środa, 23 października 2024

(142/24). MIŁOŚĆ NA KREDYT

 
    Autor: Sandra Robins
 
    Cykl "Miłość na sprzedaż"- tom II

    Wydawnictwo: AMARE

    Gatunek: Romans, Erotyk

    Liczba stron: 286

    Data premiery: 30. 06. 2021

 *Google

    Sandra Robins Obecnie mieszka, razem z mężem i nastoletnią córką, w Wielkiej Brytanii. Swoją drugą połowę poznała 20 lat temu, gdy była 15- letnią dziewczyną. Ich wspólne życie utwierdza ją w przekonaniu, że prawdziwa miłość istnieje. Jedną z jej pasji jest stylizacja paznokci, którą zajmuje się także zawodowo. Kocha zwierzęta, a w szczególności spacery ze swoim psem.
(Źródło: Okładka książki)

    Miłość należy się każdemu. Nawet gdy uważasz, że na nią nie zasługujesz.
Bolesne doświadczenia z dzieciństwa sprawiły, że Amy stara się jak najszybciej usamodzielnić i otoczyć opieką swoją młodszą siostrę, która raz po raz wpada w tarapaty. By zapewnić sobie niezależność finansową, Amy zatrudnia się w ekskluzywnej agencji towarzyskiej, w końcu jednak przychodzi dzień, w którym postanawia wprowadzić w swoim życiu radykalne zmiany. Ma jej w tym pomóc praktyka w salonie fryzjerskim.
Przewrotny los sprawia, że jej pierwszym klientem jest Lucas, nieziemsko przystojny lider drużyny hokejowej. Coś go intryguje w tej skromnej, staroświecko ubranej dziewczynie, kryjącej się za wielkimi okularami… Wkrótce okaże się, że oboje noszą w sobie tajemnice, które nie pozwalają im odciąć się od przeszłości. Zranieni, zamknięci w sobie i nieufni, czują zarazem, że w końcu mają szansę, by pokochać kogoś naprawdę. Czy będą potrafili ją wykorzystać?
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś przychodzę z kontynuacją książki, o której wspomniałam Wam ostatnio. Nie wiem, czy czytaliście poprzednią opinię, ale przyznać muszę, że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten tom. Spodziewałam się dalszych losów Sarah i Borysa, a dostałam zupełnie inną historię miłosną, mianowicie Amy- przyjaciółki głównej bohaterki poprzedniego tomu i  Lucasa- lidera miejscowej drużyny hokejowej. Bohaterowie poprzedniej części przewijają się w tle, ale nie są tu głównymi postaciami, jeśli więc jeśli nie znacie poprzedniej części, myślę, że i tak bez problemu się odnajdziecie w tej historii.
Jak dla mnie ta część jest nie tylko lepsza od poprzedniczki, ale i bardziej emocjonująca. Autorka doskonale pokazała, do jakich poświęceń jesteśmy gotowi, by ludzie, których kochamy, znaleźli się w lepszej sytuacji niż my i mieli łatwiejszy start w nowe życie, oraz to jak bardzo demony przeszłości potrafią wpływać na teraźniejszość, odbierając tym samym człowiekowi prawo do szczęścia, nadzieję na lepsze jutro i utrudniając zaczęcie wszystkiego od nowa. Ciekawie pokazała drogę, jaką przeszli bohaterowie, by stanąć mocno na nogi i spróbować zawalczyć nie tylko o swoją przyszłość, ale i szczęście.
Dużo tu emocji, mocno poruszających fragmentów, ale nie brakuje także (tak jak i poprzednio) gorących momentów. Na szczęście są one podane w bardzo przyjemny sposób, co również bardzo wpływa na odbiór całości, którą czyta się naprawdę dobrze.
Nie będę ponownie opisywać fabuły, bo już sam wydawca wystarczająco zdradza, a nie chciałabym czegoś przez przypadek zaspojlerować i odebrać tym samym radość z odkrywania tej historii. 
Sam pomysł na fabułę bardzo trafiony i w moim odczuciu ciekawie poprowadzony, dzięki czemu książkę czyta się niezwykle szybko, styl autorki, przystępny język, a także objętość tylko temu sprzyjają. 
Przyznać trzeba, że książka jest dość mocno schematyczna i przewidywalna, ale nie przeszkadza mi to w oczekiwaniu na kolejny tom. Autorka rozbudziła moją ciekawość i sprawiła, że (chyba) naprawdę polubię tę serię.

Szersza opinia pojawi się po trzecim tomie zamykającym cały cykl. Na tę chwilę bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać te dwa tomy, z czego ten zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. 

    Czy polecam?
Tak, przyjemna, choć poruszająca dość trudne tematy historia dwójki ludzi, którzy próbują zacząć wszystko od nowa. 

POLECAM...

"Przypomniało mi się, jak jego ciało stężało na dźwięk swojego nazwiska w telewizji. Teraz wiedziałam, dlaczego nigdy nie sprecyzował, czym się zajmuje. Nie tylko ja miałam swoje tajemnice. Coraz więcej łączyło nas wspólnych cech.
Sięgnęłam po telefon z zamiarem wysłania do niego wiadomości. Powinnam go jakoś pocieszyć, ukoić jego ból; ewidentnie czuł się winny. Ale nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić, jak mi przykro. Odkryłam jego mroczną stronę i nie podobało mi się to, czego się dowiedziałam."
                                       - Sandra Robins "Miłość na kredyt"str. 61

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

poniedziałek, 21 października 2024

(141/24). MIŁOŚĆ NA SPRZEDAŻ

 
    Autor: Sandra Robins

    Cykl "Miłość na sprzedaż"- tom I

    Wydawnictwo: Novae Res

    Gatunek: Romans

    Liczba stron: 292

    Data premiery: 16. 07. 2020

 *Google

    Sandra Robins Obecnie mieszka, razem z mężem i nastoletnią córką, w Wielkiej Brytanii. Swoją drugą połowę poznała 20 lat temu, gdy była 15- letnią dziewczyną. Ich wspólne życie utwierdza ją w przekonaniu, że prawdziwa miłość istnieje. Jedną z jej pasji jest stylizacja paznokci, którą zajmuje się także zawodowo. Kocha zwierzęta, a w szczególności spacery ze swoim psem.
"Miłość na sprzedaż" jest jej debiutem literackim.
(Źródło: Okładka książki)

    Gdy zależy ci na szczęściu najbliższej osoby, nie cofniesz się przed niczym. 
21-letnia Sarah, studentka farmacji, jest w stanie poświęcić wszystko, byle tylko zdobyć pieniądze na opłacenie domu opieki dla schorowanej babci, która wychowywała ją po śmierci rodziców. Dziewczyna jest przekonana, że zatrudniając się w ekskluzywnej agencji towarzyskiej, szybko zgromadzi odpowiednią sumę pieniędzy. Jej pierwszym klientem jest Alex, który po kilku spotkaniach prosi ją o przysługę – Sarah ma towarzyszyć mu podczas weekendu spędzonego w domu jego rodziców. Właśnie tutaj spotka kogoś, kto sprawi, że dziewczyna pozna prawdziwe znaczenie słowa „namiętność”, a w jej życiu nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej...
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś chciałabym napisać kilka słów o książce debiutującej Sandry Robins, która uprzyjemniła mi ostatnie dwa dni. Na dzień dzisiejszy "Miłość na sprzedaż" składa się na trylogię, a sama jest nie tylko tomem pierwszym, ale i (bardzo udanym) debiutem Autorki. 
Przyznać muszę, że po ostatnich, dość wymagających, lekturach poszukiwałam historii, która da mi odsapnąć i nie będzie wymagała zbyt dużego nakładu uwagi i nieustannego skupienia i cieszę się, że wybór padła akurat na ten tytuł. Naprawdę odpoczęłam przy tej książce i jeśli Wy potrzebujecie chwili relaksu, ta książka idealnie się do tego nada, ale niech to nie uśpi Waszej czujności, bo jest to powieść, w której naprawdę sporo się dzieje i nie brakuje tu trudnych tematów, zaskakujących zwrotów akcji, intryg i tajemnic, które tylko czyhają, by ujrzeć światło dzienne.
Nie będę ponownie opisywać fabuły, bo już sam wydawca wystarczająco zdradza, a nie chciałabym czegoś przez przypadek zaspojlerować i odebrać tym samym radość z odkrywania tej historii. 
Sam pomysł na fabułę bardzo trafiony i w moim odczuciu ciekawie poprowadzony, dzięki czemu książkę czyta się niezwykle szybko, styl autorki, przystępny język, a także objętość tylko temu sprzyjają. 

Nie będę się rozpisywać i niepotrzebnie lać wody. Szerszą opinię napiszę dopiero, jak poznam całą trylogię. Na tę chwilę twierdzę, że jest to fajna historia i poprzeczka została dość wysoko zawieszona, z ciekawością sięgnę po tom II. Mam nadzieję, że sporo wątków zostanie w drugiej części wyjaśnione, bo przyznaję, ciekawość mnie zżera i zastanawiam się, jak Autorka poradziła sobie  z tym galimatiasem, który stworzyła czytelnikom ostatnimi scenami.

    Czy polecam?
Bardzo. Spędziłam z tą historią fajny czas i z ciekawością sięgnę po kontynuację. 

POLECAM...

"Zaczęło się od drobnych rzeczy, jak dopytywanie o zakupy, które już zrobiłam lub chowanie przedmiotów w dziwne miejsca. Niestety choroba posuwała się w szybkim tempie. Doszło do tego, że nie rozpoznawała mnie, a co gorsza, potrafiła reagować agresywnie. Wydawało jej się, że jestem kimś obcym, kto chce ją okraść lub zabić. Zwlekałam, jak długo mogłam z decyzją umieszczenia jej w specjalistycznym ośrodku.
Dziś znów miała słabszy dzień. Patrzyła na mnie, jakbym była intruzem, a nie jej ukochaną wnuczką. Przyglądałam się jej i jedyne, czego pragnęłam, to stać się na powrót małą dziewczynką i przytulić się do babci. Zostawiłam jej ulubione ciasto na stoliku i pocałowałam przelotnie w czoło, na co ona odgoniła mnie jak natrętną uchę, i wyszłam w pośpiechu. Po drodze otarłam pojedynczą łzę."
                                - Sandra Robins "Miłość na sprzedaż" str. 24-25

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

piątek, 18 października 2024

(140/24). ORDYNAT MICHOROWSKI

 
    Autor: Helena Mniszkówna

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Dramat, Romans

    Liczba stron: 238

    Data premiery: 31. 03. 2022

 *Google

    Helena Mniszkówna z domu Mniszek-Tchorznicka, primo voto Chyżyńska, secundo voto Rawicz-Radomyska (ur. 24 maja 1878 roku w majątku Kurczyce na Wołyniu, zm. 18 marca 1943 w Sabniach)
 – polska powieściopisarka. Była autorką romansów z życia wyższych sfer.
Dwa tomy pierwszej powieści, Trędowata, ukazały się w 1909 roku dzięki wsparciu finansowemu ojca Heleny Mniszkówny. Książka szybko zniknęła z księgarń i została dość ciepło przyjęta przez krytykę literacką (nieprzychylne recenzje przyszły później). Rękopis recenzował Bolesław Prus, który był przyjacielem z dzieciństwa stryja Mniszkówny.
(Źródło: Wikipedia)

    "Trędowata" to najsłynniejszy polski melodramat. Przedwojenny bestseller, którym do dzisiaj zachwycają się rzesze czytelników. Historia nieszczęśliwej miłości ubogiej szlachcianki do arystokraty, która doczekała się aż czterech ekranizacji. 
Przełom XIX i XX wieku
Dalsze losy ordynata Waldemara Michorowskiego, bohatera znanego z powieści "Trędowata" Heleny Mniszkówny.
(Źródło: Okładka książki)

     Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszła pora napisać kilka słów o trzecim i ostatnim tomie najsłynniejszego polskiego melodramatu. Przyznać muszę, że byłam porządnie zaskoczona faktem, że taka kontynuacja w ogóle istnieje. Myślałam, że śmierć jednego z bohaterów "Trędowatej" kończy całą historię, jednak okazuje się, że istnieje jeszcze ciąg dalszy i to właśnie tu znajdziemy wyjaśnienie kilku wątków, które zostały otwarte w "Trędowatej".

Akcja "Ordynata Michorowskiego" toczy się kilka lat później. Ordynat Michorowski pogrążony od lat w żałobie podupada na zdrowiu i zostaje wysłany za granicę w celu podreperowania zdrowia. Tam spotyka swojego kuzyna, zubożałego i uzależnionego od hazardu młodego mężczyznę, którego ordynat, widząc w nim siebie samego sprzed lat, postanawia wziąć pod swoje skrzydła i pomóc mu się odbić od dna... Panowie wracają do kraju gdzie Bohdan poznaje Lucię Elzonowską i zakochuje się w dziewczynie, jednak ta, od kilku lat żywi głębokie uczucia do Waldemara- niestety bez wzajemności. Do rywalizacji o rękę dziewczyny staje kolejny mężczyzna. Co zrobi ordynat? Czy Lucia pogodzi się z odrzuceniem przez Waldemara? Czy zapragnie zemsty i wyjdzie za kogoś innego? Kogo wybierze? Czy Bohdan stanie na nogi i zacznie pomnażać rodzinny majątek?
Tego już Wam nie zdradzę, ale gwarantuję, że odpowiedzi na te pytania znajdziecie w niniejszej historii.
Przyznać muszę, że choć historia jest urocza, opowieść o miłości Stefanii i Waldemara mogłaby się śmiało skończyć na tomie drugim "Trędowatej", ta mogłaby być zupełnie oddzielną historią, tym bardziej że Waldemar w tej historii jest gdzieś z tyłu, snuje się za plecami innych i naprawdę nie jest on tu tak naprawdę główną postacią. To Bohdan gra tak naprawdę główne skrzypce w tej historii, to głównie jego i jego przemianę obserwujemy przez cały czas. Oczywiście nie brakuje tu pozostałych bohaterów, których już zdążyliśmy poznać wcześniej, ale to już jednak nie to samo.
Czegoś mi brakowało w tej historii, przeczytałam, bo przeczytałam, ale już bez tak wielkich emocji, jakie mi towarzyszyły przy "Trędowatej". Wtedy towarzyszył mi zupełnie inny nastrój niż teraz.
Akcja dzieje się dość szybko, Autorka konkretnie wskazuje, z jakimi problemami walczyli ludzie na przełomie wieków, i pokazuje, jak surowe konsekwencje były wyciągane wobec osób, które sprzeciwiały się zmianom, które nadchodziły wielkimi krokami.
Zdecydowanie mniej tu barwnych opisów, mniej romantyczności i rodzących się dopiero uczuć, absolutnie brakuje mi melancholii i refleksji, która towarzyszyła mi poprzednio, choć książkę czyta się naprawdę dobrze, nie mogłam wykrzesać w sobie takich emocji, jakie towarzyszyły mi gdy czytałam poprzednie tomy. Myślę, że moim błędem było sięgnięcie po "Ordynata..." zaraz po skończeniu "Trędowatej".
"Trędowata" to historia, która nie traci na wartości i uniwersalności na przestrzeni lat i sądzę, że jej wartość nigdy nie przeminie, o niniejszej kontynuacji mam jednak odmienne zdanie. Nie jest to raczej opowieść, która zapadła mi w pamięć na zawsze, choć nie mówię, że nie cieszę się, że ja poznałam.

    Czy polecam?
Myślę, że tak, choć jest to historia z tych, o której trzeba wyrobić sobie zdanie samemu. W "Trędowatej" jestem zakochana, w "Ordynacie Michorowskim" już nie koniecznie, choć nie mówię, że nie warto poznać tej historii.

"Michorowski nieczęsto pozwalał sobie na chwilę osobistych rozmyślań przy organach, bo wówczas wpadał w nastrój prawie mistyczny. Wszystkie drogie wspomnienia, bóle, tragedie przeżyte przed dwoma laty uwypuklały się i raziły w serce nawałą ciężarów. Ale grał i zanurzał się we wspomnieniach odległych, które jednak przez powiększające szkło duszy były tak blisko, że prawie w tej sali. Waldemar miewał złudzenia, że gdy wstanie, zobaczy za sobą Stefcię Rudecką lub usłyszy jej głos. I patrzył na nią, budząc życie w jej twarzy, malowanej na płótnie. Portret jej umieszczony był obok organów. Gdy ordynat grał sonatę Beethovena, ulubioną niegdyś przez nich oboje, twarz na portrecie zdawała się uśmiechać, promienieć. Gdy grał żałobnego marsza lub nokturny Chopina, rysy zmarłej narzeczonej posępniały, Waldemar zaś wstrząsał się, bo widział ją wówczas już oblubienicą śmierci w ruczajewskim salonie wśród kwiatów."
                                   - Helena Mniszkówna "Ordynat Michorowski" str. 38

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.

środa, 16 października 2024

(139/24). TRĘDOWATA (Tom II)

 
    Autor: Helena Mniszkówna

    Wydawnictwo: WasPos

    Gatunek: Dramat, obyczajowa

    Liczba stron: 300

    Data premiery: 31. 03. 2022

 Google

    Helena Mniszkówna z domu Mniszek-Tchorznicka, primo voto Chyżyńska, secundo voto Rawicz-Radomyska (ur. 24 maja 1878 roku w majątku Kurczyce na Wołyniu, zm. 18 marca 1943 w Sabniach)
 – polska powieściopisarka. Była autorką romansów z życia wyższych sfer.
Dwa tomy pierwszej powieści, Trędowata, ukazały się w 1909 roku dzięki wsparciu finansowemu ojca Heleny Mniszkówny. Książka szybko zniknęła z księgarń i została dość ciepło przyjęta przez krytykę literacką (nieprzychylne recenzje przyszły później). Rękopis recenzował Bolesław Prus, który był przyjacielem z dzieciństwa stryja Mniszkówny.
(Źródło: Wikipedia)

    Najsłynniejszy polski melodramat. Przedwojenny bestseller, którym do dzisiaj zachwycają się rzesze czytelników. Historia nieszczęśliwej miłości ubogiej szlachcianki do arystokraty, która doczekała się aż czterech ekranizacji. 
Przełom XIX i XX wieku. Po zawodzie miłosnym Stefania Rudecka zatrudnia się jako guwernantka u baronowej Elzonowskiej. Poznaje tam jej bratanka- ordynata Waldemara Michorowskiego. Młodzi, mimo początkowej niechęci, zbliżają się do siebie, jednakże ich uczucie bulwersuje okolicznych arystokratów, którzy wyraźnie dają odczuć Stefanii, że jej małżeństwo z Waldemarem byłoby mezaliansem a ona zawsze- ze względu na swoje pochodzenie - będzie dla nich "trędowata". Upokorzona i załamana dziewczyna postanawia opuścić siedzibę Michorowskich. Czy nieprzytomnie zakochany ordynat pokona uprzedzenia rodziny i przekona Stefanię do małżeństwa? Czy społeczne konwenanse i szykany rodzin zaprzyjaźnionych z Michorowskimi arystokratów doprowadzą do tragedii?
(Opis wydawcy)

     Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszła pora napisać kilka słów o drugim tomie książki, o której napisane i powiedziane zostało chyba już wszystko, a ja opowiedziałam o niej wczoraj. Nadal podtrzymuję swoje zdanie, że ta książka jest wyjątkowa. 

Ponownie trzeba przypomnieć, że książka została wydana po raz pierwszy w 1909 roku i musimy o tym pamiętać, czytając tę historię. Konieczne jest wczucie się w klimat tej historii, zrozumienie języka, jakim została napisana i przypomnienia sobie, jakie zasady towarzyskie panowały na przełomie XIX i XX wieku, wtedy zrozumiemy, jak wielki dramat wydarzył się w życiu pary głównych bohaterów. Pamiętajmy, że na przełomie poprzednich wieków, medycyna nie była tak rozwinięta i ludzie umierali na naprawdę (dziś) prozaiczne choroby. 
Wczoraj pisałam, że z rżeniem serca podejdę do tomu drugiego, sprawdziło sio to przeczucie w stu procentach. Jak płakałam przy pierwszym tomie, tak śmiało mogę napisać, że teraz sama nie nadążałam za swoimi emocjami. Płakałam jak przysłowiowy bóbr, oczywiście z wiadomych powodów. 
Do dziś nie mogę sobie poukładać w głowie tego, że hejt istniał od zawsze i jedno słowo może tak bardzo zniszczyć człowieka, doprowadzając go do ostateczności. Żal mi niezwykle bohaterów, żal mi tego, że ta miłość tak się skończyła, żal mi czasów, w którym przyszło im walczyć o swoje uczucia. 

Autorka pięknie opowiada o uczuciu, które narodziło się między Stefcią i Waldemarem, o ich walce o szczęśliwe jutro, nadaje odpowiedniego tonu i powagi w kulminacyjnych momentach, pięknie posługując się metaforami, które pobudzają wszystkie możliwe emocje.
Ponowie nie brakuje tu barwnych i szczegółowych opisów, które pobudzają wyobraźnię, pozwalają jej się przenieść w opisywane miejsce, poczuć niemal wszystko na własnej skórze. Zachwyca i chwyta za serce, porusza i wzrusza... wiemy już, jak ta historia się skończyła i przyznać muszę, że jestem wstrząśnięta.
Jak na powieść napisaną początkiem XX wieku, jest to historia niezwykle aktualna także w dzisiejszych czasach, poruszająca podobne problemy, jakie istniały wtedy. Dziś nazywamy to hejtem i brakiem akceptacji otoczenia, wtedy to było nazywane mezaliansem i nie miało prawa się wydarzyć...
Autorka doskonale oddaje ducha tamtych czasów, dokładnie opisuje, co ludzi bawiło, czym się martwili, jakie mieli plany i marzenia. Klimat powieści pozwala zerknąć na szlacheckie dwory, poczuć ich splendor i bogactwo, choć przyznać trzeba, że szlachta to nie było chyba nic dobrego.

"Trędowata" to historia, która nie traci na wartości i uniwersalności na przestrzeni lat i sądzę, że jej wartość nigdy nie przeminie.
Książkę czyta się bardzo dobrze, akcja toczy się dość leniwie, ale w tym tomie naprawdę zaskakuje. Obydwa tomy łączą się w klarowną całość, są spójne i zrozumiałe.

Cieszę się, że sięgnęłam po tę historię. Jestem przekonana, że jeszcze kiedyś wrócę do tej historii.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To piękna opowieść o miłości, która chciała trwać, ale jej nie pozwolono. Jestem przekonana, że poruszy ona nie jedno serce, a osobom wysokowrażliwym, takim jak ja, na długo zapadnie w pamięć i nie da oczom szybko wyschnąć. Ja jestem niezwykle poruszona.

POLECAM...

"Czoło miała Stefcia odkryte, jasne, przezrocze, i mocno zarumienione policzki. Nieco obnażona szyja pulsowała widocznie, aż koronka bielizny unosiła się leciuchno.
W pokoju pełno światła i powietrza. Dookoła chorej leżały kwiaty zniesione tu przez Jurka. Pan Rudecki chciał je wyrzucić, bojąc się, że zbytni zapach może szkodzić Stefci, lecz jeden z profesorów wstrzymał go.
-Panie, to już nie szkodzi- rzekł ze smutną powagą w głosie.
Pan Rudecki wybiegł z pokoju, upadł na kolana obok żony, która szlochała skulona na ziemi przed obrazem Bogarodzicy.
Waldemar,  klęcząc przy łóżku Stefci, targany szaloną rozpaczą, porywającą go w bezkresy, ściskał drobne ręce dziewczyny, a z piersi jego wychodził jęk zdławiony, do ryku podobny.
- Żyj! Żyj!- Na Boga, zostań... nie odchodź!"
                         - Helena Mniszkówna "Trędowata" (Tom II) str. 264-265

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu WasPos.

poniedziałek, 14 października 2024

(138/24). TRĘDOWATA (Tom I)

 
    Autor: Helena Mniszkówna

    Wydawnictwo: Was Pos

    Gatunek: Dramat, Obyczajowa

    Liczba stron: 396

    Data premiery: 31. 03. 2022

 *Google

    Helena Mniszkówna z domu Mniszek-Tchorznicka, primo voto Chyżyńska, secundo voto Rawicz-Radomyska (ur. 24 maja 1878 roku w majątku Kurczyce na Wołyniu, zm. 18 marca 1943 w Sabniach)
 – polska powieściopisarka. Była autorką romansów z życia wyższych sfer.
Dwa tomy pierwszej powieści, Trędowata, ukazały się w 1909 roku dzięki wsparciu finansowemu ojca Heleny Mniszkówny. Książka szybko zniknęła z księgarń i została dość ciepło przyjęta przez krytykę literacką (nieprzychylne recenzje przyszły później). Rękopis recenzował Bolesław Prus, który był przyjacielem z dzieciństwa stryja Mniszkówny.
(Źródło: Wikipedia)

    Najsłynniejszy polski melodramat. Przedwojenny bestseller, którym do dzisiaj zachwycają się rzesze czytelników. Historia nieszczęśliwej miłości ubogiej szlachcianki do arystokraty, która doczekała się aż czterech ekranizacji. 
Przełom XIX i XX wieku. Po zawodzie miłosnym Stefania Rudecka zatrudnia się jako guwernantka u baronowej Elzonowskiej. Poznaje tam jej bratanka- ordynata Waldemara Michorowskiego. Młodzi, mimo początkowej niechęci, zbliżają się do siebie, jednakże ich uczucie bulwersuje okolicznych arystokratów, którzy wyraźnie dają odczuć Stefanii, że jej małżeństwo z Waldemarem byłoby mezaliansem a ona zawsze- ze względu na swoje pochodzenie - będzie dla nich "trędowata". Upokorzona i załamana dziewczyna postanawia opuścić siedzibę Michorowskich. Czy nieprzytomnie zakochany ordynat pokona uprzedzenia rodziny i przekona Stefanię do małżeństwa? Czy społeczne konwenanse i szykany rodzin zaprzyjaźnionych z Michorowskimi arystokratów doprowadzą do tragedii?
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszła pora napisać kilka słów o książce, o której napisane i powiedziane zostało chyba już wszystko. Klasyka klasyki, książka, o której słyszał chyba każdy, a ja dopiero teraz postanowiłam po nią sięgnąć i samej sobie trudno mi jest odpowiedzieć, dlaczego tak późno, choć film w reżyserii Jerzego Hoffmana znam doskonale. Jednak jak to zazwyczaj bywa, w pewnych kwestiach mocno rozjeżdża się z historią przedstawioną w książce. Film Hoffmana wypaczył i dość mocno zakłamał treść książki. Kto oglądał film, powinien koniecznie przeczytać książkę. Ja zrobiłam na odwrót i chyba dlatego tak długo mi zeszło, by sięgnąć po powieść. Dlatego też nadal zostaje aktualne hasło: Najpierw książka, potem film. 

Helena Mniszkówna w "Trędowatej" opisała świat przedwojennej arystokracji: ich niechęć i bezwzględność do ludzi niższego stanu, oraz świat, w którym intryga goni intrygę, a dobro innych (szczególnie tych niżej urodzonych) jest niewarte zachodu. 
Fabuła powieści toczy się na przełomie XIX i XX wieku, opisuje tragiczną miłość, której stają na przeszkodzie nietolerancja i uprzedzenia społeczne.
Główną bohaterką jest skromna, zubożała szlachcianka Stefania. Z różnych powodów (często bardzo prozaicznych) przyjmuje posadę guwernantki u baronowej Elzonowskiej, ciotki młodego ordynata Waldemara Michorowskiego, znanego w okolicy "bogacza i podrywacza". Początkowo młodzi nie pałają do siebie sympatią, jednak z czasem pojawia się nić zrozumienia i sympatii, tym bardziej że na jaw wychodzi tajemnica z przeszłości, okazuje się, że dziadek Waldemara i babka Stefanii byli zakochani i zaręczeni, choć do małżeństwa, z różnych powodów (zgadnijmy jakich) nigdy nie doszło. Obawiając się powtórzenia sytuacji, Stefania postanawia opuścić dwór Elzonowskiej, ale nieustępliwy i zakochany Waldemar, postanawia zawalczyć o tę miłość wbrew wszystkim konwenansom i obiekcjom pobocznych osób. Młodzi przezwyciężają przeszkody i dochodzi do zaręczyn... 

Książka została wydana po raz pierwszy w 1909 roku i musimy o tym pamiętać, czytając tę historię. Konieczne jest wczucie się w klimat tej historii, zrozumienie języka, jakim została napisana i przypomnienia sobie, jakie zasady towarzyskie panowały na przełomie XIX i XX wieku, wtedy opowiedziana historia trafi (niemal) do każdego serca. Przepiękna historia, może momentami trochę infantylna, ale czy teraz nie mamy takich historii?
Autorka pięknie opowiada o rodzących się uczuciach okraszonych nieśmiałością, skrytymi spojrzeniami, pierwszymi niby przypadkowymi dotknięciami. Nie brakuje tu barwnych i szczegółowych opisów, które pobudzają wyobraźnię, pozwalają jej się przenieść w opisywane miejsce, poczuć niemal wszystko na własnej skórze. Zachwyca i chwyta za serce, porusza i wzrusza... wiem, jak ta historia się kończy i przyznać muszę, że boję się sięgnąć po tom II, już teraz zalewam się łzami, czytając o niesprawiedliwości, która dotknęła nie tylko parę głównych bohaterów, ale i ich przodków, a co będzie dalej?
Jak na powieść napisaną początkiem XX wieku, jest to historia niezwykle aktualna także w dzisiejszych czasach, poruszająca podobne problemy, jakie istniały wtedy. Dziś nazywamy to hejtem i brakiem akceptacji otoczenia, wtedy to było nazywane mezaliansem i nie miało prawa się wydarzyć..."
"Trędowata" to historia, która nie traci na wartości i uniwersalności na przestrzeni lat i sądzę, że jej wartość nigdy nie przeminie.

Książkę czyta się bardzo dobrze, akcja toczy się dość leniwie, nie zaskakuje jakoś spektakularnie, ale otula czytelnika ciepłem pierwszej miłości. Bohaterowie są różnorodni, każdy jest tu ważny i ma swoją rolę do odegrania. 
Autorka doskonale oddaje ducha tamtych czasów, dokładnie opisuje, co ludzi bawiło, czym się martwili, jakie mieli plany i marzenia. Klimat powieści pozwala zerknąć na szlacheckie dwory, poczuć ich splendor i bogactwo, choć przyznać trzeba, że szlachta to nie było chyba nic dobrego.

Cieszę się, że sięgnęłam po tę historię. Z drżeniem serca idę czytać tom II. 

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To piękna opowieść o miłości, która chciała trwać, ale jej nie pozwolono. Jestem przekonana, że poruszy ona nie jedno serce, a osobom wysokowrażliwym, takim jak ja, na długo zapadnie w pamięć i nie da oczom szybko wyschnąć. Ja jestem niezwykle poruszona.

POLECAM...

"Żniwa, łany żyta i pszenicy chylą ociężałe głowy. Przeciągły chrzęst słomy znamionuje dojrzałość ziarna. Szum przelatuje po polach, jakby żałosny dreszcz, przeczucie śmierci... A świat tak piękny! Czysty błękit, złoto słońca, ciepłe powiewy łączą się w całość barwną i upajającą.
Lato! Lato w całej pełni, w całej krasie! Znojne, wyciskające pot na czołach robotników, pochylonych w pracy, a tak bogate i rozśpiewane. W zbożach krzyczą przepiórki, na łąkach drą się derkacze, odzywają żaby, potężnym chórem zawodzą drobne ptaszęta.
Każdego ranka głośno i wrzaskliwie nad przestrzenią dojrzałych zbóż. Ścięte łany bezmiernie smutne jeżą się krótko przy ziemi. Długie ich włosy, powiązane w snopki, stoją w stożkach niby pomniki na cmentarzu. Zboża, jeszcze nieskoszone, chylą głowy nad pobojowiskiem towarzyszy i dumają żałośnie nad złą dolą, która ich nie minie. Cicho szepczą pacierze przy akompaniamencie organów ptasich."
                                - Helena Mniszkówna"Trędowata" (tom I) str.133

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuje wydawnictwu WasPos.

piątek, 11 października 2024

(137/24). ZAJAZD POD CNOTLIWĄ SEKUTNICĄ

 
    Autor: Artur Tojza

    Wydawnictwo: Selfpublishing Artur Tojza

    Gatunek: Fantasy

     Liczba stron: 294 (e-book, MOBI)

    Data premiery: 30. 09. 2024

 *Google

        Artur Tojza brak informacji

    Klara Abramson, córka Kaina, Władcy Demonów i wszelkich piekieł, ma w przyszłości przejąć władzę nad całymi Zaświatami. Jednak by zasiąść na Świetlistym Tronie, musi spełnić jeden warunek - wyjść za mąż. Młoda kobieta nie ma zamiaru podporządkowywać się starym prawom i dobitnie przedstawia swe stanowisko ojcu. Ten zawiera z córką pakt: jeśli ta przez sto lat da radę z sukcesem poprowadzić pewien przybytek na jednym ze światów, wtedy przystanie na jej warunki i pomoże zmienić prawo. W innym wypadku będzie mu posłuszna. Klara podejmuje wyzwanie i tym samym trafia na Panger, planetę z pozoru podobną do Ziemi z końca XIX wieku, jednak zamieszkaną przez elfy, krasnoludy i inne fantastyczne rasy. W świecie tym magia jest skupiona w rękach elit, a większość zdobyczy technologicznych nadzoruje elficka Inkwizycja Myśli. Okazuje się, że Klara trafia do miejsca skrywającego wiele mrocznych tajemnic, w tym przerażający sekret dawnego ludzkiego państwa, zwanego Trzynastym Królestwem.
Jest to pierwszy tom serii Trzynaste Królestwo, będącej wprowadzeniem do Multiwersum Snów. Rzeczywistości, w której magia oraz technologia łączą się w jedność. Seria stanowi również prequel do "Piekła kosmosu" oraz nawiązuje do pewnych wydarzeń wspomnianych w "Farreterze".
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś chciałabym napisać kilka słów o kolejnej książce, która wyszła spod pióra Artura Tojzy i jest jedną ze składowych powstającego cyklu "Multiwersum Snów". Po ostatnim dość chaotycznym spotkaniu z "Piekłem kosmosu" w którym nijak nie mogłam się odnaleźć przyszła pora na część, która jest zupełnie inna od poprzedniczki i zdecydowanie bardziej wpasowała się w moje gusta czytelnicze. 
Wraz z główną bohaterką, dziedziczką i przyszłą władczynią Zaświatów, przenosimy się na Panger, planetę zamieszkałą przez różnorodne rasy w ty elfy, krasnoludy czy inne gobliny. Dziewczyna ma za zadanie przez sto lat poprowadzić zajazd, nie spodziewa się jednak, że jest to zajazd dość specyficzny a jego mieszkańcy to nieobliczalna, mocno cykająca bomba, szczególnie dwójka z nich da dziewczynie nieźle popalić. Klara zaczyna odkrywać mroczne tajemnice nie tylko zajazdu, ale i "ludzi" zamieszkujących planetę. Do akcji wkracza Inkwizycja Myśli, a to, co odkryją i sami ukrywają zagraża istnieniu nie tylko Pangeru, ale i całej galaktyki.... Kim jest Eryk? Kto zesłał na Trzynaste Królestwo tajemniczą plagę i dlaczego? Jaka tajemnicę nosi w sobie Hana? Co kryje się w piwnicach zajazdu? Dla kogo tak naprawdę pracował poprzedni właściciel? 
Tego już nie napiszę, bo odpowiedzi znajdziecie w książce, ale gwarantuję, że nie dość, że będziecie się naprawdę dobrze bawić to także to, że jeśli czytaliście "Piekło kosmosu" kilka niezamkniętych spraw się w końcu wyjaśni w tej części, i zostaną wspomniane pewne istotne szczegóły z "Farretera". Dostajemy odpowiedzi na kilka istotnych pytań, ale w ich miejsce pojawia się mnóstwo kolejnych. W moim odczuciu jest to początek naprawdę udanego cyklu.

Tak jak wspomniałam wyżej "Zajazd pod cnotliwą Sekutnicą" jest zupełnie inny niż "Piekło kosmosu", tym razem dostaliśmy naprawdę zabawną i ciepłą historię, która poprawi najbardziej skwaszony humor. Ja bawiłam się świetnie, szczególnie obserwując rodzącą się relację i słowne potyczki pomiędzy Klarą i Erykiem, a jego złote myśli i przemyślenia niejednokrotnie powodowały wybuch śmiechu, zresztą każda z postaci niesie w sobie ogrom różnorodnych emocji, oczywiście pojawiają się również ci źli i potrafią oni wywołać niepokój o dalsze losy "tych dobrych", ale w ostatecznym rachunku okazuje się, że i oni są tu naprawdę potrzebni, wystarczy poznać ich motywy i osąd może się całkowicie zmienić.
Jest to opowieść, która ma wiele do zaoferowania, mnogość zaskakujących wątków idealnie łączy się z pozostałymi dwiema książkami, a im dalej posuwamy się w fabule, tym bardziej robi się intrygująco i nie raz łapałam się na tym, że już teraz zastanawiałam się, w którym kierunku ta historia zmierza i co Autor ma jeszcze do zaoferowania, bo to, że jeszcze nie raz nas zaskoczy, jestem pewna.
Fabuła jest doskonale skonstruowana, świetnie poprowadzona i zaskakująca w odpowiednich momentach. Akcja dzieje się dość szybko, ale nie jest męcząca, wręcz przeciwnie, pobudza wyobraźnię i ciekawość, dając energetycznego kopa. Przez książkę niemal się płynie, nie chce się jej odkładać na bok, przed finałowymi scenami.
Jak dla mnie książka niemal idealna pod każdym względem. Mam nadzieję, że dalsze części będą utrzymane w tym samym klimacie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak, fantastyczna gratka dla fanów gatunku. Ja jestem autentycznie zauroczona.

POLECAM...

Za plik recenzyjny serdecznie dziękuję Autorowi.

wtorek, 8 października 2024

(136/24). BLIZNA

 
     Autor: Katarzyna Wit-Formela

    Wydawnictwo: Magia słów

    Gatunek: Obyczajowa

    Liczba stron: 324

    Data premiery: 15.10.2024

 *Google

    Katarzyna Wit-Formela Trzydziestokilkuletnia kobieta lubiąca gdy dużo się dzieje, wtedy jest w stanie lepiej się zorganizować. Jednak po wzmożonej pracy uwielbia odpoczywać w swoim domu na wsi w towarzystwie rodziny i psa. Na co dzień pracuje w dużej firmie, gdzie bardziej ma do czynienia z liczbami niż ludźmi. Stukanie w klawisze laptopa, aby tworzyć nowe historie, jest jej niezbędne do życia na równi z powietrzem.
(Źródło: Okładka książki)

    Życie Patrycji wydaje się uporządkowane, ale jak to w życiu bywa, nieszczęścia chodzą stadami. 
Najpierw pogarsza się jej stan zdrowia, później zawodzi ją partner oraz przyjaciółka. 
Pewnego dnia poznaje przystojnego lekarza, z którym dość szybko zacieśnia się relacja. Mężczyzna jednak nie pamięta, że poznali się już wcześniej, a kobieta boi się mu wyznać, że była jego pacjentką. 
W życiu Patrycji pojawia się także irytujący autor powieści kryminalnych, którego poznaje na spotkaniu autorskim. 
Stan zdrowia ulega pogorszeniu i kobieta musi mieć operację. Kto będzie ją wspierał w tym trudnym czasie i na kogo będzie mogła liczyć?
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne! Dziś przyszłam opowiedzieć Wam kilka słów o bardzo życiowej historii, w której nie jeden z nas bez problemu może odnaleźć cząstkę siebie. Jest to historia, która pokazuje, jak ważna w naszym życiu jest rodzina i podtrzymywanie więzów, które łączą jej członków, jest to opowieść o uczuciu, które gdzieś po drodze się wypaliło... a może nigdy go nie było, co ciągnie za sobą smutne konsekwencje, jest to historia o nadziei na to, że gdzieś jest ktoś, kto jest nam przeznaczony, tylko musi nadejść odpowiedni moment, by się spotkać, w końcu jest to opowieść o walce... walce nie tylko o swoje szczęście, ale przede wszystkim zdrowie, które zostało zepchnięte na dalszy plan, bo wszystko wokół było ważniejsze. Sądzę, że wielu z nas tak odsuwa w czasie wizytę u lekarza, bo przecież nic się nie dzieje, albo wychodzimy z założenia, że może lepiej nie wiedzieć...
Autorka stworzyła wielowątkową opowieść, w której doskonale podkreśliła przemianę głównej bohaterki. Początkowo odebrałam ją jako zapatrzoną w siebie kobietę, która nie bardzo interesowała się rodziną, od której się odcięła po śmierci matki. Dopiero kłopoty zdrowotne zbliżają ją bardziej ku członkom rodziny szczególnie bratu, który wyciąga w jej stronę pomocną dłoń. Przyznać muszę, że bardzo mnie poruszył ten wątek, sporo łez się polało.
Nie będę streszczać ponownie całej fabuły, bo opis wydawcy nakreśla główne wątki, nie chciałabym Wam czegoś zaspojlerować, ale wierzcie mi na słowo, wszystkie wątki są mocno emocjonalne.
Fabuła powieści jest równomierna, nie ma tu jakiś wielkich zwrotów akcji, ale zdarzają się momenty, w których serce może  przyśpieszyć, i nie mam tu na myśli scen erotycznych, bo tych tu jak na lekarstwo. 
Bohaterowie są wykreowani doskonale, każdy z nich niesie swój własny bagaż doświadczeń, które wpływają na to jak go spostrzegamy, każdy z nich przybiera różne maski, by w kulminacyjnych momentach pokazać swą prawdziwą twarz. Autorka pięknie pokazuje relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami, ich zależności, ale i nadzieje, które w sobie pokładają. Pokazuje różne oblicza uczuć od miłości, w której każdy chce się zatracić, ale nie zawsze jest mu to dane, przez przyjaźń na dobre i złe, po szczerą niechęć i nienawiść do ludzi, którzy zawiedli w najmniej spodziewanym momencie, wbili nóż w plecy, doskonale oddaje emocje i uczucia, które targają postaciami. Zdecydowanie ta historia oparta jest na postaciach.
Na uwagę zasługuje również wątek medyczny wpleciony w fabułę. Jako mama chłopca z poważną wadą serca, doskonale wiem, o czym pisała pani Katarzyna, dość dokładnie przekazała szczegóły choroby głównej bohaterki, odpowiednio zadbała także o całą medyczną otoczkę, dobrze pokazała długi, trudny i niejednokrotnie mocno zaskakujący (nie zawsze pozytywnie!) czas rekonwalescencji po operacji. 

Książkę czyta się doskonale, jest dopracowana, przepełniona wrażliwością i empatią, poruszająca głęboko ukryte w sercu struny, przywodząca mi wiele wspomnień, szczególnie tych dotyczących operacji syna. Niezwykle poruszająca.
Wszystkie wątki łączą się w niezwykle ciekawą i wciągająca całość. Trudno oderwać się od tej historii. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Wit- Formeli, ale śmiało mogę stwierdzić, że jest ono udane, z ciekawością sięgnę po inne tytuły, które wyszły spod pióra tej Autorki.

    Czy polecam?
Polecam, bardzo przyjemna, choć poruszająca trudne tematy historia o życiu, relacjach, marzeniach i nadziei na lepsze jutro.

POLECAM...

"Nastoletnia Patrycja sądziła, że cały świat należy do niej. Po latach bycia popychadłem chciała podobać się wszystkim. Była młoda, chciała imponować innym, ale przede wszystkim nie chciała, by ludzie oceniali ją przez pryzmat jej zdrowia i blizny, dlatego zaczęła ją pokazywać. Wtedy ludzie się oswajali. Dzięki temu ona sama się z nią oswoiła i pogodziła z losem, że jest na nią skazana.
Dziewczyna nigdy nie myślała o swojej bliźnie w kategoriach, że to ona uratowała jej życie. Że żyje właśnie dzięki niej. Była dla niej czymś, co odseparowywało od niej ludzi i utrudniało zawieranie relacji międzyludzkich. Dopiero z wiekiem zrozumiała, że dzięki niej ma szansę na życie."
                                - Katarzyna Wit- Formela "Blizna" str. 168

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Magia Słów.  

poniedziałek, 7 października 2024

(135/24). POMIĘDZY WIARĄ A PRZEKLEŃSTWEM

 
    Autor: Joanna Kurek

    Wydawnictwo: BookEdit

    Gatunek: Fantasy

    Liczba stron: 404

    Data premiery: 15. 09. 2024

 *Google

    Joanna Kurek brak informacji

    Kirke budzi się w nieznanym lesie i...niewiele pamięta. Samotnie wędruje w poszukiwaniu ludzi, aż w końcu znajduje schronienie w domostwie Anxona, starszego tajemniczego mężczyzny. Tutaj prowadzi spokojne życie otoczona ludźmi, którzy ją wspierają i pomagają w codziennych obowiązkach.
Pewnego razu w mieście dziewczyna zostaje brutalnie napadnięta. Po tym zdarzeniu rozpoczyna intensywny trening pod okiem doświadczonych wojowników, żeby nikt więcej jej nie skrzywdził.
Coś lub ktoś wciąż jednak nie daje spokoju, wzywa ją, a pytanie "kim jest" zadaje sobie coraz częściej... Kirke musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom i dokonać trudnych wyborów, które pomogą jej zrozumieć, kim jest, ale i pomogą zmienić przyszłość dwóch światów.
"Pomiędzy wiarą a przekleństwem" to wciągająca opowieść o odwadze i poszukiwaniu tożsamości, która wprowadza czytelnika w świat ludzi i bogów. Czy odważysz się podążyć wraz z Kirke przez labirynt mitów i tajemnic?
(Źródło: Okładka książki)

    Dzień dobry serdeczne! Zauważyłam, że ostatnio na blogu pojawiło się sporo naprawdę dobrej fantastyki i przyznać muszę, że jest to dla mnie zaskoczeniem, bo wydawało mi się, że dość rzadko mam do czynienia z tym gatunkiem. Na szczęście za każdym razem jest to lektura niezwykle wciągająca i pokazująca, że mamy naprawdę czym się chwalić, bo Autorzy doskonale sobie radzą i nie inaczej jest w przypadku "Pomiędzy wiarą a przekleństwem". Aż trudno jest uwierzyć, że mamy do czynienia z debiutem!
Naprawdę jestem pod wrażeniem tej powieści. Joanna Kurek stworzyła niezwykłą opowieść, w której nie zabrakło wojny między ludźmi, którzy walczą o każdy dzień, by przetrwać, a znudzonymi bogami, poszukującymi rozrywki (bynajmniej tak wnioskuję z epilogu), nie brakuje tu magii i "dziwnych stworzeń" ale jest tu również przyjaźń i miłość. Autorka pięknie podkreśliła, czym jest szczera miłość, która pokonuje wszystkie przeszkody w tym tę największą, wydawałoby się nie do przekroczenia- śmierć, a także prawdziwa niemal braterska przyjaźń i wzajemne poświęcenie tych, którym przyszło stać ramie w ramię, by bronić swoich wartości i ideałów. Jestem pod wrażeniem powieści, w której nic nie jest oczywiste, a dobro nie zawsze jest dobre i taka sama sytuacja ma się ze złem, bo wszystko zależy od tego, z której strony"barykady" staniemy i spojrzymy na ten sam problem. Autorka pięknie pisze o poszukiwaniu swojego własnego "JA", o wewnętrznych demonach, które gnają człowieka do poszukiwań i odkrywania prawdy o sobie, o tęsknocie za czymś nie do końca znanym, a jednak tak bardzo bliskim. Pięknie opisuje stworzony przez siebie świat, snuje opowieść niezwykle ciepło i pomimo wielu potyczek i bitew niesie nadzieję na to, że wszystko jakoś będzie, a ten, który pogubił się w życiu, ma szansę wrócić na dobrą jego ścieżkę.
Jest to historia, która autentycznie zachwyca, porywa i zaskakuje od pierwszych stron, a im dalej zagłębiamy się w fabułę, tym bardziej staje się ona ciekawsza, bardziej intrygująca i podsycająca niepokój o dalsze losy postaci, zostawia czytelnika z pytaniem o to co jest nam przeznaczone i jak to przeznaczenie się wypełni, co będzie dalej, czy znów się narodzimy? Nie brakuje tu intryg, zagadek i tajemnic, które domagają się ujrzenia światła dziennego.
Nie będę streszczać fabuły, bo w tym przypadku się tyle dzieje, że chyba niemożliwe jest, by wybrać jeden przewodni wątek a każdy kolejny szczegół, który mogłabym przez przypadek zdradzić, łączy się z innymi, tworząc zawiłą całość, którą trudno opisać w kilku zdaniach. Wierzcie mi jednak, że opis wydawcy także zdrada główne założenia tej opowieści.
Sam styl Autorki jest płynny i bardzo przyjemny. Autorka nie popada w logiczne sprzeczności, choć emocjonalnej skrajności tu nie brakuje, fabuła jest przemyślana w najdrobniejszym szczególe i fantastycznie poprowadzona. Mistrzowsko rozmieszcza punkty zwrotne, są one tajemnicze, ciekawe i bardzo, bardzo zaskakujące. Równocześnie obserwujemy świat bogów i ludzi, ich zależności co sprawia, że wyciągamy swoje wnioski, angażujemy się w tę historię całym sobą, do tego stopnia, że trudno jest zawyrokować, kto jest przyjacielem a kto nie, momentami zaczyna się podważać intencje bohaterów, całkowicie zatracając czujność, a oni to doskonale wykorzystują, przybierają maski, udowadniają, że każdy nosi w sobie kilka obliczy.
Postacie są ciekawe, bardzo złożone, każda z nich to indywiduum, nie ma tu nikogo, kto jest nudny lub robi tylko za przysłowiowe tło. Każda z nich obdarzona jest unikatowymi cechami, przez co nie zlewa się z otoczeniem, jest wyrazista i niepowtarzalna.
Książka liczy 400 stron, ale cechuje ją ład, porządek i dbałość o każdy szczegół, to też sprawia, że bardzo lekko i z wielką przyjemnością poznajemy tę historię, stając się tym samym jej częścią. 
Tak jak napisałam wyżej, książka jest niezwykła, chce się ją czytać bez końca, nie chce się jej odkładać. Bardzo się cieszę, że mogłam ją poznać, bo trafiłam na naprawdę fantastyczny debiut, oby więcej takich przemyślanych historii, a świat byłby zdecydowanie piękniejszy.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak, to jedna historia, która niesie w sobie uniwersalne prawdy i wartości, dlatego też każdy w niej się odnajdzie, każdy znajdzie coś dla siebie i gwarantuję, że dla każdego będzie to coś zupełnie innego. Ja jestem zauroczona tą opowieścią. Wciągająca opowieść o odwadze i poszukiwaniu tożsamości, która wprowadza czytelnika w świat ludzi i bogów 

POLECAM...

"Dookoła na wietrze kołysały się potężne drzewa. Wyostrzyła zmysły, nasłuchiwała. Doszły do niej lekkie odgłosy tętniącego życiem lasu. Zimny dreszcz przeszedł jej po karku, gdy przypomniała sobie dziwne dźwięki przed upadkiem. Czy to był sen?
Uniosła wzrok ku koronom drzew i zastygła na chwilę. Magicznie- to jedno słowo cisnęło jej się na usta i choć nie rozpoznawała gwiazd ani żadnych konstelacji, zachwycała się pięknem nieba. [...]
Czuła, że jej ciało jest słabe, a czarna plama spowiła wszystkie wspomnienia. Szepty i krzyki to jedyne co pamiętała, nie widziała obrazów. Udało jej się wyłapać jakieś pojedyncze słowo. To imię- Kirke..."
                        - Joanna Kurek "Między wiarą a przekleństwem" str.7-8

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję grupie marketingowej Heaven PR i pani Ewelinie Świstak- Święch. 

piątek, 4 października 2024

(134/24). GORĄCA TRZYDZIESTKA. ZA MUNDUREM...

 
                         **PATRONAT MEDIALNY/ RECENZJA PATRONACKA**

    Autorzy: K.M. Dyga, Ola Sukiennik, Aga Pleskacewicz, Dominka Gardo, E.Lorenc&P. Lorenc, Joanna Izdebska, Dominika Saletnik, D.S. Wojciechowska, Erika Reves, Joann Krystyna Radosz,  Helena Leblanc.

    Wydawnictwo: Studio Litera Inventa

    Gatunek: Antologia, Opowiadania

    Liczba stron: 256

    Data premiery: 17. 10. 2024

 *Google

    Dziewiętnastowieczne powiedzenie „Za mundurem panny sznurem” uległo w dzisiejszych czasach sporej dewaluacji. Niegdyś były "mundury" i były "panny" – dziś kobiety z powodzeniem wykonują zawody mundurowe na równi z mężczyznami. Mimo to wciąż we wielu z nas drzemie sentyment do minionych czasów, podczas gdy inni dążą do nowoczesności. A gdyby zrezygnować z podziałów i spróbować połączyć jedno z drugim? W końcu po trzydziestce wolno więcej!
Przedstawiamy jedyną taką antologię tematyczną, która łączy tradycję z nowoczesnością, sentyment z odwagą do zmian i różnorodność gatunków literackich w jednej książce. "Gorąca trzydziestka. Za mundurem…" to jedenaście wyjątkowych opowiadań o dorosłych i dla dorosłych… z mundurem w tle. Zapraszamy serdecznie!
(Opis wydawcy)

    Dzień dobry serdeczne. Dziś chciałabym napisać kilka słów o wyjątkowej antologii, której mam olbrzymi zaszczyt patronować. Uwielbiam taką formę, bo daje mi to możliwość poznania stylu pisarskiego różnych osób i zdecydowania czy w przyszłości sięgnąć po powieści, które wyszły spod pióra danej pisarki czy też nie. W przypadku antologii "Gorąca trzydziestka..."  jest to na tyle fajne, że z jedenastu pisarek, aż dziewięć z nich było mi jeszcze nieznanych, a dzięki tym opowiadaniom pojawiły się na mojej liście do odkrycia :)

Miłość, to przedziwne uczucie, którego nie sposób ująć w ramy, zamknąć w jednej definicji czy opisać w sposób uniwersalny. Za każdym razem inna, wyjątkowa, niepowtarzalna. Czasem gwałtowna, pełna namiętności i uniesień, innym razem subtelna, objawiająca się spokojnym biciem dwojga serc w tym samym rytmie, a zdarza się i taka, która zamiast szczęścia przynosi gorycz i cierpienie. Nie pyta o zgodę, często przychodzi nieproszona, zadomawiając się na dłużej, niekiedy na całe życie, lub pokazując, że może być też ulotna, trwać jedynie kilka chwil… Jedenaście autorek, jedenaście opowiadań o tym, jak różne mogą być oblicza miłości. Jedenaście historii chwytających za serce, momentami wyciskających łzy z oczu, niekiedy zaś powodujących niekontrolowane wybuchy śmiechu. Bo miłość to także cała paleta innych uczuć, które pociąga za sobą. Czy kilka chwil miłości może odmienić czyjeś życie? Czy zawsze strzała Amora musi dosięgnąć nas od razu? 
Wszystkie Autorki pokazują, że pierwsze wrażenie nie ma znaczenia, jeśli Kupidyn postanowił akurat na nas zapolować. Czy miłość dotyczy tylko ludzi? W opowiadaniu "Szukaj!" przekonacie się, że zwierzęta również potrafią kochać pięknie, bo bezinteresownie. Opowiadanie to zapadło mi wyjątkowo w pamięć, wyjątkowo dużo emocji mnie kosztowało, wylałam litry łez. W opowiadaniach spotkamy weterana, strażaka, policjanta, cywilnych pilotów, ale ni braknie również tych wojskowych, leśniczego, strażnika granicznego, lekarza wojskowego, uczestnika grupy rekonstrukcyjnej oraz konduktora. Wpuśćcie ich wszystkich do waszego świata, a oni rozgoszczą się w nim, serwując wam porządną dawkę rozmaitych emocji. Daj się skusić na kilka chwil miłości i stwórzcie jej własną definicję, najpiękniejszą, bo waszą… Gwarantuję, że nie będziecie żałować nawet sekundy spędzonej z tą wyjątkową antologią.

Przez książkę się dosłownie płynie, ja wspomniałam o jednym z opowiadań, które mnie wyjątkowo poruszyło, ale nie znaczy to absolutnie, że inne nie niosą w sobie całej gamy emocji. Po prostu (UWAGA SPOJLER) dotyczy ono dziecka, a na historie z dziećmi jestem wyjątkowo wrażliwa. Na pewno nie ma tu opowiadania, które odstawałoby od reszty pod względem jakości. Jak to w antologiach zazwyczaj bywa, opowiadania są różne, jedne są dłuższe drugie trochę krótsze, ale każde z nich na swój sposób trafia do czytelnika. Każde opowiadanie to zupełnie inna, ale i niezwykła historia pełna emocji, napięcia i intrygujących postaci, które cechuje ambicja, dojrzałość i nie rzadko skomplikowana życiowa relacja.
Trudno jest jednoznacznie określić, które z nich jest najlepsze, bo tak naprawdę każde z nich jest zupełnie inne, niesie w sobie zupełnie inny ładunek emocjonalności i opowiada o zupełnie inną historię. Jedne rozbawią, drugie wzruszą, a jeszcze inne zmuszą do refleksji. Na pewno każde z nich zaintryguje i odkryje zaskakującą historię, która tak naprawdę mogłaby przydarzyć się każdemu z nas.
Opowiadania napisane są ładnym i zrozumiałym językiem, z błyskotliwymi dialogami, zabawnymi sytuacjami. Jestem przekonana, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Książka ta da przy sobie odpocząć, wyciszy, ukołysze rozkołysane nerwy, zabierze w niezwykłą literacką podróż... Pokaże, że prawdziwa miłość nadal istnieje.

Bardzo się cieszę, że zostałam patronem tej książki. Autorki w swoich bohaterach obsadzają "(nie)zwykłych" ludzi, dzięki czemu możemy poznać specyfikę ich pracy, ale i wczuć się w ich prywatną sytuację, zrozumieć emocje, rozterki i dylematy nimi targające, a równocześnie ciesząc się ich szczęściem, niemal tak, jakby byli to nasi prawdziwi przyjaciele.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Znane nazwiska na okładce, gorące opowiadania, różne odcienie miłości. Każdy znajdzie coś dla siebie.

POLECAM...

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio Litera Inventa.

środa, 2 października 2024

(133/24). SEKRETY DOMU BILLE (Tom II)

 
    Autor: Agnieszka Janiszewska 

    Wydawnictwo: Zaczytani

    Gatunek: Obyczajowa

     Liczba stron: 212

    Data premiery: 13. 03. 2024

 *Google

    Agnieszka Janiszewska Ukończyła historię na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako nauczyciel historii w liceum ogólnokształcącym. Od urodzenia jest związana z Warszawą, obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Znana jest z porywających sag rodzinnych oraz doskonale zarysowanego tła historycznego w powieściach obyczajowo-historycznych.
(Źródło: Okładka książki)

    Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka
Dorosłe córki Juliana oraz Eweliny przypominają ogień i wodę. Dzieli je nie tylko różnica temperamentów, ale także stosunek do macochy. Róża oraz Urszula wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak bardzo za sobą tęsknią. To uczucie nasila się, gdy umiera ich ojciec.
Po tym wydarzeniu córki Juliana stopniowo zaczynają odkrywać nieznane dotąd fakty z życia rodziców. Pomaga im w tym dawna znajoma mecenasa, Teresa Chęcińska. Poznane tajemnice rzucają zupełnie nowe światło na całe małżeństwo Państwa Bille. Szybko okazuje się jednak, że nie tylko oni mieli swoje sekrety...
(Opis wydawcy)

    Kilka dni temu pisałam o tomie pierwszym, po którym z wielką niecierpliwością czekałam kiedy będę mogła poznać zakończenie tej niezwykle smutnej, aczkolwiek niosącej w sobie nadzieję, historii. Dziś mogę podzielić się swoimi wrażeniami i podsumować całość. Będąc jeszcze pod wrażeniem pierwszego tomu, postanowiłam nie odkładać lektury na później i iść za ciosem, poznać dalszy ciąg tej historii. 
Ponownie wracamy do domu pełnego tajemnic nieporozumień i niedomówień, domu, w którym przeszłość nie chce ustąpić miejsca teraźniejszości i przyszłości a duchy zmarłych i pamięć o nich wyłaniają się z każdego kąta. 
Tom drugi jak dla mnie jest dużo bardziej esencjonalny, bardziej poruszający niż poprzednik, w pewnym momencie bardzo zaskakujący, wiele niedokończonych wątków tu się wyjaśnia, rzucając światło na przeszłość, która wyobrażaliśmy sobie zupełnie inaczej, czytając pierwszy tom, a mimo to nadal na światło dzienne wychodzą głęboko skrywane tajemnice, prawdy i półprawdy. Wszystkie one układają się w smutną całość, ponownie dając obraz rodziny szczęśliwej tylko na pozór, której rodziny członkowie patrzą tylko na czubek własnego nosa, choć trzeba przyznać, że siostry w końcu się ogarnęły i zauważyły, że tak znienawidzona przez nie Zuzanna naprawdę kochała ich ojca i przekładała tę relację ponad dobra materialne, które przypadły jej po śmierci ukochanego. Ich stosunki delikatnie, choć bardzo powoli się ocieplają, a do kobiet dochodzi, że każdy z nas nosi własny bagaż doświadczeń i nie zawsze są one łatwe. Postanawiają, że pomogą Zuzannie odnaleźć i pogodzić się z przeszłością, ale czy dadzą radę doprowadzić sprawę do końca... tego już nie napiszę, ale przygotujcie zapas chusteczek, bo będą naprawdę potrzebne.
Autorka fantastycznie nakreśliła ludzką mentalność, pokazując, jak bardzo różny może być osąd sytuacji, gdy poznajemy dodatkowe szczegóły i na sprawę patrzymy pod zupełnie innym kątem. Pokazała, że warto dać drugą, a nawet i trzecią szansę, że każdy z nas ma prawo nosić w sobie tajemnice i bronić ich przed wyjawieniem. 
Zresztą każda kolejna historia, która wychodzi spod pióra Autorki, niesie w sobie olbrzymi bagaż emocjonalności, za każdym razem bohaterowie są niezwykle autentyczni obdarzeni całą palet zalet i wad, uczyć i różnorodnych motywów. Nie inaczej jest także w przypadku dylogii "Sekrety domu Bille".
Akcja tak jak i poprzednio nie goni na złamanie karku, ale otula czytelnika aurą tajemniczości, by w efekcie końcowym zalać czytelnika ciepłem i nadzieją, na to, że nawet po najgorszej burzy zawsze musi wyjść słońce.

Lekki styl pani Agnieszki pozwala się zrelaksować i odpłynąć w wykreowany przez nią świat.  
Drugi tom nie przytłacza swą objętością (jest o sto stron krótszy), co daje komfort czytania i nie wymaga wiele czasu, by dać się poznać. W moim odczuciu jest zdecydowanie lepszy niż pierwszy, ale żeby to zauważyć, trzeba poznać także tom I do czego Was serdecznie zachęcam, bo czas spędzony  z tą historią jest naprawdę wartościowy, pobudza do przemyśleń i refleksji na temat życia i jego przemijania, tego jak zostaniemy zapamiętani i jakie wartości po sobie zostawimy. 
Ja jestem zauroczona tą historią, choć jest ona momentami trudna, udowadnia, że w rodzinie zawsze drzemie siła i nawet to, czego nie widać w niej na pierwszy rzut oka, gdzieś głęboko w jej strukturach na pewno drzemie.

    Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To intrygująca opowieść o rodzinie, o jej problemach, relacjach, które nie są łatwe. To bardzo życiowa opowieść, która pokazuje, że życie potrafi zaskoczyć, a to czy się z tym pogodzimy, czy nie, to już inna bajka.

POLECAM...

"W jej smutnym, przygasłym spojrzeniu na moment zapaliło się nikłe światełko. Trwało to ułamek sekundy, wystarczyło jednak, by rozświetlić jej twarz. Ten ułamek sekundy jednak wystarczył, by Róża zrozumiała, dlaczego jej ojciec tak pokochał tę kobietę. Dlaczego rzucił dla niej wyzwanie niemal całemu światu.
I dlaczego nigdy tego nie żałował."
                  - Agnieszka Janiszewska "Sekrety domu Bille" (tom II) str. 22

Za egzemplarz recenzyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu Zaczytani.