Serdecznie zapraszam do przeczytania krótkiej rozmowy z panią Eweliną C. Lisowską- autorką takich książek jak: "Substytuty Miłości", "Natura Derwana", "Wiek-nieważny cz. 1. Szukając siebie", "Wiek-nieważny cz. 2. Powroty", "Impresje Wiktorii" oraz "Walerian i Róża".
Tej ostatniej mam olbrzymi zaszczyt patronować. Książka swą premierę świętowała 14. 09. 2020 roku.
1. Dzień dobry. Poznajmy się bliżej... Proszę opowiedzieć nam kilka słów o sobie.
Dzień dobry Wszystkim :) Nazywam się Ewelina C. Lisowska i uwielbiam pisać romanse.
Pierwszy romans napisałam, gdy miałam szesnaście lat, wcześniej (jako 12-latka) pisałam
opowiadania romantyczne. Pragnę poszerzać moje horyzonty o kolejne ciekawe historie miłosne. Obecnie pracuję nad romansem science fiction, lecz na jednym się nie skończy :) W kolejce czekają następne powieści, które już wstępnie napisałam.
2. Od premiery najnowszej Pani książki minął już rok. Jakie emocje towarzyszyły Pani w
okolicach premiery, a jak one wyglądają dziś? Jak zmieniło się (o ile to się stało) podejście
do tej historii, napisałaby Pani ją tak samo czy coś zmieniła?
Nie, niczego bym nie zmieniła w powieści, jest skończona – wszystko ułożyło się tak, jak
chciałam. Choć na swoim koncie miałam już pięć e-booków, dopiero przy tej historii zdecydowałam się na prośbę o patronat. Jak się później okazało, nie wszyscy potrafili dobrze wywiązać się z obowiązku. Pewien popularny portal zrobił mi paskudnego psikusa, w dzień przed premierą publikując post, który oficjalnie i bez żadnych ogródek krytykował romans jako gatunek literacki. Musiałam odwołać przez to premię i przesunąć ją na inny dzień, ale za to znalazłam kilka wspaniałych osób, które świetnie wywiązały się ze swoich zobowiązań.
Dziękuję między innymi Tobie Ewelino- za świetną współpracę, piękne grafiki i dobre słowo.
3. Dlaczego większość Pani historii osadzona jest w tak zamierzchłych czasach? Skąd Pani
czerpie inspirację?
Być może dlatego, że wyrosłam na Harlequinach, a później przerzuciłam się na Jane Austen. Uwielbiałam oglądać adaptacje filmowe jej powieści. Te zamierzchłe czasy emanują nieodpartym urokiem (choć życiowe realia wtedy były trudne, a niektóre nawet koszmarne - zwłaszcza dla ubogich warstw społecznych). Ostatecznie uległam wpływom belle epoque, którą promują współczesne romanse historyczne. Ja jednak dodaję do swoich powieści warstwy mniej romantyczne, przecież w życiu właśnie tak bywa: raz jest źle, a raz dobrze. Nie skupiam się jedynie na opisach życia elit, staram się łączyć te dwa światy na zasadzie gry kontrastów, które się przyciągają.
Skąd czerpię inspirację do swoich powieści? Wymyślam je sobie. Właściwie cały proces polega na tym, że robię najpierw zarys fabuły, później łamię pewne schematy i piszę. W trakcie pisania powieść ewoluuje i powstaje coś całkiem nowego. Lubię obserwować sceny z romansów w filmowych adaptacjach – czasem prosty gest zauroczy mnie do tego stopnia, że przedstawiam jego interpretację w swojej powieści, czasem zaś pojawia się scena tak banalna, że wprost nie mogę się oprzeć, żeby zinterpretować ją po swojemu – przedstawić scenę inną, na przekór utartym schematom.
4. W wielu książkach dobro jest zawsze dobre, a zło złe. W "Walerianie i Róży" bohaterowie nie są tak kryształowo czyści i nie zawsze stają „po swojej stronie”. Dlaczego? Co nimi kieruje?
Masz pewnie na myśli głównego bohatera: hrabiego Waleriana Orłowskiego. Tak, to faktycznie nie jest krystalicznie czyta postać, zwłaszcza na początku powieści. On ma swój cel i dąży do niego po trupach. Dopiero po jakimś czasie odzywają się w nim wyrzuty sumienia, a to oznacza, że nie jest do końca taki zły. Ale tak naprawdę myślę, że Walerian zmienił się pod wpływem miłości do Róży.
Walerian Orłowski odzyskał swoje sumienie, a jego podświadomość postanowiła go ukarać- tak można to ogólnie ująć. A Róża to dobra dziewczyna, choć bywa naiwna- niestety ta naiwność pociągnęła za sobą poważne konsekwencje.
5. W „Walerianie i Róży” bohaterka musi zmierzyć się z wieloma stratami, jak pisze się o takich sytuacjach? Utożsamia się Pani ze swoimi bohaterami? Współczuje, płacze nad ich losem?
Życie nie jest lekkie, każdy z nas doskonale wie, że nie układa się ono tylko dobrze, ale też są sytuacje,
które zmuszają nas do podjęcia poważnych decyzji. Tak naprawdę muszę przeżyć te wszystkie sytuacje z moimi bohaterami, stać się nimi, aby zrozumieć ich emocje i wczuć się w ich położenie.
Lecz to jeszcze nie wystarcza, muszę myśleć tak, jak oni: z tego później wynikają ich zachowania, decyzje, emocje. Czy utożsamiam się z nimi? Każda z głównych bohaterek ma choćby malutki procent
mnie, to chyba nieuniknione. Często bazuję na swoim doświadczeniu, lecz nigdy nie opisuję tam
czegoś, co przydarzyło się mnie osobiście. Jest kilka wyjątków, ale to już moja tajemnica. Najbardziej
przeżywam powieści napisane w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Dystansuje się do tych z udziałem narratora opisującego historię. Najbardziej przeżywam, gdy tworzę pierwszy szkic powieści- później już dochodzą te wszystkie poprawki i można dopisać coś nowego. Emocje to część mojej
pracy, tego nie da się uniknąć.
6. Czy pisząc, ma Pani gotową powieść „w głowie”, czy tak naprawdę sama Pani nie wie, jakie
będzie zakończenie, bo treść ewoluuje z biegiem czasu? Ile treści w danej powieści pochodzi z Pani
wyobraźni, a ile czerpie Pani z własnego życia, doświadczeń, życia znajomych czy zasłyszanych
historii?
Zakończenie musi być dobre. To nie ulega wątpliwościom! Nienawidzę powieści, które kończą się źle. Nie sięgam po taką literaturę, unikam oglądania takich filmów. Wychodzę z założenia, że bohaterom może skomplikować się życie, ale romans musi zakończyć się dobrze. Wszystko, co jest pomiędzy to długi proces. Wyobrażenie fabuły, później zapisanie planu, i zaczynam pisać. Lecz zapisanie jednego zdania, które opisuje daną scenę, a jej opisanie i przeżycie, to już całkiem inna sprawa. Tak, z czasem powieść ewoluuje, czasem do tego stopnia, że w pewnym momencie lubi wyrwać się spod kontroli i pobiec własnym torem. Nieraz trudno jest mi się zatrzymać i z krótkiego opowiadania rodzi się długa powieść. Jeśli czerpię coś z prawdziwego życia, to emocje, które obserwuję u różnych typów ludzi. Nie opisuję nigdy wydarzeń z życia ludzi, ale użyczam sobie fragmentów ich osobowości- na takiej bazie buduję całkiem nową postać. Reszta to czysta fikcja, którą buduję sama. Zapożyczam emocje, nie kradnę ludzkich historii, które powinny być znane tylko im- szanuję cudze życie osobiste. Poza tym uwielbiam wymyślać coś nowego: to coś, co mogą przeżyć tylko wymyślone przeze mnie osoby.
7. W swoim dorobku posiada Pani już kilka wydanych książek. Która jest najbliższa Pani
sercu?
Mówią, że premiery są przeważnie najbliższe sercu człowieka. Ja każdą z moich powieści traktuję jak
tę pierwszą. Wkładam w nią kawałek siebie, w każdej z nich jest kawałeczek mojego serca, emocji,
przeżyć. Tak, wszystkie są mi bliskie, czasem za bardzo, ale uczę się powoli dystansu- zwłaszcza jeśli
chodzi o ocenę innych ludzi. Każdy ma swój punkt widzenia, nie można dogodzić wszystkim, ale są osoby, którym podoba się to, co mnie, i czytają moje romanse z zapartym tchem. Dla takich osób warto pisać.
8 Jaką literaturę Pani czyta na co dzień? I do jakiego autora jest Pani najbliżej?
Tutaj mogę zdziwić moich czytelników, bo od dawna nie czytam niczego, co jest związane z romansami. Przez ostatni rok czytałam książki historyczne, aby ugruntować i sprawdzić moją dotychczasową wiedzę. Gdy pisze się romanse historyczne, trzeba wciąż sprawdzać pewne fakty, upewnić się, że dana scena ma prawo bytu. Przeczytałam także kilka książek na temat poprawnego
pisania, aby mieć świadomość zapisywania każdego zdania, słowa, łączenia zdań w całość… To bardzo
ważne z punktu widzenia autora. A jeśli chodzi o rozrywkę- aby nie przeciążać się literaturą, sięgam po filmy, które nie są tak romantyczne jak moje powieści, np. komedie i biografie. W ramach samorozwoju czytam poradniki z zakresu psychologii. Szukam raczej odskoczni, aby złapać równowagę. Wszystko, co w nadmiarze- szkodzi.
9. Jest mnóstwo tytułów na rynku. Gdyby Pani mogła w kilku słowach lub zdaniach zareklamować swoją książkę czytelnikom – dlaczego mają po nią sięgnąć?
"Walerian i Róża" to dwa różne światy- ich zderzenie się spowoduje wiele eksplozji emocjonalnych. I
choć to powieść osadzona w XIX wieku, jestem pewna, że czytelnik nawet na moment nie będzie narzekał na nudę czy spowolnienie akcji. Tam się po prostu dzieje! Jedna z moich czytelniczek powiedziała mi, i to jest dla mnie największy komplement, że szybko utożsamiła się z główną bohaterką i przeżywała razem z nią. I właśnie o to chodzi! Chcę Wam dać swoje emocje, abyśmy razem przeżywały te historie, bo przecież pisanie i czytanie to świetna przygoda! Choć z punktu widzenia pisarza, jest to wiele pracy (nieraz wyczerpującej emocjonalnie).
10. Wiem, że pisarstwo nie jest jedyną pasją. Może zdradzi Pani czytelnikom, czym jeszcze się Pani
zajmuje i gdzie możemy się spotkać z Pani twórczością?
Od lat zajmuję się sztuką pod różnymi postaciami: fotografika, rękodzieło (haft, szydełko, koronka rumuńska), a obecnie rysuję w stylu zentagle. Kilkanaście lat temu ukończyłam Szkołę Plastyczną w
Bielsku-Białej z tytułem plastyk technik, specjalność: reklama wizualna. Niestety zdrowie nie pozwoliło mi pójść na studia, pozostało mi więc rozwijać swoją pasję w domu. Od czterech lat pracuję zdalnie jako copywriter- piszę artykuły z zakresu architektury wnętrz. Zatem potrafię napisać nie tylko romantyczną scenę, ale także efektownie opisać np. dywan, lampę czy styl japandi. Na zapleczu mojego warsztatu pisarskiego rysuję sobie abstrakcję. Moje prace można zobaczyć na świeżo zrobionej stronce https://ecl-artfolio.blogspot.com/
11. Może na sam koniec zechciałby Pani podzielić się z czytelnikami jakąś zabawną anegdotą lub
ciekawostką związaną z powstaniem książki?
"Walerian i Róża" – pierwszy patronat, pierwsze potknięcia. Ale to nieuniknione! Wysłałam
recenzentom okładkę ze złym tytułem! HEHE! (Tak, wiem Ewelinko, że nie lubisz mojego „he, he!”,ale
inaczej nie potrafię wyrazić pisemnie mojego śmiechu i dystansu do samej siebie. ;-) ). Bo zamiast
"RÓŻA" zapisałam "RÓŻ"! No właśnie, bo co ten Walerian ma robić z "różem"?! Czyżby był
transseksualistą i nakładał sobie róż na policzki? Być może mógłby to robić, gdyby akcja powieści toczyła się w XVIII wieku na dworze królewskim. Ale nie, spokojnie! Walerian kocha Różę i choć
ubiera ślicznie się jak na hrabiego przystało, jest stuprocentowym mężczyzną.
Ciekawostką może być to, że "Walerian i Róża" jest to najdłuższa powieść, jaką napisałam, bo ma aż
940 000 zzs i jest podzielona na dwie części. Napisałam ją kilka lat przed publikacją, a później przerobiłam jako bardziej świadoma swoich czynów autorka. Zatem wszystko doskonali się z czasem,
tak jak WELARIAN I RÓŻA, którzy musieli przejść wiele, aby ich miłość w końcu dojrzała.
KONIEC
Serdecznie dziękuję Pani Ewelino za poświęcony czas i opowiedzenie o swej ostatniej powieści.
Was moi drodzy zachęcam z całego serca do sięgnięcia po tę powieść, i życzę doskonałej zabawy z lekturą. Moją recenzję znajdziecie TUTAJ
Wszystkiego dobrego!
Serdecznie pozdrawiam. Ewelina.
Bardzo ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńWywiad przeczytałam z ogromną przyjemnością.
OdpowiedzUsuńJest nam bardzo miło :) Dziękujemy!
UsuńBardzo fajny wywiad.
OdpowiedzUsuń