poniedziałek, 26 maja 2025

(55/25). MILCZĄCA DUSZA. DZIENNIK ELŻBIETY LESEUR

 
"Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie"
                                                  J 13,34
     Autor: Elżbieta Leseur

    Tytuł oryginału: Journal et pensees de chaque jour, Paris 1920

    Tłumaczenie: Katarzyna Kamińska

    Wydawnictwo: Wydawnictwo M

    Gatunek: Biografia, Autobiografia, Pamiętnik, Wspomnienia

    Liczba stron: 292

    Data premiery: 28. 04. 2025 (na rynku polskim)

 *Google


    Elżbieta Leseur, imię oryginalne (ang.) Elisabeth Leseur (ur. 16 października 1866 w Paryżu; zm. 3 maja 1914) – francuska Służebnica Boża Kościoła katolickiego.
Pochodziła z zamożnej mieszczańskiej rodziny. W dniu 31 lipca 1889 roku jej mężem został lekarz, Felix Leseur – prominentny działacz ruchu ateistycznego. Próbowała nawrócić swojego męża, lecz gdy to nie przynosiło rezultatu, zaczęła modlić się za niego. Swoje wspomnienia zapisywała w pamiętniku. Była pisarką; napisała wiele książek. Zmarła na raka piersi w opinii świętości. Po jej śmierci Felix nawrócił się i został potem katolickim księdzem.
W 1934 roku rozpoczął się jej proces kanonizacyjny.
(Źródło: Wikipedia)

    Elżbieta Leseur miała dwie wielkie miłości: Boga i swojego męża Feliksa, zaciekłego ateistę. Feliks również kochał Elżbietę, ale nie mógł dzielić z nią życia na płaszczyźnie duchowej, którą była dla niej tak ważna. Nie potrafił zrozumieć, jak jego inteligentna żona może wierzyć w takie przesądy; frustrowało go to i złościło. Czasami wraz z przyjaciółmi naśmiewali się nawet i kpili z jej wiary.
Ale Elżbieta nie pozwoliła, by ich dom zamienił się w pole bitwy. Zamiast dyskutować i nawracać, postanowiła milczeć i modlić się za Feliksa. Jej dziennik to zapis duchowej samotności, troski o najbliższych, postępującej choroby, a jednocześnie głębokiej pogody ducha i radości, przez które wzrastała w miłości do męża i Boga.
Gdy Elżbieta przedwcześnie zmarła, Feliks wciąż był niewierzący. Kiedy jednak znalazł i przeczytał dziennik żony, w jego życiu nastąpił przełom zwiastujący diametralne zmiany.
(Opis wydawcy).

    Dzień dobry serdeczne! Dziś przychodzę do Was z książką, która zmiotła mnie z przysłowiowej planszy i przyznać muszę, że jest to historia, która nie do każdego trafi. Uwielbiam czytać książki oparte na biografiach silnych i wyjątkowych kobiet. Wychodzę z założenia, że zasługują one, aby pamięć o nich nie zginęła, a przy tym stały się prawdziwymi autorytetami dla kolejnych pokoleń- szczególnie teraz gdy autorytety dzisiejszej młodzieży są (dość) mocno wątpliwe.
Chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami po poznaniu historii życia niezwykłej kobiety- Elżbiety Leseur- francuskiej mistyczki, Służebnicy Bożej Kościoła katolickiego.
Życie Elżbiety Leseur było naznaczone przeciwnościami losu, wielkimi tragediami, smutkiem, żałobą i chorobą. Jej mąż Feliks nie tylko deklarował się jako ateista, ale i aktywnie dążył do zniszczenia jej wiary. Pomimo tych wyzwań Elżbieta kochała męża i żarliwie się za niego modląc, składała wiele ofiar w jego intencji, cierpiąc w ciszy.
W tajemnicy prowadziła dziennik, w którym opisywała swą nie zawsze łatwą duchową drogę  i dzieliła się swoimi spostrzeżeniami oraz mądrością płynącą ze studium nad Biblią.
Po jej śmierci dzienniki trafiły w ręce Feliksa, który przeszedł długą drogę ku przemianie i całkowitemu nawróceniu i ostatecznie został katolickim księdzem... Amy dzięki niemu możemy poznać niezwykle intymne zapiski jego żony (Elżbieta, nie chciała wydawać tych dzienników, planowała je spalić przed śmiercią).

"Milcząca dusza..." to książka dla mnie trudna, a zarazem poruszająca najczulsze struny i momentami rozdzierająca serce na tysiące kawałków. Trudno jest mi ją ocenić, odnoszę wrażenie, że nawet nie mam do tego prawa. Podchodziłam do niej kilkukrotnie, nie dałam rady przeczytać jej "na raz". Pełna jest ona cierpienia, nieutulonej tęsknoty, na szczęście dla równowagi także pięknej wielowymiarowej miłości, która jest tuż obok...mimo wszystko. Ból i nadzieja. Cierpienie i wiara. Zniechęcenie i walka. Miłość i... strata. Gra przeciwieństw, w której w moim odczuciu nie ma zwycięzców. 
Czyta się ją z wielkimi emocjami, momentami z całkowitym niezrozumieniem dla sytuacji i postępowania poszczególnych osób, wzruszeniem, łzami w oczach i niedowierzaniem- momentami łapałam się wręcz za głowę (czytając, jak bardzo prosi, w ramach ofiary, o więcej cierpienia dla siebie, by nawrócić duszę męża).
Mimo to jej zapiski są głębokie i w jakiś sposób pokrzepiające. Otulają, pocieszają i dają nadzieję każdemu, kto tej nadziei poszukuje. Zachęcają do refleksji nad własnym życiem, wskazują drogę, pocieszają, ale i zachęcają do zmian.

Książka podzielona jest na osiem rozdziałów. W moim odczuciu jest to doskonałym zabiegiem, bo po pierwsze jest ona bardzo przejrzysta, a po drugie dużo łatwiej jest odnaleźć wybrany fragment, do którego chcielibyśmy powrócić, bo to, że czytelnik będzie do niej wracał, jestem stuprocentowo pewna. 
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać te dzienniki. Zmieniły coś we mnie, wiele pokazały, otworzyły oczy na prawdę, która tak bardzo dziś się gubi a zalewie nieistotnych żali, pretensji i złości...
Na półce czeka już "Połączeni przez miłość, podzieleni przez wiarę". Już nie mogę się doczekać tej lektury.

    Czy polecam?
Zdecydowanie. Jest to książka, którą powinien przeczytać każdy (nie tylko katolicy), bo każdy znajdzie tu przesłanie dla siebie. Zaznaczyć trzeba, że dużo jest tu o wierze, ale równie dużo o ogólnie pojętym światopoglądzie.

POLECAM...

"Przyszłość będzie tym, czym ją uczynimy- niech myśl ta przenika nas i skłania do działania. Przede wszystkim bądźmy pewni, że wszelka reforma zbiorowa musi być najpierw reformą indywidualną. Zacznijmy przekształcać samych siebie i nasze życie. Działajmy na rzecz tych, którzy nas otaczają, nie poprzez próżne przepowiadanie, lecz przez niedopartą siłę wzniosłych przekonań, przez przykład naszego życia. Rozdawajmy się wspaniałomyślnie i starajmy wzmacniać naszą wiarę i powiększać mądrość, wówczas będziemy pewni, że wszyscy przyjdą ogrzać się przy nich i oświecić swe serce i rozum."
      - Elżbieta Leseur "Milcząca dusza. Dziennik Elżbiety Leseur" str. 237

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz