piątek, 5 lipca 2024

(90/24. MAGIA MIŁOŚCI.SZCZĘŚCIE POD ANIOŁEM (TOM I)

   
                          ** RECENZJA PATRONACKA/ PATRONAT MEDIALNY **

    Autor: Ewa Anna Sosnowska 

    Wydawnictwo: E-bookowo, Selfpublishing

     Gatunek: Obyczajowa, Romans

     Liczba stron: 442

     Data premiery: 27. 08. 2024

                                            *Google

    Ewa Anna Sosnowska Mój świat niemal dosłownie kręci się wokół książek. Kiedy nie czytam lub nie piszę to... myślę o tym co napisać. Jestem niepoprawną marzycielką, pisarką, blogerką i recenzentką. Z "konieczności" interesuję się wieloma sprawami... podróże, wędkarstwo (mam honorowy tytuł młodszej podbierakowej), majsterkowanie, sport, muzyka, taniec... To wszystko i o wiele więcej, widać w moich powieściach. Tworzę głównie prozę, ale bywają chwile, gdy spod pióra spływa mi wiersz...
(Źródło: Okładka książki "Ewa Carter ...czyli żywe obrazy z kart kalendarzy")

    Życie nie rozpieszczało Łukasza. Wszystko się zmieniło, gdy rozpoczął naukę w gastronomiku, a konkretnie, gdy sześcioletnia Sara pasowała go na swojego rycerza.
Żadne z nich nie przewidziało, jak zakończy się ta niewinna zabawa, w której dużą rolę odegra anioł z nożem i patelnią na podorędziu…
„…są na tym świecie pytania, których nie powinno się zadawać, i takie, na które nie powinno się poznać odpowiedzi”.
Odważysz się…?
(Opis pochodzi od Autorki)

    Aż trudno jest mi uwierzyć, że "Magia Miłości. Szczęście pod aniołem" to już siódma książka Autorki, która znalazła się pod moim patronatem medialnym i szósta, do której napisałam kilka słów na okładkę. Jest to również początek nowej serii, choć bohaterów mieliśmy okazję poznać już we wcześniejszych książkach. 
Tym razem poznamy bliżej Łukasza i Sarę, parę, która złapała nić czegoś pięknego i wyjątkowego już w okresie dzieciństwa dziewczyny, gdy sześciolatka mianuje (już niemal) dorosłego mężczyznę swym rycerzem. Po latach gdy dochodzi do spłaty zobowiązania i złożonego przed laty przyrzeczenia, którego podjął się Łukasz, miłość między młodymi wybucha ze zdwojoną siłą, jednak przed nimi jeszcze sporo wyzwań, którym muszą sprostać, by w końcu być razem. Czy im się uda? Przetrwają, czy każde z nich pójdzie w swoją stronę? Jak na ich relację zareagują najbliżsi, czy każdy z ich wyborami się pogodzi? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce, bo ja już nie mogę więcej napisać, by nie zdradzić Wam czegoś istotnego i zepsuć radości z odkrywania tej historii. Napiszę tylko, że "Magia Miłości..." to lekka i przyjemna (choć momentami dająca sporo do myślenia) w odbiorze opowieść o miłości, która uderza w człowieka niczym grom z jasnego nieba i sprawia, że znów można uwierzyć, że na świecie jest ktoś, kto jest nam przeznaczony, i pomimo różnych losowych przeszkód jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni, odnajdziemy się zawsze, a za sprawą głównych bohaterów możemy się o tym przekonać niemal na własnej skórze. 
Jest to również opowieść o dojrzewaniu, odpowiedzialności za swoje słowa i czyny, przyjaźni, która nigdy nie zawiedzie, choć czasami jest naprawdę szorstka, o rodzinie, która jest dla siebie zawsze i nawet w najtrudniejszych momentach stoi za sobą murem...

Książkę czyta się, mimo jej gabarytów, dość szybko.
Bohaterowie są ciekawi i bardzo barwni. Nie są idealni, mają swoje wady, z którymi starają się walczyć na co dzień. Łatwo zrozumieć ich postępowanie, które nie zawsze jest takie, jak powinno, ale dzięki temu wydają się czytelnikowi bliżsi i łatwiej jest wczuć się w ich położenie. Doskonale sprawdziła się w tym momencie naprzemienna narracja, dzięki czemu jeszcze bardziej mogliśmy zagłębić się w uczucia i emocje, które targają tymi postaciami. W moim odczuciu zawsze jest to udany zabieg, bo podsyca on emocje i pozwala poznać punkt widzenia, emocje, uczucia i motywy każdej ze stron.
Postaci pobocznych jest sporo, każda z nich dostaje "swój czas", ale i każda z nich wnosi sporo dobrego do tej opowieści i tworzy niezwykle barwne i wielowymiarowe tło dla głównej dwójki.
Akcja może nie goni na złamanie karku, ale w kulminacyjnych momentach potrafi bardzo zaskoczyć, wywołać wiele skrajnych emocji, zmusić do refleksji, ale i rozbawić.

Napisana ładnym i zrozumiałym językiem, z błyskotliwymi dialogami, zabawnymi sytuacjami, charakterystycznymi oczkami puszczanymi w kierunku czytelników, książka jest idealna niemal dla każdego, pod warunkiem że nie będziecie tu szukać sensacyjnych strzelanek, litrów krwi i grozy wylewającej się z każdej strony. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka ta da przy sobie odpocząć, wyciszy, ukołysze rozkołysane nerwy, zabierze w niezwykłą literacką podróż... Sądzę, że śmiało mogą po nią (jak i wszystkie poprzednie) sięgnąć nastolatkowie.

Bardzo się cieszę, że zostałam patronem tej książki. Z wielką niecierpliwością czekam na tom II, i to, co jeszcze czeka na naszą parę. Przyznam szczerze, że ciekawość mnie już wręcz zżera od środka.
Jak przy wszystkich książkach pani Ewy na i tu okładce znajdziecie również kilka słów mojej rekomendacji.

        Czy polecam?
Oczywiście! A dlaczego? Niech przekona Was moja rekomendacja...
Czasem najbardziej szalone decyzje, podjęte wbrew wszystkim i wszystkiemu, powodują, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Jak rozwinie i zakończy się ta historia ? Tego dowiecie się, czytając "Szczęście...". Ja zarwałam dla tej historii noc, jestem przekonana, że Wy zrobicie to samo.

POLECAM...

"Nie wiem, jak długo tak leżeliśmy, ale w pewnym momencie wysunęłam rękę spod koca. Łukasz znał mnie na tyle dobrze, by prawidłowo odczytać ten sygnał. Wziął moją dłoń i położył na swoim sercu. No... prawie, ale nie czepiajmy się szczegółów. To wystarczyło, by coś we mnie pękło, i zaczęłam mówić... Opowiedziałam Łukaszowi o przygodach na wycieczce, w tym o wizycie na zamku. Był on częściowo niedostępny dla turystów, ale nam udało się wejść dzięki znajomościom wychowawczyni. Przez trwający remont zwiedzanie okazało się bardzo oryginalne, ponieważ wszystkie eksponaty odsunięto od ścian. Chciało mi się śmiać, gdyż obrazy oglądaliśmy również od strony pleców. Dobry humor straciłam jednak dość szybko, bo zaczepiłam włosami o rusztowanie i potrzebowałam pomocy, by się zeń wyplątać. O tym, co wyczytałam później w przewodniku, nie wspominałam. Co prawda fragment z przesądami mnie zainteresował, ale nie spodobał mi się co najmniej jeden z nich. Podobno przechodzenie pod lub za obrazem przynosi pecha, a myśmy tak zwiedzili niemal całą wystawę."
                 - Ewa Anna Sosnowska "Magia Miłości. Szczęście pod aniołem" str. 29

Za egzemplarz patronacki i możliwość zostania patronem tej historii serdecznie dziękuję Autorce

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz