem i w końcu odnalazły szczęście- szczególnie Bogusia, najstarsza z sióstr która zapadła mi w serce najbardziej.

Autorka porusza niezwykle trudne tematy takie jak depresja, poronienie, przemoc fizyczna psychiczna i ekonomiczna. Zwraca uwagę, jak ważna jest zwykła ludzka rozmowa, ale i pomoc specjalisty, który spojrzy na problem z boku i pomoże wyjść z trwającego nawet kilka lat impasu. Potrzebna jest tylko chęć do zmiany siebie, choć w minimalnym stopniu. 
Wbrew pozorom nie jest to trudna i bardzo smutna historia. To opowieść o marzeniach i pragnieniach, nadziei i wierze w lepsze jutro, oraz blaskach i cieniach codziennego życia.

W moim odczuciu jest to kolejny bardzo udany debiut i powieść, w której każdy się odnajdzie. 
Z wielką ciekawością będę oczekiwać na kolejne historie pani Eweliny.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Choć przedstawiona historia to fikcja, jednak nie jedne takie siostry są wśród nas. Polecam serdecznie!

POLECAM...

"Następnego ranka Pola obudziła się obolała, coś strzyknęło jej w ramieniu, spojrzała w miejsce, w które ugodziła ją szklanka. Pod koszulką widniał duży, okrągły siniak. Na jego środku zauważyła maleńkie, ale dość głębokie rozcięcie. Kropla zaschniętej krwi przykleiła się do koszulki. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć? Obudziła się jako pierwsza. Badała palcami skórę. Co chwilę z niedowierzaniem zaglądała pod koszulkę. Czy to już była przemoc? [...] Z jakiegoś powodu czuła litość. Pogrążona we własnych myślach i analizie siniaka nie zauważyła, że ojciec przygląda jej się z przedniego siedzenia. Jego oczy były... no właśnie, nie wiedziała jakie. Chciałaby powiedzieć, że puste, ale nie do końca. Zmęczone, ale nie do końca. Smutne, ale nie tak całkiem."
             - Ewelina Chudzik "Trzy kaczki. Historia pewnej rodziny" str.271

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.


poniedziałek, 7 czerwca 2021

(43/21). KOLEJE LOSU

 
    Autor: Marian Piegza

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Obyczajowa, Historyczna

    Liczba stron: 312

    Data premiery: 07. 05.2021

 
 *Google

    Marian Piegza- Jest emerytowanym nauczycielem, publicystą, popularyzatorem historii Śląska, a głównie rodzinnych Świętochłowic. Wydał kilkanaście książek przybliżających dzieje tego regionu i swojego miasta. W 2019 roku debiutował powieścią "Odnaleziony portret", która zapoczątkowała śląską sagę. W roku 2020 wyszła jej druga część "Inga i Mutek".
"Są we mnie sprzeczności"- twierdzi." Z jednej strony jestem domatorem, osobą ceniącą spokój, a jako zodiakalna Panna- uporządkowane życie. Z drugiej strony dużą przyjemność sprawiają mi podróże, czyli odkrywanie pięknych miejsc w kraju i różnych innych zakątkach świata. Relaksem jest też dla mnie obcowanie z przyrodą, podziwianie jej piękna w różnych porach roku, a szczególnie w słoneczne dni."
(Źródło: Okładka książki).

    Czasem jedno błahe wydarzenie może zachwiać całym twoim światem.
Jest rok 1848. Kiepskie zbiory i dokuczliwa bieda powodują, że Michał Schlosarek, by wesprzeć rodziców, postanawia udać się w poszukiwaniu pracy do miasta Gleiwitz. Szczęście mu jednak nie sprzyja – zaraz po przyjeździe wdaje się w bójkę z pewnym młodym mężczyzną, który okazuje się synem sędziego. Z pomocą kolegi Michał ucieka z miasta, by skryć się przed szukającym zemsty dandysem. Zbieg okoliczności sprawia, że chłopak trafia wkrótce pod skrzydła Juliusza Rogera, znanego lekarza i społecznika, a w jego domu poznaje Adelę – jak się wkrótce okaże, swoją przyszłą żonę. Ale przeszłość jeszcze upomni się o młodego Schlosarka, komplikując jego plany i mącąc spokój ducha…
"Koleje losu" to frapująca, wielowątkowa powieść przedstawiająca ponad sto lat śląskiej rodziny na tle wojennej zawieruchy i zmieniającej się obyczajowości. To również historia o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, próbach zachowania godności i rodzinnej jedności w czasach, gdy trudno odróżnić przyjaciół od wrogów, a dobre chęci od obłudy.
(Opis wydawcy).

    Wczytując się w opis wydawcy, od początku wiedziałam, że chcę mieć tę książkę na swojej półce, przede wszystkim jako Ślązaczka, a zaraz potem książkoholik, którego przyciąga niesamowicie klimatyczna okładka. Trudno mi to wyjaśnić, ale gdy tylko ją zobaczyłam, byłam przekonana, że właśnie trafiłam na coś niezwykle urokliwego. Nie pomyliłam się.
Wielowątkowa i spójna akcja powieści toczy się szybko i bardzo sprawnie. Fabuła oparta na trudnym życiu Michała i jego najbliższych, jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Odnoszę jednak  wrażenie, że końcówka była napisana już na szybko i autor nie miał pomysłu jak poprowadzić kolejne pokolenie. Jest to jednak moje subiektywne odczucie. 
Bohaterowie są wyraziści i niezwykle różnorodni. Nie sposób przejść obok nich obojętnie, każdy z nich wyzwala jakieś emocje- nie zawsze pozytywne.  
Łatwo sobie wyobrazić, jakie panowały nastroje polityczne, co ludzi bawiło, a co niepokoiło. Duch przeszłości unosi się z każdej strony.
Książkę czyta się doskonale, momentami odnosiłam wrażenie, że "słucham" wspomnień starych Ślązaków, a nie czytam powieść obyczajową z dobrze nakreślonym wątkiem kryminalnym- bo i taki ma tu miejsce. Doskonale uwydatnia on kontrasty i podziały w społeczeństwie, które zazwyczaj były bardzo niesprawiedliwe, bo jeśli miało się pieniądze, można było wszystko.  

"Koleje losu" to wciągająca i niezwykle klimatyczna powieść, w której dzieją się ważne dla Śląska i jego mieszkańców wydarzenia historyczne.
W przedstawionej historii przepadłam od pierwszych stron i muszę przyznać, że "spacer" po dziewiętnastowiecznych miastach Górnego Śląska i porównywanie ich do stanu dzisiejszego sprawiło mi niesamowitą przyjemność, ale i wywołało falę trudno wytłumaczalnej nostalgii. 
Autor w posłowiu wyjaśnia, że większość bohaterów jest fikcyjna, jednak  pojawiają się również takie postacie, które żyły na przełomie wieku XIX i XX oraz z początkiem XX. 
Wydarzenia historyczne w większości są autentyczne, co daje ciekawą lekcję historii oraz szansę przypomnienia sobie jak Śląsk był od zawsze "kością niezgody" dla ościennych krajów.
Z książki bije ogromna wiedza historyczna, ale także znajomość obyczajów i kultury wielu narodowości zamieszkujących dawny Śląsk.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pana Piegzy, jednak zauroczona jego pięknym językiem i  ciekawym stylem, jestem przekonana, że nie ostatnie. Z przyjemnością sięgnę po przednie książki, szczególnie te związane ze Śląskiem.

    Czy polecam? 
Zdecydowanie tak. Wspaniała lekcja historii a przy okazji krajoznawcza wycieczka po kilku dziewiętnastowiecznych miastach Górnego Śląska.

POLECAM...

"Klęski nieurodzaju, głodu i zarazy, jakie w latach poprzednich nawiedziły Śląsk, czyli ziemie państwa pruskiego, nie ominęły  też jego rodziny, a teraz potęgowały ubóstwo i jednocześnie niezadowolenie. Ludzie prawili, że z braku jedzenia i przez mnożące się choroby wyginęły ostatnimi czasy dziesiątki tysięcy mieszkańców. Szerzyła się bieda. To wszystko skłoniło go do wyjazdu. Liczył, że zdoła pomóc rodzinie. Z dnia na dzień umacniał się jednak w przekonaniu, że i tu niczego wielkiego nie osiągnie."
                                        - Marian Piegza "Koleje losu" str. 7

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.


czwartek, 3 czerwca 2021

(42/21). POBIEGANE Z WIEWIÓRKAMI.

 
    Autor: Aneta Staszewska

    Wydawnictwo: Million Studio Wydawnicze

    Gatunek: Literatura dziecięca, Młodzieżowa

    Liczba stron: 124

    Data premiery: 21. 05. 2021

 
 * Google


    Aneta Staszewska- Fanka biegów ze znajomymi, od kilku lat biorąca udział w zorganizowanych półmaratonach. Miłośniczka zwierząt, grzybobrań, szycia własnych ubrań oraz morsowania.
Z wykształcenia historyk, obecnie recenzent techniczny i audytor wiodący w jednostce certyfikującej.
Nieustannie rozwija nowe umiejętności oraz poszukuje sposobów, jak zmieniać świat na lepszy.
(Źródło: Opis z okładki).

    "Cześć!
Nazywam się Kinga!
Opowiem Wam niezwykłą historię, jaka mnie spotkała, kiedy czekałam na mamę, biegnącą w półmaratonie.
Dzieją się tu fascynujące rzeczy: spotkanie z mówiącymi ludzkim głosem wiewiórkami, zadziwiające dzieje księżniczki z pałacu w Żywcu, sprawa zagadkowego ogrodnika oraz nieoczekiwany powrót do przeszłości.
Dlaczego wiewiórki nagle zniknęły, a wraz z nimi wszystkie kwiaty z zamkowego parku?
Czy uda się wypełnić tajemniczą przepowiednię?
No i… czy moja mama ostatecznie dobiegnie do mety?
Koniecznie sprawdźcie!

To jest MAGICZNA książka, która dodaje wiary w siebie, uczy szacunku do zwierząt oraz całej natury,
potwierdza, że sport to zdrowie, i pokazuje, jak można zmieniać świat, zaczynając od własnego podwórka!"
(Opis wydawcy).

    Jak wiecie, od czasu do czasu goszczą również u mnie bajki. Lubię po nie sięgać, bo przenoszą mnie  do czasów dzieciństwa i dają chwilę oddechu od "dorosłych" książek. 
"Pobiegane z wiewiórkami" to debiut literacki, a zarazem pierwsza część serii "Pobiegane z ...". Już teraz jestem niezwykle ciekawa, co wydarzy się w dalszych częściach.

Książkę czyta się dosłownie na raz. Co najfajniejsze ona naprawdę wciąga, i już po pierwszych stronach nie chciałam jej odkładać bez poznania, kto uratował zamek, a kto stał za zniknięciem wiewiórek z pałacowego ogrodu. 
Przyznam, że się wkręciłam i bardzo kibicowałam prawie wszystkim bohaterom z opowiadania wiewiórek. Tym bardziej że akcja toczy się naprawdę szybko i zapewnia ogrom emocji.
Przesłanie płynące z tej opowieści pokazuje, jak ważne w naszym życiu są miłość, nadzieja empatia oraz szacunek do otaczającego nas świata.
Nie brakuje również wskazówek dotyczących ekologii, segregowania śmieci czy oszczędzania i ponownego przetwarzania plastiku. Bardzo cenne rady dla młodego czytelnika, a może przy okazji i starszy coś z nich wyniesie.

Jako że mój syn nie czyta samodzielnie, ważne są dla nas obrazki, których w tej historii nie brakuje. 
Niektóre z nich są czarno-białe, inne lśniące co bardzo spodobało się mojemu dziecku, świetnie odbijają światło latarki, a to nam bardzo pomaga w terapii i młody wykazywał duże zainteresowanie. Mam tutaj jednak zastrzeżenie co do ich jakości, niektóre są za bardzo "wypikselowane" co może zburzyć trochę ich odbiór przez świadomego czytelnika.  
Od nas wielkie brawa za te obrazki, ale mogłyby być lepszej jakości. 

Tak jak wspomniałam wyżej "Pobiegane z wiewiórkami" to debiut, w moim odczuciu jest on bardzo udany. Z dużą ciekawością czekam na kolejne tomy serii i mocno im kibicuję.
Zdecydowanie jest to świetna książka dla młodszego i starszego, niosąca w sobie wiele wartości i wskazówek. Idealna jako prezent na każdą okazję.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetna historia, która przeniesie Was w fantastyczny świat mówiących wiewiórek. Lektura dla każdego! Odnajdźcie w sobie ukryte dziecko i przeżyjcie magiczną przygodę. 

POLECAM...

"Karmienie wiewiórek wyglądało dość nietypowo. Gdy pani umieszczała orzeszka na swojej dłoni, wiewiórka w dziwny sposób zbliżała się do niej. Zwierzę podbiegało, nagle zatrzymywało się, a gdy już było blisko, zabierało z dłoni orzeszka i czym prędzej uciekało na drzewo. Ta sytuacja powtarzała się za każdym razem, gdy na dłoni tej pani pojawiał się orzeszek. Znów wiewiórka podbiegała, co jakiś czas zatrzymywała się, to znów podbiegała, by odebrać przygotowany dla niej smakołyk."
                   - Aneta Staszewska "Pobiegane z wiewiórkami" str.19

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Studiu Wydawniczemu Million.

wtorek, 1 czerwca 2021

(41/21). MOJE CÓRKI

 
    Autor: Karolina Kasprzak- Dietrich

    Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza (WFW)

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 264

    Data premiery: 29. 03. 2021

 *Google

    Karolina Kasprzak- Dietrich - Autorka urodziła się w Gnieźnie, w rodzinie rzemieślniczej. Na stałe mieszka we wsi Kalina koło Gniezna, wraz z mężem i dwójką dzieci. To tam mają własną stadninę. Razem z mężem prowadzi działalność gospodarczą, a w wolnym czasie, oprócz pisania, zajmuje się pielęgnacją ogrodu.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Gnieźnieński policjant Paweł Mikito nawet w najgorszych snach nie przypuszczał, że jego sielankowe życie rodzinne w tak krótkim czasie zamieni się w prawdziwe piekło. W ciągu dwóch dni zaginęły bez śladu nie tylko jego żona i pięcioletnia córka, ale i kochanka z sąsiedztwa. Na domiar złego to on jest podejrzanym o potrójne zabójstwo! 
Nie wie jeszcze, jak przerażającą tajemnicę skrywa bliska mu osoba i na jak wielkie niebezpieczeństwo naraził swoją rodzinę.
(Opis wydawcy).

    Zauroczona poprzednią książką pani Dietrich "Listy, dzienniki i pamiętniki" bez najmniejszego wahania zgodziłam się przeczytać i napisać kilka słów o najnowszej pozycji.
Przyznaję, że jestem zaskoczona podjętą tematyką, bo takiej bomby się nie spodziewałam... to, co zadziałało się w tej historii, pozostanie na długo w mojej świadomości. 
Najbardziej przeraża mnie fakt, że taka straszliwa zbrodnia może się wydarzyć obok nas, bo przecież wariatów wokół nie brakuje... 
Wydawca nie zdradza co to za zbrodnia więc i ja tego nie zrobię, ale obiecuję, czytając relacje Malwiny- kochanki Pawła, niejednokrotnie włosy staną Wam dęba z niedowierzania, a zarazem obrzydzenia. Nie jestem pewna czy będzie to odpowiednia lektura dla nieco wrażliwszych czytelników.
Zdecydowanie zaskakuje, wyjaśnienie sprawy wbija w fotel, trudno przejść nad nią do porządku dziennego.

Książka zaklasyfikowana jest jako kryminał- owszem zgadzam się z tym, ale dołożyłabym jeszcze thriller i do tego psychologiczny. Wykreowane postacie są tak realne i naładowane różnorodnymi emocjami, że nie można obok żadnej z nich przejść obojętnie. Każda zostawia po sobie ślad, ale moim numerem jeden jest Malwina- podła manipulatorka i tak dalej ;) 
Akcja dzieje się dość wolno, ale daje to komfort czytającemu. Można sobie wiele spraw poukładać i przemyśleć, nawiązać jakieś relacje z bohaterami, a czytelnik nie jest zalewany potwornościami i złem z każdej strony. 
Książka zdecydowanie wywołuje skrajne emocje i nie jest raczej do przeczytania na raz (chociaż ja uwielbiam takie mroczne historie, więc u mnie poszła na raz). Intrygi i skrywane tajemnice nie pozwalają oderwać się od czytania. Autorka buduje napięcie od pierwszych stron aż do efektownego finału i wyjaśnienia strasznej tajemnicy.
Jedyny zarzut, jaki mam do tej historii to zakończenie, odniosłam wrażenie, że autorka nie miała na nie pomysłu i na siłę chciała wszystkich uszczęśliwić. Te ostatnie fragmenty zdecydowanie odstawały od całości. Mogło się skończyć bardziej mrocznie.

    Czy polecam?
Ja jestem zachwycona. Nie spodziewałam się takiej mrocznej i mrożącej krew w żyłach historii. Zdecydowanie jest to opowieść dla czytelnika 16+ lub nawet wyżej.

POLECAM...

"Wyobraził sobie, że siedzi w sali przesłuchań i mota się w zeznaniach, jakby faktycznie maczał w tym palce. Dopiero teraz zrozumiał podejrzanych, których w swoim życiu miał okazję przesłuchiwać. Zawsze, kiedy się motali i zmieniali zeznania, twierdził, że mają coś na sumieniu, że mają ze sprawą coś wspólnego, teraz ich zrozumiał. Uwierzył w teorię, że pod wpływem stresu człowiek zapomina to, co zeznawał wcześniej albo mu się myliło."
                                 - Karolina Kasprzak-  Dietrich "Moje córki" str.34


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu WFW i autorce.