Autor: Helena Mniszkówna
Wydawnictwo: Was Pos
Gatunek: Dramat, Obyczajowa
Liczba stron: 396
Data premiery: 31. 03. 2022
Helena Mniszkówna z domu Mniszek-Tchorznicka, primo voto Chyżyńska, secundo voto Rawicz-Radomyska (ur. 24 maja 1878 roku w majątku Kurczyce na Wołyniu, zm. 18 marca 1943 w Sabniach)
– polska powieściopisarka. Była autorką romansów z życia wyższych sfer.
Dwa tomy pierwszej powieści, Trędowata, ukazały się w 1909 roku dzięki wsparciu finansowemu ojca Heleny Mniszkówny. Książka szybko zniknęła z księgarń i została dość ciepło przyjęta przez krytykę literacką (nieprzychylne recenzje przyszły później). Rękopis recenzował Bolesław Prus, który był przyjacielem z dzieciństwa stryja Mniszkówny.
(Źródło: Wikipedia)
Najsłynniejszy polski melodramat. Przedwojenny bestseller, którym do dzisiaj zachwycają się rzesze czytelników. Historia nieszczęśliwej miłości ubogiej szlachcianki do arystokraty, która doczekała się aż czterech ekranizacji.
Przełom XIX i XX wieku. Po zawodzie miłosnym Stefania Rudecka zatrudnia się jako guwernantka u baronowej Elzonowskiej. Poznaje tam jej bratanka- ordynata Waldemara Michorowskiego. Młodzi, mimo początkowej niechęci, zbliżają się do siebie, jednakże ich uczucie bulwersuje okolicznych arystokratów, którzy wyraźnie dają odczuć Stefanii, że jej małżeństwo z Waldemarem byłoby mezaliansem a ona zawsze- ze względu na swoje pochodzenie - będzie dla nich "trędowata". Upokorzona i załamana dziewczyna postanawia opuścić siedzibę Michorowskich. Czy nieprzytomnie zakochany ordynat pokona uprzedzenia rodziny i przekona Stefanię do małżeństwa? Czy społeczne konwenanse i szykany rodzin zaprzyjaźnionych z Michorowskimi arystokratów doprowadzą do tragedii?
(Opis wydawcy)
Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszła pora napisać kilka słów o książce, o której napisane i powiedziane zostało chyba już wszystko. Klasyka klasyki, książka, o której słyszał chyba każdy, a ja dopiero teraz postanowiłam po nią sięgnąć i samej sobie trudno mi jest odpowiedzieć, dlaczego tak późno, choć film w reżyserii Jerzego Hoffmana znam doskonale. Jednak jak to zazwyczaj bywa, w pewnych kwestiach mocno rozjeżdża się z historią przedstawioną w książce. Film Hoffmana wypaczył i dość mocno zakłamał treść książki. Kto oglądał film, powinien koniecznie przeczytać książkę. Ja zrobiłam na odwrót i chyba dlatego tak długo mi zeszło, by sięgnąć po powieść. Dlatego też nadal zostaje aktualne hasło: Najpierw książka, potem film.
Helena Mniszkówna w "Trędowatej" opisała świat przedwojennej arystokracji: ich niechęć i bezwzględność do ludzi niższego stanu, oraz świat, w którym intryga goni intrygę, a dobro innych (szczególnie tych niżej urodzonych) jest niewarte zachodu.
Fabuła powieści toczy się na przełomie XIX i XX wieku, opisuje tragiczną miłość, której stają na przeszkodzie nietolerancja i uprzedzenia społeczne.
Główną bohaterką jest skromna, zubożała szlachcianka Stefania. Z różnych powodów (często bardzo prozaicznych) przyjmuje posadę guwernantki u baronowej Elzonowskiej, ciotki młodego ordynata Waldemara Michorowskiego, znanego w okolicy "bogacza i podrywacza". Początkowo młodzi nie pałają do siebie sympatią, jednak z czasem pojawia się nić zrozumienia i sympatii, tym bardziej że na jaw wychodzi tajemnica z przeszłości, okazuje się, że dziadek Waldemara i babka Stefanii byli zakochani i zaręczeni, choć do małżeństwa, z różnych powodów (zgadnijmy jakich) nigdy nie doszło. Obawiając się powtórzenia sytuacji, Stefania postanawia opuścić dwór Elzonowskiej, ale nieustępliwy i zakochany Waldemar, postanawia zawalczyć o tę miłość wbrew wszystkim konwenansom i obiekcjom pobocznych osób. Młodzi przezwyciężają przeszkody i dochodzi do zaręczyn...
Książka została wydana po raz pierwszy w 1909 roku i musimy o tym pamiętać, czytając tę historię. Konieczne jest wczucie się w klimat tej historii, zrozumienie języka, jakim została napisana i przypomnienia sobie, jakie zasady towarzyskie panowały na przełomie XIX i XX wieku, wtedy opowiedziana historia trafi (niemal) do każdego serca. Przepiękna historia, może momentami trochę infantylna, ale czy teraz nie mamy takich historii?
Autorka pięknie opowiada o rodzących się uczuciach okraszonych nieśmiałością, skrytymi spojrzeniami, pierwszymi niby przypadkowymi dotknięciami. Nie brakuje tu barwnych i szczegółowych opisów, które pobudzają wyobraźnię, pozwalają jej się przenieść w opisywane miejsce, poczuć niemal wszystko na własnej skórze. Zachwyca i chwyta za serce, porusza i wzrusza... wiem, jak ta historia się kończy i przyznać muszę, że boję się sięgnąć po tom II, już teraz zalewam się łzami, czytając o niesprawiedliwości, która dotknęła nie tylko parę głównych bohaterów, ale i ich przodków, a co będzie dalej?
Jak na powieść napisaną początkiem XX wieku, jest to historia niezwykle aktualna także w dzisiejszych czasach, poruszająca podobne problemy, jakie istniały wtedy. Dziś nazywamy to hejtem i brakiem akceptacji otoczenia, wtedy to było nazywane mezaliansem i nie miało prawa się wydarzyć..."
"Trędowata" to historia, która nie traci na wartości i uniwersalności na przestrzeni lat i sądzę, że jej wartość nigdy nie przeminie.
Książkę czyta się bardzo dobrze, akcja toczy się dość leniwie, nie zaskakuje jakoś spektakularnie, ale otula czytelnika ciepłem pierwszej miłości. Bohaterowie są różnorodni, każdy jest tu ważny i ma swoją rolę do odegrania.
Autorka doskonale oddaje ducha tamtych czasów, dokładnie opisuje, co ludzi bawiło, czym się martwili, jakie mieli plany i marzenia. Klimat powieści pozwala zerknąć na szlacheckie dwory, poczuć ich splendor i bogactwo, choć przyznać trzeba, że szlachta to nie było chyba nic dobrego.
Cieszę się, że sięgnęłam po tę historię. Z drżeniem serca idę czytać tom II.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To piękna opowieść o miłości, która chciała trwać, ale jej nie pozwolono. Jestem przekonana, że poruszy ona nie jedno serce, a osobom wysokowrażliwym, takim jak ja, na długo zapadnie w pamięć i nie da oczom szybko wyschnąć. Ja jestem niezwykle poruszona.
POLECAM...
"Żniwa, łany żyta i pszenicy chylą ociężałe głowy. Przeciągły chrzęst słomy znamionuje dojrzałość ziarna. Szum przelatuje po polach, jakby żałosny dreszcz, przeczucie śmierci... A świat tak piękny! Czysty błękit, złoto słońca, ciepłe powiewy łączą się w całość barwną i upajającą.
Lato! Lato w całej pełni, w całej krasie! Znojne, wyciskające pot na czołach robotników, pochylonych w pracy, a tak bogate i rozśpiewane. W zbożach krzyczą przepiórki, na łąkach drą się derkacze, odzywają żaby, potężnym chórem zawodzą drobne ptaszęta.
Każdego ranka głośno i wrzaskliwie nad przestrzenią dojrzałych zbóż. Ścięte łany bezmiernie smutne jeżą się krótko przy ziemi. Długie ich włosy, powiązane w snopki, stoją w stożkach niby pomniki na cmentarzu. Zboża, jeszcze nieskoszone, chylą głowy nad pobojowiskiem towarzyszy i dumają żałośnie nad złą dolą, która ich nie minie. Cicho szepczą pacierze przy akompaniamencie organów ptasich."
- Helena Mniszkówna"Trędowata" (tom I) str.133
Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuje wydawnictwu WasPos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz