Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wspomnienie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wspomnienie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 stycznia 2023

(5/23). LUIZJAŃSKIE GUMBO

             Recenzja nagrodzona tytułem "Wybór redakcji" w serwisie Na kanapie.

    Autor: Artur Owczarski

    Wydawnictwo: BookEdit

    Gatunek: Reportaż, Podróżnicza, Wspomnienia

    Liczba stron: 282

    Data premiery: 26. 10. 2022

 *Google

    Artur Owczarki autor bestsellerowych książek "Droga 66. Droga Matka. O historii, legendzie i podróży" oraz "Teksas to stan umysłu", honorowy obywatel miasteczka Bandera w Teksasie, drugiej najstarszej polskiej osady w USA i światowej stolicy kowbojów. Tym razem zabiera czytelników do Luizjany i pozwala spojrzeć na nią oczyma ludzi różnych ras i wyznań, potomków Afrykanów i Europejczyków. Część z nich to osoby publiczne: słynni myśliwi, bohaterowie popularnych seriali telewizyjnych, muzycy uhonorowani nagrodami Grammy, znani kucharze, filmowcy,, działacze społeczni. 
To kolejna żywa i pełna energii książka tego autora o prowincjonalnej Ameryce. Czytelnik może poczuć na twarzy ciepły wiatr wiejący znad luizjańskich pól trzciny cukrowej i zapach haszyszu unoszący się na ulicach Dzielnicy Francuskiej Nowego Orleanu.
(Źródło: Okładka książki)

    Gumbo to oficjalne danie Luizjany. To zupa pełna najrozmaitszych składników pochodzących z kilku kontynentów, będąca manifestacją różnorodności, erupcją zagmatwania. Taka też jest Luizjana. Przez stulecia kształtowali ją Afrykanie, potomkowie amerykańskich Indian, osadnicy z Europy, Karaibów i Nowej Szkocji. Zanurz się w tej różnorodności:
- Poznaj wizję Boga według nowoorleańskiej kapłanki voodoo
- Przyjrzyj się życiu łowców aligatorów i dowiedz się, jak zniknąć na bagnach z radaru urzędu skarbowego
- Spotkaj się z właścicielem pierwszej w Nowym Orleanie restauracji z białymi obrusami dla czarnych, w której jadali Martin Luther King, Barack Obama i George Bush
- Sprawdź, dlaczego Wietnamczycy przejęli biznes połowu krewetek na Zatoce Meksykańskiej
- Przekonaj się, dlaczego mieszkańcy czarnych dzielnic Nowego Orleanu przebierają się w trakcie karnawału za amerykańskich Indian, a mieszkańcy prowincji w tym samym czasie utaplani w błocie ganiają po polu kurczaki
- Dowiedz się, za co Korona Brytyjska przeprosiła Cajunów dzięki staraniom jednego z bohaterów tej książki oraz pomocy prezydenta Francji i premiera Kanady.
- Luizjana to głębokie Południe naznaczone historią stuleci niewolnictwa, pogromów czarnej ludności i linczów. Przeczytaj relacje ludzi pamiętających czasy segregacji rasowej, potomków niewolników, jak i ich właścicieli.
(Opis wydawcy)

     Luizjana, z jednej strony dzika i niedostępna, z drugiej otwarta, zróżnicowana, kolorowa przepełniona różnorodnością. Straszy i zachwyca. Nikt chyba nie ma problemu ze skojarzeniem Luizjany z byciem kolebką narodzin muzyki jazzowej i aligatorów, które można spotkać na swojej drodze, a Voodoo jest szeroko praktykowane w Nowym Orleanie. Pierwsi jego zwolennicy to migranci z rewolty niewolników na Haiti w 1791 r. i uwolnionej ludności kolorowej z Afryki Zachodniej. Połączyli swoje rytuały religijne z lokalnymi praktykami katolickimi. Królowie i królowe voodoo byli wpływowymi postaciami politycznymi w mieście w XIX wieku.
"Luizjańskie gumbo" to napisana z rozmachem i wielką pasją opowieść o zwyczajnym życiu w niezwykłym, naznaczonym ciekawą, intrygującą, a zarazem bolesną historią miejscu. 
Zaglądając na mój blog, możecie zauważyć, że uwielbiam czytać książki podróżnicze. Są one dla mnie swoistym oknem na świat i dzięki nim mogę choć trochę poznać mentalność, kulturę i obyczaje innych narodowości, "zwiedzić" zabytki, wyobrazić sobie smak, barwę i zapach danego kraju. Poznać jego historię, geografię faunę i florę. Przy okazji podziwiając odwagę ludzi, którzy organizują sobie podróże sami od A do Z, niejednokrotnie zastanawiam się, czy ja znalazłabym w sobie tyle siły i odwagi, by wyruszyć w tak długą i bądź co bądź niebezpieczną, nieobliczalną, ale i zaskakującą podróż.
Tymczasem autor zabiera nas w fascynującą podróż zarówno po trudno dostępnych terenach małych miast, miasteczek, jak i wsi, bezkresach bagien i rozlewisk usianych tysiącami węży i aligatorów, oraz przeludnionych miast- gdzie tygiel kulturowy potrafi przywrócić o zawrót głowy, opowiadając przy tym fascynujące historie o ludziach i ich życiu, dzieląc się anegdotami, pokazując wyjątkowe zdjęcia i mapy, które przybliżają czytelnikowi rozmiar wyprawy. 
Opisy te pobudzają wyobraźnię, intrygują i pozwalają marzyć. Przy okazji jest to także podróż w głąb siebie, ze względu na obszerne rozdziały poświęcone kolonizacji, niewolnictwu, rasizmowi książka ta zmusza do refleksji, przystanięcia na moment i zastanowienia się nad ludzkim charakterem i jego podłością w stosunku do drugiego człowieka.
Książkę czyta się fenomenalnie, napisana przyjemnym w odbiorze językiem barwnie opowiada o miejscach, które w jakiś sposób może i znamy, ale i o takich których nie znajdziemy w standardowym przewodniku. 

Uwagę trzeba zwrócić również na cudowne wydanie tej książki. Twarda oprawa, mnóstwo barwnych fotografii genialnie oddających klimat tego stanu, mapy i ryciny przedstawiające drogę, jaką odbywali pierwsi osadnicy. Książka ta stanie się nie tylko piękną ozdobą biblioteczki, ale przede wszystkim w łatwy i bardzo przystępny sposób przekaże kawał dobrej historii.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczości pana Owczarskiego, ale zafascynowana "Luizjańskim gumbem" z wielką ciekawością sięgnę po poprzednie książki.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetnie napisany reportaż o Luizjanie i żyjących tam ludziach, o tym, co było, co jest i co będzie... Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

POLECAM...

"Gumbo to oficjalne danie Luizjany, ale nie dlatego znalazło się w tytule tej książki. To potrawa, która jak nic innego ilustruje zróżnicowanie etniczne tego stanu. W gumbo można znaleźć dosłownie wszystko: owoce morza, mięso kurczaka, mieszanki mięs, ryż lub ziemniaki i mnóstwo warzyw. To tygiel składników, miks smaków, mieszanka, gulasz, zupa, manifestacja różnorodności, erupcja zagmatwania. Taka też jest Luizjana."
                                - Artur Owczarski "Luizjańskie gumbo" str.10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu BookEdit.

wtorek, 6 grudnia 2022

(138/22). KLAN MALCZEWSKICH

 
    Autor: Paulina Szymalak- Bugajska
                Magdalena Ewa Nosowska

    Wydawnictwo: ARKADY

    Gatunek: Biografia

    Liczba stron: 322

    Data premiery: 2022 (data przybliżona)

 * Google

    Paulina Szymalak- Bugajska- historyk sztuki, kustosz, kierownik Działu Sztuki w Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu, gdzie sprawuje opiekę merytoryczną nad stałą ekspozycją twórczości tego artysty. Ukończyła historię sztuki oraz Podyplomowe Studium Muzeologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autorka wielu wystaw poświęconych Jackowi Malczewskiemu i Młodej Polsce oraz współautorka i redaktorka wydawnictw im towarzyszących.

    Magdalena Ewa Nosowska- absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, doktorantka na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje w Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Rafałowi Malczewskiemu poświęciła swoją pracę magisterską i kontynuuje badania nad jego twórczością. Pasjonuje się sztuką w jej wymiarze uniwersalnym, ze szczególnym uwzględnieniem międzywojnia i sztuki po 1945 roku.
(Źródło: Okładka książki)

    Klan Malczewskich to opowieść o ojcu i synu - Jacku i Rafale – dwóch wielkich osobowościach przejawiających podobne słabości, trudne do opanowania skłonności do druzgoczących romansów i ucieczek w samotność.
Jacek Malczewski szukał inspiracji w polskim folklorze, świecie baśni, legend, mitów. Jego twórczość świadczy o bogatej i bardzo intrygującej wyobraźni. Malował obrazy nasycone symbolami, oscylujące wokół miłości, cierpienia, śmierci, spraw narodowych i ogólnoludzkich.
Rafał Malczewski, syn Jacka, był obdarzony niezwykłym talentem, wdziękiem i inteligencją. Malował drobne figurki ludzkie zagubione w krajobrazie, małe stacyjki kolejowe, na których nic się nie dzieje, nastrojowe górskie pejzaże i surowe widoki industrialne. Jednym z motywów jego twórczości jest znikomość człowieka wobec ogromu przyrody i potęgi świata techniki.
Dzieliły ich nie tylko różnica wieku i style, ale też pasje. Ojciec "po godzinach" pisywał wiersze i grał w karty na pieniądze; syn kochał rajdy samochodowe i wspinaczkę, której o włos nie przypłacił życiem.
W książce, którą oddajemy do rąk Czytelników, autorki skupiają się na podobieństwach i różnicach między bohaterami oraz tych momentach ich biografii, które wydają się najistotniejsze dla pełniejszego wglądu w twórczość Jacka i Rafała Malczewskich.
(Opis wydawcy)

    Muszę napisać, że z dużą ciekawością podeszłam do tej książki, bo twórczość Jacka Malczewskiego jest mi w miarę znana (zasługa nauczycielki plastyki), ale jego syna Rafała- już niestety nie, i przyznaję, że po przeczytaniu tej książki chcę to jak najszybciej zmienić i poznać, choć niektóre dzieła tego malarza.
Książka podzielona jest na dwie części, osobno poświęcone każdemu artyście. Ojcu i synowi.
Ten pierwszy to jeden z najsłynniejszych malarzy przełomu wieków, drugi- od zawsze żył w cieniu genialnego ojca, przez całe życie poszukiwał własnego celu, był nie tylko malarzem, ale i cenionym pisarzem. W moim odczuciu Rafał był bardzo niedoceniony. 
Taki wniosek wysnuwa się jako pierwszy po przeczytaniu "jego części", która swoją drogą dużo bardziej mnie zainteresowała, być może dlatego, że w ogóle nie znałam tej postaci. 

Książkę tę czyta się niczym dobrą powieść, naprawdę jest świetnie napisana- bogata w fakty i anegdoty, zdradzająca wiele tajemnic z życia prywatnego, ale nie przytłaczająca suchymi danymi i datami, o których za moment nie będziemy pamiętać. Wciąga, pobudza wyobraźnię, intryguje, momentami może nawet zaskakuje. Mnie osobiście w kilku momentach naprawdę poruszyła.
Autorki dokładnie opisują podobieństwa i różnice w warsztacie artystów, dokładnie tłumaczą proces powstawania  największych dzieł i ich znaczenie, potrafią zainteresować i wciągnąć czytelnika w świat, który doskonale znają. Opowiadają o zażyłości ojca i syna, ale podkreślają także to, co ich dzieliło.
Widać, jak wielką pracę wykonały autorki, gromadząc materiały na temat Malczewskich i czasów, w których żyli. Z książki można zaczerpnąć naprawdę sporo wiedzy, ale przy okazji zapoznać się z wieloma reprodukcjami największych dzieł, zerknąć na archiwalne zdjęcia, przeczytać fragmenty listów i wspomnień przyjaciół i znajomych. 

Na uwagę zasługuje również wydanie tej książki. Za to właśnie cenię sobie wydawnictwo Arkady. Kredowy papier, duża czcionka, i twarda oprawa, to wszystko sprawia, że książka ta może stać się nie tylko piękną ozdobą naszej biblioteczki, ale może stać się również idealnym prezentem dla fana zarówno rodziny Malczewskich, jak i ogólnie malarstwa.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. "Klan Malczewskich" to nie tylko biografia dwóch malarzy, to także opowieść o relacjach między ojcem i synem, ich sprawach, życiu i pasji...

POLECAM...

Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Arkady.

piątek, 7 października 2022

(101/22). MOJE BIEGUNY. DZIENNIKI Z WYPRAW (Wydanie III poprawione i rozszerzone)

 "Zobaczyłem jak na dłoni to, co wiedziałem od dawna. Ziemia to nie tylko bieguny, jest na niej nieskończenie wiele światów, które stwarzane są przez nasze marzenia. Biegunów jest tak wiele, jak wielu jest ludzi na świecie".- Marek Kamiński
    
    Autor: Marek Kamiński

    Wydawnictwo: MAKAMI

    Gatunek: Reportaż, Literatura faktu

    Liczba stron: 450

    Data premiery: 08. 10. 2022 (Wydanie III)

 *Google

    Marek Kamiński polski polarnik, przedsiębiorca, filozof, coach i autor bestsellerów "Wyprawa" i "Idź swoją drogą". Jego teksty, filmy, webinary, programy rozwojowe i działalność Fundacji inspirują setki tysięcy ludzi na całym świecie. Jest założycielem Kaminski Academy, gdzie rozwija warsztaty i programy motywacyjne z wykorzystaniem Metody Biegun oraz filozofii Power4Change. Programy dostarczają narzędzi do rozwoju osobistego i rozwoju biznesu.
(Opis wydawcy)

    "Moje bieguny", wydane po raz pierwszy w 1998 roku, to surowe zapisy z dzienników Marka Kamińskiego - pierwszego człowieka w historii, który zdobył oba bieguny Ziemi w tym samym roku bez pomocy z zewnątrz. Były uhonorowane Nagrodą Artusa w kategorii Najlepsza Książka Roku 1998 i Nagrodą Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fidlera za najlepszą polską książkę o tematyce podróżniczej i krajoznawczej.
Niniejsze wydanie wzbogacono o zapiski z podróży na "trzeci biegun - Santiago de Compostela - różniącej się od poprzednich wypraw bogactwem miejsc i ludzi przewijających się w niej jak w kalejdoskopie.
"Moje bieguny" to nie tylko książka podróżnicza. Zaczynając od Spitsbergenu, a kończąc na przylądku Finisterre, poznajemy wewnętrzną narrację towarzyszącą wędrówkom - nie tylko tym geograficznym ciągnącym się tysiące kilometrów, ale i metafizycznym w poszukiwaniu motywacji, sensu życia i działania. Poznajemy wewnętrzne dialogi człowieka pokonującego zmęczenie i ból, odnajdującego wciąż na nowo siły, by iść dalej, zachowującego w sobie głęboką miłość do świata i ludzi.
(Opis wydawcy)

    Marek Kamiński, polarnik, który jako pierwszy na świecie zdobył oba bieguny w jednym roku. Człowiek legenda. Myślę, że każdy choć raz w życiu o nim słyszał. 
Ja usłyszałam o nim po raz pierwszy (tak sądzę) w 2004 roku gdy ponownie zdobywał bieguny z Janem Melą, Wojciechem Ostrowskim i Wojciechem Moskalem. Byłam wtedy nastolatką, ale do dziś pamiętam, jak bardzo mnie ta wyprawa zafascynowała i jak długo nie umiałam wyjść z podziwu dla determinacji i hartu ducha ludzi biorących udział w tej wyprawie. Nawet dziś czytając książki o himalaizmie czy innych zimowych wyczynach zastanawiam się, co motywuje człowieka do takich poświęceń... Tak dla mnie gorąco-lubnej istoty jest to naprawdę niezrozumiałe. Dlatego też szukam wyjaśnienia i odpowiedzi w książkach podróżniczych i innych tego typu pozycjach.

"Moje bieguny. Dzienniki z wypraw" to ponad 440 stron niezwykle ciekawej i inspirującej historii opisującej codzienne zmagania z przerażającym zimnem (czy -19 stopni to ciepło? Według Autora tak ;) ), wiatrem, monotonnym krajobrazem, ale chyba co najważniejsze z samym sobą. 
Autor dzień po dniu opisuje swoje zmagania, spisuje wspomnienia, wraca myślami do przeszłości, rozważa i zastanawia się, po co to robi. Te dzienniki to surowy zapis tego wszystkiego, niekolorowany, nie słodzony, uczący pokory wobec natury i udowadniający, że nie ma granic, których człowiek nie mógłby pokonać. 
Czytające te zapiski, czułam się, jakbym siedziała obok pana Marka, a On opowiadał mi o mijającym dniu, o przeciwnościach, które stanęły mu na drodze, trasie, jaką pokonał danego dnia, o tym jak się czuje- to wciąga i intryguje. Zmusza do refleksji nad życiem i swoim jestestwie w tym świecie.

Czytając opis wydawcy, pewnie nie raz nasunie się pytanie - Jak to trzeci biegun? O co z tym chodzi?
Autor nazwał tak swą kolejną wyprawę, w którą ruszył śladami św. Jakuba. Pokonując pieszo tysiące kilometrów (ponad 4000), dotarł do Santiago de Compostela- miasta w położonego w północno-zachodniej Hiszpanii- celu pielgrzymek ludzi z całego świata.
Opis tej wyprawy to piękne świadectwo wiary i miłości do drugiego człowieka. Fascynujące!

Na końcu każdego rozdziału, który jest poświęcony danej wyprawie, znajdziemy listę ekwipunku, który miał przy sobie podróżnik, wykaz położenia geograficznego, a także wykaz najważniejszych kodów używanych w łączności. To wszystko pokazuje jak bardzo taka wyprawa, wymaga  koordynacji i logistyki, jak ważne jest, by o wszystkim pamiętać i być jeszcze przygotowanym na różne niespodziewane sytuacje.
Nie brakuje też zdjęć, i choć nie są one najlepszej jakości, doskonale udokumentowują, jak bardzo natura potrafi być piękna, a zarazem nieobliczalna, a człowiek, choć to wątła istota doskonale stawia jej czoła...
Książka została pięknie wydana, co też jest olbrzymim plusem. Twarda oprawa, szyty środek, duża i przejrzysta czcionka- to wszystko składa się na prawdziwą perełkę, która nie tylko ozdobi domową biblioteczkę, ale przede wszystkim zabierze nas w podróż w głąb siebie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. "Moje bieguny" to książka nie tylko dla podróżników, to książka dla każdego z nas. Zmuszająca do refleksji i niezwykle motywująca. Budząca olbrzymi szacunek.

POLECAM...

"Jesteśmy coraz bliżej. Idę na wiatr. Wojtek idzie z GPS z tyłu i bada na bieżąco pozycję. Jesteśmy blisko: kilometr, 800 m, 700 m, 500 m. Chodzimy w kółko, szukamy bieguna. W końcu o 2. 00 we wtorek 23 maja dochodzimy do tego miejsca. Jesteśmy 100 m od bieguna. Odpinamy sanki. Jesteśmy zmęczeni, przez godzinę szukamy bieguna, chcemy złapać na GPS 89 59'59,9''N, ale to trudne. Zabawnie to wygląda, dwóch facetów chodzi w kółko, jeden trzyma przed sobą kompas, drugi GPS i szukają czegoś. Nie ma czasu na żadne refleksje, rozbijamy namiot dokładnie na biegunie, przez nas przechodzi oś Ziemi. Gotujemy posiłek. Ciężar spada, czuję ogromną ulgę, ale nie dociera do mnie, że jestem na biegunie. Najważniejsze, że ten dzień się skończył, zmęczenie wypełnia mnie tak szczelnie, że nie ma miejsca na nic innego. Ani na radość, ani na żadną myśl."
                 - Marek Kamiński "Moje bieguny. Dzienniki z wypraw." str. 148

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu MAKAMI.

poniedziałek, 19 września 2022

(91/22). WALKA KILOGRAMÓW, CZYLI MĘSKA OTYŁOŚĆ

 
    Autor: Anna Rumocka- Woźniakowska

    Wydawnictwo: Million Studio Wydawnicze

    Gatunek: Biografia, Autobiografia

    Liczba stron: 190

    Data premiery: 27. 06. 2022

                                             *Google

    Anna Rumocka- Woźniakowska- spełniona mama trójki dzieci, z wykształcenia wizażystka, po szkole rejestracji medycznej. Przeżyła walkę z otyłością, poddając się operacji bariatrycznej, sleeve- rękawowe zmniejszenie żołądka. Autorka "Matka po sleeve- walka z otyłością" oraz mafijnego erotyku "Ciało mafii".
(Źródło opisu: Okładka książki)

    "Pełna emocji historia ojca i córki, których łączy wspólna choroba i chęć walki o zdrowie. Wierzę, że treść tej książki pomoże niejednej osobie przepracować problemy związane nadmierną masą ciała. To dzieło pełne emocji, które prezentuje problemy osób z otyłością i pacjentów bariatrycznych".
- dr Tamara Pańka, dietetyk

Książka napisana z perspektywy córki, która opisuje walkę z otyłością swojego ukochanego, ważącego 180 kilogramów taty. Podobnie jak autorka, poddał się on operacji bariatrycznej, by zacząć nowe, zdrowsze życie i pokonać choroby wywołane otyłością.
(Opis wydawcy. Źródło: Okładka książki)

    W połowie czerwca 2021 roku pisałam Wam o wyjątkowej autobiograficznej książce "Matka po sleeve- walka z otyłością" RECENZJĘ ZNAJDZIECIE TUTAJ, a dziś przyszła pora na jej (w pewnym sensie) kontynuację, w której autorka zdradza, jak potoczyło się jej własne życie po operacji, jak radziła sobie z codziennością, gdy dowiedziała się o upragnionej ciąży, niezrozumieniem otoczenia i hejtem, który spadł na nią niczym grom z jasnego nieba. 
Ale co najważniejsze- historia skupia się teraz na walce z otyłością, która stała się trudną przypadłością jej taty. Autorka opisuje całą jego trudną drogę od podjęcia decyzji poprzez mnóstwo badań i klasyfikację do operacji, jej przebieg (Tata autorki był operowany inną metodą i to jej poświęcona jest większość tekstu) aż po komplikacje i okres rekonwalescencji. 
Nie brakuje w tych opisach emocji, uczuć, strachu i niepewności, które towarzyszyły wszystkim członkom rodziny w tym niezwykle trudnym dla nich okresie. 
Ale czy możemy się temu dziwić? Absolutnie nie, przecież każdy z nas martwi się o swoich najbliższych i pragnie dla nich wszystkiego, co najlepsze...
Autorka doskonale oddaje również emocje i uczucia, które towarzyszyły jej tacie- choć On sam rzadko o nich mówił i dusił wszystko w sobie. Dzięki jej obserwacjom wiemy, jak dla niego trudnym było udawanie twardego i niewzruszonego- bo przecież w naszym społeczeństwie nie wypada, by mężczyzna okazał słabość. 

W książce znajdziemy wiele wskazówek i porad, od czego zacząć swą drogę ku lepszemu samopoczuciu, dowiemy się jaki wpływ na nie ma cukrzyca. Dowiemy się jak żyć już "po otyłości", jak traktować i utrzymać dietę, jak podejść do aktywności fizycznej. Naprawdę sporo w tej książce wiedzy merytorycznej.
Na końcu znajdziemy galerię zdjęć, w których zaobserwować możemy przemianę obojga naszych bohaterów.

Książkę czyta się bardzo szybko, nie jest żaden poradnik, ani podręcznik, który wskazuje krok po kroku, jakie kroki podjąć. 
Jest to ciepła rodzinna historia, która pokazuje, jak ważne jest wsparcie i miłość rodziny. Przepełniona emocjami i ciepłymi wibracjami opowieść o walce o zdrowie które mamy tylko jedno.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Temat otyłości jest w naszym społeczeństwie mocno ignorowany lub wręcz wyśmiewany, a musimy pamiętać, że jest to bardzo trudna choroba, która niesie za sobą wiele komplikacji. Może ta pozycja otworzy komuś oczy i nie tylko pomoże podjąć odpowiednie kroki ku zdrowiu, ale co ważniejsze sprawi, że ignoranci, którzy twierdzą, że otyłość to tylko lenistwo, zmienią zdanie i spojrzą na drugiego człowieka inaczej.

POLECAM...

"Gdy zetkniemy się informacją od lekarza, że osoba, którą kochamy nad życie i jest dla nas w jakiś sposób autorytetem, podupada na zdrowiu, to daje nam poznać istotę własnej siły w danej sytuacji. Stykamy się ze swoją psychiką i poznajemy tak naprawdę jej siłę. Przynajmniej ja tak to odbierałam. Walka, którą ja stoczyłam, zmobilizowała tatę do walki o siebie, ale nikt by nie przypuszczał, że pojawią się powikłania [...] Nie jest możliwe pogodzenie się z niektórymi wydarzeniami, które będą miały lub mają miejsce, nigdy tak naprawdę człowiek nie jest przygotowany. Mimo że znamy siebie powiedzmy na 100 %, w danej chwili możemy jednak odbiegać od własnej normy i zachować się inaczej, co jest totalnie ludzkie."
   - Anna Rumocka- Woźniakowska "Walka kilogramów, czyli męska otyłość" str. 93

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Million Studio Wydawnicze.

czwartek, 25 sierpnia 2022

(74/22). OSTATNIA "WIĘŹNIARKA" AUSCHWITZ. PRAWDZIWA HISTORIA

 
    Autor: Nina Majewska- Brown

    Wydawnictwo: Bellona

     Gatunek: Literatura faktu, Pamiętnik, Wspomnienie

    Liczba stron: 416

    Data premiery: 27. 01. 2022

 
 *Google

    Nina Majewska- Brown, absolwentka UAM w Poznaniu, przez lata związana z reklamą i PR-em. Pracowała w agencjach reklamowych oraz wydawnictwach, promując największe pióra literatury polskiej i zagranicznej.
Debiutowała w 2015 roku przebojową powieścią "Wakacje". Znana z poczytnych powieści obyczajowych m.in. "Nina", "Mąż na niby", "Żona na zamówienie", "Tylko dla dorosłych","Tylko tu i teraz", ma też na swoim koncie ciepło przyjęty przez czytelników kryminał "Grzech".
Efektem jej zainteresowań historią są bestselerowe powieści "Tajemnica z Auschwitz", "Anioł życia z Auschwitz" oraz "Dwie twarze, życie prywatne morderców z Auschwitz".
(Źródło: Okładka książki)

    Ponad 75 lat po wyzwoleniu obozu w Auschwitz okazuje się, że za jego drutami, w jednym z esesmańskich bloków, mieszka kobieta, która do dziś jest "więźniarką" tego miejsca i jego historii.
To niezwykła opowieść o rodzinnych dramatach i przewrotności losu, który połączył miłością więźniarkę obozów na Majdanku, w Ravensbrück i Buchenwaldzie z więźniem Auschwitz, zsyłając ich po wojnie do Birkenau.
Tych dwoje naznaczonych śmiercią ludzi współtworzyło Muzeum Auschwitz-Birkenau, tu urodziły się ich dzieci, tutaj przemieszkali i przepracowali całe życie i tu do dziś mieszka ich córka. Anna stała się ostatnią "więźniarką" Auschwitz. W wieku czterech lat, towarzysząc mamie, oprowadzała pierwszych zwiedzających. Zaraz po szkole podjęła pracę w muzealnym archiwum i pracuje w nim do dziś. Zna historię Auschwitz, wie o nim niemal wszystko, uwięziona w szponach historii obozu.
(Opis wydawcy)

    Zgłaszając się do recenzji, nie miałam pojęcia, że ta książka wywoła we mnie tyle różnorakich emocji.
Jest mi trudno ocenić tę książkę, bo gdzieś w głębi serca czuję, że nie mam do tego prawa, w moim odczuciu, wspomnień drugiego człowieka oceniać nam nie wolno, a w tym przypadku mamy do czynienia z trudnym doświadczeniem wojny i być może jeszcze trudniejszego życia po niej, gdy do głosu dochodzą demony przeszłości i nie sposób przed nimi uciec...

"Ostatnia więźniarka..." to poruszająca historia rodzinna opowiedziana przez Annę- najmłodszą córkę Mirosławy i Józefa Odi, która przyszła na świat i po dzień dzisiejszy opiekuje się, mieszka i pracuje w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau. 
Nazywana ostatnią "więźniarką" sama tak tego nie odbiera. Kontynuuje pracę swych rodziców, dając przy tym świadectwo, jak wiele złego wydarzyło się w tym miejscu.

Pani Nina doskonale poprowadziła narrację tej historii, z szacunkiem oddała ducha tych niewyobrażalnych i dramatycznych wydarzeń. Czytając książkę, niejednokrotnie odczuwałam strach i niepokój, który towarzyszył bohaterom tej historii. Płakałam godzinami nad ich losem, współczułam, ale i odczuwałam wdzięczność, że jest mi dane żyć w "miarę normalnych" czasach.
Dokładnie opisane emocje i napięcie towarzyszące pierwszym dniom wojny, brutalność najeźdźców, strach o jutro, ból przesłuchań, ale i nadzieja w to, że lada moment to wszystko się skończy.
W tle obserwujemy zmieniający się świat, historię, która dzieje się na oczach tych ludzi, a my za jakiś czas poznamy ją z kart podręczników... Niezwykle poruszająca i ważna historia.

Oprócz wspomnień znajdziemy tutaj mnóstwo zdjęć członków rodziny, fragmenty codziennych gazet, ogłoszenia i plakaty propagandowe. Na końcu znajduje się wywiad z Panią Anną- niezwykle wzruszający oraz wstrząsające świadectwo ojca pani Anny- Józefa, który pokazuje ogrom tragedii, której był uczestnikiem.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Niny i jestem przekonana, że nie ostatnie z wielkim zainteresowaniem sięgnę po jej poprzednie książki poruszające tematykę obozów zagłady.
Przyjemne w odbiorze pióro autorki, pomimo tego, że opisuje tak dramatyczne wydarzenia, sprawia, że książkę czyta się wyjątkowo dobrze.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Ta książka to opowieść o rodzinnych dramatach, o przewrotności losu, ale także hołd oddany tym, którzy przebywali w obozie, przetrwali i chcieli dzielić się dalej ze światem swymi wspomnieniami.

POLECAM...

"I po chwili, klnąc na czym świat stoi, szarpie się z ciałem nieszczęśnicy, w której, o zgrozo... rozpoznajemy Zytę. Naszą roześmianą, pełną optymizmu i pomocną Zytę.
Trzęsę się tak, że niemal spadam z belki, i gdyby nie ostrzegawczy uścisk dłoni Marii, rozkrzyczałabym się wniebogłosy. A tak przywieram jeszcze ściślej do drewna i niemal nie oddycham
Nie mam pojęcia, jak długo tak leżymy. Mija dzień i ponownie robi się noc, odgłosy za stodołą cichną i rodzi się kolejny dzień. Nasze organizmy jakby skupiły się w pełnej mobilizacji, tłumiąc wszelkie fizjologiczne potrzeby. Po raz pierwszy od bardzo dawna nie myślę o tym, jaka jestem głodna, jak chce mi się pić.
Balansuję między życiem a śmiercią, świadomością i jej brakiem, a gdy wreszcie decydujemy się zejść, jestem ścierpnięta i obolała. Jeszcze nie wierzę, że nam się udało. Jeszcze mogą się gdzieś czaić."
     - Nina Majewska- Brown "Ostatnia 'więźniarka' Auschwitz. Prawdziwa historia" str. 278.

Za możliwość przeczytania tej wyjątkowej historii serdecznie dziękuję wydawnictwu Bellona.
 

piątek, 19 sierpnia 2022

(72/22). WSZYSTKIE DZIECI MAHARADŻY

 "Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz."
       Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji 

    Autor: Joanna Puchalska

    Wydawnictwo: FRONDA

    Gatunek: Obyczajowa, Pamiętnik, Wspomnienie

    Liczba stron: 320

    Data premiery: 27. 12. 2021

 
 *Google

    Joanna Puchalska- rodzinnie związana z Nowogródczyzną, ukończyła historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, przez wiele lat tłumaczyła literaturę anglojęzyczną. Publikuje w miesięczniku "wSieci Historii", gdzie ma stałą rubrykę Diabeł nie mógł, poświęconą niezwykłym kobietom.
Autorka książek: "Dziedziczki Soplicowa", "Kresowi Sarmaci", "Bezpieczne ślady", "Polki, które zadziwiły świat", "Bo to złe kobiety były", "Polki, które zmieniły wizerunek kobiety", "Wilczyce z Dzikich Pól", "Z polskiego domu".
(Źródło: Okładka książki)

    Rok 1942, na świecie toczy się krwawa wojna. W Indiach, w okolicy wsi Balachadi, pojawiają się białe dzieci budzące zdumienie tym, że najchętniej biegają na bosaka, czego nigdy nie zrobiłby żaden mały Anglik.
Wygłodzone i w łachmanach, docierały do formującej się na terenie ZSSR Armii Andersa i dzięki temu znalazły się w Indiach. Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji zaprosił młodych uchodźców, by zamieszkali w specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu. Mieli odtąd dach nad głową, zapewnione wyżywienie, ubranie, naukę i opiekę lekarską.
W ciągu czterech lat działalności przez osiedle przewinęło się około tysiąca dzieci.
Powieść opowiada o tym, jak dzięki hinduskiemu księciu – który stał się ich Bapu, czyli ojcem – wykorzystały szansę odzyskania utraconego dzieciństwa i mogły przeżyć to, co w tym wieku młodzi ludzie przeżywać powinni. Pierwsze przyjaźnie, pierwsze miłości, szkolne wzloty i upadki, przygody na harcerskim szlaku.
Jam Saheb Digvijay Sinhji osobiście znał generała Władysława Sikorskiego, jeszcze przed wojną nawiązała się jego przyjaźń z Ignacym Janem Paderewskim, a ulubioną lekturą maharadży byli... "Chłopi" Reymonta w angielskim tłumaczeniu.
Obietnicy, że będzie ojcem dla polskich sierot, dotrzymał w konkretnym wymiarze. Po wojnie, aby uchronić kilkaset dzieci przed przymusową deportacją do komunistycznej Polski, formalnie je adoptował.
Dopiero po kilkudziesięciu latach Polska uhonorowała go za tę ogromną pomoc i wielkie serce. Dziś jest patronem znanej warszawskiej szkoły społecznej, od 2012 roku jeden z warszawskich skwerów nosi nazwę Skweru Dobrego Maharadży, a w 2016 roku sejm przyjął uchwałę w sprawie uczczenia jego pamięci.
(Opis wydawcy)

    Ci, którzy znają mnie osobiście i ci, którzy zaglądają do mnie na blog lub stronę wiedzą, że od lat fascynuję się Indiami i wszystkim, co jest z nimi związane, a już w szczególności kulturą i wiarą. Dlatego też gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawniczych, oczywiste stało się to, że muszę ją mieć w mojej biblioteczce i koniecznie poszerzyć swoją wiedzę na temat tego wyjątkowego kraju. 
Faktem jest, że zanim zabrałam się do lektury, minęło sporo czasu, ale nie spodziewałam się, że czeka na mnie taka fascynująca, a zarazem niezwykle poruszająca i pouczająca historia.
Początkowo byłam przekonana, że trafiłam na typową biografię maharadży, jednak okazało się, że jest to fabularyzowana powieść oparta na faktach, biografii, listach i wspomnieniach dzieci oraz dorosłych, którzy trafili pod opiekuńcze skrzydła tego wyjątkowo ciepłego i serdecznego człowieka. 
Jednak nim to się stało przeszli przez piekło zsyłek na Syberię, niejednokrotnie obserwowali śmierć najbliższych, sami walcząc o przetrwanie. Nie raz, nie dwa a setki razy byli głodni, chorzy z ledwością wymykający się z zimnych objęć własnej śmierci. 
Opisy tego wszystkiego i fragmenty listów niejednokrotnie rozrywają serce i zmuszają o refleksji nad tym, jacy teraz jesteśmy zachłanni, ciągle chcemy więcej i więcej. Każą czytelnikowi zwolnić w tym pędzie świata i zastanowić się co tak naprawdę jest w życiu ważne...

Ich życie zmienia się gdy docierają do obozu dla uchodźców w niewielkiej wsi Balachadi. 
(Obóz był z założenia przeznaczony dla dzieci w wieku 2–15 lat, starsze przenoszono do Valivade. Komendantem obozu został ksiądz Franciszek Pluta, który zorganizował go na wzór harcerski – poranna gimnastyka, apel w szeregach zwróconych w stronę Polski. Dla starszych dzieci zorganizowano szkołę. Nauczycielkami zostały kobiety ocalone z łagrów, które wraz z dziećmi przybyły do Indii, m.in.: Maria Skórzyna, Waleria Tyszkiewicz, Helena Krzętowska, Stefania Śliwińska, Cecylia Stachoń, Janina Dobrostańska, a także Antoni Maniak. Maharadża sprowadził z Goa, ówczesnej portugalskiej kolonii na południu Indii, trzech kucharzy, którzy umieli gotować po europejsku. Na wysokim maszcie powiewała biało-czerwona flaga, dar polskich marynarzy z SS Kościuszko- źródło: Wikipedia).
W relacjach świadków maharadża daje się poznać jako człowiek niezwykle otwarty i ciepły. Brał on udział we wszystkich ważnych uroczystościach mających miejsce w obozie. Zapraszał dzieci do swojego pałacu, gdzie gościł ich niczym najbardziej wyczekiwanych gości. Był to człowiek niezwykle spontaniczny, lubiący bawić się z dziećmi, łagodny. Dawał dzieciom namiastkę normalnego dzieciństwa bez strachu i niepewności co do jutra... Szkoda, że tak rzadko i mało się o nim mówi...

"Wszystkie dzieci Maharadży" to książka w moim odczuciu niezwykła... Nie dlatego że opisuje nam postać mało znanego człowieka, który bezinteresownie zrobił dla Polaków niewyobrażalną rzecz, ale dlatego, że pomimo olbrzymiego cierpienia, które zostało opisane na jej stronach, niesie również pociechę i nadzieję w to, że są na świecie ludzie, którzy wyciągną pomocną dłoń, i sprawią, że zza ciemnych chmur, choć na chwilę wyjrzy słońce.
Tak jak wspomniałam wyżej, przedstawiona historia niejednokrotnie wywołała we mnie ogrom bólu i łez współczucia. Pomimo to czyta się tę książkę naprawdę dobrze. 
Autorka stworzyła doskonałą fabułę, bohaterowie są wykreowani po prostu genialnie, obdarzeni całą gamą uczuć i emocji- stają się czytelnikowi niezwykle bliscy.
Przypadł mi do gustu styl pisarki, jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, barwne i niezwykle plastyczne opisy pozwalają poczuć całą gamę emocji od poczucia strachu i dyskomfortu po całkowity relaks w ogrzewającym twarz słońcu...
Jeśli inne książki autorki są utrzymane w podobnym "klimacie" z przyjemnością po nie sięgnę. 

Doskonałym uzupełnieniem fabuły jest szeroka bibliografia, którą autorka umieściła na końcu powieści. Nie tylko zdradza tam, z jakich źródeł historycznych sama korzystała, ale wskazała wiele ciekawych pozycji, po które warto sięgnąć, by poznać jeszcze szerzej historię maharadży, który bezinteresownie uratował tysiąc polskich dzieci. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To fascynująca powieść, a zarazem doskonała lekcja historii, o której tak naprawdę niewiele wiemy.

POLECAM...

"Osiedle powstałe w księstwie Nawanagar stanowiło dla sierot po traumatycznych przejściach ważną namiastkę domu rodzinnego. Domu bezpiecznego, bo wojna toczyła się daleko, dzieci nie miały do czynienia z okupacją, łapankami, obozami. Po koszmarze Rosji było tu trochę jak na wakacjach. Ciepły klimat, dobre jedzenie, sport, zabawy na świeżym powietrzu, kąpiele w morzu, wycieczki, harcerstwo. Bardzo szybko wychowankowie dokonali rozpoznania najbliższego otoczenia. Dla mieszkańców okolicznych wsi najpierw stanowili sensację. Białe dzieci bardzo bezpośrednie w kontakcie, co było zdecydowanym przeciwieństwem Anglików, i w dodatku poruszające się same, bez opieki dorosłych. Potem Hindusi przywykli, choć czasem nie bardzo wiedzieli, jak się zachowywać. Na wszelki wypadek niektórzy z wielką czołobitnością pochylali się nisko przy tradycyjnym geście pozdrowienia."
                             - Joanna Puchalska "Wszystkie dzieci Maharadży" str. 208

Książkę znajdziecie: Empik, Gandalf, Bonito, Tania książka, Świat książki, Księgarnia PWN,

Za możliwość poznania tej fascynującej książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA

środa, 1 czerwca 2022

(41/22). WRAŻENIA I CHWILE


    Autor: Krzysztof Gdula

    Wydawnictwo: Self-publishing

    Gatunek: Autobiografia, Pamiętnik,

    Liczba stron: 324

    Data premiery: 15. 04. 2022

   
 *Google

    

     Krzysztof Gdula- Technik na emeryturze, ojciec trójki dorosłych dzieci. Czas wolny wypełnia muzyką klasyczną, literaturą, górskimi wędrówkami i pisaniem. Lubi polne drogi, Bacha, wieczory nad książką i daleki horyzont. Jest autorem dwóch książek o górach, są to "Sudeckie wędrówki" i "Góry Kaczawskie słowem malowane" oraz powieści "Miłość, muzyka i góry".
(Źródło: Okładka książki)

    Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwilach, które przychodzą, trwają moment i odchodzą, jakże często niezauważone przez nas i niedocenione, a przecież nierzadko niosące tak bardzo nam potrzebne w życiu piękno.
Słowa i wrażenia – dwa tworzywa, z których budowałem te teksty.
Zapisanie słów, każdych słów, i późniejsza możliwość ich odczytania, jest czymś niesamowitym, graniczącym z magią, którą na pewno odczuwał kiedyś człowiek niepiśmienny, patrząc na tekst, ale zapisanie słów wyrażających wrażenia, stan ducha, nasze uczucia, jest magią najczystszą.
(Opis autora)

    Żyjemy w zwariowanym świecie, w którym nieustannie zalewa nas potok nowych informacji. Zapamiętujemy co raz więcej zbędnych faktów, ale czy zastanowiliśmy się kiedyś, jaki to ma to sens, czy warto przechowywać w pamięci setki danych, które jutro będą już nieaktualne? 
Zatrzymajmy się więc w tym szalonym biegu i odpowiedzmy sobie na kilka pytań. 
Czy w naszej pamięci wyrył się obraz kwitnącej magnolii?
Czy pamiętamy zapach, który towarzyszył nam w najważniejszych chwilach naszego życia?
Czy schowaliśmy w sercu obraz wschodzącego słońca nad ukochanymi górami/morzem/jeziorem/parkiem itd.?
Czy pamiętamy tekst piosenki/wiersza, który sprawił, że zatrzymaliśmy się, choć na chwilę i zastanowiliśmy się nad ulotnością, a zarazem niezwykłością danej chwili?
Pewnie nie...
Dlatego też najnowsza książka pana Krzysztofa Gduli jest idealna, by zatrzymać się, choć na chwilę, przymknąć oczy i przywołać w pamięci ulotne chwile i momenty, o których nie pamiętamy na co dzień.

"Wrażenia i chwile" to zbiór krótkich felietonów o celebracji chwili, która przychodzi, trwa moment i odchodzi, często niezauważona i niedoceniona a zostawiająca głęboki ślad sercu, jest to w pewnym sensie opowieść o przeżywaniu zwykłych dni.
Książka ma 320 stron (format A4), a teksty nie są ze sobą bezpośrednio związane, więc można je czytać w dowolnej kolejności, co dla mnie było dużym ułatwieniem- mogłam sobie dobrać tekst idealnie pasujący do aktualnego samopoczucia, nastawienia i spojrzenia na świat w danym momencie. 
Nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mnie urzeknie a zarazem zaskoczy i sprawi, że niejednokrotnie w moich oczach pojawiły się łzy- czytając ją, czułam się, jakbym oglądała to, o czym pisze autor na własne oczy, przeżywała razem z nim rozterki i radości każdego dnia. 
Wielkim zaskoczeniem dla mnie był wysnuty wniosek- jak bardzo jesteśmy z autorem do siebie podobni, jak podobnie odbieramy otaczającą nas rzeczywistość, jak nasza wrażliwość jest zbliżona (poniżej zamieściłam fragment, który wyjątkowo mnie urzekł, pobudził wspomnienia, obudził schowaną na dnie serca tęsknotę). Czy określenie "magiczna" będzie tutaj adekwatne, a może bardziej "czarująca, nietuzinkowa i zaskakująca" będzie odpowiedniejsze? Ta książka taka właśnie jest... nieoczywista.
Mam milion pytań w głowie i niewiele odpowiedzi na nie- sama jestem zaskoczona, że na zaledwie trzystu stronach można ukryć tyle piękna i emocji. Ja jestem zachwycona tą książką.

