Strony

piątek, 30 sierpnia 2024

(118/24). ROK 2022

 
    Autor: Wojciech Kulawski

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Nocą

    Gatunek: Kryminał, Thriller

    Liczba stron: 464

    Data premiery: 05. 06. 2024

 *Google

    Wojciech Kulawski Pisanie traktuje jak przygodę życia. Inspiracje czerpie z dalekich podróży i nocnych rozmów z ciekawymi ludźmi, którzy mają ambicję robić w życiu coś więcej, niż pić piwo i oglądać telewizor. Uważa, że wiedza zgromadzona w książkach, to najcenniejszy skarb ludzkości. Nie zamyka się w jednym nurcie literackim, eksperymentując z horrorem, science- fiction, kryminałem, a nawet literaturą obyczajową, thrillerem czy sensacją. Mieszka w malowniczym Rzeszowie.
(Źródło: Lubimy czytać). 

    Gdy Adam Wolański budzi się w szpitalnej izolatce, odkrywa, że stracił pamięć. Nie wie, z jakiego powodu znalazł się w historycznym dworku, który przypomina mu sanatorium. Kiedy próba opuszczenia placówki kończy się fiaskiem, odkrywa, że jest więźniem. Niedługo potem dowiaduje się, iż jest dziennikarzem działającym na zalecenie szefa partii opozycyjnej. Miał poddać się testowemu szkoleniu i zbadać od środka rządowy program pracy dobrowolnej, by skompromitować ustawę mogącą zaważyć na wyniku nadchodzących wyborów parlamentarnych.
Wolański odnajduje tropy, które pozostawił, zanim doznał amnezji. Krok po kroku, walcząc z realistycznymi wizjami, dociera do punktu, który pozwoli mu odkryć prawdę o sobie i o tym miejscu. Jednak wydarzenia w ośrodku zaczynają wymykać się spod kontroli, jego drogą podąża ktoś jeszcze, a granice światów coraz wyraźniej się zacierają. Gra toczy się już nie tylko o losy państwa. Czy Wolański, przeżyje i zdąży rozwiązać nawiedzającą go zagadkę, zanim będzie za późno?
(Opis wydawcy)

    Za każdym razem gdy sięgam po książkę Wojciecha Kulawskiego wiem, że spędzę z nią naprawdę fajny czas. Jest to bowiem Autor, który idealnie wpisuje się w moje gusta literackie, a każda kolejna książka tylko to potwierdza.
Nie inaczej jest i teraz, a ja ciągle się zastanawiam, jak bardzo przedstawiona historia oddaje realia rzeczywistości, w której żyjemy na co dzień, nie zwracając na to, co mamy sączone do głowy przez media, polityków i dziennikarzy.
Tym razem Wojciech Kulawski stworzył historię, której motywem przewodnim jest pokazanie, jak potężnym narzędziem jest ludzki mózg i jak łatwo jest nim manipulować, jak brudna i zgniła jest polityka i jakie środki stosują politycy by "przeciągnąć" nas na swoją stronę i przekonać, że to właśnie on jest tym który zaprowadzi ład i porządek. Zauważcie, jak bardzo jest to aktualny teraz temat...
Kryminał miesza się tu z mocnym thrillerem, a całość została okraszona mocnymi wątkami fantastycznymi i paranormalnymi. Wierzycie w duchy, które chcą nam coś przekazać?

Akcja powieści toczy się dwutorowo. Nie sposób się nudzić w trakcie lektury, bo wątki toczą się naprzemiennie, w odpowiednich momentach wzajemnie się przenikając, by w końcu połączyć się w emocjonujący i rozpędzony rollercoaster. Nie będę opisywać szczegółowo fabuły, by czegoś Wam nieopatrznie zaspojlerować (sam wydawca już naprawdę sporo zdradza), ale zdradzę, tylko że te wątki łączą się ze sobą w zaskakujący sposób, a ich rozstrzygnięcie zdemoluje Wam mózg kompletnie.
Autor rozbudza również ciekawość warstwą paranormalną, nie brakuje tu duchów, tajemniczych przejść, ukrytych skrytek i mnóstwa tajemnic przeszłości, które domagają się natychmiastowego rozwiązania. Uwielbiam takie mroczne klimaty.
Szczególną uwagę należy zwrócić tu na postacie- to one są tu mimo wszystko najważniejsze, bo to one skrywają najgorsze sekrety, tworzą najgorsze intrygi i pokazują swe najgorsze cechy okryte płaszczykiem fałszywej troski o dobro ogółu.
Spora ilość postaci może początkowo zaskakiwać i powodować poczucie zagubienia, jednak wystarczy się wczytać, a wszystko układa się w spójną i logiczną całość. Każda z tych postaci jest ważna i dzięki temu pojawia się wiele ciekawych pobocznych wątków, które łączą się w zaskakujące wydarzenia. Naprawdę nikt nie jest tu zbędny. 
Genialny pomysł na fabułę, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i poprowadzony po mistrzowsku, momentami zabawny, momentami wywołujący na ciele gęsią skórkę.
"Rok 2022" wciąga od pierwszych stron. Wartka i zaskakująca akcja nie pozwala, by odłożyć książkę, choć na moment. Trzyma w napięciu, a nagłe zwroty akcji nie pozwalają, by opadło ono, choć na chwilę. Każdy znajdzie w tej powieści coś dla siebie. 
Książkę czyta się doskonale, porywa i mrozi krew od pierwszej strony. Jak dla mnie jest to idealnie wyważony mix gatunkowy. 

Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce, rozbudziła ciekawość, pobudziła wyobraźnię. Z ciekawością czekam na kolejne książki pana Kulawskiego, bo za każdym razem jest tak samo emocjonująco, jeszcze nigdy się nie zawiodłam na tym autorze.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Jeśli szukacie nieszablonowej i absolutnie nieprzewidywalnej dawki rozrywki zamkniętej w niekonwencjonalnych ramach to "Rok 2022'' będzie wyborem idealnym.

POLECAM...

"Wolański udał się do najbliższego sklepu ogrodniczego i kupił szpadel. Następnie ruszył do lasu w okolice muru okalającego posesję ośrodka szkoleniowego. Kluczył przez jakiś czas, próbując odnaleźć krzyż. O ile pamiętał z opowieści Eugenii Rozenberg, był on na tyle spory, że powinien go dostrzec już z daleka. I faktycznie- pięć minut później stal obok dwumetrowego drewnianego krzyża, nadwyrężanego zębem czasu, i zastanawiał się, gdzie może się znajdować jakiś właz lub klapa prowadząca do wejścia do tunelu."
                                    - Wojciech Kulawski "Rok 2022" str. 404-405

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.

środa, 28 sierpnia 2024

(117/24). LEŚNA OBIETNICA

 
    Autor: Patrycja Żurek

    Wydawnictwo: Dragon

    Gatunek: Obyczajowa, Romans, Fantastyka

    Liczba stron: 320

    Data premiery: 11. 09. 2024

 *Google

    Patrycja Żurek Autorka powieści obyczajowych. Zadebiutowała w 2012 roku. W swoich książkach porusza trudne tematy, pokazując rzeczywistość bez lukru. Prywatnie żona, mama, przyjaciółka i psia opiekunka. Kocha związany z pisaniem research, czytanie, spacery i kosmos. Pochodzi ze Śląska, dlatego ten region często pojawia się w jej powieściach.
(Źródło: Okładka książki)

    Kiedy matka Żanety postanawia, że zamieszkają w lesie, dziewczyna nie zgadza się z tą sytuacją. Żelisława jednak konsekwentnie podtrzymuje swoją decyzję, wprowadzając córkę w meandry przesądów, czarów i ziół. Wszystko po to, by uciec od tragicznej rzeczywistości. Kobiety wspólnie prowadzą leśny przytułek dla wojennych sierot. Do czasu, kiedy Żaneta poznaje tajemniczego drwala Jaromira.
Starszy mężczyzna chętnie poświęca czas dziewczynie, ucząc ją pisania i czytania. Wkrótce między nimi rodzi się uczucie. Niestety zawarty pakt z Dziewanną – boginią lasów i dzikiej przyrody – mówi, że jeśli kobieta urodzi dziecko, może zostawić przy sobie tylko dziewczynkę. Syna musi oddać bogini w ofierze.
Czy związek Żanety i Jaromira jest w stanie przetrwać w tych trudnych czasach?
Czy powojenna rzeczywistość przyniesie bohaterom radość?
(Opis wydawcy)

    "Leśna obietnica" to początek nowej sagi rodzinnej, z magią, słowiańskimi wierzeniami, czarami i przesądami, miłością, trudną relacją rodzinną... a nawet morderstwem w tle.  Autorka cudownie zmieszała kilka gatunków literackich i z tej mieszanki wyszła naprawdę wspaniała historia.
Przez książkę dosłownie się płynie a szczegółowe opisy pozwalają rozwinąć się wyobraźni i poczuć się niemal uczestnikiem opisywanych wydarzeń. 
Zaznaczyć jednak trzeba, że nie jest to łatwa historia, choć jest tu magia i pojawiają się zjawiska pozanaturalne, są rusałki i inne zjawy, autorka przede wszystkim skupiła się na trudnej relacji matki i córki poddając tym samym temat do rozmyślań nad tym czy dzieci zawsze muszą przyjmować spuściznę po rodzicach i wypełniać umowy, które zawarli przodkowie. Każe zastanowić się  nad tym czy wszystkie własne dzieci kocha się jednakowo? Pokazuje jak były (i nadal!) są traktowane osoby z niepełnosprawnościami. Udowadnia, że nawet największa miłość pod naporem niesprzyjającego otoczenia, złych warunków, podszeptów innych nie jest w stanie przetrwać... 
Patrycja Żurek wplotła w tę historię mnóstwo magii i opisała wiele słowiańskich bóstw i wierzeń, dokładnie opisała rytuały, towarzyszące ludziom jeszcze nie tak dawno, podpowiedziała, do czego stosuje się różne zioła, opisała to w taki sposób, że nieraz wyczuwałam mroczną i gęstą atmosferę, która wylewała się z przewracanych stron.
Nie będę więcej zdradzać, ale gwarantuję, że tematów do rozważań jest tu naprawdę sporo i podpowiem, byście byli przygotowania na to, że w kilku momentach wasze serca zostaną naprawdę roztrzaskane w drobny mak.

Akcja powieści dzieje się na przestrzeni kilkunastu lat. Daje to obraz tego jak ludzie radzili sobie po wojnie, jak przeżywali komunizm, a na przeciwnej szali dostajemy świat, jakby równoległy gdzie żyje się w ciszy i spokoju, trzeba tylko wypełnić swoje zobowiązania. Nie goni ona na złamanie karku, ale zapewnia naprawdę ogrom emocji, potrafi zaskoczyć i momentami naprawdę poruszyć. 
Bohaterowie są wyraziści i wzbudzający skrajne odczucia, szczególnie Żaneta- choć nie wiem, jak starałam się zrozumieć jej potrzeby pragnienia i buńczuczne postępowanie, ogarnąć jej wewnętrzny sprzeciw, współczuć, nie potrafiłam jej mimo to polubić. Miałam również żal do Żelisławy, która zawarła pakt z boginią, obarczając nim wszystkie kobiety w rodzie, choć kara, która ją spotkała, okazała się straszna, nie umiałam wykrzesać w sobie współczucia, choć doskonale rozumiałam jej motywy. Postaci jest sporo, ale wszystkie one są tu po coś, dzieci z niepełnosprawnościami chwytają za każdy milimetr serca. Sama mam dziecko z głęboką niepełnosprawnością, więc ten temat jest mi niezwykle bliski. Każdy do tej historii wnosi jakiś morał, nikt tu nie jest zbędny, każdy jest po coś.

Książka bardzo wciąga i intryguje, przeczytałam ją dosłownie w jeden dzień. Zwabiła mnie do leśnej kniei, ale pokazała również różne ludzkie oblicza. Z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację, gdzie, mam nadzieję, Żaneta odnajdzie siebie i swoje miejsce  na świecie. Mam nadzieję, że na drugi tom nie będziemy musieli zbyt długo czekać. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To naprawdę piękna i głęboka historia, dla mnie to pełna emocji taka współczesna baśń, w której każdy się odnajdzie, ale każdy na tę historię spojrzy inaczej. 

POLECAM...

"Rzeczywistość wokół, w miarę jak bogini recytowała tekst, zaczęła się zmieniać. Napłynęła mgła o perłowej barwie, zupełnie jak w poezji, Żaneta nie widziała nigdy dotąd niczego podobnego. Mocniej przytuliła dziecko, ale ono wydawało się bardziej spokojne niż ona. Barwy wokół stały się nasycone, mocne, przerysowane, jak ktoś użył zbyt wiele koloru. Najpierw w oparze Żaneta dostrzegła zarysy postaci, niezgrabne wpierw, później coraz ponętniejsze. Szczupłe ciała, długie nogi, płaskie brzuchy i wypięte pośladki. Rusałki tańczyły, a każda wydawała się piękniejsza [...] Każda wydawała się idealna, a przez to nierealna, utkana jakby z mgły i światła. Podeszły do Żanety, wsunęły jej do ust jagody i dopiero wtedy zauważyły Dziewannę. Zaświergotały między sobą, zaszumiał wokół spłoszony las i rusałki uklęknęły przed boginią."
                                     - Patrycja Żurek "Leśna obietnica" str. 238-239

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Dragon.

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

(116/24). OGNISTE SERCA (Wydanie II)

 
    Autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska

    Wydawnictwo: Novae Res

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 312

    Data premiery: 1. 04. 2022 (wydanie II)

 *Google

    Agnieszka Lingas- Łoniewska Wrocławska pisarka, zwana przez swoich czytelników dilerką emocji. Autorka ponad 40 bestsellerowych powieści, stanowiących elektryzujący miks gatunkowy romansu, dramatu i sensacji. Jej książki są hitami wśród czytelników ceniących akcję, emocje i miłość. Sprzedały się do tej pory w setkach tysięcy egzemplarzy.
Autorka kocha zwierzęta, na licznych spotkaniach autorskich prowadzi akcję "Karma zamiast kwiatka"
(Źródło opisu: Okładka książki)

    Kiedy osiemnastoletnia Anna po wielu latach wraca do rodzinnego miasteczka w Teksasie, czuje się zagubiona i wyalienowana. Jako córka burmistrza traktowana jest przez rówieśników z dystansem i nieufnością, a jej rodzice, wiecznie zajęci karierą i przestrzeganiem konwenansów, nie mają dla niej zbyt wiele czasu. Wszystko się zmienia, kiedy pewnego wieczora na jej drodze staje Jax - przystojny harleyowiec, który pod maską niepokornego twardziela skrywa narastające poczucie osamotnienia. Ich pierwszy pocałunek stanie się preludium do wielu zmysłowych nocy wypełnionych namiętnością, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyli, a uczucie, które błyskawicznie zacznie przybierać na sile, wkrótce pochłonie ich bez reszty. Nieustannie spragnieni swoich ciał i nowych doznań, nie zauważają, że dookoła nich przybywa ludzi, dla których ten związek staje się solą w oku… Czy młodym kochankom wystarczy odwagi, by złamać zasady i podążać za swoimi marzeniami?
(Opis wydawcy)

    Dziś przyszła pora napisać kilka słów o kolejnej książce, która posadziła mnie na emocjonalny rollercoaster i sprawiła, że po wyjściu z tej karuzeli nadal w głowie czuję zawroty. Z twórczością pani Lingas- Łoniewskiej spotkałam się po raz pierwszy przy powieści "Skazani na ból" i choć ta dzisiejsza powieść jest zupełnie inna, porusza inne tematy, wzbudza inne odczucia, to również wyzwala ogrom emocji i uruchomiła wodospad łez. 
"Ogniste serca" opowiadają różnicy wieku i miłości, która nie ma według innych prawa bytu, jest to opowieść o walce o siebie i poszukiwaniu swojego miejsca na świecie, niełatwych a czasami wręcz o nieoczywistych wyborach, o zatraceniu i namiętności, o bólu odrzucenia i tym jak bardzo można skrzywdzić drugiego człowieka, narzucając mu swoją wolę. Znajdziemy tu również problem braku akceptacji społecznej, odrzucenia przez rówieśników, oceniania przez wzgląd na status społeczny i zajmowane stanowisko.
Nie będę opisywać ponownie fabuły, wydawca już wystarczająco zdradził, ja tylko podpowiem, żebyście byli przygotowani i mieli pod ręką chusteczki, bo jestem przekonana, że nawet najtwardsze serce w którymś momencie zadrży, a skamieniałe emocje pod wpływem tej historii zupełnie się rozkruszą i szybko znajdą swoje ujście.

Fantastyczny pomysł na fabułę, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i choć jest przewidywalny, tego nie da się ukryć, to i tak nie sposób oderwać się od lektury, bądź odłożenia jej na później, by móc się nią delektować przez dłuższy czas.
Bohaterowie są doskonali, obdarzeni całą gamą wad i zalet, wywołujący mnóstwo nie zawsze pozytywnych emocji, sprawiają, że tę historię przeżywa się całym sobą. Nikt tu nie jest zbędny, każdy est ważny i każdy wnosi wiele do tej historii, zarówno dobrych emocji (Anna i Jax) jak i tych złych (chociażby George Scott).
Akcja nie goni na złamanie karku, choć zdarzają się momenty, w których adrenalina szybuje w sekundę niemal pod niebiosa, jest zaskakująco momentami burzliwie i niebezpiecznie, ale po chwili wszystko się uspokaja i wraz z bohaterami mamy czas na przeżywanie miłosnych uniesień. Nie ma tu mowy o  nudzie. A dodatkowym motywatorem do przeczytania tej historii są nie zawsze grzeczni motocykliści ;)
Książkę czyta się doskonale, nie wymaga ona od czytelnika jakiegoś wyjątkowego skupienia, dając tym samym możliwość autentycznego relaksu, napisana ze starannością, wyczuciem i smakiem.

Bardzo podoba mi się podział na rozdziały, gdzie każdy z nich nazwany jest tytułem piosenki, dzięki temu przypomniałam sobie zapomniane piosenki i ich wykonawców. Bardzo fajne to jest.

     Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Bardzo przyjemna historia pokazująca, że miłość nie patrzy na wiek, a jeśli potrzeba pokona wszystkie przeciwności losu...

POLECAM...

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

sobota, 24 sierpnia 2024

(115/ 24). KONIEC ZABAWY


    Autor: Jacek Melchior

    Wydawnictwo: Seqoja

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 308

    Data premiery: 16. 08. 2024

 *Google

    Jacek Melchior Jacek Melchior - krytyk kultury, jak mówi: "teatrolog z wykształcenia, radiowiec z zamiłowania, dziennikarz z konieczności"; recenzent, scenarzysta, meloman i kinoman. Autor trzech powieści: XXL (2012), Regina zamyka drzwi (2015) i komediowego romansu redakcyjnego, napisanego pod pseudonimem, którego nie chce zdradzić. Mieszka w Warszawie.
(Źródło: Portal czytelniczy "Na kanapie")

    Życie to teatr. Banalne, lecz nie w przypadku Darka Mirka Marka. Studiował teatrologię, a jego matka wysiadywała w Szkole Teatralnej, by poznać rektora Łapickiego. Wyrzucony za nieznajomość detali "Hamleta" Darek stał się kimś innym, niż chciał.
Po latach chce już tylko spakować się ostatecznie, bo zdrowie nie to, sekspartnerzy nie ci i w ogóle świat nie ten. Niespodziewane zdarzenie zmieni jego życie w thriller – ze słynnym redaktorem radiowym, który lata temu zapadł się pod ziemię, i młodą kobietą, pojawiającą się jak spod ziemi, w rolach głównych…
(Opis wydawcy)

    Nie spodziewałam się, przyznać muszę, że ta książka tak bardzo mnie wchłonie i będzie obijać się w myślach przez tak długi czas. Dawno już nie czytałam, tak mocnej opowieści o życiu, bo "Koniec zabawy" to intrygująca opowieść o rozliczeniu się z przeszłością i samym sobą, o sensie przyjaźni i miłości, potędze seksu, ukrytych pragnieniach, wydarzeniach, które zmieniły bieg historii, o czasach które (słusznie) minęły, a to wszystko opowiedziane oczami pana w mocno średnim wieku.
Trudno jest opisać tę historię bez zdradzenia czegokolwiek, tym bardziej że wydawca już odpowiednio nakreślił główną oś fabuły, od siebie tylko dodam, że wszystkie decyzje podejmowane przez Darka dziejące się na granicy niemal anonimowego seksu, gejowskich spotkań, wspomnień "trajkoczącej w kieszeni matki", muzyki Chopina i sztuki Szekspira... zdają się być jedynie pretekstem do opisywania przez autora głębszych problemów egzystencjalnych, z którymi zmaga się każdy z nas na pewnym etapie życia: refleksji nad przemijaniem, miłością i pożądaniem, ciałem i duszą, spełnieniem a pozornym poczuciem bezpieczeństwa i niestrudzonym poszukiwaniem szczęścia.
Historia ta jest świetnie napisana, niezwykle błyskotliwa i nostalgiczna, momentami wręcz ironiczna. Czuć niejednokrotnie tęsknotę za młodością i tym, co minęło. Zdania płyną lekko, wciągając (niejednokrotnie) zaskoczonego czytelnika w centrum wiru, nie pozwalając mu złapać oddechu, a w tle pozostają te wszystkie głębokie rozkminy, które zmuszają do przystanięcia w biegu i poddaniu się refleksji nad tym co było, co właśnie się dzieje i co będzie... gdy nas już nie będzie. 

Autor stworzył niebanalne postacie, ukształtował je na obraz każdego z nas, każdy się w nich może odnaleźć, choć nie zawsze się do tego przyzna ;) 
Akcja nie goni na złamanie karku, choć w kulminacyjnym punkcie niejednego czytelnika zaskoczy. W końcu życie zaczyna się po sześćdziesiątce!
Pomysł na fabułę genialny, a jego wykonanie to prawdziwy majstersztyk!

Książkę czyta się naprawdę wspaniale, jestem nią autentycznie zauroczona, a to przekłada się na chęć sięgnięcia po wcześniejsze książki pana Melchiora. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Kawał porządnej porywającej i błyskotliwej prozy. Fantastyczna historia!

POLECAM...

"Z poczuciem, że wszystko, co ostateczne, przytrafia się innym, że chopinowskie walce będą wybrzmiewały zawsze, nie tylko w drugim etapie Konkursu, a marsz żałobny pozostanie częścią II Sonaty, a nie pośmiertnego życia, po prostu sobie byłem, pracując to tu, to tam, wciąż, jak się mówi w psim slangu, szukając sobie miejsca do...
Szukanie jako rozwój? Przecież wszystko się zjawiło, zbliża się ściana z dwoma zerami. Pisano, że to koniec, a pesymiści, że wręcz koniec końca.
Optymiści twierdzili, że pluskwa milenijna nas nie pokona, a tylko pokąsa jurorów nadchodzącego Konkursu, by im nie przyszło do głowy trzeci raz nie przyznać głównej nagrody. By nie wpadli na zawsze w belferską pułapkę, w której nikt nigdy nie przeskoczy już poprzeczki nad wyidealizowanym fortepianem, nawet sam Chopin, gdyby stanął w szranki. 
Świat nie mógł się skończyć choćby dlatego.
I nie skończył się. Złoty medal został znów przyznany.
A jednak jakby się skurczył." 
                                  - Jacek Melchior "Koniec zabawy" str. 233-234

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuje wydawnictwu Seqoja.

czwartek, 22 sierpnia 2024

(114/24). @WSZYSCY. CZYLI JAK WRZECHŚWIAT SIĘ MNĄ ZABAWIŁ (CZĘŚĆ I)

 
    "Dopiero pisząc tę książkę, pojęłam, jak bardzo siebie nie kochałam, jak bardzo siebie zaniedbywałam i dlatego tak samo byłam traktowana przez innych. Czy żałuję niektórych decyzji? Nie mogę, bo ona mnie ukształtowały."
- Karolina Kasprzak-Dietrich "@Wszyscy. Czyli jak Wszechświat się mną zabawił" str. 53

    Autor: Karolina Kasprzak- Dietrich

    Wydawnictwo: Karolina Kasprzak- Dietrich

    Gatunek: Autobiografia, Poradnik

    Liczba stron: 259 (e-book, PDF)

    Data premiery: 01.08. 2024

 *Google

    Karolina Kasprzak- Dietrich Przyszła na świat w 1980 roku w Gnieźnie. Mieszka we wsi Kalina położonej w pobliżu pierwszej historycznej stolicy Polski. Jest absolwentką studium kosmetycznego Anieli Goc w Poznaniu, posiada uprawnienia pilota wycieczek i tytuł technika masażu. Matka, żona. W wolnym czasie czyta i pisze. W jej dorobku znajduje się kilka tomików poezji, bajki- które wydała własnym sumptem dla swoich dzieci, kryminały "Grabarz" oraz "Moje córki", a także powieść obyczajową "Listy, dzienniki i pamiętniki".
(Źródło: Okładka książki dla dorosłych "Velveteen youth")

    "@wszyscy, czyli jak Wszechświat się mną zabawił" to książka autorstwa Karoliny Kasprzak-Dietrich skierowana do wszystkich. Zarówno do tych, którzy stawiają pierwsze kroki w rozwoju duchowym, do tych, którzy nie wierzą w potęgę podświadomości, jak i do tych, którzy chcą się tylko upewnić o jej istnieniu. Książka zawiera również wiele informacji związanych z hejtem w szkole oraz gaslightingiem – opisuje, do czego mogą one doprowadzić.
Autorka postanowiła opisać swoje metafizyczne doświadczenie, dlatego że zawsze była oddanym ciężkiej pracy sceptykiem, typowym niedowiarkiem z jak teraz twierdzi, "ograniczonym umysłem". Poza tym nie do końca wierzyła w to, że marzenia się spełniają, i była tak skupiona na obowiązkach, że summa summarum nie miała czasu marzyć. Ich nadmiar powodował w jej głowie wielki chaos złożony z mnóstwa myśli, stąd wie, że Wszechświat miał prawo jej nie rozumieć, a przede wszystkim nie zna się na żartach.
Mówi, że mądry człowiek zrozumie, dlaczego ta publikacja została wydana i być może wyciągnie z niej naukę. Natomiast głupi możliwe, że będzie próbował odnaleźć w niej siebie.
Do tych drugich kieruje jedno ze zdań składających się na tę autobiografię:
"Nie wiem do końca, dlaczego mnie to wszystko spotkało, ale myślę, że większość i tak działa się w mojej głowie".
(Opis wydawcy)

    Na początek zaznaczę, że "@wszyscy. Czyli jak Wszechświat się mną zabawił" to nie jest książka dla każdego i nie każdy się w niej odnajdzie. Przyznać muszę, że sama podchodziłam do niej dwa razy i nadal nie wiem, jak ubrać w słowa to, co czuję. Pewna jestem natomiast tego, że Autorka nosi w sobie olbrzymią odwagę i determinację, by oczyścić swoje dobre imię, wystawiając swe życie na osąd obcych ludzi, którzy sięgną po jej autobiografię. 
Pisząc tak szczerze o tym jak sięgnęła niemal dna, gdy plotka zaczęła niszczyć jej życie, o oskarżeniach i pomówieniach, które ją dotknęły, o stratach nie tylko materialnych, ale szczególnie tych zdrowotnych, o powolnym i trudnym wstawaniu z kolan, głębokiej wierze i zawierzenia swojego życiu Bogu, o trudnych relacjach w środowisku, w którym obraca się na co dzień, zepsutych relacjach rodzinnych, hejcie, który dotykał również jej dzieci- Autorka pokazuje jak trudną drogę przeszła by móc spojrzeć ludziom, którzy ją na każdym kroku niszczyli, w oczy bez cienia strachu i głośno powiedzieć "Dałam radę, nie zniszczyliście mnie" i znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie, stanąć stabilnie i spojrzeć w przyszłość z uśmiechem, ale i nadzieją.
Czytając tę książkę, niejednokrotnie zastanawiałam się, czy ja bym dała unieść taki ciężar.
Szanuję i podziwiam, bo wiem, że nie każdy by się zdecydował na tak odważny krok.

Autobiografia pani Karoliny to bardzo intymna i ostatecznie afirmująca życie trudna opowieść na temat strat, uczuć i emocji, relacji i znalezienia siły, by ponownie wstać. Bardzo ważna i dobrze napisana książka, choć momentami strasznie bolesna. Czyta się ją trudno, niejednokrotnie musiałam ją odłożyć na bok, by przetrawić podane informacje, wyjść z własnej strefy komfortu, by poznać kolejne wydarzenia, zastanawiałam się niejednokrotnie, jak bardzo człowiek może być podły, co trzeba mieć w głowie, by podawać się za przyjaciela a za plecami robić wszystko by tę osobę zniszczyć. Boli ta historia całą sobą, a gdy do głosu dochodzi świadomość, że cierpiały również niewinne dzieci, boli jeszcze bardziej, bo my dorośli sobie poradzimy a dziecko, nastolatek? Ogromnie współczuję i pragnę, by na swej drodze nie spotkać ludzi takich, z jakimi miała do czynienia pani Karolina.

Ta książka wzrusza, uczy i wywołuje silne, mocno skrajne emocje u czytelnika od współczucia, przez niedowierzanie i niezrozumienie dla postępowania ludzi po silną złość na niemożność obrony własnego dobrego imienia.
Pani Karolino jeszcze raz gratuluję wielkiej odwagi i wyjścia do czytelnika ze swoją niezwykle trudną historią.

Za zaufanie oraz plik recenzyjny serdecznie dziękuję Autorce.

wtorek, 20 sierpnia 2024

(113/24). Felek Papugoryba

 
    Autor: Aleksandra Skarbek- Waldon

    Ilustracje: Anna Andrzejewska

    Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza (WFW)

    Gatunek: Literatura dziecięca

    Liczba stron: 38

    Data premiery: 30. 06. 2023

 *Google

    Aleksandra Skarbek- Waldon brak informacji.

    Felek Papugoryba jest mieszkańcem oceanu, który z racji swojego odmiennego wyglądu często ma nieprzyjemności w szkole. Wakacyjny odpoczynek i połączone z nim lenistwo sprawiają, że powrót do szkolnej ławy nie jest łatwy. Tym bardziej że na pewno ponownie spotka się nie tylko z najlepszym przyjacielem, ale także ze swoim prześladowcą.
W drodze do szkoły oceanobus ulega wypadkowi. Znajdujący się w pojeździe Felek, jako jedyny, zachowuje zimną krew, sprowadzając pomoc dla wszystkich pasażerów.
Felek Papugoryba to piękna historia o przyjaźni, odpowiedzialności, umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To także lekcja dla tych, którzy swoim zachowaniem stwarzają olbrzymie niebezpieczeństwo dla żyjących w wodach stworzeń.
(Opis wydawcy)

    Na blogu w ostatnim czasie pojawia się sporo literatury dziecięcej, bardzo mnie cieszy ten fakt, bo rośnie świadomość, nas rodziców jak ważna jest książka w życiu małego dziecka i jak wiele wartości ona w sobie niesie. Nie tylko rozwija wyobraźnię, zbliża wspólnie czytających rodziców i dzieci, to edukuje i pokazuje, że świat można zmieniać na lepsze, w łatwych słowach pokazuje, co jest dobre a co złe, czym są uczucia i emocje i jak sobie z nimi radzić, jak nawiązywać przyjaźnie i radzić sobie z reakcjami innych... Dziś chciałabym opowiedzieć o książce niezwykle ważnej, która porusza dwa naprawdę ważne tematy i dzieci powinny być ich świadome, pierwszy z nich to hejt...
W dzisiejszych czasach hejt towarzyszy nam już niemal na każdym kroku, jesteśmy oceniani przez pryzmat tego jak wyglądamy co robimy czym się pasjonujemy. Niestety z hejtem w olbrzymiej mierze muszą zmagać się dorastające nastolatki i niestety, ale też coraz młodsze dzieci. Statystyki z każdym miesiącem są coraz bardziej alarmujące. Pamiętajmy i uczmy nasze dzieci, że hejt to mowa nienawiści. To krzywdzące oceny, negatywne opinie, które pojawiają się masowo, nie tylko w internecie. Z hejtem mamy do czynienia również w życiu codziennym, w życiu publicznym, ale najwięcej jest go w internecie. Siedliskiem hejtu są na przykład szkoły i właśnie tym tropem poszła Autorka. Przy pomocy małej rybki, która jest oceniana przez to jak wygląda, pokazuje, jak trudne są to doświadczenia i jak za każdym razem odbierają chęć do normalnego funkcjonowania. 
Drugim równie ważnym tematem poruszonym w tej bajce jest zaśmiecanie (nie tylko!) przez człowieka wód mórz i oceanów. Autorka ładnie pokazuje,  jak wodne zwierzęta cierpią i jak wielkie jest to dla nich zagrożenie...
Kończąc już swój wywód na temat dwóch głównych tematów poruszonych w tej książeczce, apeluję do dorosłych, rozmawiajmy z nami dziećmi, pokazujmy, że hejt jest zły, rozmawiajmy i dajmy wsparcie i specjalistyczną pomoc gdy to nasze dziecko pada ofiara przemocy rówieśniczej.
Autorka postarała się by, dzieci z jej książeczki mogły dowiedzieć się nieco więcej o przyjaźni, akceptacji, zrozumieniu dla innych, wierze w siebie, to świetna okazja do konfrontacji z niełatwymi sprawami, takimi jak niesprawiedliwość i krzywda innych. 

Historia została napisana prostym i przystępnym językiem, jednocześnie doskonale przekazuje wartość, która za nią stoi. Myślę, że każdy rodzic tę wartość zauważy i doceni. Jest to doskonały wstęp do wielu ciekawych i rozwijających rozmów.
Fabuła jest doskonale skonstruowana, zawierająca w sobie mnóstwo emocji.

"Felek Papugoryba" to pozycja, która z pewnością zauroczy każdego malucha również swoimi przepięknymi i niezwykle barwnymi ilustracjami, które stworzyła Anna Andrzejewska. Działają one na wyobraźnię, pobudzają i sprawiają, że cała historia nabiera jeszcze ciekawszej formy. Można się pokusić o wiele edukacyjnych zabaw, może dzieci same narysują, jak wyobrażają sobie Papugorybę (wiecie, że taka ryba naprawdę istnieje?)? 
Jestem przekonana, że nie tylko maluchy będą nią zachwycone. Po tę książkę powinni również sięgnąć dorośli nie tylko nauczyciele i wychowawcy, w szkołach i przedszkolach, ale równie ci, którzy w hejtowaniu nie widzą nic złego.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To bardzo mądra i pouczająca i przemawiająca do wyobraźni, historia opowiedziana przyjaznym i zrozumiałym dla każdego malucha językiem.
W moim odczuciu jest to ważny głos w bardzo ważnej społecznie sprawie.

POLECAM...

"Droga do szkoły wygląda tak samo. Przez wakacje nic się nie zmieniło. Te same kolory za szybą, ten sam kierowca i rówieśnicy. Może odrobinę silniejsi, niektórzy więksi, dziewczynki jakby troszkę bardziej mnie interesują... Nie wiem, może tylko mi się wydaje.
Siedzę na pierwszym fotelu, tył oceanobusu jak zawsze zajmuje Zdzich ze swoimi makrelowatymi kumplami. Już z rana mają ubaw z jakiegoś biednego, małego okonia. Słyszę ten sam, nudny tekst...
'Jesteś koniem czy rybą?'. Jak mu się to nie nudzi...?
Siedzę cicho i nieruchomo, może mnie nie zauważy. Sielanka nie trwa jednak długo, bo nagle zza pleców dobiega mnie dźwięk, ten przeraźliwy dźwięk...
-Feluś tęczówka!!! Jak wspaniale cię, papużko, znowu zobaczyć. Jak bardzo się za tobą stęskniłem..."
                       - Aleksandra Skarbek- Waldon "Felek Papugoryba" str. 12-13

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Warszawskiej Firmie Wydawniczej.

niedziela, 18 sierpnia 2024

(112/24). POCZUJ TĘ SIŁĘ

 
    Autor: Ilona Khan

    Wydawnictwo: Novae Res 

    Gatunek: Poradnik

    Liczba stron: 258

    Data premiery: 30. 08. 2024

 *Google

    Ilona Khan Uznała, że człowiek musi latami analizować siebie w celu dogłębnego poznania własnych słabości i mocnych stron. Doświadczając po drodze traumatycznych wydarzeń, odkryła najczęstsze mechanizmy ludzkich reakcji. Po analizie związków postanowiła poruszyć życiowe tematy w obecnych czasach. 
Z wykształcenia terapeutka i trener grupowy metodą warsztatową psychologicznych szkoleń miękkich. Posiada własny biznes zagraniczny oraz współpracuje z polską firmą informatyczną, jako koordynator kontraktów, wykorzystuje psychologiczne techniki w pracy z klientami. 
Doradca życiowy, wsłuchuje się w problemy międzyludzkie, które dostarczają nowych inspiracji i wniosków.
(Źródło opisu: Okładka książki "Bóg jest zajęty. Radź sobie sam").

    Twoja wewnętrzna siła to najcenniejszy dar
Jak poradzić sobie w świecie, który wymaga wciąż więcej i więcej? Czym jest siła psychiczna? Dlaczego porażka może być lekcją? I jaką rolę w naszym życiu pełnią emocje?
To nie są pytania z gatunku łatwych. Na szczęście Ilona Khan pomaga znaleźć na nie odpowiedzi. Nie serwuje jednak gotowych recept, a inspiruje do poszukiwań i motywuje do rozwoju. Dzieli się osobistymi doświadczeniami, aby dodać odwagi tym, którzy mierzą się z podobnymi dylematami. Głęboko wierzy, że wszystko zależy od nas i że to, co nas spotyka, przydarza się, abyśmy wzrastali – nauczyli się żyć uważnie, niespiesznie, z czułością do siebie oraz innych.
To nie jest typowy poradnik, ale podobnie jak one, pomaga zrozumieć własne emocje oraz osiągnąć upragnione cele. Zaufaj sobie i odkryj swoją wewnętrzną siłę.
(Opis wydawcy).

    Dziś przyszła pora na PORADNIK, ale... "Poczuj tę siłę" to nie jest typowy poradnik, który mówi "zrób to tak, a to tak, tego nie dotykaj, a to omijaj, itp. itd.", jest to raczej luźny zbiór myśli, przemyśleń, porad i wskazówek, które zmuszają czytelnika do refleksji i spojrzenia na swoje życie z innej strony, by zweryfikować swoje postępowanie, ale przede wszystkim myślenie na własny temat i otaczających nas ludzi, świata... a nawet materii, której nie widzimy gołym okiem. Jeśli czytaliście pierwszą książkę Autorki "Bóg jest zajęty. Radź sobie sam" gwarantuję, że i w"Poczuj tę siłę" odnajdziecie to czego potrzebujecie w danym momencie, czyli wsparcia, wskazówki czy delikatnej porady.
Na pewno nie jest to książka, która narzuca, czytelnikowi jak ma żyć i myśleć, bardziej pokazuje, jak poczuć się dobrze samym ze sobą, jak ważne jest postawienie siebie i swoich potrzeb na pierwszym miejscu, zaufanie sobie i słuchanie tego, co ma nam do powiedzenia ciało i umysł.
Dla mnie to w pewnym sensie duchowy PRZEWODNIK, który dotyka wielu aspektów naszego życia, między innymi, zdrowia, relacji damsko- męskich, przyjaźni, pracy i współpracy z innymi, wychowania dzieci, pokazuje, jak osąd może krzywdzący i całkowicie nietrafiony, nie braknie tu tematu wiary, tego, że myśląc pesymistycznie przeciągami nieszczęście i jeszcze wiele, wiele innych. 
Co dla mnie jest wielkim plusem, wszystkie te tematy okraszone delikatnie zostały wspomnieniami  i osobistymi przeżyciami oraz doświadczeniami Autorki, która dużo opowiada o swoim własnym życiu.

Książka, choć dość niepozorna, niesie w sobie wiele wsparcia i nadziei, nie ocenia i nic nie narzuca. Daje wskazówki, ale do niczego nie zmusza, naszpikowana energią, pozytywnym myśleniem i co najważniejsze wsparciem Autorki, które czuć na każdej przewracanej stronie. 
Przeczytacie  ją w kilka minut, ale myślę, że warto ją sobie dozować, żeby za szybko się nie skończyła. Podzielona na krótkie rozdziały, sprawia, że w każdym dowolnym momencie możemy wrócić do interesującego nas tematu. Myślę, że różnorodność poruszanych kwestii sprawi, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, coś, co może dopasować akurat do swojej obecnej sytuacji w życiu, wskazówki jak ustalać priorytety i co powinno być najważniejsze w naszej hierarchii codziennego życia.

    Czy polecam?
Polecam. Książka dla każdego i w każdym wieku. Każdy znajdzie to coś interesującego i wciągającego myśli na dłuższy czas, zaczerpnie inspiracji i spojrzy na niektóre rzeczy zupełnie inaczej.

POLECAM...

"Dochodzisz do wniosku, że żyłeś w iluzji i nadziei na coś lepszego, podczas gdy działo się gorzej. Uspokoiłeś emocje i się odizolowałeś. Odpocząłeś od swoich problemów z dala od toksycznych ludzi, kiedy nagle oni przypominają o sobie i zaczynają łakomie pożerać twoją energię. Czujesz się znowu wiecznie zmęczony i dochodzisz do wniosku, że coś jest nie tak. Dojrzewasz do etapu, gdy mówisz stop toksykom i planujesz żyć z dala od wszystkiego, co ma destrukcyjny wpływ na ciebie."
                                          - Ilona Khan "Poczuj tę siłę" str. 161

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorce.

piątek, 16 sierpnia 2024

(111/24). POWITANIE SŁOŃCA

 
    Autor: Katarzyna Sarnowska

    Wydawnictwo: LUCKY

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 372

    Data premiery: 20.05. 2024

 *Google

     Katarzyna Sarnowska Katarzyna Sarnowska pisarka, tłumaczka z języka angielskiego, żona, mama. Miłośniczka jogi, jazdy na rowerze i dobrej książki. Autorka powieści: "Smak życia", "Miłość w kolorze sepii", "Szept Anioła" oraz serii "Nad Jeziorakiem", w której ukazały się - "Rejs po szczęście", "Serce za burtą", "Za sterami życia" oraz "Miłość w żagle". W swych książkach stara się podnosić czytelniczki na duchu i nieść nadzieję.
Najchętniej szuka inspiracji w szumie morskich fal. Uwielbia podróże, poznawanie obcych kultur i
smaków. http://www.katarzynasarnowska.pl
(Źródło: Lubimy czytać)

    Beata po nieudanym małżeństwie pragnie odzyskać duchowy spokój i osiągnąć wewnętrzną wolność. To jest główny powód jej podróży do Indii. Zwiedzając kraj, staje się świadkiem wielu zaskakujących i niezwykłych wydarzeń. Joga pozwala jej oderwać się od natłoku niechcianych wrażeń i natarczywych wspomnień.
Choć nie szuka ani miłości, ani nowego związku, szybko staje się obiektem zainteresowania dwóch zupełnie różnych mężczyzn. Dla Beaty otwierają się nowe perspektywy, na które do niedawna nie była gotowa.
Czy w tym pełnym egzotyki kraju odnajdzie spokój ducha?
A może zupełnie niespodziewanie ulegnie nieznanym wcześniej pokusom?
(Opis wydawcy)

   Ta wyprawa nie mogła zacząć się gorzej: już pierwszego dnia swojego pobytu w Indiach Beata zostaje okradziona. Na szczęście dzięki człowiekowi, który postanawia jej pomóc, staje na nogi i postanawia mimo wszystko kontynuować podróż. Wie już jednak, że będzie musiała zweryfikować swoje wyobrażenia dotyczące tej upragnionej "wycieczki życia", zostawić za sobą zachodni sposób myślenia i kierować się zasadą: "Nie oczekuj niczego, bądź gotowy na wszystko"... 
Wkrótce Beata pozna świat, o którym tak naprawdę niewiele wie, uwikła się w zaskakujący trójkąt, przeżyje pełen namiętności romans i zrozumie, że najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy zupełnie się ich nie spodziewamy...
Nie będę opisywać więcej fabuły, bo w tej historii dzieje się mnóstwo, a każdy wątek powiązany jest z poprzednim, bądź jest przyczyną następnego, przez co nie chciałabym Wam czegoś nieopatrznie zaspojlerować, tym bardziej że wydawca już wiele ujawnia...

Indie fascynują mnie odkąd pamiętam i jestem bardzo zaskoczona faktem, że książka pani Sarnowskiej wywołała we mnie tyle skrajnych odczuć. Z jednej strony jest naprawdę intrygująco, a z drugiej strony czuję jakiś niedosyt, być może nawet pewnego rodzaju rozczarowanie, bo spodziewałam się głębszego przekazu i pokazania jaki ten kraj jest naprawdę...
Indie odbieram jako kraj, w którym ludzie są wdzięczni za każdą drobnostkę, która przytrafiła im się w życiu i wierzących, że po coś (ta drobnostka) ona się stała, to kraj najróżniejszych świąt i religii, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie i gdzie wyznawcy różnych religii potrafią żyć obok siebie, a nawet co (czasami mocno) zaskakujące wspólnie świętować, choć czci się zupełnie innego Boga. Ten kraj to wielobarwne festiwale, medytacja, joga, świątynie w tym mój ukochany - Tadż Mahal- pomnik poświęcony miłości, to tańce i jedzenie- każdy region to inny smak, każdy ma swoje wyjątkowe i niezapomniane smaki. Dla mnie Indie to jedność i różnorodność w jednym, to miłość i nienawiść, to tradycja i nowoczesność, to bogactwo i skrajna bieda, to przesyt i walka o przetrwanie do jutra... Tylko że w tej książce tak mało tych Indii, o których piszę, znalazłam. Autorka równie dobrze mogła umieścić fabułę książki w każdym innym kraju i w sumie wyszłoby na to samo. Po opisach trudno poczuć klimat tego kraju, bohaterka gdziekolwiek pojedzie je to samo, pije to samo, odkrywanie tego kraju traktuje jak karę nie przyjemność, i choć Autorka dość dokładnie opisuje poszczególne miejsca, jakoś nie umiałam wykrzesać z tych opisów tego specyficznego flow, które porwałoby mnie od pierwszych stron. Poznajemy za to doskonale główną bohaterkę, jej podejście do życia, nowych związków, przyjaźni z innymi nacjami, i smutno jest mi to stwierdzić, ale jakoś nie mogłam jej polubić, choć w niektórych momentach naprawdę dobrze ją rozumiałam- przypadły mi do gustu jej rozważania na różne tematy, momentami dość mocno filozoficzne, ale pokazujące życie, takim, jakie jest bez zbędnego koloryzowania, zmuszając przy tym do głębokiej refleksji, zgadzałam się z nią, jednak z drugiej strony ciągle coś mi w niej zgrzytało. 
Mimo tych zarzutów bohaterowie są ciekawie wykreowani i poprowadzeni, nie ma tu nikogo zbędnego, każdy wiele do tej historii wnosi. Są oni niezwykle emocjonalni, obdarzeni całą gamą uczuć. Moim ulubieńcem zdecydowanie stał się Maruti- człowiek z zasadami, skrywający w sobie wiele bólu i tajemnic, bezpośredni, może trochę irytujący, ale na pewno życzliwy i pomocny.
Akcja jest różnorodna, raz pędzi na złamanie karku, momentami mocno zwalnia, czułam się jak na górskiej kolejce tuż przed runięciem w dół. Na pewno nie brakuje tu elementu zaskoczenia, jeśli poznało się już wszystkie motywy  i oczekiwania, które kierują bohaterami, choć zakończenie jest dość przewidywalne.
Dlatego mam właśnie problem z tą historią, z jednej strony ciągnęło mnie do niej bardzo, chciałam ją poznać, ale z drugiej ciągle miałam z tyłu głowy, że to nie jest to, na co się nastawiłam... było mi za mało Indii w Indiach....

    Czy polecam?
Myślę, że tak, bo jest to ciekawa opowieść o relacjach uczuciach i emocjach. Jestem przekonana, że każdy tę historię odbierze inaczej. Może dla mnie to nie był odpowiedni czas, i nie znalazłam w niej tego czego szukałam, jednak Was zachęcam z całego serca do sięgnięcia o nią, i spojrzenia na Indie oczami bohaterki, do ich poznawania. 

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Lucky.

środa, 14 sierpnia 2024

(110/24). WOJTUŚ I JEGO POTWORKI. NOWE UCZUCIA I EMOCJE

 
    Autor: Marek Marcinowski

    Ilustracje: Lidia Rózio

    Wydawnictwo: Anatta.pl

    Gatunek: Literatura dziecięca

    Liczba stron: 12

    Data premiery: 17. 07. 2024

 *Google

    Marek Marcinowski Autor ze Śląska. Uwielbia tworzyć bajki, które poprzez zabawę przemycają wiedzę.
Dwukrotny zdobywca nagrody głównej w konkursie "Świat Przyjazny Dziecku" (konkursu pod patronatem m.in. Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich).
Inicjator i główny darczyńca akcji "Podaruj Uśmiech" (świat literacki dla szpitali, hospicjów i potrzebujących), w wyniku której zebrano kilkaset książek i podarowano je m.in. trzem łódzkim szpitalom (Jonschera, Kopernika, Spornej), preadopcyjnemu ośrodkowi Tuli Luli w Łodzi oraz podopiecznym Fundacji Gajusz. Obdarował książkami kilkanaście Domów Dziecka i fundacji. Zysk z przedsprzedaży bajki "Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" przeznaczył na adopcję zwierząt (wsparcie finansowe Śląskiego Ogrodu Zoologicznego). W 2023 roku był jednym z głównych sponsorów Mistrzostw Polski w Szachach Dzieci do lat 6,7 oraz 8.
Pomysłodawca i fundator nagród ogólnopolskiego konkursu "Przedszkolna rakieta", który polegał na wykorzystaniu rzeczy z recyklingu i zbudowaniu (wspólnymi siłami całej przedszkolnej grupy) pojazdu do podróży w kosmos. Nagrody otrzymało kilkaset dzieci.
Wspiera aktywność fizyczną najmłodszych (fundował nagrody w zawodach Małych Lampartów, ogólnopolskim konkursie tańca "Dance Passion" czy biegu dla dzieci).http://www.facebook.com/PisarzMarek
(Źródło: Lubimy czytać)

    To już drugie spotkanie z Wojtusiem i jego potworkami! Kto sprawia, że Wojtuś się czasem nudzi? Kto szepcze mu do ucha i namawia do zjedzenia kolejnego ciasteczka? Dzięki komu chce poznawać świat? Te urocze historyjki pomogą młodym czytelnikom rozpoznać i nazwać uczucia oraz emocje. A to, co nazwane, łatwiej będzie oswoić i sobie z tym poradzić.
"Ta bajka w kreatywny sposób, wprowadzi Twoje dziecko w świat emocji! Dodatkowo wesprze Cię w budowaniu dobrych relacji z dzieckiem już od jego najmłodszych lat" - Izabela Żurawska, psycholog zajmująca się relacjami między rodzicami a dziećmi
(Opis wydawcy)

    Dziś przyszła pora przedstawić kolejną książeczkę dla dzieci, która wyszła spod pióra Pana Marcinowskiego mianowicie "Wojtuś i jego potworki. Nowe uczucia i emocje". Jest to niejako kontynuacja książeczki, którą już znamy, czyli "Wojtuś i jego potworki. Emocje u dzieci". 
W moim odczuciu jest to bardzo ważna pozycja, po którą powinien sięgnąć każdy rodzic, którego maluch zaczyna poznawać świat i nie potrafi sobie jeszcze poradzić z jego odbiorem, który nie rozumie jakie uczucia i emocje mu towarzyszą. Dzięki tej książeczce w łatwy sposób będzie wytłumaczyć naszemu maluchowi co się dzieje i że to nie jest nic złego!
Autor pod postacią kolorowych ilustracji, które stworzyła niezastąpiona Lidia Rózio, objaśnia małemu czytelnikowi emocje takie jak: nuda, zazdrość, pomysłowość, niechęć, ciekawość i inne, nadając im przy tym imiona sugerujące, z jaką emocją dziecko ma do czynienia. Każdy z potworków przedstawia się i opowiada o sobie kilka słów.
"Wojtuś i jego potworki. Nowe uczucia i emocje" jest idealnym początkiem prowadzącym do wielu rozmów z naszymi pociechami, i poruszenia w prostych słowach powyższych tematów.
Przepiękne ilustracje autorstwa pani Lidii Rózio jak zawsze przykuwają uwagę małego czytelnika, pobudzają wyobraźnię, ale co bardzo ważne nie straszą, są niezwykle miłe dla oka te potworki ;)

Na uwagę zasługuje również wydanie tej (i innych książeczek) książeczki, co dla nas rodziców jest bardzo ważne, rogi książki są zaokrąglone, co niweluje lub przynajmniej mocno ogranicza przypadkowy uraz, a kartonowe strony nie ulegną przypadkowemu i szybkiemu zniszczeniu.
Na końcu znajdzie się również garść ciekawych pomysłów na wspólne spędzenie czasu z naszą pociechą.
Może i jestem monotematyczna i ciągle piszę to samo, ale książki pana Marka za każdym razem mnie zachwycają i satysfakcjonują w stu procentach. Przy każdej mojej opinii o książeczce dla dzieci zaznaczam, że odbiór treści jest moim bardzo subiektywnym odczuciem, bo mój syn nie czyta, ale zwracamy uwagę na inne aspekty- chociażby takie czy można wykorzystać książeczkę w inny sposób. Tę zdecydowanie można. 
W moim odczuciu na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna bardzo wartościowa książka dla dzieci, a ja bardzo się cieszę, że mogłam ją poznać.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Emocje są ważnym elementem naszego życia. Dzięki tej książce nasze dzieci już od najmłodszych lat mogą je poznawać i uczyć się jak sobie z nimi radzić.

POLECAM...

"Ktoś obok ma zabawkę tak piękną, że ta, którą trzymasz w dłoniach, wygląda przy niej staro i brzydko, gorzej po prostu? To Zazdrośniś psuje ci humor! Pozwolisz mu na to, czy może go jednak przegonisz? A kto wie, może kolega za chwilę zaprosi cię do wspólnej zabawy?"
           Marek Marcinowski "Wojtuś i jego potworki. Nowe uczucia i emocje"

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

(109/24). ŁAPACZ RÓŻ

 
    Autor: Edyta Rauhut

    Ilustracje: Adrianna Rauhut

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Hogben

    Gatunek: Poezja

    Liczba stron: 114

    Data premiery: 2022 (Data przybliżona)

 *Google

        Edyta Rauhut (1990) szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, kandydatka do szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Dziennikarski debiut (2009) na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego "Qfant"- wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 wyróżnienie w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich "Żywe miasto",organizator- portal mmszczecin.pl, artykuł o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina, z cyklu "Ocalić od zapomnienia". Dodatek kulturalny "Poliartyzm" przy "Wieściach Polickich"- redaktor naczelna(2015-2016). Publikuje na łamach: "Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego", "Wyjątku", "Pryzmatu Literackiego", "Wieści Polickich", "Kuriera Szczecińskiego" oraz dla "SzczecinBlog".Od 2013 prowadzi blog edisanonimaart.pl na temat kultury i literatury. Utwory poetyckie pozostają w "Pegazie Lubuskim", "Poezji dzisiaj", almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii "Przepływający świat słowa". Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza "O Złotą Metaforę" 'zauważono' a w czwartej 'wyróżniono'. Inicjatorka i współrealizatorka akcji "Przygarnij wiersz- on nie gryzie"222. Autorka dwóch tomów poezji: "Roztańczony atrament" (2018); "(nie) z  tej bajki" (2020).

    Adrianna Rauhut (1995) szczecinianka, graficzka, fotograficzka, animatorka kultury. Współrealizatorka akcji "Przygarnij wiersz- on nie gryzie" 2022.
(Źródło: Okładka książki)

    Trzeci tomik Edyty Rauhut jest precyzyjnie zaplanowany, świadczą już o tym same tytuły rozdziałów (pięknie ozdobione ilustracjami Adrianny Rauhut, która wraz z siostrą występuje w artystycznym duecie), tworzące misterny pierwszy splot Łapacza róż, a ten jawi się jako myśl przewodnia, główny wątek poetyckich znaczeń zawiązany "…przy korzeniu pragnień" – snuje się "…między kolcami snów" – oplata "…na łodydze jawy" – by znaleźć swoją pointę "…w kwiecie sensu". Czyż nie jest to mistyczne ujęcie bytu, samego w sobie, a wpisanego w symbol róży? Bowiem "*** róża wyrosła na / ostrym słowie / miękkość nieba w / rozkwicie chłonąc //"
I tutaj akcent musi paść na frazę, bez której moje odczytywanie Łapacza róż Edyty Rauhut nie może się obejść: Róża jest różą jest różą… (Gertruda Stein)… Róża mistyczna, wielokulturowa, może pozakulturowa, bo ponadkulturowa… odwieczna… symbol o tylu wymiarach… od korzenia pragnień pomiędzy kolcami snów… wzrasta łodygą jawy, zawiązuje zapach w płatkach korony… by otworzyć się zdumiewającą urodą znaczenia w kwiecie sensu… Oto cały poetycki proces (i tajemnica kreacji) powstawania opowieści lirycznej tego tomu! Wielowymiarowość, po którą sięga Poetka i z której czerpie w możliwie obfity sposób, pozwala odświeżać symbole, odkurzać frazy, wyrażenia, zwroty, podmalowywać metafory, tworzyć nowe zestawienia, konfiguracje z potocznych i z artystycznych zasobów słów. Róża – kwiat, dziewczyna, kobieta… róża – klucz wtajemniczenia, biała albo czarna dla znawców i banalnie kolorowa… dla zjadaczy chleba.
(Opis ze wstępu Róży Czerniawskiej-Karcz)

    Jakiś czas temu pisałam o innym tomiku, który wyszedł spod pióra poetki Edyty Rauhut, czyli "(nie) z tej bajki", a dziś chciałabym napisać kilka słów o "Łapaczu róż" który tak jak i poprzednik chwycił za serce, zmusił do zatrzymania się i spojrzenia na otaczający mnie świat z wdzięcznością i wzruszeniem... 
Autorka w tym tomiku pokazała różę tak, jak ją widzi swoimi oczyma, wydobyła jej piękno i pokazała, jak bardzo jest to kwiat wielowymiarowy. Zresztą pani Róża Czerniawska- Karcz pięknie napisała w  swym wstępie "... Róża jest różą jest różą… (Gertruda Stein)… Róża mistyczna, wielokulturowa, może pozakulturowa, bo ponadkulturowa… odwieczna… symbol o tylu wymiarach… od korzenia pragnień pomiędzy kolcami snów… wzrasta łodygą jawy, zawiązuje zapach w płatkach korony… by otworzyć się zdumiewającą urodą znaczenia w kwiecie sensu…" czy trzeba coś jeszcze dodać do tego komentarza? Ja nie czuję się do tego powołana. Autorka tych słów wyraziła i zamknęła w nich całe piękno tego tomiku...

"Łapacz róż" to zbiór blisko siedemdziesięciu ośmiu wierszy podzielonych na trzy części pod intrygującymi tytułami "... przy korzeniu pragnień", "...między kolcami snów", "... na łodydze jawy", "...w kwiecie sensu". Już same te słowne zestawienia, obiecują, że żaden z wierszy nie będzie oczywisty, ale każdy z nich pokaże to co umyka nam na co dzień. Autorka przy pomocy genialnie spisanych strof, używając parafraz, oksymoronów, porównań, aluzji kieruje czytelnika tam, gdzie chce, dając mu jednocześnie miejsce na własną interpretację i przeżywanie ich na swój własny sposób. Nie sposób tu nie zauważyć nawiązań do życia, miłości, szczęścia... i trudnej codzienności. Autorka bawi się słowami, przywołuje wspomnienia, zmuszają do zadumy i refleksji, potrafią wywołać wspomnienia i tęsknotę za tym co było i minęło.
Ja jestem pod ciągłym wpływem tego tomiku. Nie mogę przestać o nim myśleć, choć minęło już kilka dni od momentu, w którym przeczytałam ostatni wiersz. 
Nie będę tu każdego z wierszy opisywać i analizować, bo to nie o to chodzi, chodzi o to, by się na poezję otworzyć i dać jej popłynąć wprost do serca.
Do wielu z nich już powtórnie wróciłam. Nie będę pisać, który jest najlepszy, bo szczerze wierzę, że każdy, kto sięgnie po ten zbiór, znajdzie dla siebie coś odpowiedniego i do każdego z czytelników przemówi inny wiersz. Ja jednak najbardziej "zakochana" jestem w wierszach z części "...przy korzeniu pragnień".

Książka wydana jest bardzo skromnie, ale odbieram to jako plus, jedynymi mocnymi akcentami są grafiki otwierające kolejne części, są one naprawdę interesujące, przywodzą na myśli poszczególne części (mechanicznego) kwiatu, poza tym nie ma tu już żadnych zbędnych ozdobników ani rozpraszaczy uwagi, dzięki temu można się skupić na tym co jest ważne, przeżywać te wiersze całym sercem i całą duszą. Jeden wiersz na stronie daje odczucie minimalizmu, ale i porządku. Czyta się ten zbiór naprawdę z dużą przyjemnością.

  Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Szczególnie teraz gdy za oknem robi się coraz bardziej szaro i nieprzyjemnie... "Łapacz róż" ogrzeje serce i otuli niezwykłym ciepłem.

POLECAM...

czarna róża

w tłumie róż chowa się
ta co nie wabi kolorem

lecz szepcze gestami choć
płatki jej serca sczerniały

w cierniowych objęciach
może mały książę kiedyś

wydobędzie barwy duszy
kwiatu wygnane z raju

- pisze w liście róża kiedy
czarno-białe niebo płacze
- Edyta Rauhut "Łapacz róż" str. 28 (wiersz powstał 15. 10. 2021)

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorce.

sobota, 10 sierpnia 2024

(108/24). MIŁOŚĆ BEZ SCENARIUSZA

 
    Autor: Denise Hunter

    Tytuł oryginału: Love, Unscripted

    Wydawnictwo: Dreams Wydawnictwo

    Tłumaczenie: Jooanna Olejarczyk

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 368

    Data premiery (na rynku polskim): 24. 09. 2024

 *Google

    Denise Hunter jest światowej sławy autorką. Napisała ponad 25 książek, w tym „The Convenient Groom”, która doczekała się ekranizacji emitowanej przez Hallmark Channel.
Laureatka takich nagród, jak: The Holt Medallion, The Carol, Nagroda Czytelników, Przedmowa Roku i finalistką konkursu RITA.
Denise pisze wzruszające historie miłosne rozgrywające się w małych miasteczkach, które pozwalają czytelnikom doświadczać zakochania w imieniu bohaterów i żywić nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
W roku 1996, po śmierci swojego dziadka, Denise rozpoczęła pracę nad swoją pierwszą książką, pisząc, kiedy jej dzieci spały. Dwa lata później doczekała się wydania powieści i od tego czasu niestrudzenie tworzy nowe. Jej mąż uważa, że sam stał się inspiracją dla jej romantycznych historii, ale Denise z przekorą twierdzi, że pomaga jej w tym bujna wyobraźnia. W przerwach pomiędzy wymyślaniem kolejnych historii miłosnych odbywa liczne podróże ze swoją rodziną, lubi delektować się kawą i grać na perkusji. Mieszka na stałe w Indianie, gdzie wraz z mężem wychowuje trzech synów, szybko zbliżając się do etapu „pustego gniazda”.
Więcej na temat Denise, można przeczytać na jej stronie internetowej:
https://DeniseHunterBooks.com lub profilu na Facebooku: https://facebook.com/authordenisehunter.
(Źródło: Portal Lubimy czytać)

    Idealny partner istnieje tylko na papierze…
Po zerwaniu z chłopakiem Chloe Anderson napisała powieść, w której wykreowała ideał mężczyzny – a jej literacki debiut szybko zdobył serca czytelniczek. Teraz bohater Chloe może podbić Hollywood, bo jej książka ma zostać zekranizowana.
Kiedy autorka dowiaduje się, że do głównej roli wybrano Liama Hamiltona, hollywoodzkiego bad boya, jest przerażona. Bez ogródek przedstawia producentce swój sprzeciw wobec wyników castingu. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jej wybuch słyszy sam gwiazdor.
Aby rozwiązać problem ze złą reputacją Liama, jego menedżer tworzy plan poprawy jego wizerunku i jednocześnie promocji filmu i książki. Podczas zdjęć w Stillwater Bay aktor i pisarka mają udawać, że są w stałym związku. Fani Liama zobaczą go w innym świetle, a Chloe zyska rozgłos. Bohaterowie przystają na ten układ, nie wiedząc jednak, jak dalece sprawy mogą się wymknąć spod kontroli.
(Opis wydawcy).

     "Miłość bez scenariusza" to kolejna powieść Denise Hunter, która skradła moje serce od pierwszych stron. Wydawałoby się, że to klasyczny romans, pełen schematów, historia, jakich zostało napisane już tysiące, jednak niesie ona w sobie ważne przesłanie i pokazuje, jak bardzo jak jedna plotka potrafi zniszczyć życie, uruchamiając całą lawinę niedomówień, przeinaczeń i dopisywania faktów, które nie miały miejsca.
Nie będę streszczać fabuły, bo już wydawca doskonale sobie z tym poradził i jestem pewna, że opis Was mocno zaintrygował. Ja podpowiem, tylko by osoby wrażliwe przygotowały sobie chusteczki, bo w niektórych momentach mogą być one bardzo pomocne.

Pomysł na fabułę bardzo trafiony i genialnie poprowadzony. Kocham relację, która nawiązała się między bohaterami. Cudownie było obserwować, jak z biegiem czasu się ona zmienia i rozwija.
Książkę czyta się niezwykle szybko, styl autorki, przystępny język i objętość tylko temu sprzyjają. 
Akcja powieści toczy się miarowo i spokojnie. Momentami niezwykle wzrusza i rozdziera serce na tysiące kawałków, za chwilę wywołuje złość i oburzenie na zaistniałą sytuację. Fabuła gwarantuje emocjonalną huśtawkę, bez chwili na złapanie oddechu.
Postaci jest sporo, ale jest to dobrym rozwiązaniem, bo możemy obserwować cały wachlarz emocji i różnorodnych charakterów. Wszyscy bohaterowie są niejednoznaczni, i niezwykle wyraziści- posiadają swoje wady i zalety. Łatwo można się z nimi utożsamić, poczuć ich emocje zrozumieć postępowanie- chociaż wydaje się, że nie zawsze jest ono słuszne. Nikt nie jest tu zbędny, a każdy wiele wnosi.
Barwne i plastyczne opisy sprawiają, że łatwo można wyobrazić sobie miejsca, i wydarzenia, które mają miejsce w powieści. 
"Miłość bez scenariusza" to powieść spójna i klarowna. Nie brakuje tu tajemnic, bolesnych wspomnień, intryg, i demonów przeszłości, które wyciągają swe macki po człowieka w najmniej spodziewanym momencie, ale pojawia się również miejsce na uśmiech, chwilę zadumy i refleksji. Do tego szczypta humoru, troszkę ironii, i mamy naprawdę fantastyczną mieszankę, która porywa czytelnika od pierwszej strony. 

Jest to moje kolejne spotkanie z twórczością pani Hunter, i po raz kolejny uważam je za bardzo udane, myślę, że jest to również duża zasługa doskonałego tłumaczenia

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Niby romans, ale ze sporą dawką humoru i ciekawymi tematami do rozmyślań nad tym co czytamy w gazetach i widzimy na dużych ekranach.

POLECAM...

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams Wydawnictwo.

czwartek, 8 sierpnia 2024

(107/24). PAMIĘTNIKI MATYLDY

 
    Autor: Małgosia Mroczkowska

    Wydawnictwo: Magia Słów

    Gatunek: Obyczajowa, Romans

    Liczba stron: 248

    Data premiery: 19. 09. 2024

 *Google

     Małgosia Mroczkowska brak informacji

    Matylda, młoda dziewczyna po studiach, zaczyna swoje dorosłe życie w Kazimierzu. Razem z miłością swojego życia, Rafałem, dążą do spełnienia marzeń i rozwijania swojej pasji, jaką jest malarstwo. Niestety rzeczywistość nie będzie taka kolorowa. Matylda, żeby poradzić sobie ze swoimi emocjami, zaczyna pisać pamiętnik. Powoli wszystko zaczyna się układać, ale do czasu. Pewnego dnia Rafał znika bez śladu. Zrozpaczona dziewczyna szuka ukochanego, ale wszystko wskazuje na to, że mężczyzna ma przed nią jakieś tajemnice. 
Gdzie przepadł Rafał? I jaką rolę w życiu Matyldy odegra tajemnicza Róża?
Zaginione pamiętniki Matyldy zostają odnalezione. Poznajcie historię ciotki Ady i Doroty, bo tak naprawdę to od Matyldy wszystko się zaczęło. Powróćmy zatem do Zamościa i Wiosenki kolejny raz.
(Opis wydawcy)

    Dopiero w notatce od autorki dowiedziałam się, ze "Pamiętniki Matyldy" to już czwarta książka w serii. Nie przeszkodziło mi to jednak w odkrywaniu tej historii (więc śmiało, można ją czytać osobno), za to rozbudziło ciekawość i zachęciło po sięgnięcie po trzy poprzednie części ("Przy filiżance kawy", "Galeria spełnionych marzeń" i "Krajobraz o burzy").
Przyznać muszę, że wzruszyła mnie ta historia ogromnie, szczególnie ta część dotycząca bezpośrednio Matyldy- ciotki Ady i Doroty. Dzięki jej pamiętnikom możemy zerknąć na jej życie, poznać marzenia i troski nie tylko dnia codziennego, ale i te dotykające jej przeszłości. Równocześnie obserwujemy perypetie następnego pokolenia- siostrzenic Matyldy i dochodzimy do wniosku, że okazuje się, że uniwersalne wartości, marzenia i pragnienia nadal są takie same jak kilkadziesiąt lat wcześniej. Nadal chcemy spełniać marzenia, dążymy do celu, kochamy i chcemy być kochani. Jest to historia pełna bolesnych wspomnień, tajemnic, podejmowania ciężkich decyzji i nadziei na lepsze jutro. Ta historia pokazuje, jak przewrotny i okrutny bywa los i przypomina o tym, że o szczęście należy walczyć ze wszystkich sił i każdego dnia, że nie wolno nigdy się poddać.

Książkę czyta się bardzo szybko, historia naprawdę wciąga i otula czytelnika niezwykłym ciepłem, pozwala przenieść się wyobraźni w piękne rejony niewielkiej Wiosenki, poczuć ich małomiasteczkowy klimat, złapać oddech, wyciszyć się, barwne opisy tylko w tym pomagają, a atmosfera, która panuje w domu Ady, otula rodzinnym ciepłem. Z drugiej strony możemy spacerować po pięknym Kazimierzu wdychać jego artystyczną atmosferę, zaznać namiastki sztuki i poczuć ducha wielkich artystów. 
Akcja tej powieści nie goni  na złamanie karku, ale potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie, jest nieprzewidywalna i zaskakująca, wymyka się schematom, które znamy z innych tego typu opowieści o rodzinnych tajemnicach, tu nie wszystko jest takie oczywiste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, a większość z tych wydarzeń posiada drugie a może nawet i trzecie dno.
Autorka świetnie steruje emocjami i zapewnia naprawdę wiele wrażeń, zmusza do refleksji, docenienia tego co się ma. Pisze otwarcie o bolączkach każdego człowieka, nie lukruje i nie ubarwia nic na siłę.
Bohaterowie z wszystkimi swoimi zaletami i wadami są niezwykle autentyczni, łatwo ich polubić, utożsamić się z nimi i odnaleźć cząstkę siebie. Niezwykle przykro mi się zrobiło gdy odkryłam, co podziało się w życiu Rafała- wielkiej miłości Matyldy. 
Naprawdę z wielką przyjemnością sięgnę po poprzednie części.
Na uwagę zasługuje również wydanie tej książki. Przejrzysty układ, przyjemna dla oka szata graficzna i czcionka, pozwalają na prawdziwy relaks.
 
    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To historia o rodzinie i jej tajemnicach, o trudnych i nie zawsze oczywistych wyborach. Jest to także opowieść o sile i wytrwałości kobiety.  Każdy się w tej historii odnajdzie...

POLECAM...

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Magia Słów.

wtorek, 6 sierpnia 2024

(106/24). ZOSIA I PORUCZNIK

 
    Autor: Gabriela Feliksik

    Wydawnictwo: WasPos

     Gatunek: Romans

    Liczba stron: 252

    Data premiery: 21. 08. 2024

 *Google

     Gabriela Feliksik mieszka w Trzebini. Z wykształcenia romanistka, z zamiłowania pasjonatka książek, które promuje w sieci od paru lat. Czyta wszystko, co wpadnie jej w ręce, ale jej serce należy do lektur z historią w tle. Pisze opowiadania i powieści zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. I nie wyobraża sobie życia bez książek. Ma za sobą wydane pozycje dla najmłodszych: "Pimpuś piesek", "Podróżniczki w czasie", "Baśniowe opowieści" oraz opowiadane "Hanka" w antologii świątecznej "Magia świąt". Uwielbia historię, dlatego przemyca ją w swoich utworach. Jej debiut "Zosia  i porucznik" jest pierwszą książką z planowanej serii romansów historycznych. Prywatnie szczęśliwa mama dwóch córek, żona i pracownik biurowy, kochająca podróże i lubiąca się relaksować przy dobrej muzyce z powieścią w ręce.
(Źródło: Okładka książki)

    Wybuch powstania w styczniu 1863 roku diametralnie zmienia życie młodziutkiej Zofii Ratajskiej. Opiekując się rannymi powstańcami, poznaje Piotra, walczącego o wolność Polski. Dziewczyna poznaje smak pierwszej miłości, ale musi uciekać wraz z matką i ukochanym z rodzinnego majątku zajętego przez Rosjan. Obie panie Ratajskie znajdują schronienie w Warszawie u siostry pani Marii - Weroniki. Piotr wraca, by walczyć w powstaniu. Niestety, ponownie zostaje ciężko ranny i wkrótce umiera. Zosia, by pomścić ukochanego, decyduje się uwieść jednego z rosyjskich poruczników, by wyciągnąć od niego informacje potrzebne powstańcom. Doświadczony mężczyzna nie jest jednak łatwą zdobyczą.
Czy Zosia wypełni misję i zostanie szpiegiem kosztem swojej reputacji? Targana budzącą się namiętnością do Rosjanina, dziewczyna staje przed jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Czy iść za głosem serca, czy jednak zgodnie z rozumem poświęcić się dla dobra ojczyzny?
Mówi się, że miłość pokonuje wszelkie przeszkody. Czy rodzące się uczucie między Zosią a rosyjskim porucznikiem ma szansę rozkwitnąć mimo skomplikowanej sytuacji politycznej?
(Opis wydawcy)

    Z twórczością pani Feliksik spotkaliście się tu na blogu już kilkukrotnie, tym razem poznamy autorkę z zupełnie innej strony, bo w pewnym sensie Autorka dopiero debiutuje w literaturze dla dorosłych, i "Zosia i porucznik" jest jej poniekąd debiutem. Jesteście ciekawi, jak w moim odczuciu sobie poradziła? Zapraszam...
"Zosię i porucznika"miałam okazję przeczytać sporo przed jej wydaniem i już wtedy ta historia bardzo przypadła mi do gustu i z przyjemnością napisałam kilka słów rekomendacji, którą znajdziecie na skrzydełku.
Przyznaję, że z wielką ciekawością podeszłam do tej historii, tym bardziej że jej fabuła została umieszczona w niezwykle trudnym, wyczerpującym i niszczycielskim okresie dla naszego kraju. Choć warstwa historyczna, jak dla mnie, mogłaby być bardziej rozbudowana i trzymająca się bardziej istotnych faktów, bo jest to naprawdę ważny temat, przymknęłam na to oko, bo w końcu mamy do czynienia z romansem, a nie podręcznikiem do historii, choć Autorka dość wiarygodnie oddała ducha tamtego czasu, pokazując, jakie ludzie mieli wówczas bolączki, co ich martwiło, czego się obawiali, a co przynosiło chwilową radość.
Dodatkowym atutem jest to, że akcja toczy się w  malowniczych rejonach szlacheckich dworków, zamków i zwyczajnych wsi, doskonale oddając atmosferę nie tylko tych miejsc, ale i całej epoki, dobitnie podkreślając zależności i różnorodność stanów społecznych, szczególnie uwypuklając kontrasty, przywileje, obyczaje, kulturę i tradycje, jakie panowały wśród szlachty i podkreślając ich wyższość nad zwykłym chłopstwem.

Główną osią powieści jest jednak uczucie, które rodzi się między dwójką głównych bohaterów, piękne, choć pełne wyzwań. Bohaterowie muszą zmierzyć się z brutalną prawdą o swych narodach, bolesną przeszłością, nieuzasadnionymi oskarżeniami i ... samymi sobą, odkrywając  każdym kolejnym dniem uczucia i emocje, które były im do tej pory obce. Autorka zadbała o to by emocji, skandali i nagłych zwrotów akcji tu nie zabrakło i choć akcja może i nie goni na złamanie karku, naszpikowana jest emocjami od pierwszej do ostatniej strony.
Wydawca dużo zdradza z fabuły w swoim opisie, więc nie będę ponownie streszczać całej historii, bo nie chciałabym zabrać Wam przyjemności z odkrywania pozostałych tajemnic, podpowiem, tylko żebyście przygotowali sobie zapas chusteczek, gwarantuję, że w niektórych momentach będą one bardzo potrzebne. Niektóre fragmenty są niezwykle wzruszające.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, wątki miłosne (tak, jest ich tu kilka) są świetnie poprowadzone, a intryga ukryta na kartach tej historii to prawdziwy majstersztyk. Nie brakuje tu także tematów do refleksji nad siłą plotki, która wystawia niejednokrotnie związki bohaterów na ciężką próbę, jest mowa o zaufaniu i poświęceniu swego dobra dla drugiej osoby. Autorka pokazuje, jak ważne jest, by wierzyć, temu co się czuje, a nie temu co kto mówi, otworzyć serce i zaufać swojej intuicji... W tej historii zdecydowanie nie brakuje trudnych tematów, ale znajdziemy tu również ogrom nadziei, która podnosi na duchu w trudnych chwilach. 

Ogólnie postaci jest sporo, ale każda z nich coś wnosi do tej historii i bez niej ta opowieść nie byłaby kompletna, wszystkie one są barwne, obdarzone licznymi pozytywnymi jak  i negatywnymi cechami stają się czytelnikowi w jakiś sposób bliskie.
Barwne opisy uruchamiają wyobraźnię i pozwalają poczuć się częścią wszystkich tych wydarzeń.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu bardzo fajny. Dopracowany, doskonale poprowadzony, zaskakujący. Naturalnie prowadzone dialogi  sprawiły, że przepadłam w tej książce na kilka dobrych godzin.
Książka zapewnia czytelnikowi stały dopływ adrenaliny, ale gwarantuje również sporą dawkę wzruszeń. Zmusza do wielu refleksji, jak na romans przystało, pokazuje, że choć nadzieja umiera, prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Pamiętajcie, że to jest romans, a trudy brutalnego powstania styczniowego są tylko tłem. Autorka stworzyła pobudzającą wyobraźnię, wciągającą historię. Umiejętnie buduje i podsyca napięcie w oczekiwaniu na finał całej akcji. 

POLECAM...

"Styczeń też nie przynosił dobrych wieści.
Wszyscy czuli się już zmęczeni tym zrywem narodowym. Brak porozumienia wśród dowództwa, kłótnie i niesnaski polityczne powodowały, że podejmowano coraz więcej błędnych decyzji. Do tego dochodził brak broni, zimno i głód. Walki powstańcze trwały nadal, ale szala zwycięstwa przeważała na korzyść Rosjan. Coraz więcej ludzi traciło nie tylko swoich bliskich, ale też majątki; wróg organizował też liczne zsyłki na Syberię, dziki region, który car planował zaludnić, by czerpać z niego korzyści."
                              - Gabriela Feliksik"Zosia i porucznik" str. 138

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorce.