Autor: Joanna Stoga
Wydawnictwo: Seqoja
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 360
Data premiery: Wrzesień 2022
Joanna Stoga- pisarka, fotografka rozmiłowana w naturze, botanice i muzyce. W dziedzinie fotografii współpracuje z Ogrodem Botanicznym Uniwersytetu Wrocławskiego i Narodowym Forum Muzyki. Od 2014 roku jest członkinią Związku Polskich Artystów Fotografików. W 2020 roku debiutowała zbiorem opowiadań "Las, pole, dwa sobole". Publikowała również na łamach miesięcznika "Śląsk" i magazynu "Biały Kruk". "Słoń z Étretat" jest jej pierwszą powieścią.
(Źródło: Okładka książki)
Czasami zdarza się tak, że znajdziemy na swojej czytelniczej drodze książkę, która zostaje w myślach na długi czas, a w sercu odciska swój ślad już na zawsze. Dla mnie właśnie jedną z takich książek jest "Słoń z Étretat" i choć jest to w pewnym sensie debiut autorki (pisałam o pierwszym zbiorze opowiadań również tu na blogu), jest to powieść niezwykle dojrzała i wielowymiarowa...
Jest to historia o kobiecie, która próbuje odnaleźć się w nowej dla siebie roli. Gdy umiera jej matka, Kassi musi przejąć opiekę nad ojcem, który po tragicznych wydarzeniach związanych ze swoim starszym synem w wyniku szoku zamyka się w sobie i staje się zupełnie nieprzystosowany do samodzielnego życia. Jest to opieka niezwykle trudna, niejednokrotnie doprowadzająca do łez bezsilności w starciu z systemem wsparcia i opieki nad takimi osobami- ja jako matka chorego dziecka doskonale tę bezsilność rozumiałam, przez co bardzo utożsamiałam się z bohaterką i niejednokrotnie płakałam nad jej (a może i swoim) losem.
Jest to również historia o przyjaźni, o tym, że prawdziwych przyjaciół poznaje się niekiedy w naprawdę najtrudniejszych momentach życia, i ci, którzy nas krytykują, (a my niejednokrotnie odbieramy to jako atak), tak naprawdę wyciągają w naszą stronę pomocną dłoń, i dbają o nasze dobro.
Jest to także historia o miłości, pokazująca, że nie warto brnąć w związek, gdzie na starcie już wiadomo, że to nie da rady przetrwać, że czasami warto posłuchać kogoś z boku, kto spojrzy na sytuację "trzeźwym" okiem, bo przecież nie od dziś wiadomo, że człowiek zakochany patrzy na świat przez różowe okulary.
Dawno nie czytałam tak oryginalnej książki!
Trudno o niej pisać, bo wszystko, co chciałoby się o niej powiedzieć, wydaje się zbyt błahe i proste, by uwydatnić wszystkie emocje, które czuje czytelnik w trakcie tej niesamowitej przygody. Jest to jedna z tych książek, które niesamowicie trudno jest zamknąć w sztywnych ramach i jednoznacznie ocenić. Nawet w kilka dni po skończeniu lektury czuje się totalny mętlik w głowie i nadal nie wie się jak ubrać w słowa te emocje i refleksje, które się czuje. Jedyne co mi zgrzytało to zbyt "cukierkowe" zakończenie w moim odczuciu zupełnie niepasujące do historii, ale to jest moje bardzo subiektywne odczucie.
Akcja może nie pędzi na złamanie karku, ale gwarantuję, że zapewnia całą gamę uczuć, emocji. Pomimo tego, że porusza niezwykle trudne tematy, otula czytelnika jakimś wewnętrznym ciepłem, trudno odłożyć ją na bok bez poznania zakończenia.
Bohaterowie są genialnie wykreowani, wielowymiarowi, niebanalni, przepełni emocjami, posiadający całą gamę wad i zalet, przez co stają się niezwykle bliscy czytelnikowi. Choć jest ich naprawdę sporo, łatwo się z nimi utożsamić, polubić, ale i niektórych szczerze znienawidzić- każdy z nich wnosi "to coś" do przedstawionej historii i myślę że gdyby ich nie było, książka nie byłaby taka, jaką właśnie trzymamy w dłoni.
Plastyczne opisy, które autorka nam serwuje przy okazji podróży do Francji i tytułowego nadmorskiego miasteczka, otwierają szerokie pole do popisu dla wyobraźni. Rozbudzają chęć do wyruszenia w podróż i poznania tego pięknego miejsca.
Ogrom muzyki, której również nie brakuje w powieści, niejednokrotnie ukołysze poszarpane nerwy i być może otworzy drzwi do nostalgicznych wspomnień. Odkryłam wiele cudownych kawałków, o których nie miałam pojęcia.
"Słoń z Étretat" to przepełniona emocjami opowieść o stracie, radzeniu sobie z żałobą i poszukaniu nadziei. Jest to historia o zagubieniu, chorobach, które nadal są tematem tabu i osnute są tysiącami mitów i niedopowiedzeń, szczerej przyjaźni i prawdziwej miłości, która pokona wszystkie trudności.
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie.
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. W tle starożytna Grecja i wiele odniesień do jej mitologii... Dawno nie byłam tak poruszona...
Czy polecam?
Zdecydowanie tak, to książka, w której każdy odnajdzie cząstkę siebie i każdy spojrzy na nią pod innym kątem, odnajdując drugie, trzecie a może i czwarte dno...
POLECAM...
"Im bliżej końca roku i świąt, w tym większe Kassi popada rozdrażnienie. Zaczyna się od pierwszego listopada- dnia, o którego istnieniu woli nie pamiętać. Denerwuje ją całe to szaleństwo, te tłumy na cmentarzach, sztuczne kwiaty i miliony wydane na znicze kopcące godzinami w już i tak zatrute powietrze. Potem jest tylko gorzej. Sama myśl o Wigilii wywołuje u Kassi mdłości, a tu na każdym kroku wszystko jej o niej przypomina. W dzień po Zaduszkach sklepikarze wystawiają bożonarodzeniowy towar i nie przestaną nim dręczyć aż do sylwestra.
Gdyby choć Emil miał dla niej więcej czasu, może byłaby niej rozdrażniona, ale ostatnio Adrian przykręca im śrubę. Przetrzymuje ich do późna, wyciąga w delegacje. Dla niego priorytetem jest agencja, więc ma gdzieś ich potrzeby."
- Joanna Stoga "Słoń z Étretat" str.139
Książkę znajdziecie:
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SEQOJA.
Czuję się mocno zainteresowana lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuń