piątek, 6 marca 2020

LUDZIE I KROWY


                                            **PRZEDPREMIEROWO**



    Autor: Andrzej Piechocki

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Liczba stron: 354

    Gatunek: Obyczajowa

    Data premiery: 04.2020 (data przybliżona)


                                      Ludzie i krowy *Google

    Andrzej Piechocki- Profesor nauk biologicznych, z zawodu zoolog, związany z Uniwersytetem Łódzkim, gdzie w latach 1991- 2008 pełnił m.in. obowiązki kierownika Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii.
Jest autorem ponad 150 prac naukowych (w tym 4 książek) poświęconych mięczakom oraz ekosystemom wodnym.
Był kierownikiem ekspedycji naukowych UŁ na Saharę (1974-1975) i do Konga (1998). Uczestniczył w wielu krajowych i zagranicznych kongresach naukowych, brał też udział w międzynarodowych projektach badawczych, takich jak Fauna Europaea (2000-2004).
Działalność literacką rozpoczął w 2009 publikując pamiętnik z wyprawy na Saharę pt. Ekspedycja.
Pozostałe pozycje beletrystyczne w dotychczasowym dorobku autora to: Ucieczka z akademii IQ (2012) i Obywatel Jan P. (2018).
(Źródło: strona wydawcy)

    W krowach siła!
Wszystkich interesują krowy Dziadka Rycha. Kiedy jego wnuk Ignaś słyszy, że prędzej krowa nauczy się czytać, niż on, postanawia to sprawdzić. Kolejne tygodnie spędza na nauczaniu swoich łaciatych przyjaciółek.
Tymczasem potężny koncern chce wykupić gospodarstwo Dziadka i zbudować na jego miejscu fermę mleczną. I nie przebiera w środkach, by osiągnąć swój cel.
Kto będzie miał największy wpływ na rozwój wypadków? Bystry uczeń, były komandos, uniwersyteccy badacze czy... same krowy?
Powieść, z której kart bije zapach siana, słychać śpiew ptaków, muczenie krów i szczekanie pasterskiego psa.
(Opis wydawcy).

    Jak wygląda krowa, każdy wie, jednak nie wszyscy wiedzą jak różnorodne są te wyjątkowe zwierzęta. Potrafią one czuć empatię i współczucie, tworzą silne więzi rodzinne i przyjacielskie. Krowy nie lubią samotności, za to potrafią uczyć się od siebie nawzajem, i mają fantastyczną pamięć. Uwielbiają być głaskane i kochają wygrzewanie się na słońcu. Co zaskakujące potrafią bawić się piłką.
Pan Andrzej pokazał mądrość i inteligencję tych zwierząt w swej powieści, czyniąc je głównymi bohaterkami, i stawiając przed nimi niemałe wyzwanie, jakim jest nauka czytania i liczenia, a także organizacja wielkiej ucieczki na odciętą od ludzkości wysepkę.
Czy im się udało, nie zdradzę, ale mogę obiecać, że się niejednokrotnie uśmiechniecie, śledząc ich poczynania.
Pomysł na fabułę bardzo ciekawy, naprawdę można wiele się dowiedzieć zarówno o krowach jak i królikach, ponieważ jedna z bohaterek zajmuje się badaniami właśnie nad nimi.
Z książki bije olbrzymia wiedza, doskonale wiadomo, że pan Andrzej wie, co pisze i że się na tym doskonale zna.

Jedyny minus w moim odczuciu to nadużywanie przez jednego z głównych bohaterów, słów w języku hiszpańskim, włoskim i jeszcze kilku innych. Odrywanie się od lektury, by przeczytać tłumaczenie, doprowadzało mnie do szału, ale nie wpływa to znacząco na odbiór całości.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, mnogość postaci wbrew pozorom nie przeszkadza, a każda z nich wnosi wiele różnych i ciekawych emocji.
Język, którym napisana jest książka, jest przystępny, niesprawiający trudności (pomijając oczywiście języki obce). Opisana historia wywołuje ciepłe odczucia, przywołuje wspomnienia, nie chce się jej odkładać na bok.
Z przyjemnością poznam inne książki tego autora.

    Czy polecam?
Polecam serdecznie. Każdy w tej historii znajdzie coś dla siebie.
Pan Andrzej w swej powieści zabrał mnie na polską wieś, dokładnie taką, jaką sama pamiętam z dzieciństwa. Łąki pełne pasących się zwierząt, dojrzałe i soczyste owoce, zapach świeżo skoszonego siana i rozgwieżdżone niebo nad głową.

POLECAM...

"Był koniec sierpnia. Na brzegach Wisły żółciły się nawłoci, w ogrodach kwitły dalie i astry. Ptaki już nie śpiewały, a bociany gromadziły się do odlotu. Po polu Dziadka Rycha paradowało ich przynajmniej kilkanaście, podobnie jak na pastwisku Dentki. Przechadzały się między zwierzętami, wydziobując rosówki z podsuszonych odchodów. Krowy traktowały je z obojętnością lub z zaciekawianiem. [...]
Owce były całkowicie bierne w stosunku do spacerujących bocianów. Nie wpadały w popłoch, nie głosiły trwożliwego Beee, tylko spokojnie się pasły. W powietrzu czuć było przedsmak jesieni."
                                         - Andrzej Piechocki "Ludzie i krowy" 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
    

3 komentarze: