piątek, 25 sierpnia 2023

(101/23). TESTAMENT MATKI

                      ** RECENZJA PATRONACKA/ PATRONAT MEDIALNY **

     Autor: Stanisław Piguła

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Fantasy, Science Fiction

    Liczba stron: 300

    Data premiery: 20. 06. 2023

 *Google

    Stanisław Piguła dziennikarz, felietonista. Autor powieści "Powakacyjny romans", która ukazała się pod koniec 2021 roku. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Studiował dziennikarstwo. Pracował w "Gazecie Poznańskiej", Polskiej Agencji Prasowej, współpracował z poznańskim radiem Merkury. Od dwudziestu siedmiu lat związany z "Przeglądem Konińskim". Lubi jazdę rowerem, pływanie (w płetwach, bo szybciej) i spacery w ogrodzie.
(Źródło: Okładka książki)

    Niewielka wieś, Topola Czarna, była świadkiem wielu mrocznych wydarzeń. Powrót Maksymiliana Topora na ojcowiznę to nie podróż sentymentalna, ale próba dokonania zemsty. Zaopatrzony w nietypowe narzędzia zbrodni zechce ukarać wszystkich, którzy w przeszłości skrzywdzili jego najbliższych. Ale nic nie jest takie, jakim się wydaje. Testament matki ściąga na kark Maksymiliana najgorszych wrogów. Czy zdoła wypełnić wolę rodzicielki? Czy uda mu się zachować życie?
"Testament matki" to opowieść o tym, jak głęboko zakorzenia się w przekazie rodzinnym poczucie krzywdy i chęć odwetu. Dla niektórych staje się niemalże elementem budującym DNA kolejnych pokoleń.
(Opis wydawcy)

    Od premiery tej książki minął już jakiś czas, a ta historia nadal siedzi mi głowie i wierci się w niej niczym mały zielony robaczek. Powiedzieć, że jest ona zaskakująca, to tak jakby nic nie powiedzieć. Po raz pierwszy w całym moim blogowym życiu jestem tak bardzo zaskoczona, że sama nie wiem, jak to opisać. Zgadzając się na patronat, w głowie miałam zupełnie inną wizję tej historii. Ale totalnym hitem jest już fakt, że książka mi się naprawdę spodobała i przepadłam w niej na cały wieczór, próbując odkryć kto lub co stoi za wieloma intrygami ukrytymi na jej kartach. "Testament matki" to genialna  moim odczuciu mieszanka kryminału, sensacji i fantastyki. Żeby ją poczuć, trzeba podejść do niej z otwartą głową, nie szukając żadnego sensu i logiki w niektórych wydarzeniach, za to z nastawieniem na naprawdę pokręconą opowieść...

Akcja powieści dzieje się głównie w niewielkiej miejscowości Topola Czarna, gdzie każdy każdego zna, a cała miejscowość żyje w jakiej dziwnej zmowie zmilczenia. Przyjazd Maksymiliana Topora wywołuje olbrzymie poruszenie, tym bardziej że mężczyzna zaczyna rozpytywać o swoich rodziców, a w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają, ginąc ludzie, którzy kiedyś wyrządzili krzywdę matce, a ich nazwiska znajdowały się na tajemniczej liście. Wkrótce przekonuje się, ze nie wszystko jest takie, jak mu się wydaje, a jego tropem podążają niebezpieczni ludzie- którzy nie są tymi, za których się podają. Jak się skończy ta historia? Czy Maksymilian przeżyje zasadzkę na swoje życie i odzyska tajemniczą broń? Kim są ludzie, którzy go ścigają? I co ważniejsze, czy wypełni się testament matki? 
Tego już nie napiszę, bo wszystkiego dowiecie się w trakcie lektury, ale podpowiem... przygotujcie się na totalną jazdę bez trzymanki.

Pomysł na fabułę w moim odczuciu jest bardzo trafiony, autor doskonale balansuje pomiędzy mrocznym i tajemniczym klimatem małej wsi i mieszkającej w niej społeczności a szaleńczą akcją prosto planu filmów o Bondzie. Sporo wątków otulających główną oś powieści, tworzy ciekawą i wciągającą lekturę, niektóre z nich mogłyby być bardziej dopracowane, ale nie czepiam się tego. Zakończenie zostaje otwarte, więc kto wie, może czeka nas kontynuacja, i wtedy się wszystko wyjaśni?
Akcja początkowo toczy się dość wolno, nawet leniwie, ale dzięki temu możemy poznać głównego bohatera i zrozumieć jego motywy, przyśpiesza ona w zaskakujących momentach i gwarantuje stały dopływ adrenaliny. Pełno tu tajemnic i intryg, które z każdą stroną zaskakują coraz bardziej, zwroty akcji momentami wydają się tak absurdalne, że nie sposób się roześmiać, a mimo to chce się czytać i czytać. Wszystko to okraszone tajnymi agentami, szpiegami, spektakularnymi gonitwami i tajemniczymi zejściami.
Bohaterowie są kreatywni i bardzo kolorowi, fajnie napisani i poprowadzeni. Jest ich sporo, i trzeba się skupić na lekturze, bo już pod koniec jest łatwo się pogubić, kto z kim trzyma, a kto kogo chce wyeliminować... 
Co może się wydawać zaskakujące, autor zmusza także do chwili refleksji nad tym jak bardzo pragnienie zemsty może prowadzić do zguby, że czasami lepiej odpuścić i to, co minęło otulić kołderką zapomnienia i pójść dalej, nie oglądając się na przeszłość.
Barwne opisy pozwalają puścić wodze fantazji i poczuć klimat tej historii całym sobą. Książkę czyta się bardzo szybko, jest zasługa nie tylko klimatu tej historii, ale i przyjemnej dla oka czcionki.
    
    Czy polecam?
Przyznam, że cieszę się, że mogę patronować tej historii, i nie zmienia tego nawet fakt, że jest ona momentami absurdalna i niedorzeczna tak bardzo, że trudno w nią uwierzyć. Bawiłam się doskonale i naprawdę polecam ją każdemu  na odstresowanie i relaks. Świetnie skonstruowany miks gatunkowy, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie.

POLECAM...

"Kiedy Maksymilian przyjechał do Topoli Czarnej, gdy szedł przez wieś, dzieci chowały się przed nim za płoty albo wbiegały za stodoły i obserwowały go przez dziury po sękach. Nie myślał, że wygląda jakoś groźnie, ale kapelusz z rondem przysłaniającym twarz nie pozwalał na spojrzenie przybyszowi w oczy. Może dlatego się boją, zastanawiał się.
Zresztą dzieci na wsiach wydają się bardziej strachliwe niż w mieście. Dawniej było jeszcze gorzej. Szczególną opieką nikt najmłodszy nie otaczał. Zamiast do szkoły chodziły paść krowy czy gęsi. A ojciec bat miał zawsze pod ręką."
                                     - Stanisław Piguła "Testament matki" str. 201

Za egzemplarz recenzyjny oraz możliwość zostania patronem medialnym tej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.

1 komentarz: