Strony

niedziela, 23 lipca 2023

(88/23). MARIKA I BAZYLI. ARKTYCZNA PRZYGODA

 
                          ** RECENZJA PATRONACKA/ PATRONAT MEDIALNY **

*Recenzja wyróżniona w kategorii "Recenzja na drogę" przez portal Gandalf.pl


    Autor: Elżbieta Dziedzic 

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

    Gatunek: Literatura dziecięca

    Liczba stron: 226

    Data premiery: 20. 07. 2023


 *Google

    Elżbieta Dziedzic polonistka, autorka strony www.polskalitera.com poświęconej twórczości dla dzieci. Pisze oraz ilustruje wiersze, bajki i opowiadania w różnej tematyce. W swoich utworach sięga do folkloru, fantastyki, uniwersalnych wartości oraz własnych pokładów wyobraźni.
(Źródło: Okładka książki)

    "Spadająca gwiazda? Nie, to nie miało sensu. Jasna plama powiększyła się i zaczęła świecić. Wyglądało, jakby płynęła w ciemności, dokładnie w ich stronę. Zwierzęta przystanęły, wahając się, co zrobić..."
Marika i Bazyli marzą o przeżyciu prawdziwej przygody. Pewnego dnia marzenie się spełnia. Rodzeństwo zostaje wkręcone w wir coraz bardziej zaskakujących zdarzeń. Szczęśliwie, w czasie wędrówki towarzyszy im niezwykła Moc. Lecz czy to wystarczy, aby dotrzeć bezpiecznie do upragnionego celu?
Barwna i pełna humoru opowieść o przyjaźni, relacjach, dorastaniu i niezależności, której fabuła toczy się w dzikim krajobrazie Arktyki.
(Opis wydawcy)

    Dziś przyszła pora opowiedzieć kilka słów o książce skierowanej do młodszego czytelnika, choć jestem przekonana, że i starsi doskonale się w tej historii odnajdą, przypominając sobie przy okazji o tym co tak naprawdę w życiu jest ważne...
Pewnego dnia dwójka wesołych, kochających figle przedszkolaków, marzących o wielkich przygodach zostaje porwanych przez Czarnego pana, bo nie posłuchali mamy i wybiegli w śnieżycę na dwór... i zniknęli... Dzieci pod postacią niedźwiadków polarnych  trafiają na drugi koniec świata- na mroźną, dziką i niebezpieczną Arktykę. 
Poszukując drogi powrotnej do domu, trafiają na Niedźwiedzią Wyspę, gdzie wpadają w wir przygód i zdarzeń, które nie zawsze okazują się dla nich bezpieczne
W ciągu pełnej magii podróży dzieci starają się odnaleźć nie tylko drogę do domu, ale poznają także niezwykłą moc przyjaźni.
Co takiego się stało, że dzieci zamieniły się w niedźwiadki? Czy odnajdą drogę do domu i kto im w tym pomoże? Kim jest legendarna Biała Niedźwiedzica i dlaczego inne "misie" żyły w niezgodzie? Co się stało, że rozdzielone przed laty "misiowe" rodziny znów się połączyły? Kim lub czym jest wielki czarny kruk, i czy jest on niebezpieczny?
Tego już Wam nie napiszę, ale gwarantuję, że wszystkie odpowiedzi znajdziecie w tej niezwykle klimatycznej historii, która posiada drugie a może i nawet trzecie dno...

Bardzo się cieszę, że mogłam poznać kolejną wartościową historię, która pokaże młodemu czytelnikowi, co tak naprawdę jest wartością w dzisiejszych czasach. Uwielbiam patronować tak wartościowym pozycjom.
Elżbieta Dziedzic stworzyła przepiękną opowieść o sile rodziny, wsparciu w trudnych momentach, dziecięcych marzeniach i sile wyobraźni, pierwszych przyjaźniach, zaufaniu i pozytywnym myśleniu. Pokazała, że zawsze trzeba mieć nadzieję i z każdego, nawet najtrudniejszego położenia i kłopotu, znajdzie się wyjście. To również świetna okazja do konfrontacji z niełatwymi sprawami, takimi jak niesprawiedliwość i krzywda innych, pokazanie, że to, co mi wydaje się niewinną zabawą, dla innego może być krzywdzące. Doskonała lekcja zrozumienia i empatii...

"Marika i Bazyli..." to historia przepełniona wartką akcją i zaskakującymi zwrotami akcji, wciąga, wywołuje wiele emocji, bawi, wzrusza, ale momentami potrafi także zmrozić krew w żyłach. Spotkanie z groźnym wielkim wilkiem nawet mnie przestraszyło ;) 
Historia opowiedziana przez Elżbietę Dziedzic to dość krótka opowieść, ale zawierająca w sobie wszystko to co potrzeba. Odnajdziemy w niej bardzo sympatyczne postacie, których po prostu nie da się nie lubić. Jest także ciekawa treść, element zaskoczenia oraz wyrazisty morał. A wszystko to ujęte w taki prosty i przyjemny sposób, że trudno jest odłożyć książkę na bok bez poznania jej zakończenia. Książka napisana ładnym i starannym językiem, uczy wielu trudnych słów i nazw ładnie je przy tym tłumacząc i opisując. Sporo wiedzy i trochę magii-  że to wszystko może kompletnie wciągnąć nie tylko młodego czytelnika, ale i tego starszego, bo sami będziecie ciekawi, jak ta historia się potoczyła.
Podzielona na krótkie rozdziały, nie nudzi, a dzięki temu można zakończyć lekturę w dowolnym momencie, by wrócić do niej np. następnego dnia. Barwne i dokładne opisy trafiają do wyobraźni, stwarzając wrażenie, że jet się jednym z bohaterów i bierze się udział w tych niesamowitych wydarzeniach. 
Historia została napisana prostym i przystępnym językiem, jednocześnie doskonale przekazuje wartość, która za nią stoi. Myślę, że każdy rodzic tę wartość zauważy i doceni. W moim odczuciu może to być doskonały wstęp do wielu ciekawych i rozwijających rozmów.
Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to brak obecności taty, ale to tylko takie moje czepialstwo- nijak nie wpływa na odbiór całości.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Choć mamy środek gorącego lata, i o zimie nawet nie myślimy, autorka serwuje nam niezwykle mroźne okoliczności- ale w moim odczuciu szala przechyla się na plus- bo mamy czas by porozmawiać z naszymi pociechami także na tematy bezpieczeństwa zabaw w zimowym czasie.

POLECAM...

"Nadszedł długo oczekiwany grudzień- ze śnieżną brodą po pas, ciepłym płaszczem i wysokimi cholewami kozaków. W wielkiej dłoni dzierżył olbrzymią wiklinową trzepaczkę, którą wykurzał z chmur gęste płaty śniegu. Przemierzał świat, a biały, zimny puch sypał się z nieba i otulał wszystko dookoła: domy, wzgórza, wieże wysokich budowli. Osiadał miękko na gałęziach drzew i dachach samochodów. Osiedla, pola i lasy okryły się migotliwą, delikatną pierzynką.
Świat, niczym wielki bałwan, mrużył już oczy do snu, gdy nagle skrzypnęły drzwi i z domów wybiegły kolorowo ubrane dzieci. Z wesołymi iskierkami w oczach, rozgrzanymi od uciechy policzkami, dalejże, zaczęły bałwana tarmosić, ugniatać, budzić z zimowego przyjemnego letargu."
                    - Elżbieta Dziedzic "Marika i Bazyli. Arktyczna przygoda" str. 7

Za egzemplarz recenzyjny i możliwość objęcia patronatem medialnym tej wyjątkowej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu Białe Pióro.

1 komentarz: