** RECENZJA PATRONACKA/ PATRONAT MEDIALNY**
Autor: Ewa Sosnowska
Wydawnictwo: MILLION Studio Wydawnicze
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 326
Data premiery: 04. 12. 2021
Ewa Sosnowska- Mój świat niemal dosłownie kręci się wokół książek. Kiedy nie czytam lub nie piszę to... myślę o tym co napisać. Jestem niepoprawną marzycielką, pisarką, blogerką i recenzentką. Z "konieczności" interesuję się wieloma sprawami... podróże, wędkarstwo (mam honorowy tytuł młodszej podbierakowej), majsterkowanie, sport, muzyka, taniec... To wszystko i o wiele więcej, widać w moich powieściach. Tworzę głównie prozę, ale bywają chwile, gdy spod pióra spływa mi wiersz...
(Źródło: Okładka książki)
„Ewa Carter...” to świetnie opisane pierwsze doświadczenia zakochanej młodzieży oraz życie młodych, przebojowych ludzi, stojących u progu dorosłości.
Książka napisana jest oczami młodej dziewczyny, uczennicy technikum, która właśnie stoi u progu dorosłego życia i musi dokonać ważnych przyszłościowych wyborów. Czy spotkała ukochanego na całe życie? Jak poradzi sobie z męczącymi ją dylematami?
"…dni upłynęły nam na przyjemnym odkrywaniu przed sobą kart nowej talii. Najlepsze musiałam jednak zostawić dla siebie. Jak to mówią, tajemniczość to najlepszy afrodyzjak."
(Opis wydawcy)
Decydując się na objęcie patronatem medialnym powieści Ewy Sosnowskiej, nie przypuszczałam, że przeniosę się w czasy, w których sama dopiero stawałam się nastolatką, a wybór życiowej drogi był jeszcze dla mnie bardzo odległy.
Dlatego też z wielką przyjemnością oddałam się zarówno lekturze jak i wspomnieniom, które ta opowieść przywołała.
Znacie kogoś, kto nosi to samo nazwisko, urodził się tego samego dnia, ale nie jesteście bliźniętami, nie jesteście nawet rodzeństwem, a co najlepsze jeszcze nigdy się nie spotkaliście, a mieszkacie na tym samym osiedlu? Prawda, że brzmi intrygująco... i zaskakująco.
Tak właśnie zaczyna się opowiadana przez Ewę Carter historia.
Ewa w formie pamiętnika opowiada o swoim codziennym życiu, Grzegorzu, swojej rodzinie, znajomych i przyjaciołach. Dodatkowo pojawia się pewna tajemnica z przeszłości, która
Dzień po dniu poznajemy jej plany na przyszłość, dowiadujemy się, jak to się stało, że między nią a Grzesiem zaczyna iskrzyć i razem z nimi wchodzimy w "dorosły świat' z wszystkimi jego prawami, ale przede wszystkim obowiązkami. Obserwujemy ich kłopoty, zmagamy się z troskami, ale i cieszymy się pierwszymi "dorosłymi" sukcesami.
"EwaCarter..." to z założenia powieść młodzieżowa, ale powinien po nią sięgnąć również starszy czytelnik, by przypomnieć sobie, z jakimi problemami borykają się młodzi ludzie. A tych w powieści nie brakuje. Autorka nie stworzyła cukierkowej historii, w której wszystko jest piękne i kolorowe, porusza również takie trudne tematy jak: niedojrzałość emocjonalna i trudności radzenia sobie z odrzuceniem wyznanych uczuć, bieda i to jak przez jej pryzmat są oceniani (nie tylko!) młodzi ludzie, gwałt i równocześnie młodociana prostytucja, kłopoty z prawem, radzenie sobie z nagłą stratą i powolnym wychodzeniem z żałoby.
Na szczęście na drugiej szali znajdziemy pierwsze miłości, które niejednokrotnie stają się tymi na całe życie, ambicję i wiarę w to że jeśli tylko chcemy, wszystko się uda, szczerą przyjaźń, bezinteresowną pomoc.
Naprawdę fajna historia, która niejednokrotnie zaskakuje i zmienia bieg w najmniej spodziewanym momencie.
Autorka stworzyła fajne, wyraziste postacie, choć muszę napisać, że główna bohaterka momentami może naprawdę mocno irytować. W moim odczuciu jest często taka "za"- za dorosła, za ambitna, za bardzo poukładana, po prostu za idealna. Momentami zastanawiałam się, jak tej dziewczynie wystarczało doby na wszystkie jej aktywności i zajęcia. Na szczęście to jej "za" zanika przy Grzesiu, którego polubiłam z całego serca.
Akcja dzieje się na przestrzeni dwóch lat więc książkę czyta się dość szybko. W tle fajnie zaznaczona końcówka lat dziewięćdziesiątych i pewna tajemnica, która lada moment wypłynie na światło dzienne.
Autorka zaserwowała mi cały wachlarz emocji i odczuć. Niejednokrotnie płakałam ze wzruszenia, ale i zdarzyły się momenty, że szczerze się uśmiałam.
Naprawdę dobrze bawiłam się przy tej historii i z wielką ciekawością czekam na kontynuację, bo zakończenie sprawiło, że poczułam olbrzymi niedosyt i jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy Ewy i Grzegorza, ale również (a może tym razem, przede wszystkim) Joasi i Lucasa.
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. To fajnie napisana opowieść o dwójce młodych ludzi stawiających swoje pierwsze kroki w dorosłym życiu. Dla rodziców fajny wstęp do nawiązania rozmowy o przyszłości ze swoimi dorastającymi dziećmi.
POLECAM...
"Nigdy nie wierzyłam w przypadki, ale że wszystko dzieje się po coś. Po dzisiejszych wydarzeniach zupełnie inaczej popatrzyłam na niektóre sprawy. W tym na związki damsko- męskie. Nie warto tracić czasu na poszukiwania cnego rycerza. Przyjdzie odpowiednia pora, to sam się znajdzie. A mnie to szczęście samo wpadło w ręce. Mam zamiar trzymać się tego szczęścia rękami i nogami. A jak odpadną, to poradzę sobie inaczej. Zrozumiałam kto tak naprawdę jest dla mnie ważny w życiu, i na kim mi naprawdę zależy."
- Ewa Sosnowska "Ewa Carter, czyli żywe obrazy z kart kalendarzy" str. 85
Za możliwość przeczytania i objęcia patronatem medialnym tej powieści serdecznie dziękuję Studiu Wydawniczemu MILLION.
Coś ciekawego dla mnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że spodobałaby mi się, lubię takie klimaty :D
OdpowiedzUsuńfajnie taka sentymentalna podróż w czasy młodzieżowe, pierwsze rozterki, pierwsze miłości:) może się skuszę :) Obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie!
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam, ale mnie nie zachwyciła, tak jak Ciebie :)Jakoś nie wczułam się w tę historię :)
OdpowiedzUsuń