piątek, 29 maja 2020
PENSJONAT POD ŚWIERKIEM
Antologia świątecznych opowiadań.
Autorzy: Agnieszka Lingas- Łoniewska
Magdalena Knedler
Adrian Bednarek
Jolanta Kosowska
Nina Reichter
Daniel Koziarski
Anna Kasiuk
Anna Szafrańska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Opowiadania
Liczba stron: 314
Data premiery: 08. 11. 2017
Do ukrytego w Tatrach, zasypanego śniegiem Pensjonatu pod Świerkiem przybywają na święta kolejni goście. Każdy z nich przywozi własną historię. Na miejscu wita ich para właścicieli, którzy- niczym anioły- przyjmują pod swoje skrzydła życiowych rozbitków. Czy ich dobroć i życzliwość wystarczy, by wydobyć z człowieka to, co w nim najlepsze, i jednocześnie uchronić od tego, co złe?
"Pensjonat pod Świerkiem" to zbiór nastrojowych opowiadań stworzonych przez lubianych autorów specjalnie na magiczny czas świat Bożego Narodzenia. Do czytania nie tylko przy kominku, z kubkiem aromatycznej herbaty w dłoni, w towarzystwie bliskich osób i... pierniczków.
(Opis wydawcy).
"Pensjonat pod Świerkiem" to zbiór czternastu opowiadań, które łączy miejsce akcji i dwoje głównych bohaterów- rodzeństwo Ewa i Gabriel.
Jak już kiedyś wspomniałam, rzadko sięgam po antologie, ponieważ boję się, że nie będę obiektywna w ocenie. Tak samo było i w tym przypadku.
"Pensjonat pod Świerkiem" to istna mieszanka wybuchowa... znajdziemy tutaj dosłownie wszystko. Od przesłodzonych opowiastek o niemalże anielskich właścicielach po kryminalne zapędy niektórych gości.
Jak to bywa przy takich produkcjach, jest różnie. Jedne historie są lepsze inne gorsze i mam wrażenie, że nie powinny się znaleźć w tym zbiorze.
W drodze wyjątku zdradzę, że bardzo przypadło mi do gustu opowiadanie Pani Niny Reichter pt. "Przyjaciel w wigilijną noc". Niezwykle wzruszające i pokazujące jak ważne w naszym życiu jest miłość, przyjaźń i rodzina.
Najgorszego w moim odczuciu nie zdradzę... wiecie gusta i te sprawy ;)
Opowiadania ze względu na ich formę czyta się szybko, każde z nich jest inne, więc podejrzewam, że każdy znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie.
Na wielkie brawa zasługuje forma wydania, twarda okładka z przyciągającą wzrok filiżanką gorącej herbaty, sprawiła, że zatęskniłam za zimą i świątecznym okresem.
Czy polecam?
Polecam... choć mamy środek roku, nie jest to przeszkodą.
POLECAM...
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
EINE KLEINE TRUP
Autor: Olga Warykowska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Kryminał
Liczba stron: 254
Data premiery: 20. 04. 2020
Olga Warykowska- Urodziła się we Wrocławiu, gdzie ukończyła studia z zakresu polityki regionalnej Unii Europejskiej. Pracowała jako producent muzyczny i teatralny dla Narodowego Forum Muzyki, Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Zrealizowała ponad 90 produkcji kulturalnych w Polsce i za granicą. Dwa spektakle teatralne jej autorstwa zostały wystawione na deskach Teatru Polskiego oraz Teatru Derywacji. Pasjonuje się zarówno filmem okresu przed i między wojennego, jak i brytyjską Regency Erą. W wolnym czasie uwielbia pisać krótkie formy sceniczne i piosenki, jeździć na rowerze oraz oglądać musicale na West Endzie.
(Źródło: Okładka książki)
Podlaskie dni są spokojne, pełne kartaczy, sękaczy i ryb. Do czasu, aż ktoś nie umrze...
Amadeusz Wagner, drugi flecista Filharmonii Wrocławskiej, zmierza na przymusowy urlop do Gawrych Rudy, do rodzicielki. Na Podlasiu- poza kartaczami, sernikiem, pierogami, racuchami, rosołem, kanapkami i pozostałymi smakołykami mamusi- czekają na niego tajemnice skrywane przez mieszkańców tego urokliwego regionu. Jest złodziej, jest trup znienawidzonej przez wszystkich nauczycielki- Francy, są duchowni, są kumple ze szkoły.
Wagner z Eine Kleine Nachtmusik i burczącym brzuchem w tle, karcony na każdym kroku przez mamusię, próbuje rozwikłać pewną dość skomplikowaną zagadkę, ale właściwie nikt nie chce mu w tym pomóc. Każdy wydaje się w pewien sposób uwikłany w tę sprawę.
Co takiego wiedziała Franca, że zginęła?
(Opis wydawcy).
Amadeusz Wagner powraca w wielkim stylu.
"Eine kleine trup" to druga część przygód wiecznie głodnego i błyskotliwego flecisty Amadeusza, który tym razem mury filharmonii zamienia na podlaską wieś. Mężczyzna próbuje rozwikłać zagadkę śmierci swej byłej nauczycielki, a także dojść do złodzieja, który... zabiera tylko połowę skradzionych rzeczy.
Olga Warykowska utrzymała satyryczny poziom z części pierwszej, i stworzyła naprawdę dobrą komedię kryminalną.
Tak, nadal nie zgadzam się, z tym że jest to "śmiertelnie" poważny kryminał.
Akcja powieści dzieje się szybko i wielotorowo, tak jak przy pierwszej części trzeba się dość nagłówkować, by dojść do tego, kto jest mordercą- tym razem również zostałam zaskoczona, bo obstawiałam zupełnie inną osobę.
Bohaterowie tak jak i wcześniej są dobrze wykreowani, można się z nimi łatwo utożsamić. Choć i w tej części często ocierają się o groteskę
W tle opowieści widzimy obraz polskiej wsi z wszystkimi jej bolączkami i przywarami. Obserwujemy życie przy dniu codziennym, jak i przy wielkich świętach, widzimy jak ważne i wysoko stawiane jest duchowieństwo w tak małych społecznościach i jak trudno zrozumieć przeciętnemu wiernemu, że ksiądz to też zwykły człowiek i popełnia błędy.
Autorka wprowadzając do powieści "honorowego" złodzieja pokazuje, jak wielkim problemem w takich malutkich miejscowościach jest bieda i brak zatrudnienia.
Oczywiście nie sposób pominąć wątku jedzenia, możemy dowiedzieć się, co jest specjałem kuchni podlaskiej, ale na litość kto zjada czterdzieści knedli i poprawia sernikiem?
Te olbrzymie ilości, które były ładowane w biednego Amadeusza, strasznie mnie drażniły, choć z drugiej strony wywoływały wiele uśmiechu.
"Eine kleine trup" jest kolejną częścią przygód Amadeusza Wagnera, jednak w moim odczuciu, nie trzeba zaczynać od "Czterech pór śmierci". Historia jest klarowna, a z początku zostaje wyjaśnione, dlaczego główny bohater wraca do domu.
Książka napisana jest lekko i bardzo przystępnie, czyta się ją niezwykle szybko. Opisy sprawiają, że oczami wyobraźni widzimy tę malutką wieś i czujemy się jej częścią. Tę książkę po prostu chce się czytać.
Z wielką ciekawością i niecierpliwością będę wyglądać kolejnych przygód flecisty z Wrocławskiej Filharmonii.
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Ubawicie się przednio, ale również włożycie wysiłek, by wraz z Amadeuszem rozwiązać kryminalną zagadkę. Fantastyczna lektura na wieczór po ciężkim dniu, zrelaksujecie się i niejednokrotnie uśmiechniecie.
POLECAM....
Recenzja do pierwszej części CZTERY PORY ŚMIERCI
"Wagner z definicji unikał lasu. Czaiło się tam wiele zwierząt i wielu ludzi, przed którymi nigdy nie byłby w stanie uciec z powodu swojej tuszy. Jeśli już decydował się wchodzić do lasu, to tylko po to, żeby nazbierać z mamusią grzybów na susz lub malin czy kamionek, z których potem robili kompoty, dżemy oraz ciasta. Gdy źle się czuł, to zwykle szedł nad jezioro, żeby zamoczyć nogi i popatrzeć na ryby, kaczki oraz głośnych turystów. Podgryzał sobie wtedy kanapki i marzył o wspaniałym życiu wielkiego muzyka. Teraz też nogi same go poniosły w jego ulubione miejsce, gdzie mógł spokojnie sobie usiąść na pomoście i pomyśleć o śledztwie."
- Olga Warykowska "Eine kleine trup".
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
ZA WSZELKĄ CENĘ
Autor: Marta Lech- Biała
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 295
Data premiery: 07. 05. 2020
Marta Lech- Biała- Magister pielęgniarstwa, studentka kryminologii, wokalistka, kompozytorka, gitarzystka, laureatka wielu konkursów z dziedziny śpiewu. Debiutująca autorka książek. 07 maja 2020 r. odbyła się premiera jej pierwszej powieści "Za wszelką cenę".
(Źródło: Lubimy czytać)
Szczęście odnajdzie Cię nawet wtedy, gdy w nie zwątpisz.
(Opis wydawcy).
"Za wszelką cenę" to debiut, obok którego nie sposób nie zauważyć.
Czytając opis wydawcy, może się wydawać, że jest to kolejna historia, gdzie podobnych napisane zostało tysiące, jednak w tym przypadku odkryłam zupełnie coś innego, coś, czego nie umiem zdefiniować, ale zapadło mi to głęboko w serce, coś, co poruszało najgłębiej ukryte struny...
Nie umiem odnaleźć tej subtelnej nuty, jednak towarzyszyła mi ona przez całą powieść.
Autorka nie oszczędza nam dramatu, ale daje również chwile oddechu i udowadnia, że życie potrafi zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie.
Pani Marta nie boi się trudnych tematów, nie "cukierkuje" życia, choć czasami odnosiłam wrażenie, że przesadziła znów w drugą stronę, zrzucając na biedną dziewczynę tyle nieszczęścia.
"Za wszelką cenę" to książka, którą przeczytałam w jeden wieczór. Akcja dzieje się szybko, i znajdziemy w niej wiele zaskakujących zwrotów. Bohaterowie są autentyczni, wyzwalają w czytelniku wiele emocji- szczególnie główna dwójka- potrafią doprowadzić do śmiechu, ale zdarzyło mi się również kilkukrotnie poczuć niepokój.
Dialogi są wyważone i zrozumiałe, jest ich bardzo wiele, co sprzyja szybkiemu czytaniu.
Opisy zawodu i miejsca, w którym pracują bohaterowie, pozawalają nam zerknąć na salę operacyjną i podejrzeć, na czym polega ich praca i z jak dużą odpowiedzialnością się ona łączy. Jest to dużym plusem, szczególnie dla tych, którzy interesują się takimi lub podobnymi tematami.
Czy polecam?
Polecam. Ciekawy debiut, który może zostać zauważony, osobiście z ciekawością na kolejne książki tej autorki.
POLECAM...
"Kiedy weszłam na salę operacyjną, poczułam dreszcze. Tak bardzo tęskniłam za tym miejscem. Czułam stres, bałam się, że mogłam zapomnieć pewnych rzeczy; wiedziałam, że mój wzrok nie jest taki, jak przed wypadkiem. Starałam się jednak zachować zimną krew i otwarty umysł. Operacja trwała kilka godzin. Była skomplikowana, każde z nas musiało skupić się na swojej pracy. Pierwszy zabieg zakończył się sukcesem. Odzyskałam wiarę w siebie"
- Marta Lech- Biała "Za wszelką cenę"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
sobota, 23 maja 2020
LUDZIE POTRAFIĄ LATAĆ. ANTOLOGIA RADOSNYCH OPOWIADAŃ
Autorzy: Agnieszka Lingas- Łoniewska,
Małgorzata Warda,
Alicja Sinicka,
Magdalena Knedler,
Anna Szafrańska,
Anna Kasiuk,
Jolanta Kosowska,
Daniel Koziarski,
Daniel Radziejewski,
Rafał Cichowski.
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Opowiadania
Liczba stron: 334
Data premiery: 11. 09. 2019
*Google
Małe przyjemności mają wielką moc.
Jeśli lubicie opowieści, które nie przytłaczają formą, inspirują optymistycznym przesłaniem i wywołują szczery uśmiech- sięgnijcie po tom "Ludzie potrafią latać."
Znajdziecie tu dziesięć historii, czasem nieprawdopodobnych i szalonych, czasem na pozór zupełnie zwyczajnych, które udowadniają, że życie to coś naprawdę wyjątkowego, a każdą porażkę da się przekuć w początek czegoś pozytywnego. Może w tym pomóc znaleziony na plaży plecak, niespodziewane spotkanie w wirtualnym świecie, zaskakujący finał sportowej rywalizacji czy... różowy aligator, który ukazuje się tylko wybranym!
(Opis wydawcy).
Bardzo rzadko sięgam po zbiory opowiadań kilku autorów, wydanych w jednej pozycji- najzupełniej w świecie, boję się tego, że moja ocena mogłaby być pokierowana osobistymi sympatiami lub antypatiami i źle to wpłynie na jej całokształt.
Obawiałam się, że i tak samo stanie się tym razem, jednak widząc większość nazwisk osób, które naprawdę lubię i cenię, a w większości czytałam już ich wcześniejsze powieści, postanowiłam zaryzykować.
Nie zawiodłam się...
Jak to przy takich przedsięwzięciach bywa, dostaliśmy w ręce prawdziwą mieszankę wybuchową, ale pojawia się tu również pewność, że każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie. I moim skromnym zdaniem w "Ludziach potrafiących latać" jest to znakomite posunięcie, zebrać znanych i lubianych w jednym miejscu.
Osobiście nie powiem Wam które opowiadania przypadły mi najbardziej do gustu, a które tylko troszkę mniej- jednak kto śledzi mojego bloga, bez problemu się domyśli, które zostało dla mnie tym najlepszym.
Opowiadania są krótkie, czyta się je z olbrzymią przyjemnością. Autorzy w swoich bohaterach obsadzają "zwykłych" ludzi, dzięki czemu możemy ich poznać i wczuć się w ich sytuację, zrozumieć emocje, rozterki i dylematy nimi targające, a równocześnie cieszymy się ich szczęściem, niemal tak, jakby byli to nasi prawdziwi przyjaciele.
Czy polecam?
Polecam z całego serca, wszystkim, którzy lubią takie ciekawe połączenia. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. A uśmiech i niejedna łza wzruszenia pozwolą Wam się zrelaksować i wyrzucić do krwi wiele endorfin.
POLECAM...
"W dzisiejszym świecie ludzie wiecznie się spieszą i nigdy nie mają czasu, a do tego za rzadko na ich twarzach gości serdeczny, niewymuszony uśmiech. Postanowiliśmy więc oddać w Twoje ręce chwilę wytchnienia zamkniętą w tym krótkim tomie radosnych opowiadań. Nie zajmą Ci wiele czasu, a dostarczą mnóstwa pozytywnej energii. Taki właśnie był nasz cel."
- Wojciech Gustowski, redaktor naczelny.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
Małe przyjemności mają wielką moc.
Jeśli lubicie opowieści, które nie przytłaczają formą, inspirują optymistycznym przesłaniem i wywołują szczery uśmiech- sięgnijcie po tom "Ludzie potrafią latać."
Znajdziecie tu dziesięć historii, czasem nieprawdopodobnych i szalonych, czasem na pozór zupełnie zwyczajnych, które udowadniają, że życie to coś naprawdę wyjątkowego, a każdą porażkę da się przekuć w początek czegoś pozytywnego. Może w tym pomóc znaleziony na plaży plecak, niespodziewane spotkanie w wirtualnym świecie, zaskakujący finał sportowej rywalizacji czy... różowy aligator, który ukazuje się tylko wybranym!
(Opis wydawcy).
Bardzo rzadko sięgam po zbiory opowiadań kilku autorów, wydanych w jednej pozycji- najzupełniej w świecie, boję się tego, że moja ocena mogłaby być pokierowana osobistymi sympatiami lub antypatiami i źle to wpłynie na jej całokształt.
Obawiałam się, że i tak samo stanie się tym razem, jednak widząc większość nazwisk osób, które naprawdę lubię i cenię, a w większości czytałam już ich wcześniejsze powieści, postanowiłam zaryzykować.
Nie zawiodłam się...
Jak to przy takich przedsięwzięciach bywa, dostaliśmy w ręce prawdziwą mieszankę wybuchową, ale pojawia się tu również pewność, że każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie. I moim skromnym zdaniem w "Ludziach potrafiących latać" jest to znakomite posunięcie, zebrać znanych i lubianych w jednym miejscu.
Osobiście nie powiem Wam które opowiadania przypadły mi najbardziej do gustu, a które tylko troszkę mniej- jednak kto śledzi mojego bloga, bez problemu się domyśli, które zostało dla mnie tym najlepszym.
Opowiadania są krótkie, czyta się je z olbrzymią przyjemnością. Autorzy w swoich bohaterach obsadzają "zwykłych" ludzi, dzięki czemu możemy ich poznać i wczuć się w ich sytuację, zrozumieć emocje, rozterki i dylematy nimi targające, a równocześnie cieszymy się ich szczęściem, niemal tak, jakby byli to nasi prawdziwi przyjaciele.
Czy polecam?
Polecam z całego serca, wszystkim, którzy lubią takie ciekawe połączenia. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. A uśmiech i niejedna łza wzruszenia pozwolą Wam się zrelaksować i wyrzucić do krwi wiele endorfin.
POLECAM...
"W dzisiejszym świecie ludzie wiecznie się spieszą i nigdy nie mają czasu, a do tego za rzadko na ich twarzach gości serdeczny, niewymuszony uśmiech. Postanowiliśmy więc oddać w Twoje ręce chwilę wytchnienia zamkniętą w tym krótkim tomie radosnych opowiadań. Nie zajmą Ci wiele czasu, a dostarczą mnóstwa pozytywnej energii. Taki właśnie był nasz cel."
- Wojciech Gustowski, redaktor naczelny.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
CZTERY PORY ŚMIERCI
Autor: Olga Warykowska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Kryminał
Liczba stron: 196
Data premiery: 03. 06. 2019
Olga Warykowska- Urodziła się we Wrocławiu, gdzie ukończyła studia z zakresu polityki regionalnej Unii Europejskiej. Pracowała jako producent muzyczny i teatralny dla Narodowego Forum Muzyki, Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Zrealizowała ponad 90 produkcji kulturalnych w Polsce i za granicą. Dwa spektakle teatralne jej autorstwa zostały wystawione na deskach Teatru Polskiego oraz Teatru Derywacji. Pasjonuje się zarówno filmem okresu przed i między wojennego, jak i brytyjską Regency Erą. W wolnym czasie uwielbia pisać krótkie formy sceniczne i piosenki, jeździć na rowerze oraz oglądać musicale na West Endzie.
(Źródło: Okładka książki)
Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Nic bardziej mylnego...
Podczas premierowego koncertu "Czterech Pór Roku" Antonio Vivaldiego w Filharmonii Wrocławskiej główny skrzypek- solista pada martwy na ziemię. Policyjne śledztwo nie trwa długo i kończy się osadzeniem w areszcie niewinnej osoby. Wtedy do akcji wkracza on- Amadeusz Wagner, nieśmiały, otyły flecista, który myśli przede wszystkim za pomocą swojego żołądka. Z zaskoczeniem stwierdza, że w roli detektywa czuje się jak ryba w wodzie. Już wkrótce uda mu się odnaleźć trop prowadzący do rozwikłania zagadkowej śmierci skrzypka, a niedostępny i mroczny świat artystycznych intryg stanie przed nim otworem...
Oto zaskakujący kryminał kulinarno- muzyczny, który przyprawi Was o dreszcze i... burczenie w brzuchu!
(Opis wydawcy).
Na początku zaznaczę, że "Cztery pory śmierci" w moim odczuciu nie są "śmiertelnie" poważnym kryminałem, w którym trup ściele się gęsto, a napięcie nie pozwala wziąć głębszego oddechu. Odebrałam tę opowieść bardziej jako kryminalną komedię, a to za sprawą głównego bohatera, który został przedstawiony jako błyskotliwy, choć ciapowaty niedorajda, którego nikt nie traktuje poważnie, życiowe niedogodności wynagradza sobie olbrzymimi ilościami jedzenia i rozmowami z mamusią...
Akcja w tej króciutkiej historii dzieje się szybko i wielotorowo, więc jeśli sami chcecie odkryć, kto jest prawdziwym mordercą, trzeba się skupić, by nie pominąć żadnego ważnego szczegółu.
Czy rozwiązanie zagadki Was zaskoczy?
Możliwe... mnie zaskoczyło i szczerze przyznam, że takiego rozwiązania się nie spodziewałam, i obstawiałam zupełnie inną postać.
Bohaterowie są wyraziści, choć czasami ocierają się wręcz o groteskę, można ich polubić. Na pewno, niejednokrotnie wywołają na Waszych twarzach szeroki uśmiech.
Książkę dzięki jej objętości i dość dużej trzcionce przeczytacie w kilkadziesiąt minut.
Styl pisarski autorki jest bardzo przyjemny w odbiorze, naprawdę chce się czytać tę opowieść bez odkładania książki na bok aż do samego końca.
Ciekawą niespodzianką jest mapa, którą autorka zamieściła na okładce książki. Zaznaczyła tam wszystkie najważniejsze miejsca dla głównego bohatera i uwierzcie na słowo, parskniecie śmiechem jak się z nią zapoznacie ;)
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Ubawicie się przednio, ale może pojawić się tak jak w moim przypadku łezka wzruszenia, gdy na jaw wyjdzie pewne skrzętnie skrywane uczucie.
Bardzo fajna pozycja na wieczór po męczącym dniu.
POLECAM...
"Dwie słodkie bułki później Amadeusz znowu wchodził spóźniony na scenę. Na jego szczęście, nikt nie zwracał na niego uwagi, tylko na wielką żółtą taśmę, która odgradzała połowę sceny i uniemożliwiała smyczkom zajęcie swoich miejsc. Rubin Diament stał obok niej i drapał się po głowie, śmiejąc. Wagner usiadł na swoim miejscu. Nic się nie zmieniło prócz obecności proszku do pobierania odcisków palców, który teraz pokrywał wszystkie pulpity. I nuty. Nie wiedział, czego mogli szukać policjanci w jego nutach. Planu zbrodni?"
- Olga Warykowska "Cztery pory śmierci"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
poniedziałek, 11 maja 2020
KILKA PYTAŃ DO... KRZYSZTOF GOLUCH
Witam Was serdecznie i zapraszam do przeczytania krótkiego wywiadu z Krzysztofem Goluchem, autorem dwutomowej powieści historycznej pt. "Czerwona zemsta".
Wywiad powstał na podstawie pytań czytelników biorących udział w konkursie organizowanym na stronie fp. na Facebooku.
Do wygrania były dwa zestawy powieści, w których znajdują się dwa tomy. Fundatorem nagród jest Wydawnictwo NOVAE RES.
Wszystkie pytania i odpowiedzi są autentyczne, jednak może się zdarzyć, że zostały delikatnie zredagowane i poprawione na potrzeby wywiadu, jednak ich sens został całkowicie zachowany
1. Emilia W.- gdyby miał Pan wehikuł czasu czy chciałby Pan coś zmienić w przeszłości i czy chciałby Pan, zobaczyć co przyniesie przyszłość?
Kto jest Pana ulubionym pisarzem i z kim chciałby Pan napisać książkę?
Sam nie wiem. Chyba wybrałbym się po pewnego niespełnionego malarza. Taka zmiana mogłaby mieć olbrzymie konsekwencje, ale ilu ludzi by przetrwało. A przyszłości nie chcę znać. Jeszcze niedawno byłem czytelnikiem, a dziś piszę z czytelnikami.
Moim ulubionym pisarzem jest Henryk Sienkiewicz, a książkę chciałbym napisać z mamą- obiecałem, że wspólnie stworzymy romans.
2. Renata P.- Witam serdecznie. Jak wpłynęły na te wszystkie historie na Pana życie?
Słuchając tych wszystkich opowieści, jako dziecko, musiał Pan to strasznie przeżywać. Ciekawe czy gdyby nie wszystkie historie to zostałby Pan pisarzem? Pozdrawiam serdecznie.
Pisarzem jeszcze nie jestem. To zbyt duże słowo. Gdyby nie te historie to z pewnością nie powstałaby "Czerwona zemsta". Te historie wyleczyły mnie z czarno-białego patrzenia na świat, dzięki nim stronię od łatwych ocen.
Czy zabicie przez podziemie szesnastoletniego członka ORMO ma cokolwiek wspólnego z bohaterstwem? To tylko jedno z wielu pytań, na które nie mam odpowiedzi... wtedy broń miała lekki spust...
3. Bogdan Kocham Psy- Dzień dobry Panie Krzysztofie. Moje pytanie brzmi... Jak długo zbierał Pan materiały potrzebne do napisania książek i czy nie było próby zniechęcenia Pana do pisania o Żołnierzach Wyklętych?
I drugie pytanie -, czy planuje Pan następne książki o tej tematyce?
Pozdrawiam serdecznie.
Materiały do książki zbierałem przez ostatnie trzy lata, a właściwie zbieram je do dziś, bo ciągle dowiaduję się czegoś nowego. Co do zniechęcenia to na pewnym etapie zniechęciłem się sam.
Co do powieści przyszłych to nie mogę napisać nic konkretnego. Pracuję nad czymś, ale nie jestem pewny czy kiedykolwiek to wydam.
Mam propozycję, by zająć się jeszcze kilkoma Wyklętymi, między innymi "Zagończykiem", ale nie mam pomysłu na fabułę.
4. Ewelina K.- Witam, moje pytanie brzmi... Dlaczego taki typ literatury Pan wybrał? Nie na przykład: romans thriller, książki fantasy, horrory czy książki biograficzne?
Pochodzę z terenów, na których działał "Orlik". Tu jego legenda jest ciągle żywa. Pamiętam moje pasjonujące rozmowy z dziadkiem, który opowiadał mi o tamtych czasach, o ludziach i ich motywach. Dyskutowaliśmy o wielu sprawach. O przydatności i sensie podziemia, o bandytyźmie powojennym. Ta powieść dojrzewała niejako ze mną, a napisałem ją, bo nie zrobił nikt tego przede mną. Więc to ta historia wybrała mnie. Kiedy ją pisałem, nie myślałem nawet o jej wydaniu. Dopiero po namowach zdecydowałem się spróbować.
5. Agnieszka R.- Co czuł Pan, pisząc "Czerwoną zemstę", jakie uczucia Panu towarzyszyły?
Szczerze... to żadne. Dopiero kiedy zobaczyłem książkę w zapowiedziach Empiku, poczułem strach. Wcześniej pisałem, bo pisałem. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, ale ani przez chwilę nie chwytały mnie żadne uczucia. Ot po prostu robiłem coś systematycznie.
Dopiero potem zobaczyłem, co tak naprawdę zrobiłem. I właściwie boję się do dziś. Byłem gotów na porażkę nie na sukces.
6. Joanna S.- Gdyby mógłby Pan poznać absolutną i całkowitą prawdę na jedno pytanie, to jakby ono brzmiało?
Bardzo trudne pytanie. Długo zastanawiałem się nad odpowiedzią. Poprosiłbym o wskazanie mi prawdziwego przyjaciela. Kogoś na kogo będę mógł liczyć w każdej potrzebie.
7. Krzysiek G.- Skąd pomysł na taki tytuł książki, może Pana przeszłość, poszukiwanie nowych wrażeń się przyczyniło?
Pomysł. Wieść o tym, że piszę książkę, rozeszła się szybko pomiędzy członkami mojej rodziny. Wszyscy pytali o tytuł, a ja ciągle odpowiadałem <nie wiem>. Najpierw ją napisałem, potem wybrałem zwrot z samej książki.
8. Patrycja P.- Dzień dobry. Gdyby mógł Pan słowem zmienić świat, jaki apel wystosowałby Pan do swoich czytelników?
Może to Panią zdziwi, ale nawet gdybym miał taką możliwość, to bym z niej nie skorzystał, ale pytanie bardzo ciekawe.
Każdy człowiek ma prawo do wolnych wyborów i kształtowania własnego życia- nikt nań wpływać nie powinien.
9. Karolina J.- Witam! Gdyby mógłby Pan podarować "Czerwoną zemstę" znanej osobie, kto by to był i dlaczego właśnie ta osoba? Pozdrawiam!
Chyba Sienkiewiczowi i Kraszewskiemu- do oceny.
10. Mateusz W.- Gdyby Pan mógł poprosić o radę jakąkolwiek postać historyczną, kto by to był i o co by Pan ją zapytał?
Byłby to prawdopodobnie Gajusz Juliusz Cezar. Pytanie byłoby proste... jak dokonał niemożliwego? Od jego nazwiska wywodzi się przecież samo słowo cesarz. A przecież karierę zaczynał późno i to w okolicznościach nader niesprzyjających.
11. Aleksandra M.- W jakimś wywiadzie z Piotrem Majewskim, historykiem, przez wiele lat związanym z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wyczytałam, że poruszanie tematów trudnych, bolesnych, "wiecznie" żywych, do których niewątpliwie należą losy Żołnierzy Wyklętych, powinno stać się narodową misją Polaków. Czy swoją twórczość związaną z tą tematyką traktuje Pan jako swoistą misję?
Raczej nie, choć zgadzam się z tym twierdzeniem. Tym trudnym tematem powinni zajmować się lepsi pisarze ode mnie. Mam nadzieję, że wkrótce tak się stanie, a moja powieść też się do tego przyczyni.
12. Ewa C.- Witam. Panie Krzysztofie co Pan najbardziej docenia w życiu i gdyby Pan miał jedno życzenie, to o co poprosiłby?
Samo życie. Ze wszystkimi jego troskami, dużymi i małymi radościami. Mam takie jedno wielkie marzenie... Chciałbym zobaczyć kiedyś wielki serial historyczny na podstawie losów "Orlika". Z dużym budżetem i rozmachem.
13. Karolina O.- Gdyby Pan mógł przemówić do młodych osób, dla których czasy wojenne, powojenne to nierzadko czasy zapomniane, odległe, zakurzone w ich pamięci, o których nie czytają, nie interesują się, choć to krwawa historia naszej Ojczyzny i naszych dziadków, to co Pan im powiedział, co przekazał, tak by zainteresować ich historią Polski, tak by pańskie słowa wpadły im głęboko do serc i poruszyły najgłębsze i najwrażliwsze struny dusz? Pozdrawiam serdecznie!
Jak odpowiedzieć na tak poetycko zadane pytanie. Miałem już trochę okazji, by rozmawiać z młodzieżą. Opowiadam im o tamtej rzeczywistości, tak jakby to oni musieli się z nią zmierzyć. Opowiadam, z czego gotowano posiłki, jak wyprawiano wesela czy pogrzeby. Jak wyglądało życie przeciętnego konspiratora, bandyty, Ubeka czy rolnika. O tym, że granaty służyły do połowu ryb. I to działa. Oni naprawdę słuchają, bo nie mówię im o datach, liczbach, tylko o normalnym życiu ludzi zaskoczonych przez historię. Czasem schodzimy z tematu Wyklętych i rozmawiamy o całej II Wojnie Światowej.
14. Sylwester W.- Skąd u młodego jeszcze człowieka zainteresowanie taką trudną tematyką, czasami odległymi i do niedawna uznawanymi za pewnego rodzaju tabu, osnutymi po trosze tajemnicą i zarazem związane z poprzednim: Skąd czerpał Pan potrzebną wiedzę o tych wydarzeniach i gdzie przebiega granica pomiędzy prawdą historyczną a literacką fikcją?
Wszczepili mi je ludzie, wśród których dojrzewałem, to w ich historie wsłuchiwałem się, będąc zupełnym szczeniakiem. W powieści niejednoznaczne, mroczne, czasem śmieszne. Tematem tabu te czasy są do dziś. Ja także ledwo je musnąłem, nie odważyłem się opisać wielu rzeczy. Skupiłem się na tym, co jest dobrze udokumentowane, dużych starciach zbrojnych. Powieść na tym ucierpiała, to pewne, ale nie chciałem rozdrapywać starych ran. Nie ma potrzeby, by sąsiedzi znów patrzyli na siebie dziwnie... Dlatego granica między prawdą a fikcją jest przeze mnie ukryta.
Emilka nigdy nie istniała.
Wszystkie starcia zbrojne odwzorowałem na podstawie prac Mirosława Suleja i archiwum IPN, pomocne były również pamiętniki "Uskoka", kroniki "Żelaznego" i setki innych pomniejszych rzeczy. Scena z postrzeleniem obrazu jest autentyczna, podobnie jak tamta obława. Długo by jeszcze pisać. Zmieniłem imiona i nazwiska pracowników UB. W przypadku "Spokojnego" pominąłem dzieje jego licznego rodzeństwa i przyczyny śmierci. Jego przyszła żona w rzeczywistości była łączniczką oddziału.
Pozdrawiam. Mam nadzieję, że odpowiedź jest dla Pana satysfakcjonująca.
KONIEC
Serdecznie dziękuję Wszystkim za udział i zadanie pytania. Panu Krzysztofowi serdecznie dziękuję za możliwość porozmawiania nie tylko o powieści.
Po wielu trudach i kilku rozmowach doszliśmy do porozumienia i postanowiliśmy, że "Czerwona zemsta" tom I i II powędruje do.......
** JOANNA SAŁEK
** SYLWESTER WŁODARCZYK
SERDECZNIE GRATULUJEMY !!!!
Zwycięzców poproszę o kontakt poprzez e-mail lub stronę fp na Facebooku.
STALKER
Autor: Jolanta Bartoś
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Gatunek: Thriller, Kryminał
Liczba stron: 231 e- book
Data premiery: 14. 02. 2020
Jolanta Bartoś- Polska pisarka. Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Artystyczna dusza wyczulona na piękno.
Przygodę z literaturą rozpoczęły bajki opowiadane młodszemu bratu, potem liczne historie pisane do szuflady. Znajdzie się w nich niejeden wątek sensacyjny i kryminalny.
Autorka książek: "Niepokorna" (2016), "Jad" (2017), "Fatum" (2018), "Obłęd" (2018), "Uwięzieni w galerii Lochy" (2018).
(Źródło: Lubimy czytać.pl)
Wydanie powieści stało się dla niej spełnieniem marzeń. Była debiutującą autorką, która znała już smak życia i ludzkiej zawiści. Wiedziała, czym jest stalking, z którym spotkała się kilka lat wcześniej. Miała nadzieję, że prześladowca sprzed lat, który zniszczył jej życie, już o niej zapomniał. Bardzo szybko jednak przekonała się, że jest inaczej. Koszmar powrócił i to z jeszcze większą siłą.
(Źródło: Opis wydawcy).
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Jolanty, i przyznaję, że jest ono bardzo emocjonalne. Od przeczytania powieści minęło już kilka dni, a ja nadal nie umiem sobie poukładać w głowie i wyobrazić, jakim trzeba być *** żeby tak świadomie niszczyć drugiemu człowiekowi życie.
Autorka opowiada o osobistych doświadczeniach i długiej drodze do odzyskania dobrego imienia. Na przestrzeni kilku lat widać jak bardzo stalker wpłynął na Jej życie, jak je zniszczył i był blisko obrócenia wszystkiego w pył.
Książka napisana w formie wspomnienia pozwala doskonale zrozumieć emocje, które towarzyszą kobiecie, poczuć jej autentyczny strach, ale również poczuć nadzieję oraz wiarę w drugiego człowieka. I tutaj doskonale sprawdza się słynne powiedzenie "Że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Cieszę się, że autorka miała obok siebie takich ludzi.
Z książki płynie ważna nauka dla każdego z nas, autorka pokazuje, że nikt nie jest bezkarny, a wszystko, co zostało wrzucone w internet, zawsze, ale to zawsze zostawi po sobie ślad i doprowadzi do autora danej treści.
"Stalker" to powieść trudna, przerażająca, na długo zostająca w głowie. Pokazująca, że tak naprawdę nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie monitora, czy jest przyjacielem, czy zależy mu tylko na naszej krzywdzie.
Wzruszająca, niejednokrotnie płakałam, ale dająca również wiarę w sprawiedliwość i nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
Powieść wciąga, czyta się ją bardzo dobrze. Akcja dzieje się szybko, jednak nie zaskakuje i jest dość przewidywalna. Zakończenie nie zaskakuje, ale mimo to jedna z tych powieści, po które warto sięgnąć i zastanowić się również nad swoimi internetowymi kontaktami i znajomościami.
Osobiście "Stalker" przekonał mnie do tego, żeby zapoznać się z innymi powieściami Pani Jolanty.
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Ta opowieść na długo rozgości się w Waszych myślach i nie pozwoli o sobie zapomnieć przez długi czas.
POLECAM...
"Próbowałam normalnie żyć i cieszyć się kolejnym dniem, ale każdy drobiazg wyprowadzał mnie z równowagi. Niemal popadałam w histerię, gdy któryś moich współlokatorów nie zamykał drzwi domieszkania. Robili to coraz częściej, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Obawiałam się mojego natarczywego sąsiada i wiadomości, które Skolski publikował na swoim profilu. Byłam niemal pewna, że za chwilę wybuchnie kolejna bomba, której zegar już tykał, nie wiedziałam tylko, w którym miejscu."
- Jolanta Bartoś "Stalker"
Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania powieści serdecznie dziękuję Autorce.
środa, 6 maja 2020
CZERWONA ZEMSTA tom II
**PATRONAT MEDIALNY/ RECENZJA PREMIEROWA**
Autor: Krzysztof Goluch
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Literatura historyczna
Liczba stron: 574
Data premiery: 05. 05. 2020
Krzysztof Goluch- * brak danych
O tej odwadze i poświęceniu nigdy nie powinno się zapomnieć.
Rok 1945. Lasy Lubelszczyzny. Grupa partyzantów AK pod dowództwem Mariana Bernaciaka "Orlika" walczy o wolną Polskę w coraz bardziej zmieniającym się świecie. Na przeszkodzie stają nie tylko panoszący się w kraju sowieccy komuniści. Do bratobójczej walki z Polakami skuszonymi przez nową władzę dochodzi niemal na każdym kroku. Tymczasem dla radzieckiej wierchuszki kluczową sprawą staje się wytropienie Emilki Komarnickiej, ośmioletniej dziewczynki, która jest kluczem do odnalezienia ukrytego archiwum...
Drugi tom powieści "Czerwona zemsta" opisuje dalsze losy bohaterów przez wiele skrywanych w mrokach historii. Ta oparta na kanwie prawdziwych wydarzeń opowieść pokazuje fragment odważnego i wypełnionego miłością do Ojczyzny życia tych, którzy nigdy się nie poddali.
(Opis wydawcy).
Na premierę drugiego tomu powieści przyszło czekać rok. Jednak czekanie się opłaciło, bo tom drugi jest zdecydowanie lepszy niż część pierwsza (ZOBACZ TUTAJ).
Biorąc do ręki drugi tom, wiedziałam już, że będzie dobrze. Choć ta część jest powiększona o blisko sto stron, nie wymagała wiele więcej czasu.
Poznajemy wiele nowych postaci, które wnoszą do powieści powiew świeżości, ale również wiele zamętu. Trzeba się naprawdę skupić, by połapać się, kto jest z kim, a kto przeciwko komu.
Jeśli to już się uda, staniemy na prostej drodze do czytelniczej uczty.
Pan Krzysztof, dokładnie oddaje ducha tamtych czasów. Widzimy nie tylko walki partyzantów, ale również poznajemy tło polityczne, powiązania i zależności, jakie pojawiały się pomiędzy Polską a chociażby ZSRR. Poznajemy spory kawałek historii, o której nie zawsze mówi się na lekcjach w dzisiejszej szkole.
Akcja powieści jest niezwykle dynamiczna, nagłe jej zwroty przyprawiają o szybsze bicia serca. Dokładne opisy walk pozwalają się wczuć, i przenieść w wyobraźni na pole bitwy.
Na złagodzenie przykrych odczuć autor serwuje piękne opisy polskiej wsi, a między bitwy wplata fragmenty normalnego, zwyczajnego życia.
Bohaterowie są dużo lepiej zbudowani niż w tomie pierwszym, są bardziej wyraziści i "ludzcy"- łatwiej jest wejść w ich psychikę i zrozumieć schematy postępowania, oraz podjęte decyzje- czasami, na pierwszy rzut oka, dość absurdalne.
Niestety jak przy każdej książce zbliżamy się do końca, widzimy, jak po kolei bohaterowie odchodzą. Jesteśmy świadkami ich tragicznych śmierci, jednak ja odniosłam wrażenie, że umierając, byli dumni. Dumni, że odeszli dla swego kraju.
Na szczęście mamy również epilog, w którym jedni z głównych bohaterów się spotykają po wielu latach. Jest to niezwykle poruszający moment, i daję głowę, że uronicie tutaj nie jedną łzę.
Dziękuję autorowi za posłowie, w którym dokładnie wyjaśnia która postać była prawdziwa, a która tylko literacką fikcją. Jest to duże ułatwienie, by poukładać sobie fakty i kolejność wydarzeń opisanych w powieści.
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Z pełną odpowiedzialnością napiszę, że jest to książka dla każdego, również dla osób młodych- niech przeczytają i zrozumieją, jak wielkim szacunkiem powinniśmy otoczyć tych ludzi. Ludzi, którzy umierali również w naszym imieniu, by nam teraz żyło się lepiej w wolnym kraju.
POLECAM...
" - Szczęście to nie kamień, który raz znajdziesz i na wieki w filar swego domu wmurujesz. Każdy za nim biega niczym za kwiatem paproci. I bywa, że na chwilę znajdzie, lecz w końcu tylko proch mu w rękach zostanie. Lecz nam zostają wspomnienia, które przypominają o tym, co było. Ich nikt ci nie zabierze. Wyrzucasz mi, że mam jeszcze kochające serca na świecie. A wiesz ty, kiedy je ostatni raz widziałem? Moje córki pewnie nie poznają ojca... Może starsza... Kiedy stanę przed ich progiem. Jeśli stanę... Zostań przy mnie, bo nie do końca zepsuty z ciebie człowiek. Tylko ci się nieszczęście w piersi pomieścić nie może.
Wyszli do swoich zadań."
- Krzysztof Goluch "Czerwona zemsta tom II"
Serdecznie dziękuję panu Krzysztofowi Goluchowi oraz wydawnictwu NOVAE RES za możliwość przeczytania, zrecenzowania a w szczególności za możliwość objęcia powieści Patronatem Medialnym.
wtorek, 5 maja 2020
PODSUMOWANIE KWIECIEŃ 2020
Witam Was serdecznie i zapraszam na krótkie podsumowanie minionego miesiąca. Ze względu na panującą w naszym kraju epidemię, i ogólne moje psychiczne samopoczucie, przychodzę z nim dopiero dziś, za co bardzo Was przepraszam.
W kwietniu przeczytałam następujące książki.
1. Wolność jaskółki
Autor: Paula Er
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Psychologiczno- obyczajowa
Liczba stron: 240
Data premiery: 08. 03. 2018
2. Miłość, muzyka i góry
Autor: Krzysztof Gdula
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: Literatura piękna. Romans
Liczba stron: 140
Data premiery: 2020 data przybliżona
3. Winne
Autor: Jarosław Czechowicz
Wydawnictwo: SEQOJA
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 250 e- book
Data premiery: 27. 03. 2020
4. Lekarz z Auschwitz
Autor: Szymon Nowak
Wydawnictwo: FRONDA
Gatunek: Literatura Faktu,
Liczba stron: 368
Data premiery: 26. 03. 2020
5. DOMEK tom II
Autor: Adrianna Szymańska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Obyczajowa
Liczba stron: 524
Data premiery: 05. 03. 2020
6. Szepty przeszłości
Autor: Milena Breś
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Młodzieżowa
Liczba stron: 236
Data premiery: 24. 02. 2020
7. Światło i cień. Migawki z życia Sofie
Tytuł oryginału: Weil es dich gibit. Aufzeichnungen uber das Leben mit meinem behindderten Kind.
Autor: Gisela Hinsberger
Tłumaczenie: Barbara Grunwald- Hajdasz
Wydawnictwo: W drodze
Gatunek: Literatura piękna.
Liczba stron: 208
Data premiery: 2008 data przybliżona
8. Wenecki Anonim
Autor: Giuseppe Berto
Tłumaczenie: Stanisław Kasprzysiak
Wydawnictwo: MUZA
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 120
Data premiery: 2003 data przybliżona
9. Kryształowe dzieci. Historie uzależnienia od dopalaczy, oparte na faktach.
PRZEDPREMIEROWO.
Autor: Laura Chudzyńska
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Młodzieżowa
Liczba stron: 296
Data premiery: jeszcze nieznana- recenzja zostanie dodana w momencie poznania daty.
Podsumowując: Przeczytanych zostało 2 382 strony, co daje słabszy wynik o 856 stron mniej niż w marcu. Tak jak podkreśliłam u góry, zwalam to panującą sytuację i zmęczenie psychiczne.
W moim subiektywnym odczuciu najlepszą książką tego miesiąca został "Lekarz z Auschwitz" oraz "Domek II".
Najsłabszą zdecydowanie "Włoski Anonim"
Wy najchętniej czytaliście opinię o "Winnych" a najmniejszym uznaniem cieszył się o dziwo "Domek II"
Sytuacja z Book Tour pokrywa się z sytuacją z marca, poza tym ze w drogę znów wyruszyła powieść "Inną drogą"
Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy mnie tutaj odwiedzili, zostawili miłe komentarze i postanowili zostać na dłużej, dodając mój blog do obserwacji. Wiele to dla mnie znaczy <3 Trzymajcie się kochani w zdrowiu.
Zaczytanego maja Wam życzę!!
poniedziałek, 4 maja 2020
WENECKI ANONIM
Autor: Giuseppe Berto
Tłumaczenie: Stanisław Kasprzysiak
Wydawnictwo: MUZA
Gatunek: Literatura obyczajowa, Romans
Liczba stron: 120
Data premiery: 2003 (data przybliżona)
Giuseppe Berto- (1915- 1978) ukończył studia humanistyczne w Padwie, wkrótce porzucił pracę nauczyciela, by całkowicie poświęcić się pisaniu.
Był autorem uznanym, wielokrotnie nagradzanym, cieszącym się wielką popularnością wśród czytelników.
"Wenecki anonim", wydany (1971) jako scenariusz filmowy, zekranizował Enrico Maria Salerno, odnosząc głośny sukces. Pięć lat później na podstawie własnego scenariusza Giuseppe Berto napisał książkę, która nalazła się na światowych listach bestsellerów.
(Źródło: Okładka książki)
To wspaniała opowieść o tragicznej miłości, do której on i ona wracają po latach rozłąki.
Mężczyzna- nieuleczalnie chory, niespełniony muzyk- po raz ostatni spotyka się z kobietą, która, choć niegdyś bardzo go kochała, odeszła i ułożyła sobie życie z kimś innym.
Dwoje zakochanych w obliczu rychłej śmierci dokonuje swoistej wiwisekcji ich związku, przeprowadzając rachunek zysków i strat.
Zanim on wyjawi cel spotkania, odbędą sentymentalną podróż uliczkami ginącej Wenecji, która także jest tragicznym bohaterem tej książki.
Tu się poznali, pokochali, rozstali i tutaj po latach znowu żegnają się na zawsze...
(Opis wydawcy)
"Wenecki anonim" to opowieść bardzo specyficzna, nie znajdziemy w niej pięknej Wenecji czy górnolotnych słów o wielkiej miłości.
Znajdziemy podupadłe śmierdzące miasto i parę dawnych kochanków, którzy sami nie wiedzą, czy się jeszcze kochają, czy już tak bardzo nienawidzą, że są gotowi zrobić i powiedzieć wszystko, co tylko myślą, by wzajemnie się zranić i oskarżać o życiowe niepowodzenia.
Towarzyszymy im w wędrówce po mieście, przysłuchujemy się rozmowie, odwiedzamy wszystkie ważne kiedyś dla nich miejsca... i w sumie tyle, dobrze, że był to opisany tylko jeden dzień, kilka godzin spotkania.
Osobiście, dłużyła mi się ta opowieść. Moim zdaniem akcja jest niezwykle monotonna, opisy miasta długie i odbierające ochotę na jego zwiedzenie. Dialogi wydawały mi się momentami pozbawione sensu i wyjątkowe naciągane.
Jedynym i olbrzymim plusem jest odesłanie do muzyki weneckiego szlachcica Allesandra Marcello i jego koncertu obojowego d-moll.
Wspaniałe uczucie- przypomnieć sobie ten koncert (polecam serdecznie!).
Czy polecam?
Napisałabym, że nie, jednak nie zrobię tego.
Tak jak zaznaczyłam, jest to książka bardzo specyficzna- albo się ją pokocha, albo znienawidzi. Wybór zależy już tylko od Was.
"Na jego znak rozpoczynają smyczki, początkowo ledwo je słychać, ale zaraz ich powolne wstępne akordy stają się coraz mocniejsze. Wreszcie zaczyna grać on, słychać dźwięki mocne i pewne, po których następują dalsze, nieuchronne i precyzyjne, złączone w tym dawnym koncercie, który mówi o rozpaczy już pogodzonej ze śmiercią człowieka, a może także ze śmiercią miasta czy wręcz ze śmiercią wszystkiego, co już dostatecznie długo żyło na świecie."
- Giuseppe Berto "Wenecki anonim"
ŚWIATŁO I CIEŃ. MIGAWKI Z ŻYCIA SOFIE
Tytuł oryginału: Weil es dich gibit. Aufzeichnungen uber das Leben mit meinem behindderten Kind.
Autor: Gisela Hinsberger
Tłumaczenie: Barbara Grunwald- Hajdasz
Wydawnictwo: W drodze
Gatunek: Literatura piękna
Liczba stron: 208
Data premiery: 2008 (data przybliżona)
Gisela Hinsberger- ur. w 1962 roku, pedagog. Żyje ze swoją rodziną pod Akwizgranem.
Kiedy podczas badania ultrasonograficznego okazało się, że dziecko będzie upośledzone, lekarze sugerowali przerwanie ciąży. Gisela Hinsberger nie potrafiła i nie chciała się na to zdecydować. Sofie urodziła się z porażeniem poprzecznym. Rodzice towarzyszyli córce w jej krótkiej drodze życia- czasem pełnej cierpienia, często jednak przepełnionej radością- do momentu jej odejścia w wieku pięciu lat. Doświadczyli, że szczęście nie oznacza wolności od cierpienia, że radość może spłynąć na nas w całkiem nieoczekiwanym momencie.
(Źródło: Opis wydawcy)
"Światło i cień. Migawki z życia Sofie" to jedna z tych książek, którą powinien przeczytać każdy z nas.
Jako matka niepełnosprawnego dziecka, utożsamiam się z tą opowieścią całą sobą i doskonale rozumiem przemyślenia, które autorka zawarła na stronach swej opowieści.
Ne boi się pisać o propozycji aborcji, którą otrzymała tuż po diagnozie, czy wykluczeniu społecznym, które towarzyszy potem całej rodzinie niemal na każdym koku, zwraca olbrzymią uwagę na system zdrowotny i edukacyjny, wytyka ludzkie niezrozumienie i brak empatii dla choroby, udowadnia, że może być "normalnie", choć wymaga to dużej dawki samozaparcia w dążeniu do celu.
Pokazuje, jak wygląda życie z chorym dzieckiem, nie wmawia czytelnikowi, że jest lekko i przyjemnie, ale mimo to potrafi być pięknie, choć bardziej skomplikowanie.
"Światło i cień..." to historia niezwykle wzruszająca opowiadająca o wielkiej miłości rodzica do ukochanego dziecka.
Opowieść przeczytałam jednym tchem, choć musiałam kilkakrotnie przerywać z powodu olbrzymich emocji, które towarzyszyły mi przy lekturze.
Dzięki zastosowaniu pierwszoosobowej narracji możemy zagłębić się jeszcze bardziej w tej historii i bardziej zrozumieć co autorka nam chce przekazać. Dzięki temu poznajemy Sofie, prawdziwą, niewykreowaną na potrzeby książki- dziewczynkę, która chciała być tylko akceptowana i szczęśliwa....
Czy polecam?
Polecam każdemu. Niezwykła opowieść o miłości i nadziei, ucząca empatii i skłaniająca do refleksji.
POLECAM...
"Gdy się tak nad tym zastanawiam, czy kiedyś, wcześniej, byłam szczęśliwsza i czy pytanie o szczęście jest dla mnie ważne, wtedy zauważam, co się zmieniło.
Moje życie nabrało znaczenia, nabrało większej wagi, a ja zyskałam pewność, że to, właśnie to, jest moje życie. Nawet jeśli czasem dostrzegam jeszcze to i owo, widzę, że coś mogłoby potoczyć się inaczej, coś można by zacząć od nowa, odrzucam te myśli, by nie zaprzątały mi głowy- bo wiem, dokładnie wiem, że to jest moje życie."
- Gisela Hinsberger "Świało i cień. Migawki z życia Sofie"
piątek, 1 maja 2020
SZEPTY PRZESZŁOŚCI
Autor: Milena Breś
Wydawnictwo: NOVAE RES
Gatunek: Literatura młodzieżowa,
Liczba stron: 236
Data premiery: 24. 02. 2020
Milena Breś- Na co dzień pasjonatka i studentka języków obcych. Podróżując, często stawia wszystko na jedną kartę i ufa w większe dobro, pokazując, że nie warto się bać. Pisanie pokochała już jako dziecko, a wydanie swojej twórczości od tego momentu stało się jej największym marzeniem.
"Szepty przeszłości" to jej debiutancka powieść napisana w wieku 18 lat.
(Źródło: Okładka książki)
Wzruszająca opowieść o walce z własnymi lękami i uzdrawiającej mocy przyjaźni.
Kiedy nastoletnia Miriam po raz kolejny wszczyna awanturę w klubie, matka decyduje się na umieszczenie jej w szpitalu psychiatrycznym. Z koszmaru, jaki rozgrywa się za murami placówki, uwalnia dziewczynę dziadek, który zabiera wnuczkę do siebie. Starszy pan stawia jeden warunek- Miriam musi zacząć chodzić do szkoły. Dla nastolatki, która do tej pory uczyła się w domu, nie będzie to proste, ale tym razem nie ma wyboru. W przystosowaniu się do nowej rzeczywistości ma jej pomóc Piotrek, najprzystojniejszy chłopak w liceum.
Czy mu się uda? Zadania z pewnością nie ułatwi fakt, że Miriam ma już przyjaciela, który... jest niewidzialny. A to tylko początek tajemnic, jakie skrywa w sobie nieszczęśliwa nastolatka...
(Opis wydawcy).
"Szepty przeszłości" to jedna z tych powieści, którą powinien przeczytać każdy z nas. Autorka w swej książce pokazuje, jak trudno jest funkcjonować w "normalnym" środowisku osobie chorej na schizofrenię, tymbardziej gdy choroba nie jest pod kontrolą, a otoczenie traktuje tego człowieka jak przysłowiowego wariata.
Cała historia opisana jest z perspektywy głównej bohaterki, dzięki czemu możemy zrozumieć jej postępowanie, poznać myśli i poczuć emocje, które nią targają, szczególnie przy nasileniu objawów chorobowych. Autorka pokazuje, jak ważne jest wsparcie najbliższych, ich miłość i akceptacja. Widzimy, jak jest to choroba podstępna i wyniszczająca.
"Szepty przeszłości" to nie jest tylko opowieść o chorobie i walce z nią. Jest to również opowieść o miłości i sile przyjaźni, o wybaczaniu i nadziei w lepsze i szczęśliwsze jutro.
Książkę ze względu na swoją objętość czyta się dosłownie na raz, bardzo mi odpowiada styl pisarski autorki i szczerze wierzę, że pojawią się na rynku kolejne jej powieści.
Autorka zbudowała ciekawą fabułę, stworzyła fajne i wyraźne postacie- łatwo się z nimi utożsamić.
Moim zdaniem wątek kryminalny mógłby być bardziej rozbudowany- ale to takie moje subiektywne odczucie. Jest to bardzo udany debiut.
Czy polecam?
Polecam serdecznie. Bardzo fajna i wciągająca historia nie tylko dla nastolatka.
POLECAM...
"Babcię przywitałam z radością, ale i z lekką melancholią. Po nie bardziej niż po dziadku widać minione lata. Zmarszczki pokrywały całą jej twarz, a długie siwe włosy przypominały o płynącym czasie. Od razu zaproponowała nam obiad i ciasto śliwkowe, czego z miejsca odmówiłam i poprosiłam jedynie o spokój, żebym mogła się wyspać. Dziadek ze zrozumieniem zaprowadził mnie po skrzypiących schodach na górę, do starego pokoju mojego taty. Z czułością dotykałam poszarzałych plakatów, przedstawiających niegrających już piłkarzy. Momentalnie zatęskniłam za tatą."
- Milena Breś "Szepty przeszłości"
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES
Subskrybuj:
Posty (Atom)