Książka do nabycia bezpośrednio u Autora lub poprzez Allegro.

    Czy polecam? 
Zdecydowanie tak. Osobiście jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak pięknym opisem przeżywania dnia codziennego. Czyta się ją ekspresowo. Wciąga, intryguje i inspiruje do przeżywania danej chwili całym sobą.

POLECAM...

"W gorącym słońcu ostatnich dni zboże dojrzało błyskawicznie i pokazuje mi się teraz najpiękniejsze. Jadąc, patrzę na te złociste łany z niezaspokojoną zachłannością, z przyjemnością i dziwnym ciepłem w piersi. Przymiotnik "złociste" wydaje się banalny przez nadużywanie, ale nie znajduję trafniejszego, a to z powodu odczuć, jakie budzi we mnie widok dużego pola dojrzałego zboża w słoneczny dzień. To trochę tak, jakbym patrzył na... złoto? Przecież nie, ale jednocześnie jest tutaj malutkie "tak", co doskonale zrozumie rolnik z powołania. Widok tych pól budzi uśpione na co dzień, nieodczuwane wspomnienia, tęsknoty, skojarzenia, a wszystko jakby nie moje, a podsunięte mi przez... kogo? Czasem myślę, iż odzywają się we mnie w takich chwilach pokolenia moich przodków od wieków uprawiających ziemię i kochających ją, że owa siła przyciągająca mnie do tych pól jest od nich, przekazana mi tajemnym sposobem abym pamiętał skąd jestem. Pamiętam."
                                  - Krzysztof Gdula "Wrażenia i chwile" str. 132

Za możliwość poznania tej wyjątkowej książki serdecznie dziękuję Autorowi.


środa, 18 maja 2022

(37/22). JA, BORDERLINE I TERAPIA. CZYLI MOJA DROGA DO WYZDROWIENIA

 
    Autor: Agnieszka Rosińska

    Wydawnictwo: Estymator

    Gatunek: Pamiętnik, Wspomnienie, Autobiografia

    Liczba stron: 370 e-book

    Data premiery: 27. 04. 2022

 
 *Google

    Agnieszka Rosińska- brak informacji.

    Autobiograficzna opowieść autorki, która przez wiele lat żyła na granicy normalności i szaleństwa, a nawet życia i śmierci. W dzieciństwie i w młodości doznała wielu krzywd ze strony rówieśników oraz dominującej i stosującej przemoc psychiczną i fizyczną matki. Była też ofiarą molestowania seksualnego i gwałtu. Przeżycia te spowodowały narastające problemy emocjonalne, depresję, stany lękowe, samookaleczenie się, tendencje samobójcze, wdawanie się w niebezpieczne i społecznie nieakceptowane zachowania. Jej życie w tym okresie naznaczone było wielokrotnymi pobytami w szpitalach psychiatrycznych.
Pozytywny przełom nastąpił w momencie rozpoczęcia psychoterapii. Autorka opowiada o jej trudnych początkach – powolnym przełamywaniu lodów, otwieraniu się na terapeutkę i uczeniu się przyjmowania pomocy. Starając się wiernie oddać swoje emocje i myśli z tamtego okresu, pokazuje, jak wygląda życie z zaburzeniami osobowości typu borderline. Opowiada jednocześnie o tym, jak jej otoczenie reagowało na podejmowane przez nią próby przepracowania swoich traum. Przede wszystkim ukazuje niezrozumienie wśród najbliższych, bagatelizowanie jej problemów, brak wsparcia i obwinianie jej o wszelkie niepowodzenia. Ważnym i ciekawym aspektem tej książki są zapisy rozmów z terapeutką, które składają się na długi i niełatwy proces godzenia się z własną przeszłością i uczenia się akceptacji. Autorka pokazuje, jak wyglądała jej walka o samą siebie i możliwość rozpoczęcia nowego, lepszego pod względem jakości życia. Wiernie oddaje najważniejsze sesje terapeutyczne, w trakcie których poruszała najtrudniejsze tematy i przepracowywała swoje traumy.
Opowiadając o swoich traumach z dzieciństwa i wczesnej młodości oraz o przebytej terapii, autorka uświadamia, jak długą i wyboistą drogę trzeba przejść, aby zaakceptować siebie i móc cieszyć się życiem pomimo doznanych krzywd. Poprzez swoją historię pokazuje, jak ważne i potrzebne jest szukanie profesjonalnej pomocy, kiedy doświadcza się trudnych chwil. Jej opowieść uzmysławia też, że nigdy nie jest za późno na walkę o swoje zdrowie psychiczne i że warto ją podjąć. Przepracowywanie traum nie jest łatwe, ale konieczne, żeby pójść dalej, pokochać samego siebie i zacząć czerpać z życia to, co najlepsze.
Projekt okładki: Gabriela Trytko.
(Źródło opisu: Lubimy czytać).

    Od momentu, w którym skończyłam czytać książkę, minął już jakiś czas, a ja nadal nie umiem poukładać sobie w głowie wszystkich myśli. Przeczytanie tej książki i poznanie historii autorki  tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że choroby psychiczne i zaburzenia emocjonalne są w naszym kraju nadal osnute mnóstwem mitów, niedopowiedzeń, strachem i niezrozumieniem- są wręcz tematem tabu.
Autorka dokładnie opisuje swą drogę i pokazuje, jak bardzo borderline* może spustoszyć umysł i doprowadzić na skraj obłędu, lub co jeszcze gorsze samodeskrucji. Pokazuje, jak ważna jest dokładna diagnoza i terapia, która pozwala w miarę normalnie funkcjonować.

Ta książka boli... boli od początku do końca, ale niesie w sobie również ogromne pokłady nadziei. Autorka dokładnie opisuje swą drogę, burze emocji, które szaleją w głowie...nie owija w bawełnę, pisze jak było, pisze o motywach, wyborach i ich konsekwencjach... to emocjonalne tsunami zalewa czytelnika od pierwszych stron, wciąga coraz głębiej i głębiej, by na końcu posadzić na rozpędzonej kolejce górskiej i wrzucić w przepaść. 
Pierwszoosobowa narracja pozwala zrozumieć, co dzieje się w głowie chorej osoby, poczuć ten nieustanny strach towarzyszący człowiekowi każdego dnia. Możemy dokładnie zaobserwować, jak bardzo chory jest odosobniony i samotny, choć przebywa w tłumie, jak łatwo jest nim manipulować i doprowadzić do ostateczności. 
Z racji tego, że (moim zdaniem) jest to książka trudna i bolesna, nie wszystkim ona przypadnie do gustu, jednak jestem przekonana, że powinniśmy po nią sięgnąć wszyscy, by zrozumieć, w jakim piekle musi żyć chory i jak łatwo jest mu to piekło urządzić- czasami całkiem nieświadomie. Lektura zmusza do refleksji i wyciągnięcia odpowiednich wniosków.
Wbrew pozorom, książkę czyta się bardzo szybko, zdarza się kilka powtórzeń, ale nie wpłynęło to na odbiór całości.

W tym miejscu chciałabym pogratulować olbrzymiej odwagi i determinacji, by pozwolić sobie otworzyć przed obcymi ludźmi i zarazem podziękować za zaufanie, którym mnie Pani obdarzyła. Dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.

Kochani ważny apel.
Jeśli tylko zauważycie, że coś złego zaczyna się dziać z Wami lub waszymi bliskimi, nie wahajcie się, by zaczerpnąć pomocy lekarskiej lub skorzystać z pomocy terapeuty.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To ważny głos, pokazujący jak poruszać się w świecie chorego, ale przede wszystkim jak poruszać się w tym świecie wraz z chorym.

POLECAM...

"Poprzez zadawanie pytań terapeutka naprowadziła mnie na odpowiednie tory. Informacje, które ode mnie otrzymała, były pomocne w zdefiniowaniu problemu, ponadto służyły temu, aby mogła zaproponować mi optymalne rozwiązanie i dalsze leczenie.
To spotkanie miało również służyć zaznajomieniu się z osobą terapeuty. Poznałam dzięki niemu specjalistę i oceniłam to, czy chcę z tą osobą dalej współpracować. To było jedno z trudniejszych wyzwań w moim życiu. Nie sądziłam, że z czasem okaże się tym najlepszym, jakiego mogłam się podjąć [...]
Gdy ustaliłyśmy formalności związane z terapią, zaczęła się prawdziwa praca i walka o przetrwanie. Dla mnie to tak naprawdę było być albo nie być.
Większość osób podejmujących terapię ma za sobą wyjątkowo trudną przeszłość. Część pochodzi z
patologicznych bądź dysfunkcyjnych rodzin, innych przyprowadziły pod gabinet trudne doświadczenia życiowe, które spowodowały szereg dolegliwości takich jak depresja, nerwica czy zaburzenia osobowości. I mnie mój bagaż życiowy zaprowadził do drzwi Dagmary."
  -Agnieszka Rosińska" Ja, borderline i terapia. Czyli moja droga do wyzdrowienia" str. 38-39


   * Osobowość borderline- Osobowość chwiejna emocjonalnie podtypu granicznego (ang. borderline personality disorder, BPD), in. pograniczne zaburzenie osobowości, osobowość borderline – zaburzenie osobowości charakteryzujące się wahaniami nastroju, napadami intensywnego gniewu, niestabilnym obrazem siebie, niestabilnymi i naznaczonymi silnymi emocjami związkami interpersonalnymi, silnym lękiem przed odrzuceniem i gorączkowymi wysiłkami mającymi na celu uniknięcie odrzucenia, działaniami autoagresywnymi oraz chronicznym uczuciem pustki (braku sensu w życiu).
Zapadalność na osobowość „borderline” wynosi około 1–2%. Zaburzenie wymaga wielokierunkowego leczenia, psychoterapii, a niekiedy też hospitalizacji. (Źródło: Wikipedia). 

Za możliwość poznania tej poruszającej historii serdecznie dziękuję Autorce.

środa, 13 kwietnia 2022

(25/22). SŁOICZKI

                            **Recenzja została wyróżniona przez portal Lubimy czytać.

    Autor: Maja Jaszewska

    Wydawnictwo: Szelest

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 390

    Data premiery: 09. 03. 2022

 * Google

    Maja Jaszewska- dziennikarka, poetka, pisarka. Autorka licznych artykułów i wywiadów publikowanych między innymi na łamach "Zwierciadła", "Sensu", "Tygodnika powszechnego", "Twojego stylu", "Mody na zdrowie", "Krainy Bugu", "Styl.pl", "Elle".
Autorka książek: "W co wierzę" oraz "Nie i Tak. Rozmowa z Adamem Ferencym".
Współautorka książek: "Psychologia mitów greckich" i "Archetypy, mity, symbole. Refleksje jungowskie o psyche". Autorka dwóch tomików poetyckich"talitha kum" i "bardo".
(Źródło: Okładka książki)

    Słynny na cały świat cytat mówi, że "życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci się trafi". Powieść Mai Jaszewskiej kusi dalszym ciągiem - tylko od ciebie zależy, jak się w nim rozsmakujesz. To książka pełna niespodzianek. Wciągająca, zabawna, klimatyczna, z miłosną historią, wyrazistymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem.
Pikanterii fabule dodają spacery po współczesnej i dawnej Warszawie. Tą sprzed lat przywołują smakowite literackie anegdoty. Iwaszkiewicz, Dołęga-Mostowicz, Wieniawa- Długoszowski. No właśnie... Która z nas nie chciałaby dostać o poranku bukietu kwiatów z liścikiem:
"Szanowna Pani! Zeszłej nocy śniła mi się Pani w taki sposób, że poczułem się zobowiązany".
Drogi Czytelniku, jako rodowita warszawianka napiszę bez ceremonii, spodziewaj się w "Słoiczkach" git wersalu i cwanej nawijki.
KATARZYNA PAKOSIŃSKA

Józia to młoda, przywiązana do tradycji i rodzinnego domu dziewczyna z Podlasia.
Julka - buntowniczka, która ucieka z Krakowa przed przeszłością i apodyktycznym ojcem.
Obie przyjeżdżają do Warszawy w nadziei na lepsze jutro, znajdują pracę w nowoczesnym, lifestylowym czasopiśmie dla kobiet i rozpoczynają nowe życie.
Obie są słoiczkami.
Obcymi w Warszawie.
Przyjezdnymi.
Czy stolica będzie dla nich łaskawa?
(Opis wydawcy)

    Katarzyna Pakosinska w swej zapowiedzi napisała wszystko to, co i ja chciałabym Wam powiedzieć. Jestem zauroczona tą historią od początku, a historia dwóch dziewcząt, które przyjechały do wielkiego miasta z małych miejscowości, skradła moje serce.
Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej z nich poznajemy historię Józi, która pochodzi z tradycyjnego podlaskiego domu. 
W drugiej zaś spotykamy się Julią, która przyjechała do Warszawy z małej miejscowości spod Krakowa. Obydwie dziewczyny poza pracą w poczytnym magazynie "Przemiany" różni totalnie wszystko. Są one dla siebie takim samym kontrastem jak biel i czerń, ale jest coś, co je pomimo wszystko łączy. Jesteście ciekawi co?  
Czy Warszawa je zbliży? Czy wszyscy wokół nich mają szczere zamiary w stosunku do ich osób? Czy rodzinne stosunki się poprawią, a może wręcz przeciwnie, będą narastać tylko konflikty? Czy aby odnaleźć się w nowej rzeczywistości, potrzeba zrywać stare więzy, które łączą nas z przeszłością?
Tego musicie dowiedzieć się sami, ale mogę Wam obiecać, że nie pożałujecie czasu poświęconego tej niezwykle ciepłej opowieści.

W moim odczuciu pomysł na fabułę trafiony w dziesiątkę! "Słoiczki" to ciekawie opowiedziana historia o życiu w wielkim mieście, z przymrużeniem oka punktująca jego wszystkie wady i zalety. Autorka w wykreowanych postaciach pokazuje satyryczny obraz naszego społeczeństwa, udowadniając przy tym jak bardzo niektórzy z nas są zapatrzeni w swój czubek nosa. Jak bardzo jesteśmy przywiązani do swoich korzeni, jak cenimy powroty do domu, nawet z niedalekich "podróży".
Jest to historia pełna ciepła i humoru, ale zmuszająca także do poważnych refleksji, ucząca, by doceniać przeszłość, ale patrzeć z ciekawością i "otwartą głową" w przyszłość.
Olbrzymią zaletą tej opowieści jest masa zabawnych czasami poruszających wspomnień przedwojennej Warszawy, które autorka serwuje nam pod postacią tematycznych spacerów po Warszawie. Jeden taki "spacer" przy którym spotykają się dwie starsze osoby, niezwykle mnie poruszył... nie chcę Wam zdradzać za dużo, ale płakałam po tym fragmencie kilka dobrych minut. Przy okazji czytamy wiele ciekawych anegdot, o których w szkole raczej nie słyszeliśmy ;)

Akcja powieści nie goni może na łeb i szyję, ale ma to swój urok i otula czytelnika niesamowitym ciepłem. Bohaterowie są doskonale wykreowani, niektórzy może zbyt przerysowani, ale nie jest to problemem. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Opisy krajobrazu, są tak plastyczne, że czytając je, czułam się jakbym sama stała nad brzegiem Bugu, i podziwiała jego majestat, lub obserwowała z boku zatłoczone ulice Warszawy i słyszała ten wszędobylski hałas. Lekka forma i styl pisarki pozwalają przy sobie odpocząć i zaczerpnąć odrobinę tchu.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Mai, ale jeśli jej poprzednie książki są utrzymane w podobnym tonie, z ciekawością po nie sięgnę. Wy czytaliście?

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.  Klimatyczna opowieść z ważnym przesłaniem.

POLECAM...

"Żałowała, że nie przyjechali tu z Jackiem latem. Dzisiejsza odsłona jej ukochanego krajobrazu nie porywała bogactwem zieleni, zapachem rozgrzanego igliwia i złocistym blaskiem piasku, które uwodziły każdego, kto stanął w tym miejscu letnią porą. Ale i ta grudniowa, monochromatyczna wersja miała swój urok. Urzekała spokojem i tajemnicą."
                                       - Maja Jaszewska "Słoiczki" str.161 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Szelest przy współpracy z wydawnictwem Novae Res.

wtorek, 7 grudnia 2021

(99/21). BOHATEROWIE AUSCHWITZ. OPOWIEŚĆ O LUDZIACH KTÓRZY POTRAFILI STAWIĆ OPÓR PIEKŁU.

 
    Autorzy: Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński

    Wydawnictwo: FRONDA

    Gatunek: Literatura faktu, Biografia

    Liczba stron: 344

    Data premiery: 03. 08. 2021

 *Google

    Teresa Kowalik- brak informacji.

    Przemysław Słowiński- Urodził się 4 kwietnia 1959 r. we Wrocławiu. Z wykształcenia jest prawnikiem, chociaż z powodu chronicznej awersji do prawników nie przepracował w wymienionym zawodzie nawet jednego dnia. Pracował natomiast jako górnik, protokolant, kierowca, barman i robotnik rolny. Był malarzem, ochroniarzem, kick-bokserem, prezesem przedsiębiorstwa turystycznego, współwłaścicielem jednej z największych w Polsce firm handlowych, agentem ubezpieczeniowym, sprzątał ulice, mył okna i wykonywał jeszcze wiele innych ciekawych oraz mniej ciekawych zawodów. Mieszkał na stałe we Wrocławiu, Eindhoven, Czelabińsku, a obecnie w Katowicach. W rubryce stan cywilny wpisuje: żonaty (na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej), a rozwiedziony (poza obszarem R.P.). Współpracuje stale z warszawskim magazynem "Top Biografie".
(Źródło: Lubimy czytać)

    Opowieść o ludziach, którzy potrafili stawić opór piekłu.
Oporem mogło być wszystko, bo wszystko było zabronione. Oporem stawała się każda działalność, która stwarzała wrażenie, że więźniowi pozostało coś z dawnej osobowości i indywidualności.
KL Auschwitz to bezmiar ludzkiego cierpienia, poniżenie, rozpad osobowości i
heroiczne próby ocalenia własnej tożsamości. Świat odwróconego Dekalogu. Świat
odwróconych ludzkich wartości. Świat bez nadziei, bez litości dla innych, świat bez Boga.
Przykazaniami tego świata było: "zabijaj", "kradnij" albo też "mów fałszywe świadectwo".
Trzeba było niezwykłego męstwa, charakteru i opanowania, żeby być po prostu
człowiekiem, kiedy przychodził głód, praca ponad siły, groźby i szantaże. Próba przeżycia w
warunkach panujących w KL Auschwitz bez zeszmacenia się, już była bohaterstwem.
Opowiemy o ludziach, którzy będąc tylko ziarnkami piasku rzuconymi w tryby wielkiej machiny terroru, potrafili skutecznie dobro przeciwstawić złu i tą drogą ocalić miłość, wiarę i nadzieję tam, gdzie inni zatracili nawet swoje człowieczeństwo.
(Opis wydawcy).

    "Bohaterowie Auschwitz" to pozycja przedstawiająca życie kilkunastu bohaterów, którzy przeciwstawili się piekłu na ziemi i robili wszystko by ułatwić czy utrzymać przy życiu innych współosadzonych. W tym opracowaniu znajdziemy życiorys takich postaci jak:
- Witold Pilecki
- Maksymilian Kolbe
- Józef Bellert
- Stanisława Leszczyńska
- Irena Wiśniewska
- Bronisław Czech
- Tadeusz "Teddy" Pietrzykowski
-Harry Haft
- Sabina Nawara

Ciekawym dodatkiem jest również rozdział opisujący wielkie ucieczki z obozu. Nie wszystkie one się udały, ale kilka z nich pokazuje, że dla zdeterminowanego człowieka nie ma rzeczy niemożliwych. 

Z książki, z każdej jej strony płynie ogrom cierpienia i poniżenia. Autorzy jak i bohaterowie zwracają szczególną uwagę na ponadludzką walkę o ocalenie własnej godności i tożsamości, by nie stać się tylko kolejnym numerem w rejestrze. 
Autorzy przytaczają wspomnienia więźniów i dokładnie opisują, jak wyglądało przybycie do obozu, prace, do jakich byli zmuszani osadzeni czy nieludzkie warunki, w których musieli funkcjonować na co dzień. 
Dowiadujemy się również, jak wyglądało życie "po" obozie tych, którzy przeżyli to piekło.
Książka została wzbogacona o wiele zdjęć, zarówno samych bohaterów jak i z wnętrza obozu.

Na pewno nie jest to książka na jedno popołudnie, bo "Bohaterowie Auschwitz" to książka wzbudzająca ogromne emocje. Współczucie, żal i niedowierzanie towarzyszyły mi przez całą lekturę.  
Przedstawione historie pokazują, jak ważne jest, by nikt z nas nie zapomniał o piekle, które stworzyli niemieccy naziści... Byśmy robili wszystko, co możliwe by to się już nigdy nie powtórzyło.
 
    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To książka, która powinna trafić do jak najszerszego grona odbiorców. 

POLECAM...

"Żył dla innych. Walczył o życie schorowanych i wygłodzonych więźniów obozu koncentracyjnego. I wygrał tę niemożliwą do wygrania walkę. Był szaleńcem z boskim błogosławieństwem. Cichy, zapomniany bohater, konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygady Piłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 roku i powstaniec warszawski. Józef Bellert wierzył, że miarą człowieczeństwa jest stosunek do najsłabszych. Prowadząc szpital na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau, uratował życie prawie 4,5 tysiąca z ok. 5 tysięcy pozostawionych przez Niemców więźniów. Swój zawód wykonywał z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem."
  - Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński "Bohaterowie Auschwitz. Opowieść o ludziach, którzy potrafili stawić opór piekłu" str.99

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.

poniedziałek, 6 grudnia 2021

(98/21). WIDMA NOCY. DOKUMENTACJA ZBRODNI

 
    Autor: Stanisław Srokowski

    Wydawnictwo: FRONDA

    Gatunek: Literatura faktu

    Liczba stron: 336

    Data premiery: 18. 07. 2021

 
 *Google

    Stanisław Srokowski- Polski pisarz, poeta, prozaik, dramaturg, krytyk literacki, tłumacz i publicysta.
W 1945 wraz z rodziną został wypędzony z Kresów i osiedlił się w Mieszkowicach (ówczesne woj. szczecińskie). Zadebiutował jako poeta i prozaik w 1958 w Opolu. W 1960 ukończył filologię polską w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Pracował jako nauczyciel w Technikum Elektroenergetycznym w Legnicy.
Brał udział w wielu działaniach na rzecz odnowy moralnej, społecznej i politycznej w kraju. Był założycielem NSZZ "Solidarność" w redakcji "Wiadomości"
(Źródło: Lubimy czytać)

    Jeśli nie umiemy się upomnieć o tych, którzy ginęli w okrutny sposób, tylko dlatego, że byli Polakami, nie zasługujemy na miano wspólnoty.
Najbardziej osobista książka Stanisława Srokowskiego, pisarza od lat upominającego się o sprawiedliwość i szacunek dla ofiar rzezi kresowej.
To antologia i chronologia zbrodni ukraińskiego ludobójstwa na Kresach, która pozwoli czytelnikowi uporządkować swoją wiedzę na ten ciągle zakłamywany temat.

WSPOMNIENIA Z WRZEŚNIA 1939 r.
RELACJA OJCA I OPOWIEŚĆ MATKI
RĄBALI NAS JAK KURY NA KLOCU
ZACHOWANIE SOWIETÓW, BIAŁORUSINÓW I ŻYDÓW
TERROR OUN WOBEC RODAKÓW
ZACHOWANIE KOŚCIOŁA UNICKIEGO
UKRAIŃSKIE GWAŁTY NA POLKACH
362 SPOSOBY MORDOWANIA POLAKÓW

Każdy badacz historii po przeczytaniu tej książki będzie już wiedział na pewno, że początki masowych ukraińskich mordów sięgają września 1939 roku, a kończą się dopiero w 1947 roku, ogarniając swoim zasięgiem aż siedem województw.
W prezentowanych świadectwach i innych dokumentach zachowaliśmy ich pierwotny, oryginalny kształt, nawet wtedy, kiedy wydawał się nam niezgrabny lub niezgodny z normami gramatycznymi.
Krew niewinnych ofiar nadal woła o sprawiedliwość.
(Opis wydawcy)

    Zgłaszając się do recenzji, nie miałam pojęcia, że ta książka wywoła we mnie tyle skrajnych emocji.
Jest mi trudno ocenić tę książkę, bo gdzieś w głębi serca czuję, że nie mam do tego prawa, tym bardziej że sam autor zaznacza, że jest to jego najbardziej osobista książka. A w moim odczuciu, wspomnień drugiego człowieka oceniać nie wolno. 
Historia rodziny samego autora, to co przeżyła jego mama, ojciec, on sam, wywołuje ogrom emocji współczucia i poruszenia. Trudno mi opisać własne emocje i odczucia, a dopiero czyjeś. 

Jednocześnie cieszę się, że książka trafiła w moje ręce i miałam możliwość poznania wielu autentycznych historii. Z drugiej strony, jestem przerażona, jak wiele zła się wydarzyło... Zła, które wyrządził sąsiad sąsiadowi.
Przerażający jest fakt, że na ten morderczy proceder zezwalał nawet kościół, w którym popowie święcili narzędzia zbrodni takie jak siekiery, widły, noże itp. które miały służyć do mordowania. Nawoływania do przemocy z ambony, wyzwiska i wskazywanie palcem, to po prostu nie mieści mi się w głowie.
 W książce znajdziemy wiele historii ludzi, którzy byli świadkami, którzy przeżyli i mogli to opowiedzieć. Opisy morderstw, które widzieli na własne oczy, nie mieszczą się w głowie. To, co robiono tym ludziom woła o pomstę. Nie będę ich opisywać, bo są zbyt brutalne. 
Autor przybliża nam także życiorys Bandery- ukraińskiego bohatera narodowego. Straszne i zarazem niezwykle przykre jest to, że do dziś ten człowiek jest cenioną osobistością a szkoły, ulice i pomniki noszą jego nazwisko. Wiele złości wywołał we mnie ten rozdział. 

Ogólnie książkę czytałam długo, jest ona niezwykle trudna i bolesna. Kilkukrotnie musiałam ją odłożyć na kilka dni, by poukładać sobie całą tę krzywdę w głowie i dać odpocząć rozchwianym emocjom.

    Czy polecam?
Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego, ale jeśli interesuje Was ten temat, znajdziecie tutaj wiele cennych informacji.

POLECAM...

"Mordy przebiegały w sposób skoordynowany i dobrze zaplanowany, wedle starannie zapisanych instrukcji. Instrukcje te musiały być precyzyjnie opracowane i wychodziły z tych samych ośrodków decyzyjnych, które panowały od samego początku nad ludobójczą machiną ukraińskiej zagłady. A głównym ośrodkiem decyzyjnym w owym czasie było dowództwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pod przewodnictwem największego zbrodniarza ziem kresowych Stepana Bandery. To przez jego postawę, zachowanie, rozkazy i działanie płonęły Kresy"
         - Stanisław Srokowski "Widma nocy. Dokumentacja zbrodni." str. 107
   
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Fronda.