Autor: Klaudia Opuchlik- Guaramonti
Wydawnictwo: Seqoja
Gatunek: Obyczajowa. Literatura piękna
Liczba stron: 172
Data premiery: 21. 01.2025
Klaudia Opuchlik- Guramonti (ur. 1988) - absolwentka filologii włoskiej oraz Interdyscyplinarnego Studium Kształcenia Tłumaczy (IPSKT) uniwersytetu Warszawskiego. Autorka artykułów do kwartalnika "Italia Mi piace!" w latach 2014-2016. "Miasteczko Mudiflof" jest jej debiutem powieściowym.
(Źródło: Okładka książki)
"Napisać książkę, w której niby nic się nie dzieje i jednocześnie dzieje się wszystko? To jak złowić niebieskiego homara. Autorce się to udało. Brawurowy debiut, pachnący ciastem marchewkowym i brownie"- Joanna Sykat
(Opis wydawcy)
Dzień dobry serdeczne! Czasami trafiamy na takie książki, obok których na pierwszy rzut oka przeszlibyśmy obok obojętnie, a potem nagle okazuje się, że na swych stronach skrywają prawdziwy skarb i już wiecie, że jest to jedna z piękniejszych książek, jaką dane było Wam przeczytać. Dziś przychodzę do Was właśnie z taką perełką... Gdyby nie wydawnictwo Seqoja, przegapiłabym tę historię... Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie małą wyspę gdzieś na bezkresnym oceanie, a na tej wyspie niewielkie miasteczko Mudiflof z kolorowymi domami, kilkoma ulicami i niewielką liczbą mieszkańców... Wokół panuje cisza i spokój, a może tu już znużenie i marazm?
Jedynymi przyjezdnymi są turyści, którzy odwiedzają pobliską plażę, gdzie na piasku wygrzewają się foki, a do miasteczka trafią tylko, gdy do głosu dochodzi "humorzasty wiatr"...
Tak właśnie trafiła do miasteczka April, dziewczyna, która niewiele o sobie mówi, ale roztacza wokół siebie niezwykłą, niemal magiczną aurę.
Postanawia zostać w miasteczku kilka miesięcy, zaczyna nawiązywać przyjaźnie z mieszkańcami szczególnie z Olivią i Jasperem, przyjaciółmi od dziecinnych lat, oraz ich rodzinami...
I nagle to, co jest dla nich zwykłe, staje się niezwykłe, życie nabiera dziwnego blasku, a Vincent łowi swojego wymarzonego niebieskiego homara. Zaczyna się dziać magia, a mieszkańcy Mudiflof zaczynają otwierać serca i spełniać marzenia...
Przyznać muszę, że już dawno nie czytałam tak oryginalnej i magicznej, a zarazem prostej i nieskomplikowanej historii! W tej książce nic się nie dzieje, a tak naprawdę dzieje się wszystko! Trudno jest uwierzyć, że jest to debiut, jeszcze trudniej jest o tej książce pisać, bo wszystko, co chciałoby się o niej powiedzieć, wydaje się zbyt błahe i proste, by uwydatnić wszystkie emocje, które czuje czytelnik w trakcie tej niesamowitej przygody. Jest to jedna z tych książek, które niesamowicie trudno jest zamknąć w sztywnych ramach i jednoznacznie ocenić. Nawet w kilka dni po skończeniu lektury czuje się totalny mętlik w głowie i nadal nie wie się jak ubrać w słowa te emocje i refleksje, które się czuje.
"Miasteczko Mudiflof" to opowieść o utraconych marzeniach, radzeniu sobie z żałobą i poszukaniu nadziei. Jest to historia o zagubieniu, szczerej przyjaźni i miłości, która pokona wszystkie trudności.
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie i spełnianie swoich najskrytszych marzeń.
Atmosfera powieści koi zmysły i otula czytelnika niezwykłym ciepłem i melancholią. Nie pozwala się odłożyć na bok, ma w sobie "to coś" co trudno określić i nazwać a wypływa to z każdej karty. Wciąga, i nie sposób się od niej oderwać, nie chce się, żeby się skończyła, mogłaby płynąć i płynąć, a i tak nie odczułoby się znużenia tą historią.
Akcja nie dzieje się szybko, ale jej zakończenie zaskoczyło mnie totalnie. Genialnie Autorka ułożyła tę fabułę.
Książka napisana jest ładnym językiem, a barwne i plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię, dając jej pole do popisu i wyobrażenia sobie opisywanych zdjęć.
Bohaterów nie ma za wielu, ale każdy z nich jest tu kluczowy, poznając ich historię, czujemy, jak z każdą stroną stają się nam coraz bardziej bliscy, przeżywamy z nimi wszystkie emocje od radości po łzy, kibicujemy i trzymamy kciuki za ich wybory, ale i martwimy się ich losem.
"Miasteczko Mudiflof" to jedna z tych powieści, która niesie nadzieję, ale pokazuje również, jak ważne jest pogodzenie z przeszłością i wybaczenie... samemu sobie.
Jestem autentycznie szczęśliwa, że ta książka do mnie trafiła. I choć minęło już trochę czasu od momentu, w którym skończyłam ją czytać, nie potrafię wyzwolić się spod jej uroku. Ciągle mam ją w myślach i nie potrafię jej wyrzucić z głowy, a to już naprawdę wiele znaczy. Autorce gratuluję tak udanego debiutu, a Was zachęcam do sięgnięcia po tę historię, bo pod tą niepozorną okładką i w tym niewielkim formacie kryje się niezwykła moc!
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To powieść, która zmusi Was do refleksji, pokaże, co jest w życiu najważniejsze. Być może niektórym wskaże drogę... Na pewno nie będziecie żałować.
POLECAM...
"Wilgotny piasek. Morski zapach, linia brzegowa. Delikatny wiatr. Przed tobą ocean.
Ty tam teraz stoisz. Na piasku. Widzisz siebie?
Przed toba ocean i wszystko to, co skrywa jego dno. Zastanawiasz się, jakie może mieć tajemnice, skoro niektórzy twierdzą, że jest trudniejszy do zbadania niż kosmos. Nigdy nie zdołasz poznać pełnej jego mapy.
Wiatr. Wilgotny piasek, horyzont.
Stoisz właśnie przed najbardziej niedostępną i najsłabiej poznaną otchłanią. Woda podobno kryje więcej sekretów niż wszechświat.
Jesteś na brzegu i wpatrujesz się w nią. Morski zapach. Wilgotny piasek. Stoisz tam. Jesteś ty i tylko ty."
- Klaudia Opuchlik- Guaramonti "Miasteczko Mudiflof" str. 114-115
Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Seqoja.
Faktycznie, gdyby nie Twoja recenzja, to bym tej ksiażki nie zauważyła.
OdpowiedzUsuń