Autor: Anna M. Brengos
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 272
Dziś chciałabym zaprosić na moją recenzję książki, która wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Mam tak olbrzymi mętlik w głowie po tej lekturze, że sama nie wiem jak ubrać to w słowa- by przekazać Wam moje odczucia, byście zakochali się w tej powieści tak, jak ja. By Wami wstrząsnęła, rzuciła na "glebę" ale i dała nadzieję. Zastanawialiście się kiedyś nad zjawiskiem przemocy domowej? Tyle się słyszy o maltretowanych kobietach, dzieciach, ale również mężczyznach. Mam jednak wrażenie, że niezbyt się tym martwimy, dopóki, dopóty nie dotknie nas bezpośrednio. Jak pomóc takim ludziom, gdzie się udać po pomoc dla nich, a co najważniejsze czy samemu interweniować, gdy słyszymy awanturę za ścianą, a może zostawić i się nie mieszać? Przecież to nie nasza sprawa...
On, Ona i Ono. Tacy zwyczajni, anonimowi, niczym się niewyróżniający. On po rozwodzie, walczy o dziecko z byłą żoną- alkoholiczką i furiatką. Ona była pracownica biura, wracająca do zdrowia po operacji serca i rozstaniu z narzeczonym. Mieszkająca po sąsiedzku, wiedząca i słysząca, co się dzieje za ścianą. Nie jest wścibska. Ono (dokładnie dziewczynka), rozdarte pomiędzy rodzicami, zastraszone, nieszczęśliwe, nie raz uderzone, chcące być tylko kochanym.
Co ich łączy? Wiara i nadzieja w lepsze jutro. W to, że wszystko się ułoży, że kiedyś będzie lepiej.
Są jeszcze dziadkowie, którzy walczą razem z byłym zięciem, o lepsze jutro ukochanej wnuczki. Mimo trudnych wyborów między własną córką a wnuczką zawsze znajdują rozwiązanie.
Problemy dnia codziennego zbliżają do siebie tę dwójkę, ale czy możliwe jest uczucie między takimi życiowymi rozbitkami. Robią wszystko, by tak się stało, powolutku zbliżają się do siebie, jest coraz lepiej, a wtedy nadchodzi kolejny dramat...
"Sami sobie nigdy" napisana jest w taki sposób, że możemy poznać każdego bohatera osobno. Z każdym z nich możemy się zżyć, poznać jego pragnienia, oczekiwania i lęki. Nieraz miałam wrażenie, że czytam ich pamiętniki, uczestniczymy w życiu tych ludzi. Chce się im pomóc.
Autorka wspaniale oddaje emocje, nieraz doprowadziła mnie do łez...jedynym minusem (ale nie takim złym) dla mnie jest zakończenie.
Zostawia nas z tysiącami pytań... na które nie poznajemy odpowiedzi.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po ten tytuł. Jeśli tak, będzie mi nie zwykle miło.
" Babcia usiadła przy mnie na łóżku, głaskała mnie i mówiła same miłe rzeczy: że mnie kocha, że jestem śliczną dziewczynką i że wszystko będzie dobrze. A kiedy myślała, że już zasnęłam, to najpierw płakała, a później poszła do kuchni i nie wiem, co tam robiła, bo zrobiło się całkiem cicho. Ale to było dobre cicho, takie, kiedy człowiek wie, że ma gdzieś blisko drugiego człowieka. Bo ja i babcia to przecież też człowiek."
-Anna M. Brengos "Sami sobie nigdy"
Moja ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania i wyrażenia swojej opinii serdecznie dziękuję wydawnictwu LUCKY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz