Dzień dobry. Zapraszam Was serdecznie do przeczytania krótkiej rozmowy z Anną Banakiewicz debiutującą autorką książki "Nie zadzieraj" której mam olbrzymi zaszczyt patronować.
Książka ta swą premierę świętowała 15. 07. 2024 roku i została wydana w systemie selfpublishing.
Recenzję znajdziecie ZOBACZ TUTAJ a dla zainteresowania zostawię opis i kilka słów o Autorce.
Anna Banakiewicz urodzona w 1976 roku. Pierwszą połowę życia spędziła w okolicach Iławy, od ponad dwudziestu lat mieszka w Olsztynie. Z wykształcenia ekonomistka, z doświadczenia handlowiec, z zamiłowania humanistka, mol książkowy i początkująca pisarka.
Matka dorosłej córki i babcia najwspanialszego na świecie wnuka. Aktualnie opiekunka kosmicznie zabawnego szczeniaka rasy shih tzu o imieniu Mili. Przez większość życia singielka, wieczna optymistka, niepoprawna romantyczka i niezłomna wojowniczka. Mieszanka anielicy z diablicą.
(Źródło: Okładka książki)
OPIS KSIĄŻKI Gdy przeszłość skrywa tajemnicę, którą umysł wyparł z pamięci, trudno zdecydować, czy poznać prawdę, czy nadal żyć w iluzji i piekle powracającym w snach...
Ewa jest po trzydziestce. Ma dorosłą córkę, pracę za granicą i skomplikowane relacje z mężczyznami. Gdy koszmary z traumatycznej przeszłości zaczynają ją coraz bardziej prześladować, decyduje się na rozpoczęcie psychoterapii. Czy w gabinecie psychiatry uda się jej wreszcie rozwikłać zagadkę sprzed lat? Która część osobowości przejmie stery nad jej dalszym życiem: anioł czy diablica? I czy wreszcie przypomni sobie, czy… zabiła swojego byłego męża?
"Nie zadzieraj" to powieść łącząca w sobie gatunki obyczaju, kryminału i romansu, która opiera się na przeżyciach autorki ubranych w fikcję literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe.
(Okładka książki)
---------
Poznajmy się…proszę opowiedzieć nam kilka słów o sobie.
Śmiało mogę powiedzieć, że jestem zwykłą dziewczyną z małej miejscowości, jak wiele osób. Pochodzę z okolic Iławy, tam też mieszkałam przez pierwszą połowę życia. Druga jest już związana z Olsztynem, gdzie mieszkam od dwudziestu czterech lat, pracuję, i piszę. Pragnienie napisania książki i jej wydania rosło wraz ze mną, od wieku nastoletniego, kiedy to zaczytywałam się dosłownie w każdej, ujętej w dłonie książki. Przeczytałam wszystkie lektury szkolne, pewnie większość pozycji w bibliotece, potem kupione, pożyczone i podarowane w prezencie. Wtedy zakiełkowało marzenie o napisaniu własnej książki. Los jednak bardzo zweryfikował moje plany zarówno zawodowe jak i marzenia, przez dwadzieścia lat nie przeczytałam żadnej książki. Nie miałam na to czasu, choć pewnie czytelnikom trudno w to uwierzyć. Po tym okresie pisałam hobbistycznie artykuły do lokalnej gazety w Iławie. Obecnie, poza pracą zawodową, bacznie obserwuję ludzi, słucham ich historii, by przelać je na
papier i wysłać w świat jako opowieści z życia każdego z nas, zwyczajne, a jednak ciekawe, czasem przerażające, a czasem dające nadzieję i siłę do walki z przeciwnościami losu.
Nie zadzieraj to Pani debiut, o czym opowiada ta historia?
"Nie zadzieraj" to historia Ewy, trzydziestoparoletniej mieszkanki Olsztyna, opowiadana z perspektywy jej przeżyć w dzieciństwie oraz wczesnej młodości.
Główna bohaterka bardzo cierpi w dorosłym życiu, nie umie zapomnieć o doświadczonej w tamtym czasie przemocy seksualnej. Nie może pogodzić się z tym, że zarówno jej najbliżsi jak i społeczeństwo obarczają ją winą, nie wierząc w jej wersję zdarzeń. Ten ból i trauma przejawia się powracającymi koszmarami nocnymi oraz skrajną depresją. Bezradność i poczucie krzywdy doprowadzają do chęci zemsty na oprawcach. Pamięć zaczyna płatać figle, depresja się nasila do granic szaleństwa.
Ewa sięga po pomoc specjalisty, by przepracować przeszłość, móc zacząć wszystko na nowo, ale przede wszystkim, by dowiedzieć się, czy jest w stanie zabić w akcie zemsty. "Nie zadzieraj" to swego rodzaju pamiętnik ofiary przemocy seksualnej z wątkiem kryminalnym w tle, ale nie brakuje tam też wątku uczuć, pragnienia bycia kochaną i akceptowaną.
Od premiery Pani książki minął już pewien czas. Jakie emocje towarzyszyły Pani w okolicach premiery, a jak one wyglądają dziś? Jak zmieniło się (o ile to się stało) podejście do tej historii, napisałaby Pani ją tak samo, czy coś zmieniła? Utożsamia się Pani ze swoimi bohaterami Współczuje, płacze nad ich losem?
Książka miała swoją premierę 15 lipca 2024 r. Minęło już trochę czasu i mogę spoglądać na nią z pewnej perspektywy. Przed samą premierą towarzyszyły mi ogromne emocje! Radość połączona z obawą, strachem, nawet trudno mi ująć je w słowa. Ale przede wszystkim czułam dumę i satysfakcję, że spełniłam swoje marzenie. Nie mogłam uwierzyć, że trzymam w dłoni MOJĄ KSIĄŻKĘ. Kiedy już ochłonęłam, zaczęłam się zastanawiać, jak czytelnicy ją odbiorą, czy będzie chętnie kupowana i czytana. Teraz już wiem, że zyskała ogromną popularność i ona wciąż wzrasta, mimo upływu czasu od premiery. Jestem szczęśliwa.
Podejście do książki się nie zmieniło, więc niczego bym w niej też nie zmieniła. Poprawiałam ją przed wydaniem wiele razy i uważam, że jest taka, jaką zaplanowałam.
Czy się utożsamiam? Tak! Ewa ukształtowana jest z moich przeżyć, emocji i doświadczeń, więc z nią najbardziej się identyfikuję. Reszta bohaterów "żyje" w mojej głowie podczas pisania, często przemawiają moimi słowami, zachowują się w wykreowany przez moją osobowość charakter. To też powoduje, że współodczuwam z nimi, czasem muszę zrobić przerwę w pisaniu, bo czuję fizycznie to, co oni.
Czy pisząc, miała Pani gotową powieść "w głowie", czy tak naprawdę sama Pani nie wiedziała, jakie będzie zakończenie, bo treść ewaluowała z biegiem czasu? Ile treści w danej powieści pochodzi z Pani wyobraźni, a ile czerpie Pani z własnego życia, doświadczeń, życia znajomych czy zasłyszanych historii?
Początkowo pisałam pamiętnik. Zresztą jeden pisałam, ucząc się jeszcze w szkole podstawowej, czterdzieści lat temu było to bardzo modne :) Ten drugi, będący zarysem "Nie zadzieraj", powstawał od 2013 roku, przez około pięć lat, jako forma mojej autoterapii. Był to bardzo trudny okres w moim życiu, zarówno prywatnym jak i zawodowym. Taka forma uwalniania emocji bardzo mi pomagała. W pewnym momencie dotarło do mnie, że powinnam spróbować złożyć tę treść w książkę i popytać wśród przyjaciół, czy dobrze się czyta. Tak powstała książka, w bardzo dużej części z moich przeżyć, ale są tam też historie zasłyszane od znajomych, czy też zupełnie obcych ludzi, np. w tramwaju. Oczywiście częściowo treść ewaluowała z czasem, w trakcie pisania, ale w niewielkim stopniu.
Co sprawiło największy problem podczas pisania powieści? Czy było to wykreowanie głównych bohaterów mierzących się z własnymi lękami i traumami, które nie pozwalają im zapomnieć o przeszłości, czy może całkiem coś innego?
Największy problem sprawiało mi połączenie realnych przeżyć z fikcją literacką. Ułożenie w całość tak, żeby czytelnik nie mógł oderwać się od lektury.
Kiedy doczekamy się kontynuacji?
Część druga "Nie zadzieraj" jest już w trakcie pisania. Co prawda zakładałam zakończenie na początek tego roku, ale niestety nie uda mi się. Prace nad promocją pierwszej części, praca zawodowa, wiele spraw składa się na brak czasu, aby spokojnie usiąść i pisać. Jednak zrobię co mogę, to mogę obiecać, by stało się to tak szybko, jak to możliwe.
W wielu książkach dobro jest zawsze dobre, a zło złe. W "Nie zadzieraj" bohaterowie nie są tak kryształowo czyści i nie zawsze stają "po swojej stronie". Dlaczego? Co nimi kieruje?
To prawda, w "Nie zadzieraj" postaci są dość skomplikowane. Pokazałam je takimi, jakimi widziałam na podstawie własnych doświadczeń. Myślę, każda osoba nie jest ani tylko dobra, ani tylko zła. W każdym z nas drzemie "anioł" i "diabeł", przejmując kontrolę w odpowiednim momencie.
Czy w trakcie pisania książki dowiedziała się Pani czegoś nowego o sobie?
O tak! Z pewnością! Przede wszystkim okazało się, że jestem bardziej uparta i waleczna, niż sądziłam :)
Jaką literaturę czyta Pani na co dzień? I do jakiego autora jest Pani najbliżej?
Lubię zmieniać gatunki literackie, jeśli w danym momencie czytam powieść obyczajową, to następną wybieram z gatunku kryminału lub thrillera. Lubię też romanse, ale raz na jakiś czas, dla urozmaicenia pozostałych. Do jakiego autora mi najbliżej? Pierwsza moja myśl, to, że do Magdaleny Witkiewicz. Tak naprawdę każda Jej książka zaskakuje mnie czymś nowym w formie literackiej i uważam, że jest
autorką "kameleonem". Natomiast autorką, na której ewentualnie chciałabym się wzorować to B.A. Paris. To Ona jest dla mnie mistrzynią budowania napięcia i psychologicznych zawaluowań.
Jakiś czas temu przeczytałam takie słowa i mocno zapadły mi w pamięć "Nie klasyfikuj mnie, czytaj mnie. Jestem pisarzem, nie gatunkiem". Czy klasyfikowanie literatury, szufladkowanie, narzucanie co komu ma się podobać, jest według Pani krzywdzące dla pisarza? Czy Panią jakoś dotknęły takie podziały, np. usłyszała Pani od mężczyzny "No może bym przeczytał Twoją książkę, ale to babska powieść, więc nie dla mnie, bo nie wypada"?
Cóż…klasyfikacja wydaje mi się być naturalną koleją rzeczy, ponieważ sposób pisania, tematyka i jeszcze parę czynników wpływa na to, że czytelnicy sami klasyfikują literaturę. Oczywiście autorom może się to nie podobać, jednak tak się dzieje i nic na to nie poradzą. Pisząc "Nie zadzieraj" miałam świadomość i podejrzenie, że grupą docelową będą kobiety, ponieważ statystyki jednoznacznie dowodzą, że to kobiety czytają więcej książek niż mężczyźni. Idąc dalej, że o ile nie napiszę książki o tematyce science fiction, czy fantasy, mężczyzna po nią nie sięgnie.
Dlatego dość mocno rozbudowałam wątek kryminalny, dzięki czemu docierają do mnie informacje o coraz większej grupie czytelników płci męskiej. Bardzo nie to cieszy!
Jest mnóstwo tytułów na rynku. Gdyby Pani mogła w kilku słowach lub zdaniach polecić swoją książkę czytelnikom – co im Pani powie?
"Nie zadzieraj" to książka ogromnie intrygująca i nietuzinkowa z kilku powodów. Łączy ze sobą kilka gatunków literackich, co jest rzadkością. Porusza trudną tematykę, jaką jest przemoc seksualna wobec nieletnich, ale w obecnych czasach bardzo potrzebną i oczekiwaną. I na koniec chyba najważniejszy powód. Z opinii czytelników wiem, że "nie można się od niej oderwać", kosztem obowiązków domowych, czy zawodowych. A zatem, polecam!
Jest Pani debiutantką, do powiedziałaby Pani osobie, która marzy o wydaniu swojej książki, co pomogło Pani przełamać wewnętrzne opory?
Przede wszystkim, marzenie o wydaniu własnej książki musi być naprawdę silne i trwałe, rosnące w siłę. Wówczas wewnętrze opory stają się na tyle słabe, że pragnienie je zwycięży. Po drugie, powiedzieć o swoim marzeniu przyjaciołom, rodzinie, osobom, z których zdaniem bardzo się liczymy i które dobrze nam życzą. To one będą dopingować i "rozliczać" z postępów w działaniu, dzięki czemu, nie chcąc ich zawieść, przezwyciężymy strach i zrealizujemy plan. Można to też porównać do postanowienia noworocznego o schudnięciu :)
Jeśli powiemy o nim bliskim, trudniej nam będzie wybrać lenistwo od działania, i dzięki temu osiągniemy sukces!
Może na sam koniec zechciałaby Pani podzielić się z czytelnikami jakąś zabawną anegdotą lub ciekawostką związaną z powstaniem książki?
Pamiętam taki moment zwątpienia w trakcie prac wydawniczych książki. Zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś oprócz moich bliskich i przyjaciół zechce kupić moją książkę. Wówczas "policzyłam" potencjalnych czytelników i wyszło mi, że być może sprzedam pół nakładu. Rozejrzałam się po pokoju, czy będę miała na tyle miejsca, by drugą połowę gdzieś umieścić. Dwa tygodnie po odebraniu nakładu okazało się, że brakuje książek i muszę zrobić pierwszy dodruk. A potem kolejny i kolejny…
Dziś bardzo bawi mnie tamto wspomnienie.
Czego Pani życzyć?
Zdrowia i czasu. Tylko tych dwóch "rzeczy" potrzebuję. No może jeszcze…żebym mogła jak najszybciej zająć się już tylko pisaniem, wspominając pracę na etacie z rozrzewnieniem :) :)
Bardzo ciekawa rozmowa. Chętnie sięgną po książkę.
OdpowiedzUsuń