czwartek, 15 listopada 2018

Z TEŚCIOWĄ ZA PAN WRÓG


    Autor: Izabela Milik

    Wydawnictwo: Novae Res

    Liczba stron: 308






         "Z teściową za pan wróg" jest to pierwsza powieść, która wyszła spod pióra Izabeli Milik. Już sam tytuł zachęca do sięgnięcia po książkę i zapoznania się z jej zawartością.
Teściowie- temat rzeka, kiedyś spotkałam się z opinią, że z teściami się żyje dobrze...albo wcale. Każdy z nas rozpoczynając nową drogę życia z ukochaną osobą, wchodzi w całkowicie nowe relacje z jego / jej rodziną. To, że przed ślubem było wspaniale, kolorowo, i ciepło nie zawsze oznacza, że po ślubie będzie tak samo. Nie raz się zdarza, że jest gorzej, i z chęcią wrócilibyśmy do czasu narzeczeństwa. Wszyscy przecież słyszeliśmy dowcipy i przyśpiewki na temat teściów, szczególnie teściowej.

    Ola i Rafał- zwyczajna młoda para zakochana w sobie po uszy, planująca założenie rodziny i wspólną przyszłość. Mimo iż Rafał pracuje w innym mieście i para widuje się tylko w weekendy, są szczęśliwi. Ola bardzo dobrze się czuje w domu narzeczonego i nie rozumie postępowania Rafała wobec rodziców. Niestety do czasu...
Nadopiekuńcza mama Rafała, na każdym kroku próbuje ingerować w ich plany. Jej irracjonalne zachowanie, obdarowywanie zbędnymi prezentami, doprowadza do coraz częstszych spięć na linii synowa- teściowa, które odbijają się coraz bardziej na młodym małżeństwie.
Ciągle opowiada o młodości swego jedynego syna, próbuje forsować swoje pomysły, a gdy to się nie udaje, stawia młodych przed faktem dokonanym.
Gdy na świat przychodzi mały Miłoszek, teściowa Oli dostaje wręcz "małpiego rozumu" na jego punkcie. Zasypuje dziecko zbędnymi prezentami, próbuje znacząco wpływać  na jego wychowanie. Żadne aluzje, prośby, a nawet groźby do niej nie docierają. Dochodzi do tego, że Ola minimalizuje kontakty z teściami prawie do zera.
Niestety, para coraz bardziej oddala się od siebie, i Rafał z synkiem, jeździ do rodziców coraz częściej sam. Ola ma dość, zamyka się w sobie, popada niemal w depresję.
Nawet szczęśliwa nowina nie jest w stanie zjednać zwaśnionych stron, prowadzi do jeszcze większych nieszczęść...

"Z teściową za pan wróg" jest to zdecydowanie jeden z lepszych debiutów, które dane było mi przeczytać. 
Przyznaję, zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, nie tego się spodziewałam, ale nie czuję się jakoś szczególnie rozczarowana. Lekki styl, fajnie wykreowane postacie, ciekawe dialogi, szybka akcja i fajnie wymyślona fabuła-to wszystko sprawiło, że nie mogłam się oderwać od lektury. Pochłonęłam ją w jeden dzień i ciągle było mi mało. Jedyne czego bardzo mi brakowało to: zbyt mało rozwinięta rodzina Oli. Tak naprawdę to za wiele o niej nie wiemy. 
Nie raz, w oku zakręciła mi się łezka, szczególnie pod sam koniec. 
Chciałabym, żebyście sięgnęli po tę książkę, ale nie tak na serio. Przeczytajcie ją z przymrużeniem oka i pamiętajcie: MY TEŻ KIEDYŚ BĘDZIEMY TEŚCIOWYMI / TEŚCIAMI ;)

" Wczoraj jednak Rafał wykazał przejaw buntu. Nie miała mu tego za złe, bo faktycznie robiło się niedobrze na widok tego krupniku. Z mięsa gotowanego w zupie wydobył się jakiś ohydny szlam, tworząc na jej powierzchni przerażająco nieapetyczny kożuch. Drugie danie też nie miało się czym pochwalić. Dopiero gdy Rafał odwrócił głowę z mimowolnym obrzydzeniem od widoku żołądków z kurczaka, Oli przypomniał się punkt instrukcji teściowej mówiący o tym, że Rafał nie lubi podrobów."                                                                                                                                                                                        - Izabela Milik "Z teściową za pan wróg"

Moja ocena:  9/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz