sobota, 27 lutego 2021

(16/21). MOGŁO BYĆ GORZEJ

 
    Autor: Teresa Monika Rudzka

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 300

    Data premiery: 24. 02. 2021

 *Google

    Teresa Monika Rudzka- urodzona wrocławianka, lubelska pisarka, recenzentka i dziennikarka. Opublikowała do tej pory dziewięć książek. Debiutowała w 2010 roku satyryczną powieścią środowiskową "Bibliotekarki". Później ukazały się: "Singielka" (2011), "Kuzyneczki" (2013) oraz historia oparta na własnych przeżyciach "Zawsze będę Cię kochać" (2014), w której autorka opisała swoją traumę, żałobę i emocje po śmierci córki. Po opublikowaniu "Na karuzeli" (2016) temat straty bliskiej osoby został przedstawiony w powieści dla młodzieży "Wszystkie dżinsy M." (2017), która została nominowana do nagrody IBBY oraz wybraną książką roku w konkursie organizowanym przez Komitet Ochrony Praw Dziecka. Fragmenty "Wszystkich dżinsów M." czytano na antenie Radia Lublin od 2 do 13 kwietnia 2018 roku. Również w 2017 roku ukazała się kolejna powieść Teresy Moniki Rudzkiej "Świtezianki", nawiązująca do ballady Mickiewicza. W czerwcu 2018 roku został opublikowany kryminał "Ona przyszła ostatnia". Kwiecień 2019 – ukazała się "Carska Droga", a jej fragmenty były również czytane w Radiu Lublin. Napisane przez autorkę recenzje książek i filmów można przeczytać na stronie "Okiem widza i nie tylko" na Facebooku.
(Źródło: Lubimy czytać.pl)

    Pewnego dnia w wypadku zginęła kobieta, a wcześniej matka straciła syna. Rodziny zmarłych przeżywając żałobę, egzystują na miarę swoich charakterów i możliwości. Radca Fabian Jurek, straciwszy żonę w nietypowych okolicznościach, rozmyśla nad własnym życiem, uciekając w pracę. Nie może dojść do porozumienia z córką Justyną, anorektyczką, podchodzącą kolejny raz do matury. Starsza kilka lat od Fabiana Mira, poetka i redaktorka, wszystkie swoje uczucia, pragnienia i nadzieje scedowała na syna Marlona i na kotkę Bożenkę.
Oboje poznają się zupełnie przypadkowo, aby natychmiast zapałać do siebie niechęcią. Mira i Fabian mają trudne charaktery, bagaż złych przeżyć, utrwalone przyzwyczajenia i nawyki, ale ich wzajemna antypatia przechodzi ewolucję. Wkrótce wyznają sobie uczucie, później dochodzą do wniosku, że nie są w stanie żyć razem, ponieważ zbyt wiele ich dzieli. Następnie…
Równolegle obserwujemy losy Justyny, córki Fabiana, i syna Miry – Marlona. Ona jest rozpieszczona, samowolna, lubi zawsze stawiać na swoim. Zakochuje się w porządnym, odpowiedzialnym Marlonie, który nie może ścierpieć nachalności Justyny, więc ich znajomość szybko wygasa – podobnie jak u rodziców. Do czasu…
Zabawna, słodko-gorzka opowieść o perypetiach uczuciowych, romans i historia codziennego życia. „Mogło być gorzej”, czyli: jak iść za głosem serca, czy i jak można się otworzyć na drugiego człowieka oraz co w tym wszystkim robią kotka Bożenka i pies Lolo. Sarkazm i nieco czarnego humoru. To książka dla każdego. Będziecie zachwyceni!
(Opis wydawcy).

    "Mogło być gorzej" to książka, która totalnie nie trafiła w mój gust, więc trudno mi cokolwiek o niej napisać. Może na odbiór tej historii wpłynęła choroba, ale totalnie jej nie zrozumiałam. Na pewno jest to opowieść, w której każdy może odnaleźć cząstkę siebie. Autorka porusza niezwykle ważne tematy takie żałoba po stracie najbliższych, choroba, prostytucja czy orientacja seksualna. Zmusza tym samym do zastanowienia się nad tym jak traktujemy siebie nawzajem i swoje  otoczenie, pokazuje, że zawsze znajduje się jakieś rozwiązanie i nie jest tak źle, że nie mogłoby być gorzej.
Humor pani Teresy totalnie nie pokrył się z moim, więc z założenia wszystkie fragmenty, które miały być zabawne, doprowadzały do frustracji i niesamowicie irytowały. Bohaterowie wydają mi się groteskowi i karykaturalni- szczególnie Fabian Jurek, doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Totalnie nie moja bajka. Miało być zabawnie, a wyszło tak jakoś dziwnie. Jedyną sensowną postacią wydał mi się Marlon, chyba najmniej oderwany od rzeczywistości. 
Książkę czyta się bardzo szybko, naprzemienna narracja pozwala się wczuć w daną postać i choć troszkę ją zrozumieć i dotrzeć do motywu jej zachowania. Ogólnie w moim odczuciu mogło być gorzej. Przynajmniej nie miałam ochoty rzucić tej historii w przysłowiowy kąt.
 Ale pamiętajcie! To jest bardzo subiektywne odczucie, więc nie kierujcie się nim przy wyborze tej historii, bo ja jeszcze raz do niej wrócę, by spojrzeć na nią pod innym kątem.



    Czy polecam?
Czy przedstawiona historia Wam się spodoba, musicie tym razem przekonać się sami.

"Sam pochodził ze skromnej rodziny robotniczej, gdzie sugerowano, aby po szkole podstawowej skończył zawodówkę, później znalazł pracę, czyli żeby rodzice mieli go z głowy. Naturalnie, mowy nie było o daniu synowi czegoś na start, ponieważ w domu się nie przelewało. Tyle że Fabian nie miał zamiaru powielać modelu życia ojca; nie, on chciał żyć na dużo wyższym poziomie, będąc też szanowanym przez otoczenie."
                                  - Teresa Monika Rudzka "Mogło być gorzej" str. 136

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.


środa, 24 lutego 2021

(15/21). (NIE) ZNAJOMY

 
    Autor: Mia N. Blake

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 324

    Data premiery: 21. 01. 2021

 *Google

    Mia N. Blake- Urodziłam się w 1998 roku. Mieszkam na wsi niedaleko Wągrowca. Poza czytaniem i pisaniem kocham muzykę i zwierzęta. Mam uroczego psa i czwórkę nieustannie głodnych kotów. Moim marzeniem od zawsze było napisanie książki, a kiedy to się stało, zrodził się pomysł na kolejne historie.
(Źródło: Okładka książki)

    Nazywam się Amanda Johnson. Jestem zakręconą właścicielką sklepu z antykami. Zdarza się, że zrobię coś, zanim dobrze pomyślę. Mam psa, który wabi się Rocky, i obecnie to on jest moją jedyną miłością. Tak właściwie to „sprawy sercowe” u mnie w ogóle nie istnieją.
Pewien dzień i jedna chwila wywrócą moje życie do góry nogami. Nagłe zderzenie z rzeczywistością zapoczątkuje pojawienie się motyli w brzuchu, a później… później to będzie już tylko gorzej.
Wakacyjna przygoda zakończy się koszmarem, którego wydarzenia pozostaną niezapomniane.
Ostatecznie zadaję sobie pytanie: Czy było warto?
(Opis wydawcy).

    "(Nie) znajomy" to kolejny ciekawie zapowiadający się debiut, który (dodatkowo zachęcona opiniami innych), bardzo chciałam przeczytać.
Gdy w końcu to się stało... czuję rozczarowanie i niedowierzanie, że ta historia przeszła, choć najmniejszą korektę. Nie lubię, jak w fabule zgrzyta, a w tym przypadku jest to nagminne. Absurd goni absurd, a niedociągnięć jest, tyle że za bardzo rzucają się w oczy, by przejść obok nich obojętnie. 
Pomysł na fabułę niósł w sobie olbrzymi potencjał, ale został totalnie niedopracowany i zniszczony. 
A szkoda, bo naprawdę mogła to być świetna historia szczególnie jej druga "kryminalna" twarz. (Wiecie, że jestem fanką mocnych kryminałów, gdzie krew leje się strumieniami?). Początkowo było super, pojawiło się wszystko, co lubię, ale znów poszło coś nie tak... 
Nie lubię pisać negatywnie, szczególnie o debiutach, ale tutaj nie mogłam zwrócić na to uwagi.

Na pocieszenie napiszę, że książkę dzięki sporej czcionce czyta się bardzo szybko i wygodnie. 
Akcja toczy się szybko, (przymykając oko na niedociągnięcia) wciąga i porywa czytelnika w zaskakujący wir wydarzeń (szczególnie druga część). Historia stalkera, jego spojrzenie na świat i próba wytłumaczenia swojego postępowania- dla mnie bomba!  
Naprzemienna narracja głównych postaci pozwala poznać ich myśli, zrozumieć niektóre, wydawałoby się, dziwne zachowania. Łatwiej wyrobić sobie o nich zdanie. W moim odczuciu zdają się być sympatyczni, choć momentami niezwykle irytujący, szczególnie główna bohaterka. 
Zakończenie dość przewidywalne i bez większych fajerwerków.

Tak jak pisałam wcześniej, szkoda, że nie zostało poświęcone tej książce więcej pracy, bo byłoby naprawdę super. Jak mówi stare powiedzenie, nie jest źle a dobrze wcale. Wierzę, że następna powieść będzie dużo bardziej dopracowana. Trzymam kciuki.

    Czy polecam?
Jeśli przymkniecie oko na wszystkie niedociągnięcia, i nie będziecie za bardzo analizować tej historii, to czeka Was kilka minut z lekkim romansem z nutką ciekawego kryminału.


"Szczerość babci przyprawiła mnie o zawrót głowy. Rozumiałam ją bardzo dobrze. Sama nieraz widywałam porzucone przez rodziny starsze osoby, które bez celu kręciły się po parkach, ulicach... po prostu po mieście. Kiedy wydaje nam się, że dorośliśmy, że nie potrzebujemy nikogo, kto mógłby nas pokierować w dalszym życiu bądź trochę pouczyć, zapominamy o rodzinie... Najbardziej pokrzywdzeni są chyba dziadkowie. Ale dlaczego? Czy to ze względu na ich wiek często machamy na nich dłonią?"
                                            - Mia N. Blake "(Nie) znajomy" str. 169

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.

piątek, 19 lutego 2021

(14/21). SUKA DOSKONAŁA (18+)

 
    Autor: Jolanta Dymowicz

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Erotyk, Romans

    Liczba stron: 446

    Data premiery: 19. 02. 2021

 * Google

    Jolanta Dymowicz- urodziła się w 1977 roku, jest absolwentką ekonomii, marketingu i projektowania wnętrz. Jako dziecko marzyła, by zostać grabarzem. Tymczasem w swoim życiu zawodowym kreowała markę odzieżową, tworzyła kolekcje odzieży, kierowała działem badań i rozwoju w globalnej korporacji, sprzątała mieszkania, była kelnerką. Projektuje wnętrza. Kocha wolność i niezależność. Największym szacunkiem otacza sztukę, każdy jej przejaw, choć architektura wiedzie prym. Za najdoskonalszy materiał uznaje beton. Każde działanie podejmuje z pasji tworzenia, budowania, wznoszenia, nawet jeśli obiekty na zawsze pozostaną jedynie kadrem w umyśle. Początkowo pisanie stanowiło remedium na traumy. Z czasem stało się najcudowniejszą obsesją.
"Suka Doskonała" to jej pierwsza powieść.
(Źródło: Okładka książki).

   Ciało wynajmę, dyskrecja zapewniona.
25-letnia Polka, ukrywająca się pod pseudonimem Jed Vitz, rozpoczyna nowe życie w USA. Ma zamiar zrobić karierę i zdobyć wielkie pieniądze – niekoniecznie w legalny sposób. Kieruje się intuicją, więc bez zastanowienia wykorzystuje propozycję, jaką podsuwa jej los. Przyjmuje rolę ekskluzywnej prostytutki i spełnia fantazje bogatych i wpływowych kobiet. Pewność siebie, instynkt łowcy oraz talent do manipulacji szybko windują ją na sam szczyt. Pewna swojej niezwykłej mocy zatraca się w świecie fantazji. Amerykański sen trwa do chwili, gdy pewien incydent wyzwala w Jed traumę z dzieciństwa, za którą wkrótce ktoś zapłaci życiem. 
(Opis wydawcy).

   Od momentu, w którym skończyłam czytać książkę, minęło już kilka dobrych dni, a ja nadal nie wiem do końca co o niej napisać. Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce i w tym przypadku to się naprawdę sprawdza. Jeśli chodzi o te dwie rzeczy, czyli okładkę i dodatkowo tytuł czuję się dość zniesmaczona, ale z drugiej strony, przedstawiona historia porwała mnie od pierwszych stron i przyniosła wiele emocji...
"Suka doskonała" to historia niejednoznaczna, nie jest to typowy erotyk, w którym główne skrzypce gra sam seks. Owszem jest go sporo, ale sceny te napisane są ze smakiem i z pewną dozą niedopowiedzenia, urwane w odpowiednim momencie, zostawiają sporo miejsca wyobraźni.
W moim odczuciu jest to opowieść o dążeniu do celu (nawet po tych przysłowiowych trupach), szorstkiej momentami wręcz brutalnej przyjaźni i miłości- która pojawia się w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jest to historia, która pokazuje, że brawura nigdy nie popłaca, a trudne i bolesne doświadczenia z dzieciństwa, rzutują na całe nasze życie i nie zawsze są dobrym doradcą.
Pomysł na fabułę fantastyczny! 

Akcja powieści nie toczy się jakoś zawrotnie szybko, ale zaskakuje w odpowiednich momentach. Na pewno gwarantuje całą gamę uczuć i paletę emocji. Gwarantuję, że niejednokrotnie parskniecie śmiechem, ale pojawi się także łezka wzruszenia, a nawet złość. Szczególnie ostatnie sceny doprowadzały mnie nie raz do łez. 
Bohaterowie są wyraziści i doskonale wykreowani. Wielu czytelników może początkowo nie zapałać sympatią do głównej postaci, ale jestem przekonana, że poznając jej motywy, nastawienie do tej postaci może się diametralnie zmienić. Słyszeliście kiedyś określenie- osobowość borderline? (Jeśli nie, na końcu tego wpisu krótkie wprowadzenie).
Narracja pierwszoosobowa świetnie pokazuje, z jakimi demonami walczy nie tylko główna bohaterka.
Sporo szczegółowych opisów pozwala wczuć się w daną sytuację, wyobrazić sobie opisywane miejsce i poczuć się uczestnikiem wydarzenia. 

"Suka doskonała" to bardzo udany debiut. Z wielką niecierpliwością oczekuję dalszych części, bo wydaje mi się, że Jed jeszcze sporo namiesza, nie tylko w swoim życiu.

    Czy polecam?
Polecam zdecydowanie. Nie łatwa historia, która dostarczy wielu tematów do rozmyślań i zmusi do refleksji. 

POLECAM...

"Miałam życiowy falstart, ale niczego nie oczekuję. Życie nic mi nie jest winne. Zadośćuczynienie nie istnieje. Obowiązują twarde zasady. Zwyczajny poker: nerwowy tik i wypadasz z gry. 
Najwidoczniej nie byłam do końca świadoma tych niuansów w grze. Żyłam w poczuciu, że złapanie wygranej w pazury jest metą, happy endem. Tymczasem to jest proces, który nie ma końca ani początku.
Nie ma nic na zawsze.
Wszystko jest przechodnie."
                                          - Jolanta Dymowicz "Suka doskonała" str. 442

* Osobowość borderline- Osobowość chwiejna emocjonalnie podtypu granicznego (ang. borderline personality disorder, BPD), in. pograniczne zaburzenie osobowości, osobowość borderline – zaburzenie osobowości charakteryzujące się wahaniami nastroju, napadami intensywnego gniewu, niestabilnym obrazem siebie, niestabilnymi i naznaczonymi silnymi emocjami związkami interpersonalnymi, silnym lękiem przed odrzuceniem i gorączkowymi wysiłkami mającymi na celu uniknięcie odrzucenia, działaniami autoagresywnymi oraz chronicznym uczuciem pustki (braku sensu w życiu).
Zapadalność na osobowość „borderline” wynosi około 1–2%. Zaburzenie wymaga wielokierunkowego leczenia, psychoterapii, a niekiedy też hospitalizacji. (Źródło: Wikipedia).

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVA RES.


poniedziałek, 15 lutego 2021

(13/21). HISTORIA MEDYCYNY DLA KAŻDEGO

 
    Autor: Zdzisław Gajda

    Wydawnictwo: FRONDA

    Gatunek: Literatura faktu

    Liczba stron: 488

    Data premiery: 22. 01. 2021

  
 *Google

    Prof. dr hab. medycyny Zdzisław Gajda urodził się w Krakowie 30 września 1930 roku.
Studia na Akademii Medycznej w Krakowie ukończył w roku 1955. W latach 1950- 1984 był pracownikiem Zakładu Ortodoncji AM.
W roku 1984 został powołany na p. o. kierownika Katedry i Zakładu Historii Medycyny AM (później UJ CM) i na tym stanowisku pozostał do emerytury w 2000 roku. 
Jest autorem wielu książek, m.in. "Wydział Lekarski Uniwersytetu Jagiellońskiego", (Kraków 2003), "Przewodnik po Krakowie dla medyków" (Kraków 2015).
(Źródło: Okładka książki)

    Popularna i autorska wersja historii medycyny, napisana gawędziarskim stylem, pełna dygresji i osobistych przemyśleń Zdzisława Gajdy - profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dlaczego Kazimierz Wielki zmarł bez męskiego potomka? Jaka choroba była przyczyną niepłodności Zygmunta Augusta?

Przedwczesna śmierć Stefana Batorego wywołała oskarżenia wobec jego lekarzy, posądzano ich o otrucie króla na zlecenie Rosji. Dopiero po kilkuset latach współcześni medycy wystawili diagnozę: nieuleczalna choroba nerek.

Gdy Ludwik Pasteur wprowadził w połowie XIX wieku szczepienie ochronne przeciw wściekliźnie, nauka nie miała jeszcze pojęcia o immunologii i wirusologii. Gdyby czekał na naukowe uzasadnienie swoich poczynań, wiele istnień ludzkich straciłoby życie.

W bitwie pod Waterloo, Napoleon - bóg wojny, który zazwyczaj ze wzgórza, siedząc na koniu, wydawał na bieżąco rozkazy i zagrzewał do walki swoich wiarusów, tym razem, zniewolony ostrymi zaburzeniami żołądkowo-jelitowymi spędził większość czasu w latrynie. W jakim stopniu choroba cesarza miała wpływ na tragiczny wynik bitwy?

Skutkiem choroby nadciśnieniowej są zmiany w naczyniach krwionośnych wszystkich narządów, nie wyłączając mózgu. A to prowadzi do zaburzeń koncentracji, osłabienia pamięci, zmian osobowości, trudności w nawiązywaniu kontaktu, zaniku inteligencji. W Teheranie w 1943 i w Jałcie w 1945 roku spotkało się trzech przywódców państw, zarazem trzech poważnie chorych na nadciśnienie.

Gawęda o historii medycyny - od epoki kiedy zeszliśmy z drzew, do czasów, kiedy na powrót zaczęliśmy się do nich przypinać łańcuchami.
(Opis wydawcy).

    Od momentu, w którym zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawcy, chciałam ją bardzo przeczytać, choć później zaczęłam się obawiać, że terminologia medyczna mnie przerośnie. Może i mnie nie przerosła, ale momentami było ciężko i przyznaję, niejednokrotnie musiałam sięgnąć również po słownik. Więc wyciągając z tego wnioski, śmiało napiszę, że książka jest trudna, wymagająca dużej dawki skupienia i na pewno nie jest dla każdego- niecierpliwi czytelnicy raczej odpuszczą. 

Autor barwnie opowiada o medycynie, zaczynając od początków ludzkości aż po czasy współczesne. Szczegółowo poznajemy historię medycyny starożytnych Greków, Rzymian czy Egipcjan. Autor dużo miejsca poświęca również Izraelitom i samemu Jezusowi pokazując, jak bardzo wiara (nie tylko w Boga) wpływa na proces leczenia i dalszej rekonwalescencji. 
W moim odczuciu wkradło się tutaj zbyt wiele rozważań filozoficznych i Świętych, o których powinien wiedzieć każdy lekarz(?). Myślę, że był to zbędny rozdział, bo nie każdy doskonały lekarz musi być człowiekiem wierzącym i poszukującym wsparcia u Świętego- ale to jest tylko moje zdanie, absolutnie nie bierzcie go pod uwagę.
 
Poznajemy również początki chirurgii, anatomii, śledzimy rozwój szczepionek czy aseptyki. Autor opowiada również o największych epidemiach świata takich jak: Dżuma, Trąd czy HIV nie brakło również miejsca dla chorób wenerycznych. Czytamy również o początkach balsamacji zwłok czy anomii patologicznej. Jest dobrze, ale tak nie do końca...
Całość okraszona jest wieloma anegdotami, wspomnieniami i przemyśleniami samego autora, które dobrze się czyta- ale gdzieś w tyle głowy ciągle tłukła mi się myśl- że autor za bardzo narzuca swoje zdanie i nie pozostawia zbyt wiele miejsca na własne wnioski i odczucia.
 
Dużym plusem jest kilkadziesiąt zdjęć przedstawiających narzędzia medyczne z przełomu różnych okresów, które niewiele różnią się od współczesnych. Kilkadziesiąt rycin i reprodukcji obrazów pokazują jak bardzo medycyna i podejście do niej zmieniło się na przestrzeni wieków.

Bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce.

    Czy polecam?
Polecam. Ale raczej jako uzupełnienie wiedzy dla studentów medycyny i kierunków pokrewnych. Nie każdy  medyczny laik sobie z tą pozycją poradzi. 

POLECAM...

"Nie umiałbym podać definicji homo sapiens, natomiast jestem przekonany, że wiem, w jakiej fazie rozwoju należy nazwać istotę ludzką człowiekiem. Będzie to ta faza, w której istota owa stała się zdolną do współczucia i miłosierdzia.
W tym samym momencie zaistniały warunki dla narodzin medycyny; dlatego powiedzieć możemy, iż medycyna jest tak stara jak ludzkość. Przedmiotem tak pojętej medycyny jest nie tylko choroba, ale i śmierć, która jest integralną częścią procesów życia, nie tylko ból fizyczny, ale i nieszczęście, nie tylko pomoc fizyczna, której formy i sposoby ciągle się zmieniają, ale i pomoc moralna, której zasadnicze formy wykazują trwałość niezwykłą".
                            - Zdzisław Gajda "Historia medycyny dla każdego" str. 24

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.


czwartek, 11 lutego 2021

(12/21). LEĆ MOTYLKU!

 
    Autor: Dominika Smoleń

    Wydawnictwo: LUCKY

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 288

    Data premiery: Luty 2021 (data przybliżona)


                                            *Google

    Dominika Smoleń-  Studentka i blogerka "Książkowiru", która najbardziej w swoim życiu kocha książki, koty i czekoladę.
Pisanie i czytanie towarzyszą jej praktycznie od zawsze - a przynajmniej od wczesnego dzieciństwa.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Ludzie mówią, że anoreksję da się wyleczyć, lecz w chwili kiedy Viktoria postanawia rozpocząć studia na lokalnej uczelni, zaczyna być z nią coraz gorzej, a ona nie ma już sił, by opierać się chorobie, która powoli wraca do niej ze zdwojoną siłą.
Na horyzoncie pojawia się jednak ktoś, kto za wszelką cenę będzie chciał pomóc dziewczynie wygrać to kolejne starcie. Pozostaje tylko pytanie, czy uda się to zrobić na czas?
"Leć, Motylku!" to historia o tym, że czasem najtrudniej jest walczyć z samym sobą.
(Źródło: Opis wydawcy).

    Każdy z nas słyszał kiedyś termin "zaburzenia odżywiania", ale już nie każdy zdaje sobie sprawę, z jaką jednostką chorobową ma do czynienia. Zaburzenia odżywiania stanowią dość rozbudowaną grupę psychiatrycznych jednostek, do których zaliczane są m.in. anoreksja oraz bulimia. Czasami problemy te bywają bagatelizowane, tymczasem większość z nich może dawać poważne, czasami nawet śmiertelne, powikłania...
Tak naprawdę zaburzenia odżywiania wystąpić mogą u osoby będącej w dowolnym wieku (możliwa jest nawet anoreksja u osób starszych), typowo jednak rozwijają się one u nastolatków oraz u młodych dorosłych. Zdecydowanie częściej problem dotyka kobiet. Różne są natomiast statystyki dotyczące dokładnej częstości występowania zaburzeń odżywiania, według jednych z nich w pewnym momencie życia na anoreksję choruje do nawet 4% kobiet, a na bulimię i zaburzenia z napadami objadania się zapada do 2% przedstawicielek płci żeńskiej... (za: Poradnik zdrowie)

Biorąc do ręki najnowszą powieść pani Dominiki, nie do końca wiedziałam czego tak naprawdę się spodziewać. Jest to moje drugie spotkanie z jej twórczością, ale cieszę się, że jest ono równie udane jak to pierwsze.
Autorka stworzyła przepełnioną emocjami historię młodej kobiety, która codziennie musi walczyć sama ze sobą, by wrócić do zdrowia. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest już zdrowa, podstępny głos w jej głowie nie daje za wygraną, a młoda dziewczyna coraz bardziej ulega jego wpływom i sugestiom, że powinna coś zrobić ze sobą i zrzucić kilka nadprogramowych kilogramów...
Pani Dominika w swej powieści porusza również inne ważne tematy takie jak molestowanie seksualne czy odpowiedzialność za niesienie pomocy swemu przyrodniemu rodzeństwu... Nawet nie wiecie, ile ja łez wylałam nad wątkiem małej bezbronnej i niczemu winnej Hannah. 

Książka napisana jest lekkim i przystępnym językiem, czyta się ją niezwykle szybko. 
Narracja pierwszoosobowa, dzięki której możemy poznać myśli głównej bohaterki, pozwala wczuć się w położenie dziewczyny, zrozumieć jej postępowanie, które momentami mogłoby się wydawać dość irracjonalne. Postacie nie są skomplikowane, ale niosą w sobie całą gamę emocji i uczuć. Łatwo się z nimi utożsamić i wejść w ich przysłowiowe buty.  

W moim odczuciu książka idealna dla rodziców i ich nastoletnich pociech, które wkraczają w okres dojrzewania i zaczynają zwracać uwagę na to, co otoczenie o nich myśli. 
Powieść zmusza do refleksji i stanowi doskonałe podłoże dla rozmów na linii rodzic-dziecko. Rozmowa i akceptacja  to podstawa!
Warto zwrócić uwagę na przedmowę, w której autorka zwraca uwagę na wiele ważnych zagadnień. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy w tej historii może zobaczyć siebie.

POLECAM...

"Zaczęłam żałować, że poszłam na studia. Gdybym tego nie zrobiła, nie poznałabym Alexa i nie zaczęłabym się zakochiwać. Miłość była parszywym uczuciem. Najgorsze jest jednak to, że gdybym nie poznała mojego współlokatora, to moje życie nie zaczęłoby się zmieniać na lepsze... Czy miałabym nawrót anoreksji, gdyby Alex mnie nie dokarmiał? Czy odchudzałabym się znowu, będąc oddalona od swojej matki? Czy przestałabym udawać, że nie zależy mi na figurze? Nie byłam w stanie na to odpowiedzieć, ale czułam, że gdyby Alexa nie było obok mnie, to znowu po prostu bym się poddała."
                                 - Dominika Smoleń "Leć, Motylku!" str.126

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję pani Dominice Smoleń.


poniedziałek, 8 lutego 2021

(11/21). CYRKI BEZPŁATNE

 
    Autor: Pauli Łuczak

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Dziennik

    Liczba stron: 210

    Data premiery: 28. 08. 2020

 
 *Google

    Pauli Łuczak- ambitna 33-latka, która wciąż szuka swojego miejsca na ziemi. Wychowała się w dużej, małomiasteczkowej rodzinie. Ukończyła stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Łódzkim. Od niedawna jest w szczęśliwym związku. Swoją przygodę z pisarstwem rozpoczęła na studiach, a na publikowanie swoich tekstów zdecydowała się 3 lata temu, tworząc własnego bloga. Jej pasje to kino, książki, sport, tatuaże i podróże. Jak sama o sobie mówi: „Jestem wariatką, zodiakalnym baranem, choć upartym jak osioł. Mam milion pomysłów na minutę, jednak ich realizację utrudnia słomiany zapał. Mimo to, w obliczu istniejących potrzeb, potrafię się spiąć i osiągnąć swój cel”.
(Źródło: Okładka książki).

    Pełna szalonego humoru historia kobiety, która wszystkiego chciała za bardzo.
Jak nie zmarnować życia na szukanie tego, czego wcale nie potrzebujemy? Jak odróżnić zwykłego kierowcę volkswagena od mistrza ferrari? Dlaczego nie warto za wszelką cenę trzymać się noworocznych postanowień? I co zrobić, kiedy wiadomo, że buta nie zjesz? Na te i wiele innych pytań stara się odpowiedzieć – samej sobie, ale także swoim czytelnikom – autorka bloga "Cyrki bezpłatne", szalona trzydziestolatka, która nie waha się mówić tego, co myśl. Ani robić.
(Opis wydawcy).

    Ależ ta książka mnie zaskoczyła. Sugerując się opisem wydawcy, myślałam, że będzie to raczej komedia obyczajowa niż...zbiór dwudziestu siedmiu felietonów i esejów. Przyznać trzeba, że rozpiętość tematyczna jest olbrzymia a odczucia po lekturze mam bardzo mieszane.
Autorka odważnie dzieli się swoimi przemyśleniami na tematy kulturowe i obyczajowe. Pisze o terroryzmie, o internetowych związkach czy też o spaniu i chadzaniu na siłkę oraz samoocenie i portugalskich wakacjach... 
Prawda, że olbrzymi miszmasz? Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że to tylko przedrukowane posty z bloga (Autorka prowadzi bloga o tym samym tytule), a nie spójna całość.  
Książka, choć krótka (210 stron) zajęła mi dwa dni i sama jestem zaskoczona tym wynikiem- momentami naprawdę byłam zmęczona i znużona, a po chwili, przy innym tekście śmiałam się jak dzika norka, wyobrażając sobie daną sytuację czy zdarzenie. Istna emocjonalna huśtawka.
Autorka pisze lekko, zrozumiałym językiem, ale czy przyjemnie? 
Musicie sami ocenić, bo nawet dla mnie niektóre teksty były zbyt hardcorowe (jak chociażby "Je***ni terroryści"), chociaż zazwyczaj nie mam problemu z przekleństwami, w tym przypadku bardzo mnie drażniły- może to akurat nie był odpowiedni moment na ten felieton :/ Fajne w całości jest to, że nie trzeba czytać wszystkiego po kolei.

    Czy polecam?
Sama nie wiem co napisać. Niektórym książka może wydawać się niespójna i nietrzymająca stałego poziomu, ale z drugiej strony kilka rozdziałów jest naprawdę godnych uwagi i zmuszających do refleksji na dany temat.

"Kiedyś […] zawsze chciałam być tam, gdzie mnie nie było, mieć to, czego nie miałam, pracować tam, gdzie nie pracowałam, mieszkać tam, gdzie nie mieszkałam, i być z kimś, z kim nie byłam. Dziś […] staram się doceniać to, co mam, cieszyć się tym, co mam, i kochać swoje życie dokładnie takim, jakie jest w danym momencie, ze wszystkimi jego wadami i zaletami".
                                  -Pauli Łuczak "Cyrki bezpłatne" str. 189-190

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.



czwartek, 4 lutego 2021

(10/21). AUSTRALIJSKIE PIEKŁO


    Autor: Radosław Lewandowski

    Wydawnictwo: Selfpublishing

    Gatunek: Historyczna, Dramat

    Liczba stron: 438 e-book

    Data premiery: 14. 02. 2021

                                 
*Google

    Radosław Lewandowski- brak informacji.

    Powieść rozmachem i klimatem nieustępująca „Buntowi na Bounty”. Autor przedstawia burzliwe losy bohaterów w ogniu wojny trzydziestoletniej w czasach: kardynała Richelieu, Kartezjusza, Olivera Cromwella i procesów czarownic. Więcej, czytelnik wyruszy na morską wyprawę pełną podstępów, szaleńczej odwagi, honoru i… miłości. Wszystko w otoczeniu nieskrępowanej przygody: lądowych batalii, morskich bitew i wypraw w głąb Czarnego Lądu.
(Źródło opisu: Okładka powieści).

    29. 10. 1628 statek "Batavia" należący do VOC (Holenderskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej) wraz z dwoma innymi towarzyszącymi statkami wyrusza w swój pierwszy rejs w stronę Indii. Kierownikiem wyprawy zostaje starszy kupiec Francois Palseart natomiast dowódcą-  kapitan Adrian Jacobosz. Między mężczyznami tli się stary niezażegnany konflikt, który zagraża bezpieczeństwu i porządkowi na statku. Sprawy nie ułatwia również to, że część załogi to typy spod ciemnej gwiazdy i najgorsze szumowiny uciekające przed karą na lądzie. 
Na pokładzie "Batavii" oprócz załogi znajdują się również osoby postronne- pasażerowie. W sumie na pokładzie przebywa około 340 osób.
Rozpoczyna się niebezpieczna podróż w nie do końca poznane rejony... Podróż pełna wyzwań, spisków, intryg i morskich bitew, zaskakujących i dramatycznych wydarzeń...
"Batavia" przegrała, ale co się stało z dwoma innymi statkami oraz z załogą, gdzie rozbitkowie trafili- tego dowiecie się z kart powieści...

Bardzo się cieszę, że ta powieść trafiła w moje ręce, bo odkryłam fantastyczną historię, która okazała się istnym majstersztykiem. Mam nadzieję, że o tej powieści będzie naprawdę głośno.
Fabuła oparta na autentycznych wydarzeniach i życiorysach ludzi (zarówno załogi jak i pasażerów), to strzał w dziesiątkę, a przy okazji fantastyczna lekcja historii- autor przy pracy nad książką korzystał, między innymi z autentycznego dziennika okrętowego Batavii, opisującego dokładnie całą podróż i późniejszą katastrofę.
Książkę czyta się fantastycznie. 
Pan Radosław wspaniale oddaje stan emocjonalny i duchowy podróżnych, dokładnie opisuje, jak zmienia się podejście do życia, gdy zaczyna brakować podstawowych środków do życia, a pierwotne instynkty biorą górę nad resztą. Nie brakuje tu brutalnych opisów morderstw, gwałtów czy walki o dobra materialne, czy też o samo przetrwanie. Nie jest łatwo czytać o wielu bestialskich występkach, szczególnie tych, które dzieją się już na wyspach, ale z drugiej strony to właśnie te opisy pozwalają uświadomić sobie, jaką człowiek jest nieobliczalną i niebezpieczną istotą. Użyty przez autora język pozwala wyobraźni rozwinąć skrzydła i przenieść się w opisywane miejsca, poczuć emocje targające bohaterami, zrozumieć ich dylematy i moralnie trudne wybory.
 Książka wciąga od pierwszych stron, akcja dzieje się szybko i utrzymuje napięcie na najwyższym poziomie, a cała historia dopracowana jest w najdrobniejszym szczególe.
Na duże brawa zasługuje również szata graficzna, jednakowo z zewnątrz jak i wewnątrz. 

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pana Lewandowskiego, ale jestem przekonana, że po lekturze "Australijskiego piekła" nie ostatnie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Dla mnie to jedna z lepszych książek, które miałam okazję ostatnio czytać. Fantastyczna i niezapomniana przygoda.

POLECAM...

"Judith Bastianez, młódka, której ku strapieniu rodziców ciało ostatnimi czasy zaczynało nabierać kobiecych kształtów, bez słowa wzięła za ręce najmłodsze z rodzeństwa i wyszła. Dziewczynki cichutko płakały, ale łagodny wiatr i widok wulkanicznych, porośniętych tu i ówdzie zielenią wzgórz szybko osuszył łzy. Stanęły skromnie nieco z boku, z dala od grupek rozentuzjazmowanych pasażerów.
Jedna z nich nie tylko podziwiała widoki, ale i zerkała ciekawie spod opuszczonej grzywki na półnagie torsy biegających po pokładzie marynarzy. Konrad van Huyssen o szerokich ramionach i pokiereszowanej podczas wielu walk twarzy z uśmiechem i bezczelnością odwzajemnił to spojrzenie. Zawstydzonemu dziewczęciu twarz zapłonęła żywym ogniem, a serce omal nie wyskoczyło z piersi. Przeżegnała się, prosząc Boga o wybaczenie, ale ciekawość zwyciężyła.
Gdy zebrała się na odwagę i ponownie odwróciła w stronę pokładu, wielkoluda już nie było."
                             - Radosław Lewandowski "Australijskie piekło" str.189

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.


poniedziałek, 1 lutego 2021

WYWIAD Z PAWŁEM J. Ł. WOJDALSKIM (Post grzecznościowy)


    Dziś będzie troszkę inaczej niż zazwyczaj. Chciałabym zaprosić Was do zapoznania się, z którego wywiadem udzielił Paweł Wojdalski- autor książki "Po drugiej stronie maski" dla której miałam okazję napisać recenzję (Recenzję znajdziecie tutaj)  Autor zdradzi nam swój najnowszy pomysł.

Zaznaczam, że nie ja jestem autorem pytań (R- chce zostać osobą anonimową). Pisownia oryginalna niezmieniona (taki dokument dostałam od autora). Post wyłącznie grzecznościowy. 



* Google

    Rozmowa z Pawłem J.Ł. Wojdalskim. Autorem książki pod tytułem"Po drugiej stronie maski".

R: Jest Pan autorem "Po drugiej stronie maski" (*"Pdsm."). Może Pan powiedzieć, kiedy ukaże
się ona na rynku?

P. W: Już się ukazała.

R:Tzn.?

P.W: Gotowa jest jej wersja elektroniczna. Natomiast planowany wydruk książki, niestety, się opóźnił.

R: Czemu?

P. W: Z powodów budżetowych. Zresztą, rozmawiałem już na temat wydania i poznałemwarunki
publikacji (w tym koszty). To skłoniło mnie do przemyśleń.

R: Jakiego rodzaju? Czego one dotyczyły? I czy"Pdsm"jest już ogóle gdziekolwiek dostępna?

P. W: Jest! Na stronie: (Zobacz tutaj) 
 Można znaleźć wszelkie interesujące informacje. W tym, jak nabyć publikację. Co do
przemyśleń, w pierwszym rzędzie postanowiłem zmniejszyć cenę wydruku poprzez
samodzielny wybór drukarni. Co nakierowało mnie na jeszcze jeden temat.

R: Kosztem czego dokonał Pan tej obniżki? I co to za temat?

P. W: Osobiście tak bym tego nie ujął. Jeżeli już; to kosztem pracy własnej, którą już wykonałem.
Okładka plus projekt układu książki, inne drobniejsze aspekty złożenia tekstu-to wszystko we
własnym zakresie. Pozostało tylko ją wydrukować! Albo aż.

R: Zatem całość projektu książki wziął Pan na siebie. Czy naprawdę uwzględnił Pan wszystko?
Korektę?

P. W: Korektę również. To chyba tylko, jedyna  pięta achillesowa tego założenia, szczerze mówiąc.
Resztę aspektów uważam za więcej niż zadowalające.

R: A temat, o którym Pan wspomniał?

P. W: Pomyślałem, kto jeszcze jest w takiej sytuacji jak ja? Planujący swój debiut bądź kolejną książkę?

 R: Kolejną książkę?

P. W: Za chwilę wrócimy do tego. Pozwolę sobie rozwinąć. Każdy autor w trakcie pracy nad materiałem przechodzi przez kilka etapów niezbędnych do
powstania publikacji. Oczywistym z nich jest samo napisanie tekstu, ale...potem następuje
jego skład. Jeżeli nie wybieramy samodzielnej ścieżki konstruowania danego wydania, szukamy
informacji. Mniej lub bardziej gorączkowo, z zapotrzebowaniem. Szukamy odpowiedzi na
pytanie: Jak wydać? A kiedy zdamy sobie sprawę z zakresu prac niezbędnych do
przeprowadzenia; najczęściej wertujemy Internet w poszukiwaniu wydawnictwa, które za nas to
załatwi. I na końcu rozmowy o naszym wymarzonym celu pojawia się...cena. Jak najbardziej
wymierna.

R: I dziwi to Pana?

P. W: Nie! Każda usługa ma swój koszt-to jest rynek. Czy się to komuś podoba, czy nie. Warto
zadać sobie inne pytanie.

R: Jakie?

P. W: Ile rzeczy możemy zrobić sami, a ile musimy powierzyć na zewnątrz.

R: Co dokładnie ma Pan na myśli?

P. W: Wydruk!

R: To znaczy...?

P. W: Jedyne, co powinno kłopotać autora, to wydruk.
Gotowa książka, która wyjdzie z drukarni. Cennik usług w tym zakresie absolutnie pozwala na rozważanie złożonego tekstu jako publikacji. Nawet przy małym budżecie.

R: A co z ilustracjami, wstępem, komentarzami, ISBN (międzynarodowy znormalizowany numer
książki)? Że o okładce nie wspomnę?

P. W: Wszystko to, poza ISBN, leży w granicach naszych możliwości. Trzeba tylko chcieć!

R: Egzemplarze obowiązkowe przysyłane do bibliotek, bycie odnotowanym z imienia i nazwiska?
O tym Pan nie wspomniał.

P. W: Fakt, wydawnictwa oferują takie funkcjonalności; co samo w sobie jest pozytywne. Lecz- obłożone sporym "podatkiem".

R: Ale jak rozumie Pan słowo "podatek"?

P. W: W skrócie- przy nakładzie rzędu 50 egzemplarzy (ilości rekomendowane przez
wydawnictwa zaczynają się od 100), numerze ISBN, itd.; kwota wynosi orientacyjnie 1500 zł.
Może się oczywiście różnić od tego przykładu w zależności od oferty wydawnictwa.
Odchodząc od tego modelu, można obniżyć koszty o więcej niż 50%, bez zbędnych kalkulacji. Bazując tylko na koszcie drukarni.

R: A co, jeżeli zależy nam na wydaniu tzw.profesjonalnym?

P.W: Ujmę to tak: Nie każdemu taka metodologia przypadnie do gustu. Wymagająca o wiele
więcej pracy i świadomości swojego dzieła, głównie w miękkiej oprawie. Ale jeżeli komuś (poza
samym wydawnictwem) zależy na eleganckim opakowaniu produktu-droga wolna.

R: Czy Pan, aby nie przesadza?

P. W: W żadnym wypadku! Uważam tylko, że w tym wszystkim często zapominamy na czym tak
naprawdę polega "robota literacka". Na "robocie literackie"! Cała ta otoczka, poklepywanie po
plecach, uściski rąk, oficjalne wystąpienia. Są potrzebne, ale bywają celem samym w sobie. A
celem pisarza, twórcy ogółem, powinno być tworzenie. Bez względu na okoliczności. I pokusy.

R:Zatem uważa Pan, że np.wieczory literackie organizowane przez wydawców (w okresie
przed pandemią) to zbędny element?

P. W: Nie. Zarówno one, jak i spotkania organizowane przez zrzeszenia autorów, podmioty
formalne; scalają środowisko kultury. Jednak zbyt mocne trzymanie się realizacji statutów
sprowadza je do pewnego rodzaju kół dyskusyjnych. Zaspakaja potrzeby kanibalistycznej
biurokracji. A cele i działania pozostawia na zewnątrz. W rękach wydawnictw. Ważniejszy staje
się wybór nowego zarządu oraz terminarz aktywności (w tym spotkań) zgodny z zapisami
regulaminu. Wystarczy jeden wiersz na miesiąc, aby stać się aktywnym członkiem. A monopol wydawnictw sprawia, że spotkania te jawią mi się jako jarmarki książki. Na których
chcemy sprzedać oddaną nam w leasing własną twórczość.

R: Jak to w...leasing?

P. W: A tak to! Autor, który skorzystał z usług wydawnictwa i otrzymał nakład oczywiście posiada
prawa autorskie. Lecz jest zobowiązany do zapłaty odsetku zysku ze sprzedaży publikacji.
Zostaje ze składem książek, które próbuje zaoferować...na spotkaniach. Koło zamyka się.
Nie jest o tym głośno.

R: A Panu zależy na pełnej niezależności?

P. W: Tak! Zależy mi. I nie tylko dla siebie. Chcę stworzyć środowisko.

R: Czyli kolejny adres, nazwa, liderzy... Kolejne stowarzyszenie do kolekcji.

P.W: Absolutnie!

R: Nie chce Pan być liderem?

P. W: Tego nie powiedziałem. W tym roku zaczynam tworzyć grupę literacką. Nie stowarzyszenie!

 R: Grupę literacką?

P. W: Zgadza się! Ponieważ chcę stworzyć środowisko, a nie tylko regularnie spotykające się gremium. Same spotkania winny być naturalne. Dopasowane do potrzeb i sytuacji. Mieć mniej
formalną, ale za to bardziej owocną atmosferę. Szczerze powiedziawszy: wolałbym spotkać się przy dobrej wódce...

R: To już przesada!

P. W: A okres międzywojenny? Złote czasy właśnie grup literackich. Oczywiście nie były one
tworzone na zamówienie, ale często rodziły się przy dymku i kieliszku. W lokalach, przy okazji.
Nikt wtedy nie myślał "formalnie". Po prostu pisał. Dyskusje (i animozje) miały wymiar osobisty.

R: To były inne realia, okoliczności.

P. W: Racja. Czy tamte były złe? Dziś już nawet nie piszemy do siebie listów. Co najwyżej e-maile.
A żeby być pisarzem, potrzebujemy legitymacji.

R:Trąci to wszystko myszką. Tylko gdzie się spotykać?

PW: Przecież wszyscy pamiętamy legendy o wierszach pisanych na serwetkach w kawiarni.
Grzesiuk nie tylko śpiewał o "Gnojnej", ale także nie wylewał za kołnierz do "tanga milonga". Mój
Dziadek-ZygmuntWojdalski-przed wojną wypływał z bałałajką łódką na Wisłę, i śpiewał...
Do rzeczy. Wszędzie! Jest możliwość nieograniczająca nas co do jednego adresu-domy
kultury! Są w każdej dzielnicy, ostatnio coraz to nowocześniejsze. Idealnie dopasowane do
organizacji wydarzeń. W tym cyklicznych. W dodatku otrzymują na ten cel finansowanie
odgórne, zatem argument, że stowarzyszenie ma siedzibę, słabnie.

R:Czyli widzi Pan działanie jako instytucja kultury? To nieco kłóci się z Pana tezą o
odformalizowaniu życia literackiego.

P. W: Wręcz przeciwnie. Trzeba myśleć perspektywicznie w skali wstępnie około dwóch lat.
Wtedy możemy mówić o realnych efektach planowanych kroków. A grupa literacka jako taka nie
musi być "formalna" aby brać udział w wielu różnego rodzaju wydarzeniach.

 R: Może podać Pan choć jeden przykład?

P. W: Proszę bardzo. Ostatnio natknąłem się na bardzo ciekawy artykuł na stronie www
Wojewódzkiego Domu Kultury w Łodzi. Był to przegląd grup literackich działających na danym
terenie połączony z prezentacją wydawnictw oraz panelem nt. dokonań i planów na przyszłość.
Bardzo ciekawa inicjatywa udowadniająca moje zdanie o synergii domów kultury i grup
literackich. Naturalne partnerstwo. Same grupy wg. mnie mogą z powodzeniem prowokować i
prowadzić wydarzenia znacznie urozmaicające krajobraz wokół nas. Jeżeli dodać do tego
samodzielną działalność wydawniczą...

 R: ...to wychodzi jedno wielkie marzenie. Trudne do uwierzenia, wybaczy Pan.

P.W: Kategorycznie jestem przeciw! Marzyć można jedynie o czymś, czego się do tej pory nie
robiło bądź nierobi. A ja mówię o rzeczach osiągalnych, gdyż są ku temu możliwości.
Potrzebna jest jedynie wola. To już nie są marzenia, to działanie!

R: Reasumując- zakłada Pan grupę literacką, która nie jest stowarzyszeniem. Chociaż planuje
Pan formalną współpracę z domami kultury. Planuje Pan samodzielne wydawanie książek
chociaż stanowczo odżegnuje się Pan od koncepcji konkurowania z wydawnictwami...

P. W: Bo nie da się z nimi konkurować. Nie ma na to środków. A jeśli by były, to nie byłoby sensu
iść proponowaną przeze mnie drogą. Gdyż istniałaby potrzeba upodobnienia się, aby móc
ogóle o konkurencji mówić. Te tematy i tak rozjechałyby się w oba niezbieżne ze sobą kierunki.

R:...jednocześnie wspomina Pan o spontanicznie powstających ruchach literackich,od razu
przechodząc do programowego nieformalizmu głoszonego niczym odgórne wręcz zasady.

P. W: W czasach, gdy lgniemy do konkretu; szukamy go. Wręcz pragniemy, trudno o inny sposób
komunikacji. Aby być nieformalnym trzeba się wydzielić, określić. Dać kontrast. Za dużo dzieje
 się dookoła, byśmy mogli zauważyć ten stan rzeczy. Na domiar wszystkiego- zapoznać się z
nim. Zacząc funkcjonować.
Trudno jest mówić o koncepcji spółdzielni autorów (działalność wydawnicza) bez szczegółów.
Ciężko jest omawiać udział w wydarzeniach bez reprezentacji pewnej idei. Jeśli pojawi się okazja do dofinansowania aktywności; co będzie wymagało pewnej rejestracji, osobowości
prawnej; temat ten napewno będzie omawiany w razie potrzeby. Na pewno nie teraz. Jeszcze
nie.

R: Mimo to, nadal mowa o ogromie pracy. Skoro uważa Pan te założenia za realne, jaką
 perspektywę czasową Pan przyjmuje?

P. W: W pierwszym rzędzie należy stworzyć środowisko. Autorów, projektów, społeczności... To
rok kalendarzowy, aby efekty były conajmniej pozytywne i zauważalne.
Kolejno- przyznam- zagadnienie trudne i nieco bardziej marzycielskie. Stworzenie takiego
zestawu narzędzi informatycznych, które pozwolą autorowi na stworzenie od podstaw swojej 
publikacji samodzielnie bądź jako udział w pracy zbiorowej. Z kooperacją online z innymi 
uczestnikami platformy na różnych etapach. Wsparciem oprogramowania typu "opensource". W końcu wydruk książki w systemie self publishing'u wraz z opcją wyboru drukarni na zasadzie
porównywarki, lub też dołączenia do wydania zbiorowego. W tym przypadku przy najbardziej
optymistycznych prognozach z mojej strony- dwa lata.To plan minimum.

R: Teraz zaczął Pan już pisać science-fiction!

P. W: Dla mnie ten "pisarskiWindows" to najtrudniejsza karta do zrealizowania; wymagająca tyle
 analiz potrzeb, modeli funkcjonowania. Sam postrzegam ją jako dość...wybujałą. Ale ciekawie
byłoby mieć takie narzędzie do dyspozycji .Zatem poczekam na rozwój tej tematyki w czasie.
Narazie trudno mi powiedzieć więcej. Chociaż bardzo bym chciał. Kiedy będzie to możliwe, 
chętnie podzielę się najnowszymi informacjami na ten temat.

R: Wracając do teraźniejszości przypomnę, że wspominał Pan o kolejnej książce.

P. W: Tak.W tym roku kalendarzowym ukaże się tytuł "CzarnaSeria.*ConfessionTheology"-
kontynuacja wydawnictwa Cumverbis. JakoVolumen2. W tegorocznych ramach znajdzie
miejsce także tom poświęcony tylko i wyłącznie poezji. Opcjonalnie: eksperyment literacki pt.
"Głucholec." W sumie od dwóch do trzech pozycji.
Wszystkie będą wydane samodzielnie po dokonaniu wyboru drukarni obsługującej projekt Cum
Verbis. Istnieje również plan na Volumen 3 poświęcony tylko jednemu dużemu utworowi. To już 
ewentualny rok 2022.

R: Zatem każda kolejna numeracja to nowy rocznik, zgadza się?

P. W: Tak. Według mnie to najlepsze rozwiązanie. Ponadto świetny grunt pod tytuły seryjne,
niekoniecznie mojego autorstwa.

R: O czym będzie Pana najnowsza pozycja?

P. W: W "CzarnejSerii." koncentruję się na "złej" części ludzkiej natury. Dokonuję wiwisekcji 
podstaw konstrukcji człowieka, teologi i otaczającego go świata. Na zewnątrz i wewnątrz.

R: Zakładam, że nawięcej szczegółów musimy poczekać do zakończenia prac nad materiałem...

P. W: Lub szukać informacji na:

Https://wojdalski-pisze.blogspot.com
https://m.facebook.com/CumVerbis/

R: Myślę że po zapoznaniu się z tym, co Pan nam przekazał, na pewno warto to zrobić. A w związku z niektórymi aspektami tej rozmowy wrócimy do niej nie raz.

P. W: Ja również dziękuję za poświęcony czas. I zapraszam ponownie!

=============================================================

Kochani ja również dziekuję, że poświęciliście czas by zapoznać się z tym obszernym wywiadem. Moim zdaniem to bardzo ciekawy pomysł, a Wy co sądzicie?