Autor: Marta Grzebuła
Wydawnictwo: LUCKY
Liczba stron: 528
Data premiery: 11. 07. 2019
Witam Was serdecznie. Dziś chciałabym zaprosić Was na recenzję powieści, która przeniesie nas w czasy epoki wiktoriańskiej, postawi zagadkę do rozwiązania, zaskoczy finałem.
Zapraszam...
Na początek tradycyjnie kilka słów o Autorce.
Marta Grzebuła (Jarzębina) - Z domu Łukomska, urodzona 22 listopada 1960 roku we Wrocławiu. Tu ukończyła Szkołę Podstawową i Studium Medyczne. [...]
W swoich powieściach i wierszach przeprowadza Czytelnika, po świecie, zmagań wyrzeczeń, prawd, miłości, zdrad, śmierci w taki sposób, by ten zagłębiając się w kolejne strony, odczuwał nie tylko wzruszenie, sympatię, do bohaterów, ale budzi w Czytelniku jeden, z największy z darów, jaki sądzi, że posiada człowiek, empatię. Marta Grzebuła, sama mówi: „Sercem do serc, piszę” i to jest chyba najlepsze, podsumowanie, Jej twórczości.
(Źródło Lubimy Czytać.pl)
Gdy w ręce młodej bibliotekarki z Wrocławia wpadają ponad stuletnie listy angielskiej guwernantki, nikt nie zdaje sobie sprawy, jak wielką i tragiczną tajemnicę skrywają. Dzięki wstawiennictwu pracodawcy, Natalia wyjeżdża do Anglii, by przeprowadzić skrupulatne śledztwo i odkryć tajemnicę, którą zabrała ze sobą do grobu guwernantka Martha.
Natalia dzięki swojemu „darowi” nawiązuje kontakt z duchem Marthy, który przez ukrywany sekret nie może przejść spokojnie na „drugą stronę”.
Dziewczyna przy pomocy lorda Arthura- młodego wdowca i kilku zaufanych osób, zagłębia się w rodzinne archiwa. Nie zdaje sobie sprawy, że tropy, na które wpadła, po ujawnieniu mogłyby wywołać wielki skandal na samym dworze królewskim.
Natalia odkrywa przykre fakty również z życia samego lorda Arthura i jego przodków, a nią samą zaczyna interesować się tajne bractwo. Jego zadaniem jest niedopuszczenie, by na jaw wyszły sekrety przeszłości.
Natalia im więcej się dowiaduje, tym bardziej jej życie zostaje zagrożone, a rodzące się uczucie między nią a młodym lordem komplikuje jeszcze bardziej sytuację. Dziewczyna musi sama odpowiedzieć sobie na pytanie, czego pragnie i kto tak naprawdę jest jej wrogiem a kto przyjacielem.
„Sekrety guwernantki” to jedna z tych historii, które są idealne na długie jesienne wieczory. Znalazłam tu wszystko, to co lubię, czyli tajemnice i intrygi; kryminał, romans. Jedyne co do mnie nie trafiło to wątek z duchami i kontakty z nimi. Niestety tak już mam, że zawsze będę patrzeć z przymrużeniem oka na ten temat. Jakoś nie potrafię się przekonać do faktu, że ludzie posiadają takie „dary”, choć oczywiście tego nie neguję.
Autorka w fantastyczny sposób połączyła teraźniejszość z przeszłością, zabiera nas w czasy królowej Wiktorii, (dla mnie osobiście niesłychanie intrygującej i tajemniczej postaci w historii Anglii), przypomina o kilku tajemnicach, które miały nigdy nie wyjść na światło dzienne, chociażby potajemny ślub z koniuszym.
Plastyczne opisy, barwny i ciekawy język, sprawiły, że poczułam się, jakbym sama wędrowała po starym angielskim pałacu, przyległych do nich ogrodach i parkach, nie chciało się wręcz wracać do rzeczywistości.
Poruszony temat mezaliansu między Natalią a Arthurem zaskoczył mnie tak bardzo, że aż sama się zdziwiłam. Myślałam, że takie praktyki nie są już stosowane i młodzi zakochani mogą sami decydować o swoim związku. Tu w opowieści widzimy jak bardzo, jest to potępiane i do czego może prowadzić sprzeciw. Następstwa takiej niesubordynacji potrafią być tragiczne w skutkach. Wstrząsnęło mną to bardzo.
Minusem powieści poza duchami oczywiście, jest jeszcze zakończenie. Odniosłam wrażenie, że Autorka nie chciała kończyć szczęśliwym happy endem i na siłę dodała epilog z wydarzeniami, które zadziały się rok później. Cała ta historia jest całkowicie oderwana od rzeczywistości i bardzo odbiega od całości fabuły.
Dla mnie osobiście był to zbędny rozdział, pozostawiający po sobie jakiś mały niesmak.
Czy polecam?...
Mnie osobiście nie zachwyciła, ale mimo to jest ciekawie. Przyjemnie się czytało i tak jak wspomniałam, dla mnie to była bardzo fajna pozycja na wieczór.
Jeśli lubicie odkrywać krok po kroku tajemnice, odkrywać kto jest tym złym, lubicie zostać zaskoczonym w najmniej odpowiednim momencie, to będziecie zadowoleni i na pewno się Wam ta opowieść spodoba.
Osobiście z ciekawością sięgnę po inne powieści Pani Marty.
„Ciemność, rozproszona gwałtownie przez zapalone światło, umknęła w postaci cienia pod sklepienie. Ale Natalia tego zjawiska nie zauważyła. Zbyt skoncentrowana na zadaniu, szybkim krokiem podeszła do mahoniowego biurka, na którym nadal spoczywały liczne kopie. Nerwowo zaczęła je czytać. Nawet nie usiada. Stojąc, przekładała kolejne papiery w poszukiwaniu tego jedynego. Czuła podekscytowanie połączone z lekką obawą, że może spóźniła się. Po prawie dwudziestu minutach, zrezygnowana, usiadła na skórzanym, czarnym fotelu. Jej obawy urzeczywistniły się. Nie znalazła kopii. Zrozumiała, że ubiegł ją ktoś, kto wiedział, iż Darren jej ją wskazał.”
- Marta Grzebuła „Sekret guwernantki”
Uwielbiam, kiedy w książkach znajduje się przeszłość, a jeśli jest ona z historycznej Anglii to już jestem kupiona :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. Od dawna zastanawiam się nad jej zakupem.
OdpowiedzUsuń