środa, 30 września 2020

(89/20). DORASTANIE W CIENIU WOJNY

 
    Autor: Władysław Gołkiewicz

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Historyczna, Obyczajowa, Wspomnienia

    Liczba stron: 258

    Data premiery: 28. 08. 2020

                                      *Google

    Władysław Gołkiewicz- brak danych.

    Poruszająca historia pewnej rodziny, którą los pozbawił wszystkiego – oprócz miłości.
Sześcioletni Bogdan zupełnie nie rozumie słowa „wojna”, ale wie, że nie może ona oznaczać niczego dobrego. Dla niego i jego rodziny, mieszkającej w Kowlu, nadchodzą trudne czasy – wszyscy mają wkrótce zostać zesłani na Sybir. W sylwestrową noc 1939 roku cała czwórka decyduje się nielegalnie przekroczyć Bug i zacząć nowe życie w obcym mieście. Czekają ich lata tułaczki, biedy i ciężkiej pracy. Ale dopóki są razem, wierzą, że będą w stanie przetrwać wszystko, co przyniesie im los…
„Dorastanie w cieniu wojny” to osobista i przejmująca opowieść o sile rodzinnego ciepła w świecie naznaczonym okrucieństwem. A w tle – echa wielkiej historii opowiedzianej z perspektywy wchodzącego w dorosłość człowieka.
(Opis wydawcy).

    Na początku zaznaczę, że jeśli chcecie czytać o brutalnej i krwawej wojnie, to się rozczarujecie. Nie znajdziecie tutaj tak drastycznych opisów. 
"Dorastanie w cieniu wojny" to sentymentalna podróż do przeszłości, opowieść o życiu i dorastaniu przepełnionym wzajemną miłością, wsparciem i zrozumieniem, przez tych których mamy tuż obok siebie. Przez rodzinę. 
Śledzimy trudne życie chłopca, później dorastającego nastolatka a na końcu w pełni dojrzałego mężczyzny, który musi zapewnić byt swojej rodzinie w trudnych czasach PRL-u. Choć nie było łatwo, Bogdanowi udaje się zrealizować zamierzone cele i spełnić marzenia, na każdym kroku odczuwając niezwykłą więź z rodziną.
W tle obserwujemy zmieniający się świat, historię, która dzieje się na oczach tych ludzi a my za jakiś czas poznamy ją z kart podręczników... Niezwykle poruszająca i ważna historia.

Wbrew pozorom, ta powieść bardzo wciąga. Książkę czyta się niezwykle szybko, a język, jakim jest napisana, pozwala łatwo wyobrazić sobie opisywane zdarzenia.
Emocje zawarte na kartach tej powieści niezwykle wzruszają, wspomnienia wywołują wiele łez.
Stawiając siebie na miejscu Bogdana i jego rodziny, szczerze ich podziwiam. Zresztą jak wszystkich, którym przyszło żyć w tym czasie powojennym i później w czasach komuny.

Choć spodziewałam się po tej opowieści czegoś innego (teraz zupełnie nie wiem czego) jestem nią oczarowana i przepełniona pozytywnymi wrażeniami.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. 

POLECAM...


"Charakterystyczne jest to, że zarówno moi dziadkowie, jak i moi rodzice i ja żyliśmy i dorastaliśmy w cieniu strasznych wojen. W cieniu I i II wojny światowej. Dorastanie, a szczególnie życie w warunkach dyktowanych przez wojnę, jest niezwykle trudne, ale jak się okazało, jest możliwe, jeśli mamy choć trochę szczęścia, a obok nas są życzliwi, dobrzy ludzie. Oni, często narażając własne życie, pomogli nam przetrwać. Dorastając i żyjąc w tych niezwykle trudnych warunkach, na pewno mieliśmy dużo szczęścia, bo jednak przeżyliśmy. I to jest najważniejsze. Przeżyliśmy."
                   - Władysław Gołkiewicz "Dorastanie w cieniu wojny"

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.


(88/20). OBSESJA (Cykl o Oskarze Blajerze tom II)

    
    Autor: Adrian Bednarek

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Thriller

    Liczba stron: 544

    Data premiery: 02. 09. 2020

                                     *Google

    Adrian Bednarek-  Urodzony w 1984 roku w Częstochowie. Zapalony fan sportu żużlowego. Uwielbia pisać historie, w których głównymi bohaterami są skomplikowane czarne charaktery. Autor docenionej przez czytelników serii thrillerów (Pamiętnik Diabła, Proces Diabła, Spowiedź Diabła, Wyrok Diabła) o Kubie Sobańskim, prawniku i seryjnym mordercy z Krakowa oraz powieści Skazany na zło, Pasażer na gapę, Córeczki. Pisanie uważa za swój największy nałóg.
(Źródło: Okładka książki).

     Siedem lat po opuszczeniu kliniki psychiatrycznej życie Oskara Blajera wreszcie wkracza na właściwe tory. Kupił nieduży dom pod miastem, jego książki znajdują się na listach bestsellerów, sprawia wrażenie człowieka sukcesu.
Ale to tylko fasada stworzona na potrzeby świata zewnętrznego. Wychodząc z kliniki, nieświadomie podpisał dokument obligujący go do regularnych sesji terapeutycznych u doktor Marty Makuch. Młoda lekarka jako jedyna nie wierzy, że Oskar jest wyleczony. I ma rację: Blajer nigdy nie pogodził się ze śmiercią Luizy. Jej brak doskwiera mu coraz bardziej, a próba zastąpienia ukochanej inną kobietą omal nie doprowadza do tragedii. Mężczyzna wyciąga wnioski i układa plan, mający ostatecznie wypełnić pustkę po Luizie. Zrobi wszystko, żeby osiągnąć swój cel, nawet jeśli ceną za jego spokój będzie ludzkie życie…
(Opis wydawcy).

    "Obsesja" to drugi tom cyklu o Oskarze Blajerze. Po pierwszej części ("Inspiracja" KLIK KLIK KLIK), którą byłam zachwycona, z wielką niecierpliwością czekałam na kontynuację. Strasznie byłam ciekawa jak Oskar sobie radzi po traumatycznych przeżyciach. 
Żeby ocenić czy mu się udało pogodzić ze śmiercią ukochanej i jak mu się wiedzie po przymusowym leczeniu, musicie sami sięgnąć po "Obsesję", bo ja nie chciałabym zabierać Wam przyjemności z odkrywania jego tajemnic a tym bardziej zdradzać mrocznych sekretów poprzez spojlery.  
Jedno jest pewne... Oskar pojechał po przysłowiowej bandzie, tytułowa obsesja poprowadziła go w najbardziej mroczne zakamarki jego psychiki, uwolniła skrywane żądze i namiętności, obudziła demony... stworzyła potwora w ludzkiej skórze. Czyta się po prostu cudownie...a gdy do głosu dojdzie wyobraźnia, to dopiero się zaczyna jazda. Narracja pierwszoosobowa pozwala jeszcze bardziej zagłębić w wypaczony umysł chłopaka.
Autor mistrzowsko buduje napięcie, z każdą stroną jest coraz mroczniej i dramatyczniej. Momentami naprawdę czułam dreszcze na ciele, szczególnie w momentach, których myślałam, że Oskar się wsypał. 
Doskonale wykreowane postacie bohaterów, ich emocje i zachowania, które znacząco odbiegają od "normalności" (tak w tej części chyba nie ma nikogo normalnego), wartka i zaskakująca akcja- to wszystko sprawiło, że przepadłam w tej powieści na kilka dobrych godzin. 
Plastyczne i barwne opisy, pozwalają się wczuć w daną sytuację. Mogę się nawet pokusić o napisanie, że pozwalają zrozumieć w pewnym stopniu zachowanie bohaterów, bo przecież czego nie robi się dla miłości ;) 

W recenzji pierwszego tomu napisałam, że wygląda na to, że "Obsesja" to będzie petarda- nie pomyliłam się, jest jeszcze lepiej- to jest istny majstersztyk. Boję się napisać o trzecim tomie, bo po epilogu, który dosłownie wbija w podłogę, można spodziewać się wszystkiego. 
Czekam na "Fascynację" jak na szpilkach, mam nadzieję, że nie potrwa to długo.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Dla miłośników thrillerów i dobrych kryminałów ta pozycja powinna być obowiązkowa, a ja zdecydowanie zostaję fanką Bednarka.

POLECAM...

"Choć szedłem w masce, stroju wojskowym i z nieprzytomną dziewczyną na plecach, poczułem się znacznie spokojniejszy. Nocny chłód okazał się zbawienny, umysł odzyskiwał równowagę. Ciężar ciała Łucji doskwierał, ale dzięki ćwiczeniom z kamieniami i drewnem potrafiłem bez większych problemów przenieść pięćdziesiąt kilo mięśni, kości i ścięgien. Przemieszczałem się pustym chodnikiem, uważnie obserwując okolicę. [...] Droga wzdłuż szeregówek mijała spokojnie. Tylko w jednym domu na piętrze paliło się światło, a roleta była zasłonięta. Ludzie cenili sobie prywatność i nie chcieli być podglądani w środku nocy. Ta potrzeba intymności działała na moją korzyść."
                                                      -Adrian Bednarek "Obsesja" 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.



(87/20). FOLWARK KOMENDANTA



    Autor: Norbert Grzegorz Kościesza

    Wydawnictwo: MOVA

    Gatunek: Literatura faktu

    Liczba stron: 256

    Data premiery: 02. 10. 2019


  
 *Google

    Norbert Grzegorz Kościesza to wróg publiczny numer jeden podlaskiej policji. Policjant wydalony ze służby- oficjalnie za pisanie bajek, a nieoficjalnie za mówienie głośno o tym, w jakich warunkach pracują funkcjonariusze. W swoich książkach "Psy prewencji" i "Folwark komendanta" obnaża patologie trawiące polską policję i rozprawia się z panującymi w niej układami. Człowiek, który na światło dzienne wydobywa prawdę o swoim przełożonym, bohater głośnego reportażu o warunkach pracy w podlaskim Pomieszczeniu dla Osób Zatrzymanych. Pochodzi z gór, ale jakiś czas temu związał swoje życie z Podlasiem, gdzie mieszka z żoną i dziećmi.
(Źródło: Okładka książki).

    Norbert Kościesza, autor o książki "Psy prewencji", po raz kolejny, tym razem jeszcze dosadniej, opisuje policyjną rzeczywistość widzianą od kuchni. Zdradza, co dzieje się w instytucji państwowej, której misją jest dbanie o praworządność i bezpieczeństwo.
Przedstawione przez niego postacie mają swoje odpowiedniki w realnym świecie, a opisane historie wydarzyły się naprawdę. Kościesza w bezpardonowy sposób ukazuje policyjną codzienność, zanurzoną w oparach alkoholu, której granice wyznaczają nazwiska, znajomości i układy. Pokazuje skandaliczne warunki pracy, nieprawidłowości zamiatane pod dywan, rozproszenie odpowiedzialności. Przemoc psychiczną i zastraszanie. Chamstwo i seksizm.
(Opis wydawcy).

    Bardzo się cieszę, że po "Psach prewencji" mogłam przeczytać kolejną dobrą książkę o "firmie" i wywarła ona na mnie tak duże wrażenie.
Wojtek, młody zakompleksiony syn byłego policjanta, to główna oś całej historii. Marzeniem jego ojca jest by chłopak, który nie ma do tego predyspozycji, został policjantem, a najlepiej policjantem wysoko postawionym. Mężczyzna uruchamia swoje znajomości, nie waha się nawet przed interwencją w episkopacie (!?). W ten sposób Wojtek trafia z łątką "plecaka" na kurs podstawowy do WSP-olu*... i tam dopiero zaczyna się prawdziwa szkoła życia...

Autor w pierwszym rozdziale "o sobie" daje do zrozumienia, że "Folwark komendanta" to pierwsza z trzech części historia opisująca drogę zawodową jednego z wysoko postawionych funkcjonariuszy policji. Pamiętać jednak musimy, że w dużym procencie opowieść jest fabularyzowana, co oznacza, że autor w wielu wydarzeniach brał udział osobiście, lub ktoś o nich opowiadał,  ale niektóre postacie są fikcyjne lub są zlepkiem cech kilku innych.
Abyśmy jeszcze lepiej poczuli "klimat" kursu podstałego i tego, co czeka na przyszłego policjanta w przyszłości, autor otwiera przed nami drzwi do Wojewódzkiej Szkoły Policji w Szczytnie (Sceny przedstawione w książce pochodzą z różnych szkół w kraju i dotyczą różnych ludzi). 
Możemy obserwować zachowania kursantów i kadry szkolącej, od donosicielstwa poprzez znęcanie się nad słabszymi aż po zdrady małżeńskie- w myśl zasady "Co się dzieje w WSP-olu, zostaje w WSP-olu." Obserwujemy tajniki szkoleń, chamstwo, nepotyzm i seksizm. Momentami trudno uwierzyć, że takie rzeczy mają miejsce. 
Akcja książki dzieje się bardzo szybko, momentami wyzwala wiele sprzecznych emocji. Przedstawiona historia bardzo mnie porwała i nie dała szansy na chwilę przerwy. Bohaterowie są wyraziści, bardzo dobrze opisani, choć Wojtek to taka klipa, która nigdy nie powinna znaleźć się w policji, wywołał we mnie ciepłe uczucia, momentami naprawdę było mi go żal. Bardzo jestem ciekawa, jak potoczą się jego dalsze losy.
Książka napisana jest prostym i przystępnym językiem, choć znajduje się w niej wiele wulgaryzmów i brutalnych opisów różnego rodzaju interwencji. Mnie to osobiście nie przeszkadza, ale sądzę, że nie powinna czytać jej młodzież co najmniej przed szesnastym rokiem życia.
Doskonałym pomysłem było umieszczenie słowniczka popularnych w policji zwrotów, dzięki czemu mogliśmy poznać swoiste słownictwo, ale także w trakcie lektury nie trzeba się zastanawiać, co autor miał na myśli, używając danego słowa lub sformułowania.

*WSPOL- Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie.


    Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Osobiście jestem zachwycona tą pozycją i z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację.

POLECAM...

"Zajęcia z wykładowcami różnych specjalności z dziedziny prawa, kryminologii, prewencji, wychowania fizycznego, strzelectwa, taktyki, techniki interwencji oraz wielu innych powodowały, że ruszyło sito. Sito, które powoli  odsiewało słabszych od silniejszych, zdolnych i mądrych słuchaczy od cwaniaków. Oczywiście nie dotyczyło to plecaków, których w kompani pierwszej dowodzonej przez aspiranta Komina było ponad trzydzieści procent. Podobnie zresztą w dwóch pozostałych kompaniach i na każdym nowym kursie podstawowym. Tak wyglądała każda szkoła policji, ale Szczytno miało swoją specyfikę".
                              -Norbert Grzegorz Kościesza "Folwark komendanta" 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.
  

wtorek, 29 września 2020

(86/20). KRÓLIK W LUNAPARKU


    Autor: Michał Biarda

    Wydawnictwo: -----

    Gatunek: Fantastyka, Science- fiction

    Liczba stron: 282

    Data premiery: 27. 11. 2019


                                             *Google

    Michał Biarda- brak danych.

    Paweł ma superpamięć, Kaśka wymiata w kosza, a Zbyszek jest doświadczonym taksówkarzem. Co ich łączy? Zupełnie nic. Do czasu… Pewien wypadek zapoczątkuje ciąg zdarzeń, który splecie historie całej trójki i wywróci ich życia do góry nogami. Co ma z tym wszystkim wspólnego królik w lunaparku? Choć brzmi to dziwacznie, naprawdę bardzo wiele.
"Królik w lunaparku" to miks gatunkowy, który zaciekawi zarówno miłośników obyczajówek, jak i fanów young adult oraz czytelników lekkiej fantastyki. Można się przy nim wzruszyć, niejednokrotnie pośmiać, ale także rozruszać szare komórki. Cóż, jeśli informatyk bierze się za pisanie powieści, musi wyjść z tego coś pokręconego.
(Opis wydawcy).

    Od momentu, w którym skończyłam czytać "Królika w lunaparku" minęło kilka dni, a ja nadal pozostaję pod wrażeniem jego "inności" i oryginalności. Dawno nie miałam do czynienia z tak zagadkową i ciekawą książką.
Początkowo może się Wam wydawać, że fabuła jest pozbawiona sensu i logiki, jednak gdy zamkniecie książkę na ostatniej stronie, wszystkie części układanki wskoczą na swoje miejsce. Sama na wspomnienie swojego zaskoczenia uśmiecham się pod nosem. 
Nie będę spojlerować fabułą, bo naprawdę nie chcę Wam za wiele zdradzić, a opis wydawcy już wystarczająco dużo sugeruje... napiszę tylko, że ta historia jest fantastyczna. Momentami tak absurdalna, że nie sposób parsknąć głośnym śmiechem, ale może pojawić się również trochę łez wzruszenia. 

Bohaterowie są wykreowani doskonale. Autor uzbroił ich w ludzkie cechy i zachowania od stóp do głów. Każdy z nich jest inny, zmaga się sam ze zwyczajnymi kłopotami i radościami. 
Pan Michał doskonale oddaje ich uczucia, emocje i naprawdę ich nie oszczędza, zrzucając na nich co rusz to nowe wyzwania. 
Akcja dzieje się szybko, zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie, wciąga w wir wydarzeń i nie pozwala na wypłynięcie na wierzch bez poznania zakończenia. W tym momencie całkowicie się zgadzam ze słowami Alka Rogozińskiego umieszczonymi na okładce, nazywa On tę powieść emocjonalnym rollercoasterem, całkowita racja. Momentami mamy do czynienia z prawdziwym dobrym kryminałem albo nawet dramatem. 

"Królik w lunaparku" jest fantastycznym debiutem i bardzo cieszy mnie fakt, że można nabyć już jego kontynuację.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. 
Jeśli lubicie pokręcone historie, w których nic nie jest oczywiste a zakończenie wbije Was w fotel to  "Królik w lunaparku" nadaje się idealnie. Przy okazji serdecznie zapraszam do zajrzenia na stronę autora, znajdziecie tam nie tylko "Królika w lunaparku" ale i jego kontynuację ---> KLIK KLIK KLIK 

POLECAM...

"Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest poznać datę własnej śmierci?
Czy to łaska pozwalająca ułożyć sobie idealne życie i zaplanować wszystko w szczegółach, brak strachu o przyszłość, stuprocentową pewność, że wszystko będzie dobrze, a jak nadejdzie czas- pożegnanie z bliskimi i ze światem, a następnie udanie się na wieczny spoczynek w przeświadczeniu, że przeżyło się życie tak, jak powinno?"
                                     - Michał Biarda "Królik w lunaparku"


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.

    

poniedziałek, 28 września 2020

(85/20). ODWRÓCONE ROLE

 
    Autor: Sylwia Łabas

    Wydawnictwo: ---------

    Gatunek: Fantastyka, Science- Fiction

    Liczba stron: 66 e-book

    Data premiery: 08. 07. 2020

    

    Sylwia Łabas-  brak danych*

    Doświadcz świata z zupełnie innej perspektywy – teraz to ludzie są ofiarami, a zwierzęta ich katami. "Odwrócone Role" to pięć różnych historii: rzeźnia, przetwórstwo mleczne, kurza ferma, Grindadráp na Wyspach Owczych, festiwal psiego mięsa w Yulin. Przeniosą Cię do innej, strasznej rzeczywistości. Poczuj ból, emocje, poznaj myśli ofiar. Potrafisz sobie wyobrazić, jak wielkie cierpienie towarzyszy matce, której odbierane jest dziecko? Każdego dnia milionom matek krótko po urodzeniu odbierane są dzieci, ale mało kto zwraca na to uwagę, bo nie są ludźmi…
Ta książka powstała po to, by pokazać Ci świat trochę inaczej.
Ona nie piętnuje, jej celem jest sprawienie, abyś zaczął się zastanawiać i podważać to co pokazuje Ci telewizja.
Książka jest dla każdego, przygotuj się na EMOCJE!
(Opis autora).

    Biorąc do ręki czytnik, nie przypuszczałam, że spadnie na mnie tak wielka emocjonalna bomba. Choć byłam przygotowana na wielkie emocje, opowiadania te sprawiły, że przez kilka dni  naprawdę nie mogłam patrzeć na produkty odzwierzęce- szczególnie mięso i mleko. Zmusił mnie do tego zabieg, który zastosowała autorka. Mianowicie w roli zwierząt przeznaczonych na mięso, mleko i inne produkty postawiła ludzi...a zwierzęta zostały oprawcami- nieczułymi na łzy, ból i cierpienie zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Największe, a zarazem najbardziej wstrząsające wrażenie wywarło na mnie opowiadanie o transporcie do rzeźni. Nie muszę chyba opisywać, jakie skojarzenia mi towarzyszyły przy opisie ciemnych i przeludnionych wagonów gdzie nie było dostępu do wody, a ludzie umierali z wycieńczenia tuż obok? 

Autorka zaledwie na sześćdziesięciu kilku stronach zawarła całą paletę uczuć. Emocje które targają czytelnikiem, każą się zastanowić nad swoim postępowaniem i zrewidować swój światopogląd. Dla mnie jako mięsożercy była to lektura bardzo trudna. Wprawdzie nie zrezygnuję od razu z mięsa, ale na pewno będę bardziej zwracać uwagę, czy mięso lub inny produkt został wyprodukowany humanitarnie i z poszanowaniem tej żyjącej istoty.
Autorka nie narzuca swojego zdania, nie zmusza nikogo na przejście na wegetarianizm ani weganizm, prosi tylko o jedno- otwórzmy oczy na świat wokół, traktujmy zwierzęta z szacunkiem.

Książka napisana jest prostym  przystępnym językiem. Jest krótko, zwięźle i na temat. Pani Sylwia nie owija w bawełnę, pisze tak, jak jest- nie koloryzuje. Każde opowiadanie zilustrowane jest dającym dużo do myślenia obrazkiem...

    Czy polecam?
Zdecydowanie. Każdy z nas powinien przeczytać tę książkę i zastanowić się, czy jego codzienna dieta nie wymaga zmian.

POLECAM...

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce.

