sobota, 24 sierpnia 2024

(115/ 24). KONIEC ZABAWY


    Autor: Jacek Melchior

    Wydawnictwo: Seqoja

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 308

    Data premiery: 16. 08. 2024

 *Google

    Jacek Melchior Jacek Melchior - krytyk kultury, jak mówi: "teatrolog z wykształcenia, radiowiec z zamiłowania, dziennikarz z konieczności"; recenzent, scenarzysta, meloman i kinoman. Autor trzech powieści: XXL (2012), Regina zamyka drzwi (2015) i komediowego romansu redakcyjnego, napisanego pod pseudonimem, którego nie chce zdradzić. Mieszka w Warszawie.
(Źródło: Portal czytelniczy "Na kanapie")

    Życie to teatr. Banalne, lecz nie w przypadku Darka Mirka Marka. Studiował teatrologię, a jego matka wysiadywała w Szkole Teatralnej, by poznać rektora Łapickiego. Wyrzucony za nieznajomość detali "Hamleta" Darek stał się kimś innym, niż chciał.
Po latach chce już tylko spakować się ostatecznie, bo zdrowie nie to, sekspartnerzy nie ci i w ogóle świat nie ten. Niespodziewane zdarzenie zmieni jego życie w thriller – ze słynnym redaktorem radiowym, który lata temu zapadł się pod ziemię, i młodą kobietą, pojawiającą się jak spod ziemi, w rolach głównych…
(Opis wydawcy)

    Nie spodziewałam się, przyznać muszę, że ta książka tak bardzo mnie wchłonie i będzie obijać się w myślach przez tak długi czas. Dawno już nie czytałam, tak mocnej opowieści o życiu, bo "Koniec zabawy" to intrygująca opowieść o rozliczeniu się z przeszłością i samym sobą, o sensie przyjaźni i miłości, potędze seksu, ukrytych pragnieniach, wydarzeniach, które zmieniły bieg historii, o czasach które (słusznie) minęły, a to wszystko opowiedziane oczami pana w mocno średnim wieku.
Trudno jest opisać tę historię bez zdradzenia czegokolwiek, tym bardziej że wydawca już odpowiednio nakreślił główną oś fabuły, od siebie tylko dodam, że wszystkie decyzje podejmowane przez Darka dziejące się na granicy niemal anonimowego seksu, gejowskich spotkań, wspomnień "trajkoczącej w kieszeni matki", muzyki Chopina i sztuki Szekspira... zdają się być jedynie pretekstem do opisywania przez autora głębszych problemów egzystencjalnych, z którymi zmaga się każdy z nas na pewnym etapie życia: refleksji nad przemijaniem, miłością i pożądaniem, ciałem i duszą, spełnieniem a pozornym poczuciem bezpieczeństwa i niestrudzonym poszukiwaniem szczęścia.
Historia ta jest świetnie napisana, niezwykle błyskotliwa i nostalgiczna, momentami wręcz ironiczna. Czuć niejednokrotnie tęsknotę za młodością i tym, co minęło. Zdania płyną lekko, wciągając (niejednokrotnie) zaskoczonego czytelnika w centrum wiru, nie pozwalając mu złapać oddechu, a w tle pozostają te wszystkie głębokie rozkminy, które zmuszają do przystanięcia w biegu i poddaniu się refleksji nad tym co było, co właśnie się dzieje i co będzie... gdy nas już nie będzie. 

Autor stworzył niebanalne postacie, ukształtował je na obraz każdego z nas, każdy się w nich może odnaleźć, choć nie zawsze się do tego przyzna ;) 
Akcja nie goni na złamanie karku, choć w kulminacyjnym punkcie niejednego czytelnika zaskoczy. W końcu życie zaczyna się po sześćdziesiątce!
Pomysł na fabułę genialny, a jego wykonanie to prawdziwy majstersztyk!

Książkę czyta się naprawdę wspaniale, jestem nią autentycznie zauroczona, a to przekłada się na chęć sięgnięcia po wcześniejsze książki pana Melchiora. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Kawał porządnej porywającej i błyskotliwej prozy. Fantastyczna historia!

POLECAM...

"Z poczuciem, że wszystko, co ostateczne, przytrafia się innym, że chopinowskie walce będą wybrzmiewały zawsze, nie tylko w drugim etapie Konkursu, a marsz żałobny pozostanie częścią II Sonaty, a nie pośmiertnego życia, po prostu sobie byłem, pracując to tu, to tam, wciąż, jak się mówi w psim slangu, szukając sobie miejsca do...
Szukanie jako rozwój? Przecież wszystko się zjawiło, zbliża się ściana z dwoma zerami. Pisano, że to koniec, a pesymiści, że wręcz koniec końca.
Optymiści twierdzili, że pluskwa milenijna nas nie pokona, a tylko pokąsa jurorów nadchodzącego Konkursu, by im nie przyszło do głowy trzeci raz nie przyznać głównej nagrody. By nie wpadli na zawsze w belferską pułapkę, w której nikt nigdy nie przeskoczy już poprzeczki nad wyidealizowanym fortepianem, nawet sam Chopin, gdyby stanął w szranki. 
Świat nie mógł się skończyć choćby dlatego.
I nie skończył się. Złoty medal został znów przyznany.
A jednak jakby się skurczył." 
                                  - Jacek Melchior "Koniec zabawy" str. 233-234

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuje wydawnictwu Seqoja.

2 komentarze:

  1. Po tak entuzjastycznej recenzji, koniecznie muszą sięgnąć po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zachwyciła już wcześniejsza powieść Jacka Melchiora, więc po te sięgam w ciemno. recenzja tylko mnie w tej decyzji utwierdziła. Brawo Ewelina!

    OdpowiedzUsuń