poniedziałek, 9 grudnia 2024

(154/24). MĘŻCZYZNA NA WYDMACH

 
    Autor: Piotr Witold Lech

    Wydawnictwo: Bibliotekarium

    Gatunek: Obyczajowa, Romans

    Liczba stron: 204

    Data premiery: 25. 09. 2024

 *Google

    Piotr Witold Lech brak informacji

    Paweł to samotny pisarz mierzący się z głęboką depresją. W utrzymaniu się na powierzchni pomagają mu spotkania z Alicją, kobietą innego mężczyzny, w której od kilku lat jest beznadziejnie zakochany. Gdy dowiaduje się, że Alicja cierpi na niewydolność serca i wkrótce prawdopodobnie umrze, w akcie bezgranicznego oddania, w tajemnicy przed nią zgłasza się na dawcę organu. Pragnie oddać serce ukochanej, choć ta nie potrafi odwzajemnić jego uczuć. Udowodnić, że prawdziwa miłość nie zna granic. Czy jego zamierzenie dojdzie do skutku? Czy miłość przechytrzy śmierć i Paweł stanie się częścią kobiety, którą ubóstwia?
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Ostatni czas u mnie obfituje naprawdę w dobre i wyjątkowe książki. Dziś przyszła pora opowiedzieć o kolejnej niezwykłej historii, która dociera do samego centrum i porusza najgłębiej ukryte struny w sercu, dodatkowo napisana pięknym językiem, niezwykle eteryczna i mocno sensualna. Poruszająca to co w życiu najważniejsze, tak jest to opowieść o miłości, przyjaźni, dojrzewaniu do pewnych decyzji, jest to także opowieść o poświęceniu tego co najcenniejsze, radzeniu sobie z chorobą, stratą i nieodwzajemnioną miłością. Jest to historia, w której strach przeplata się z nadzieją, tęsknota z nadzieją, a śmierć nieustannie walczy z wolą życia. Autor zadaje tu mnóstwo pytań, a poszukiwanie na nie odpowiedzi otwiera przestrzeń do wielu refleksji nad potęgą miłości, tego czego szukamy w drugim człowieku na przestrzeni mijających lat, jak bardzo jesteśmy w stanie się poświęcić, żeby nasz ukochany/ukochana byli szczęśliwi. Jest to także zwrócenie uwagi na problem depresji i tego jak ludzie chorujący na nią, muszą walczyć z nią każdego dnia, że jest to walka pełna zniechęcenia, potknięć i dołków, a posiadanie oddanego przyjaciela jest olbrzymią wartością, która nie jednokrotnie może uratować nam życie. Jest to bardzo ważny głos w tym temacie, bo nadal w naszym kraju zdecydowanie za mało się mówi o tej chorobie i jej następstwach. 

Pomysł na fabułę w moim odczuciu genialny, przemyślany w najdrobniejszym szczególnie, mistrzowsko poprowadzony, błyskotliwy i zaskakujący. Autor doskonale porusza się po założonej ścieżce, prowadząc nas niemal za rękę, wskazując ważne momenty, ale i zaskakując w odpowiedniej chwili. Postacie są idealnie złożone, obarczone całym bagażem doświadczeń emocji i uczuć, są skomplikowane, przez co stają się czytelnikowi niezwykle bliskie. Szczególnie Paweł- główny bohater, jestem przekonana, że większość z nas odnajdzie w nim siebie, spojrzy na siebie jego oczami i odnajdzie wiele wspólnych, czasami niezwykle intymnych podobieństw.
Książka napisana jest przepięknym językiem, bardzo sobie cenię styl pana Lecha, jest on naprawdę rzadko spotykany w dzisiejszych czasach, dlatego ta książka jest tak wyjątkowa, czyta się ją z prawdziwą przyjemnością i pewnego rodzaju...czułością. Płynie się przez nią poddając się refleksji, którą ona nasuwa. To niezwykle mądra, a zarazem wzruszająca i refleksyjna opowieść o życiu o dojrzałej, choć niespełnionej miłości. Jest to swoisty obraz człowieka i tego co w nim najważniejsze.

Bardzo się cieszę, że mogłam delektować się tą lekturą. Jest to druga książka Autora, którą poznałam i jestem nią równie zachwycona i zauroczona (o ile nie bardziej) jak "Klubem Murakamiego".
Dojrzała, emocjonalna, genialnie napisana i poprowadzona historia.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To naprawdę kawał genialnej historii, niezwykle czułej i intymnej, a zarazem tak bardzo bliskiej każdemu z nas. 

POLECAM...

"Czego oczekiwałem? Na co liczyłem? Uchwyciłem się jednej myśli i nawet logika, czy zdrowy rozsądek, jakkolwiek bym tego nie nazwał, nie były w stanie przekonać mojej podświadomości. Każdy człowiek ma podobno sobowtóra. Alicja za nic w świecie nie chciała pokazać Krzysztofa. Nie wstawiała z nim zdjęć na portalach społecznościowych, nie pokazała mi dotąd ani jednej jego fotografii, pomimo że spotykaliśmy się już od trzech lat. Dlaczego? [...]
W pozornej nielogiczności, rozumowanie to wydało mi się bardzo logiczne. Wciąż po głowie chodził mi cytat z Norwegian Wood: Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, ale jego częścią."
                - Piotr Witold Lech "Mężczyzna na wydmach str. 124-125

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.

czwartek, 5 grudnia 2024

(153/24). ZŁODZIEJ. NOWELA KOLAŻOWA

 
    Autor: Krzysztof Chronowski

    Wydawnictwo: Seqoja

    Gatunek: Literatura piękna

    Liczba stron: 280

    Data premiery: 22. 10. 2024

 *Google

    Krzysztof Chronowski brak informacji.

    Wszystko już było? Fabuła zbudowana z cytatów także? Bohater obdarzony pamięcią absolutną? Te zdania już zaistniały, ale nigdy wcześniej nie stworzyły takiej opowieści. Czy ta książka to swoiste oszustwo? Pytanie, kim byśmy byli, zapamiętując wszystko? Niczego nie zapominając? A może i tak tym właśnie jest każdy z nas – zbiorem cytatów?
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś przychodzę do Was z książką, która wprawiła mnie w niemałe zaskoczenie, i do tej pory nie umiem wyjść z podziwu dla tej kompozycji jak i samego Autora, który stworzył coś, co zostanie ze mną na bardzo długo. Czy możliwe jest, by stworzyć coś własnego, wykorzystując to, co zostało już napisane? Czy na podstawie kilku słów można opowiedzieć zupełnie nową historię? Czy już wszystko zostało napisane i pokazane? Czy to eksperyment, a może niezaprzeczalny fakt? Czy możliwe jest, by aż tak pamiętać? Kto jest tu złodziejem?
Z tymi i wieloma innymi pytaniami zostawiła mnie ta historia, panoszy się ona w myślach bez przerwy, zdumiewa nieustannie, nie spodziewałam się, że wstrząśnie ona mną tak mocno. W końcu trafiłam na coś, co mnie naprawdę zaskoczyło, zmieniło spojrzenie i otworzyło oczy na  niektóre rzeczy. 
Ze zlepku cytatów powstał obraz, który obnaża istotę istnienia, siłę woli, emocjonalność człowieka, który nie pasuje do dzisiejszej rzeczywistości, a trwać tu musi. Z obrazu tego wyłania się postać mężczyzny, bezimiennego pogubionego egocentrycznego introwertyka, który stał mi się niezwykle bliski, czytając to, co ma mi do przekazania, czułam się, jakbym "słyszała" własne słowa i "widziała" swoje myśli, ale czy nie taki był właśnie zamysł Autora? Żeby w Bezimiennym zobaczyć siebie? Żeby pokazać, że każdy z nas, choć w tłumie to jest tak naprawdę sam? Że dzisiejszy świat nie jest dla nas dobry, że boli on całym sobą, przytłacza nas, drażni, rani a w końcu gdy wyssa z nas wszystkie soki, porzuca na wieczne zapomnienie? Ale czy zapomnieć można? Czy wypada?
A może warto płynąć z nurtem, brać to co daje los, nauczyć się widzieć barwy czy dźwięk, bo mają one swoje kształty i struktury, uśmiechać się do obcych, nawiązywać przypadkowe znajomości. Postawić się życiu przysłowiowym okoniem i brać z niego garściami? Ale czy ktoś jeszcze to potrafi?
Chciałbym, byście poznali Bezimiennego, spojrzeli na wszystko wokoło  jego oczami, poczuli jego wewnętrzną rozpacz, a by na końcu okazało się, że to są tak naprawdę Wasze, spostrzeżenia, myśli i osądy, ale i pragnienia oraz marzenia. 

Pomysł na stworzenie takiej fabuły w moim odczuciu jest genialny i zrealizowany w stu procentach. Cała historia zamknęła się tak naprawdę w niecałych dziewięćdziesięciu stronach, przywołując przy tym tsunami myśli, zalew emocji i odczuć. Pozostała część książki to przypisy, w których Autor odsyła nas do dzieł, z których stworzył Bezimiennego i otaczający go świat, jego emocje, spostrzeżenia. Jest ich równe dwa tysiące, za dużo by wymieniać wszystkich, ale znajdziecie w nich między innymi odniesienia do prozy: Ernesta Hemingwaya,  Harukiego Murakamiego, Milana Kundery, Nory Roberts, Antoniego Czechova, ale nie brakuje także twórców z naszego kraju takich jak: Remigiusz Mróz, Katarzyna Bonda, Sylwia Chutnik, Katarzyna Puzyńska czy Eliza Orzeszkowa.
Każdy z nich ma wyjątkowy styl, pisał w innej epoce, zajmował się różnymi dziedzinami. Autor "pożyczając" ich słowa stworzył niezwykłą mozaikę, która na długo zapada w pamięć.
Przy okazji możecie poznać naprawdę bogatą bibliografię.

Książka ta wymaga od czytelnika sporej dawki uwagi i koncentracji. Nie jest to historia na raz, potrzebuje ona czasu, by wybrzmieć, pokazać to co ma w sobie najlepsze. Poukładać się w głowie i dać czas na "przetrawienie". Ale gdy to wszystko już się stanie, dociera do czytelnika, że trzyma w dłoni prawdziwą perełkę, rzadko spotykany okaz.
Bardzo się cieszę, że książka trafiła w moje ręce, jestem pod olbrzymim wrażeniem nie tylko historii, ale i pracy, którą wykonał Autor, jego determinacji w dążeniu do celu, samozaparcia i wyobraźni.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To najbardziej zaskakująca książka, jaką spotkałam w swoim dotychczasowym życiu. Nie mam tu na myśli fabuły, a jej kompozycję. Dla mnie mistrzostwo!

POLECAM...

"Nagle dotarło do mnie, że zawsze byłem sam, że nigdy nie mogłem liczyć ani na rodziców, ani żadnego Boga, gdy trzeba było rozwiązać jakiś problem, chociaż w miarę, jak dorastałem, nauczyłem się przerzucać ciężar swojego myślenia i odpowiedzialność za czyny na bliżej nieokreślone wierzenia i przeróżne lektury (1208)* Nic dziwnego, bo jako ludzie jesteśmy przecież przekonani, że to, co się dzieje, jest konsekwencją tego, co wydarzyło się wcześniej, a nie odwrotnie (1209)*"
                                   - Krzysztof Chronowski "Złodziej" str 53

*1208 Jume Cabre "Wyznaję" przeł. Anna Sawicka, Marginesy, Warszawa 2013, s.15
*1209 Joe Nesbo "Krwawy księżyc" przeł. Iwona Zimnicka. Wydawnictwo Dolnośląskie, 2022, s.10

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.

wtorek, 3 grudnia 2024

(152/24). ŚWIĄTECZNA NOC. OPOWIADANIA (Wydanie II)

 
    Autorzy: Eliza Orzeszkowa, Maria Dąbrowska, Antoni Czechow, H. Ch. Andersen, Karol Dickens, Bolesław Prus, Maria Rodziewiczówna, Władysław Reymont, L.M. Montgomery, Biskup Bandurski.

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Opowiadania

    Liczba stron: 366

    Data premiery: 2024 (Wydanie II, data przybliżona)

 *Google

    Wschód zimy, rozpoczynający się niemalże świętami Bożego Narodzenia, to czas pojednania, czas nostalgii i zadumy; czas, w którym szukamy ciepła i miłości wśród bliskich nam osób. Pomagają nam w tym nastrojowe piosenki, filmy oraz książki. Dlatego też postanowiliśmy zebrać i wydać dla Was kilka bardziej lub mniej znanych opowiadań i fragmentów książek traktujących o zimie lub rozgrywających się w Wigilię Bożego Narodzenia. Odnajdziecie w tym zbiorze wielu klasyków literatury zarówno polskiej, jak i światowej, m.in. Antoniego Czechowa – z jego smutnym opowiadaniem o chłopcu imieniem Wańka, baśnie Hansa Christiana Andersena, nostalgiczne opowiadanie nominowanej do nagrody Nobla Marii Dąbrowskiej, znaną wszystkim Elizę Orzeszkową, trochę zapomniane wigilijne opowiadania Marii Rodziewiczówny, losy pewnego świerszcza – Karola Dickensa czy fragment wielbionej przez wielu książki „Ania z Zielonego Wzgórza”. Nie są to jednak wszyscy autorzy, którzy znaleźli się w tym zbiorze. Mamy nadzieję, że pomoże on odnaleźć Wam to, czego szukacie – magię świąt, zimowych dni i nocy, oraz przypomni o tym, że niestety nie każdy ma tyle szczęścia, by spędzać je w radosnym gronie przyjaciół i rodziny.
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś chciałabym napisać kilka słów o niezwykłej, choć bardzo zaskakującej antologii, która trafiła w ostatnich dniach w moje ręce.  Antologia ta zgromadziła w sobie opowiadania naszych krajowych jak i zagranicznych pisarzy, których nie ma już wśród nas od wielu wielu lat, ale ich twórczość towarzyszy kolejnym pokoleniom, nadal wzrusza, czasami straszy, przywołuje nostalgię i ciepłe wspomnienia z własnych dziecięcych lat, pobudza wyobraźnię, zmusza do refleksji i za każdym razem sprawia, że na dane dzieło patrzy się zupełnie inaczej niż wcześniej. 
"Świąteczna noc. Opowiadania" to zbiór dwunastu opowiadań i fragmentów powieści, które już znamy, kochamy i uwielbiamy takich jak "Dziewczynka z zapałkami" i "Choinka" H. Ch.Andersena czy "Świerszcz za kominem" autorstwa Karola Dickensa, jak i pozycji słabo lub wcale (dla mnie) nieznanych takich jak "W zimowy wieczór" Elizy Orzeszkowej czy "Obrazek ze wsi" Biskupa Bandurskiego. Znalazły się tu także fragmenty "Chłopów" i uwielbianej przez wielu "Ani z Zielonego Wzgórza".
Książkę tę odebrałam jako dość chaotyczną i nierówną, opowiadania jak to w antologii są totalnie różne, jedne czytałam się z pasją, nie chcąc, by się skończyły, przeżywając je całą sobą, a drugie długo męczyłam, nie rozumiałam ich, rozpraszały mnie i nie pozwalały czerpać z siebie radości. 
Sądzę, że każdy tutaj znajdzie coś dla siebie, a fani literatury klasycznej w jej pierworodnym wydaniu będą totalnie zachwyceni. Wspominam o tym dlatego, że niektóre opowiadania ze względu na swój (mocno archaiczny) język, trudno się czyta i momentami trudno mi było wyłapać sens, ale podkreśla to tylko fakt, jak bardzo nasz język ewoluuje na przestrzeni wieków i jak wielkie zmiany w nim zachodzą.
Nie będę pisać, które z nich było najlepsze, które najsłabsze, bo każdy odbierze je inaczej. Każdy będzie w nich szukał czegoś innego, u każdego zostaną poruszone inne emocje i uczucia. 
Z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę, że znalazły się tu aż dwa opowiadania H. Ch. Andersena- pisarza, na którym tak naprawdę się wychowałam, a jego "Dziewczynka z zapałkami" za każdym razem wywołuje we mnie lawinę skrajnych emocji, i choć mam już swoje lata, kocham tę opowieść całym sercem i za każdym razem mam nadzieję, że może tym razem skończy się inaczej. Też tak czasami macie?

Jest to mocno specyficzny zbiór, autorzy różnych epok, różnych narodowości charakteru i temperament, ale chyba mogę napisać, że wszystkich ich łączy przywiązanie do (ich współczesnej) tradycji i każdy z nich chciał nam tę tradycję pokazać, pokazać swoją wizję Świąt Bożego Narodzenia, ich magię, symbolikę i celebrację po swojemu. To się udało.

    Czy polecam?
"Świąteczna noc. Opowiadania" to jest jedna z tych książek, o której zdanie powinien wyrobić sobie każdy sam. Mnie nie wszystko się tu podobało, ale nie jest to żaden wyznacznik, bo wiemy wszyscy ile ludzi tyle gustów, więc drugiej osobie może akurat dane opowiadanie przypaść bardzo do serca. Sięgajcie więc i sami oceniajcie.
Jeśli tylko dla samego Andersena, to zdecydowanie warto!!

Spis tytułów opowiadań:

1. Eliza Orzeszkowa "W zimowy wieczór"
2. Maria Dąbrowska "Boże Narodzenie"
3. Karol Dickens "Świerszcz za kominem"
4. Bolesław Prus "Wigilia"
5. J. E. Biskup Bandurski "Obrazek ze wsi"
6. Anton Czechow "Wańka"
7. Maria Rodziewiczówna "Na Wigilię"
8. Maria Rodziewiczówna "W noc grudniową"
9. Władysław Reymont "Chłopi. Zima"
10. H. Ch. Andersen "Dziewczynka z zapałkami"
11. H. Ch. Andersen "Choinka"
12. L. M. Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.

niedziela, 1 grudnia 2024

(151/24). OPOWIEŚĆ O JAPOŃSKIM NOWYM ROKU

 
    Autor: Paulina Wojnarowska- Wrońska

    Wydawnictwo: Ridero

    Gatunek: Literatura faktu, Podróżnicza

    Liczba stron: 274

    Data premiery: 20. 10.2024

 *Google

    Paulina Wojnarowska- Wrońska pasjonatka kultury japońskiej, interesująca się zwłaszcza zwyczajami, kuchni i literaturą, Od ośmiu lat współpracuje z redakcją kwartalnika "Torii" poświęconego tematyce japońskiej, na łamach którego ma okazję publikować artykuły z kręgu jej zainteresowań. Na co dzień wciąż poszukuje japońskich ciekawostek i wplata je w swoją życiową rutynę, dzieląc się efektami swoich wyczynów w mediach społecznościowych. Niemalże z uporem maniaka próbuje udowadniać, że choć z pozoru nasze kultury są zupełnie różne, a Japonię zwykło się przedstawiać jako kraj pełen dziwactw, to pewne prawdy, potrzeby i dążenia ludzi są zupełnie uniwersalne na całym świecie, więc w rzeczywistości więcej jest tego, co może nas łączyć, aniżeli dzielić.
(Źródło: Okładka książki)

    "Opowieść o japońskim Nowym Roku" to książka częściowo poważna, bo przedstawiająca skrupulatnie współczesne i historyczne zwyczaje Japończyków związane z jednym z najbardziej dla nich rodzinnych świąt — Nowym Rokiem. To też beztroskie wyznania autorki, której jedynie wygląd zdradza, że już od wielu lat może uczestniczyć w wyborach, a bo jak twierdzi stan umysłu ma rodem z piaskownicy. W pogoni za magią świąt i Japończykami wciela ich zwyczaje we własne życie — tutaj i tam, na drugim końcu świata.
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Zaglądając tu do mnie na blog, wiecie, że uwielbiam książki podróżnicze. Są one dla mnie oknem na świat i dzięki nim mogę choć trochę poznać różnorodną mentalność, kulturę, tradycje i obyczaje panujące nie tylko w naszym kraju, ale i na całym świecie. "Zwiedzić" zabytki, wyobrazić sobie smak, barwę i zapach danego kraju czy regionu- jest to dla nie zawsze cenna lekcja, a gdy jeszcze autor danej książki opowiada o historii danego regionu z pasją, zbytnio nie ubarwia i nie koloryzuje, zachowuje neutralność i dystans co do wydarzeń które działy się w tym miejscu, a w zamian intryguje, rozbudza wyobraźnię, fascynuje i pokazuje emocje Autora, ja jestem wielce uradowana i z radością wyruszam w kolejną "podróż"...  Tym razem "wyruszyłam" do Japonii- kraju, o którym nadal niewiele wiem, choć kilka książek dotyczących tego kraju już poznałam. 
Po skończonej lekturze "Opowieści o japońskim Nowym Roku" jedyne czego jestem pewna, to to, że japońska kultura jest fascynująca, nieco zwariowana i bardzo odmienna od europejskiej. To jedna z tych kultur, które się pokocha bądź znienawidzi, ale na pewno nie będzie się o niej myśleć obojętnie, bo kultura Japonii to harmonijne połączenie tradycji i nowoczesności. Autorka zabrała mnie w fascynującą podróż, z której wróciłam z wypiekami na twarzy i dodanym kolejnym marzeniem do listy rzeczy, które muszę zrobić jeszcze w swoim życiu- uczestniczyć w obchodach japońskiego Nowego Roku. 

Książka rozpoczyna się dość podręcznikowo, Autorka przedstawia chronologię powstawania państwa, kształtowanie się kultury,  tradycji i obyczajności, poprzez przejmowanie władzy w państwie przez kolejne rody, pojawienie się samurajów a kończąc na czasach obecnych. Początkowo są to suche fakty ale jeśli przez nie przebrniecie, gwarantuję, że przeniesiecie się do fascynującej przygody. Autorka w bardzo przyjemny i błyskotliwy spokój opowiada o tym jak bardzo pragnęła przenieść troszkę Japonii do naszego kraju, barwnie opisuje przygody z kuchni, poszukiwań zamienników, które wykorzysta do zamienników tradycyjnych ozdób i dań. Wszystko to podane jest w przesympatyczny sposób, uśmiech nie schodzi z ust.
Druga część książki to emocjonalny i energetyczny zapis podróży po tym wyjątkowym kraju. Autorka dzieli się swoimi przemyśleniami, opowiada o tradycjach i obrzędach, których była świadkiem, przemyca mnóstwo wiedzy i ciekawostek, nie brakuje tu japońskich wierzeń i mitologii. A wszystko to w taki sposób, że nie sposób odłożyć książki na bok. Całość okraszona jest kilkunastoma zdjęciami, z których bije olbrzymia pasja i miłość do tego wyjątkowego kraju.

Bardzo się cieszę, że ta książka trafiła do mojego domu i pozwoliła mi się przenieść w tak ekscytujący świat. Autorce w tym miejscu gratuluję nie tylko książki, ale i tego spełnia swoje marzenia. Trzymam kciuki za to, żeby jeszcze nie raz spędziła swój wymarzony Nowy Rok w towarzystwie Japończyków.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To pięknie napisana książka o pasji, spełnianiu marzeń, ale także swoisty przewodnik po tym co warto docenić i zauważyć w Japonii, jak odnaleźć jej magię i poczuć ją całym sobą.

POLECAM...

"Jak już wspomniałam, zadowolona z sukcesu po przyrządzeniu idealnego w moim mniemaniu kuromame opróżniłam żeliwne naczynie i włożyłam do niego wszystkie składniki gulaszu. Efekt był zniewalający. Nie mam pojęcia, jaka reakcja zaszła tym razem, ale kiedy po około półgodzine podniosłam pokrywkę, okazało się, że ugotowałam danie na miarę samej Bridget Jones. Wszystkie jasne składniki- a więc taro, korzeń lotosu, korzeń łopianu i kurczak- przybrały ciemnoniebieski kolor. Gości byli zachwyceni, ale głównie oryginalnym wyglądem dania, gdyż smak tym razem szczególnie nie dopisał, a wszyscy zgodnie stwierdzili, że na długo zapamiętają przede wszystkim właśnie opisane przed chwilą konyaku."
    - Paulina Wojnarowska- Wrońska "Opowieść o japońskim Nowym Roku" str. 109 

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorce.

piątek, 29 listopada 2024

(150/24). PRZEPIS NA ŚWIĘTA

 
    Autor: Monika Konefelt

    Wydawnictwo: Magia Słów

    Gatunek: Komedia

    Liczba stron: 320

    Data premiery: 19. 11. 2024

 *Google

    Monika Konefelt Urodzona 07. 02. 1983 roku w Wągrowcu. Kiedyś dziennikarka lokalnej gazety, dzisiaj żona i mama trójki wspaniałych dziewczynek, już nastolatek. Na co dzień pomaga mężowi prowadzić firmę i zajmuje się domem. Kiedy ma wolną chwilę, zajmuje się rękodziełem i pisaniem. Ma za sobą debiut"Grubsza sprawa" i opowiadanie "Wsiąść do pociągu". Potrafi zarwać noc dla dobrej książki lub gry w Simsy. Uwielbia muzykę, spacery z psem oraz poranną kawę na tarasie.
(Źródło: Okładka książki)

    Święta. Najlepszy czas na totalną katastrofę. Na nic planowanie, na nic pilnowanie tradycji. A gdy jeszcze dojdą do tego rodzinne tajemnice i do akcji wkroczy zwariowany wujek, to nawet Rudolf uciekłby, gdzie raki zimują! Na szczęście „dobrze zorganizowana” pani domu przystąpi do działania i jeszcze bardziej wszystko spierniczy… Na nic starania, na nic płacz i przeklinanie, kiedy w pierogi kocia karma się dostanie! Ups…
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Zostając nadal w klimacie świątecznym, biegnę do Was z opinią o najnowszej książce Moniki Konefał, autorki świetnie przyjętej komedii kryminalnej "Grubsza sprawa" którą również miałam przyjemność dla Was opiniować.

Elżbieta wpada na pomysł, by zorganizować w swoim domu idealne i przede wszystkim bardzo rodzinne Święta Bożego Narodzenia. Planowanie rozpoczyna już we wrześniu, zaprasza całą rodzinę, eksperymentuje z przepisami, rozgląda się za prezentami, planuje, notuje zapisuje itd. Mąż przygląda się jej z przerażeniem, lojalnie uprzedza, że to się nie uda, ale kobieta postanawia, że nawet teściowa, kobieta z piekła rodem, pedantka i perfekcjonistka, niedościgniony wzór cnót i samych zalet nie zepsuje jej tego magicznego i wyjątkowego czasu. Zaczyna się wyścig z czasem, do świąt zostało tylko sto dni... a plan zaczyna się sypać.
Elżbieta nie zdaje sobie sprawy, że wszechświat postanowił sobie z niej zadrwić, rzucając pod nogi kłody, teściowie ukrywają straszną tajemnicę, a wujek, który postanawia pomagać w organizacji, chyba nie do końca przejmuje się sugestiami i robi to co mu się żywnie podoba, a że tradycja rzecz święta... trzeba wypić piwo, które się samemu nawarzyło, a Paweł przecież ostrzegał. 
Czy to nie jest idealny przepis na katastrofę? Czy rodzinne święta dojdą do skutku, czy wszyscy przeżyją ten zwariowany czas i przy stole zasiądą w komplecie? Jaki sekret skrywają teściowie Elżbiety? Dlaczego warto czasami odpuścić i pozwolić by wszystko toczyło się swoi torem? Tego już Wam nie zdradzę, bo odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tej zwariowanej komedii. 

Przyznać muszę, że świetnie się bawiłam, choć Autorka poruszyła tu naprawdę ważne tematy. Po pierwsze zaznaczyła, żeby nie dać się zwariować. Też kiedyś marzyłam o tak idealnych świętach, na szczęście dla mnie i mojego zdrowia psychicznego w porę odpuściłam i teraz nie martwię się tym czy mam okna umyte, czy nie, dwanaście potraw na stole czy tylko trzy, i serio jest mi z tym dobrze. Drugi ważny temat, który został tu poruszony, jest ważny nie tylko od święta, niestety nie mogę wspomnieć co to bo zepsuję Wam całą zabawę z odkrycia tego faktu samemu. Zaznaczę tylko, że jest on naprawdę istotny i prowadzi do wielu przykrych niespodzianek, rozczarowania i niedowierzania, nie zawsze można się z nim pogodzić i zachowywać się tak jak jedna z bohaterek, przymykając na to oko, przelewając całą swoją złość i frustrację na wszystko i wszystkich wokoło. Autorka świetnie podkreśliła fakt, że wszyscy nosimy maski i choć życzymy innym dobrze, nie zawsze potrafimy to okazać w zrozumiały dla innych sposób.

Pomysł na fabułę w moim odczuciu trafiony został w dziesiątkę i zrealizowany w stu procentach. Książka tak bardzo wciąga, że książkę odłożyłam dopiero w momencie, w którym skończyłam czytać. Tak, zarwałam dla niej noc i nie żałuję ani minuty.
Wszyscy bohaterowie są świetnie skonstruowani i poprowadzeni, ale wujek Zenon to totalne mistrzostwo świata. Ich błyskotliwe przemyślenia, trafne i zabawne dialogi, słowne utarczki i zabawne przepychanki, powodują nieustanny uśmiech na twarzy, tworząc idealny balans. Nie sposób ich polubić, i nawet Honorata przy bliższym poznaniu naprawdę sporo zyskuje. Autorka doskonale oddaje emocje wszystkich postaci, pokazuje ich uczucia lęki i zmartwienia, ale także podkreśla, jak ważny jest szacunek (mniejszy bądź większy), troska o drugiego człowieka i samozaparcie w dążeniu do celu. 
Książkę czyta się bardzo szybko, wciąga, bawi, ale udowadnia także to, że rodzina to siła i każdy jej członek jest ważny.
Akcja nie goni może na złamanie karku, ale ma w sobie "to coś", coś, co spowodowało, że nie poczułam się znużona nawet przez chwilę. Momentami potrafi zaskoczyć, szczególnie końcówka to absolutny majstersztyk, nie wiedziałam, czy śmiać się, płakać, czy płakać ze śmiechu.

Bardzo spodobała mi się ta historia, poczucie humoru Autorki idealnie pokrywa się z moim, co zauważyłam już przy debiucie. Uwielbiam ten rodzaj humoru, cięty z nutką ironii i sarkazmu. Zdecydowanie czekam na więcej.
Dodatkowym bonusem jest krótkie opowiadanie "(Nie)spokojne święta" jest ono momentami tak absurdalne, że aż genialne, tutaj wyobrażając sobie całą sytuację, szczególnie tą umiejscowioną w ciemnym lesie, piałam jak głupia ze śmiechu, ale to już historia na inny czas :D

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. "Przepis na święta" to idealny przepis na poprawę humoru, odskocznia od codzienności... i kopalnia inspiracji. Mądra, a zarazem zabawna historia, która pokaże, że czasami warto, a nawet i trzeba odpuścić. Wesołych i przede wszystkim spokojnych Świąt!

POLECAM...

"Za każdym razem, kiedy wujek Zenon przychodził po dzieciaki, zawieszał lub stawiał jakąś ozdobę. Koniecznie czerwoną, bo według niego, to jest tradycyjny kolor Bożego Narodzenia.
To samo robił z lampkami. Jak sprawdziłam mieszkanie, to nie wiem kiedy, ale powiesił je nawet w łazience!! Z pomocą dzieci znalazłam jeszcze kilkanaście na czerwono ubranych gwiazdorków, parę sznurków lampek, kilkanaście bombek na baterie, które po włączeniu mrugały jak pijane świetliki na sylwestrowej imprezie. Większość z nich mrugała bardziej niż światła na dyskotece. Chociaż już tyle lat nie byłam na takiej imprezie, że mogłam się mylić."
                                       - Monika Konefelt "Przepis na święta" str. 177

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Magia Słów.

środa, 27 listopada 2024

(149/24). PRĘDZEJ PIEKŁO ZAMARZNIE

 
    Autor: Ludka Skrzydlewska

    Wydawnictwo: Editio Red

    Gatunek: Obyczajowa, Romans

    Liczba stron: 400

    Data premiery: 19. 11 2024

 *Google

    Ludka Skrzydlewska z wykształcenia anglistka, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego, z zawodu kierowniczka w pewnej międzynarodowej korporacji, z zamiłowania autorka romansów z wątkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Pisze praktycznie od dziecka, od kilku lat dzieląc się swoimi tekstami w Internecie. Sama dużo czyta, a jej ulubioną autorką pozostaje Joanna Chmielewska. Prywatnie lubi podróże, planszówki ze znajomymi i swojego psa, labradora Milo. Sentymentalna bzdura jest jej pierwszą powieścią wydaną drukiem.
(Źródło: Lubimy czytać)

    Nigdy się na to nie zgodzę, Saint!
Marigold Price wraz ze swoją macochą Lizzie prowadzi przytulny pensjonat w małej górskiej miejscowości Silver Springs w stanie Kolorado. Pół roku temu dziewczyna straciła ojca i choć niesamowicie za nim tęskni, to z całych sił stara się udowodnić Lizzie i całemu światu, że ze wszystkim poradzi sobie sama, że o wszystko sama zadba – wcale nie gorzej niż jej zmarły tato. Sześć miesięcy po jego odejściu wydaje się, że życie w pensjonacie Silver Lodge powoli wraca do normy. Zbliża się Boże Narodzenie i obie panie Price zajęte są dekorowaniem domu w oczekiwaniu na spragnionych śniegu turystów.
Tymczasem nad spokojnym Silver Springs zbierają się ciemne chmury. Krążą plotki o kimś, kto skupuje ziemie na obrzeżach miasteczka. Atmosfera zagęszcza się wraz z przyjazdem Sainta Ashforda. Biologiczny syn Lizzie Price i dawny przyjaciel Mari, jeszcze z dzieciństwa, wraca po latach do Silver Springs z zamiarem przemienienia cichej górskiej miejscowości w drugie Aspen – ogromny kurort narciarski. Ten pomysł zdecydowanie nie podoba się Marigold. Dziewczyna postanawia walczyć o zachowanie tożsamości miasteczka i o ukochany pensjonat, co do którego Saint także ma pewne plany…
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś wpadłam opowiedzieć kilka słów o fantastycznej książce, która do mnie ostatnio trafiła. Ależ to było miłe doświadczenie, jestem zachwycona tą historią, tym jak została ona przedstawiona, tym jak mnie otuliła senną, a zarazem domową, ciepłą i magiczną atmosferą małego miasteczka, wywołała uśmiech i łzy, sprawiła, że nie chciałam jej odłożyć na bok, bez dotarcia do finału. Przepadłam w niej od pierwszej strony i sama jestem zaskoczona faktem, że jestem zła po pierwsze o to, że ta historia już  się skończyła, a po drugie tym, że dopiero odkryłam twórczość pani Skrzydlewskiej. Jeśli inne jej powieści są równie piękne, biorę je w ciemno, doradźcie mi tylko, proszę, od której zacząć. 

Nie będę ponownie opisywać fabuły, bo sam wydawca sporo już mówi, a nie chciałabym Wam zepsuć frajdy z odkrywania tej historii. Zaznaczę tylko, byście przygotowali się na to, że wsiadacie na rozpędzony emocjonalny rollercoaster i nie ma w nim nawet centymetra miejsca na nudę, choć akcja toczy się w sennym i zimowym miasteczku, tyle się tu dzieje, że momentami naprawdę robi się gorąco od nadmiaru doznań.
Autorka fantastycznie oddała nie tylko klimat miejsca, ale i pięknie podała wszystkie emocje, które targają bohaterami, a naprzemienna narracja głównej dwójki tylko to podkreśla. Cudownie było poznawać ich punk widzenia, odkrywać tajemnice, obserwować jak dochodzili do porozumienia, mając między sobą tak wiele lat niedomówień i obopólnego żalu wynikającego z nie do końca zrozumianego  odrzucenia. Historia ta przepełniona jest tajemnicami i intrygami, mnóstwem emocji i całą gamą uczuć. Świetnie obserwowało się przemianę Sainta i to jak docierała do niego prawda o jego życiu, które toczył przez ostatnie kilka lat z dala od matki, domu i przyjaciółki z dziecięcych lat, choć momentami był on nieodrodnym synem swojego ojca, tak bardzo, że aż ciarki przechodziły poplecach gdy obserwowało się jego bezwzględność i wyrachowanie, za chwilę stawał się człowiekiem o złotym sercu, gotowym oddać je za drugiego człowieka. Fantastycznie wykreowana postać, zdecydowanie moja ulubiona. Marigold, też fajnie poprowadzona, zadziorna waleczna, mocno stąpająca po ziemi, niedająca sobie dmuchać w przysłowiową kaszę kobieta, która wie, co jest dla niej najważniejsze, i że nie da sobie odebrać tego bez walki. Pozostałe postacie tworzą barwne tło dla głównej dwójki. Jedyne czego mi brakowało, to więzi między Lizzie a Saintem i takiej szczerej prawdziwej rozmowy. Tutaj dostaliśmy tylko namiastkę i sporo z ich relacji zostało w domysłach.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu bardzo trafiony i świetnie poprowadzony, akcja powieści toczy się dość szybko, momentami mocno zaskakuje, zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i wywołuje szczery śmiech. Błyskotliwe dialogi, nuta sarkazmu tylko dodają pikanterii całości i sprawiają, że przeżywa się wszystkie emocjonalne stany.

Książka napisana jest niezwykle barwnym, pobudzającym wyobraźnię językiem. Z wielką przyjemnością czyta się opisy miejsc i ludzi. Historia przedstawiona przez panią Skrzydlewską wciąga od pierwszych stron, intryguje, zmusza do refleksji nad tym co jak ważna jest okolica w której mieszkamy, jej ekosystem, który raz poruszony ludzką ręką już nigdy nie wróci do swej świetności i biologicznego balansu, o tym jak chęć posiadania i duże pieniądze potrafią zrobić z człowieka niebezpiecznego drapieżnika, który nie cofnie się tak naprawdę przed niczym. 
Autorka porusza tu także temat przemocy psychicznej, manipulacji drugim człowiekiem, przeinaczaniu faktów na swoją korzyść, zmusza czytelnika do zastanowienia się nad tym co jest naprawdę ważne  w życiu.
Powieść osadzona w pięknym malowniczym miejscu, niesie ukojenie daje przy sobie odpocząć i choć nie jet to stricte świąteczna historia, pięknie wpisuje się w ten wyjątkowy czas, pokazując, że dobro zawsze wygra, choć czasami jest to zasługa nie tylko walczącego człowieka, ale i sprzyjającej mu naturze. 

Bardzo się cieszę, że mogłam poznać kawałeczek twórczości nowej dla mnie Autorki. Czas spędzony przy książce naprawdę naładował mi akumulatory, rozbawił, refleksyjnie nastawił, sprawił, że poczułam się naprawdę zrelaksowana, ale nie przytłoczona.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak? Bardzo ciepła opowieść, nie tylko o miłości, ale także przyjaźni, sile charakteru, nadziei, wybaczeniu i poszukiwaniu siebie i swojego miejsca na ziemi.  

POLECAM...

"- świat musi iść do przodu, bo jeśli stoi w miejscu, to się cofa- poucza mnie protekcjonalnie. Zaciskam dłonie w pięści i marzę o tym, żeby walnąć go w tę jego przystojną buźkę. - To piękne miejsce, Mari. Silver Springs jest tak cudownie położone i ma tak wspaniałe stoki narciarskie dookoła, że gdyby tylko ktoś je odkrył i wpakował w nie mnóstwo forsy, mógłby przekształcić je w drugie Aspen. Wraz z ojcem właśnie to zamierzamy zrobić. Dać większej ilości ludzi możliwość zobaczenia tego cudownego zakątka. Zapewnić Silver Springs zastrzyk pieniędzy i bodziec do wzrostu. Chcemy, żeby to miejsce ożyło. A Silver Lodge, cóż... Chyba sama rozumiesz, że kiedy kurort zacznie działać, splajtujecie. Dlatego chcę kupić go od was, teraz kiedy jeszcze jest coś wart. Doprowadzenie was do ruiny nie jest naszym celem, bałwanku.
Może gdyby nie dodał na koniec tego przezwiska, nie wściekłabym się jeszcze bardziej. Może. Ale to mało prawdopodobne."
                             Ludka Skrzydlewska"Prędzej piekło zamarznie" str. 48

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio Red oraz grupie wydawniczej Helion.

poniedziałek, 25 listopada 2024

(148/24). MAGIA ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA

 
    Autor: Marek Marcinowski

    Ilustracje: Lidia Rózio

    Wydawnictwo: Anatta sp. z o.o.

    Gatunek: Dla dzieci, Literatura dziecięca

    Liczba stron: 12

    Data premiery: 01. 12. 2023

 *Google

      Marek Marcinowski Autor ze Śląska. Uwielbia tworzyć bajki, które poprzez zabawę przemycają wiedzę.
Dwukrotny zdobywca nagrody głównej w konkursie "Świat Przyjazny Dziecku" (konkursu pod patronatem m.in. Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich).
Inicjator i główny darczyńca akcji "Podaruj Uśmiech" (świat literacki dla szpitali, hospicjów i potrzebujących), w wyniku której zebrano kilkaset książek i podarowano je m.in. trzem łódzkim szpitalom (Jonschera, Kopernika, Spornej), preadopcyjnemu ośrodkowi Tuli Luli w Łodzi oraz podopiecznym Fundacji Gajusz. Obdarował książkami kilkanaście Domów Dziecka i fundacji. Zysk z przedsprzedaży bajki "Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" przeznaczył na adopcję zwierząt (wsparcie finansowe Śląskiego Ogrodu Zoologicznego). W 2023 roku był jednym z głównych sponsorów Mistrzostw Polski w Szachach Dzieci do lat 6,7 oraz 8.
Pomysłodawca i fundator nagród ogólnopolskiego konkursu "Przedszkolna rakieta", który polegał na wykorzystaniu rzeczy z recyklingu i zbudowaniu (wspólnymi siłami całej przedszkolnej grupy) pojazdu do podróży w kosmos. Nagrody otrzymało kilkaset dzieci.
Wspiera aktywność fizyczną najmłodszych (fundował nagrody w zawodach Małych Lampartów, ogólnopolskim konkursie tańca "Dance Passion" czy biegu dla dzieci).
http://www.facebook.com/PisarzMarek
(Źródło opisu: Lubimy czytać)

    Ta pełna ciepła, bogato ilustrowana bajka z uroczymi rymowankami to dla przedszkolaków skarbnica bożonarodzeniowych tradycji i zwyczajów. Dzięki niej przygotowania do Świąt będą pełne magii.
***
Święta Bożego Narodzenia to czas bardzo wyjątkowy. Dzięki tradycji znamy swoje korzenie i wiemy kim jesteśmy, dlatego bardzo ważne jest, żeby przekazywać je dzieciom już od najmłodszych lat. Niniejsza książeczka z rymowankami idealnie się do tego nada, a przy okazji będzie świetnym prezentem. Umili także czas spędzony przy choince. -Marcelina Ziętek, mgr pedagogiki
***
„Magia Świąt Bożego Narodzenia” Marka Marcinowskiego to urocza książeczka stworzona specjalnie dla dzieci. Rymowanki nie tylko przynoszą uśmiech, ale również przekazują małym czytelnikom ważne wartości i świąteczne tradycje. Dzięki nim dzieci mogą dostrzec magię Świąt Bożego Narodzenia, odkrywając jednocześnie piękno i znaczenie tego wyjątkowego okresu.- Adrianna Andrzejewska, nawysokimobcasie.pl
(Źródło: Okładka książki)

    Dzień dobry serdeczne! Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc warto sięgać po książki związane z tym okresem i rozbudzać nie tylko w sobie, ale i w naszych dzieciach oczekiwanie na ten piękny, wyjątkowy i magiczny czas. Z pomocą przychodzi także Marek Marcinowski i jego książeczka "Magia świąt Bożego Narodzenia" i choć książeczka świętowała swą premierę rok temu, nic nie stoi na przeszkodzie, by napisać o niej i w tym roku :) bo wierzcie mi, jest naprawdę o czym.
"Magia świąt Bożego Narodzenia" tak jak wszystkie inne książki skierowane do najmłodszych dzieci, które wyszły spod pióra pana Marcinowskiego, jest po prostu piękna, a jest to zasługa nie tylko mądrego i wartościowego tekstu, ale i ilustracji, które stworzyła niezastąpiona i utalentowana Lidia Rózio- jedna z moich ulubionych ilustratorek literatury dziecięcej.

Autor w tej książeczce przybliża dzieciom istotę świąt Bożego Narodzenia, związaną z nimi symbolikę i tradycję. Dzieci dowiedzą się z niej o znaczeniu rorat i pasterki, poznają tradycyjne wigilijne dania, zerkną na tradycje i obrządki towarzyszące tym wyjątkowym dniom. Być może zachęcone wierszykiem zapragną stworzyć własne ozdoby nie tylko na choinkę i upieką z rodzicami pachnące pierniczki. 
Choć książeczka ma tylko dwanaście stron, a rymowanki są naprawdę króciutkie, książka ta może stać się zalążkiem wielu fantastycznych zabaw, wystarczy poruszyć wyobraźnię. Jeśli nam się to nie uda, z pomocą, jak zawsze przychodzi sam autor, umieszczając na końcu historii garść pomysłów na wspólną zabawę. Książeczka napisana jest niezwykle przystępnym dla dziecka językiem, rymowanki pobudzają wyobraźnię, pozwalają jej rozwinąć skrzydła i oddać się kreatywnej twórczości. 
Książeczkę przeczytacie z dzieckiem bardzo szybko, ale ma ona w sobie coś takiego, że sami poczujecie jej przyciąganie i gwarantuję, że będziecie ją czytać jeszcze nie raz, nawet mi się zdarzyło, że czytałam ją sobie sama. Jest naprawdę przeurocza.
Tekst i ilustracje komponują się idealnie, mój syn był nimi zachwycony, nie mógł oderwać od nich wzroku, a stonowane barwy nie męczyły go tak szybko i widać było, że sprawiają mu one prawdziwą przyjemność (syn ma głęboką niepełnosprawność i dobrać książkę "pod niego", która go zainteresuje, jest naprawdę sporym wyzwaniem).

Bardzo się cieszę, że trafiła do mnie ta książeczka i mogłam o niej napisać kilka słów. Jeśli jeszcze jej nie znacie, nie wahajcie się ani chwilę, naprawę szkoda czasu na rozterki. Gwarantuję, że Wasze maluchy będą zachwycone!

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Książka nie tylko wartościowa pod względem edukacyjnym, ale i pięknie wydana

POLECAM...

"Gdy pierwsza gwiazdka na niebie zaświeci,
Do stołu wszystkich zawołają dzieci.
Z opłatkiem życzenia sobie składają, 
Z modlitwą do wieczerzy wspólnie zasiadają."
- Marek Marcinowski "Magia Świąt Bożego Narodzenia"

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.