Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata.
Autor: Szymon Nowak
Wydawnictwo: ZonaZero
Gatunek: Literatura faktu, Literatura piękna
Liczba stron: 368
Data premiery: 26. 03. 2020
*Google
Szymon Nowak to urodzony w 1973 r. historyk, absolwent wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu i pracownik Biura Edukacji Narodowej IPN w Warszawie. Ma na swoim koncie kilkanaście książek historycznych, których tematy oscylują głównie wokół Powstania Warszawskiego oraz Żołnierzy Wyklętych. Publikował w czasopismach historyczno-wojskowych (np."Militaria XX wieku", "Biuletyn IPN", "Magna Polonia") oraz na stronach internetowych (np. historia.org.pl i portal Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944).
Jest autorem m.in. prac: "Przyczółek Czerniakowski 1944" (2011), "Oddziały Wyklętych" (2014), "Dziewczyny wyklęte" (dwie części: 2015 i 2016), "Bitwy Wyklętych" (2017), "Niechciani Generałowie" (2018) oraz "Dworzec Gdański 1944" (2019).
(Źródło: Opis wydawcy).
Styczeń 1945. W Auschwitz-Birkenau pozostało 4800 więźniów, którzy nie nadawali się nawet do pędzenia na zachód w marszach śmierci. Komory gazowe wysadzono w powietrze, a wojska sowieckie wdarły się w głąb obrony hitlerowskiej w takim tempie, że obozowi SS-mani nie zdążyli zabić garstki ocaleńców.
5 lutego Józef Bellert wraz z grupą ponad trzydziestu krakowskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Oświęcimia. Przez osiem miesięcy prowadzi prawdopodobnie największy szpital polowy w Europie. Mimo braku kanalizacji, wody, jedzenia i leków niesie pomoc medyczną ocalonym więźniom. Jego pacjenci ważą średnio 30 kg. Zapadają na dur brzuszny i gruźlicę, nękają ich biegunki głodowe, obrzęki i odleżyny. Boją się ludzi w kitlach i strzykawek, kojarzącymi im się z zastrzykami z fenolu, którymi niemieccy zwyrodnialcy uśmiercali chorych więźniów.
Trudno w to uwierzyć, ale z 4800 chorych przywrócił dożycia i zdrowia 4400 pacjentów.
Józef Bellert- cichy bohater, którego biografią można obdzielić kilkanaście osób. Konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygady Piłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 i powstaniec warszawski. Skromny lekarz powiatowy z Pińczowa.
Lekarz, który ocalonym z piekła przywrócił godność, zdrowie i wiarę w drugiego człowieka.
"Jeszcze pod koniec życia samotnym chorym robił zakupy albo palił w piecu".
(Opis wydawcy).
Trzymając w dłoni książkę "Lekarz z Auschwitz" nie do końca widziałam czego się spodziewać. Obawiałam się nudnej biografii, wielu dat, których i tak nie zapamiętam oraz wiele nieistotnych faktów. Co dostałam?
Dostałam pięknie opowiedzianą historię człowieka, który nie bał się ruszyć z pomocą ludziom, których tak naprawdę nikt już nie chciał, którzy zostali skazani na śmierć poprzez opuszczenie i zapomnienie.
Józef Bellert (1887-1970) jako naczelny lekarz PCK kierował szpitalem w okresie 05. 02.- 01. 10. 1945 wraz z towarzyszącymi mu lekarzami i pielęgniarkami, wyrwał z rąk śmierci tysiące istnień.
Dał się poznać jako człowiek zasadniczy i wymagający, ale zawsze gotowy nieść pomoc oraz współczucie i zrozumienie. Jego empatią i poczuciem odpowiedzialności można było obdzielić kilkanaście osób. Bardzo żałuję, że nie jest On wspominany na lekcjach historii. Powinno się to zmienić- nie muszę zaznaczać, że postawa tego człowieka jest godna naśladowania.
Historia szpitala i osób, które brały czynny udział w pomocy byłym więźniom, napisana jest w bardzo przystępnej formie. Nie przytłacza jak niektóre książki historyczne, czyta się ją niczym dobrą powieść obyczajową, dzięki temu łatwo wczuć się w mroczny klimat tego tragicznego miejsca, dosadnie zrozumieć ból i cierpienie, które zawarte jest na jej kartach. Zrozumieć emocje, które targały byłymi więźniami, poczuć ich strach i rezygnację. Zatrzymać się na chwilę i zapłakać nad ich losem...
Zdjęcia zawarte w książce porażają, wyciągają na powierzchnię olbrzymią i do niczego nieporównywalną tragedię, która wydarzyła się w tym miejscu.
Nie pozwala zapomnieć i szczerze wierzę, że takie publikacje nigdy na to nie pozwolą.
Czy polecam?
Polecam serdecznie wszystkim pasjonatom historii oraz odkrywcom mało znanych lub zapomnianych biografii. Niezwykle wzruszająca i poruszająca historia ludzi, którym należy się nasz dozgonny szacunek.
POLECAM...
"Zdarzył się jednak jeden z nielicznych dni, kiedy do obozu nie przyjechał żaden pojazd: ani osobowy, ani ciężarowy. Ozdrowieńcy zaopatrzeni na drogę w suchy prowiant oraz wyposażeni w sowieckie dokumenty repatriacyjne, które zapewniały np. bezpłatne przejazdy kolejami w drodze do domu, długo kręcili się przy bramie wypatrując jakiegokolwiek ruchu na drodze. Oświęcimskie ulice jak na złość pozostawały puste. Czasami tylko do obozu podjeżdżała konna furmanka kuchni polowej, dowożąca posiłek dla filii szpitala znajdującego się w Brzezince. Do Birkenau nikt jednak nie miał zamiaru jechać."
- Szymon Nowak "Lekarz z Auschwitz. Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata."
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.
Szymon Nowak to urodzony w 1973 r. historyk, absolwent wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu i pracownik Biura Edukacji Narodowej IPN w Warszawie. Ma na swoim koncie kilkanaście książek historycznych, których tematy oscylują głównie wokół Powstania Warszawskiego oraz Żołnierzy Wyklętych. Publikował w czasopismach historyczno-wojskowych (np."Militaria XX wieku", "Biuletyn IPN", "Magna Polonia") oraz na stronach internetowych (np. historia.org.pl i portal Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944).
Jest autorem m.in. prac: "Przyczółek Czerniakowski 1944" (2011), "Oddziały Wyklętych" (2014), "Dziewczyny wyklęte" (dwie części: 2015 i 2016), "Bitwy Wyklętych" (2017), "Niechciani Generałowie" (2018) oraz "Dworzec Gdański 1944" (2019).
(Źródło: Opis wydawcy).
Styczeń 1945. W Auschwitz-Birkenau pozostało 4800 więźniów, którzy nie nadawali się nawet do pędzenia na zachód w marszach śmierci. Komory gazowe wysadzono w powietrze, a wojska sowieckie wdarły się w głąb obrony hitlerowskiej w takim tempie, że obozowi SS-mani nie zdążyli zabić garstki ocaleńców.
5 lutego Józef Bellert wraz z grupą ponad trzydziestu krakowskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Oświęcimia. Przez osiem miesięcy prowadzi prawdopodobnie największy szpital polowy w Europie. Mimo braku kanalizacji, wody, jedzenia i leków niesie pomoc medyczną ocalonym więźniom. Jego pacjenci ważą średnio 30 kg. Zapadają na dur brzuszny i gruźlicę, nękają ich biegunki głodowe, obrzęki i odleżyny. Boją się ludzi w kitlach i strzykawek, kojarzącymi im się z zastrzykami z fenolu, którymi niemieccy zwyrodnialcy uśmiercali chorych więźniów.
Trudno w to uwierzyć, ale z 4800 chorych przywrócił dożycia i zdrowia 4400 pacjentów.
Józef Bellert- cichy bohater, którego biografią można obdzielić kilkanaście osób. Konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygady Piłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 i powstaniec warszawski. Skromny lekarz powiatowy z Pińczowa.
Lekarz, który ocalonym z piekła przywrócił godność, zdrowie i wiarę w drugiego człowieka.
"Jeszcze pod koniec życia samotnym chorym robił zakupy albo palił w piecu".
(Opis wydawcy).
Trzymając w dłoni książkę "Lekarz z Auschwitz" nie do końca widziałam czego się spodziewać. Obawiałam się nudnej biografii, wielu dat, których i tak nie zapamiętam oraz wiele nieistotnych faktów. Co dostałam?
Dostałam pięknie opowiedzianą historię człowieka, który nie bał się ruszyć z pomocą ludziom, których tak naprawdę nikt już nie chciał, którzy zostali skazani na śmierć poprzez opuszczenie i zapomnienie.
Józef Bellert (1887-1970) jako naczelny lekarz PCK kierował szpitalem w okresie 05. 02.- 01. 10. 1945 wraz z towarzyszącymi mu lekarzami i pielęgniarkami, wyrwał z rąk śmierci tysiące istnień.
Dał się poznać jako człowiek zasadniczy i wymagający, ale zawsze gotowy nieść pomoc oraz współczucie i zrozumienie. Jego empatią i poczuciem odpowiedzialności można było obdzielić kilkanaście osób. Bardzo żałuję, że nie jest On wspominany na lekcjach historii. Powinno się to zmienić- nie muszę zaznaczać, że postawa tego człowieka jest godna naśladowania.
Historia szpitala i osób, które brały czynny udział w pomocy byłym więźniom, napisana jest w bardzo przystępnej formie. Nie przytłacza jak niektóre książki historyczne, czyta się ją niczym dobrą powieść obyczajową, dzięki temu łatwo wczuć się w mroczny klimat tego tragicznego miejsca, dosadnie zrozumieć ból i cierpienie, które zawarte jest na jej kartach. Zrozumieć emocje, które targały byłymi więźniami, poczuć ich strach i rezygnację. Zatrzymać się na chwilę i zapłakać nad ich losem...
Zdjęcia zawarte w książce porażają, wyciągają na powierzchnię olbrzymią i do niczego nieporównywalną tragedię, która wydarzyła się w tym miejscu.
Nie pozwala zapomnieć i szczerze wierzę, że takie publikacje nigdy na to nie pozwolą.
Czy polecam?
Polecam serdecznie wszystkim pasjonatom historii oraz odkrywcom mało znanych lub zapomnianych biografii. Niezwykle wzruszająca i poruszająca historia ludzi, którym należy się nasz dozgonny szacunek.
POLECAM...
"Zdarzył się jednak jeden z nielicznych dni, kiedy do obozu nie przyjechał żaden pojazd: ani osobowy, ani ciężarowy. Ozdrowieńcy zaopatrzeni na drogę w suchy prowiant oraz wyposażeni w sowieckie dokumenty repatriacyjne, które zapewniały np. bezpłatne przejazdy kolejami w drodze do domu, długo kręcili się przy bramie wypatrując jakiegokolwiek ruchu na drodze. Oświęcimskie ulice jak na złość pozostawały puste. Czasami tylko do obozu podjeżdżała konna furmanka kuchni polowej, dowożąca posiłek dla filii szpitala znajdującego się w Brzezince. Do Birkenau nikt jednak nie miał zamiaru jechać."
- Szymon Nowak "Lekarz z Auschwitz. Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata."
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.
Zawsze z ogromnym zainteresowaniem sięgam po tego typu tematykę, więc zapisuję sobie tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńJest w planach do zdobycia. Kiedyś...
OdpowiedzUsuńTego rodzaje historie nie są łatwe w czytaniu.
OdpowiedzUsuń