 

środa, 23 września 2020

(84/20). OCEAN UCZUĆ tom I



    Autor: Mariola Sternahl

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 282

    Data premiery: 08. 06. 2020


  
 *Google

    Mariola Sternahl- Z wykształcenia filolog niemiecki, studiowała również psychologię stosowaną. Członek kandydat Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Przekładem z języka niemieckiego zajmuje się od 25 lat. Na rynku książki zadebiutowała tłumaczeniem wielowątkowej powieści historycznej Dietmara Martina Apla pt. „Sonderfuehrer w Warszawie” (3 części w jednym woluminie 1082 strony). Prywatnie szczęśliwa żona i matka, uwielbia gotować i piec dla swoich milusińskich, wędrować po Tatrach i zwiedzać nadmorskie tereny. Szuka tam inspiracji do kolejnych książek i wierszy.
(Źródło: Okładka książki)

    W życiu Anny nie brakowało trudnych momentów. Najpierw straciła ojca, potem opuściła ją matka. Wychowana przez nieznoszącą sprzeciwu, kontrolującą wszystko babcię oraz dziadka alkoholika, nie doświadczyła prawdziwego, szczęśliwego dzieciństwa. Odtrącana i poniżana, wyrosła na osobę, której codzienność naznaczona jest ciągłym lękiem. Brak pewności siebie, smutek i rozgoryczenie towarzyszą jej na każdym kroku. Ale pewnego dnia w jej życiu pojawia się mężczyzna, który staje się dla niej kimś, o kim od tak dawna marzyła – przyjacielem, nauczycielem i ukochanym. Czy ten związek sprawi, że Anna uwolni się w końcu od widm przeszłości? Czy uda jej się stworzyć prawdziwą rodzinę, której tak bardzo pragnie?
(Opis wydawcy).

    Jeśli poszukujecie lekkiej i przyjemnej obyczajówki na wieczór, nie sięgajcie po "Ocean uczuć"- to będzie nietrafiony wybór. Za chwilkę Wam powiem dlaczego.
"Ocean uczuć" to przepełniona emocjami i trudnymi wspomnieniami historia kobiety, która od małego jest zdana na siebie i despotycznych, nieszanujących jej dziadków, którzy zajmują się jej wychowaniem (w moim odczuciu raczej tresowaniem)
Wyobraźcie sobie małą dziewczynkę, później nastolatkę i dorosłą kobietę, która wiecznie jest wyzywana od najgorszych, poniżana i obdzierana z miłości i szacunku. Dziewczyna dorasta w strachu i wchodząc z olbrzymim i niezwykle trudnym bagażem emocjonalnym w dorosłość, nie potrafi się w nim odnaleźć. Matkę widuje tylko raz na kilka lat, ojca już nie ma. A rodzona babka urządza jej piekło na Ziemi. Jako dorosła kobieta chwyta każdy okruch uczucia skierowany w jej stronę, co nie zawsze kończy się szczęśliwym finałem. Nie ma prawidłowych wzorców, by nauczyć się kochać- dom i rodzina jej tego nie dały. 
Powieść przepełniona jest tęsknotą, żalem, strachem i tajemnicami, które odkrywamy krok po kroku.
"Ocean uczuć" to w moim odczuciu książka trudna, by ją zrozumieć, trzeba postawić się w miejscu głównej bohaterki i przejąć jej emocje i uczucia. Poczuć je na własnej skórze...
Historia opowiedziana z perspektywy Anny to raczej wspomnienia, myśli szybujące w przeszłość, nie znajdziecie tutaj zbyt wielu dialogów. Trzeba się skupić, by odnaleźć sens, który chciała przekazać nam Autorka. Gdy się już to zrozumie- popłynie wiele łez. 
 
Przyznaję, początkowo miałam ochotę odłożyć, powieść na bok, jednak ze strony na stronę gdy Anna (główna bohaterka) opowiada o swoim życiu, dałam się wciągnąć i naprawdę nie żałuję, że poznaję powoli jej historii. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom,i nie mogę wprost uwierzyć, że to debiut.

    Czy polecam?
Polecam serdecznie. Niezwykle poruszająca, zmuszająca do refleksji, przesiąknięta skrajnymi emocjami, powieść o poszukiwaniu własnego szczęścia i miejsca na świecie.

POLECAM...

"Dla niej przyjazd mamy oznaczał rozpoczęcie nowego życia: życia z mameńką. Tymczasem czasu dla niej nie starczało, a później były momenty, które wyciskały kolejne piętno na obolałej duszy dziecka, które powodowały rozpacz do granic możliwości: odjazd, pożegnanie i łzy. Łzy wylewane całą noc, aż do białego rana, z tęsknoty, która jeszcze kilka dni temu była jedną wielką nadzieją, jedną wielką radością. Była to radość budząca w sercu dziewczynki z bezgranicznej miłości do najbliższej osoby w jej życiu. Do matki."
                                            - Mariola Sternahl "Ocean uczuć tom I"

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.
  
 





środa, 16 września 2020

(83/20). PROSTO W SERCE

                                                        

                                                  ** RECENZJA PREMIEROWA**


    Autor: Jolanta Kosowska

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Romans, Obyczajowa

    Liczba stron: 374

    Data premiery: 16. 09. 2020

                                       *Google

    Jolanta Kosowska- Urodzona na Opolszczyźnie, całe życie związana z Wrocławiem, absolwentka wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych Akademii Wychowania Fizycznego, z zawodu lekarka, specjalistka w trzech dziedzinach medycyny, szukająca nieustannie nowych wyzwań i swojego miejsca na ziemi.
Od paru lat mieszka i pracuje w Dreźnie. Związana jest z Polonią Dreźnieńską. Na co dzień przyjmuje pacjentów w praktyce lekarskiej przyjaznej dla cudzoziemców. Od wielu lat dzieli swój czas między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Życie Hani przypomina najpiękniejszą romantyczną opowieść. Młoda kobieta właśnie kończy studia i rozpoczyna przygotowania do ślubu. Planowanie wspólnego życia, nowa, wymarzona praca i otaczająca ją miłość sprawiają, że nie potrzeba jej do szczęścia niczego więcej. Pewnego dnia jednak bajka się kończy – podczas przyjęcia Hania nagle mdleje, a diagnoza lekarska rozwiewa wszelkie nadzieje na to, że uda jej się żyć tak samo, jak do tej pory. Najbardziej bolesny cios padnie jednak niepodziewanie z zupełnie innej strony…
(Opis wydawcy).

    Tym razem poznajemy szczęśliwą parę, która lada moment ma stanąć na ślubnym kobiercu. Przyszłość maluje się w samych różowych barwach. Jeden z pozoru błahy incydent wywołuje lawinę zdarzeń, które doprowadzają ich do ściany. Każde z nich musi podjąć pewne decyzje, które już na zawsze zmienią ich życie i nic nie będzie już takie samo jak wcześniej, ale życie musi toczyć się dalej, a na młodych czeka walka nie tylko o zdrowie...
Za każdym razem gdy sięgam po nową powieść Jolanty Kosowskiej, czuję olbrzymią ekscytację, bo wiem, że czeka na mnie kolejna wspaniała i porywająca przygoda. Jeszcze nigdy się nie zawiodłam i byłam przekonana, że tak samo będzie tym razem. Nie pomyliłam się.

Wielokrotnie już powtarzałam, że Jolanta Kosowska jest mistrzynią w tym co robi a jej pióro, które dosłownie "maluje" słowami przepiękne obrazy, przenosi czytelnika w najpiękniejsze zakątki świata. 
W najnowszej powieści trafiamy do pięknej i klimatycznej Prowansji.
Autorka cudownie buduje klimat tajemniczości, rozbudza pragnienia i emocje. Doskonale steruje uczuciami czytelnika i nie pozwala nawet na odrobinę zniecierpliwienia czy znużenia przedstawianą historią. Nie pozwoliła mi wyrwać się ze stworzonego przez siebie świata do ostatniej strony. Przepiękne i barwne opisy wpływają na wyobraźnię, łatwo jest się odnaleźć w sytuacji tuż obok bohaterów, odnosi się wrażenie, że jest się częścią powieści i jest to niezwykle magiczne uczucie. Oczami wyobraźni widziałam te magiczne zachody słońca, dzikie konie galopujące brzegiem jeziora, różowe flamingi brodzące w wodzie. Czułam specyficzny klimat restauracji i barów, w których grają stare francuskie przeboje (DZIĘKUJĘ za przypomnienie kilku z nich, w tym jednej ulubionej). Bez problemu wyobrażałam sobie mieszkania, kościoły i pracownie. 
Bohaterowie są tak skonstruowani, że odnosi się wrażenie, że są "prawdziwi" i zna się ich w rzeczywistości. Łatwo się z nimi utożsamić i postawić się w ich sytuacji. Pozwala to na zrozumienie ich emocji, rozterek i trosk. Towarzyszyłam im w trakcie stawiania diagnozy (denerwowałam się tak, jakbym sama czekała na wyrok), włóczyłam się po mieście w poszukiwaniu rozwiązania. Siedziałam przy szpitalnym łóżku, w oczekiwaniu na cud. Współczułam i płakałam razem z nimi ze szczęścia... Tak ta powieść wciąga całą sobą i nie pozwala od siebie odejść do samego końca.

    Czy polecam?
Oczywiście. Wydawało mi się, że moja ulubienica "Wróć do Triory" będzie numerem jeden przez długi czas w moim sercu... Niestety, ale to  "Prosto w serce" zajmuje jej miejsce.

POLECAM...

"Wiedział, że nad morzem wyciszam się błyskawicznie. Kocham tam wszystko. Poranki, kiedy ciężkie krople rosy wiszą na rozsnutych pomiędzy drzewami pajęczynach, a trawy srebrzą się w pierwszych promieniach słońca. Kiedy ptaki zaczynają nieśmiało śpiewać, żeby już po chwili cały las rozbrzmiewał radością. Słodkie jagody, wrzosowiska, szum fal. Wiedział, że uwielbiam zachody słońca, kiedy wielka czerwona kula styka się z linią horyzontu, powierzchnia fal przez chwilę mieni się złotem, a pojedyncze obłoki na powoli granatowiejącym niebie zapalają się czerwienią..."
                                          - Jolanta Kosowska "Prosto w serce"


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.


wtorek, 15 września 2020

(82/20). PSY PREWENCJI


    Autor: Norbert Grzegorz Kościesza

    Wydawnictwo: RIDERO

    Gatunek: Sensacja, Kryminał, Literatura faktu

    Liczba stron: 210

    Data premiery: 19. 02. 2019

                                            *Google

    Norbert Grzegorz Kościesza- to wróg publiczny numer jeden podlaskiej policji. Policjant wydalony ze służby- oficjalnie za pisanie bajek, a nieoficjalnie za mówienie głośno o tym, w jakich warunkach pracują funkcjonariusze. W swoich książkach "Psy prewencji" i "Folwark komendanta" obnaża patologie trawiące polską policję i rozprawia się z panującymi w niej układami. Człowiek, który na światło dzienne wydobywa prawdę o swoim przełożonym, bohater głośnego reportażu o warunkach pracy w podlaskim Pomieszczeniu dla Osób Zatrzymanych. Pochodzi z gór, ale jakiś czas temu związał swoje życie z Podlasiem, gdzie mieszka z żoną i dziećmi.
(Źródło: Okładka książki "Folwark komendanta")

    Tekst książki próbowano ocenzurować, naciskano autora na usunięcie wielu jej stron, których treść może zaszkodzić wizerunkowi Policji. Nieoficjalnie wydano zakaz czytania tej książki przez funkcjonariuszy Policji. Zakaz wydany przez komendantów i przełożonych w kilku komendach powiatowych, miejskich i wojewódzkich.
(Opis wydawcy)
"Psy Prewencji" to opowieść o realiach służby w policji. O takiej, jaka jest naprawdę - czasami smutna, brutalna, a czasami śmieszna i przypominająca farsę. Ludzie, którzy stawili się do służby, pełni fascynacji i wyidealizowanych obrazków, po zderzeniu z szarą rzeczywistością i mechanizmami istniejącymi w policji, takimi jak kolesiostwo, nepotyzm, sprzedawanie się za awanse i premie, popadają w alkoholizm i wypalają się zawodowo...
(Źródło: Lubimy Czytać).

    Czasami obserwując sobie patrol policji, myślałam, że to całkiem spoko robota.
Jakże mylna była moja ocena...a po przeczytaniu "Psów prewencji" zdecydowanie zmieniam zdanie o tej służbie, tylko sama jeszcze nie wiem, czy na lepsze, czy na gorsze.
Autor doskonale opisuje życie przysłowiowego "krawężnika", i innych, którzy jeżdżą do wypadków, morderstw i samobójstw. Nie owija w bawełnę, wali prawdę prosto w oczy. Nie zastanawia się nad doborem słów, nie martwi się, czy kogoś urazi, obrazi czy zniesmaczy. Opowiada o reakcjach i emocjach towarzyszącym interwencjom. Nie wstydzi się pisać o łzach, pisze, jak jest. A lekko nie jest...
Autor dokładnie opisuje także mechanizmy działające w policji, pokazuje schematy i układy, które żądzą policją. Momentami naprawdę szczerze podziwiałam Go za odwagę, bo wiele z  tych rzeczy nigdy nie miało zobaczyć świata zewnętrznego.
Autor zaznacza, że książka w 80% jest oparta na autentycznych wydarzeniach i osobach. Wiele wydarzeń, które opisuje, możemy pamiętać z medialnych przekazów. Nie wszyscy przedstawieni policjanci z tej historii są autentyczni, kilku z nich to "zlepek" cech i charakterów kilkunastu innych.

"Psy prewencji" to książka brutalna, wulgarna, mrożąca momentami krew w żyłach. Porażająca swą dosadnością, zaskakująca... i momentami niezwykle wzruszająca, otwierająca oczy na wiele spraw. 
Naładowana emocjami od początku do końca. Autentyczna, choć momentami może wydawać się wręcz absurdalna. 
(Serio trzeba podpisać "wydawkę" zwykłego długopisu?).
Jeśli szukacie książki o grzecznych policjantach wyjętych wprost ze srebrnego ekranu, to od razu mówię, zawiedziecie się i to bardzo. To nie ta historia, tutaj się pije, bije i "sprzedaje swoich" by ugrać tylko coś dla siebie, ale ma się też uczucia, rodzinę i życie poza firmą.

Ja jestem zachwycona tą pozycją, ale UWAGA!! Jeśli nie lubicie w książkach dużej ilości przekleństw i rynsztokowego języka, nie sięgajcie po nią, i z uwagi na charakter opisanych wydarzeń nie pozwólcie jej czytać swoim dzieciom poniżej pewnego wieku. 
Autor pisze o szesnastolatkach, ja zdecydowanie pozwoliłabym przeczytać dopiero osiemnastolatkowi.

Czyta się dobrze i bardzo szybko. Czcionka jest duża- nie męczy oczu. Krótkie rozdziały, szybka akcja, zaskakujące zwroty. Wszystko to, co lubię najbardziej. 
Z wielką przyjemnością sięgnę również po "Folwark komendanta".

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Pod warunkiem, że masz mocne nerwy i nie jesteś wyjątkowo wrażliwy.

POLECAM...

"Patrzymy na kolegę, niektórzy odwracają wzrok ze wstydem. Ale nie wstydzą się Aspiranta, tylko tego, że oni nic nie czują, są zakłopotani, ja też... On klęczał  w miejscu, gdzie jeszcze niedawno reanimował chłopczyka, i płakał...
- Co mu jest?- pyta jeden ze strażaków- To był ktoś bliski?
- Widzisz- mówię powoli ze smutkiem w głosie i pewną zadumą- my też jesteśmy ludźmi. W tej robocie albo przyzwyczaisz się do tego, co robisz, do śmierci i ludzkich tragedii, albo stajesz się obojętny na ludzkie nieszczęście, albo pękasz. My- wskazałem ręką na siebie i kolegów z ruchu- jesteśmy nieczułymi sk***nami, a on- spojrzałem na Aspiranta z pewnym podziwem i wzruszeniem- a on właśnie pękł..."
                                - Norbert Grzegorz Kościesza "Psy Prewencji" 

                   Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.

 

poniedziałek, 14 września 2020

(81/20). WALERIAN I RÓŻA

                              **PATRONAT MEDIALNY/ RECENZJA PREMIEROWA**


    Autor: Ewelina C. Lisowska

    Wydawnictwo: Do czytania...

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 350 (e-book)

    Data premiery: 14. 09. 2020

  


    Ewelina C. Lisowska- Polska pisarka selfpublisher. 
Autorka ebooków takich jak: "WIEK-NIEWAŻNY cz. 1 Szukając siebie", "Substytuty Miłości", "Natura Derwana", "WIEK-NIEWAŻNY cz. 2 Powroty". 
Tematyka: romans, literatura obyczajowa, duchowość, trudne relacje międzyludzkie.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Róża Najman to córka chłopskiego dorobkiewicza, który zbił majątek, robiąc zakłady na hipodromowych gonitwach. Dziewczyna, która ma w przyszłości odziedziczyć hodowlę koni wyścigowych swojego ojca, ciężko pracuje w gospodarstwie, trenuje konie i bierze udział w ich wychowaniu. Lecz Róża ma swoje małe marzenie, pragnie udać się na bal wraz ze swoją przyjaciółką Krystyną Podrecką. Marzenie dziewczyny spełnia się, jednak gdy tylko znajdzie się na jednym z miejskich balów, ogarnie ją panika, która będzie przyczyną jej ucieczki. Róża wpadnie wprost na hrabiego Orłowskiego, ostatniego mężczyznę na tym świecie, którego chciałaby spotkać na swojej drodze.
Co z tego wyniknie?
Hrabia Walerian jest zakochany w baronównie Angelice Dulskiej, do której wzdycha od wielu lat. Gdy tylko mężczyzna zorientuje się, że może wykorzystać pannę Najman do tego, aby wzbudzić zazdrość w ukochanej, która ignoruje jego zaloty, postanowi wykorzystać dziewczynę do swoich celów. Róża zagra rolę wabika w spektaklu życia zakochanego mężczyzny. 
Niestety biedna Różyczka zakocha się i ku swojemu zdziwieniu dostrzeże nagle, że jej miłość ma szansę na odwzajemnienie. Czeka ją jednak wiele rozczarowań…
(Opis wydawcy).

    Od momentu, w którym skończyłam czytać "Waleriana i Różę" minęło już kilkadziesiąt dni, a ja nadal zostaje pod wrażeniem tej historii.
Ewelina C. Lisowska stworzyła niezwykle wciągającą opowieść o miłości, która, mogłoby się wydawać, nie miała prawa bytu. Stawiając naprzeciw siebie skromną Różę- dziewczynę z niższej klasy społecznej i bogatego hrabiego (który wyprosił tytuł od ojca, by móc ożenić się z baronową) Waleriana autorka stworzyła istną mieszankę wybuchową. 
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że tutaj nie ma prawa się nic wydarzyć, a jednak między młodymi iskrzy już od pierwszego spotkania...
Pomysł na fabułę bardzo ciekawy, nie sposób przejść obojętnie obok poruszonych tematów takich jak kalectwo, chorobliwa zazdrość czy zdrada. Zmusza do refleksji i zastanowienia się nad tym czy byłabym skłonna postąpić tak jak główna bohaterka. Czy miałabym na to wszystko siłę? 
Akcja dzieje się szybko, zaskakuje zwrotami w najmniej spodziewanych momentach. 
Autorka konsekwentnie buduje napięcie i utrzymuje czytelnika w ciekawości co do dalszych losów bohaterów.
Postacie są wyraziste i barwne, łatwo się nimi utożsamić i zrozumieć ich emocje i podejmowane decyzje. Choć może się wydawać, że jest ich sporo, nie przytłaczają a wręcz przeciwnie- budują niezwykle kolorowe tło dla głównych wątków. 
Bohaterowie (szczególnie tytułowi Walerian i Róża) wywołują wiele skrajnych emocji. Raz im współczułam, innym razem chciałam potrząsnąć jednym i drugim, żeby wzięli sprawy w swoje ręce i zawalczyli o swoje szczęście, żeby nie poddawali się już na przysłowiowym starcie. Wiele razy się wzruszyłam, pojawiło się nawet kilka łez. 
Dialogi są dopracowane i jasne. Opisy barwne, pozwalające poczuć klimat dziewiętnastowiecznego dworu. A w tle piękne konie...
To niezwykle poruszająca opowieść o walce z własnymi słabościami i demonami, o miłości i nadziei na wspólne jutro wbrew wszystkim i wszystkiemu. 

    Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Wspaniale opowiedziana historia pewnej miłości... idealna na coraz dłuższe wieczory.

POLECAM...

"Oboje niepewni tego, co drugie o nim myśli, starali się panować nad swoimi pragnieniami. Między nimi nadal panowały napięcie i dystans, które tego popołudnia znacznie się zmniejszyły. Wciąż jednak obydwoje mieli tak wiele do zrobienia i powiedzenia, aby w końcu było normalnie. Gdzieś tam jednak na horyzoncie majaczyły przed nimi spokój, pewność i zaufanie."
                                - Ewelina C. Lisowska "Walerian i Róża"

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania powieści oraz objęcia jej patronatem medialnym serdecznie dziękuję Autorce.    


(80/20). SEKRETNE ŻYCIE AUTORÓW LEKTUR SZKOLNYCH- NIE TACY ŚWIĘCI JAK ICH MALUJĄ.



    Autor: Sławomir Koper

    Wydawnictwo: FRONDA

    Gatunek: Biografia

    Liczba stron: 352

    Data premiery: 2020 (data przybliżona)


                                            Okładka książki Sekretne życie autorów lektur szkolnych *Google

    Sławomir Koper- historyk, scenarzysta, specjalista od spraw niezręcznych i dlatego często pomijanych w innych publikacjach.
Autor ponad sześćdziesięciu książek, które sprzedały się w łącznym nakładzie okołu ośmiuset tysięcy egzemplarzy, co stawia go w rzędzie najbardziej popularnych polskich pisarzy. Współpracownik wielu tytułów prasowych i portali internetowych. Wielbiciel dobrej muzyki, Krakowa, Lwowa i Wilna, wysoko ceniący wyroby firmy J.A. Baczewski...
(Źródło: Okładka książki)

    Autorzy lektur szkolnych przedstawiani są jako posągowe postacie pozbawione wad i namiętności. Niewiele wiemy o ich prawdziwym życiu, a często było ono znacznie bardziej dramatyczne i urozmaicone niż dzieła, które po sobie pozostawili. Jednak ze względów wychowawczych nie wypadało informować dziatwy, że ich podręcznikowe wzorce umierały na wstydliwe choroby, były uzależnione od alkoholu czy narkotyków albo miewały nieszablonowe skłonności intymne.
(Źródło: Opis wydawcy).

    Każdy z nas czytał w szkole choć jedną lekturę, ale czy zastanawialiśmy się wtedy jakim człowiekiem był autor tejże lektury? Czy zastanawialiśmy się kogo kochał, z kim chadzał do łóżka czy grywał w warcaby? 
Pewnie nie, bo większość wiedzy, którą zdobywaliśmy o autorach, to były suche fakty i daty, o których (przyznajmy szczerze) szybko zapomnieliśmy. 
Sławomir Koper postanowił odczarować te posągowe postacie i pokazał nam ich ludzkie oblicze, zachowania i praktyki, na które została spuszczona kurtyna milczenia a czasami również wyparcia i zapomnienia.

Książka podzielona jest na dwadzieścia dwa rozdziały, z czego dwanaście z nich poświęconych zostało naszym rodzimym autorom. Każdy z nich okraszony jest zabawnymi grafikami, karykaturami danego pisarza i kopią jego podpisu. 
Opisując sekretne życie tych postaci, autor skupił się na mało znanych, czasami celowo utajnianych faktach z ich życia, ale spokojnie to nie są kolejne nudne biografie ;) Istnieje możliwość, że przyjdzie taki moment, że naprawdę parskniecie śmiechem z niedowierzania. Możecie również poczuć się zniesmaczeni czytając o "łóżkowych" ekscesach niektórych z nich, rozwiązłości i nieleczonych chorobach, ale jednego jestem pewna- na pewno nie pożałujecie, że sięgnęliście po tę nomen omen ciekawą i wciągającą lekturę. 

Autor pisze o takich postaciach jak: Adam Mickiewicz, Aleksander Hrabia Fredro, Eliza Orzeszkowa, Maria Konopnicka, Stanisław Wyspiański i wielu innych... "Sekretne życie autorów lektur szkolnych" to fantastyczna sposobność, by spojrzeć na nich zupełnie z innej perspektywy.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To świetna lektura nie tylko dla ludzi, którzy uczęszczają do szkoły. Każdy czytelnik znajdzie w niej coś, co go szczególnie zaintryguje, odkryje wiele tajemnic i pozna na nowo autorów szkolnych lektur.

POLECAM...

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu FRONDA.

poniedziałek, 7 września 2020

(79/20). SPLAMIONA JEGO ŻĄDZĄ


    Autor: Marta Milda

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Obyczajowa, Erotyk

    Liczba stron: 482

    Data premiery: 24. 06. 2020


                                              Okładka książki Splamiona jego żądzą *Gogle

    Marta Milda- Wrocławianka, z wykształcenia architekt. Pracuje w firmie budowlanej. Wraz z mężem wychowuje dwie córki. Bardzo lubi relaks za miastem i górskie wycieczki. Jej fantazja i zamiłowanie do odkrywania miłosnych tajemnic pozwalają na śmiałe tworzenie lekkich historii obyczajowych. W każdej z nich gorąca erotyka jest elementem napędowym fabuły, a wątki humorystyczne gwarantują dobrą zabawę do ostatniej strony. "Splamiona jego żądzą" to druga powieść autorki.
(Źródło: Okładka książki)

    Gra, w której mocne karty rozdaje pożądanie.
Młody, ambitny i pracowity Ukrainiec, Andrij Reblov, podejmuje się wykonania remontu w posiadłości znanego wielkopolskiego biznesmena. Chociaż jest przekonany, że bogacz najął go jedynie do nakładania nowych, suchych tynków i gładzi na ściany, to niebawem okaże się, że powód, dla którego został zatrudniony, jest zupełnie inny. Tymczasem małżonka jego chlebodawcy coraz śmielej zaczyna z nim flirtować, a płomienną atmosferę u boku gospodyni podsycają wspólne artystyczne pasje. Wkrótce złapany w sidła namiętności chłopak przekona się, że czarująca kobieta pragnie jego ciała równie mocno, jak on pożąda jej czułości. Jednak prawdziwe kłopoty Andrija zaczną się dopiero wtedy, gdy ekscentryczny prezes przedstawi mu propozycję nie do odrzucenia… Czy schwytany w wyrafinowaną pułapkę ukraiński kochanek rzuci wyzwanie potężnemu szefowi i podejmie grę, w której stawką jest nie tylko cena za metr nowego wykończenia, lecz także jego przyszłość?
(Opis wydawcy).

    Marta Milda debiutowała powieścią "Dwanaście warunków Pani Prezes" w lutym 2019 roku. Już pierwsza powieść wywoływała sporo kontrowersji i długo było o niej głośno, więc gdy tylko pojawiła się "Splamiona jego żądzą", wiedziałam, że i tym razem autorka nas czymś zaskoczy, a ja nie wahałam się nawet przez moment, by po nią sięgnąć i przekonać się na własnej skórze czy będzie mi się podobać tak samo jak jej poprzedniczka. Nie zawiodłam się, bo jest jeszcze lepiej.
Na początek może się wydawać, że spora ilość stron nas przytłoczy, jednak historia tego dziwnego układu sprawiła, że nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca. 
Wciągnęłam się od pierwszych stron.
Autorka świetnie buduje napięcie, gdy wydawało mi się, że bardziej już nie można, że bardziej się nie da... następowało wielkie BUM!! i akcja toczyła się zupełnie inaczej, jeszcze szybciej i jeszcze bardziej zaskakująco. 
Wyraziści bohaterowie- ze swoimi wadami i zaletami, dają nam szansę poznania się i zrozumienia swojego postępowania. Możemy obserwować ich wewnętrzne przemiany, obserwować konsekwencje nie zawsze trafnych decyzji. Postawić się na ich miejscu i zastanowić się jak ja bym się zachował/ zachowała na jego/ jej miejscu. 
Jedyne co mi początkowo przeszkadzało to niepełnoletność (!) Andrija- gdyby był trochę starszy, łatwiej byłoby mi zrozumieć postępowanie pozostałej dwójki. Do tej pory trudno mi to poukładać. Żałuję również że wątek Agnieszki- córki Grzegorza i Patrycji, nie został bardziej rozwinięty, bo niósł w sobie olbrzymi potencjał- szczególnie przypadł mi do gustu wątek szybkiego ślubu i chęć przejęcia udziałów, przez jej męża a byłego przyjaciela Grzegorza. 
Postacie drugoplanowe również są ciekawe- wnoszą do powieści wiele świeżości i entuzjazmu. Moim ulubieńcem został Leszek- twardziel, który nosi w sercu olbrzymi sekret. Naprawdę byłam nim zauroczona, choć bardzo nie podobało mi się jego podejście do Ukraińców.  
Spora dawka humoru i ironii nadaje całości lekkości, niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem, śledząc, jak Andrij walczy z barierami językowymi i jak zabawne sytuacje z tego wynikały. Scena u psychiatry to po prostu mistrzostwo świata!! Ubawiłam się przy tej akcji przednio.  
Sceny erotyczne- których nie ma w sumie wiele, ale momentami są naprawdę mocne- napisane zostały z wyczuciem i smakiem, czuć duży erotyzm i napięcie panujące między bohaterami, ale całość jest gustowna i wyważona.
Tak jak napisałam wyżej- książka wciąga i nie pozwala się od siebie oderwać, czyta się ją szybko i przyjemnie.
Ogólnie ja jestem bardzo zadowolona, że ta książka trafiła w moje ręce i przyznaję, że z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnych powieści pani Marty, bo naprawdę warto. 
Czas, który poświęciłam na przeczytanie "Splamionej..." na pewno nie został zmarnowany.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. 
"Splamiona jego żądzą" to opowieść nie tylko o miłości i cielesnym pożądaniu. To opowieść o odwadze, o marzeniach i dążeniu do ich spełnienia, o poświęceniu siebie i swoich przekonań dla dobra najbliższych. 
To nie jest zwykły erotyk, ta książka ma w sobie drugie dno, ale żeby się przekonać jakie- musicie sami sięgnąć po "Splamioną jego żądzą". 

POLECAM...

"Wszyscy jesteśmy tylko niewolnikami naszych małych, intymnych, słodko- gorzkich namiętności, a najciekawsze w nas jest, to, co czynimy w sekrecie za zamkniętymi na klucz drzwiami własnych sypialni..."
                                 - Marta Milda "Splamiona jego żądzą"

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.


 
 




    

wtorek, 1 września 2020

(78/20). WODA KSIĘŻYCOWA


    Autor: Agnieszka Janiszewska- Szczepanik

    Wydawnictwo: NOVAE RES

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 612

    Data premiery: 03. 07. 2020

Masz w sobie siłę, by odmienić całe swoje życie. A gdy ją odnajdziesz, nic nie będzie w stanie cię zatrzymać.
                                         Okładka książki Woda księżycowa *Google

    Agnieszka Janiszewska- Szczepanik- Filolog, life coach i trener, a także doktorantka UŁ na kierunku pedagogika.
Zawodowo wspiera osoby, które – aby odczuwać sens i spełnienie – potrzebują działać twórczo i realizować własne projekty. Sama wygrała kilka konkursów na opowiadania, eseje i artykuły, a „Woda księżycowa” jest jej książkowym debiutem. Uważa, że wewnętrzna potrzeba tworzenia to zaproszenie do jednego z najwspanialszych doświadczeń dostępnych na naszej planecie, ale także siła, której nie należy lekceważyć, ponieważ wtedy staje się niszcząca. Pisarskie inspiracje czerpie od ludzi, przynosi z długich spacerów albo przywozi z wakacyjnych podróży. Rozumie koty, a koty zazwyczaj pozwalają jej się głaskać.
Autorka zaprasza na swoją stronę internetową: coachingdladuszy.pl.
(Źródło: Zaczytani.pl)

    Życie 30-letniej Natalii wydaje się smakować mdławo, niczym kawa z maszyny wendingowej, którą bohaterka wypija codziennie rano przy korporacyjnym biurku. Trudny do zidentyfikowania wewnętrzny niepokój nie pozwala jej skupić się na pracy i odpowiednio zaangażować w osiąganie targetów i spełnianie ki pi ja jów. Jednak nie jest też w stanie zrobić niczego innego – paraliżuje ją lęk przed podjęciem jakiegokolwiek działania, które mogłoby odmienić szarą rzeczywistość. W końcu jednak nadchodzi dzień, w którym poziom frustracji Natalii osiąga poziom krytyczny. Młoda kobieta zostawia za sobą wszystko, co trzymało ją do tej pory w stolicy i wsiada do pociągu, który zawiezie ją nad morze, do domu ukochanej babci. Ta podróż będzie początkiem wędrówki, podczas której Natalia będzie miała szansę, by uzdrowić swoją duszę i sięgnąć po to, co wcześniej wydawało się jej nieosiągalne…
(Opis wydawcy).

    W wiadomości od wydawnictwa nie doczytałam, że powieść, którą mi przesyła do recenzji ma ponad 600 stron. Możecie sobie łatwo wyobrazić moje niemałe zaskoczenie i wielkie oczy gdy otworzyłam przesyłkę, obawiałam się, że albo zanudzę się na przysłowiową śmierć, albo akcja będzie tak szybko biegła, że w połowie nie będę pamiętać, co zadziało się na początku. Na szczęście nie wydarzyło się nic z tych rzeczy.
Powieść zaczyna się dość specyficznie, przez moment odniosłam wrażenie, że będę czytać kolejną powieść fantasy, długo zastanawiałam się, w jakim celu pierwszy rozdział się pojawił, ale w ostatecznym rozrachunku doskonale współgra z całością.
Główną bohaterkę poznajemy chwilę poźniej gdy próbuje rozpocząć kolejny męczący dzień w pracy, która w ogóle nie przynosi jej satysfakcji, ilość obowiązków ją przytłacza, a myśl o awansie przyprawia ją o ból głowy i mdłości- dziewczyna przejawia klasyczne objawy wypalenia zawodowego. Dodatkowo narzeczony ledwo ją zauważa, a ślub chce wziąć tylko po to, żeby dostać korzystniejszy kredyt hipoteczny. Rodzice średnio się nią interesują, a ukochanej babci nie widziała kilka lat. Istna masakra...
Jedno niespodziewane spotkanie z tajemniczą Anastazją sprawia, że dziewczyna powoli dojrzewa do zmian w swoim życiu, a nowy znajomy udowadnia, że czasami warto zaryzykować... dosłownie rzucić wszystko i wyjechać.

"Księżycowa woda" to ciepła i poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnego "JA", o spełnianiu marzeń o godzeniu się z tym co jest nam pisane.
To historia, która płynie swoim rytmem, nie śpieszy się, uspokaja, wbrew pozorom nie przytłacza. Naprawdę odpoczęłam przy tej powieści, czułam się spokojna i zrelaksowana.
Autorka cudownie zbudowała klimat, szczypta magii, która osnuwa tę powieść, pradawne zwyczaje i wierzenia, dodają smaku, ale nie odstraszają. Podkreślam, to nie jest powieść fantasy, to coś zupełnie innego- coś, co naprawdę trudno ubrać w sztywne ramy.
Autorka ma niezwykle lekkie i barwne pióro. Sprawia to, że naprawdę  powieść wciąga, otacza tajemniczością, nie chce wypuścić czytelnika ze swych ramion.
Powieść jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe, trudno uwierzyć, że to debiut.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To naprawdę bardzo ciekawy debiut, osobiście z niecierpliwością będę czekać na kolejne powieści pani Agnieszki.

POLECAM...

"Była siedemnasta trzydzieści, kiedy skończyła pracę nad jednym z najpilniejszych zadań, które przydzielił jej Tomek na spotkaniu zespołu. Jednym z wielu zanotowanych chaotycznie po obu stronach kartki A4 wyrwanej z notesu ozdobionego logo ich firmy. Zadania rozmnażały się przez pączkowanie- gdy tylko zrealizowało się jedno, natychmiast wyłaniało się kilka kolejnych, i to jeszcze pilniejszych. Dla tych rasowych zadaniowców radość z tego powodu nie miała końca, ale jej koniec wydawał się bliski. Czasami (coraz częściej) zastanawiała się, czy w ogóle dociągnie do jutra, a jeśli tak, to w jakim właściwie celu."
                             - Agnieszka Janiszewska- Szczepanik "Woda księżycowa" 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu NOVAE RES.