Autor: Agnieszka Pruska
Wydawnictwo: OFICYNKA
Gatunek: Kryminał, Komedia kryminalna
Liczba stron: 318
Data premiery: 12. 05. 2021
Agnieszka Pruska- pisarka i animatorka kultury. Popularność zyskała dzięki serii bestsellerowych powieści policyjnych o śledztwach gdańskiego komisarza Barnaby Uszkiera. W drugiej swojej serii, której głównymi bohaterkami są dwie dociekliwe nauczycielki Alicja i Julia, postawiła na humor, tworząc jedne z najzabawniejszych współczesnych komedii kryminalnych.
(Źródło: Okładka książki).
Miejscowe zwłoki? Rarytas!
Alicja i Julka na wakacjach nigdy się nie nudzą, nawet w czasie pandemii. Jakoś dziwnym trafem kryminalne śledztwa same je znajdują, tym razem w postaci zwłok zmarłego mieszkańca Władysławowa. Nowa przygoda się zaczyna, zagadka goni zagadkę, a dziewczyny bawią się w najlepsze, choć nie zabraknie też mrożących krew w żyłach zdarzeń.
(Źródło: Opis wydawcy). Zgłaszając się do recenzji tego tytułu, myślałam, że będzie to historia, od której nie będę mogła się oderwać, a zerwane ze śmiechu boki nie dadzą mi normalnie funkcjonować przez kilka dni. Trochę się pomyliłam, a z tą historią mam niemały problem... Zupełnie nie wiem jak i co o niej napisać.
W moim odczuciu pomysł miał olbrzymi potencjał, ale zachowanie głównych bohaterek totalnie go zniszczyło. Dziewczyny same nie wiedzą, czego chcą- niby boją się choroby, ale często gęsto pchają się w największy tłum.
Dodatkowo to ich karygodne zachowanie. Zawsze wydawało mi się, że nauczyciel nawet na wakacjach zachowuje jakiś poziom kultury i ogłady. Niestety nasze bohaterki są bezczelne do granic wytrzymałości. Nie wiem, może taki był zamysł, żeby pokazać, że na wakacjach można sobie pozwolić na dużo więcej i naprawdę wyluzować, ale ocenianie, krytykowanie i co najgorsze wyśmiewanie innych jest, poniżej jakiejkolwiek krytyki. Miało być śmiesznie, a wyszło bardzo nie fajnie.
Miała być komedia, a wyszła prześmiewcza satyra, a to już chyba nie to samo. Szkoda.
Ogólnie książkę czyta się nie najgorzej, choć dość irytujące są liczne powtórzenia nawiązujące do tytułu. Niech mi ktoś wytłumaczy, co oznacza stwierdzenie, że ciało nieboszczyka jest poniekąd ponętne. Sorry, ale jest to strasznie niesmaczne.
Akcja dzieje się dość szybko, pojawia się kilka zaskakujących zwrotów. Zakończenie zaskakuje, nawet bardzo (choć może się wydawać mało realne).
O bohaterkach już nie będę pisać, ale postacie drugoplanowe są ciekawe i "normalne". Jedyna osoba, do której poczułam sympatię to pani Karolakowa- właścicielka domu.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki. Niestety jest ono bardzo średnio udane i raczej nie sięgnę po poprzednie tomy tej serii. Może kiedyś w przyszłości sięgnę po serię z komisarzem Barnabą- bo o tej serii czytałam sporo dobrego. Może kiedyś.
Czy polecam?
Do mnie ta powieść nie przemówiła, ale wierzę, że fani autorki jak i całej serii będą zadowoleni.
"Kobieta była niewysoka i pękata, miała ulizane włosy mysiego koloru i sprawiała wrażenie nijakiej, a nawet zahukanej. A raczej sprawiałaby, gdyby nie strój. Letnia, lniana i luźna sukienka była tak pstrokata, że łatwiej byłoby powiedzieć, jakiego koloru na niej nie ma, niż wymieniać te, które były. Fajna kiecka i na pewno przewiewna. Tylko tyle, że powinna ją nosić kobieta o zdecydowanie innej figurze. A zresztą... Skoro dobrze się w niej czuje, dlaczego nie?"
- Agnieszka Pruska "Ciało poniekąd ponętne" str. 48
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu OFICYNKA.
Nie planuję czytać tej serii.
OdpowiedzUsuń