Autor: Edith Nesbit (1858-1924)
Wydawnictwo: Znak emotikon
Tłumaczenie: Irena Tuwim
Liczba stron: 358
Przyznaję, długo się zbierałam do tej książki i napisania kilku słów.
Sięgając po "Pięcioro dzieci i coś" myślałam ze to kolejna byle jak napisana bajka, i to dla tych mniejszych dzieci. Z każdą stroną zmieniałam zdanie i książka wciągała mnie coraz bardziej.
Jest to opowieść o rodzeństwie, które spędza wakacje na angielskiej wsi. Pewnego dnia w opuszczonym i nieczynnym kamieniołomie spotykają piaskowego ludka. Stworek zgadza się spełniać codziennie po jednym życzeniu dzieci, co wpędza je każdego dnia coraz większe kłopoty. Na szczęście z każdym kolejnym życzeniem dzieci zaczynają się zastanawiać jakie konsekwencje za sobą owo życzenie pociągnie.
Pomysłowość autorki w piętrzeniu perypetii wydaje się nie znać granic, ale w tej książce nie chodzi tylko o same przygody. Dzięki tej książce przypominamy sobie, jak ważnymi wartościami jest lojalność wobec rodziny, miłość do niej i tak zwane "dobre wychowanie". Bohaterowie stykają się z różnymi problemami i kłopotami, ale nigdy nie są wobec nich obojętni.
Bardzo lubię książki dla dzieci i nie ukrywałam, że poprzeczka dla "Pięcioro dzieci i coś" była zawieszona wysoko. Nie zawiodłam się. Jest to uniwersalna lektura nie tylko dla dzieci, ale i dla nas dorosłych- przypominamy sobie, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.
"Jak to, nie rozumiesz dlaczego? Przecież gdybyście opowiedzieli o mnie dorosłym, to już do końca życia nie miałbym chwili spokoju. Złapaliby mnie i wciąż kazaliby spełniać życzenia. I to nie takie głupstwa jak wasze, ale prawdziwe trudne rzeczy....."
Moja ocena 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz