czwartek, 30 kwietnia 2020
DOMEK tom II
Autor: Adrianna Szymańska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 524
Data premiery: 05. 03. 2020
Adrianna Szymańska- Urodziła się w 1993 roku, obecnie mieszka w Warszawie. Skończyła filologię polską, żeby zdobyć potrzebny warsztat pisarski. Na zawsze związana z rodzinnymi Rykami, gdzie powstały wszystkie historie powieściowych bohaterów i gdzie sama zapuściła korzenie. Od wielu lat zajmuje się miniaturami w skali 1:6. Swoją miłość do muzyki przenosi na karty powieści.
"Domek tom II" jest kolejną częścią serii o równoległym świecie dającym moc i nieśmiertelność.
(Źródło: Okładka powieści).
Czy da się ochronić najbliższych przed nimi samymi?
Największa tajemnica Ady w końcu wyjdzie na jaw. Jej niewłaściwa decyzja z przeszłości może zniszczyć beztroskę i radość Domku.
Członkowie rodziny staną przed wielkim wyzwaniem- będą musieli zmierzyć się z wrogiem, który jest wśród nich...
W drugim tomie Domku powracamy do nieśmiertelnej Ady i jej sekretów, obserwujemy także nowe pokolenia, które zabierają nas w mury liceum, czyli w szalony świat muzyki i śmiechu, ale też buntu, agresji, uzależnień, zakazanej miłości i poszukiwania siebie.
(Opis wydawcy).
Na drugą część przygód nieśmiertelnej Ady przyszło nam czekać bez mała rok, i zaczęłam się zastanawiać nad pytaniem: Czy było warto?
Było, choć z początkiem drugiego tomu trudno sobie przypomnieć i poukładać, kto jest kim dla kogo, i jakie są powiązania rodzinne pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Z pomocą przychodzi tutaj drzewo genealogiczne zamieszczone na końcu książki, jednak gdy ktoś nie czytał pierwszej części, nadal może mieć spory problem z poukładaniem sobie takiej ilości informacji. Ale jak już się z tym uporamy... czeka nas literacka uczta.
Przeniosłam się ponownie do domkowego świata, poznałam nowe pokolenia, odkryłam skrzętnie skrywane tajemnice, które zaczynają wpływać na bezpieczeństwo członków rodziny, widziałam walkę dobra ze złem, gdzieś podświadomie czułam, że to wszystko się poukłada i nad domkiem znów zaświeci słońce.
Przy drugiej części (tak jak i przy pierwszej) na pewno nie zabrakło mi skrajnych emocji. W trakcie lektury odczuwałam wszystkie możliwe emocje od radości i wzruszenia po wściekłość. Wiele było momentów, w których chciałam złapać danego bohatera za ramiona, potrząsnąć nim i zapytać "Co ty człowieku odwalasz?" Płakałam i śmiałam się razem z nimi, czułam się częścią tej rodziny.
Kłopoty, które spadały niczym ciosy na poszczególne postacie, jeszcze bardziej mnie do nich zbliżały.
Autorka nie boi się poruszyć takich trudnych tematów jak: uzależnienie, aborcja, śmierć nienarodzonego dziecka, czy w końcu morderstwo i jego ciężkie następstwa.
Drugi tom jest tak samo dobry jak pierwszy, albo i lepszy. Czyta się fantastycznie, akcja toczy się bardzo szybko, nim się obejrzymy, mija kilkadziesiąt lat.
Bohaterowie są wyraziści i mocno rozbudowani, opisy sytuacji klarowne i przejrzyste, dialogi niewymuszone. Opowieść nie nudzi, chce się ją czytać bez przerwy.
Olbrzymim plusem jest muzyka, która jest nieodłącznym elementem tego tomu. Przypomniałam sobie wiele dobrych kawałków, które uciekły z pamięci.
Zakończenie tak bardzo zaskakuje, że długo nie mogłam wyjść z niedowierzania. Jeśli autorka miała taki plan, gratuluję udało sie ;)
Tylko teraz zostaje pytanie- jak długo musimy czekać na dalsze losy nieśmiertelnej i jej pokręconej rodzinki?
Czy polecam?
Polecam z całego serca. Tak jak napisałam wyżej- z początku możecie czuć się zagubieni, ale nim się obejrzycie, będziecie zbliżać się ku końcowi, i bardzo tego żałować. Ja będę tęsknić za Domkiem całym sercem.
Recenzja pierwszego tomu
POLECAM...
"A potem nastał dzień balu kończącego liceum, odtańczyli tradycyjny taniec, pojedli, popili, rodzice mogli porobić im zdjęcia, jednak Callisto i Daniela zabrakło, bo skradliby cały wieczór. A poza tym ich starszy syn uczynił z tej szkoły miejsce krwawej pożogi.
Dwa dni po przyjęciu czwarte klasy spędziły półtora tygodnia na egzaminach. Ostatnim wysokogatunkowym tekstem w szkolnych murach stało się pytanie Caleba. Kiedy dyrektor placówki poważnym tonem oznajmił, że uczeń nie może wnieść żadnych urządzeń elektronicznych i elektrycznych, Caleb wypalił : <A rozrusznik serca?>. Śmiech potoczył się po całej auli, na szczęście pytania egzaminacyjne mu podpasywały i nie musiał nagle spoważnieć"
- Adrianna Szymańska "Domek tom II"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
piątek, 24 kwietnia 2020
LEKARZ Z AUSCHWITZ.
Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata.
Autor: Szymon Nowak
Wydawnictwo: ZonaZero
Gatunek: Literatura faktu, Literatura piękna
Liczba stron: 368
Data premiery: 26. 03. 2020
*Google
Szymon Nowak to urodzony w 1973 r. historyk, absolwent wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu i pracownik Biura Edukacji Narodowej IPN w Warszawie. Ma na swoim koncie kilkanaście książek historycznych, których tematy oscylują głównie wokół Powstania Warszawskiego oraz Żołnierzy Wyklętych. Publikował w czasopismach historyczno-wojskowych (np."Militaria XX wieku", "Biuletyn IPN", "Magna Polonia") oraz na stronach internetowych (np. historia.org.pl i portal Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944).
Jest autorem m.in. prac: "Przyczółek Czerniakowski 1944" (2011), "Oddziały Wyklętych" (2014), "Dziewczyny wyklęte" (dwie części: 2015 i 2016), "Bitwy Wyklętych" (2017), "Niechciani Generałowie" (2018) oraz "Dworzec Gdański 1944" (2019).
(Źródło: Opis wydawcy).
Styczeń 1945. W Auschwitz-Birkenau pozostało 4800 więźniów, którzy nie nadawali się nawet do pędzenia na zachód w marszach śmierci. Komory gazowe wysadzono w powietrze, a wojska sowieckie wdarły się w głąb obrony hitlerowskiej w takim tempie, że obozowi SS-mani nie zdążyli zabić garstki ocaleńców.
5 lutego Józef Bellert wraz z grupą ponad trzydziestu krakowskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Oświęcimia. Przez osiem miesięcy prowadzi prawdopodobnie największy szpital polowy w Europie. Mimo braku kanalizacji, wody, jedzenia i leków niesie pomoc medyczną ocalonym więźniom. Jego pacjenci ważą średnio 30 kg. Zapadają na dur brzuszny i gruźlicę, nękają ich biegunki głodowe, obrzęki i odleżyny. Boją się ludzi w kitlach i strzykawek, kojarzącymi im się z zastrzykami z fenolu, którymi niemieccy zwyrodnialcy uśmiercali chorych więźniów.
Trudno w to uwierzyć, ale z 4800 chorych przywrócił dożycia i zdrowia 4400 pacjentów.
Józef Bellert- cichy bohater, którego biografią można obdzielić kilkanaście osób. Konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygady Piłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 i powstaniec warszawski. Skromny lekarz powiatowy z Pińczowa.
Lekarz, który ocalonym z piekła przywrócił godność, zdrowie i wiarę w drugiego człowieka.
"Jeszcze pod koniec życia samotnym chorym robił zakupy albo palił w piecu".
(Opis wydawcy).
Trzymając w dłoni książkę "Lekarz z Auschwitz" nie do końca widziałam czego się spodziewać. Obawiałam się nudnej biografii, wielu dat, których i tak nie zapamiętam oraz wiele nieistotnych faktów. Co dostałam?
Dostałam pięknie opowiedzianą historię człowieka, który nie bał się ruszyć z pomocą ludziom, których tak naprawdę nikt już nie chciał, którzy zostali skazani na śmierć poprzez opuszczenie i zapomnienie.
Józef Bellert (1887-1970) jako naczelny lekarz PCK kierował szpitalem w okresie 05. 02.- 01. 10. 1945 wraz z towarzyszącymi mu lekarzami i pielęgniarkami, wyrwał z rąk śmierci tysiące istnień.
Dał się poznać jako człowiek zasadniczy i wymagający, ale zawsze gotowy nieść pomoc oraz współczucie i zrozumienie. Jego empatią i poczuciem odpowiedzialności można było obdzielić kilkanaście osób. Bardzo żałuję, że nie jest On wspominany na lekcjach historii. Powinno się to zmienić- nie muszę zaznaczać, że postawa tego człowieka jest godna naśladowania.
Historia szpitala i osób, które brały czynny udział w pomocy byłym więźniom, napisana jest w bardzo przystępnej formie. Nie przytłacza jak niektóre książki historyczne, czyta się ją niczym dobrą powieść obyczajową, dzięki temu łatwo wczuć się w mroczny klimat tego tragicznego miejsca, dosadnie zrozumieć ból i cierpienie, które zawarte jest na jej kartach. Zrozumieć emocje, które targały byłymi więźniami, poczuć ich strach i rezygnację. Zatrzymać się na chwilę i zapłakać nad ich losem...
Zdjęcia zawarte w książce porażają, wyciągają na powierzchnię olbrzymią i do niczego nieporównywalną tragedię, która wydarzyła się w tym miejscu.
Nie pozwala zapomnieć i szczerze wierzę, że takie publikacje nigdy na to nie pozwolą.
Czy polecam?
Polecam serdecznie wszystkim pasjonatom historii oraz odkrywcom mało znanych lub zapomnianych biografii. Niezwykle wzruszająca i poruszająca historia ludzi, którym należy się nasz dozgonny szacunek.
POLECAM...
"Zdarzył się jednak jeden z nielicznych dni, kiedy do obozu nie przyjechał żaden pojazd: ani osobowy, ani ciężarowy. Ozdrowieńcy zaopatrzeni na drogę w suchy prowiant oraz wyposażeni w sowieckie dokumenty repatriacyjne, które zapewniały np. bezpłatne przejazdy kolejami w drodze do domu, długo kręcili się przy bramie wypatrując jakiegokolwiek ruchu na drodze. Oświęcimskie ulice jak na złość pozostawały puste. Czasami tylko do obozu podjeżdżała konna furmanka kuchni polowej, dowożąca posiłek dla filii szpitala znajdującego się w Brzezince. Do Birkenau nikt jednak nie miał zamiaru jechać."
- Szymon Nowak "Lekarz z Auschwitz. Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata."
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.
Szymon Nowak to urodzony w 1973 r. historyk, absolwent wydziału historii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu i pracownik Biura Edukacji Narodowej IPN w Warszawie. Ma na swoim koncie kilkanaście książek historycznych, których tematy oscylują głównie wokół Powstania Warszawskiego oraz Żołnierzy Wyklętych. Publikował w czasopismach historyczno-wojskowych (np."Militaria XX wieku", "Biuletyn IPN", "Magna Polonia") oraz na stronach internetowych (np. historia.org.pl i portal Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944).
Jest autorem m.in. prac: "Przyczółek Czerniakowski 1944" (2011), "Oddziały Wyklętych" (2014), "Dziewczyny wyklęte" (dwie części: 2015 i 2016), "Bitwy Wyklętych" (2017), "Niechciani Generałowie" (2018) oraz "Dworzec Gdański 1944" (2019).
(Źródło: Opis wydawcy).
Styczeń 1945. W Auschwitz-Birkenau pozostało 4800 więźniów, którzy nie nadawali się nawet do pędzenia na zachód w marszach śmierci. Komory gazowe wysadzono w powietrze, a wojska sowieckie wdarły się w głąb obrony hitlerowskiej w takim tempie, że obozowi SS-mani nie zdążyli zabić garstki ocaleńców.
5 lutego Józef Bellert wraz z grupą ponad trzydziestu krakowskich lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża do Oświęcimia. Przez osiem miesięcy prowadzi prawdopodobnie największy szpital polowy w Europie. Mimo braku kanalizacji, wody, jedzenia i leków niesie pomoc medyczną ocalonym więźniom. Jego pacjenci ważą średnio 30 kg. Zapadają na dur brzuszny i gruźlicę, nękają ich biegunki głodowe, obrzęki i odleżyny. Boją się ludzi w kitlach i strzykawek, kojarzącymi im się z zastrzykami z fenolu, którymi niemieccy zwyrodnialcy uśmiercali chorych więźniów.
Trudno w to uwierzyć, ale z 4800 chorych przywrócił dożycia i zdrowia 4400 pacjentów.
Józef Bellert- cichy bohater, którego biografią można obdzielić kilkanaście osób. Konspirator, żołnierz Legionów i sanitariusz brygady Piłsudskiego, działacz niepodległościowy i społeczny, żołnierz września 1939 i powstaniec warszawski. Skromny lekarz powiatowy z Pińczowa.
Lekarz, który ocalonym z piekła przywrócił godność, zdrowie i wiarę w drugiego człowieka.
"Jeszcze pod koniec życia samotnym chorym robił zakupy albo palił w piecu".
(Opis wydawcy).
Trzymając w dłoni książkę "Lekarz z Auschwitz" nie do końca widziałam czego się spodziewać. Obawiałam się nudnej biografii, wielu dat, których i tak nie zapamiętam oraz wiele nieistotnych faktów. Co dostałam?
Dostałam pięknie opowiedzianą historię człowieka, który nie bał się ruszyć z pomocą ludziom, których tak naprawdę nikt już nie chciał, którzy zostali skazani na śmierć poprzez opuszczenie i zapomnienie.
Józef Bellert (1887-1970) jako naczelny lekarz PCK kierował szpitalem w okresie 05. 02.- 01. 10. 1945 wraz z towarzyszącymi mu lekarzami i pielęgniarkami, wyrwał z rąk śmierci tysiące istnień.
Dał się poznać jako człowiek zasadniczy i wymagający, ale zawsze gotowy nieść pomoc oraz współczucie i zrozumienie. Jego empatią i poczuciem odpowiedzialności można było obdzielić kilkanaście osób. Bardzo żałuję, że nie jest On wspominany na lekcjach historii. Powinno się to zmienić- nie muszę zaznaczać, że postawa tego człowieka jest godna naśladowania.
Historia szpitala i osób, które brały czynny udział w pomocy byłym więźniom, napisana jest w bardzo przystępnej formie. Nie przytłacza jak niektóre książki historyczne, czyta się ją niczym dobrą powieść obyczajową, dzięki temu łatwo wczuć się w mroczny klimat tego tragicznego miejsca, dosadnie zrozumieć ból i cierpienie, które zawarte jest na jej kartach. Zrozumieć emocje, które targały byłymi więźniami, poczuć ich strach i rezygnację. Zatrzymać się na chwilę i zapłakać nad ich losem...
Zdjęcia zawarte w książce porażają, wyciągają na powierzchnię olbrzymią i do niczego nieporównywalną tragedię, która wydarzyła się w tym miejscu.
Nie pozwala zapomnieć i szczerze wierzę, że takie publikacje nigdy na to nie pozwolą.
Czy polecam?
Polecam serdecznie wszystkim pasjonatom historii oraz odkrywcom mało znanych lub zapomnianych biografii. Niezwykle wzruszająca i poruszająca historia ludzi, którym należy się nasz dozgonny szacunek.
POLECAM...
"Zdarzył się jednak jeden z nielicznych dni, kiedy do obozu nie przyjechał żaden pojazd: ani osobowy, ani ciężarowy. Ozdrowieńcy zaopatrzeni na drogę w suchy prowiant oraz wyposażeni w sowieckie dokumenty repatriacyjne, które zapewniały np. bezpłatne przejazdy kolejami w drodze do domu, długo kręcili się przy bramie wypatrując jakiegokolwiek ruchu na drodze. Oświęcimskie ulice jak na złość pozostawały puste. Czasami tylko do obozu podjeżdżała konna furmanka kuchni polowej, dowożąca posiłek dla filii szpitala znajdującego się w Brzezince. Do Birkenau nikt jednak nie miał zamiaru jechać."
- Szymon Nowak "Lekarz z Auschwitz. Prawdziwa historia Józefa Bellerta, który zorganizował szpital dla prawie 5000 osób w największym obozie zagłady świata."
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.
czwartek, 16 kwietnia 2020
WINNE
Autor: Jarosław Czechowicz
Wydawnictwo: SEQOJA
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 250 e-book
Data premiery: 27. 03. 2020
Jarosław Czechowicz- ur. 1978, absolwent filologii polskiej UJ oraz Podyplomowego Studium Dziennikarstwa i Komunikacji Medialnej UJ; niezależny recenzent; publikacje m.in. w "Portrecie", "artPAPIERZE", "sZAFie" oraz w portalach "Internetowe Imperium Książki", "biblioNETka", "G-punkt", "Independent.pl".
Strona z recenzjami "Krytycznym okiem" to marka, której zaufały już takie wydawnictwa jak: Wydawnictwo Literackie, Karakter, Dobra Literatura, AMEA, JanKa, MUZA, Sine Qua Non, Lambook, Prószyński i S-ka czy Jirafa Roja; kilkunastu pozycjom wydanym w tych oficynach Jarosław Czechowicz patronuje medialnie. Autor ponad ośmiuset omówień współczesnej prozy polskiej i światowej.
(Źródło: Lubimy Czytać).
"Winne" to mroczna i bezkompromisowa opowieść o kobietach, które niosą w sobie poczucie winy za coś, za co nie są odpowiedzialne. Ale także przewrotna historia tego, że możemy nie być świadomi swojego poczucia winy. Że za winą idą zawsze wstyd i rozczarowanie. I tego w życiu bohaterek jest aż nazbyt wiele.
"Winne" to nakładające się na siebie dwie perspektywy czasowe, dwa siostrzane cierpienia odróżniające, ale i zbliżające kobiety w bezradności i smutku. To powieść o tym, że częścią naszej mrocznej spuścizny są fatalne zbiegi okoliczności, ale to, kim jesteśmy po nich, zależy już tylko od nas.
(Źródło: Opis wydawcy).
Mija kilka dni od momentu skończenia "Winnych" a ja nadal nie wiem co napisać. Jestem rozwalona psychicznie i emocjonalnie. Z tej powieści wyziewa tyle żalu, smutku i ludzkiej tragedii, że nie potrafię sobie tego poukładać w głowie. Jest mi źle ze świadomością, że takie historie dzieją się na prawdę, a przemoc zawsze pociągnie za sobą przemoc, zarówno tą fizyczną jak i psychiczną.
Każdy z nas w swym życiu czuł się winny, i nieważne czy powodem była błahostka, czy jakaś grubsza sprawa, jednak na pewno pamiętamy, jak się wtedy czuliśmy, jak bardzo było nam źle i jak bardzo chcieliśmy naprawić popełniony błąd. Nie zawsze to się udawało, a poczucie winy towarzyszyło nam przez długi czas.
To samo uczucie towarzyszy głównym bohaterkom, dlatego jest łatwiej utożsamić się z nimi i poczuć ich ból, wczuć się w ich emocje i zrozumieć co nimi tak naprawdę kieruje.
Pan Jarosław nie boi się pisać o gwałcie, stracie, o wykonaniu obowiązku wobec własnych dzieci, których się nie kocha. Pokazuje, jak bardzo wydarzenia z przeszłości wpływają na dalsze postrzeganie świata i to jak bardzo jest trudno zostawić przeszłość za sobą i zacząć wszystko od nowa, jak trudno jest zacząć żyć w zgodzie z samym sobą. Z drugiej strony daje nadzieję, że jeśli tylko zechcemy się otworzyć, zbliżyć i porozmawiać z drugą osobą, jest to możliwe.
Fabuła książki wciąga, jednak akcja toczy się równomiernie i nie ma wielkich zrywów ani zwrotów. Zakończenie zaskoczyło mnie tak bardzo, że przyznaję, rozwaliło mi całkiem system nerwowy na kilka dobrych dni.
Olbrzymim plusem jest umiejscowienie części akcji na Islandii gdzie zamieszkała jedna z głównych bohaterek. Dokładne opisy oddają surowość i piękno tego kraju, ale łagodzą poszarpane nerwy, których nabawiamy się, czytając niektóre okropności, których dopuszczają się niektórzy bohaterowie
Pomimo tego, że książka jest trudna i bardzo emocjonująca, czyta się ją bardzo sprawnie. Czy dobrze i przyjemnie? Jeśli odetniemy się od odczuwanych emocji, tak.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak, choć wstrząsa i zmusza do postawienia sobie kilku zasadniczych pytań.
POLECAM...
"Drzwi do mieszkania są otwarte. Irena wpada w panikę. Nie ma psa, który witałby ją serdecznie, robiąc zamieszanie już w przedpokoju. Głucha cisza. Jest jego miska, którą siostry dostrzegają z przedpokoju na środku podłogi w kuchni wyjątkowo intensywnie rozjaśnionej światłem, matka włączyła całe oświetlenie, nigdy tego nie robi, po co to zrobiła? Kiedy wchodzą do pomieszczenia, matka wlewa do psiej miski gęsty bigos. Miały go zjeść na kolację, choć Irena wiedziała, że będą go w siebie wmuszać, jak prawie każdą potrawę przez nią przygotowaną."
-Jarosław Czechowicz "Winne"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SEQOJA.
środa, 15 kwietnia 2020
MIŁOŚĆ, MUZYKA I GÓRY
Autor: Krzysztof Gdula
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 140
Data premiery: 2020 (data przybliżona)
Krzysztof Gdula o sobie- Jestem synem, mężem, ojcem i dziadkiem. Na razie jednej tylko wnuczki, ale za to nie bez powodu noszącej imię najpiękniejszej kobiety świata.
Technik z wykształcenia i wykonywanej pracy, humanista z przekonania. Z zamiłowania górski wędrowiec i czytelnik. Słucham muzyki baroku i piszę. Fascynuje mnie piękno, ale i osiągnięcia ludzkiego umysłu.
(Źródło opisu: http://krzysztofgdula.blogspot.com/p/o-mnie.html)
Spotkali się w górach Kaczawskich. On wędrował po tamtejszych szlakach wiedziony potrzebą odpoczynku, ale i nieznanym sobie i nie do końca uświadamianym wołaniem. Ona przesiadywała na zielonych zboczach, wypasając krowy i marząc o lepszym życiu, nienaznaczonymi traumą wojny i powojennej rzeczywistości.
Jaś i Jasia... Jednak to nie tylko imiona ich połączyły. Połączyła ich przede wszystkim miłość- do siebie nawzajem, a przez to do gór i muzyki. Połączyła ich podobna wrażliwość, ciekawość i potrzeba drugiego człowieka, umiłowanie piękna, a jednocześnie poczucie bycia nietutejszym.
Czy taka miłość jest w ogóle możliwa?
Czy taka miłość istnieje?
Powieść Krzysztofa Gduli jest przepięknym przywołaniem, a także przekształceniem starożytnego mitu na temat mitycznej pary kochanków- utalentowanego artysty dłuta i jego cudownej rzeźby, Pigmaliona i Galatei. Autor zastanawia się nad istotą samej miłości i jej miejscem w obecnym świecie. Ukazuje uczucie niedzisiejsze, pełne delikatności, bezinteresowności i bezgranicznego oddania. Jednocześnie zastanawia się nad tym, gdzie są jego granice, docieka prawdy i odsłania różne wymiary piękna. Warto zatem razem z nim wyruszyć szlakami Jasi i Jasi, Gór Kaczawskich i muzyki, aby odkryć to, co w życiu najważniejsze.
(Źródło: Opis wydawcy)
Mija już kilka dni od momentu gdy skończyłam czytać, a nadal nie mam pomysłu, jak ująć w słowa to, co czuję w stosunku do tej króciutkiej powieści.
Czy określenie "magiczna" będzie tutaj adekwatne, a może bardziej "czarująca, nietuzinkowa i zaskakująca" będzie odpowiedniejsze?
Mam milion pytań w głowie i niewiele odpowiedzi na nie- sama jestem zaskoczona, że na zaledwie stu czterdziestu stronach można ukryć tyle emocji, tyle piękna i czułości, a przy okazji uniknąć zbędnych postaci.
Bo tak naprawdę w tej powieści są tylko oni... Jaś i Jasia- zakochani, fascynujący, tak bardzo nierealni...
Chciałabym tak dużo napisać, jednak wszystko to, co przychodzi mi na myśl, zdradzi Wam największą niespodziankę, zepsuje zakończenie, nie pozwoli poznać tej zadziwiającej pary, ale obiecuję, posłowie wszystko wyjaśni i zostawi Was z otwartymi szeroko oczami i zastygłym pytaniem na ustach "Ale jak to?".
Zaznaczę tylko, że nie jest to opowieść, która została osadzona w czasie wojny jak sugeruje opis wydawcy ;)
Tej książki się nie czyta, przez nią się dosłownie płynie.... Góry Kaczawskie, muzyka (o której jest bardzo dużo), miłość to cała esencja tej powieści.
Wszystkie te składniki wpłynęły na to, że czułam się zrelaksowana, dopieszczona ciepłem płynącym z kart tej powieści, nim się obejrzałam, już był koniec, a mi dalej było mało i mało...
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Krzysztofa, ale jeśli pozostałe jego powieści są napisane w tym samym tonie, bez wahania po nie sięgnę.
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Zostaniecie zauroczeni już od pierwszych stron. Jest magicznie, zaskakująco i bardzo kojąco.
POLECAM...
"Z nią wszystkie dni takie były i są. Nie pamiętam innych. Może i były gorsze nasze dni, ale pamiętam tylko te dobre. Ona zwykły dzień listopada potrafiła zmienić w ciepły dzień wakacji, a czyniła to w tak tajemny sposób, że nierzadko zastanawiałem się, dlaczego ten dzień tak mi się podobał. Dopiero gdy nie było jej tak długo, zrozumiałem: dni były dobre, bo spędzone z nią."
- Krzysztof Gdula "Miłość muzyka i góry"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję: Panu Krzysztofowi Gduli oraz wydawnictwu Warszawska Firma Wydawnicza.
piątek, 10 kwietnia 2020
WOLNOŚĆ JASKÓŁKI
Autor: Paula Er.
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Obyczajowo-psychologiczna
Liczba stron: 240
Data premiery: 08. 03. 2018
Paula Er.- Autorka bloga "Wkurzona żona".
O wiele łatwiej jest sprawować kontrolę nad drugim człowiekiem niż nad własnym życiem. Wie o tym Marek, przykładny ojciec rodziny, prezes poważnej firmy, dręczyciel i kat swojej żony. Trudno jest jednak w nieskończoność zachowywać pozory szczęścia, zwłaszcza kiedy ofiara się buntuje i zaczyna dostrzegać, że istnieje świat poza więzieniem, którym okazał się wymarzony dom, że istnieją uczucia inne niż strach, nienawiść i upokorzenie. I że nie każdy mężczyzna jest potworem ukrytym w ludzkiej skórze.
"Wolność jaskółki to studium psychiki ofiary przemocy domowej. Dramatyczna, niezwykle sugestywna, ale i dająca nadzieję historia o tym, że na szczyty najwyższych gór nie kursują żadne windy, lecz trzeba się na nie wspiąć samemu. I że można tego dokonać, nawet jeśli ktoś z impetem uderzył nami o dno- bo może właśnie wtedy siłą swojego uderzenia spowodował efekt odbicia. Teraz musimy tylko spojrzeć w górę i nie stracić z oczu rozświetlonego słońcem nieba".
(Źródło: Opis wydawcy)
Paula Er. to autorka bloga "Wkurzona żona" który skupia wokół siebie tysiące kobiet, które w anonimowych postach opisują historię swojego życia, szukają wsparcia i pomocy. Niejedna z tych historii może służyć jako gotowy scenariusz filmowy lub materiał na książkę.
"Wolność jaskółki" to historia fikcyjna, jednak wszyscy wiemy, jak wielkim problemem w naszym kraju jest przemoc domowa. Statystycznie najczęściej ofiarami stają się kobiety i dzieci, to na nich skupia się w szczególności ta opowieść.
Paula Er pokazuje, jak łatwo jest nam ocenić człowieka po jego zewnętrznym wyglądzie, jak łatwo odwrócić oczy gdy coś nam "nie gra" w tym idealnym wizerunku, bo przecież pan w garniturze nie może tłuc żony do nieprzytomności, prawda?
Pokazuje również że z każdego impasu można wyjść, trzeba tylko obudzić w sobie ducha walki i czasami spotkać na swojej drodze człowieka, który się nami zainteresuje i bezinteresownie pomoże.
Przedstawiona historia, mimo że fikcyjna może przytrafić się każdemu z nas, i niekoniecznie musimy występować w postaci ofiary, to my możemy pomóc odmienić komuś życie i wyrwać go z rąk oprawcy.
Wystarczy mieć oczy otwarte i reagować gdy za ścianą słyszymy kolejny krzyk lub awanturę. Nie mówmy wtedy "A co ja mogę zrobić?", "Po co mam się wtrącać, mnie to nie dotyczy" itd. itp.
"Wolność jaskółki" to opowieść, która wyciśnie z Was tysiące łez.
Smutek i strach, który wypływa z jej wnętrza, zostanie w pamięci na bardzo długo, da przy tym dużo powodów do przemyśleń.
Na szczęście znajdziemy w niej również radość, prawdziwą miłość i wiarę w drugiego człowieka.
Przedstawieni bohaterowie są wyraziści, akcja dość szybko się toczy, dialogi są sensowne i dosadnie oddają uczucia towarzyszące danej sytuacji.
Czyta się szybko i dobrze, niektórym mogą przeszkadzać użyte przekleństwa, jednak nie odbieram tego jako minus dla całokształtu.
Dużym plusem jest okładka- od razu przypadła mi do gustu, tym bardziej że uwielbiam twarde oprawy, a ostatnio nie mam do nich szczęścia. Ta jest po prostu urocza.
Spotkałam się kiedyś z opinią, że ta książka to swoista reklama dla wyżej wymienionego bloga, osobiście tak tego nie odebrałam, wprawdzie zdarza się kilka wzmianek o nim, ale nie są jakość szczególne nachalne.
Czy polecam?
Polecam serdecznie. To opowieść, która przyniesie Wam wiele emocji... będziecie płakać, śmiać się, będziecie współczuć i uwierzycie w to, że wszystko jest możliwe.... trzeba się tylko nie poddać.
POLECAM...
"Od chwili wyjścia ze szpitala rodzice przyjęli bez słowa pod swój dach córkę, która stała się kłębkiem nerwów. Wiedzieli doskonale, że jej wszelkie ambicje były na wyczerpaniu. Gdyby ktoś kazał jej oznaczyć na wykresie w skali od zera do dziesięciu swoją samoocenę, jej poczucie wartości byłoby poniżej zera."
- Paula Er "Wolność jaskółki"
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
czwartek, 2 kwietnia 2020
PODSUMOWANIE MARZEC 2020
Witam Was serdecznie i zapraszam na krótkie podsumowanie marca.
W marcu przeczytałam dziewięć książek w następującej kolejności...
1. Ludzie i krowy- przedpremierowo
Autor: Andrzej Piechocki
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 354
Data premiery: 04. 2020 data przybliżona
2. Tysiąc kawałków
Autor: Anna Ziobro
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 354
Data premiery: 22. 01. 2020
3. Chłopiec
Autor: Zbigniew Zyśk
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 234
Data premiery: 27. 06. 2019
4. Kruk Andaluzyjski
Autor: Katarzyna Dryńska
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 224
Data premiery: 11. 09. 2019
5. Chirurg
Autor: Michał Larek
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 394
Data premiery: 07. 02. 2020
6. Sekrety zamkowych podziemi
Autor: Joanna Hacz
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 420
Data premiery: 29. 01. 2020
7. Ostatnie zlecenie- przedpremierowo
Autor: Katarzyna Wilk
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 400
Data premiery: 06. 04. 2020
8. Słynne ucieczki Polaków 2
Autor: Andrzej Fedorowicz
Wydawnictwo: Fronda
Liczba stron: 312
Data premiery: 18. 03. 2020
9. Elbing- Elbląg. Na zakręcie historii
Autor: Wiktor Hajdenrajch
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 546
Data premiery: 27. 03. 2020
Podsumowując- przeczytane zostało 3 238 stron, co daje lepszy wynik niż w lutym, gdzie przeczytałam 11 książek.
W moim odczuciu najlepszą książką tego zestawienia został "Chirurg", najsłabszą "Kruk Andaluzyjski".
Wy najchętniej przeczytaliście recenzję powieści:
"Sekrety zamkowych podziemi" oraz "Tysiąc kawałków".
Najsłabiej w tym zestawieniu wypadło "Ostatnie zlecenie".
Wszystkie trwające Book Toury pokrywają się z tymi z lutego.
Z przyczyn związanych z sytuacją epidemiologiczną zostały wstrzymane do odwołania. Mam szczerą nadzieję, że ten stan niebawem się zmieni.
Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie odwiedziny, obserwacje, a także miłe komentarze.
Pozdrawiam Was serdecznie i proszę, trzymajcie się w zdrowiu. Jeśli możecie, zostańcie w domu!
środa, 1 kwietnia 2020
ELBING- ELBLĄG. NA ZAKRĘCIE HISTORII
Autor: Wiktor Hajdenrajch
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 546
Data premiery: 27. 03. 2020
Wiktor Hajdenrajch- brak danych**
Annelore Heike, młoda mieszkanka międzywojennego miasta Elbing, jest wrażliwą i inteligentną dziewczyną. Gdyby los sprawił, że mogłaby dorastać w innym miejscu i czasie, pewnie jej życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Tymczasem nadciąga upiorny 1939 rok wraz z widmem krwawej wojny. Annelore uparcie wierzy, że jako zapalona orędowniczka idei głoszonych przez Adolfa Hitlera, będzie mogła przetrwać ten czas godnie i z podniesioną głową. Wkrótce przekona się, że każda wojna oznacza ból, chaos i zniszczenie- niezależnie od tego, po której stronie barykady się stoi...
Wiele lat później pisany przez nią pamiętnik przypadkiem wpadnie w ręce Anny i jej wnuka, a wspomnienia tragicznych czasów wojennej zawieruchy ożyją na nowo. Czy będą oni w stanie zrozumieć wybory i decyzje młodej dziewczyny, która niegdyś mieszkała w ich domu?
(Opis wydawcy).
Akcja powieści dzieje się na dwóch płaszczyznach, w czasach współczesnych oraz wczasach młodości głównych bohaterek- Annelore i Anny, bo to na tych dwóch osobach głównie opiera się fabuła historii.
Annelore poznajemy jako dojrzałą kobietę, która po latach zjawia się w domu Anny z nadzieją na odzyskanie ukrytego w nim pamiętnika.
Wraz z wnuczkiem Anny, który podejmuje się przetłumaczenia z języka niemieckiego, poznajemy międzywojenny Elbląg, marzenia i pragnienia- pierw nastolatki, później dojrzałej kobiety. Obserwujemy jej fascynację Adolfem Hitlerem, poznajemy jej coraz bardziej surowe poglądy, jesteśmy świadkami narodzin jej nienawiści do innych nacji. W końcu jesteśmy świadkami, jak wszystko w to co tak bardzo wierzyła, obraca się w pył.
Jesteśmy świadkami wielu tragedii... widzimy wojnę, nienawiść, śmierć i zniszczenie.
Książkę czyta się jednym tchem, trochę trudności mogą przyprawić nazwy ulic i placów w języku niemieckim, jednak nie wpływa to na odbiór całości, wręcz odwrotnie, doskonale oddaje wygląd miasta.
Szybka akcja, dziejąca się na przemiennie (choć teraźniejszej, jest zdecydowanie mniej), bardzo dokładnie oddaje hart ducha, emocje, nadzieje i strach, które targały narodem w tym niezwykle trudnym czasie.
Wyraziste i wielowymiarowe postacie, dokładne opisy architektury i krajobrazu, wpływają na wyobraźnię- łatwo przywołać przed oczy opisane sytuacje. Łatwo możemy postawić się w położeniu każdej z postaci i starać się zrozumieć jej postępowanie.
Autor zapewnił mi wszystkie możliwe emocje od niezwykłe wzruszenia, po całkowitą wściekłość. śmiało mogę użyć stwierdzenia, że przeczytanie tej powieści bez jakiejkolwiek emocji jest niemożliwe.
Czy polecam?
Polecam z całego serca...
"Elbing- Elbląg. Na zakręcie historii" to opowieść o wybaczeniu i samotności w trudnych wojennych czasach. Przypomina, byśmy zrobili wszystko, co możliwe, by ta historia już nigdy się nie powtórzyła.
POLECAM...
"Wczoraj słuchałam w radiu przemówienia dr. Goebbelsa. On umie porwać ludzi, on umie porwać za sobą, by nie poddawać się, by wykonywać nasz niemiecki obowiązek. To przemówienie było niesamowite, ale to, które wygłosił rok temu, dla zamkniętej grupy najwierniejszych było... ach!"
-Wiktor Hajdenrajch "Elbing- Elbląg. Na zakręcie historii."
Za możliwość przeczytanie książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
Subskrybuj:
Posty (Atom)