Strony
▼
środa, 15 kwietnia 2020
MIŁOŚĆ, MUZYKA I GÓRY
Autor: Krzysztof Gdula
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 140
Data premiery: 2020 (data przybliżona)
Krzysztof Gdula o sobie- Jestem synem, mężem, ojcem i dziadkiem. Na razie jednej tylko wnuczki, ale za to nie bez powodu noszącej imię najpiękniejszej kobiety świata.
Technik z wykształcenia i wykonywanej pracy, humanista z przekonania. Z zamiłowania górski wędrowiec i czytelnik. Słucham muzyki baroku i piszę. Fascynuje mnie piękno, ale i osiągnięcia ludzkiego umysłu.
(Źródło opisu: http://krzysztofgdula.blogspot.com/p/o-mnie.html)
Spotkali się w górach Kaczawskich. On wędrował po tamtejszych szlakach wiedziony potrzebą odpoczynku, ale i nieznanym sobie i nie do końca uświadamianym wołaniem. Ona przesiadywała na zielonych zboczach, wypasając krowy i marząc o lepszym życiu, nienaznaczonymi traumą wojny i powojennej rzeczywistości.
Jaś i Jasia... Jednak to nie tylko imiona ich połączyły. Połączyła ich przede wszystkim miłość- do siebie nawzajem, a przez to do gór i muzyki. Połączyła ich podobna wrażliwość, ciekawość i potrzeba drugiego człowieka, umiłowanie piękna, a jednocześnie poczucie bycia nietutejszym.
Czy taka miłość jest w ogóle możliwa?
Czy taka miłość istnieje?
Powieść Krzysztofa Gduli jest przepięknym przywołaniem, a także przekształceniem starożytnego mitu na temat mitycznej pary kochanków- utalentowanego artysty dłuta i jego cudownej rzeźby, Pigmaliona i Galatei. Autor zastanawia się nad istotą samej miłości i jej miejscem w obecnym świecie. Ukazuje uczucie niedzisiejsze, pełne delikatności, bezinteresowności i bezgranicznego oddania. Jednocześnie zastanawia się nad tym, gdzie są jego granice, docieka prawdy i odsłania różne wymiary piękna. Warto zatem razem z nim wyruszyć szlakami Jasi i Jasi, Gór Kaczawskich i muzyki, aby odkryć to, co w życiu najważniejsze.
(Źródło: Opis wydawcy)
Mija już kilka dni od momentu gdy skończyłam czytać, a nadal nie mam pomysłu, jak ująć w słowa to, co czuję w stosunku do tej króciutkiej powieści.
Czy określenie "magiczna" będzie tutaj adekwatne, a może bardziej "czarująca, nietuzinkowa i zaskakująca" będzie odpowiedniejsze?
Mam milion pytań w głowie i niewiele odpowiedzi na nie- sama jestem zaskoczona, że na zaledwie stu czterdziestu stronach można ukryć tyle emocji, tyle piękna i czułości, a przy okazji uniknąć zbędnych postaci.
Bo tak naprawdę w tej powieści są tylko oni... Jaś i Jasia- zakochani, fascynujący, tak bardzo nierealni...
Chciałabym tak dużo napisać, jednak wszystko to, co przychodzi mi na myśl, zdradzi Wam największą niespodziankę, zepsuje zakończenie, nie pozwoli poznać tej zadziwiającej pary, ale obiecuję, posłowie wszystko wyjaśni i zostawi Was z otwartymi szeroko oczami i zastygłym pytaniem na ustach "Ale jak to?".
Zaznaczę tylko, że nie jest to opowieść, która została osadzona w czasie wojny jak sugeruje opis wydawcy ;)
Tej książki się nie czyta, przez nią się dosłownie płynie.... Góry Kaczawskie, muzyka (o której jest bardzo dużo), miłość to cała esencja tej powieści.
Wszystkie te składniki wpłynęły na to, że czułam się zrelaksowana, dopieszczona ciepłem płynącym z kart tej powieści, nim się obejrzałam, już był koniec, a mi dalej było mało i mało...
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Krzysztofa, ale jeśli pozostałe jego powieści są napisane w tym samym tonie, bez wahania po nie sięgnę.
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Zostaniecie zauroczeni już od pierwszych stron. Jest magicznie, zaskakująco i bardzo kojąco.
POLECAM...
"Z nią wszystkie dni takie były i są. Nie pamiętam innych. Może i były gorsze nasze dni, ale pamiętam tylko te dobre. Ona zwykły dzień listopada potrafiła zmienić w ciepły dzień wakacji, a czyniła to w tak tajemny sposób, że nierzadko zastanawiałem się, dlaczego ten dzień tak mi się podobał. Dopiero gdy nie było jej tak długo, zrozumiałem: dni były dobre, bo spędzone z nią."
- Krzysztof Gdula "Miłość muzyka i góry"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję: Panu Krzysztofowi Gduli oraz wydawnictwu Warszawska Firma Wydawnicza.
Będę pamiętała o tej książce na przyszłość. 😊
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
UsuńCudowna recenzja rewelacyjnej książki. Podpisuję się pod każdym słowem, jakem matka chrzestna tej książki!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowo :) Zapraszam również do obserwacji mojego skromnego kącika ;) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńTytuł nie wskazuje, że jest to tak fascynująca lektura :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobne zdanie, jednak bardzo się myliłam ;) Pozdrawiam ciepło :)
UsuńDzień dobry, Ewelino.
UsuńStaram się jak mogę rozpropagować swoje książki, i w związku z tym mam prośbę do Ciebie. Chciałbym zamieścić tekst Twojej recenzji na portalu biblionetka.pl, może też na innych stronach poświęconych książkom, na których nie ma recenzji. Proszę Cię o zgodę.
Przy okazji zapytam, czy podobają Ci się góry? Napisałem dwie książki o nich. Nie są to przewodniki, opisuję w nich raczej wrażenia niż przebieg szlaków. Może byłabyś zainteresowana?
Dzień dobry, Ewelino.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak przychylną recenzję! Byłem jej bardzo ciekaw wiedząc, że ta opowieść bardziej kobietom się spodoba niż mężczyznom. No i proszę: pierwsza napisana przez kobietę i to jaka!
W Biblionetce jest recenzja napisana przez czytelnika, też przychylna, ale jakże inna. Taka, jacy my, faceci, często bywamy – bardziej rzeczowa.
Tytuł i mnie się nie podoba, ale nie miałem pomysłu. Kiedy już miałem zgodę na wydanie, uświadomiłem sobie brak tytułu i zacząłem się zastanawiać. Myślałem o „Miłość w Górach Kaczawskich”, ale uznałem, że taki tytuł może być zrozumiany jako uczucie do samych gór. Nota bene, faktycznie moich ukochanych gór. Nie bez powodu akcja opowieści tam się zaczyna i kończy.
No i stanęło na tej potrójnej wyliczance. A przecież mogłem się poradzić, na przykład mojej kumpeli Ani Kruczkowskiej, wszak właśnie ona namówiła mnie do wydania po przeczytaniu tekstu.
Sugerowanie dziania się akcji w powojennym czasie też zauważyłem w tekście wydawnictwa, jak i parę innych potknięć, ale było mi głupio zwracać uwagę autorce, osobie mi przychylnej.
Może jeśli zdarzy się drugie wydanie, to i owo zostanie zmienione.
Ewelino, dziękuję raz jeszcze.