środa, 28 lipca 2021

(61/21). POZORNIE BEZ WINY

 
    Autor: Paulina Medyńska

    Wydawnictwo: OFICYNKA

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 296

    Data premiery: 15. 04. 2021

 
 *Google

    Paulina Medyńska- zakochana w kryminałach introwertyczka. Wyznaje zasadę, że każdą zagadkę trzeba rozwiązać. Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne w ramach MFK 2019 we Wrocławiu.
(Źródło: Okładka książki).

    Pod Masywem Ślęży zostają znalezione dziwnie upozowane oszronione zwłoki młodej kobiety. Podkomisarz Marcin Anders odwołany z przymusowego urlopu jedzie do Sobótki, by we współpracy z miejscową policją, a szczególnie sierżant Florianną Szulc, rozpocząć śledztwo. Małomiasteczkowy klimat, naciski prokuratora i dziennikarzy oraz piekielnie inteligentny morderca – oto, z czym musi sobie radzić sobie Anders. A zabójca nie próżnuje…
(Opis wydawcy).

    Kolejny bardzo udany debiut. "Pozornie bez winy" porywa od pierwszych stron, wciąga i od początku zaskakuje.
Autorka doskonale buduje napięcie, podrzuca nowe tropy, które odkrywają głęboko ukryte tajemnice ludzi zamieszkujących małą Sobótkę- na pierwszy rzut oka, niemające nic wspólnego z główną osią powieści. Miesza i intryguje, nie pozwala na odłożenie książki aż do końca. 
Zbudowana podczas lektury pewność kto jest zabójcą, sypie się niczym domek z kart- co najmniej kilka razy. Zakończenie jest tak nieoczywiste a motyw zbrodni tak irracjonalny, że wbija po prostu w fotel i zostawia czytelnika w niemałym zaskoczeniu.
Pomysł na fabułę w moim odczuciu po prostu świetny, doskonale skonstruowany i poprowadzony, niezwykle intrygujący i pobudzający wyobraźnię.
Autorka niczego nie zostawiła przypadkowi, a napięcie, które rośnie z każdą stroną, zmusiło mnie do nieodkładania książki do momentu pochwytania mordercy. Przyznaję, dałam się zaskoczyć i takiego obrotu sprawy w życiu bym się nie spodziewała.
Bohaterowie są bardzo fajnie wykreowani, wzbudzają wiele emocji, łatwo ich polubić, ale i znienawidzić, gdy odkrywamy skrywane przez nich tajemnice. 
Plastyczne opisy miejsc pozwalają łatwo wyobrazić sobie dane miejsce czy sytuację. Autorka doskonale oddała klimat małej miejscowości, w której każdy z każdym się zna lub jest w jakiś sposób spowinowacony.
Dialogi są nie wymuszone, dostosowane do sytuacji, momentami nawet zabawne (kilka razy parskłam niepohamowanym śmiechem), ale dzięki temu bardzo rozluźniają napięcie związane z główną osią historii.

Bardzo się cieszę, że "Pozornie bez winy" trafiło w moje ręce. Szczerze wierzę, że kolejna powieść pani Medyńskiej szybko trafi na rynek wydawniczy. Bardzo przypadł mi do gustu jej styl i lekkie pióro. Książka wciąga, buduje napięcie i zaskakuje. Wyzwala w czytelniku wiele emocji.
Bardzo, bardzo udany debiut. Serdecznie gratuluję. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie, to ciekawa i wciągająca lektura na wieczór. Zagłębiając się w lekturę, przepadniecie w niej na kilka dobrych chwil.

POLECAM...

"Ula nie mogła się nadziwić, jak wielkimi hipokrytami są ludzie mieszkający w tym mieście. Śmierć ojca ją dotknęła, ale nie tak bardzo, jak można by się było tego spodziewać. Na pewno nie zasługiwał na miano ojca roku."
                                  - Paulina Medyńska "Pozornie bez winy" str. 134

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Oficynka oraz pani Dominice Smoleń.

poniedziałek, 26 lipca 2021

(60/21). (Bez) Ludna wyspa


    Autor: Gabriela Kotas

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

    Gatunek: Literatura piękna

    Liczba stron: 108

    Data premiery: 16. 04. 2021

   
 *Google

    Gabriela Kotas- blogerka, autorka książek dla dzieci oraz tomików dla dorosłych- tym razem zaprasza nas do lektury o całkiem innym niż dotychczas charakterze.
(Źródło: Okładka książki).

    Akcja tej niecodziennej książki toczy się na bezludnej wyspie, na którą wybrało się osiem kobiet w różnym wieku (od 35 do 79 lat)
Bohaterki książki, zaproszone przez autorkę do wspólnej przygody, na 10 dni przeniosły się na - istniejącą w ich wyobraźni - bezludną wyspę, by tam przeanalizować swoje dotychczasowe życie i równocześnie podzielić się swoim życiowym doświadczeniem.
A to życie w najprawdziwszej jego odsłonie.
Dziesięć wspaniałych dni, pełnych wzruszeń, wspomnień, a także dzielenia się dobrem i siłą do pokonywania trudności mniejszych i tych - zdawałoby się - nie do pokonania.
Kobiety mają moc, której same do końca jeszcze nie znają, a w opowieściach przy płonącym ognisku - moc ta zaczyna ukazywać się coraz wyraźniej.
Krąg kobiet, przy niegasnącym na wyspie ognisku, to prawdziwa torpeda siły, delikatności, śmiechu, łez, cierpliwości, życzliwości i życiowych doświadczeń.
Imiona części bohaterek, na ich życzenie zostały zmienione, lecz wszystko, co tutaj przeczytacie - wydarzyło się naprawdę.
(Opis wydawcy).

    Ostatnio w moim życiu wiele się dzieje. Nieustające kontrole u wielu lekarzy specjalistów, nerwy i strach o przyszłość, mało pocieszające rokowania... to wszystko sprawia, że coraz częściej pojawia się takie wewnętrzne wypalenie i zmęczenie, które nie mija po kilku godzinach snu... wtedy pojawia się taka właśnie książka, która całą sobą mówi "Dziewczyno, stop! Odpuść, choć na chwilę, bo to się źle skończy", ta książka to właśnie  "(Bez) Ludna wyspa".
Biorąc do ręki książkę pani Gabrieli, nie spodziewałam się, że będzie to tak budujące, wyjątkowe i w pewnym sensie magiczne przeżycie...
Wraz z ośmioma kobietami "wybrałam" się na wyspę, by spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Zrobić swoisty bilans zysków i strat, zmierzyć się z własnym strachem i spojrzeć śmiało w przyszłość... i zacząć na nowo marzyć.
Co najbardziej mnie zaskoczyło, czytając zwierzenia tych dziewczyn, czułam się jakbym była wśród przyjaciółek- choć żadnej z nich nie znam osobiście, odnosiłam wrażenie, że są mi niesłychanie bliskie. 
Książka podzielona jest na jedenaście rozdziałów (pomijając wstęp i zakończenie). W każdym dniu (rozdziale) bohaterki mówią o strachu, marzeniach, sukcesach i porażkach. Choć są w różnym wieku, łączy je niesamowita siła, a zarazem delikatność. Z książki płynie niesamowita siła, bohaterki swą postawą, udowadniają, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a z każdym problemem można sobie poradzić. Może wyjdzie się z tego trochę pokiereszowanym, trochę poranionym, ale zawsze zwycięsko. 

Bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce. Nie ma tu zawrotnego tempa, nie ma zmyślnych dialogów czy bezsensownych akcji. Jest za to magia wspomnień, nadzieja na jutro, uśmiech i wewnętrzne ciepło.
Książkę czyta się niesamowicie płynnie, sto stron minęło niczym za dotknięciem różdżki, a ja zostałam z niesamowitą siłą. Bo siła to kobieta.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. "(Bez) ludna wyspa" to lektura dla każdego. Każdy w tej pozycji odnajdzie cząstkę siebie i spojrzy na swoje życie z totalnie innej perspektywy.

   POLECAM...

"Podróżujemy przez życie, każdy swoim pociągiem. Czasem ktoś wsiądzie, potowarzyszy, czas umili, a potem okazuje się, że nie w tym kierunku jechał, i wysiada.
Czasem robi się tłoczno, a czasem nieco luźniej, a czasem... no właśnie, koniec końców okazuje się, że ten kierunek, ten cel jest tak naprawdę tylko dla nas, dla mnie, dla Ciebie. I w pociągu prędzej czy później jedziesz tylko sama ze sobą, w ciszy słysząc swój oddech i bicie własnego serca."
                                    - Gabriela Kotas "(Bez) ludna wyspa" str. 86 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce.


środa, 21 lipca 2021

(59/21). RATUNKU (TOM III cyklu "GRABARZ")

 
    Autor: Karolina Dietrich

    Wydawnictwo: BORGIS

    Gatunek: Kryminał

    Liczba stron: 156

    Data premiery: 07. 05. 2021

  
 *Google

    Karolina Dietrich przyszła na świat 4 stycznia 1980 roku w Gnieźnie. Jest absolwentką Studium Kosmetycznego im. Anieli Goc w Poznaniu, posiada również tytuł technika masażu oraz uprawnienia pilota wycieczek zagranicznych. Od piętnastu lat prowadzi własną działalność handlowo- usługową. Żona, matka dwójki dzieci, na stałe mieszka we wsi Kalina koło Gniezna, gdzie obecnie wraz z mężem prowadzi stadninę koni. Jej pasją jest pielęgnacja ogrodu.
(Źródło: Okładka książki)

    Zbrodnie? Tragiczny, nieszczęśliwy wypadek? Czy ktoś znowu będzie musiał zginąć? Czy człowiek tak łatwo potrafi się zmienić? Co takiego sprawia, że niektórzy ludzie są w stanie z zimną krwią odebrać innym życie?
"Ratunku" to brawurowa, poruszająca, zaskakująca licznymi zwrotami akcji i nieoczekiwanym rozwiązaniem trzecia odsłona wielorodzinnej sagi "Grabarz", w której aż roi się od pytań i niedomówień.
Autorka po raz kolejny wystawia swoich bohaterów na próbę, zdradzając czytelnikom skrzętnie skrywane sekrety oraz pokazując wstrząsający obraz destrukcyjnej siły miłości. Życie głównych bohaterów zaczyna się walić jak domek z kart. Dawne tajemnice i dobrze ukryta zazdrość wychodzą na światło dzienne. Zaczyna się wyścig z czasem. Rosnące między Kingą a Januszem napięcie sprawi, że przyjdzie im się zmierzyć z decyzjami gorszymi niż najstraszliwszy koszmar.
Czy miłość zwycięży i tym razem też to przetrwają? Jak skończy się ta mroczna historia?
(Opis wydawcy).

    

    Najkrótsza a najbardziej emocjonująca ze wszystkich trzech części. Jeśli myślicie, że wszystkie tajemnice ujrzały światło dzienne, a życie wróciło na szczęśliwe tory, jesteście w takim samym błędzie jak ja. 
W tej części (z resztą w poprzednich częściach też, linki do poprzednich części poniżej) nie ma miejsca na nudę, od samego początku akcja rozpędza się niczym "pendolino". 
Janusz trafia do aresztu z zarzutem zabójstwa i jest to dopiero początek kolejnych kłopotów. Jedynymi osobami, które mu wierzą, jest Kinga, wujek Alojzy i więzienny strażnik... Niczym duchy, z zabójczym planem powracają postacie, których nigdy nie mieliśmy już spotkać. Zaczyna się walka z czasem, by udowodnić niewinność Janusza- nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem, a zaskakujące motywy zbrodni, które wypłyną na światło dzienne, zaskoczą nie tylko bohaterów... Liczy się każda minuta, a życie i godność wielu osób stoi pod znakiem zapytania.
Fabuła z każdą stroną coraz bardziej wciąga. Jest mrocznie i atmosfera zagęszcza się z każdą stroną, ale zdarzają się momenty (szczególnie pod koniec), że parskłam niepohamowanym śmiechem gdy tylko wizualizowałam sobie pewną scenę. Czytając książkę, na pewno znajdziecie ten moment bez najmniejszego problemu ;)
Doskonale wykreowani bohaterowie i świetnie poprowadzona akcja sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że oceniam postępowanie bohaterów i zastanawiam się, jak ja bym się zachowała w danej sytuacji- czy dałabym kolejną szansę, godziła się na takie traktowanie, czy może postąpiłabym tak samo jak dana osoba.

Autorka otwarcie pisze o alkoholizmie, stracie najbliższych, wyzysku, oszustwie i przemocy fizycznej psychicznej i seksualnej. Pokazuje, jak ktoś z pozoru przyjaźnie nastawiony z sekundy na sekundę potrafi się stać cynicznym oszustem i wrogiem. Jak łatwo możemy utracić to, na czym najbardziej powinno nam zależeć. 
Wbrew pozorom jednak odnajdziemy w tej powieści także dużo dobra, bo tak jak w życiu... wystarczy w swoim otoczeniu odnaleźć człowieka, który poda nam pomocną dłoń i nie zostawi w najgorszym momencie życia.

Bardzo się cieszę, że ten cykl trafił w moje ręce. Autorka pisze z wielką bezpośredniością, nie owija w przysłowiową bawełnę. 
Uwielbiam jej zaskakująco mocny styl i z wielką niecierpliwością czekam na kolejne książki. W mojej biblioteczce książki pani Karoliny zawsze znajdą miejsce.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetnie skonstruowane kryminały na naprawdę wysokim poziomie, które zaskakują, ale i zmuszają czytelnika do myślenia.



POLECAM...

"Było mi cholernie wstyd za poprzednią noc, że tak się spiłam. Siedziałam w kuchni, trzymając małą Zosię na rękach, w pokoju obok bawił się Mikołaj. Może udawał, że świetnie bawi, wiedział, że nie jest dobrze. Szykany w przedszkolu, mój płacz, dzieci nie są głupie, widzą znacznie więcej niż dorośli. Teraz obiecałam mu kilkudniową rozłąkę. O dziwo, bez żadnego sprzeciwu przystał na moją propozycję. Jakby mnie rozgryzł, jakby zrozumiał, że jego tatuś potrzebuje pomocy. Bo choć jest silny i bogaty, to sam sobie nie poradzi."
                                             -Karolina Dietrich "Ratunku" str. 74

Za możliwość przeczytania całej serii serdecznie dziękuję Autorce oraz wydawnictwu BORGIS.

poniedziałek, 19 lipca 2021

(58/21). CIAŁO PONIEKĄD PONĘTNE

 
    Autor: Agnieszka Pruska

    Wydawnictwo: OFICYNKA

    Gatunek: Kryminał, Komedia kryminalna

    Liczba stron: 318

    Data premiery: 12. 05. 2021

 
 *Google

    Agnieszka Pruska- pisarka i animatorka kultury. Popularność zyskała dzięki serii bestsellerowych powieści policyjnych o śledztwach gdańskiego komisarza Barnaby Uszkiera. W drugiej swojej serii, której głównymi bohaterkami są dwie dociekliwe nauczycielki Alicja i Julia, postawiła na humor, tworząc jedne z najzabawniejszych współczesnych komedii kryminalnych.
(Źródło: Okładka książki).

   Miejscowe zwłoki? Rarytas!
Alicja i Julka na wakacjach nigdy się nie nudzą, nawet w czasie pandemii. Jakoś dziwnym trafem kryminalne śledztwa same je znajdują, tym razem w postaci zwłok zmarłego mieszkańca Władysławowa. Nowa przygoda się zaczyna, zagadka goni zagadkę, a dziewczyny bawią się w najlepsze, choć nie zabraknie też mrożących krew w żyłach zdarzeń. 
(Źródło: Opis wydawcy).

    Zgłaszając się do recenzji tego tytułu, myślałam, że będzie to historia, od której nie będę mogła się oderwać, a zerwane ze śmiechu boki nie dadzą mi normalnie funkcjonować przez kilka dni. Trochę się pomyliłam, a z tą historią mam niemały problem... Zupełnie nie wiem jak i co o niej napisać.

W moim odczuciu pomysł miał olbrzymi potencjał, ale zachowanie głównych bohaterek totalnie go zniszczyło. Dziewczyny same nie wiedzą, czego chcą- niby boją się choroby, ale często gęsto pchają się w największy tłum.
Dodatkowo to ich karygodne zachowanie. Zawsze wydawało mi się, że nauczyciel nawet na wakacjach zachowuje jakiś poziom kultury i ogłady. Niestety nasze bohaterki są bezczelne do granic wytrzymałości. Nie wiem, może taki był zamysł, żeby pokazać, że na wakacjach można sobie pozwolić na dużo więcej i naprawdę wyluzować, ale ocenianie, krytykowanie i co najgorsze wyśmiewanie innych jest, poniżej jakiejkolwiek krytyki. Miało być śmiesznie, a wyszło bardzo nie fajnie. 
Miała być komedia, a wyszła prześmiewcza satyra, a to już chyba nie to samo. Szkoda.

Ogólnie książkę czyta się nie najgorzej, choć dość irytujące są liczne powtórzenia nawiązujące do tytułu. Niech mi ktoś wytłumaczy, co oznacza stwierdzenie, że ciało nieboszczyka jest poniekąd ponętne. Sorry, ale jest to strasznie niesmaczne.
Akcja dzieje się dość szybko, pojawia się kilka zaskakujących zwrotów. Zakończenie zaskakuje, nawet bardzo (choć może się wydawać mało realne). 
O bohaterkach już nie będę pisać, ale postacie drugoplanowe są ciekawe i "normalne". Jedyna osoba, do której poczułam sympatię to pani Karolakowa- właścicielka domu.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki. Niestety jest ono bardzo średnio udane i raczej nie sięgnę po poprzednie tomy tej serii. Może kiedyś w przyszłości sięgnę po serię z komisarzem Barnabą- bo o tej serii czytałam sporo dobrego. Może kiedyś.

    Czy polecam?
Do mnie ta powieść nie przemówiła, ale wierzę, że fani autorki jak i całej serii będą zadowoleni.

"Kobieta była niewysoka i pękata, miała ulizane włosy mysiego koloru i sprawiała wrażenie nijakiej, a nawet zahukanej. A raczej sprawiałaby, gdyby nie strój. Letnia, lniana i luźna sukienka była tak pstrokata, że łatwiej byłoby powiedzieć, jakiego koloru na niej nie ma, niż wymieniać te, które były. Fajna kiecka i na pewno przewiewna. Tylko tyle, że powinna ją nosić kobieta o zdecydowanie innej figurze. A zresztą... Skoro dobrze się w niej czuje, dlaczego nie?"
                            - Agnieszka Pruska "Ciało poniekąd ponętne" str. 48

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu OFICYNKA.

czwartek, 15 lipca 2021

(57/21). POCZTÓWKI Z PORTUGALII

 
    Autor: Jolanta Kosowska

    Wydawnictwo: Zaczytani

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 374

    Data premiery: 14. 07. 2021

  
 *Google

    Jolanta Kosowska- Urodzona na Opolszczyźnie, całe życie związana z Wrocławiem, absolwentka wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych Akademii Wychowania Fizycznego, z zawodu lekarka, specjalistka w trzech dziedzinach medycyny, szukająca nieustannie nowych wyzwań i swojego miejsca na ziemi.
Od paru lat mieszka i pracuje w Dreźnie. Związana jest z Polonią Dreźnieńską. Na co dzień przyjmuje pacjentów w praktyce lekarskiej przyjaznej dla cudzoziemców. Od wielu lat dzieli swój czas między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Gęste mgły i słoneczne klify magicznej Portugalii wzbudzają zachwyt Olgi, utalentowanej artystki i dziennikarki. Jej fotografie, które zwyciężyły w międzynarodowym konkursie, zostaną zaprezentowane na wystawie w Lizbonie. Jednak Olga, poza zbieraniem laurów, ma jeszcze jeden ważny powód, żeby odwiedzić piękny kraj na zachodnim brzegu Europy. Młoda kobieta zamierza rozwiązać zagadkę zniknięcia Andrzeja Komorowskiego, artysty, który z niewiadomych przyczyn zerwał kontakt ze swoją rodziną. Z białych mgieł snujących się tuż przy ziemi powoli wyłaniają się ostre kształty i coraz bardziej intensywne barwy zdarzeń z niedalekiej przeszłości…
(Opis wydawcy).

    Sięgając po powieści pani Jolanty Kosowskiej, nigdy nie poczułam się znużona, ani rozczarowana, a widząc "Pocztówki z Portugalii" w wydawniczych zapowiedziach, wiedziałam, że i tym razem nie obejdzie się bez morza wylanych łez. 
Choć główną osią powieści jest historia Olgi i Konrada zeszła ona na dalszy plan gdy "poznałam" Wojtka i Julkę. 
Jak niektórzy z Was wiedzą sama jestem matką ciężko chorego chłopca, więc ta historia uderza we mnie podwójnie. Niesamowicie zżyłam się z tą rodziną, a poznając tajemnicę "zaginięcia" Andrzeja, płakałam przez pół dnia. Było mi autentycznie wstyd, że tak szybko go oceniłam, myśląc, że porzucił swoją rodzinę, bo zaczęła go przerastać rzeczywistość. Ależ się  myliłam... A ostatnie słowa skierowane do żony, złamały moje serce na tysiące kawałków. 
Oczywiście nie zdradzę, co takiego się wydarzyło, ale wierzcie mi na słowo- historia tej rodziny zapadnie Wam na długo w pamięć. W moim odczuciu, poświęcenie ojca dla rodziny, niejednemu powinno dać do myślenia i zastanowienia się nad swoimi priorytetami, i tym, co w życiu jest najważniejsze.
Wracając do historii głównych bohaterów, nie zaskoczyła mnie niczym szczególnie, choć przyjemnie było obserwować rodzące się na nowo uczucie. 
 
Wielokrotnie już powtarzałam, że Jolanta Kosowska jest mistrzynią w tym co robi a jej pióro słowami "maluje" przepiękne obrazy, przenosi czytelnika w najpiękniejsze zakątki świata. 
Autorka cudownie buduje klimat tajemniczości i sprawia, że niepokój opanowuje całe ciało, rozbudza niesamowite emocje. Doskonale steruje uczuciami czytelnika i nie pozwala nawet na odrobinę zniecierpliwienia czy znużenia przedstawianą historią. Nie pozwoliła mi wyrwać się ze stworzonego przez siebie świata do ostatniej strony. Przepiękne i barwne opisy wpływają na wyobraźnię, łatwo jest się odnaleźć w sytuacji tuż obok bohaterów, odnosi się wrażenie, że jest się częścią powieści i jest to niezwykle magiczne uczucie. 

Bardzo się cieszę, że ta powieść trafiła w moje ręce. Autorka  porusza bardzo trudne i bolesne tematy, ale niesie też nadzieję i zapewnienie, że prawdziwa miłość przetrwa zawsze, choćby brutalnie rozdzielona, zawsze się odnajdzie.  
"Pocztówki z Portugalii" nie jest lekką lekturą (przynajmniej dla mnie), jest to opowieść, która zmusza do refleksji i do rozejrzenia się wokół siebie- zauważenia innych, tych słabszych, którzy nie zawsze poproszą o pomoc...

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To jedna z najlepszych historii, które wyszły spod pióra pani Jolanty. 
Ja jestem niezwykle poruszona, ale i zachwycona.

POLECAM...


"Był mglisty poranek. Aż dziwne, że takie poranki zdarzają się latem. Powietrze przesiąknięte było wilgocią. Przednią szybę pokrywały krople. Na chwilę włączyły mi się wycieraczki. Zbliżałam się do Sintry. Nad miastem królowało wzgórze z ruinami twierdzy. Powoli unosząca się mgła raz po raz zasłaniała szczyt. [...] Przy wjeździe do Sintry zauważyłam po prawej stronie kapliczkę. We mgle była szara, jak wszystko dookoła."
                               - Jolanta Kosowska "Pocztówki z Portugalii" str. 193

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zaczytani.

poniedziałek, 12 lipca 2021

(56/21). SPLOTY

 
    Autor: Aneta Kozińska

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

    Gatunek: Obyczajowa, Dramat, Romans

    Liczba stron: 301 e-book

    Data premiery: 12. 04. 2021

  
 *Google

    Aneta Kozińska-  mieszkanka Szczecinka. Osoba, która nie lubi siedzieć bezczynnie z założonymi rękoma. Kocha góry, czekoladę i cukiernictwo, a wieczorami, gdy otacza ją cisza, zasiada przed komputerem, by oddać się pasji pisania.
(Źródło: Lubimy czytać.pl)

    Źli chłopcy się nie zmieniają i żadna kobieta nie jest w stanie sprawić, by byli lepsi. Może tylko na jakiś czas uśpić kryjącą się w ukochanym mężczyźnie bestię, jednak pewnego dnia ona i tak się obudzi. I co wtedy?
Robert – samiec alfa, którego prawdziwe oblicze znają tylko wybrani. Jego żonie można pozazdrościć życia w luksusie, ale czy na pewno jest czego?
Rafał – idealny ojciec i mąż, ochroniarz pomagający żonie w prowadzeniu sklepu z bielizną, który ma za sobą mroczną przeszłość. Jak daleko się posunie, aby wreszcie poczuć się kimś?
Bartek – mężczyzna po przejściach, który raz po raz zbiera ciosy od życia. Czy będzie mu dane stworzyć szczęśliwy związek z popadającą w alkoholizm partnerką?
Trzej z pozoru obcy sobie mężczyźni, których losy nieoczekiwanie się ze sobą splatają.
Pełen ognia i skrywanych namiętności brutalny świat mężczyzn. Odzierająca ze złudzeń historia o ich mrocznej stronie. Bez owijania w bawełnę i bez znieczulenia.

Ci z Was którzy tutaj do mnie zaglądają wiedzą, że uwielbiam debiuty. A jeśli ten debiut miażdży mnie emocjonalnie i nie pozwala o sobie zapomnieć przez długi czas, wtedy bez najmniejszego oporu polecam go dalej. Dokładnie tak samo jest w przypadku tej powieści.
"Sploty" to emocjonalna opowieść o potrzebie bycia zauważonym, o samotności w tłumie, niezrozumieniu i wykorzystywaniu drugiego człowieka do osiągnięcia własnych celów. 
"Sploty" to złe decyzje i konsekwencje za nimi kroczące, to historia o walce z samym sobą i przeciwnościami, które rzuca nam los, to uzależnienie, z którym nigdy się nie wygra, łzy ból oraz olbrzymi żal i smutek. To opowieść o życiu, które może przydarzyć się każdemu z nas.

Przedstawiona historia intryguje od pierwszych stron. Fabuła z każdą stroną coraz bardziej wciąga i zmusza do refleksji. 
Doskonale wykreowani bohaterowie i świetnie poprowadzona akcja sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że oceniam postępowanie bohaterów i zastanawiam się, jak ja bym się zachowała w danej sytuacji- czy dałabym kolejną szansę, godziła się na takie traktowanie, czy może postąpiłabym tak samo, jak dana osoba. 
Narracja pierwszoosobowa pozwala bliżej poznać daną postać, łatwiej jest "wejść" w jego sytuację i zrozumieć motywy i emocje, które nim targają. Ich "psychologiczna konstrukcja" zapewnia całą gamę uczuć. Jednych zaczyna się lubić od samego początku, drudzy wywołują ogrom niefajnych emocji...

Styl i "lekkość" pióra pani Anety sprawia, że pomimo niezwykle trudnej historii książkę czyta się przyjemnie. Autorka otwarcie pisze o alkoholizmie, stracie najbliższych, wyzysku, oszustwie i przemocy fizycznej psychicznej i seksualnej. Pokazuje, jak ktoś z pozoru przyjaźnie nastawiony z sekundy na sekundę potrafi się stać cynicznym oszustem i wrogiem. Jak łatwo możemy utracić to, na czym najbardziej powinno nam zależeć. Wbrew pozorom jednak odnajdziemy w tej powieści także dużo dobra, bo tak jak w życiu... wystarczy w swoim otoczeniu odnaleźć człowieka, który poda nam pomocną dłoń i nie zostawi w najgorszym momencie życia.

Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę historię, smutną, momentami bolesną, ale niezwykle prawdziwą. Autorce gratuluję tak udanego debiutu i szczerze wierzę, że będzie mi dane przeczytać kolejne powieści a o "Splotach" będzie jeszcze głośno.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy powinien przeczytać i zdać sobie sprawę, jak jedna pochopnie podjęta decyzja, pociąga za sobą olbrzymie dramaty...

POLECAM...

"Był lekko zdenerwowany, ponieważ musiał chwilę poczekać na swoich nowych pasażerów- nigdy nie wiadomo, czy kurs się nie odwoła. Przedzwonił pod podany w zleceniu numer, klient poprosił o cierpliwość i zlecił, by włączył licznik. Piętnaście minut później  z klubu wyszło dwóch facetów. Jednego znał doskonale i to on podszedł pierwszy, podając adres, pod który ma ich zawieźć. Doskonale wiedział, co się tam znajduje, gdyż woził tam często szemrane towarzystwo, które chciało się trochę zabawić."
                                               - Aneta Kozińska "Sploty" str. 33- 34

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro.


piątek, 9 lipca 2021

(55/21). PAN IDEALNY... ALE CZY IDEAŁY ISTNIEJĄ?


    Autor: Agnieszka Niezgoda

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 368 e-book

    Data premiery: 02. 06. 2021

  
 *Google

    Agnieszka Niezgoda- brak danych*

    Romans o inteligentnej i seksownej studentce zarządzania, która przez przypadek wchodzi w świat sponsoringu. Na prośbę zdesperowanej przyjaciółki Ela wybiera się na imprezę jako ekskluzywna dziewczyna do towarzystwa. Na miejscu poznaje Mikołaja – przystojnego gospodarza wieczoru, który jasno daje jej do zrozumienia, że nie przepada za towarzystwem takich kobiet. Jednak po kilku godzinach między Elką, która również nie kryje swojej niechęci do tego typu spotkań, a mężczyzną zaczyna iskrzyć. Po wyjściu wszystkich gości lądują razem w łóżku. Sprawy się komplikują, kiedy kolejnego dnia, mężczyzna okazuje się szefem firmy, w której dziewczyna zaczyna praktykę.
Czy Ela zdoła udowodnić, że nie jest kobietą lekkich obyczajów, czy już na zawsze przylgnie do niej łatka dziewczyny za pieniądze? Gdzie leży granica między sponsoringiem a prostytucją? Czy Pan Idealny jest naprawdę taki idealny?
Książka początkowo została napisana w języku angielskim i opublikowana na Amazonie pt. Mr. Perfect. Dziś dostosowana do polskich realiów, w nieco zmienionej formie ponownie trafia na półki księgarń.
 (Opis wydawcy).

    Po ostatnim kryminalnym maratonie postanowiłam sięgnąć po coś zupełnie innego. W moje ręce trafił czytnik i kolejna bardzo fajna pozycja. "Pan idealny" to przyjemna lektura, która pozwoli się zrelaksować, ale i zmusi do rozmyślań nad odwiecznym pytaniem, czy ideały istnieją.
Ta książka przepełniona jest emocjami. 
Autorka nie oszczędza głównych bohaterów, ciągle rzucając im kłody pod nogi, mieszając im w uczuciach i głowach, stawiając wyzwania- wydawałoby się bez szczęśliwego finału.
Akcja dzieje się bardzo szybko, nie zawsze wiedziałam, czy nasza para jest nadal razem, czy już nie. Momentami zaskakuje i równocześnie zdumiewa. Niejednokrotnie złapałam się na tym, że zastanawiałam się, o co chodzi i czy bohater lub bohaterka jest w pełni rozumu. Momentami autentycznie byłam zła, że postąpili tak, a nie inaczej, zabierając sobie tym samym szansę na szczęście i spokój. Istny emocjonalny rollercoaster.

Bardzo przypadł mi do gustu styl pani Agnieszki, książkę czytało mi się doskonale, bardzo szybko.
Autorka pisząc o sponsoringu i pokazując schemat jego działania, zmusza do rozmyślań nad motywami, które kierują dziewczynami, które się tym zajmują. Czy zawsze chodzi tylko o pieniądze? Jak daleko można postawić granicę?

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak.
Świetna fabuła z ważnym morałem i konkluzją, że ideał mężczyzn/ kobiet nie istnieje. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma wady.

POLECAM...

"Od razu po przekroczeniu progu biura została zarzucona pytaniami o wypadek i szybko miała wszystkich dosyć. Nikt poza Wiktorią nie wiedział, co się naprawdę między nimi wydarzyło, a drążenie tematu jedynie przywoływało przykre wspomnienia. [...] Miała świadomość, że to Franciszek był wobec niej bezlitosny i chcąc ją skrzywdzić, doprowadził do tragedii."
                                   - Agnieszka Niezgoda "Pan idealny" str. 300


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu Białe Pióro.
 

środa, 7 lipca 2021

(54/21). PRZEZ POMYŁKĘ

 
    Autor: Agnieszka Peszek

    Wydawnictwo: 110 procent

    Gatunek: Kryminał, Thriller, Sensacja

    Liczba stron: 221 e-book

    Data premiery: 14. 03. 2021

 
 *Google

    Agnieszka Peszek- Autorka zarówno książek sportowych, jak i kryminałów. Na co dzień zajmuje się wspieraniem swoich podopiecznych w dbaniu o ich sprawność i kondycję. Czas wolny dzieli między rodzinę, koty i sport. Z wykształcenia jest marketingowcem, co wykorzystuje w każdym prowadzonym przez siebie projekcie. Dotychczasowo: - wydawała książki sportowe, - wspierała rodzinny gabinet stomatologiczny, - prowadziła markę odzieżową, a na chwilę obecną skupiła się na treningach personalnych oraz pisaniu książek.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Suchodół. Mała, spokojna miejscowość pod Poznaniem. Gdy zaczynają umierać jej mieszkańcy, prawie nikt nie widzi w tym nic dziwnego, bo niby dlaczego, skoro wszyscy zmarli w naturalny sposób lub w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Nikt poza Dorotą Czerwińską, która na własną rękę podejmuje się wyjaśnienia ich śmierci. Jej policyjny nos podpowiada, że coś jest nie tak. Czy ma to coś wspólnego z wydarzeniami sprzed 18 lat? Czy ktoś mści się za śmierć niewinnie zabitej dziewczyny? Jeśli tak, to kto i dlaczego czekał tak długo, aby wymierzyć sprawiedliwość.
(Opis wydawcy).

    Choć Pani Agnieszka wydała już dwa poradniki, to "Przez pomyłkę" jest jej kryminalnym debiutem.
Powieść jest rewelacyjna, trzyma w napięciu niemal od początku, jest nieprzewidywalna i zaskakująca, a opisywane wydarzenia na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie niepołączone. 
Nie dajcie się jednak zwieść i skupcie się na lekturze, bo zakończenie (swoją drogą świetne) połączy wszystkie wątki  w spójną i klarowną całość.
Głównych postaci jest sporo. Niejednoznacznych, poranionych psychicznie, niejednokrotnie także fizycznie. Ich dusze przepełnione złem i chęcią zemsty wymagają sporej dawki skupienia, bo łatwo się pogubić w ich życiorysach, motywach i emocjach- w pewnym momencie musiałam się cofnąć o kilka stron, by wrócić na właściwe tory dedukcji i choć odrobinę ich zrozumieć. Są doskonale wykreowani, autentyczni w swych relacjach i uczuciach. 
Fabuła zaskoczyła mnie wiele razy, autorka miesza wątki, urywa snutą historię w najmniej spodziewanym momencie, ale wypływa ona ponownie kilka stron dalej, i znów porządnie wszystko miesza- kiedy już byłam pewna, że rozwiązałam zagadkę, pojawiał się kolejny trop (ewentualnie trup), który totalnie burzył całą moją koncepcję.
Sprawy nie ułatwia także fakt, że powieść jest napisana w czasie przeszłym i teraźniejszym z perspektywy kilku osób- dlatego tak ważne jest, by zwracać uwagę na podane daty przy rozdziałach- naprawdę ułatwiają one zadanie.
Autorka, budując w dość szybkim tempie napięcie, rozbudza ciekawość i nie pozwala, by odłożyć książkę na bok bez poznania zakończenia. Książkę przeczytałam dosłownie w jedno popołudnie. Jest świetna! Moja rada- Zapamiętajcie to nazwisko, bo czuję, że będzie jeszcze o nim głośno.

Poruszone tematy takie jak: Zemsta, zazdrość, czy homoseksualizm pozwalają na sporo przemyśleń i refleksji. Autorka pisze o przemocy fizycznej i psychicznej, udowadniając jak ważna, jest rozmowa z drugim człowiekiem i  zaniechanie owczego pędu za przysłowiowym liderem grupy. 
Pokazuje, że nie warto zaprzepaszczać swoich celów i wartości dlatego, by przypodobać się komuś, komu na nas nie zależy... 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Kawał świetnego kryminału z ważnym morałem.

POLECAM...

"Spanikowała. Jej reakcja zaskoczyła ją samą. Zawsze uważała się za wyjątkowo spokojną i zrównoważoną osobę. Ale miała wrażenie, że policjant już się wszystkiego domyślał i za chwilę będzie miała na karku całą lokalną policję. Musiała działać. Tata zawsze uczył ją, żeby miała przygotowany plan awaryjny. Słysząc rozmowę policjanta, musiała coś zrobić. Nie mógł powiedzieć Dorocie, co było na dnie kosza. Wzięła więc stojące obok krzesło i niewiele myśląc, z całej siły walnęła go w tył głowy."
                                 - Agnieszka Peszek "Przez pomyłkę" str. 202

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce.
 

poniedziałek, 5 lipca 2021

(53/21). TAWERNA W MAŁYM PORCIE

 
    Autor: Jola Czemiel

    Wydawnictwo: Seqoja

    Gatunek: Literatura piękna, Obyczajowa

    Liczba stron: 156

    Data premiery: 01. 07. 2021

  
 *Google

    Jola Czemiel-  Białostoczanka, absolwentka SGH. Pisanie tkwiło w niej od zawsze. Ukończyła kursy kreatywnego pisania i szkołę pisania thrillerów Dana Browna. Członek grupy literackiej Verte i Write Clubu. Wielbicielka podróży, książek, muzyki, powieści sensacyjnych i astronomii. 
(Źródło: Lubimy czytać).

    Pisarka szuka natchnienia. Znajduje dziwną tawernę i własną przeszłość. Jedna rzeczywistość miesza się z inną - a może tylko z wyobraźnią? Czym naprawdę było jej dzieciństwo? Kim są Manuela i Alejandro? Czy mieszkańcy tawerny będą mogli z niej wyjść? I czy pisarka odnajdzie spokój?
(Opis wydawcy).

    Dawno nie czytałam tak oryginalnej książki! 
Trudno o niej pisać, bo wszystko, co chciałoby się o niej powiedzieć, wydaje się zbyt błahe i proste, by uwydatnić wszystkie emocje, które czuje czytelnik w trakcie tej niesamowitej przygody. Jest to jedna z tych książek, które niesamowicie trudno jest zamknąć w sztywnych ramach i jednoznacznie ocenić. Nawet w kilka dni po skończeniu lektury czuje się totalny mętlik w głowie i nadal nie wie się jak ubrać w słowa te emocje i refleksje, które się czuje.
"Tawerna w małym porcie" to przepełniona emocjami opowieść o stracie, radzeniu sobie z żałobą i poszukaniu nadziei. Jest to historia o zagubieniu, szczerej przyjaźni i prawdziwej miłości, która pokona wszystkie trudności. 
To opowieść o tym co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie i spełnianie swoich najskrytszych marzeń. Bo to musimy pamiętać... życie mamy tylko jedno i jest ono niezwykle kruche.
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Dawno nie byłam tak poruszona...

Atmosfera powieści otula czytelnika ciepłem i tajemnicą, nie pozwala się odłożyć na bok, "to coś" (czyżby magia?) co trudno określić i nazwać wypływa z każdej karty. Wciąga, i nie sposób się od niej oderwać.
Bohaterowie są niezwykle realistyczni, pod względem psychologicznym dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Wyzwalają całą gamę uczuć, od sympatii poprzez złość i niedowierzanie, po współczucie a momentami nawet litość.
Akcja może nie dzieje się szybko, ale jej zwroty zaskakują w najmniej spodziewanych momentach- niejednokrotnie  moje serce pękało na tysiące kawałków.
Barwne i plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię, a przy okazji pozwalają poznać i odwiedzić realne miejsca, i "przejść się" po nich wraz z bohaterami, a przy okazji... spotkać tych, których już nie ma wśród nas...

"Tawerna w małym porcie" to jedna z tych powieści, która niesie nadzieję, ale pokazuje również, jak ważne jest pogodzenie z przeszłością i wybaczenie... samemu sobie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To powieść, która zmusi Was do refleksji, pokaże, co jest w życiu najważniejsze. Wskaże drogę...  
 Jak dla mnie to jedna z lepszych powieści, które przeczytałam w tym roku!

POLECAM...

"W moim ogrodzie rosną kwiaty. Grube, chropowate łodygi napęczniałe od deszczu dzierżą godnie wielkie parasole utkane z efemerycznych płatków. Falują bezustannie, strącając zimne krople na trawę. Wczoraj słowa spadły deszczem. A trawa zielona, a jakże. Chwilami przechodzi w szmaragd, szczególnie wtedy, kiedy promieniom słońca trudniej się przebić przez gąszcz. Na trawie ja. Cała w skowronkach, wróbelkach i atramentowych wronach. Tak sobie marzę i zapisuję wszystko ołówkiem..."
                                  - Jola Czemiel "Tawerna w małym porcie" str. 71- 72

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu SEQOJA

czwartek, 1 lipca 2021

(52/21). MEKSYKAŃSKA HEKATOMBA

 
    Autor: Wojciech Kulawski

    Wydawnictwo: Wydawnictwo CM

    Gatunek: Sensacja, Kryminał

    Liczba stron: 322

    Data premiery: 25. 06. 2021


 
 *Google

    Wojciech Kulawski- Pisanie traktuje jak przygodę życia. Inspiracje czerpie z dalekich podróży i nocnych rozmów z ciekawymi ludźmi, którzy mają ambicję robić w życiu coś więcej, niż pić piwo i oglądać telewizor. Uważa, że wiedza zgromadzona w książkach, to najcenniejszy skarb ludzkości. Nie zamyka się w jednym nurcie literackim, eksperymentując z horrorem, science- fiction, kryminałem, a nawet literaturą obyczajową, thrillerem czy sensacją. Mieszka w malowniczym Rzeszowie.
(Źródło: Lubimy czytać).

    Dziesięciometrowej średnicy meteoryt uderza w kompleks wypoczynkowy niedaleko meksykańskiego miasta Ciudad Juarez, gdzie na wakacjach przebywa słynny archeolog Tim Mayer. W promieniu kilku kilometrów od katastrofy uszkodzeniu ulegają wszystkie urządzenia elektryczne. W tym samym czasie z podziemnej bazy wojskowej, gdzie prowadzone są podejrzane eksperymenty na dzieciach, ucieka cudowny chłopiec Jan Matjas oraz jego opiekun Juan Barker. Wojsko i siły rządowe Meksyku szczelnym kordonem otaczają miejsce upadku meteorytu, a jego ofiary obejmują kwarantanną. Do całego galimatiasu dołączają jeszcze dwa konkurujące ze sobą gangi handlarzy narkotyków oraz agenci CIA, którzy za wszelką cenę pragną zdobyć kosmiczny kamień. Rozpoczyna się wyścig z czasem i walka o przetrwanie.
A największą tajemnicą pozostaje pytanie, dlaczego dwadzieścia pięć lat temu dokładnie w to samo miejsce uderzył identyczny meteoryt?
(Opis wydawcy).

    Dzięki uprzejmości Pana Wojciecha mogłam przeżyć kolejną przygodę z Timem, który po trudach poprzedniej sprawy w Syrii (ZOBACZ "Syryjska legenda" KLIK KLIK KLIK) wyjeżdża na zasłużone wakacje do Meksyku. 
Ostatnio miałam troszkę zarzutów, szczególnie co do zakończenia, ale to, co zadziało się w tej historii, sprawiło, że jestem totalnie zachwycona. Ten tom to istny majstersztyk, i piszę to z pełną odpowiedzialnością.
Ta historia to totalny rollercoaster akcji i emocji. Znajdziemy tu wszystko, co jest potrzebne, by zatracić się w sensacyjnej przygodzie i wraz z bohaterami odkrywać mroczne strony Meksyku. Pojawiają się walki narkotykowych gangów, tajemnicze badania i eksperymenty na dzieciach, przekupni politycy i inne ciemne charaktery, które próbują coś dla siebie ugrać, tajemnica i niezwykle zawiła intryga a do tego wszystkiego dochodzi meteoryt, który po ćwierć wieku spada w to samo miejsce. 
Przypadek? 
Czy tajemnicze wojskowe bazy mają coś z tym wspólnego? 
A może ktoś jeszcze inny, całkiem nieoczywisty maczał w tym palce? 
Tego Wam nie powiem, ale obiecuję, że będziecie nieźle zaskoczeni gdy ten tajemniczy gracz wejdzie do gry. 
Jest niesamowicie gorąco, a w samym środku tej intrygi znajduje się Tim i jego narzeczona, która staje się niezwykle istotnym elementem całej układanki. 

Genialny pomysł na fabułę, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i poprowadzony po mistrzowsku. Spora ilość postaci może zaskakiwać i powodować poczucie zagubienia, jednak wystarczy się wczytać, a wszystko układa się w spójną i logiczną całość. Każda z tych postaci jest ważna i dzięki temu pojawia się wiele ciekawych wątków, które łączą się w zaskakujące wydarzenia.
"Meksykańska hekatomba" wciąga od pierwszych stron. 
Wartka i zaskakująca akcja nie pozwala, by odłożyć książkę, choć na moment. Trzyma w napięciu, a nagłe zwroty akcji nie pozwalają, by opadło, choć na chwilę. Każdy znajdzie w tej powieści coś dla siebie. Jest tu wszystko, co każda powieść sensacyjna powinna w sobie mieć. 

Zaskakujące i intrygujące zakończenie pozwala przypuszczać, że to jeszcze nie koniec przygód Tima Mayera i jego towarzyszy. 
Jeśli taki jest plan, już teraz czekam na nie z niecierpliwością.

Jeśli nie czytaliście "Syryjskiej legendy", myślę, że nie będzie to miało szczególnego wpływu na odbiór "Meksykańskiej hekatomby", jednak początkowo możecie nie połapać się w powiązaniach pomiędzy bohaterami. Na szczęście odkryjecie, kto jest kim dla kogo, w trakcie lektury. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. W tej książce jest wszystko to, co lubię w dobrym sensacyjnym kryminale: porządnie zbudowana intryga, zawrotna akcja, źli chłopcy niebojący się używać broni i brudna polityka w tle....

POLECAM...

"Mózg Tima, próbując chronić się przed obłędem, nieoczekiwanie przypomniał sobie sceny z Syrii, kiedy z grupą szwajcarskich archeologów poszukiwali zaginionego hitlerowskiego skarbu. Tam również bywały ciężkie momenty, na przykład ten, kiedy Tim wyciągał nieprzytomną Sarę Frei spod palącego się samochodu. Albo strzelanina, w której został ranny w nogę, kiedy próbował chronić ekspedycję archeologiczną przed szaleństwem Marka Radkego. Przypomnienie sobie tamtych dramatycznych chwil pozwalało Timowi zmierzyć się z oddechem śmierci, która czekała na niego przy więziennej bramie."
                           - Wojciech Kulawski "Meksykańska hekatomba" str. 241

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.