Jestem bibliotekarką, w zawodzie pracuję 28 lat. Jestem mamą nastolatka. Moje pasje to pisanie i bieganie. Piszę powieści obyczajowe, opowiadania, jednoaktówki po śląsku, artykuły do prasy fachowej i lokalnej, mam na swoim koncie trzy scenariusze do filmów amatorskich, pisałam też wiersze, ale to już zamknięty i spalony rozdział.
2. Od premiery najnowszej Pani książki minął już miesiąc. Jakie emocje towarzyszyły Pani w okolicach premiery, a jak one wyglądają dziś? Jak zmieniło się (o ile to się stało) podejście do tej historii, napisałaby Pani ją tak samo czy coś zmieniła?
Im bliżej było do premiery, tym bardziej byłam podekscytowana i zdenerwowana. Odczuwałam radość, ale też strach przed odbiorem mojej książki przez czytelników. Po miesiącu emocje nie są już tak wyraziste, ale nadal są, zwłaszcza gdy pojawia się recenzja, gdy ktoś do mnie napisze lub znajomi powiedzą kilka słów na temat mojej powieści. Podejście do historii opisanej w „Odnaleźć marzenia” nie zmieniło się, myślę, że napisałabym ją tak samo.
3. W wielu książkach dobro jest zawsze dobre, a zło złe. W "Odnaleźć marzenia" bohaterowie nie są tak kryształowo czyści i nie zawsze stają „po swojej stronie”. Dlaczego? Co nimi kieruje?
Człowiek nie jest od początku do końca tylko dobry lub tylko zły, wciąż walczą w nas te dwie twarze. Zło przychodzi zdecydowanie łatwiej, dobro często wymaga od nas wyrzeczeń. Moi bohaterowie mają swoje dylematy, wątpliwości, czasem muszą wybierać wbrew sobie, miotają się. Moimi bohaterami kierują emocje – m.in. miłość, strach, smutek, złość, radość, nie zawsze są one dobrym doradcą. Jednak ostatecznego wyboru dokonałam ja – autorka, czy jest to słuszny wybór? Nie wiem.
4. W "Odnaleźć marzenia" bohaterka musi zmierzyć się z wielką stratą, jak piszę się o takich sytuacjach? Utożsamia się Pani ze swoimi bohaterami? Współczuje, płacze nad ich losem?
Staram się nie utożsamiać ze swoimi bohaterami, ale mają oni na mnie wpływ, bo budując ich charaktery, są we mnie obecni, rozmyślam o nich, zastanawiam się nad ich postępowaniem. Moje dzieciństwo naznaczone było wieloma pogrzebami – umierali najstarsi członkowie mojej rodziny, pogrzeby były zatem częstym wydarzeniem w moim życiu. Odeszło już kilkoro moich szkolnych rówieśników, byłam świadkiem rozpaczy bliskich znajomych po stracie dziecka. Zawsze wówczas cierpiałam i zastanawiałam się, co czują ci, których ta strata dotknęła najbardziej, jak w ogóle są w stanie żyć dalej. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, myślę, że w cierpienie Alicji nieświadomie przelałam wiele z osobistych przeżyć.
5. Czy pisząc ma Pani gotową powieść "w głowie", czy tak naprawdę sama Pani nie wie, jakie będzie zakończenie, bo treść ewoluuje z biegiem czasu? Ile treści w danej powieści pochodzi z Pani wyobraźni, a ile czerpie Pani z własnego życia, doświadczeń, życia znajomych czy zasłyszanych historii?
Pisząc powieść mam główną historię od początku do końca w głowie, to znaczy wiem, jak się rozpocznie i jak się zakończy, co zdarzy się z głównymi bohaterami po drodze. W trakcie pisania pojawiają się czasem wątki poboczne, a nawet postaci, czasem z czegoś rezygnuję, czasem zmieniam. W „Odnaleźć marzenia” podczas pisania zmaterializował się Bilbo, który wywrócił mi jeden z wątków do góry nogami. Staram się, aby historia dwójki głównych bohaterów była od początku do końca fikcyjna. W pierwszej powieści „Zapach makadamii” wszystko było od początku do końca wymyślone. W „Odnaleźć marzenia” wiele wątków bohaterów drugoplanowych zaczerpniętych zostało z życia. Oczywiście coś usunęłam, coś dodałam, niektórzy znajomi odnaleźli się na kartach mojej powieści. Nikt się jednak nie obraził. Na razie!
6. Co sprawiło największy problem podczas pisania powieści? Czy było to wykreowanie głównych bohaterów mierzących się z własnymi lękami i traumami, które nie pozwalają im zapomnieć o przeszłości, czy może całkiem coś innego?
Największą trudnością był brak możliwości pisania wówczas, gdy słowa czekały gotowe w mojej głowie. Pracuję na pełnym etacie, jestem mamą, jest wiele domowych obowiązków – one mają pierwszeństwo przed pisaniem. Gdy zasiadałam do pisania, wiele z tych słów mi umknęło, musiałam sobie je przypominać, zdarzyło się, że umknęły na zawsze.
7. W swoim dorobku posiada Pani również książkę dla młodzieży. Jaka jest różnica między pisaniem dla dorosłego czytelnika a tego młodszego, który dopiero odkrywa świat literatury?
Inaczej pisze się dla czytelnika dorosłego, który ma już spore doświadczenie i często pewne sprawy są dla niego oczywiste, wiele rzeczy potrafi sobie sam dopowiedzieć. Młodemu czytelnikowi trzeba objaśniać świat, często pisać wprost. Myślę, że w książkach dla dzieci ważny jest morał, ukierunkowanie czytelnika na to, co właściwe.
8. Jaką literaturę Pani czyta na co dzień? I do jakiego autora jest Pani najbliżej?
Czytam różną literaturę, to zależy od nastroju, aktualnych zainteresowań. Na pewno zawsze sięgnę po biografie twórców młodopolskich, gdyż bardziej fascynuje mnie ich życie niż twórczość. Miewam także „etapy” w swoim czytaniu, np. na dziewiętnastowieczne powieści angielskie, literaturę norweską i o Norwegii, książki popularnonaukowe traktujące o średniowieczu, a ostatnio fascynuje mnie twórczość Janoscha i jego biografia.
Najbliżej, pod względem emocjonalnym jest mi do twórczości sióstr Brontë – tragiczna samotność, odrzucenie, trudna miłość, tajemnica i ten specyficzny, zdawałoby się mroczny klimat. Jakże chciałabym tak pisać! Pod względem pisarskim nie wiem do kogo mi najbliżej, na nikim się nie wzoruję i myślę, że to pytanie do moich czytelników. Chętnie poznałabym ich opinie w tym temacie.
9. Jest mnóstwo tytułów na rynku. Gdyby Pani mogła w kilku słowach lub zdaniach zareklamować swoją książkę czytelnikom - dlaczego mają po nią sięgnąć?
„Odnaleźć marzenia” to książka o miłości ze szczęśliwym zakończeniem, która w pozornie lekkiej formie porusza też takie problemy jak samotność, depresja, poszukiwanie szczęścia. I jak powiedziała moja koleżanka z pracy Agnieszka Wróbel, wielokrotnie mrugam z jej kart do czytelnika, przemycając własne poglądy na różne tematy.
10. Może na sam koniec zechciałby Pani podzielić się z czytelnikami jakąś zabawną anegdotą lub ciekawostką związaną z powstaniem książki ?
W tej chwili nie przypominam sobie takiej historii związanej z pisaniem, ale z odbiorem książki. Na "VIII Biegu Wyrskim" spotkałam znajomą i rozmawiałyśmy, niedaleko przechodził akurat jej bliski znajomy i ona woła:
- Chodź tutaj, chodź! To jest właśnie Ania, przez którą nie pojechaliśmy na wycieczkę rowerową.
Okazało się, że Kasia zaczytała się w mojej powieści i chciała wiedzieć, co będzie dalej, więc zrezygnowała z wcześniejszych planów. Powieść przeczytała, ale na wycieczkę nie pojechali.
KONIEC
Serdecznie dziękuję Pani Anno za poświęcony czas i opowiedzenie o swej najnowszej powieści. Was moi drodzy zachęcam z całego serca do sięgnięcia po tę powieść, i odnalezienie swoich wyjątkowych marzeń.
Serdecznie pozdrawiam. Ewelina.
Super wywiad. Powieść dopiero w planach.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa rozmowa.
OdpowiedzUsuń