poniedziałek, 24 września 2018

BLAZE


    Autor: Stephen King jako Richard Bachman

    Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz

   Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros, Wydawnictwo Prószyński S-ka

   Liczba stron: 282




    Od samego początku wiedziałam, że mistrz po raz kolejny stanął na wysokości zadania. W tej powieści nie ma żadnych kosmitów, potworów ani nadprzyrodzonych mocy. To są właśnie te klimaty, które u Kinga kocham...

    Clayton Blasidell junior potocznie zwany "Blaze" lub "Blajzuniu" jest to mało ogarnięty olbrzym żyjący od przekrętu do przekrętu. Do pewnego czasu mu się to udaje, jednak pewnego dnia przychodzi przysłowiowa  "kryska na Matyska". 
Wychowywany przez ojca alkoholika -który się nad nim znęca, mały chłopak trafia do domu dziecka. Tu poznaje swojego pierwszego, i jedynego przyjaciela, ale trafia do piekła, gdzie dla wszystkich zostaje przygłupim dryblasem, którego nie traktuje się poważnie, ale nie wchodzi mu się też w drogę. Jednak długo to nie trwa- po szalonej wyprawie z Johnym do Bostonu, stają się niemal bohaterami sierocińca.
Niestety John umiera i biedny Blaze musi już radzić sobie sam, co nie zawsze wychodzi mu tak, jak powinno. Dopiero po opuszczeniu sierocińca i poznaniu Georga, zaczynają się prawdziwe oszustwa i kanty. Po wyjściu Blaza z więzienia - panowie zaczynają planować porwanie malutkiego synka bogatej rodziny, i żądania wysokiego okupu. Plan wydaje się być perfekcyjny i żadnemu z nich nie przychodzi do głowy myśl, że coś może pójść nie tak.
Szczególnie Blazemu- bo jemu wszystko przychodzi ciężko -szczególnie myślenie. Wszystko jest zaplanowane perfekcyjnie. Georg zrobił to doskonale...no właśnie ten Georg...

         Autor we wstępie pisze tak: 
" Mam nadzieję, że ci się spodoba. Nie powiem:
 < Mam nadzieję, że uronisz choć łezkę >
No dobrze. Dobrze, powiem. Tylko żeby to nie było ze śmiechu. "

Nie płakałam ze śmiechu, ale przyznaję, że łezka mi się zakręciła. Szczególnie żal mi było Blazego- nie będę Wam pisać dlaczego, ale zaznaczę, że takie historie nie powinny się zdarzać, nawet jeśli jest to fikcja literacka.
Sama pokochałam Blejzunia niemal od początku. Ujął mnie to swoją życiową nieporadnością i dobrocią. Może to współczucie dla chorego człowieka? Albo litość? Nie wiem...
Płakałam nad nim za każdym razem kiedy wykombinował coś głupiego, i przyznaję- gdybym miała Georga pod ręką, dostawałby za to po głowie.
Smutne jest to, że tacy ludzie jak Blaze stają się dla innych nie podmiotami, tylko przedmiotami. Nie każda "przyjaźń" jest dobra i ta na pewno taka nie była. Nikt nie chciałby takiej przyjaźni. Ja na pewno.
Stylem narracji  bardzo przypomina "Ostatni bastion Barta Dawesa" o którym też już pisałam.
Obydwie te książki są godne polecenia.
Obydwie lubię i z pewnością wrócę do nich w przyszłości.

"I znów usłyszał tamten zagadkowy śmiech. Odwrócił się błyskawicznie. Nie zobaczył nikogo. Ale jego sen na jawie prysnął. Blaze wstał, wciągnął kurtkę, potem usiadł z powrotem i włożył buty. Postanowił, że dopnie swego. Decyzja była podjęta, a nogi wiedziały, dokąd iść ; z takim nastawieniem zawsze dawał sobie radę i realizował to, co zapowiedział. Z tego właśnie był dumny. I tylko z tego.
Sprawdził, co u małego, i wyszedł. Zamknął za sobą drzwi do gabinetu, a po chwili jego kroki zadudniły na schodach. Pistolet Georga miał zatknięty za pasek. Tym razem broń była nabita. "
                                    -Stephen King jako Richard Bachman "Blaze"

Moja ocena: 9/10


poniedziałek, 17 września 2018

186 SZWÓW. Z CZECZENI DO POLSKI. DROGA MATKI


    Autorzy: Anna Kaszubska, Zargan Nasordinova

    Wydawnictwo: Edipresse książki

    Liczba stron: 181

    "186 szwów. Z Czeczeni do Polski. Droga Matki" to wzruszająca opowieść o macierzyństwie, miłości, strachu i odwadze... opowieść o wojnie. 
Opowieść, którą ciężko zrozumieć.

Sama jestem matką, matką chorego dziecka i nie mogę nawet nie chcę sobie wyobrazić co by z nami się stało gdybyśmy musieli opuścić swój własny bezpieczny dom. 
My nie musimy, Zargan, by ratować siebie i dzieci, musiała wyruszyć w nieznane, nie wiedząc, co czeka na nią za najbliższym rogiem.
Kiedy w 2004 roku Zargan dociera do Polski, poza dziećmi nie ma praktycznie nic (najstarszy syn został w Czeczeni z dziadkami). 
Zespół stresu pourazowego nie daje możliwości normalnego funkcjonowania. Dzieci ze stresu zatrzymują się w rozwoju (córka), synowie są agresywni, cierpią na depresję, są nadpobudliwi. Nie ma co liczyć na pomoc psychologa lub psychiatry, a tułaczki z obozu do obozu nie ułatwiają życia. Jest ciężko.
Losy Anny Kaszubskiej i Zargan Nasordinovej splatają się po raz pierwszy w 2011 roku na wykładzie motywacyjnym dla uchodźczyń. To tam Zargan wyznaje, że chce napisać swoją książkę. Rok później Anna zaprasza Zargan do tworzenia swojej pierwszej książki dla dzieci. Tak powoli rodzi się ich przyjaźń i coraz silniejsza siostrzana miłość.
Gdy Anna zaczyna chorować i jej życie kilkukrotnie wisi na włosku, to Zargan mimo swoich własnych kłopotów jest zawsze przy niej, wspiera na każdym kroku, nie myśli o sobie, ale zaczyna spisywać swoje wspomnienia. 
Jest to swoista terapia pożegnanie z tymi którzy odeszli. Tak powstaje "186 szwów..."

Nie zdradzę Wam znaczenia tytułu, ale wstrząsnęło mną to okrutnie.
Żaden człowiek na świecie nie powinien przechodzić przez takie piekło. Niestety wojna w brutalny sposób odcisnęła na nich swoje piętno... już chyba nigdy nie będzie dobrze.
Po lekturze jestem wstrząśnięta... 
Nie ogarniam wojny, nie ogarniam tego okropieństwa. Nie rozumiem.
Przykro mi na myśl, że cierpią niewinni ludzie, szczególnie dzieci, które powinny mieć beztroskie dzieciństwo, nie wyobrażam sobie jako matka wyboru między nimi... nie mogę, po prostu nie mogę. Dla mnie każdy uchodźca wojenny będzie miał twarz Zargan.
Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto nieprzychylnie patrzy na uchodźców wojennych, posłuchać relacji tych ludzi. 
Zastanowić się nad tym jakbyśmy my się zachowywali w obliczu wojny? Kto by nam pomógł? Czy każdy z nas znalazłby taką swoją "Annę" której może zaufać?
Ta historia pomaga docenić życie i to, co w nim mamy, bo bardzo łatwo jest to stracić. 
Dziś żyjemy w bezpiecznym kraju, ale co się stanie jutro -tego nie wiemy. 
Doceniajmy to co mamy....

"Tak świat przywitał nowe życie. Przepiękną Toszkę, Mahl-Azni, czyli Dźwięk Słońca. W tym momencie przed oczami zawirowała mi karuzelka z pozytywką i kolorowymi żabkami, którą mocowałam moim córeczkom do łóżeczka. Na dobry nastrój i spokojne chwile nakręcałam pozytywkę. Muzyka grała, a dziewczynki obserwowały granatowymi oczami wirujące nad ich głowami uśmiechnięte żaby. To melodia pierwszych dni moich dzieci.
Trzeba przyznać, że macierzyństwo nigdy nie było łatwe. Ale tu, w bezpiecznej, cichej Polsce, jest jednak bajką w porównaniu z macierzyństwem czeczeńskich kobiet. Pierwsza melodia ich dzieci to szalejące ze strachu serce matki, świst, huk, łomot, warkot silników. To melodia wojny toczącej się nad ich małymi główkami i  na wprost ich czarnych, szeroko otwartych oczu. Niemowlęctwo tych dzieci to strach i cierpienie czerpane już z łożyska przerażonej matki, a potem ssane chciwie z pierwszym mlekiem z wysychających jak pustynia piersi."
 -Anna Kaszubska, Zargan Nasardinova "186 szwów. Z Czeczeni do Polski. Droga Matki"

 Moja ocena:    10/10

środa, 12 września 2018

NIEWINNA POMYŁKA


    Autor: Joanna Hacz 

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Lucky

    Liczba stron: 256
   



    On- bogaty, przystojny i elegancki. Właściciel dużej firmy. Ona ...stanowi dla niego zagadkę. Kim tak naprawdę jest dziewczyna, którą ściga bezwzględny morderca? Może coś ukrywa? [...]
Czy będą gotowi pójść za głosem serca? Czy związek tych dwojga jest w ogóle możliwy, skoro pochodzą z tak różnych od siebie światów?
Prawda, że opis na okładce jest intrygujący i zachęca do sięgnięcia po lekturę?

Ludwik na swojej drodze (i to dosłownie) spotyka uciekającą dziewczynę z małym dzieckiem. Kobieta, uciekając przed szaleńcem z nożem, wsiada do jego samochodu i każe mu odjeżdżać. Tak splatają się losy tej trójki na kilka kolejnych dni. Ludwik postanawia zawieść Patrycję i małego Tymka do przyjaciół, u których dziewczyna miała się ukryć i ruszyć w dalszą drogę do Gdyni jednak postanawia zostać na noc....i tutaj zaczynają się kłopoty. Morderca wyrusza na poszukiwania, i młoda dziewczyna wraz z chłopcem muszą uciekać dalej. Wyruszają w dalszą drogę z Ludwikiem, który bierze za nich odpowiedzialność przed ojcem dziecka. Niestety w Gdyni również nie mogą się czuć bezpiecznie i tuż po uroczystym bankiecie wyruszają do Wielkopolski gdzie mają się ukryć do powrotu ojca Tymka do kraju. Patrycja nie chce, lub nie może o sobie mówić, ujawnia tylko podstawowe fakty z swojego życia+ co doprowadza Ludwika do szewskiej pasji. Nie chce jednak jej płoszyć, więc nie zadaje żadnych pytań. Dochodzi do wniosku, że te kilka dni sobie poradzi i nie musi za wiele wiedzieć. W jego życiu wciąż dominuje żałoba i smutek po stracie żony i syna, jednak obecność tej dwójki porusza skrzętnie ukrywane uczucia... Jak dowiedzieć się kim jest Patrycja? Jak zadbać o bezpieczeństwo  jej i małego chłopca? Jak się nie zakochać... i nie dać zwariować ?
Żeby się dowiedzieć, trzeba sięgnąć po książkę :)

    Kiedy książka trafiła w moje ręce, pomyślałam sobie "ooo może być ciekawie" ...no cóż. Sama nie zostałam fanką tej pozycji.
Bardzo długo się zastanawiałam co napisać. Dla mnie to nie jest pozycja, która zostaje w myślach na dłużej. Nie chodzi tutaj o fabułę ani, o akcję, bo to jest akurat ok, ale sposób i styl, w jakim została napisana. 
Wrócę jeszcze do akcji, która dzieje się szybko i zrozumiale. Drażniła mnie jednak myśl, że to jest po prostu nie możliwe, żeby dwoje dorosłych ludzi nie chciało nic o sobie wiedzieć, i nie zadaje sobie pytań, nie rozmawia -tylko opiera się na swoich przypuszczeniach i jest gotowe udowadniać swoje racje na każdym  kroku.
Pomysł na fabułę świetny, chociaż mały Tymek mnie przeraża, osobiście nie znam trzylatka, który mówi tak bogatym językiem. No ale może jest bardzo inteligentnym chłopcem. Szkoda, że wątek kryminalistyczny został zepchnięty na dalszy plan i tak naprawdę, to praktycznie nie wiele wiemy o tym niebezpiecznym człowieku, a zapowiadało się to ciekawie.
 Mimo że czyta się przyjemnie i szybko. 

" Chłopiec spoglądał raz na nią, raz na zdesperowanego, ale trzymającego się całkiem nieźle Ludwika. Niczego nie rozumiał. Panujące w pomieszczeniu napięcie utwierdziło go jednak w przekonaniu, że sytuacja jest bardzo poważna. Bał się. Nie chciał po raz kolejny włóczyć się z Patrycją po ulicach. Przy panu Tymoryszku czuł się zdecydowanie bezpieczniej. Jeśli jednak musiał wybierać... Nie zostawi przecież tej głupiej kobiety samej. Ktoś musiał dopilnować, żeby żaden zbrodniczy dureń nie wyrządził jej krzywdy. Ludzi, których się kocha, nawet jeśli doprowadzają człowieka do czystego szaleństwa, należy chronić. A on kochał Patrycję. Nie zamierzał jej wprawdzie o tym mówić, nie był aż taki głupi, postanowił jednakże nie komplikować i tak już trudnej sytuacji. Z niechęcią pozbierał z podłogi samochodziki i wpakował je do kieszeni spodni."
                                            Joanna Hacz "Niewinna pomyłka "

Moja ocena: 5/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu LUCKY.

sobota, 1 września 2018

NIEPAMIĘĆ


    Autor :  Jolanta Kosowska

    Wydawnictwo: Novae Res

    Liczba stron: 476



    "Niepamięć" Jolanty Kosowskiej jest to kolejna powieść, która porusza serca i zmusza do refleksji nad własnym życiem. Przypomina nam o tym, że nic nie jest dane nam na zawsze, i splot nieszczęśliwych wypadków może nam to zabrać w przeciągu kilku sekund.
Pamięć jest to jedna z ważniejszych funkcji w ludzkim umyśle-to dzięki niej umysł przechowuje i odtwarza nasze wspomnienia, doświadczenia. Co by było gdybyśmy nagle nie mieli pamięci?

Głównymi bohaterami jest trójka przyjaciół. Młodych, pełnych pasji, wierzących w to, że zmienią medyczny świat. Katarzyna, Michał, Roman - Ich dwóch, ona jedna. Z początku wydaje się, że to będzie kolejny klasyczny romans, jednak autorka zaskakuje już nas od samego początku. 
Opowieść podzielona jest na dwie części. Każda z nich jest inna- ma się wrażenie dwóch różnych powieści. 
W pierwszej części poznajemy całą historię z perspektywy Michała. Opowiada nam o swojej miłości do Katarzyny, zazdrości o Romana, swojej walce z nałogiem, zawrotnej karierze za granicą. Poznajemy go jako człowieka ciepłego, stonowanego, w niektórych momentach wręcz rycerskiego. Nie umiejącego się pogodzić z wyborami ukochanej.
W drugiej części poznajemy historię z perspektywy Katarzyny, która w wyniku nieszczęśliwego upadku traci pamięć. W tej części akcja nabiera rozmachu. Poznajemy dziewczynę, która próbuje zbudować swoje nowe życie na strzępkach tego co wraca do niej we wspomnieniach i sennych koszmarach. Pomaga jej w tym jej opiekun Alen- chorwacki dziennikarz wojenny, oraz Jelena jego "przyszywana" babcia. Gdy docierają do nich informacje, że Kasi grozi niebezpieczeństwo, wyjeżdżają w podróż po malowniczej Chorwacji. Udają szczęśliwą zakochaną parę, jednak dziewczyna chce wrócić do domu. Chce zmierzyć się z przeszłością.... Czy to jej się uda ? Jakich dokona wyborów ? Czy będzie w końcu szczęśliwa? 

"Niepamięć" jest to opowieść o trudnych wyborach, tęsknocie, walce o zdrowie i powrót do "normalności". Przyznaję, zakończenie mnie zaskoczyło. Spodziewałam się całkowicie czegoś innego. Nie mówię, że jest to złe zaskoczenie. 
Wspaniałe opisy Chorwackiej przyrody, architektury, zdradzają, jak dobrze autorka zna ten kraj. Przekazuje nam ciekawostki, których nie znajdziemy w przewodniku. 
Książka jest napisana fajnym, spójnym językiem. 
Jak dla mnie troszkę za dużo powtórzeń fabuły, ale nie jest to jakiś ogromny minus. Czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Polecam z całego serca.

"Po raz pierwszy padło jej imię. Reakcja była zaskakująca. Jakiś cień przemknął przez jego twarz, nie był to nawet grymas. Roman wstał gwałtownie, podszedł do okna, odsłonił firankę... 
Jakby nagle pogoda za oknem stała się ważniejsza od wszystkich wcześniejszych tematów, jakby odwrócenie się do mnie plecami mogło załatwić wszystko. Kiedyś przecież musiało paść jej imię. Przed kilkunastoma dniami, rozmawiając z Mullerem, powiedziałem, że łączyło nas wiele, a dzieliło pewnie jeszcze więcej. Na pewno dzieliło nas jej imię. Widziałem teraz tylko jego plecy i dłoń bawiącą się brzegiem zasłony. Cisza przeciągała się w nieskończoność. Milczenie zaczęło mi ciążyć, drażnić, przeszkadzać. Pierwszy odezwał się Roman. Głos miał niski, lekko ochrypły.
- Co słychać u Katarzyny? "
                                                 - "Niepamięć"  Jolanta Kosowska 

Moja ocena: 10/10