Strony

czwartek, 21 września 2023

(115/23). TO, CO POZOSTAŁO

 
    Autor: Adam Regiewicz

   Wydawnictwo: Silesia Progress

    Gatunek: Kryminał, Obyczajowa

    Liczba stron: 232

    Data premiery: 25. 08. 2023 

 * Google

    Adam Regiewicz – ur. w 1972 w Zabrzu. Z wykształcenia filolog, literaturoznawca, profesor zw., dyrektor Instytutu Literaturoznawstwa w Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie. Zajmuje się badaniem muzyczności literatury, audioantropologią oraz mediewalizmem. Z zamiłowania filmoznawca i antropolog oraz muzyk – autor projektu "Śpiewane Dwudziestolecie".
W 2017 zadebiutował jako autor powieści kryminalnej "Kamienica przy Antycznej", która ukazała się w wydawnictwie Silesia Progress. W 2020 wyszła jego kolejna książka kryminalna "Ucieczki Jakuba Krafta" (wyd. Nova Res). Jest autorem pięcioczęściowego cyklu zabrzańskich kryminałów (Hubertus, Krojcok, Krampus, Post Mortem, Errata), które ukazały się nakładem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zabrzu, gdzie od kilku lat współorganizuje "Kryminalne Zagadki Śląska".
(Źródło: Okładka książki)

    Gdy umiera człowiek, zawsze coś po nim zostaje: mieszkanie, dokumenty, kilka przedmiotów i niezałatwione sprawy. Rzeczy podobnie jak ludzie potrafią opowiadać. Ta historia zaczyna się od psa i kluczy, które zostają po śmierci dziadka. Co łączy radzieckiego oficera, peerelowskiego cinkciarza i pracującą w nocnym klubie prostytutkę? Od kogo pochodzi kartka znaleziona na dnie szuflady i dlaczego w tej rodzinie nie wspomina się babci? Oto tylko niektóre tajemnice, do których czytelnika dopuszcza wnuk zmarłego. "To, co pozostało" to rodzinna opowieść o bałaganie, jaki po nas zostaje, i o otwartym pytaniu, czy warto za wszelką cenę dążyć do prawdy.
(Opis wydawcy).

    Zaskoczyła mnie ta opowieść. Spodziewałam się nostalgicznej historii, o stracie, procesie żałoby i godzeniu się z tym co nieuchronne. W życiu nie wpadłabym na to, że pod tą tajemniczą okładką i opisie zaserwowanym przez wydawcę kryje się tak genialnie napisany, gęsty od emocji kryminał, i to nie z jednym, nie z dwoma, ale nawet i trzema dnami, a każde z nich  tylko potwierdza stare dobre powiedzenie, że każdy z nas nosi maski i nie zawsze jest tym, za kogo się podaje, a jego serce i dusza skrywa najciemniejsze tajemnice. Jest to także opowieść poszukiwaniu nawet najgorszej prawdy i jej nazwaniu, o oddzielaniu jej od mnóstwa kłamstw i niedopowiedzeń. 
Opowieść zaczyna się od kluczy i psa, dziedziczonych po śmierci dziadka. Pies jest niechciany i nikomu nie potrzebny, klucze nic nikomu nie mówią, rodzina nabiera wody w usta... a dalej, dalej atmosfera się tylko zagęszcza, staje się coraz bardziej napięta i powoduje, że nie sposób odłożyć książki przed zakończeniem lektury, chęć poznania coraz mroczniejszych tajemnic, próba ich zrozumienia, a nawet pewnego rodzaju rozgrzeszenia sprawiła, że spędziłam z tą książkę cały wieczór i zarwałam pół nocy.
Nie będę spamować streszczeniami fabuły, bo opis wydawcy wbrew pozorom naprawdę sporo zdradza, ale napiszę, że autor w tej wielowątkowej powieści zaserwował mi istny emocjonalny rollercoaster i prawdziwą jazdę bez trzymanki. 
Książka niesamowicie wciąga, napięcie zbudowane zostało po mistrzowsku. Powoli, ale sukcesywnie zdradzając skrywane tajemnice, odsłaniając traumy oraz odkrywając cele i motywy, które kierują bohaterami, pokazując ich życie, które ociera się o niezwykle płynne granice. Emocje buzują od początku do końca, czekają tylko na kulminacyjny moment, by wybuchnąć całą swą mocą, a ten moment sprawi, że nie będziecie mogli wyjść z podziwu dla kunsztu, z jakim została ta powieść napisana i poprowadzona.
Znajdziecie tu wszystko, co jest potrzebne w dobrym kryminale z domieszką thrillera od miłości i pożądania po szczerą nienawiść i chęć mordu.
Fabuła zaskoczyła mnie wiele razy, autor genialnie potrafi wymieszać wątki, urywać snutą historię w najmniej spodziewanym momencie, by wrócić do niej ponownie kilka stron później, i znów porządnie wszystko wymieszać- kiedy już byłam pewna, że rozwiązałam zagadkę, pojawiał się kolejny trop, który totalnie burzył całą moją koncepcję dotyczącą przeszłości, wydawałoby się sympatycznego starszego pana.
Mroczny i duszący klimat powieści podsyca tylko atmosferę niepewności i obawy co do dalszych losów bohaterów. Postaci jest sporo. Genialnie wykreowanych i poprowadzonych. Są one niejednoznaczne, poranione niektóre wręcz wypaczone psychicznie. Ich dusze przepełnione złem i chęcią zemsty wzbudzają całą gamę uczuć i emocji. Niejednokrotnie odczuwałam złość, niedowierzanie i współczucie jednocześnie.
Autor, budując w dość szybkim tempie napięcie, rozbudza ciekawość i nie pozwala, by odłożyć książkę na bok bez poznania zakończenia.


    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Mroczna, gęsta od emocji idealna książka na jesienny wieczór, zostawiająca czytelnika z mnóstwem pytań i refleksji na temat przemijania, poznawania prawd i tajemnic z przeszłości... Pytająca na głos "Czy warto?"  ", Czy to, co odkryjemy, jest warte wszystkich dobrych wspomnień"? Jak myślicie?

POLECAM...

"Na odchodne zostawił mi pa i klucze.
Pies jak pies, zwykły kundel. Wabił się Mróz. Nie na cześć polskiego pisarza słynącego z szybkości pisania i wydawania kryminałów, ale ku pamięci radzieckiego Mikołaja, który w komunistycznych czasach odwiedzał dzieci w Nowy Rok. Szczególne upodobał sobie Włodka, do którego zaglądał regularnie. Trochę mu zazdrościłem, bo Dziadek Mróz miał lepszy asortyment niż ten nasz. Pamiętam te pociągi blaszane albo autka z nakręcaną sprężyną, którymi chwalił się potem Włodek na przerwach w szkole. Nawet spytałem rodziców, czy zamiast biskupa w tiarze nie mógłby kiedyś odwiedzić nas równie siwy Dziadek Mróz. W imię wymiany usług czy jakoś tak. Ojciec tylko westchnął, kręcąc głową i dusząc pod wąsem jakąś przyganę. Z tamtej niezręczności wyciągnąłem wniosek, że raczej nie ma no co liczyć. Mróz z Mikołajem widocznie się nie lubili, podobnie jak tata z ojcem Włodka."
                                  - Adam Regiewicz "To, co pozostało" str. 5

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Silesia Progress.

2 komentarze: