"Bogowie mają się tym lepiej, im mądrzejsi ludzie ich wymyślą."
Autor: Adam Molenda
Wydawnictwo: AKRONIM
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 708
Data premiery: 2022
Adam Molenda- Wydawnictwo AKRONIM to oficyna autorska, założona w 2001 roku. Nasz autor jest z wykształcenia i zawodu dziennikarzem, pracował w Polskim Radiu oraz w gazetach i czasopismach wychodzących w Warszawie, Katowicach i Krakowie. Jako autor opowiadań oraz słuchowisk debiutował w połowie lat osiemdziesiątych. Otrzymał wiele nagród i wyróżnień w ogólnopolskich konkursach literackich. Jego utwory publikowane były w prasie, na antenie radiowej oraz w pracach zbiorowych. Wydał, również w innych wydawnictwach, tomy opowiadań i powieści dla dorosłych, dzieci i młodzieży.
(Źródło: Strona internetowa wydawnictwa AKRONIM)
Książka opisuje tajemnice związane z przenoszeniem stolicy Europy. Definitywnie rozstrzyga, który bóg jest prawdziwy. Podpowiada jakimi sposobami odnaleźć dawne miłości oraz zdobyć nowe. Udowadnia, że o losach ludzkości decydują notesy. Wyjaśnia, kto i czym zbudował nad Wisłą kapitalizm, a także radzi, jak prowadzić wielką politykę. Identyfikując ofiary kółek różańcowych, gromi ateistki i ateistów wielu płci. Przedstawia zdumiewające wydarzenia dziejące się w Polsce oraz w innych egzotycznych krajach. Ta powieść nie poucza jak żyć, zalecając jednocześnie, by żyć pełnią życia.
(Opis wydawcy)
W wiadomości od wydawnictwa nie doczytałam, że książka liczy sobie ponad 700 stron, więc możecie sobie wyobrazić moją minę gdy otworzyłam przesyłkę. Na szczęście okazało się, że książkę czyta się wyśmienicie i nawet nie zwróciłam uwagi na umykające strony.
Z twórczością pana Molendy spotkałam się już niejednokrotnie i zawsze były to spotkania udane. Podobnie jest i teraz, choć muszę napisać, że jestem niezwykle zaskoczona "Wilczymi Kątami" i ich historią. Opis wydawcy tak naprawdę niewiele zdradza- może wręcz sugerować historię uderzającą w ważne dla wielu wartości, ale wierzcie mi na słowo, niczego takiego tu nie znajdziecie.
Jacek (jeden z wielu bohaterów) inwestor giełdowy, po dwudziestu latach pod wpływem impulsu postanawia odwiedzić Wilcze Kąty, niewielką miejscowość na Żywiecczyźnie, gdzie jako dziecko spędzał cudowne wakacje u swych dziadków. Splot wielu wydarzeń, (nie tylko tych atmosferycznych), zatrzymuje go na miejscu, dłużej niżby sobie życzył. Zanim się orientuje, wsiąka w życie mieszkańców coraz głębiej, i nie wyobraża sobie powrotu do wielkiego miasta...
Na swej drodze spotyka Bognę- biolożkę, która zbiera materiały do swej pracy habilitacyjnej, Andrzeja- księdza, który stracił wiarę, Zuzię "Elektrykę"- zatwardziałą aktywistkę i feministkę, Izydora- najstarszego mieszkańca i wielu innych zaciętych górali... Pojawia się także złośliwy Hinkluz i tajemnicza Żywia- słowiańska bogini wiosny i płodności.
To, co napisałam to główna oś powieści, gdybym chciała opisać Wam fabułę dokładniej, za dużo bym Wam zdradziła, a tak mam nadzieję, że choć trochę pobudzę waszą ciekawość i sięgnięcie po książkę, bo naprawdę warto...
Autor stworzył nieoczywistą, wielowymiarową i wielowątkową powieść. Snuje on swą opowieść nieśpiesznie, urywając bieżący wątek w zaskakującym momencie, by powrócić nim kilka stron później i przewrócić całą akcję o sto osiemdziesiąt stopni, zaskoczyć czytelnika nieoczywistym rozwiązaniem sytuacji, lub zdarzeniem, które teoretycznie nie miało prawa się wydarzyć.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu bardzo trafiony, autor doskonale oddaje ducha małej miejscowości, jej zaściankowość, ale i chęć modernizacji oraz otworzenia się na "wielki świat". Pokazuje, z jakimi bolączkami muszą sobie radzić mieszkańcy, co ich bawi, czego się boją. Dotykamy "wielkiej polityki" za sprawą miejscowego Jasia Vipa- polityka, który ma olbrzymie aspiracje, ale i obserwujemy zwykłego księdza, który nie wie, w którą stronę pójść.
Akcja jest niezwykle spokojna, co ma swój niesamowity urok- ale fanów szybkich zwrotów raczej nie usatysfakcjonuje. Barwne i plastyczne opisy, przywołały wiele ciepłych wspomnień związanych z taka malutką mieściną. Rozbudziły chęć do wzięcia plecaka i wyruszenia w podróż.
Postacie się wykreowane genialnie, poprowadzone po mistrzowsku. Choć jest ich sporo, żadna z nich nie jest zbędna- wręcz przeciwnie każda wnosi do tej historii coś nieoczywistego, czasami trudnego do wychwycenia, ale dzięki temu nadaje tej powieści pewnej niezwykłości, zahaczającej momentami o magię.
W moim odczuciu "Wilcze kąty" to najlepsza książka, która wyszła do tej pory spod pióra pana Molendy. Niezwykle dojrzała, nietuzinkowa, momentami mocno zaskakująca opowieść o zwykłym, a być może niezwykłym życiu.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Nie każdego ta książka zachwyci, tego jestem pewna, ale jestem równocześnie przekonana, że wielu z czytelników odnajdzie w tej książce siebie.
POLECAM...
"Hinkluz się nudził. Zimą hinkluzy mniej mają roboty niż latem, gdyż miejscowi rzadko chodzą w góry, bo i po co. Nikomu nie chce się brodzić w kopnej bieli, wspinać po oblodzonych zboczach, nikt też nie lubi, kiedy wpada mu za kołnierz sypiący się ze świerków śnieg.
Hinkluzowi nieskoro było wędrować tam, gdzie pracowały wyciągi orczykowe i szusowały tłumy narciarzy. Pamiętając przykre doświadczenia, teleportował się w te miejsca niechętnie, wiedziony jedynie poczuciem obowiązku siania strachu. Usiłował nękać przyjezdnych zwłaszcza wieczorami, gdy na metalowych słupach wykwitały jaskrawo świecące gwiazdy i po ubitych ratrakami trasach śmigali już tylko najwięksi miłośnicy nart. Chociaż osamotnieni na stoku, szusowali uparcie i kiedy miotał im śniegiem w oczy, ostentacyjnie, jak gdyby nigdy nic, zakładali narciarskie okulary. Pohukiwanie na puszczykową modłę takoż nie robiło na nich najmniejszego wrażenia."
- Adam Molenda "Wilcze Kąty" str. 28
Książkę znajdziecie: Księgarnia AKRONIM,
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi oraz wydawnictwu AKRONIM.
Szczerze mówiąc to ta książka to taka powieściowa kobyłka. W sumie może i bym się w niej odnalazła.
OdpowiedzUsuń