Strony

piątek, 2 czerwca 2023

(65/23). ODNALEZIONY PORTRET

 
    Autor: Marian Piegza

    Wydawnictwo: Novae Res

    Gatunek: Obyczajowa, Historyczna 

    Liczba stron: 326

    Data premiery: 22.03. 2019

 
 *Google

    Marian Piegza Jest emerytowanym nauczycielem, publicystą, popularyzatorem historii Śląska, a głównie rodzinnych Świętochłowic. Wydał kilkanaście książek przybliżających dzieje tego regionu i swojego miasta. W 2019 roku debiutował powieścią "Odnaleziony portret", która zapoczątkowała śląską sagę. W roku 2020 wyszła jej druga część "Inga i Mutek".
"Są we mnie sprzeczności"- twierdzi." Z jednej strony jestem domatorem, osobą ceniącą spokój, a jako zodiakalna Panna- uporządkowane życie. Z drugiej strony dużą przyjemność sprawiają mi podróże, czyli odkrywanie pięknych miejsc w kraju i różnych innych zakątkach świata. Relaksem jest też dla mnie obcowanie z przyrodą, podziwianie jej piękna w różnych porach roku, a szczególnie w słoneczne dni."
(Źródło: Okładka książki "Koleje losu").

    Rok 1912. Młody niemiecki oficer w stanie spoczynku, Jorg, przybywa do przemysłowego miasta Schwientochlowitz na Górnym Śląsku, aby zgodnie z zaleceniem ojca poznać tajniki pracy tutejszej huty żelaza. Wkrótce w sklepie ze słodyczami poznaje Albinę Schmeiduch – nieśmiałą polską wdowę samotnie wychowującą córeczkę. Żadne z nich nie podejrzewa jeszcze, że ich płomienny romans da początek skomplikowanej historii kilku pokoleń świętochłowiczan, których życie przypadnie na burzliwe czasy wojny i okupacji, komunizmu i długiej drogi do jego upadku. W tych nieprzewidywalnych czasach jedyną ostoją jest miasto Schwientochlowitz – Świętochłowice, gdzie splątane języki niemiecki, polski, śląski, a także jidysz tworzą fascynującą sagę o zwykłych mieszkańcach uwikłanych w wielkie wydarzenia XX wieku.
(Opis wydawcy)

    Uwielbiam historie, które dzieją się na przestrzeni wielu lat w miejscach, które znam obecnie. Dają mi one możliwość, poznania nie tylko wcześniejszej historii danego miejsca czy regionu, ale i mentalności oraz obyczajności ludzi, którzy żyli lata przede mną. Autor przy pomocy zwyczajnej wielopokoleniowej śląskiej rodziny z przełomu wieków prowadzi nas przez ciężką historię zaborów pruskich, Powstań Śląskich, dwóch wojen światowych aż po czasy PRL-u, i doskonale oddaje ducha tych czasów- przy okazji przybliżając wiele ciekawostek, o których nie wiedziałam, inspirując tym samym do głębszego poznania historii Świętochłowic, niewielkiego miasta na Śląsku. Z książki bije ogromna wiedza historyczna, ale także znajomość obyczajów i kultury wielu narodowości zamieszkujących dawny Śląsk. 
Autor idealnie oddaje skomplikowane koligacje rodzinne, różnorodność mieszkańców, podziały i różnice, pokazuje, jak trudne było życie na Śląsku, gdzie kulturowy tygiel nigdy nie gaśnie, a obok siebie żyją Ślązacy, Niemcy, Żydzi i inni. Dlatego też dla wielu czytelników może być trudne zrozumienie niektórych dialogów prowadzonych po śląsku. Dla mnie to nie stanowiło trudności, więc odbieram to jako doskonały zabieg, ale jednak spora szkoda, że te rozmowy nie zostały przetłumaczone.
Bohaterowie są wyraziści i niezwykle różnorodni. Nie sposób przejść obok nich obojętnie, każdy z nich wyzwala jakieś emocje- nie zawsze pozytywne. Jest ich dość sporo i naprawdę trzeba się wczytać w tę opowieść, by ich nie pomylić i nie wyciągnąć czasami krzywdzących ich wniosków.
Dzięki barwnym opisom łatwo sobie wyobrazić, jakie panowały nastroje polityczne, co ludzi bawiło, a co niepokoiło. Książka jest pięknie napisana, a duch przeszłości unosi się nad każdą przewracaną stroną.
Książkę czyta się doskonale, momentami odnosiłam wrażenie, że "słucham" wspomnień starych Ślązaków, a nie czytam powieść obyczajową.  
"Zaginiony portret" to wciągająca i niezwykle klimatyczna powieść, w której dzieją się ważne dla Śląska i jego mieszkańców wydarzenia historyczne.
Przypadła mi do gustu ta historia od pierwszych stron, jednak brakowało mi rozwinięcia kilku wątków. Wiem jednak, że istnieje druga część, więc żywię nadzieję, że tam zostały one wyjaśnione.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To nie tylko doskonała lekcja historii, ale przede wszystkim porywająca saga rodzinna dziejąca w najtrudniejszych dla naszego kraju momentach.

POLECAM...

"Armia sowiecka wkroczyła do centrum od strony Bytomia dwudziestego siódmego stycznia 1945 roku. Wojsko przybywało od strony Piaśnik, przechodziło koło domu Preisnera, ruin przy budynku Szlosarków. Obok czołgów i innych pojazdów wojskowych biegła piechota. Ci żołnierze niczym mrówki, po kilku, wkraczali do domów. Byli wygłodzeni, więc najpierw szukali pokarmów i mocniejszych trunków, a potem zaczęli dobierać się do kobiet. Te zaś wcześniej już włożyły wręcz żebracze odzienie, pobrudziły sobie twarze, ręce, by zniechęcić żołnierzy, pochowały się po piwnicach, strychach. To jednak nie pomogło. Szczególnie, lecz nie tylko, agresywni byli wojacy o mongolskich rysach twarzy. Budzili postrach wyglądem i czynami. Byli okrutni." 
                                  - Marian Piezga "Odnaleziony portret" str. 143

Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictwem Novae Res.

1 komentarz:

  1. Bardzo cenię sobie tego rodzaju książki. Na pewno sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń