**RECENZJA PATRONACKA/ PATRONAT MEDIALNY**
Autor: Weronika Karczewska- Kosmatka
Wydawnictwo: Selfpublischer
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 268
Data premiery: 21. 07. 2022
Weronika Karczewska- Kosmatka Urodzona w 1994 w Wągrowcu. Swoją pierwszą książkę przeczytała mając siedem lat, i od tamtej pory jest w nich zakochana. W jej życiu było wiele pasji: fotografia, dziennikarstwo, boks, kickboxing, ale to miłość do książek wygrała. Uwielbia różowe zachody słońca, upalne lato, dobrą książkę, romantyczny, turecki serial. Najchętniej pracuje w nocy, ale niechętnie wstaje wczesnym rankiem. Pisze, bo lubi; bo sprawia jej to radość; bo dzięki temu może dzielić się z innymi swoimi emocjami.
(Źródło: Książka)
Urszula po stracie dziecka popada w melancholię. Swoje smutki często przelewa na płótno, z każdym dniem mocniej pogrążając się w swoim mroku.
Paweł ucieka w pracę, by nie patrzeć na smutek żony. Czuje się bezradny. Nie wie, jak pomóc pogrążonej w rozpaczy żonie, a jednocześnie tęskni za jej dawnym obliczem.
Małżonkowie stają przed wielkim dylematem: rozstać się czy walczyć o małżeństwo.
Czy Urszula i Paweł dadzą sobie szansę na miłość, a może ich drogi rozejdą się na dobre?
Czy nadchodząca jesień sprawi, że ich życie będzie mienić się tysiącem barw, jak liście we wrześniowe dni?
(Opis wydawcy)
Czytając opis wydawcy, może się wydawać, że jest to kolejna historia, gdzie podobnych napisane zostało tysiące, jednak w tym przypadku odkryłam zupełnie coś innego, coś, czego nie umiem zdefiniować, ale zapadło mi to głęboko w serce, coś, co poruszało najgłębiej ukryte struny... Czasami na mojej drodze czytelniczej pojawia się taka książka, która już od pierwszej strony sprawia, że chłonę ją całą sobą i czuję się, jakby skierowana była ona tylko do mnie.
Nie umiem odnaleźć tej subtelnej nuty, jednak towarzyszyła mi ona przez całą powieść...
"Jesień malowana pędzlem' to przepełniona emocjami opowieść o stracie, radzeniu sobie z żałobą i poszukaniu nadziei. Jest to historia o chorobie i zagubieniu, przyjaźni i prawdziwej miłości, która pokona wszystkie trudności.
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie i spełnianie swoich najskrytszych marzeń. Bo to musimy pamiętać... życie mamy tylko jedno i jest ono niezwykle kruche.
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Dawno już tak bardzo nie płakałam... powróciły wspomnienia, dlatego tak bardzo osobiście odebrałam tę historię.
Historia została przedstawiona z perspektywy kilku osób- dzięki temu zabiegowi możemy "wejść" w skórę bohaterów i towarzyszyć im w najtrudniejszych i najpiękniejszych momentach, zrozumieć ich emocje i motywy, które nimi kierowały.
Bohaterowie są niezwykle realistyczni, pod względem psychologicznym dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Wyzwalają całą gamę uczuć, od sympatii poprzez złość i niedowierzanie, po współczucie a momentami nawet litość.
Akcja dzieje się szybko, jej zwroty zaskakują w najmniej spodziewanych momentach- w wielu z nich moje serce pękało na tysiące kawałków.
Autorka nie oszczędza nam dramatu, ale daje również chwile oddechu i udowadnia, że życie potrafi zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Pani Weronika nie boi się trudnych tematów, nie "cukierkuje" życia, nie owija w przysłowiową bawełnę. Pokazuje życie takim, jakim jest- czasami jest trudno i boleśnie, ale musimy zgodzić się i otworzyć na zmiany, zaufać samemu sobie, a wtedy będzie tylko lepiej.
Jestem dumna, że jestem patronem tej powieści i z wielką niecierpliwością czekam na kolejne książki, które wyjdą spod pióra Pani Weroniki.
W tym miejscu chciałabym jeszcze wspomnieć o świetnym pomyśle, jaki autorka miała, zaczynając każdy kolejny rozdział od cytatu z piosenek naszych rodzimych artystów, a wśród nich fragment mojej ukochanej "Piosenki księżycowej".
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To przepełniona emocjami refleksyjna historia, która pokaże nam, jak ważne jest bycie ze sobą, a nie obok.
POLECAM...
"Lato powoli przemijało, ustępując miejsca jesieni. Liście zaczęły zmieniać barwę, a chłodne wieczory stały się codziennością. Ula z radością żegnała letnie ubrania i z wielką euforią witała cieplutkie sweterki, które zakładała każdego ranka, kiedy wyjeżdżała do pracy. Co prawda w ciągu dnia wciąż było ciepło i słonecznie, ale tuż po siódmej czuć było chłód, który przenikał aż do kości, ale Uli wcale to nie przeszkadzało. Uwielbiała tę porę roku."
- Weronika Karczewska Kosmatka "Jesień pędzlem malowana" str. 83
Za możliwość poznania tej wyjątkowej historii i objęcia jej patronatem medialnym serdecznie dziękuję Autorce.